Czy dzieci mogą odwiedzać mamę w szpitalu po porodzie?

[żurawinka]

Napisane przez Ninquelote

Żonę kuzyna wypuścili następnego dnia. Dziecko zostało bo wcześniak. Tylko mu mleko dowoziła (i kazali jej być na ścisłej diecie, a myślałam, że tylko w Polsce tak dręczą młode mamy).

I nie mogła być z dzieckiem w szpitalu? Niefajnie

[m.a.r.t.a]

Napisane przez lutien

A Wy co sądzicie o obecności dzieci na oddziale położniczym? Przeszkadzały by Wam takie odwiedziny? A może macie już dwójkę dzieci i chciałybyście opowiedzieć, jak to u Was było?

U mnie był zakaz odwiedzin dzieci chyba do 14 roku życia, zatem nie było nawet gadki na ten temat.

[_vixen_]

Napisane przez Ninquelote

Jak urodziłam córkę to na cztery dziewczynki na sali tylko moja nie miała starszego rodzeństwa. Do jednej synek nie przyjeżdżał bo chorował, druga się wcześniej wypisała a do trzeciej mąż przyjechał ze starszą córką. To była bardzo mała dziewczynka, 1,5 roku chyba nawet nie miała. I raczej te odwiedziny nie miały wpływu na więź z siostrą bo słyszała od ojca teksty "i po co ci mama urodziła tą siostrę, teraz ci będzie zabawki zabierać".

Pewnie miał być synek...

Niektorzy ludzie są naprawdę uroczy...

[m.a.r.t.a]

Napisane przez lutien

Trochę bez sensu argument o tym, że dzieci mogą pozarażać noworodki. A dorosły nie może Przecież wiadomo, że jak ktoś jest świadomy choroby (lub nawet jej ryzyka) to nie przyjdzie w odwiedziny

Różni są ludzie, u mnie na sali była dziewczyna do której przychodził nawalony facet. Nie był sam tylko ze szwagrem i za każdym razem mu się upiekło, bo nikt z personelu tego nie zauważył.

Napisane przez lutien

Nie wiem, jak jest w innych szpitalach, ale w tym, co ja rodziłam 1 dziecko to córka była ze mną praktycznie cały czas na sali, więc nawet nie miała zbyt dużego kontaktu z innymi noworodkami. Jak więc miałaby je niby pozarażać? Nie mówiąc o tym, że zapewne taki noworodek zostanie wypisany ze szpitala zanim ewentualną chorobą zacznie zarażać.

U mnie w szpitalu dzieci były zabierane i umieszczane w jednym pomieszczeniu w celu:
- zważenia (codziennie),
- umycia (chyba co 2 dzień),
- pobrania z piętki materiału do badania genetycznego, nie pamiętam już szczegółów
- istniał box gdzie matka idąca do wc czy pod prysznic mogła tam zostawić malucha (jak nie chciała zostawić go samego w pokoju). W boxie były pielęgniarki, które zaglądały do maluchów. Czekały tam też dzieci mam po cc (matki przez dobę leżą na sali pooperacyjnej na innym piętrze i leżą plackiem). W tym samym miejscu był punkt do dokarmiania dziecka MM, nie można było tego robić w swoim pokoju.

---------- Dopisano o 16:39 ---------- Poprzedni post napisano o 16:31 ----------

Napisane przez maharet1092

Mieszkam w Niemczech i istnieja.Tzn ginekologia i polozniczy jesz u mnie razem.Na porodowke tylko nie wpuszczaja nikogo poza mezem, chociaz jak mnie tesc zawiozl to wpuścili.
Po porodzie naturalnym lezy sie 5 dni, po cc 7-9.

Długo. Ja po cc 1 dzień leżałam na sali pooperacyjnej-zakaz jakichkolwiek odwiedzin. Ja zresztą cała dobę prawie przespałam. Później 2,5 dnia na sali 5-osobowej z córką.

[moni_ka.g]

Napisane przez lutien

Ale ja nie rozumiem o jakim my kontakcie między noworodkami mówimy? Bo jak rodziłam to córka była ze mną przez cały czas i kontaktu nie było

mój też był ze mną, ale... na sali było 7 noworodków, matkę z dzieckiem od drugiej dzielił może metr, na kąpiel zabieranych było po 2 dzieci w jednym "transporterku", dzieci są zabierane też na szczepienia, badania, w czasie obchodu po kilkoro dzieci z sali było badanych w tym samym wózku. niby dziecko jest z matką cały czas, ale jednak nie non stop i kontakt z innymi ma.

[MamaKtosia]

Lutien jeśli dobrze pamiętam to pierwszą córkę na Łubinowej rodziłaś, a tam jednak jest ciut inna organizacja niż w normalnym szpitalu, także nie ma co porównywać. A i na Bonifratrów jest obecnie boom, więc zakładam, że obłożenie szpitalne będzie spore. Niemniej mam nadzieję, że będzie po Twojej myśli i że dostaniesz pojedynczą salę.

To powodzenia i fajnego porodu!

[_vixen_]

Ja to bym chyba nie chciala pojedynczej sali, trochę nudno musi być. Na noworodkach poznałam znajomą, z którą utrzymuję kontakt do dziś

[MamaKtosia]

Ja sobie z kolei nie wyobrażam wieloosobowej. Z młodą leżałam tydzień i się nie nudziłam w pojedynczej ale fakt ze w większości kobiety mają takie zdanie jak Ty vixen i wolą być z kimś. Chyba sporo osób się też w ten sposób bezpieczniej czuje - zwłaszcza pierworódek

[sylwianna1985]

Lutien-ja w wielu szpitalach byłam ze względu na zajęcia i praktyki ale właściwie na żaden dzieciom nie można wejść. rodziłam w Tychach i tam np. jak mama chciała zobaczyć się z dzieckiem straszym to po prostu wychodziła przed oddział....
aha i patrząc na wypowiedź przede mną-boom się chyba skończył po tej zeszłorocznej aferze, koleżanka tam pracuje i mówi, że dużo mniej jest porodów :/

[_vixen_]

Z jakąś normalną kobietą mogłabym leżeć oczywiście, bo jak sobie przypomnę niektóre egzemplarze z patologii ciąży, to już wolałabym w izolatce niż z takimi

[MamaKtosia]

sylwianna1985 ja akurat Bonifratrów znam średnio więc nie ręki sobie uciąć nie dam, natomiast dziś dostałam właśnie takie info, że aktualnie mają zwyżkę. Także to pewnie zależy co za próbę ślepą przyjmiemy

[Klarissa]

Dla mnie sale 2-osobowe są jak najbardziej ok i byłam zadowolona.

No może prócz tego, że u współlokatorki mąż siedział od 8-9 rano do 21:00 ale przynajmniej mi chodził po herbatę to jakiś pożytek z tego był Ale ja bym np. nie chciała żeby po porodzie mój mąż cały dzień siedział ze mną w pokoju, toteż taki pokój rodzinny o jakim piszecie by mi nie pasował. Chyba by mnie to denerwowało

[wika82]

Wiem, że w szpitalu, w którym chcę rodzić nie ma przeszkód jeśli chodzi o wizyty starszego rodzeństwa.
W ogóle myślę, że każda mama i personel zrozumie, że dziecko chce odwiedzić mamę i rodzeństwo, ciężko mi sobie wyobrazić, że ktoś mógłby mieć coś przeciwko.

Edit.: O chorobach nie pomyślałam w sumie. Ale osobiście słyszałam, jak pielęgniarka mówiła, że dzieci mogą przychodzić w odwiedziny niezależnie od wieku..

[_vixen_]

Klarissa, mnie też by denerwowało jakby TZ cale dnie w szpitalu ze mną siedział, nie wiem czy ja jakas dziwna jestem, ale kiepsko mi się tam życie towarzyskie prowadzilo

[Klarissa]

Napisane przez _vixen_

Klarissa, mnie też by denerwowało jakby TZ cale dnie w szpitalu ze mną siedział, nie wiem czy ja jakas dziwna jestem, ale kiepsko mi się tam życie towarzyskie prowadzilo

Ja chyba jestem "starej daty" Odesłałam męża do domu, poleciłam mu żeby sobie kumpli na piwo zaprosił póki jestem w szpitalu bo jak wyjdę do domu to przez najbliższe pół roku nie pozwolę mu wyjść (żart oczywiście to był).

Ale serio by mnie denerwowało jakbym w malutkim pokoju miała cały dzień siedzieć z panem małżonkiem i dzieckiem lub dwójką dzieci. Ja jednak potrzebuję trochę przestrzeni dla siebie.

[taka_sobie_jedna]

Napisane przez Klarissa

Jak pisałam u nas był zakaz odwiedzin, więc nie było takiego problemu. Zresztą ja bym nie chciała na poporodowym żadnych gości, bo niby po co? Nie chodzili też księża, ani nikt inny poza ojcami i pielęgniarkami. Co do ryzyka zarażenia się od ojca a od innego dziecka, to zdecydowanie nie można tutaj postawić znaku równości - o czym było już wcześniej dokładnie wyjaśnione dlaczego.

tak jest zakaz, piękny napis, że dzieciakom do 12 lat wstęp wzbroniony ale to tylko napis. Do mojej współlokatorki w dzień wypisu już z samego rana przyjechal mąż z dwojgiem synów w wieku około 3 i 5 lat i tak radośnie wszyscy siedzieliśmy w jednej salce oczekując na wolność. A trwało to długo, bo personel wolał z otwartą buzią wiadomości oglądać.
Dzień wcześniej też przybył z dziećmi, ubłagał pielegniarkę, żeby dzieci też mogły wejść, bo tak bardzo za mamą tęsknią i się zgodziła ale "nie dłużej niż godzinkę".

[katja_22]

Napisane przez lutien

Za niedługo czeka mnie poród i ciekawi mnie, jak inni ludzie postrzegają możliwość odwiedzin dzieci u mamy i nowego rodzeństwa w czasie pobytu w szpitalu.
Ja nie wyobrażam sobie, żeby córka przez te kilka dni nas nie widywała Nie po to od kilku miesięcy ją angażuję w ciążę i opowiadam o rodzeństwie, żeby w sumie najważniejszych dniach jej przy nas nie było. Wiem, że byłoby jej przykro (i mi też).
Dlatego też staram się zorganizować na czas mojego pobytu w szpitalu salę 1-osobową. Niestety nie mam 100% gwarancji, że taką dostanę, bo zależy to od obłożenia.
Jeśli się nie uda to raczej skrócimy wizyty, ale na pewno z nich nie zrezygnujemy.

A Wy co sądzicie o obecności dzieci na oddziale położniczym? Przeszkadzały by Wam takie odwiedziny? A może macie już dwójkę dzieci i chciałybyście opowiedzieć, jak to u Was było?

Nie mam jeszcze dwójki dzieci, ale po urodzeniu synka leżałam na sali z dwoma mamami, obie miały dwójkę. U nas niby też odwiedziny były zabronione, pielęgniarki wyganiały (dorosłych również), wychodziło się na korytarz, chyba że się jakoś udało. Dzieci raczej nie przychodziły, mamy rozmawiały z nimi przez telefon. Wyjątkiem na pewno był dzień gdy mamy wychodziły z noworodkiem do domu, wtedy pojawiały się na sali ich starsze dzieci - tylko wtedy je widziałam. Osobiście mi to nie przeszkadzało (ale ludzie są różni i komuś innemu może przeszkadzać), choć rzeczywiście można mieć obawy czy takie dziecko czegoś nie przyniesie. I o ile Twoje dziecko i tak się zetknie z tą samą florą bakteryjną, o tyle pozostałe mogą gorzej to zetknięcie się znieść, więc należy to zrozumieć. Poza tym jeśli już dziecko przyjdzie do tego szpitala to nie przeciągałabym takiej wizyty. My akurat w szpitalu posiedzieliśmy dłużej, bo tydzień, więc potem mieliśmy już salę tylko dla siebie, plus taki, że z odwiedzinami było łatwiej.

[MamaKtosia]

To co komu przeszkadza to jedna sprawa. Natomiast druga taka, że wiedząc co się czai w okolicznych szpitalach i tak bym mojej dwulatki do takiego szpitala molocha nie wprowadziła

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Tak swoją drogą - ja rodziłam w szpitalu, w którym ginekologia, położnictwo, porodówka to były po prostu osobne piętra, nie inne budynki. Jak zjeżdżałam windą do sklepiku, to widziałam różne osoby, czasami bardzo ciężko chore. Samej mnie to przygnębiało, nie wiem, czy bym chciała takie malutkie dziecko wprowadzać do szpitala, też trochę w myśl - że potem będzie mu się tak kojarzyło.

[Ninquelote]

Napisane przez maharet1092

No tutaj to nie do pomyslenia. Maly mial zoltaczke i problemy z pulsem, przeniesli go do innego szpitala, a mnie wypisali.W drugim nie moglam byc w pokoju z dzieckiem, ale znalezli mi pokoj na innym oddzile.

Ale to w Niemczech było. Nie dość, że nie mogła z nim zostać to do domu też nie bardzo miała jak wrócić bo mąż leżał z zapaleniem płuc. U teściowej mieszkała.

Ja bym bardzo chciała taką jedynkę. Żeby mąż był jak najwięcej z nami, najlepiej w nocy też.
Na patologi jak leżałam to mąż robił za tłumacza, bo większość pielęgniarek po angielsku nic nic a tu trafiła się pani z Azji.

[Klarissa]

Napisane przez taka_sobie_jedna

tak jest zakaz, piękny napis, że dzieciakom do 12 lat wstęp wzbroniony ale to tylko napis. Do mojej współlokatorki w dzień wypisu już z samego rana przyjechal mąż z dwojgiem synów w wieku około 3 i 5 lat i tak radośnie wszyscy siedzieliśmy w jednej salce oczekując na wolność. A trwało to długo, bo personel wolał z otwartą buzią wiadomości oglądać.
Dzień wcześniej też przybył z dziećmi, ubłagał pielegniarkę, żeby dzieci też mogły wejść, bo tak bardzo za mamą tęsknią i się zgodziła ale "nie dłużej niż godzinkę".

O rety...

Ja tam w sumie byłam 2 razy i nie widziałam żadnych dzieciaków ani odwiedzin osób postronnych poza ojcami (a leżałam z babeczkami, które miały już starsze dzieci). Do mnie przy pierwszym dziecku przyszła jeszcze teściowa, ale ja akurat nie byłam z tego zadowolona Na szczęście nie siedziała długo.

[_vixen_]

Ja to chyba jakaś dziwna jestem, bo jakby TŻ towarzyszył mi 24h/dobę w warunkach szpitalnych, to chyba byśmy się pozabijali. Naprawdę wolałam sobie z koleżankami z sali pogadać, poczytać, w necie posiedzieć niż z nim miałabym siedzieć i siedzieć Jak czasem widziałam tych facetów przesiadujących non stop na patologii to naprawdę sie dziwiłam czy oni ciekawszych zajęć czy pracy nie mają niż tam całe boże dnie spędzać w tej cudownej szpitalnej atmosferze...

Już nie wspominając o tym, że jak się nie leży w pojedynczej sali czy nie ma sali odwiedzin, to ...wiadomo co.. by mnie strzelił, jakby obcy chłop non stop siedział na naszej wspólnej sali (no chyba, że pacjentka byłaby w bardzo trudnym stanie).

[Klarissa]

Napisane przez _vixen_

Ja to chyba jakaś dziwna jestem, bo jakby TŻ towarzyszył mi 24h/dobę w warunkach szpitalnych, to chyba byśmy się pozabijali. Naprawdę wolałam sobie z koleżankami z sali pogadać, poczytać, w necie posiedzieć niż z nim miałabym siedzieć i siedzieć Jak czasem widziałam tych facetów przesiadujących non stop na patologii to naprawdę sie dziwiłam czy oni ciekawszych zajęć czy pracy nie mają niż tam całe boże dnie spędzać w tej cudownej szpitalnej atmosferze...

Już nie wspominając o tym, że jak się nie leży w pojedynczej sali czy nie ma sali odwiedzin, to ...wiadomo co.. by mnie strzelił, jakby obcy chłop non stop siedział na naszej wspólnej sali (no chyba, że pacjentka byłaby w bardzo trudnym stanie).

Nie jesteś dziwna, bo ja mam tak samo
Lubię spędzać czas z moim mężem ale robiąc coś wspólnie fajnego, a etap siedzenia i patrzenia sobie w oczy mamy jednak już od kilku lat za sobą Ok, przez 2-3h można rozmawiać i zachwycać się dzieckiem, a co robić przez resztę czasu kiedy brak jakichkolwiek innych zajęć?

[lemoorka]

Ja rodziłam w lato i dzieci były wpuszczane.Nie miałąm wtedy dziecka starszego, więc trochę mnie irytowało jak szłam do łazienki- koszula we krwi i mleku, krew na nogach, a 3 latki się temu przyglądały. Ja uważam,że na oddział nie powinno się wchodzić z małymi dziećmi, min dla takich widoków. Jest możliwość wyjścia na korytarz, szpitalnego cafejki - prosze bardzo.

[boska latynoska]

Napisane przez _vixen_

Ja to chyba jakaś dziwna jestem, bo jakby TŻ towarzyszył mi 24h/dobę w warunkach szpitalnych, to chyba byśmy się pozabijali. Naprawdę wolałam sobie z koleżankami z sali pogadać, poczytać, w necie posiedzieć niż z nim miałabym siedzieć i siedzieć Jak czasem widziałam tych facetów przesiadujących non stop na patologii to naprawdę sie dziwiłam czy oni ciekawszych zajęć czy pracy nie mają niż tam całe boże dnie spędzać w tej cudownej szpitalnej atmosferze...

Już nie wspominając o tym, że jak się nie leży w pojedynczej sali czy nie ma sali odwiedzin, to ...wiadomo co.. by mnie strzelił, jakby obcy chłop non stop siedział na naszej wspólnej sali (no chyba, że pacjentka byłaby w bardzo trudnym stanie).

Kurcze, to ja jakas dziwna jestem, bo do mnie po porodzie mąż codziennie przyjeżdżał i siedział do wieczora Ale ja byłam sama w pokoju, więc nikomu nie przeszkadzał Ja sie po prostu lepiej psychicznie czułam jak był obok.

[_vixen_]

No to Tobie było to potrzebne, i ok, jak mieliście pojedynczą salę, bo w zbiorowej takie przesiadywanie tatusiów całodzienne uważam za przesadę wobec innych pacjentek, dla których to na pewno komfortowe nie jest...

Ja ogólnie lubię spędzać czas sama ze sobą, jak mam w nadmiarze TŻta i corkę, to mnie denerwują, jedno i drugie

[NibyNic]

Napisane przez Klarissa

Nie jesteś dziwna, bo ja mam tak samo
Lubię spędzać czas z moim mężem ale robiąc coś wspólnie fajnego, a etap siedzenia i patrzenia sobie w oczy mamy jednak już od kilku lat za sobą Ok, przez 2-3h można rozmawiać i zachwycać się dzieckiem, a co robić przez resztę czasu kiedy brak jakichkolwiek innych zajęć?

my graliśmy w karty, ale to była inna sytuacja, jak pisałam ja byłam w szpitalu długo

[Niedopowiedzenia]

Jak moja mama rodziła brata,ładne kilkanaście lat temu to byłam u niej,co prawda nie pamiętam,ale mam zdjęcie. Także skoro tyle lat temu już można było to teraz pewnie też. Któraś z Was wcześniej pisała,że dziecko powyżej 12 lat może. Ja byłam jako dziecko jak miałam 3.
Jak najbardziej jestem za tym,żeby odwiedzały

[boska latynoska]

Napisane przez _vixen_

No to Tobie było to potrzebne, i ok, jak mieliście pojedynczą salę, bo w zbiorowej takie przesiadywanie tatusiów całodzienne uważam za przesadę wobec innych pacjentek, dla których to na pewno komfortowe nie jest...

Ja ogólnie lubię spędzać czas sama ze sobą, jak mam w nadmiarze TŻta i corkę, to mnie denerwują, jedno i drugie

Jakbym miała współlokatorkę na pewno by tyle nie przesiadywał. Ja też nie jestem za przesiadywaniem rodziny na wieloosobowych salach. Jeszcze rozumiem że mąż odwiedza, ale teściowa itd. to wystarczy w zupełności jak się w domu pojawi,a i to najlepiej nie za wcześnie

No taka już z nas para, że od kiedy się poznaliśmy zawsze jesteśmy razem

[żurawinka]

Napisane przez lemoorka

Ja rodziłam w lato i dzieci były wpuszczane.Nie miałąm wtedy dziecka starszego, więc trochę mnie irytowało jak szłam do łazienki- koszula we krwi i mleku, krew na nogach, a 3 latki się temu przyglądały. Ja uważam,że na oddział nie powinno się wchodzić z małymi dziećmi, min dla takich widoków. Jest możliwość wyjścia na korytarz, szpitalnego cafejki - prosze bardzo.

Zgadzam się, mi się niekomfortowo nawet wyciągało podkład poporodowy z torby przy mężu babki która ze mną leżała i fru do toalety z tym, nie wspominając że pan wchodził bez pukania w czasie gdy nas lekarz badał I ciągle się miziali i nawet to było urocze ale 6 godzin na okrągło?