2016-04-23, 09:45
|
#1
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 97
|
Nowa generacja drogeryjnych masek ("skrobiowe") - wrażenia?
[Czy mogę tak po prostu założyć nowy wątek, bez podpinania się pod jeden z tych tasiemców?]
Od jakiegoś czasu mam problem ze znalezieniem w drogerii normalnej maski w rodzaju Fructis albo Elseve. Garnier ma frustrujący zwyczaj wypuszczania nowych wersji lub linii i zastępowania nimi starych, które się dobrze u mnie sprawdzały (czerwonej do włosów farbowanych bezskutecznie szukam od kiedy pojawiły się te błękitne, niby na porost czy tam wypadanie). Wszystkie nowe wersje masek Elseve (od czasu Fibrology: różowa "rozświetlająca", nowa czerwona do farb.) oraz nowe Fructisy (niebieski i jeszcze któryś) opierają się nie na alkoholu cetylowym, tylko na hydroxypropyl starch phosphate (pochodnej skrobi), czyli na starej formule tych błyskawicznych odżywek (kuracji?) w tubach, które nie były złe, ale nie były też maskami Tzn. powlekały filmem, wygładzały, pogrubiały (w pakiecie z opcją nadbudowania się z czasem) ale nie nadawały się zupełnie do trzymania dłużej niż pół minuty-minuta, nie nawilżały, nie zmiękczały lub zmiękczały w niewielkim stopniu. Mnie trzeba maski, a nie odpowiednika silikonowego serum na końcówki.
Moje pytanie brzmi: czy ktoś z was używał starych Elsevów lub Fructisów oraz nowych i ma porównanie? Czy te nowe formuły rzeczywiście przypominają bardziej stare z tub?
|
|
|