Która z dziewcząt ma "doła" przez faceta? Część 3

[Drozja]

Napisane przez kasiekasiek

ech, faceci.... ciekawe, czy oni sobie zdają sprawę z tego co my przez nich przeżywamy...

Mi się wydaje że nie. Nawet w najmniejszym stopniu.. Dla nich każda nasza załamka, każda przykrość, kiedy coś jest źle, to po prostu kolejny bezpodstawny foch. Nie odróżniają żadnych uczuć.

Dla mężczyzn kobieta ma dwa tryby. 'Normalny' i 'Foch'...

[LaylaDamment]

Spóźnia się póltorej godziny,chociaż przełożyliśmy spotkanie o godzinę.
Dzwoni próbujac mnie ugłaskać i przeprasza.
A ja jak idiotka czekam na niego gotowa do wyjścia.
Gdyby to był pierwszy,drugi raz.Gdyby to chociaż było z ważnego powodu.
Ale nie,on się spóźnia bo zawsze są korki.Jasne,rozumiem,w Katowicach cały czas są jakieś korki.Ale on mieszkając tam całe życie chyba powinien to przewidzieć i wyjeżdzać tak,żeby się nie spóźniać.

[Wizazanka492]

Napisane przez LaylaDamment

Spóźnia się póltorej godziny,chociaż przełożyliśmy spotkanie o godzinę.
Dzwoni próbujac mnie ugłaskać i przeprasza.
A ja jak idiotka czekam na niego gotowa do wyjścia.
Gdyby to był pierwszy,drugi raz.Gdyby to chociaż było z ważnego powodu.
Ale nie,on się spóźnia bo zawsze są korki.Jasne,rozumiem,w Katowicach cały czas są jakieś korki.Ale on mieszkając tam całe życie chyba powinien to przewidzieć i wyjeżdzać tak,żeby się nie spóźniać.

( Faceci są okropni.................. .........................


Ja własnie pisze posta, a TZ chrapie.... nie mogłam spać, było mi przykro jak się pokłóciliśmy , obudziłam go i zapytałam się czy mnie przytuli a on tylko odpowiedział: "nie bo nie ma 3 gwiazdek" (część tekstu naszej kłótni)......... czyli obecnie czuje się za***iście............... .........
a tak w ogóle to za tydzień mamy ślub, a ja jestem coraz bardziej poddenerwowana, spięta i niepewna WSZYSTKIEGP. Czasem mam dość.

[Kinga04]

tak, faceci są okropni ale nie ma co się załamywać

[weronika7]

Kinga04 uwielbiam Twojego blimpa Mamy chyba trochę podobny problem..
Mój problem jest taki: rok temu zainteresował się mną pewien chłopak z mojej szkoły, zdobył od moich znajomych sporo informacji o mnie, podpytał mojego kolegę, czy mam chłopaka, odważył się dojść do mnie i poprosić o numer gg. Podałam mu, później gadaliśmy na gg. Podobało mi się jak bardzo o mnie zabiega, prawi komplementy itp., jednak nie podobał mi się wtedy (myślę, że to wpływ moich 'przyjaciółek', które wtedy bardzo odradzały mi znajomość z nim, mówiły, że nie pasuje do mnie itp.), powiedziałam mu, że podoba mi się ktoś inny i dałam mu do zrozumienia, że nie ma u mnie szans. Gadaliśmy jeszcze trochę, on podpytał jedną z moich 'przyjaciółek' co o nim sądzę czy coś, a ona powiedziała mu wtedy, bez mojej wiedzy i mimo tego, że nigdy tak nie mówiłam 'Znając Weronikę na pewno nie chciałaby być z takim chłopakiem jak ty'. Wtedy zaczęłam kręcić z innym chłopakiem, a on przestał się do mnie odzywać. W końcu napisałam do niego, czemu tak nagle przestał pisać. Odpowiedział, że po co skoro i tak już chyba nie mamy o czym gadać. Usunęłam jego numer gadu, zmieniłam swój i zapomniałam o nim, mijaliśmy się w szkole, ale nie mówiliśmy sobie nawet 'cześć', jednak tak się złożyło, że mieliśmy razem angielski, chociaż jesteśmy z innych klas.
Ponad pół roku później moja szkoła organizowała wycieczkę za granicę. Okazało się, że jedziemy oboje. Przed tą wycieczką nasz wspólny znajomy spytał go, czy ma zamiar znów zacząć o mnie zabiegać, a on odpowiedział, że nie, bo bardzo się starał, ale ja nie chcę i już. Na tej dwutygodniowej wycieczce nic się nie wydarzyło, co najwyżej od czasu do czasu uśmiechnęliśmy się do siebie. Nagle moje rzekome przyjaciółki, zaczęły go 'zauważać', rozmawiały o nim, że nie jest najbrzydszy, że to inteligentny chłopak, że ma fajny charakter, nawet niektóre próbowały złapać z nim jakiś kontakt.
Teraz, rok po tym, jak zainteresował się mną, doszłam do wniosku, że wtedy oceniłam go zbyt pochopnie, a to naprawdę wartościowy chłopak, ma świetny charakter, jest inteligenty i z wyglądu też nie najgorszy i chciałabym znowu złapać z nim jakiś kontakt, ale nie mam już jego numeru gg, ale tak się składa, że i w tym roku na 90% będziemy mieli razem angielski. Co powinnam zrobić, doradźcie coś proszę..

[myszeczka00]

..bo milczy

[Kinga04]

Werobika, mysle że nie powinnaś czekać, tak jak ja to zrobiłam, tylko może porozmawiaj z nim zanim ktoś Ci go sprzatnie spod nosa, tak jak to wyszło u mnie ..

[Ily]

od rana czekam , az sie odezwie chcialam sprawdzic czy mu zalezy ... i nic nie ma... telefon zapadl w spiaczke .

[Ivi 1988]

z cyklu "nasze kochane chlopaki"

umowilam sie na randke z pewnym facetem, z ktorym pisze od 5 miechow i to on namawial na spotkanie

wiedzac jaki jest zajety i ze ma wielu znajomych zapytalam go,czy na penwo pasuje mu ta sobota,bo ma godzine drogi do mnie itp,i ze nie chce sie narzucac itp, a on,ze spoko loko

wracam do domu, bo nie przyszedl

a co w mailu?

sorry, ale bylem dzis z siostra na zakupach

widac, lepiej czasem pojsc z siostra na zakupy niz na randke o ktora sie prosilo 2 tygodnie

jutro mam kolejna randke tym razem z kims innym (tak wypadlo akurat jedna po drugiej lol) no i zobaczymy....

[strawberry daiquiri]

Napisane przez weronika7

Kinga04 uwielbiam Twojego blimpa Mamy chyba trochę podobny problem..
Mój problem jest taki: rok temu zainteresował się mną pewien chłopak z mojej szkoły, zdobył od moich znajomych sporo informacji o mnie, podpytał mojego kolegę, czy mam chłopaka, odważył się dojść do mnie i poprosić o numer gg. Podałam mu, później gadaliśmy na gg. Podobało mi się jak bardzo o mnie zabiega, prawi komplementy itp., jednak nie podobał mi się wtedy (myślę, że to wpływ moich 'przyjaciółek', które wtedy bardzo odradzały mi znajomość z nim, mówiły, że nie pasuje do mnie itp.), powiedziałam mu, że podoba mi się ktoś inny i dałam mu do zrozumienia, że nie ma u mnie szans. Gadaliśmy jeszcze trochę, on podpytał jedną z moich 'przyjaciółek' co o nim sądzę czy coś, a ona powiedziała mu wtedy, bez mojej wiedzy i mimo tego, że nigdy tak nie mówiłam 'Znając Weronikę na pewno nie chciałaby być z takim chłopakiem jak ty'. Wtedy zaczęłam kręcić z innym chłopakiem, a on przestał się do mnie odzywać. W końcu napisałam do niego, czemu tak nagle przestał pisać. Odpowiedział, że po co skoro i tak już chyba nie mamy o czym gadać. Usunęłam jego numer gadu, zmieniłam swój i zapomniałam o nim, mijaliśmy się w szkole, ale nie mówiliśmy sobie nawet 'cześć', jednak tak się złożyło, że mieliśmy razem angielski, chociaż jesteśmy z innych klas.
Ponad pół roku później moja szkoła organizowała wycieczkę za granicę. Okazało się, że jedziemy oboje. Przed tą wycieczką nasz wspólny znajomy spytał go, czy ma zamiar znów zacząć o mnie zabiegać, a on odpowiedział, że nie, bo bardzo się starał, ale ja nie chcę i już. Na tej dwutygodniowej wycieczce nic się nie wydarzyło, co najwyżej od czasu do czasu uśmiechnęliśmy się do siebie. Nagle moje rzekome przyjaciółki, zaczęły go 'zauważać', rozmawiały o nim, że nie jest najbrzydszy, że to inteligentny chłopak, że ma fajny charakter, nawet niektóre próbowały złapać z nim jakiś kontakt.
Teraz, rok po tym, jak zainteresował się mną, doszłam do wniosku, że wtedy oceniłam go zbyt pochopnie, a to naprawdę wartościowy chłopak, ma świetny charakter, jest inteligenty i z wyglądu też nie najgorszy i chciałabym znowu złapać z nim jakiś kontakt, ale nie mam już jego numeru gg, ale tak się składa, że i w tym roku na 90% będziemy mieli razem angielski. Co powinnam zrobić, doradźcie coś proszę..

po prostu poproś go o numer gg i napisz do niego tak, jakby nigdy nic się nie stało.

[weronika7]

Napisane przez Kinga04

weronika7 .. no dosłownie jest bardzo podobnie .. bo ja na samym poczatku znajmosci dalam mu do zrozumienia że nie jestem nim zainteresowana .. ale to sie zmieniło i to bardzo .. teraz jest juz za poźno .. od pol roku ciagle oglada sie za mna na korytarzu i w ogole sprawia wrazenie jakby ciągle cos ze mną chciał.. ale na tym sie konczy .. bardzo mnie to meczylo i postanowilam sie dowiedziec czegoś wiecej na jego temat .. okazało sie że od 4 miesiecy ma dziewczyne .. nie wiem już co myśleć .. odpuszczam sobie, nie chcę się uganiać za zajętym chłopakiem, chociaż bardzo żałuje że wcześniej nie dałam mu szansy i nie zrobiłam niczego żeby z nim być .. tak mi smutno ............ ;(

Werobika, mysle że nie powinnaś czekać, tak jak ja to zrobiłam, tylko może porozmawiaj z nim zanim ktoś Ci go sprzatnie spod nosa, tak jak to wyszło u mnie ..

Napisane przez strawberry daiquiri

po prostu poproś go o numer gg i napisz do niego tak, jakby nigdy nic się nie stało.

Kinga, chyba powinnaś poczekać po prostu, bo jeżeli z tą dziewczyną to coś poważniejszego, no to pewnie sama wiesz, że byłoby niedobrze hamsko ją odbić, ale z drugiej strony.. skoro się za Tobą ogląda, to pewnie nadal coś tam dla niego znaczysz, więc mogłabyś też jakoś delikatnie spróbować z nim pogadać..

A jeśli chodzi o mnie, to, wiem, że powinnam tak po prostu poprosić o ten numer, ale problem w tym, że on cały czas jest z kolegami..

[Kinga04]

NApewno trafisz na moment, kiedy bedzie sam

[Plx]

Napisane przez weronika7

Kinga04 uwielbiam Twojego blimpa Mamy chyba trochę podobny problem..
Mój problem jest taki: rok temu zainteresował się mną pewien chłopak z mojej szkoły, zdobył od moich znajomych sporo informacji o mnie, podpytał mojego kolegę, czy mam chłopaka, odważył się dojść do mnie i poprosić o numer gg. Podałam mu, później gadaliśmy na gg. Podobało mi się jak bardzo o mnie zabiega, prawi komplementy itp., jednak nie podobał mi się wtedy (myślę, że to wpływ moich 'przyjaciółek', które wtedy bardzo odradzały mi znajomość z nim, mówiły, że nie pasuje do mnie itp.), powiedziałam mu, że podoba mi się ktoś inny i dałam mu do zrozumienia, że nie ma u mnie szans. Gadaliśmy jeszcze trochę, on podpytał jedną z moich 'przyjaciółek' co o nim sądzę czy coś, a ona powiedziała mu wtedy, bez mojej wiedzy i mimo tego, że nigdy tak nie mówiłam 'Znając Weronikę na pewno nie chciałaby być z takim chłopakiem jak ty'. Wtedy zaczęłam kręcić z innym chłopakiem, a on przestał się do mnie odzywać. W końcu napisałam do niego, czemu tak nagle przestał pisać. Odpowiedział, że po co skoro i tak już chyba nie mamy o czym gadać. Usunęłam jego numer gadu, zmieniłam swój i zapomniałam o nim, mijaliśmy się w szkole, ale nie mówiliśmy sobie nawet 'cześć', jednak tak się złożyło, że mieliśmy razem angielski, chociaż jesteśmy z innych klas.
Ponad pół roku później moja szkoła organizowała wycieczkę za granicę. Okazało się, że jedziemy oboje. Przed tą wycieczką nasz wspólny znajomy spytał go, czy ma zamiar znów zacząć o mnie zabiegać, a on odpowiedział, że nie, bo bardzo się starał, ale ja nie chcę i już. Na tej dwutygodniowej wycieczce nic się nie wydarzyło, co najwyżej od czasu do czasu uśmiechnęliśmy się do siebie. Nagle moje rzekome przyjaciółki, zaczęły go 'zauważać', rozmawiały o nim, że nie jest najbrzydszy, że to inteligentny chłopak, że ma fajny charakter, nawet niektóre próbowały złapać z nim jakiś kontakt.
Teraz, rok po tym, jak zainteresował się mną, doszłam do wniosku, że wtedy oceniłam go zbyt pochopnie, a to naprawdę wartościowy chłopak, ma świetny charakter, jest inteligenty i z wyglądu też nie najgorszy i chciałabym znowu złapać z nim jakiś kontakt, ale nie mam już jego numeru gg, ale tak się składa, że i w tym roku na 90% będziemy mieli razem angielski. Co powinnam zrobić, doradźcie coś proszę..

Nie chcę Cię nazwać głupią, żeby nie stworzyć jakiegoś dysonansu, więc nazwę Cię podatną. Jeśli koleżanki rok temu mówiły, że nie jest fajny, to faktycznie nie był. Jeśli, natomiast, nagle zmieniły zdanie, to i Ty zauważasz jego pozytywne strony i tłumaczysz sobie, że popełniłaś błąd. Tzw. 'peer pressure'. Użyj własnej głowy do oceny niektórych spraw.

Pozdrawiam,

Plx

[Lagunaaa]

No to mnie dziś dół złapał.... Nie widziałam się z TŻtem od piątku, teraz jestem w innym mieście i jutro wracam... TŻ nawet nie wspomnial zebyśmy się spotkali tylko napisal ze w piatek pracuje a w sobote ma firmowy bankiet. Napisal że to tylko dla pracowników (95% faceci). Nie wiem czy mu wierzyć. Może poprostu on nie chce mnie tam zabrać. Wątpie żeby ogólnopolska firma zrobila bankiet bez osób towarzyszacych.... co o tym sądzicie??

[gwiazdka23]

Napisane przez Lagunaaa

No to mnie dziś dół złapał.... Nie widziałam się z TŻtem od piątku, teraz jestem w innym mieście i jutro wracam... TŻ nawet nie wspomnial zebyśmy się spotkali tylko napisal ze w piatek pracuje a w sobote ma firmowy bankiet. Napisal że to tylko dla pracowników (95% faceci). Nie wiem czy mu wierzyć. Może poprostu on nie chce mnie tam zabrać. Wątpie żeby ogólnopolska firma zrobila bankiet bez osób towarzyszacych.... co o tym sądzicie??

Widzę,że za bardzo się uzalaż nad sobą Założyłaś osobny wątek,i tu to samo.Uwierz,że istnieją bankietu dla samych facetów.WYLUZUJ

[Niewierna]

bo powiedział, że się ze mną nie ożeni. nigdy. chce być ze mną, ale zero ślubu. boli jak nie wiem. ale chce być ze mną. i co ja mam teraz zrobić? zmarnowałam swój czas. nie żebym żałowała czasu z nim. ale dla niego pierwszego chciałam być lepsza. to dla niego zdecydowałam się na oficjalny stały związek, złamałam swoje niektóre feministyczne zasady a on mi teraz z czyś takim wyjechał. tylko, że wcześniej mówił o rodzinie, małżeństwie, dzieciach. a teraz co? najpierw przekonuje mnie, że dla niego ślub i założenie rodziny coś ważnego. a teraz?

i jeszcze sobie myślę, że nie zasługuję na bycie jego żoną kiedyś tam...

[Ivi 1988]

Napisane przez Niewierna

bo powiedział, że się ze mną nie ożeni. nigdy. chce być ze mną, ale zero ślubu. boli jak nie wiem. ale chce być ze mną. i co ja mam teraz zrobić? zmarnowałam swój czas. nie żebym żałowała czasu z nim. ale dla niego pierwszego chciałam być lepsza. to dla niego zdecydowałam się na oficjalny stały związek, złamałam swoje niektóre feministyczne zasady a on mi teraz z czyś takim wyjechał. tylko, że wcześniej mówił o rodzinie, małżeństwie, dzieciach. a teraz co? najpierw przekonuje mnie, że dla niego ślub i założenie rodziny coś ważnego. a teraz?

i jeszcze sobie myślę, że nie zasługuję na bycie jego żoną kiedyś tam...

wiesz, dla mnie to najgorsze co moze byc, kiedy jestem z kims dlugi czas i zalezy nam na sobie a tu "zero slubu" po czasie od niego
Ciekawa jestem,co zrobisz?
Bo wiesz, ja spotykam sie teraz z chlopakiem, hmm w sumie to jestesmy para od poltora miesiaca, nie ejst to dlugo, ale nie o tym chcialam pisac. Wiec zanim zaczelismy sie spotykac "na zywo" wymienilismy setki maili i godzin na gadu przez pierwsze poltora miesiaca. Nie wiedzialam wtedy,czy z tego cokolwiek bedzie, bo 10miesiecy bylam singlem i po nieudanych zwiazkach calkiem mi sie fajnie samej zylo
Wiec nie robiac sobie zybtineij nadziej nt tego chlopaka zaczelam go wypytywac o "slub"! Tzn kiedy facet tego chce i czemu nie chce, jesli kocha ta dziewczyne etc!
I wiesz, moglam tez poznac jego opinie na ten tamet by the way. Chocby zartem,ale warto juz na poczatku o takie rzeczy pytac. Wie sie bardziej niz mniej na czyms ie stoi. Bo jak facet uslyszy lekkie pytanie "wierzysz w malzenstwo"? to jesli zrobi mine i zacznie sie smiac,ze "no co ty!" to chyba lepiej warto wiedziec o tym na poczatku niz po paru latach! po co tracic czas?
Wiec moj chlopak jak jeszcze mailowalismy tylko powiedzial mi,ze to nie hest tak,ze chlopak "wiezry" lub "nie wierzy" w malzentswo.
Moze nie wierzyc calr zycie, ale JESLI pozna Ta Jedyna, ktora NAPRAWDE kocha, ot sam bedzie o slubie gadac! Sam bedzie do tego dazyc!
Wiec spytalam go "wiec jesli jestes z kim dlugi czas i ja kochasz, to jesli nie myslisz w ogole o slubie, to znaczy,ze ci tak na niej nie zalezy.,tak?"
-"tak."

Wszystko jasne. Zabawne, ze mozna kogos kochac ajednoczesnie zostawiac sobie furtke dla kogos "lepszego", lub zrobixc swojego partnera "poczekalnia". Dlatego uwazam,ze JESLI slub jest dla ciebie wazny zawsze powinnas byc z kims,kto mysli podobnie, bo jesli nie- nie zlaezy mu tak na tobie, jak myslisz.

Jak ktos kiedys powiedzial "obraczka to oficjalne pokazywanie swiatu,ze poszukiwania sa zakonczone"

[Annie1441]

mam doła przez mojego tż od przed wczoraj. mieszkamy 20 minut od siebie, widzieliśmy się w niedzielę z obiecaniem, że spotkamy się w środę. w pon poszedł na konkurs muzyczny jakiś (po co mnie zabrać?), wczoraj pisze że idzie z kolegą na piwo, bo ma imieniny. jak powiedziałam że tęsknię to stwierdził, że może szybko wypić 1 piwo i się spotkamy. fajną łaskę mi robi nie? podziekuję. do tego siedzi na gg ale nie chce mu się odpisywać. jak go ochrzaniła za którymś razem moja pryjaciółka to dopiero zaczął gadać ;/ a ja zawsze jak głupia do niego lecę. teraz tak nie będzie. na dzisiaj sie umówiłam na cały dzień, jutro nie mam czasu, w piątek się zawsze spotykalismy (ta 2x miał przyjechać do mnie, ale znajomi go gdzieś siłą wyciągnęli i czy mogę dojechać ja ;/) ale chyba sobie znajdę inne plany, w sb prowadzę trening którego nie odwołam a po nim będę zmęczona jak cholera przecież. może zatęskni

tak jak ja teraz cholernie za nim tęsknię

[Sunsett]

Napisane przez Annie1441

mam doła przez mojego tż od przed wczoraj. mieszkamy 20 minut od siebie, widzieliśmy się w niedzielę z obiecaniem, że spotkamy się w środę. w pon poszedł na konkurs muzyczny jakiś (po co mnie zabrać?), wczoraj pisze że idzie z kolegą na piwo, bo ma imieniny. jak powiedziałam że tęsknię to stwierdził, że może szybko wypić 1 piwo i się spotkamy. fajną łaskę mi robi nie? podziekuję. do tego siedzi na gg ale nie chce mu się odpisywać. jak go ochrzaniła za którymś razem moja pryjaciółka to dopiero zaczął gadać ;/ a ja zawsze jak głupia do niego lecę. teraz tak nie będzie. na dzisiaj sie umówiłam na cały dzień, jutro nie mam czasu, w piątek się zawsze spotykalismy (ta 2x miał przyjechać do mnie, ale znajomi go gdzieś siłą wyciągnęli i czy mogę dojechać ja ;/) ale chyba sobie znajdę inne plany, w sb prowadzę trening którego nie odwołam a po nim będę zmęczona jak cholera przecież. może zatęskni

tak jak ja teraz cholernie za nim tęsknię

Bardzo dobre podejście Wiem , że jest Ci ciężko ,ale jeśli poleciałabyś do niego kolejny raz wtedy , kiedy jemu to pasuje, to utwierdziłabyś go w przekonaniu , że ma Cię na każde zawołanie . Najlepsze, co można zrobić w takiej sytuacji , to właśnie uświadomić mu , że poza nim masz jeszcze swoje własne życie. Przez kilka dni , brzydko mówiąc, olej go . Zajmij się swoim życiem i swoimi zajęciami , a jeśli zaproponuje Ci spotkanie to odpowiedz , że chętnie ,ale w innym terminie bo akurat ten dzień masz już zaplanowany Żadnych smutnych minek ,wyznawania tęsknoty itd. Powodzenia I głowa do góry

[Annie1441]

Dziękuję wiem że tak powinnam zrobić, ale ja się strasznie boję że go stracę.. jak to przezwyciężyć?

[forumkowiczka]

Dziś i ja mam potwornego doła
Wczoraj zupełnie nie wiem o co się pokłóciliśmy, no ale stało się. Jesteśmy razem ponad 7 lat a po raz pierwszy on wyszedł nie czekając na mnie. Mieliśmy razem wracać z miasta gdzie studiujemy do domu. On zabrał swoje rzeczy i trzasnął drzwiami. Myślałam,że Go spotkam na przystanku, albo na pks...ale nie. Wieczorem też do mnie nie przyszedł, bo miał różne wymówki. Jest mi strasznie przykro, smutno...chciałabym z nim porozmawiać, ale jak? Jemu muszą najpierw nerwy minąć...
Dzisiaj są jego imieniny, pójdę tam i co? I pewnie jak zawsze po kłótni łzy będą mi się same cisnęły do oczu...
Czasami zbyt wiele przykrych słów usłyszę podczas kłótni. Kiedyś odwdzięczałam mu się tym samym, ale zrozumiałam,że takie słowa bolą, więc teraz wolę się ugryżć w język...a on? On nigdy nie jest winny żadnej kłótni ((

[DarkOne]

No to ja mam tak samo z moim...
Zazwyczaj pierwsza odpisuję, a jak on nie napisze to po głowie krążą mi paskudne myśli, że może się obraził (choć się nie kłóciliśmy), albo, że mnie chce zostawić. Ja wiem, że to głupie, ale chyba nie tylko ja tak mam.
To jest pewnego rodzaju uzależnienie od Tż'ta. I kiedy on idzie na piwo z ludźmi z roku ( mieszkamy od siebie 300km), nie mogę spać, bo mnie coś trafia - czy odpisze, pewnie bawi się świetnie beze mnie itd.
Próbuję nie czatować przy kom, znaleźć sobie jakieś zajęcie,w końcu mam masę zainteresowań. Jednak wiadomo jak to jest. -_-

[Annie1441]

Marcin? w wątku przeczytałam tekst faceta 'mówiłem Ci że wszytkie Marciny to świnie ' ;/ czyli w sensie, że nawet nie wiesz o co ta kłótnia? ;/ faceci... na Twoim miejscu bym nie szła do Niego (łatwo się mówi patrząc z boku wiem coś o tym)






brzuch mnie boli z nerwów..

[Sunsett]

Napisane przez Annie1441

Dziękuję wiem że tak powinnam zrobić, ale ja się strasznie boję że go stracę.. jak to przezwyciężyć?

Przedewszystkim nie martwić się na zapas Jestem przekonana , że w Twojej sytuacji małe otrzeźwienie tż przyniesie oczekiwany skutek
A odnośnie Twoich obaw , że go stracisz... Jeśli tak będzie miało być ,to będzie - niezależnie od tego , czy nadal będziesz o Niego zabiegać, czy przestaniesz to robić. Bardziej korzystna jest druga opcja , bo w przypadku rozstania (do którego z pewnością w tej sytuacji nie dojdzie ) , wyszłabyś z całej sytuacji "z twarzą"
Poprostu postaraj się ,aby na chwilę przestał być Ciebie pewien Informuj , jak się sprawy mają

Aha , i odnośnie tego co pisałaś w swoim pierwszym poście . Ty pisałaś do niego na gg , a on odpisał Ci dopiero po upomnieniu przez Twoją przyjaciółkę - dobrze zrozumiałam ?

[Annie1441]

tzn. odpisywał ale albo co 8 zdanie wysyłał tylko uśmiech, albo znikał nawet się nie żegnając itd.
on jest taki dziwny w sumie trochę. wiem że mu na mnie zalezy ale zachowuje się jakby nigdy nie miał dziewczyny czasem.. (chyba nie wspominałam że mamy po 17 lat? )
dzięki za wsparcie, zrobię jak mówisz

[201610041047]

Dziewczyny pomózcie... Ja już nie mogę, ciągle płaczę i rozpaczam przez mojego faceta... Zawalam kolokwia itd... Nie wiem co mam robić. Chodziliśmy razem do szkoły w liceum i widywaliśmy się codziennie, może dlatego wtedy było lepiej - teraz jesteśmy na studiach i mimo że w jednym mieście to on w ogóle nie ma czasu. Tylko obiecuje. "Zadzwonie" - 9 razy na 10 nie dzwonie. "spotkamy sie/bede miec dla ciebie czas" - prawie nigdy nie ma. tylko ja się staram, dzwonie, pytam "dlaczego?" "przecież obiecałeś". on zawsze musi coś zrobić i potem pogadamy/spotkamy sie/zrobimy cos zaplanowanego. jestem strasznie załamana bo czuje że w ogóle mu na mnie nie zależy, nie interesuje się mną... Myślałam że to może taki kryzys (jesteśmy razem prawie 3 lata) ale nic nie pomaga, mimo ze się staram. On twierdzi że mnie kocha, ze mu zależy i kiedy to mówi wiem że w to wierzy. Mówi też że mnie rozumie, obiecywał że będzie się dopytywał więcej co słychać itd tylko następnego dnia zapomina. Jak wygląda nasz wspólny dzień wolny? Umawiamy się a potem on wstaje o 15, do 16 wyjdzie z łóżka, do 18 pokręci się po domu i o 19 zadzwoni zapytać co słychać zdziwiony że mam o coś pretensje. co ja mam zrobić..;(

---------- Dopisano o 18:02 ---------- Poprzedni post napisano o 18:00 ----------

Jeszcze coś - wiem że jego nie zmienię i wiem że potrafi być kochany - co ja mam zrobić żeby mniej poważnie podchodzić do tego związku i mniej się nim denerwować? ;( proszę Was baardzo o jakieś rady bo ja już sobie oczy wypłakuję od tylu tygodni...

[Sunsett]

Napisane przez Cukierka

Jeszcze coś - wiem że jego nie zmienię i wiem że potrafi być kochany - co ja mam zrobić żeby mniej poważnie podchodzić do tego związku i mniej się nim denerwować? ;( proszę Was baardzo o jakieś rady bo ja już sobie oczy wypłakuję od tylu tygodni...

Niestety nie ma ani żadnego magicznego płynu , ani zaczarowanego cukierka ,po zjedzeniu którego jesteśmy w stanie do pewnych spraw podchodzić mniej poważnie . To wszystko siedzi w naszej głowie i jedyne , co jesteś w stanie zrobić w tej sytuacji to uświadomić sobie fakt posiadania chociażby odrobinki dumy i szacunku do samej siebie . Na moje oko to ten facet nie liczy się z Tobą i z Twoim zdaniem , dla niego jesteś bo jesteś . Miłość zazwyczaj kojarzy się z pozytywnymi uczuciami , z radością , z uśmiechem . Co to za miłość w takim razie, która działa na Ciebie do tego stopnia destruktywnie , że płaczesz całymi dniami , zawalasz kolosy itd.. ? Przetrzyj oczka i weź się w garść . Nie wymuszaj na nim telefonów , spotkań , zajmij się sobą , studiowaniem . Może zauważy to Twoje milczenie i sam w końcu przejmie inicjatywę i na nowo zacznie się starać. Życzę Ci powodzenia i mam nadzieję , że moje słowa choć troszkę Ci pomogą . Nie jestem dobrą pocieszycielką ,bo sama mam masakryczny problem z facetem . Borykam się z tym już ładnych parę miesięcy i za każdym razem ,gdy troszkę się z tym uporam ,to to ciągle powraca. Co prawda ja z Nim nie byłam w żadnym oficjalnym związku ,ale spotykamy (spotykaliśmy?) się od marca . Raz lepiej ,raz gorzej, ciągła niepewność. Długo by opowiadać. Dzisiaj byłam z koleżanką na drinku i miała przy sobie próbkę perfum. Psiknęłam sobie odrobinę na nadgarstek ....i siedzę z nosem przy nadgarstku już dobre 2 godziny. Muszą mieć jakąś wspólną nutę zapachową z tym , czym pachniał ON , są tak łudząco podobne. Wszystko mi się przypomina ... a tu cisza, głucha cisza...

[201610041047]

Bardzo dziękuję... Jak codzień - obiecuje że zadzwoni i nie dzwoni obiecał jutro spotkanie - oczywiście bez żadnych konkretów - zadzwoni jak sie obudzi i ogarnie czyli może o 18. tak spedzamy nasz wspólny dzień jeśli się w ogóle uda spotkać w co nawet już nie wierzę i się umówiłam z koleżanką na wieczór... ale dzisiaj przynajmniej nie płaczę. trzymam za Was wszystkie kciuki dziewczyny

[Niewierna]

Ivi 1988, właściwie wciąż ze sobą jesteśmy. doszłam do wniosku, że rozstanę się z nim na raty, tak po troszeczku, stopniowo będę go sobie ograniczać, ograniczać myślenie o nim, mówienie o nim, zabieraniem go na imprezy z moimi znajomymi, spotykanie się z nim, rozmawianie. aż mi przestanie zależeć. właściwie nigdy się nie kłóciliśmy, nie było powodu, zresztą teraz też się nie kłócimy, ale przyznaje jestem dla niego jakby chłodniejsza i złośliwa. i powiedziałam mu, że taka będę, bo nie mam lepszego sposobu na "zdystansowanie się" od niego. a on na to, że wytrzyma... no i wczoraj nie wiadomo po jaką chorobę zaczął idiotyczną rozmowę o tym, że rodzice mu mówią, że czas się ustatkować:/ a potem doszło do powodów ślubów w naszych rodzinach
a ja sama nie wiem co mam zrobić. autentycznie. nie żeby mi zależało na małżeństwie, już, teraz, jak najszybciej, ale w odległej przyszłości ślub jest mi potrzebny(nie mówię tu o jakiś weselnych chulankach), chociażby patrząc na skutki prawne.

[201610041047]

---------- Dopisano o 15:44 ---------- Poprzedni post napisano o 15:44 ----------

Napisane przez Niewierna

Ivi 1988, właściwie wciąż ze sobą jesteśmy. doszłam do wniosku, że rozstanę się z nim na raty, tak po troszeczku, stopniowo będę go sobie ograniczać, ograniczać myślenie o nim, mówienie o nim, zabieraniem go na imprezy z moimi znajomymi, spotykanie się z nim, rozmawianie. aż mi przestanie zależeć. właściwie nigdy się nie kłóciliśmy, nie było powodu, zresztą teraz też się nie kłócimy, ale przyznaje jestem dla niego jakby chłodniejsza i złośliwa. i powiedziałam mu, że taka będę, bo nie mam lepszego sposobu na "zdystansowanie się" od niego. a on na to, że wytrzyma... no i wczoraj nie wiadomo po jaką chorobę zaczął idiotyczną rozmowę o tym, że rodzice mu mówią, że czas się ustatkować:/ a potem doszło do powodów ślubów w naszych rodzinach
a ja sama nie wiem co mam zrobić. autentycznie. nie żeby mi zależało na małżeństwie, już, teraz, jak najszybciej, ale w odległej przyszłości ślub jest mi potrzebny(nie mówię tu o jakiś weselnych chulankach), chociażby patrząc na skutki prawne.

czyli jednak on chce ślubu?! no ja też tak próbuje robić że po kawałku dać sobie spokój tylko że on nagle zrobi coś kochanego i wszystko się burzy..:/