Nastrój na zapach, zapach do nastroju.

[Trzy_Ryby]

Dobierając perfumy kierujemy się różnymi kryteriami: porą roku, porą dnia, okazją, kolorem bądź fasonem ubioru.
A czy zdarza Wam się dobierać zapachy do swojego nastroju tak aby go uzewnętrznić, podkreślić?
A może sięgacie po jakiś zapach aby zmienić swój humor, wywołać jakieś emocje bądź nastrój?

Gdy przepełnia mnie ekscytacja, radosne oczekiwanie na coś (na przykład na spotkanie z Ukochanym) często sięgam po Cudowną Wodę bądź Eliksir Hermesa. Nie jest to do końca świadomy wybór, ot te zapachy zdają mi się wtedy pasować i często w takim stanie po nie sięgam.
Podobnie kiedy jestem smutna i chcę się trochę tym smutkiem porozkoszować, potaplać się w melancholii zwykle wybieram Dune (myślę że spory wpływ na to ma to, co napisała kiedyś o Dune Papug).
A kiedy zaś chcę się smutku pozbyć, szybko otrzepać się z niego mam tendencję by sięgać po Tendre Poison albo Passage d'Enfer.
Gdy zaś jestem w nastroju nieprzysiadalnym, drażliwa lub skłonna do utarczek, kłótni zwykle noszę jakiś zapach wyraźnie oud'owy.

[dzika truskawa]

Jak jestem zła na cały świat mam tendencję do nadużywania perfum, żeby odstraszyć i utrzymać wszystkich na dystans. Dowolnych perfum, choć oczywiście killery działają lepiej

Kiedy potrzebuję sił do walki używam czarnej Coco lub Black Aoud

Jak mi smutno i chcę poprawić sobie humor wybieram Flowing, Gucci EDP II, Cinnamon Bun

Uspokajający: Kyoto

Coś ważnego do załatwienia - męski, najlepiej popularny

[darla13]

Jak jest deszczowo i melancholijnie to nie wyobrażam sobie użyć innego zapachu niż klasycznego Burberry
Uwielbiam go w takie dni, dziś też - chyba dlatego, że poznałam go jesienią. A może po prostu kojarzy mi się z deszczową, smutną Anglią
Więc na melancholię Burberry '95 jest moim numerem jeden.
Jak się stresuję to używam "męskiego" Givenchy Pi - uspokaja mnie i wycisza
A kiedy mnie wszystko denerwuje to intensywnie zlewam się Chanel no.5 i udaję poważną i dystyngowaną...

[Maja102]

Napisane przez dzika truskawa

Jak jestem zła na cały świat mam tendencję do nadużywania perfum, żeby odstraszyć i utrzymać wszystkich na dystans. Dowolnych perfum, choć oczywiście killery działają lepiej

na mroczny nastrój Avignon, Koszmara albo Poison

Kiedy jestem zła zlewam się Habanitą - niech inni też pocierpią

na jakieś stresujące wydarzenie coś zimnego i zdystansowanego, np. chłodne kwiatki Black KC albo Alien

Kiedy jestem szczęśliwa - wszystko co mam

przy bojowym nastroju (jakieś ważne sprawy do załatwienia albo glany i buntownicza mina) - Gucci PH

smutki osładzam sobie Angelem, Aniołkiem Likierowym, T4T lub AoD, a czasem Idole de Lubin (w sytuacji kiedy nie mogę wypić, to chociaż sobie rumu powdycham)

[Sabbath]

Napisane przez Trzy_Ryby

Dobierając perfumy kierujemy się różnymi kryteriami: porą roku, porą dnia, okazją, kolorem bądź fasonem ubioru.
A czy zdarza Wam się dobierać zapachy do swojego nastroju tak aby go uzewnętrznić, podkreślić?
A może sięgacie po jakiś zapach aby zmienić swój humor, wywołać jakieś emocje bądź nastrój?

Gdy przepełnia mnie ekscytacja, radosne oczekiwanie na coś (na przykład na spotkanie z Ukochanym) często sięgam po Cudowną Wodę bądź Eliksir Hermesa. Nie jest to do końca świadomy wybór, ot te zapachy zdają mi się wtedy pasować i często w takim stanie po nie sięgam.
Podobnie kiedy jestem smutna i chcę się trochę tym smutkiem porozkoszować, potaplać się w melancholii zwykle wybieram Dune (myślę że spory wpływ na to ma to, co napisała kiedyś o Dune Papug).
A kiedy zaś chcę się smutku pozbyć, szybko otrzepać się z niego mam tendencję by sięgać po Tendre Poison albo Passage d'Enfer.
Gdy zaś jestem w nastroju nieprzysiadalnym, drażliwa lub skłonna do utarczek, kłótni zwykle noszę jakiś zapach wyraźnie oud'owy.

Wiesz co? Twoje pytanie uświadomiło mi pewną przyjemną rzecz:

Ja ogólnie nie celebruję złego nastroju (to wstęp do części własciwej wypowiedzi ) - tępię go, robię wszystko, by eliminować, zaprzeczam jego istnieniu i tym zaprzeczeniem już sobie poprawiam humor. A użycie perfum mi w tym pomaga.
Jakikolwiek zapach - zarówno oswojony i własny, jak i testowana nowość - "podnosi" mi nastrój, poprawia humor, powoduje taki wewnętrzny uśmiech. Mały, albo duży, ale zawsze uśmiech. Podobnie działa muzyka, kawa, białe skarpetki , "bojowy" T-shirt z ulubioną kapelą... Dużo rzeczy.
Mam "złonastrojofobię". Nienawidzę tego, nie radzę sobie z dołkami, nie jestem w stanie w nich funkcjonować, więc zwalczam. Perfumy to broń zabójcza dla dołków.

[lexxi]

Napisane przez Sabbath

Wiesz co? Twoje pytanie uświadomiło mi pewną przyjemną rzecz:

Ja ogólnie nie celebruję złego nastroju (to wstęp do części własciwej wypowiedzi ) - tępię go, robię wszystko, by eliminować, zaprzeczam jego istnieniu i tym zaprzeczeniem już sobie poprawiam humor. A użycie perfum mi w tym pomaga.
Jakikolwiek zapach - zarówno oswojony i własny, jak i testowana nowość - "podnosi" mi nastrój, poprawia humor, powoduje taki wewnętrzny uśmiech. Mały, albo duży, ale zawsze uśmiech. Podobnie działa muzyka, kawa, białe skarpetki , "bojowy" T-shirt z ulubioną kapelą... Dużo rzeczy.
Mam "złonastrojofobię". Nienawidzę tego, nie radzę sobie z dołkami, nie jestem w stanie w nich funkcjonować, więc zwalczam. Perfumy to broń zabójcza dla dołków.

Zgadzam się w 100%! jak mam zły nastrój, to perfumy zawsze mi go poprawiają, lubię wtedy testować i wwąchiwać się w nowe zapachy, to mi zawsze poprawia humor

[golgie]

ostatnio, z racji stanu psychicznego, wybieram perfumy cięższe, otulające-są dla mnie jak pancerz ochronny przed złym światem, wiadomościami.....
Mam nadzieję, że kiedyś ta depresja minie...

[dzika truskawa]

Napisane przez golgie

ostatnio, z racji stanu psychicznego, wybieram perfumy cięższe, otulające-są dla mnie jak pancerz ochronny przed złym światem, wiadomościami.....
Mam nadzieję, że kiedyś ta depresja minie...

Na pewno

[ewika70]

Napisane przez golgie

ostatnio, z racji stanu psychicznego, wybieram perfumy cięższe, otulające-są dla mnie jak pancerz ochronny przed złym światem, wiadomościami.....
Mam nadzieję, że kiedyś ta depresja minie...

Wiesz, jak coś ma swój początek będzie miało i swój koniec. Zawsze to sobie powtarzam kiedy jest źle. Czasem działa lepiej, czasem dość marnie, ale świadomość, że czas (zwłaszcza ten kiepski) przemija - pomaga mi.

Kiedy jest mi źle, dusza mi łka i jestem bezbronna, staram się nie zwracać na siebie uwagi - także swojej. Wybieram wtedy spokojny, subtelny, ale też klasycznie piękny zapach, jak choćby Premierową 5, czy Sensuous.

Kiedy jestem pewna siebie, mam dobry czas, przenoszę góry i daję łupnia życiu - pachnę mocno, stanowczo. Epatuję zapachem. Wtedy sprawdza się np. Angel, Słoń.

A w chwilach, gdy nachodzą mnie niegrzeczne myśli, jestem we frywolnym nastroju lubię pachnieć czymś cielesnym, zmysłowym - np. Aziyade.

Ale to oczywiście tylko mglisty rys. Zapach dopasowuję do dynamicznie zmieniających się warunków emocjonalnych

[Trzy_Ryby]

Napisane przez dzika truskawa

Jak jestem zła na cały świat mam tendencję do nadużywania perfum, żeby odstraszyć i utrzymać wszystkich na dystans. Dowolnych perfum, choć oczywiście killery działają lepiej
(...)

Teraz jak o tym myślę to ja chyba również robię podobnie.
Choć moje nadużywanie i tak jest raczej nieśmiałe i skromne bo ogranicza się do trzech, czterech może pisków.

Napisane przez Sabbath

Ja ogólnie nie celebruję złego nastroju (to wstęp do części własciwej wypowiedzi ) - tępię go, robię wszystko, by eliminować, zaprzeczam jego istnieniu i tym zaprzeczeniem już sobie poprawiam humor. A użycie perfum mi w tym pomaga.
Jakikolwiek zapach - zarówno oswojony i własny, jak i testowana nowość - "podnosi" mi nastrój, poprawia humor, powoduje taki wewnętrzny uśmiech. Mały, albo duży, ale zawsze uśmiech. Podobnie działa muzyka, kawa, białe skarpetki , "bojowy" T-shirt z ulubioną kapelą... Dużo rzeczy.
Mam "złonastrojofobię". Nienawidzę tego, nie radzę sobie z dołkami, nie jestem w stanie w nich funkcjonować, więc zwalczam. Perfumy to broń zabójcza dla dołków.

Dla mnie używanie perfum zawsze jest przyjemnością- ale niekoniecznie poprawia nastrój. To tak jak z muzyką albo literaturą- czasami czujemy potrzebę by sięgnąć po coś co niemal rozdziera serce- po muzykę która albo ze względu na słowa albo na emocje zaklęte w dźwięki dotyka głęboko i mocno, do poezji bądź prozy która przewartościowuje, burzy emocjonalny spokój, zmienia myślenie o sobie i świecie, zwykle wcale nie na bardziej pozytywne.
Czasami po prostu potrzebuję choć wiem że będzie ciążyło, niemal bolało.

Napisane przez golgie

ostatnio, z racji stanu psychicznego, wybieram perfumy cięższe, otulające-są dla mnie jak pancerz ochronny przed złym światem, wiadomościami.....
Mam nadzieję, że kiedyś ta depresja minie

Jestem przekonana, że minie niedługo- jeśli tylko nie ulegniesz pokusie by si,ę w niej pogrążyć, poddać się jej.
Ślę Ci mnóstwo ciepłych myśli.

[darla13]

Napisane przez Trzy_Ryby

Teraz jak o tym myślę to ja chyba To tak jak z muzyką albo literaturą- czasami czujemy potrzebę by sięgnąć po coś co niemal rozdziera serce- po muzykę która albo ze względu na słowa albo na emocje zaklęte w dźwięki dotyka głęboko i mocno, do poezji bądź prozy która przewartościowuje, burzy emocjonalny spokój, zmienia myślenie o sobie i świecie, zwykle wcale nie na bardziej pozytywne.
Czasami po prostu potrzebuję choć wiem że będzie ciążyło, niemal bolało.

Jeśli miałabym się do tego odnieść, to na mnie tak działa Amethyst Lalique. Boli , a jednocześnie uwielbiam go...

[dzika truskawa]

Napisane przez Trzy_Ryby

Teraz jak o tym myślę to ja chyba również robię podobnie.
Choć moje nadużywanie i tak jest raczej nieśmiałe i skromne bo ogranicza się do trzech, czterech może pisków.

[Kota]

Tak, stosuję w zależności od nastroju, pogody, innych czynników.
Mam kilka zapachów talizmanów. Niosących uśmiech, albo werwę.
Mam kilka amuletów, chroniących w miękim kokonie.

[Julie_K]

A ja w przeważającej liczbie przypadków nie dobieram zapachu do nastroju. Zwłaszcza kiedy jest mi smutno czy przykro, wolę wtedy nie kojarzyć żadnego zapachu z takim nastrojem. Za to często mam nastrój na zapach, rano albo już poprzedniego dnia wieczorem wiem, czego użyję i nie mogę się tego doczekać

[ewika70]

Napisane przez Julie_K

A ja w przeważającej liczbie przypadków nie dobieram zapachu do nastroju. Zwłaszcza kiedy jest mi smutno czy przykro, wolę wtedy nie kojarzyć żadnego zapachu z takim nastrojem. Za to często mam nastrój na zapach, rano albo już poprzedniego dnia wieczorem wiem, czego użyję i nie mogę się tego doczekać

Muszę przyznać, że i ja często planuję czym będę pachnieć następnego dnia. Sprawia mi to dużą frajdę.

[dzika truskawa]

Napisane przez ewika70

Muszę przyznać, że i ja często planuję czym będę pachnieć następnego dnia. Sprawia mi to dużą frajdę.

Ja też, obwąchuję, a dla upewnienia przy ostatecznej decyzji psikam, lubię te chwile wieczorem

[Parabelka]

Mnie nastrój wpływa na wybór zapachu , ale nie robię tego jakoś świadomie , intuicja za mnie to robi

[Julie_K]

Napisane przez Trzy_Ryby

(...)To tak jak z muzyką albo literaturą- czasami czujemy potrzebę by sięgnąć po coś co niemal rozdziera serce- po muzykę która albo ze względu na słowa albo na emocje zaklęte w dźwięki dotyka głęboko i mocno, do poezji bądź prozy która przewartościowuje, burzy emocjonalny spokój, zmienia myślenie o sobie i świecie, zwykle wcale nie na bardziej pozytywne.
Czasami po prostu potrzebuję choć wiem że będzie ciążyło, niemal bolało.

Oddałaś dokładnie moje odczucia. Zwłaszcza jeśli chodzi o muzykę. U mnie to już ociera się o samobiczowanie chyba, mając doła zawsze włączam coś, co mnie jeszcze bardziej wdepcze w podłogę. Tak jak w zeszłym roku... Pierwsze takty Zamiast czy Hallelujah w wykonaniu Buckleya i od razu miałam w gardle kulę słonych łez. Niektóre piosenki przywołują we mnie tak ciężkie wspomnienia, że odczuwam ból fizyczny, słuchając ich...

[golgie]

dzięki, dziewczyny, za otuchę...

[dzika truskawa]

Napisane przez Julie_K

Oddałaś dokładnie moje odczucia. Zwłaszcza jeśli chodzi o muzykę. U mnie to już ociera się o samobiczowanie chyba, mając doła zawsze włączam coś, co mnie jeszcze bardziej wdepcze w podłogę. Tak jak w zeszłym roku... Pierwsze takty Zamiast czy Hallelujah w wykonaniu Buckleya i od razu miałam w gardle kulę słonych łez. Niektóre piosenki przywołują we mnie tak ciężkie wspomnienia, że odczuwam ból fizyczny, słuchając ich...

"Czym się strułeś, tym się lecz"? Też tak mam, chyba, żeby szybciej dosięgnąć dna i móc się odbić.

[Sabbath]

Napisane przez dzika truskawa

"Czym się strułeś, tym się lecz"? Też tak mam, chyba, żeby szybciej dosięgnąć dna i móc się odbić.

Ja się nie odbijam. Niestety. Zostaję na dnie. Czasem na bardzo długo i na bardzo szkodliwie dla siebie i bliskich. Dlatego trzymam się na powierzchni. Czasem używam do tego deseczek ratunku w postaci drobnych przyjemności, czasem wielkich statków ratunkowych w postaci Przyjaciół.

[Kota]

Napisane przez Sabbath

Ja się nie odbijam. Niestety. Zostaję na dnie. Czasem na bardzo długo i na bardzo szkodliwie dla siebie i bliskich. Dlatego trzymam się na powierzchni. Czasem używam do tego deseczek ratunku w postaci drobnych przyjemności, czasem wielkich statków ratunkowych w postaci Przyjaciół.

Trzymaj się zatem tej powierzchni, Sabbacie, życzę Ci tego...

A propos nastroju i odpowiedniego zapachu, to czymś specjalnym jest dla mnie Mitsouko- pachnieć nią mam ochotę właściwie tylko w sierpniu i wrześniu- gdy dopada lekkie rozmarzenie koncówki lata i melancholia przemijania.

[201605090956]

Dobieram

Dla aury spokoju, uspokojenia nerwów, w kryzysie, przed czymś ważnym - Gucci PH

Dla dobrej aury - różne cytrusowe

By poczuć aurę dawnych lat - Boss męski klasyczny i Code PH

Sabb - byle byłaś zawsze na górze siostro


"dziękuję" paru osobom za ich posty - znikam z perfum na zawsze - bawcie się, ale nie moją osobą.

[dzika truskawa]

Napisane przez Sabbath

Ja się nie odbijam. Niestety. Zostaję na dnie. Czasem na bardzo długo i na bardzo szkodliwie dla siebie i bliskich. Dlatego trzymam się na powierzchni. Czasem używam do tego deseczek ratunku w postaci drobnych przyjemności, czasem wielkich statków ratunkowych w postaci Przyjaciół.

Więc życzę utrzymania się na niej

[teza20]

Napisane przez Sabbath

Ja się nie odbijam. Niestety. Zostaję na dnie. Czasem na bardzo długo i na bardzo szkodliwie dla siebie i bliskich. Dlatego trzymam się na powierzchni. Czasem używam do tego deseczek ratunku w postaci drobnych przyjemności, czasem wielkich statków ratunkowych w postaci Przyjaciół.

Trzymaj się zawsze na górze

[Julie_K]

Napisane przez dzika truskawa

"Czym się strułeś, tym się lecz"? Też tak mam, chyba, żeby szybciej dosięgnąć dna i móc się odbić.

Tylko czasem tak ciężko się odbić...
Na szczęście to już za mną...

Napisane przez Sabbath

Ja się nie odbijam. Niestety. Zostaję na dnie. Czasem na bardzo długo i na bardzo szkodliwie dla siebie i bliskich. Dlatego trzymam się na powierzchni. Czasem używam do tego deseczek ratunku w postaci drobnych przyjemności, czasem wielkich statków ratunkowych w postaci Przyjaciół.

Poniekąd to rozumiem...Dlatego tak boję się dołków...

[liv87]

Napisane przez Julie_K

A ja w przeważającej liczbie przypadków nie dobieram zapachu do nastroju. Zwłaszcza kiedy jest mi smutno czy przykro, wolę wtedy nie kojarzyć żadnego zapachu z takim nastrojem. Za to często mam nastrój na zapach, rano albo już poprzedniego dnia wieczorem wiem, czego użyję i nie mogę się tego doczekać

Mam podobnie Wieczorem zastanawiam się co ubrać następnego dnia i jakie perfumy do tego będą pasować A najwięszy chaos robię w domu jak idę na jakąś imprezkę Potem każdemu z domowników podaję moje typy - bo oczywiście nie potrafię się zdecydować... a oni wąchają i w większości wypadków pomagają mi w wyborze Zresztą zawsze wtedy narzekam, że mam za mało flakoników

[piroksena]

Obserwuję u siebie taką zależność.
Co przekłada się często na zadziałanie au rebour, zapachowy opar w roli gaśnicy czy czegoś w tym stylu stanu ducha. Nie wiem w sumie dlaczego

Trop klasyczny:

* happiness - świeżo, 0 % kalorii, bąbelkowo, głupiutko: miss dior cherie edp /stara/, I <3 <3 moschino, sonia pomarańczowa, dolce vita edp
* sexiness - męsko, ciepło, ogniście: opium ph, classic ph lagerfeld, shalimar edp, hot couture edp, oi
* glamorous - krystalicznie, piżmowo, retro, wzlatujące wokół mojej postaci jak obłoki z pierza - classique edt, notorious rl, l`heure bleu
* blue mood - sunące przy ziemi, kłopotliwie aseksualne, drzewne, oparyczne, posyłam je w trzy diabły zaraz po - theorema, black cashmere
* artistic - wspomagacz mojej weuny - Chanel n* 5.......?!
* flirting - patrz punkt 1 plus ewokacja punktu 2 - LouLou


* ulubiony stan, ulubione zapachy itd