Zerwał,zapomniał,a ja cierpię,tęsknię i kocham. POMÓŻcie :(

[ufcio]

Napisane przez aga01

Dziewczyny, nie ma też co mówić, że głupek/drań/cham/prostak itp. No stało się i już, może będzie żałował, może nie. Oczywiście każdemu świta w głowie myśl "Nie ma dziewczyny? A dobrze mu tak!", myśleć można sobie wszystko i nikt nam nie zabroni
Rzucił? I ok, szczęść mu Boże i daj zdrówko. Były miłe chwile, to o nich trzeba pamiętać. A teraz zająć się tylko sobą i najbliższymi.
Ja mojemu byłemu muszę podziękować za jedną rzecz -12 kg, które uleciały gdzieś z nadmiaru stresu

aga po prostu rozwalasz mnie tym swoim optymizmem, energia, tym podejsciem.
no, kurde tez tak chce.

[aga01]

Napisane przez ufcio

aga po prostu rozwalasz mnie tym swoim optymizmem, energia, tym podejsciem.
no, kurde tez tak chce.

A to nie jest tak, że ja tak cały czas. Ja czasami też muszę się poużalać I czasami mam fochy na cały świat i kosmos.
Ale staram się trochę inaczej do tego podchodzić. Było mi ciężko, przeszłam przez etapy pisania, dzwonienia, płakania, nieżarcia , histerii, myśli "oh chyba zaraz zejdę z tego padołu"/"już nigdy nikogo nie pokocham i odwrotnie". A teraz się pukam w głowę, że ja dama z klasą takie rzeczy wyczyniałam.

[martinka_m]

Napisane przez ufcio

aga po prostu rozwalasz mnie tym swoim optymizmem, energia, tym podejsciem.
no, kurde tez tak chce.

ja tez
ja po rozstaniu ktore bylo prawie rok temu zbieram sie do dzis.
wtedy od razu zerwalam kontakt, nie pozwolilam sobie na okazanie slabosci przed nim. teraz nawet nie chodzi juz o Niego (on chce powrotu, ale troche sie spoznil bo ja juz nie)
tyle ze to wszytsko rozwalilo mnie emocjonalnie - kompletnie.

[aga01]

Napisane przez martinka_m

ja tez
ja po rozstaniu ktore bylo prawie rok temu zbieram sie do dzis.
wtedy od razu zerwalam kontakt, nie pozwolilam sobie na okazanie slabosci przed nim. teraz nawet nie chodzi juz o Niego (on chce powrotu, ale troche sie spoznil bo ja juz nie)
tyle ze to wszytsko rozwalilo mnie emocjonalnie - kompletnie.

Moje rozstanie też było rok temu, ale pewnego pięknego dnia pomyślałam sobie "Do jasnej Anieli, cóż ja wyrabiam." I staram się nie mazać.

[kilianna]

Napisane przez ufcio

aga po prostu rozwalasz mnie tym swoim optymizmem, energia, tym podejsciem.
no, kurde tez tak chce.

No kurczę, Aga jest jedyna w swoim rodzaju, cieszę się, że napisala na moim wątku, bo zaraża mnie swoim optymistycznym podejściem do tego wszystkiego

[aga01]

Napisane przez kilianna

No kurczę, Aga jest jedyna w swoim rodzaju, cieszę się, że napisala na moim wątku, bo zaraża mnie swoim optymistycznym podejściem do tego wszystkiego

No co Wy dziewczyny. Chyba bardziej racjonalnie jest mieć to wszystko pod kontrolą niż ryczeć i brzydko wyglądać

[cerisecerise]

tak, tak, smutek nie idzie w parze z ponetnoscia :d
aga przepraszam za prywate na tym watku ale mozna sie poslugiwac tym strzepkiem rozmowy miedzy toba a kolezanka ania? o tym ze na to sie nie umiera? wiesz, jako przyklad dla mojej psiapsioly ktora tez sie rzuca pod pociag bo ja fagas rzucil

[antoinettee]

3mam za Ciebie kciuki. Myślę, że dasz sobie radę. Dziewczyny dały Ci już dużo rad a ja się z nimi zgadzam. Przede wszystkim nie pokazuj mu swojej słabości i nie poniżaj się przed nim. Jeśli nic Ci takiego nie zrobil to nie obrarzaj go bezpodstawnie. Dobrze, że rozstał się z Tobą wczęsniej kiedy nie jest za późno. Nie chciał Cię dłuzej zwodzić i oszukiwać. Wszystko będzie dobrze

[aga01]

Napisane przez cerisecerise

tak, tak, smutek nie idzie w parze z ponetnoscia :d
aga przepraszam za prywate na tym watku ale mozna sie poslugiwac tym strzepkiem rozmowy miedzy toba a kolezanka ania? o tym ze na to sie nie umiera? wiesz, jako przyklad dla mojej psiapsioly ktora tez sie rzuca pod pociag bo ja fagas rzucil

Oczywiście
Umieszczałam go już też na moim blogu więc on już taki do użytku zewnętrznego

[Monniq]

kilianna jak widzisz wiele dziewczyn przeżyło coś podobnego, ja także. nie powiem na początku było bardzo ciężko, ale miałam wokół siebie naprawdę wspaniałe osoby, które mnie z tego dołka wyciągnęły.
najważniejsze to nie rozpamiętywać tego związku, bo to tylko pogarsza samopoczucie. zajmij się sobą, zapisz się na jakieś zajęcia dodatkowe, wychodź ze znajomymi, poznawaj nowych ludzi, a zobaczysz, że z czasem twój były będzie tylko wspomnieniem.
no i życzę powodzenia w byciu nieugiętą. bo potem, tak jak pisały dziewczyny, będziesz żałować. ja przez pierwsze dni dałam telefon przyjaciółce, żeby mnie nie korciło do pisania smsów czy dzwonienia.
pozdrawiam. i głowa do góry

[ufcio]

no aga przecież za robokopa cię nie mam ale to twoje podejscie, no jest takie inne. zazwyczaj dziewczyny z miłosci zaczynają nienawidzic, odcinaja sie od tego, nie potrafia tak łatwo jak ty o tym mowic, a co jeszcze z humorem, z ironią. ciesze sie, ześ sie pozbierała

[ricca166]

Bardzo Ci współczuję ,naprawdę.Ale spójrz na to z innej strony.Co by było ,gdyby Twój chłopak zerwał z Tobą,ale by Cię tak ciągał za nos ,jakaś kolacyjka ,to tamto.Byłoby jeszcze gorzej ,bo jednocześnie nie bylibyście razem,ale nie mogłabyś o nim zapomnieć.Więc chyba lepiej,jeśli to zakończył i właśnie ,,nie ciąga cię za nos".Ale wiem ,że jedno i drugie może naprawdę boleć.

[aga01]

Między mną a byłym, jest całkiem zdrowa i normalna (jak na takie coś ) relacja.
Telefon na urodziny/święta i sms na imieniny. Wystarczy. Jak przypadkiem się spotkamy, to też rozmowa na poziomie, bez zbędnych emocji I wystarczy. Nie ma co się wysilać. Moja postawa się zmieniła po tej całej akcji. A zwłaszcza po mojej histerii, która teraz mnie tak śmieszy, że aż czasami sama się sobie dziwię. Myślę, że teraz mogłabym być damą angielską pomieszaną z meksykańską wieśniaczką z tequilą za pazuchą.

Aha... i jeszcze jeden cytat, tym razem z mojej współlokatorki: "Nie podoba się??!! To tam są drzwi!"

[ricca166]

Napisane przez aga01

Między mną a byłym, jest całkiem zdrowa i normalna (jak na takie coś ) relacja.
Telefon na urodziny/święta i sms na imieniny. Wystarczy. Jak przypadkiem się spotkamy, to też rozmowa na poziomie, bez zbędnych emocji I wystarczy. Nie ma co się wysilać. Moja postawa się zmieniła po tej całej akcji. A zwłaszcza po mojej histerii, która teraz mnie tak śmieszy, że aż czasami sama się sobie dziwię. Myślę, że teraz mogłabym być damą angielską pomieszaną z meksykańską wieśniaczką z tequilą za pazuchą.

Aha... i jeszcze jeden cytat, tym razem z mojej współlokatorki: "Nie podoba się??!! To tam są drzwi!"

Podziwiam.To wymaga prawdziwej dojrzałości obydwojga(nie wiem czy dobrze napisałam)partnerów.Choci aż jeśli już obydwoje na amen się odkochaliście,to chyba nie jest to takie trudne.Gorzej jak jedna ze stron dalej kocha.

[aga01]

Napisane przez ricca166

Podziwiam.To wymaga prawdziwej dojrzałości obydwojga(nie wiem czy dobrze napisałam)partnerów.Choci aż jeśli już obydwoje na amen się odkochaliście,to chyba nie jest to takie trudne.Gorzej jak jedna ze stron dalej kocha.

Stwierdziłam, że nie da się kochać kogoś, kto mnie potraktował tak a nie inaczej Się nie da i kropka. A że z tej angielskiej damy coś mi zostało, to trzymam fason

[kilianna]

Dziewczyny, dziś zapisałam się dodatkowo na kurs hiszpańskiego, a tak- żeby mieć mniej czasu na rozmyślania.
Poszłam do fryzjera, kupiłam sobie żakiet, na który na pewno innym razem pożałowałabym pięniędzy i wysprzątałam mieszkanie na glanc. Wyszorowałam dywan, wymyłam okna- pracowity dzień, a naprawdę wtedy nie myśli się tak o tym wszystkim. Polecam.

I mam nadzieję, że kiedyś, gdy go spotkam na ulicy, zachowam się jak Aga- jak prawdziwa dama,a nie jakaś płaczka.

[aga01]

Napisane przez kilianna

Dziewczyny, dziś zapisałam się dodatkowo na kurs hiszpańskiego, a tak- żeby mieć mniej czasu na rozmyślania.
Poszłam do fryzjera, kupiłam sobie żakiet, na który na pewno innym razem pożałowałabym pięniędzy i wysprzątałam mieszkanie na glanc. Wyszorowałam dywan, wymyłam okna- pracowity dzień, a naprawdę wtedy nie myśli się tak o tym wszystkim. Polecam.

I mam nadzieję, że kiedyś, gdy go spotkam na ulicy, zachowam się jak Aga- jak prawdziwa dama,a nie jakaś płaczka.

Jako nauczyciel języka hiszpańskiego -> POCHWALAM!!!!

[amsterdam018]

Napisane przez kilianna

I mam nadzieję, że kiedyś, gdy go spotkam na ulicy

a Wtedy popatrz w oczy jakby był powietrzem ( Sokół , WWO)

[kilianna]

Napisane przez aga01

Jako nauczyciel języka hiszpańskiego -> POCHWALAM!!!!

oooooo
Wykształconych mamy moderatorów
Mi ten język od dawna się podobał i nigdy nie miałam czasu zapisać się na kurs,ale teraz to jest dobry pomysł

[cerisecerise]

heh, mnie tz nie rzuca, ale mieszkajac w karju zgdzie wiecej skoosnookich i mowiacych w tym jezylu chyba sie wybiore na jakies lekcje. a co

[aga01]

Zachęcam, zachęcam, ja już zwariowałam na punkcie tego języka i myślę, że stałam się w połowie hiszpańskojęzczna

[Izaluka]

kilianna świetnie sobie organizujesz czas Trzymaj się i nie łam.
Czasem nie warto Widocznie tak miało być...

aga01 kurczę ja też miałam takie ciśnienie kiedyś na hiszpański. No i w liceum przez 3 lata uczyłam się tego języka. Ale z roku na rok było gorzej. W ogóle zajęcia prowadzone bez żadnego polotu. Jakieś bezsensowne zadania... Porażka.
Zniechęciłam się, a pewnie na takim kursie zupełnie inaczej człowiek do tego podchodzi.
Najgorzej jak jest się do czegoś przymuszanym. Bo mi nawet ta chęć nauki w LO nie pomogła, bo nauczycielka skutecznie zabijała radość płynącą z nauki hiszpańskiego.
A Ciebie podziwiam za pasję i prawidłowe podejście do Exa

(I też teraz się śmieję z początkowej mojej desperacji, płaczu i histerii. Czas leczy rany i przychodzi okrutna lecz prawdziwa puenta - nie da się kochać po takim czymś.)

[Czerwona_Sukienka]

Współczuje i łącze się w bólu.
(A raczej w wariacji, imprezowaniu i wolności :P)

[aga01]

Napisane przez Izaluka

kilianna świetnie sobie organizujesz czas Trzymaj się i nie łam.
Czasem nie warto Widocznie tak miało być...

aga01 kurczę ja też miałam takie ciśnienie kiedyś na hiszpański. No i w liceum przez 3 lata uczyłam się tego języka. Ale z roku na rok było gorzej. W ogóle zajęcia prowadzone bez żadnego polotu. Jakieś bezsensowne zadania... Porażka.
Zniechęciłam się, a pewnie na takim kursie zupełnie inaczej człowiek do tego podchodzi.
Najgorzej jak jest się do czegoś przymuszanym. Bo mi nawet ta chęć nauki w LO nie pomogła, bo nauczycielka skutecznie zabijała radość płynącą z nauki hiszpańskiego.
A Ciebie podziwiam za pasję i prawidłowe podejście do Exa

(I też teraz się śmieję z początkowej mojej desperacji, płaczu i histerii. Czas leczy rany i przychodzi okrutna lecz prawdziwa puenta - nie da się kochać po takim czymś.)

Powiem Ci, że nie wyobrażam sobie mojego życia bez hiszpańskiego Kocham moje studia, a najbardziej kocham Meksyk