Miłość po grób? A jak nie, to co...? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-10-16, 14:36   #1
ladyanco
Raczkowanie
 
Avatar ladyanco
 
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 138

Miłość po grób? A jak nie, to co...?


Hej dziewczyny!!!
Postanowiłam zapytać Was o jedną prostą rzecz. Ostatnio zastanawiałam się nad tym dość długo, pytałam o to wielu osób, ale każda była jakaś zdziwiona, zmieszana, zakłopotana...i nie umiała mi odpowiedzieć.
Otóż tak. Jestem 21-letnią studentką, uczę się tego co mnie interesuje, realizuje swoje pasje, mam pracę i chłopaka, z którym jestem szczęśliwa. Wszystko jest w porządku, nie mam na co narzekać. Ale ostatnio naszły mnie jakieś dziwne myśli dotyczące zaangażowania w związek. Chłopak z którym jestem to moje pierwsze poważniejsze uczucie. Parę miesięcy temu wyznaliśmy sobie miłość i było to z mojej strony absolutnie szczere. I to jest tak, że ja uwielbiam spędzać z nim czas, rozmawiać wszystkim, śmiać się, jest dla mnie kimś bardzo, bardzo ważnym, ale... po prostu wiem, że to nie jest mężczyzna z którym spędzę całe swoje życie.
I nie wiem, czy to wynika z mojego ogólnego zwątpienia w miłość (ciągłe rozstania w otoczeniu, rozwiedzeni rodzice), czy po prostu to, że nie czuje do mojego obecnego chłopaka TEJ PEWNOŚCI, że to ten jeden jedyny....
Pewnie mi napiszecie "nie marnuj jego czasu", tyle, że wydaje mi się, że on też ma takie podejście, to lekkoduch... Myśl, że mogłabym się z nim w tym momencie rozstać absolutnie mnie przeraża, bo naprawdę go kocham. Jest nam cudownie. Ale nie widzę nas jako pary staruszków trzymających się za ręce w bujanych fotelach... Po prostu nie jest to (przynajmniej tak mi się wydaje) ta tytułowa miłość po grób..

I w mojej głowie zrodziło się takie pytanie: Czy taka miłość w ogóle istnieje? Czy jedynie związki, które tworzymy będąc absolutnie pewni ich trwałości mają sens? Co z tymi, które są tylko pewnym etapem w naszym życiu, fragmentem ścieżki do przejścia...? Z własnego doświadczenia wiem, jak trudno jest być w związku, ile to wymaga poświęcenia, kompromisów, jakiej sztuki rozmawiania... Na początku mojego "związkowania" , z pierwszym chłopakiem byłam jak dzikie zwierzątko, i nasz związek się rozpadł. Gdy zaczynałam być z obecnym już wiedziałam więcej, i jakkolwiek głupio to nie zabrzmi-potrafiłam po prostu w tym związku zacząć być

Dziewczyny napiszcie co o tym uważacie. Bo znajomi mi mówią, że jestem zbyt szczęśliwa i problemy sobie wymyślam...
Pozdrawiam!
ladyanco jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-16, 15:34   #2
just_me
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 101
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Cytat:
Napisane przez ladyanco Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny!!!
Postanowiłam zapytać Was o jedną prostą rzecz. Ostatnio zastanawiałam się nad tym dość długo, pytałam o to wielu osób, ale każda była jakaś zdziwiona, zmieszana, zakłopotana...i nie umiała mi odpowiedzieć.
Otóż tak. Jestem 21-letnią studentką, uczę się tego co mnie interesuje, realizuje swoje pasje, mam pracę i chłopaka, z którym jestem szczęśliwa. Wszystko jest w porządku, nie mam na co narzekać. Ale ostatnio naszły mnie jakieś dziwne myśli dotyczące zaangażowania w związek. Chłopak z którym jestem to moje pierwsze poważniejsze uczucie. Parę miesięcy temu wyznaliśmy sobie miłość i było to z mojej strony absolutnie szczere. I to jest tak, że ja uwielbiam spędzać z nim czas, rozmawiać wszystkim, śmiać się, jest dla mnie kimś bardzo, bardzo ważnym, ale... po prostu wiem, że to nie jest mężczyzna z którym spędzę całe swoje życie.
I nie wiem, czy to wynika z mojego ogólnego zwątpienia w miłość (ciągłe rozstania w otoczeniu, rozwiedzeni rodzice), czy po prostu to, że nie czuje do mojego obecnego chłopaka TEJ PEWNOŚCI, że to ten jeden jedyny....
Pewnie mi napiszecie "nie marnuj jego czasu", tyle, że wydaje mi się, że on też ma takie podejście, to lekkoduch... Myśl, że mogłabym się z nim w tym momencie rozstać absolutnie mnie przeraża, bo naprawdę go kocham. Jest nam cudownie. Ale nie widzę nas jako pary staruszków trzymających się za ręce w bujanych fotelach... Po prostu nie jest to (przynajmniej tak mi się wydaje) ta tytułowa miłość po grób..

I w mojej głowie zrodziło się takie pytanie: Czy taka miłość w ogóle istnieje? Czy jedynie związki, które tworzymy będąc absolutnie pewni ich trwałości mają sens? Co z tymi, które są tylko pewnym etapem w naszym życiu, fragmentem ścieżki do przejścia...? Z własnego doświadczenia wiem, jak trudno jest być w związku, ile to wymaga poświęcenia, kompromisów, jakiej sztuki rozmawiania... Na początku mojego "związkowania" , z pierwszym chłopakiem byłam jak dzikie zwierzątko, i nasz związek się rozpadł. Gdy zaczynałam być z obecnym już wiedziałam więcej, i jakkolwiek głupio to nie zabrzmi-potrafiłam po prostu w tym związku zacząć być

Dziewczyny napiszcie co o tym uważacie. Bo znajomi mi mówią, że jestem zbyt szczęśliwa i problemy sobie wymyślam...
Pozdrawiam!
wymyślasz. Nie doceniasz tego co masz. Tak to jest jak dziewczynie nikt nigdy nie złamie serca... Szanuj i dbaj o to co masz. Nie będziesz miala z nikim lepiej. To jest własnie miłość. Szukasz namiętności? Namiętnosci lubią się kończyć źle. Za młoda jestes zeby myslec o poważnej przyszłości. Daj spokój z mysleniem bo to CIe tylko wykończy. Masz wszystko czego chcesz. Wiec czego chcesz wiecej? Brakuje CI czegos? To zmieńcie coś w swoim związku, zeby nie weszła rutyna. Na to czy to bedzie facet do końca zycia przekonasz się z czasem. Ja jestem ze swoim tż kupe czasu, a tez pewna nie jestem. Wg mnie nigdy nie jest się pewnym. I nawet tych najpewniejszych przed samym ślubem dopadają wątpliwosci. Jak dla mnie daj sobie spokoj na myslenie jeszcze przez pare lat. Za kilka lat poznasz odpowiedź na swoje pytanie
__________________
"Mężczyźni są jak alkohol:
wyrzekanie się ich jest ascezą, która niesie ze sobą rozgoryczenie,
rozkoszowanie się nimi jest sposobem na życie, który rozjaśnia dzień powszedni,
uzależnianie się od nich jest... głupotą."


co Cię ujęło/ujmuje w TŻ?
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=497112
just_me jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-16, 16:20   #3
patrysiowa_
Zakorzenienie
 
Avatar patrysiowa_
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: NY
Wiadomości: 25 563
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Mam podobnie. Ale tłumaczę to sobie tak, że przecież nigdy nic nie wiadomo. Osoby które nie są pewne jak np Ty mogą być z drugą osobą do końca życia, a osoby które są przekonane w 100% się rozchodzą. Moi rodzice też się rozwodzą i też dlatego wątpie w to wszystko. A moi dziadkowie są ze sobą już 49 lat różnie bywa. zależy od ludzi, związków, charakterów...
__________________
mogę mieć świat u stóp, ja nie przypuszczam - ja to wiem
mogę mieć takie życie, jaki inni mają sen!
patrysiowa_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-16, 16:23   #4
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Masz 21 lat, porządnego faceta i pielęgnujesz w sobie taką wizję?

Cytat:
. Ale nie widzę nas jako pary staruszków trzymających się za ręce w bujanych fotelach... Po prostu nie jest to (przynajmniej tak mi się wydaje) ta tytułowa miłość po grób..
- moi rodzice byli ze sobą 16 lat, potem matka została wdową, znam bardzo dobre małżeństwo, gdzie kobieta wdową została w wieku 31 lat, ale też parę, która latem obchodziła 52 rocznicę i ciągle chodzą za rączkę- dlatego nie rozumiem przejmowania się , czy to ten, z którym będę staruszką. Masz czarodziejską kulę?
Przecież nikt i nigdy ci nie zagwarantuje, że ten, z którym jesteś to "ten po grób"- jak wybierzesz porządnego faceta, to masz szansę, że będzie "po grób", jeśli pisane ci długie życie.

Edytowane przez madana
Czas edycji: 2012-10-16 o 16:36
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-16, 16:45   #5
All That Jazz
Zadomowienie
 
Avatar All That Jazz
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 011
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Cytat:
Napisane przez ladyanco Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny!!!
Postanowiłam zapytać Was o jedną prostą rzecz. Ostatnio zastanawiałam się nad tym dość długo, pytałam o to wielu osób, ale każda była jakaś zdziwiona, zmieszana, zakłopotana...i nie umiała mi odpowiedzieć.
Otóż tak. Jestem 21-letnią studentką, uczę się tego co mnie interesuje, realizuje swoje pasje, mam pracę i chłopaka, z którym jestem szczęśliwa. Wszystko jest w porządku, nie mam na co narzekać. Ale ostatnio naszły mnie jakieś dziwne myśli dotyczące zaangażowania w związek. Chłopak z którym jestem to moje pierwsze poważniejsze uczucie. Parę miesięcy temu wyznaliśmy sobie miłość i było to z mojej strony absolutnie szczere. I to jest tak, że ja uwielbiam spędzać z nim czas, rozmawiać wszystkim, śmiać się, jest dla mnie kimś bardzo, bardzo ważnym, ale... po prostu wiem, że to nie jest mężczyzna z którym spędzę całe swoje życie.
I nie wiem, czy to wynika z mojego ogólnego zwątpienia w miłość (ciągłe rozstania w otoczeniu, rozwiedzeni rodzice), czy po prostu to, że nie czuje do mojego obecnego chłopaka TEJ PEWNOŚCI, że to ten jeden jedyny....
Pewnie mi napiszecie "nie marnuj jego czasu", tyle, że wydaje mi się, że on też ma takie podejście, to lekkoduch... Myśl, że mogłabym się z nim w tym momencie rozstać absolutnie mnie przeraża, bo naprawdę go kocham. Jest nam cudownie. Ale nie widzę nas jako pary staruszków trzymających się za ręce w bujanych fotelach... Po prostu nie jest to (przynajmniej tak mi się wydaje) ta tytułowa miłość po grób..

I w mojej głowie zrodziło się takie pytanie: Czy taka miłość w ogóle istnieje? Czy jedynie związki, które tworzymy będąc absolutnie pewni ich trwałości mają sens? Co z tymi, które są tylko pewnym etapem w naszym życiu, fragmentem ścieżki do przejścia...? Z własnego doświadczenia wiem, jak trudno jest być w związku, ile to wymaga poświęcenia, kompromisów, jakiej sztuki rozmawiania... Na początku mojego "związkowania" , z pierwszym chłopakiem byłam jak dzikie zwierzątko, i nasz związek się rozpadł. Gdy zaczynałam być z obecnym już wiedziałam więcej, i jakkolwiek głupio to nie zabrzmi-potrafiłam po prostu w tym związku zacząć być

Dziewczyny napiszcie co o tym uważacie. Bo znajomi mi mówią, że jestem zbyt szczęśliwa i problemy sobie wymyślam...
Pozdrawiam!
Moim zdaniem trochę sobie wymyślasz

A w ogóle masz dokładną wizję siebie jako staruszki?

A kto na dzień dobry, tworząc związek jest go pewien? Pewność (o ile w ogóle można uznać że istnieje w tej kwestii coś takiego) potrzebuje czasu
__________________
No, I'm no ones wife
But oh, I love my life
And all that jazz
All That Jazz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-16, 17:11   #6
normalnyFacet
Zakorzenienie
 
Avatar normalnyFacet
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 6 913
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Ja pierniczę.

Albo jest dobrze albo jest źle (wtedy kończymy).

A skoro jest DOBRZE to po cholerę te rozkminy?

Nie lepiej pójść do łóżka i miło spędzić czas zamiast rozmyślać i pisać na wizażu?

Ja nie wiem niektóre kobiety pewnie zbyt dużo czasu mają i się nudzą..
normalnyFacet jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-16, 17:42   #7
agniesikk
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 10 183
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Szczerze, to tez nie wiem w czym problem. Jest Ci dobrze jak jest? Uklada Wam sie w zwiazku? Jesli tak, to po co rozwazasz o starosci itp.? Nie wiesz co sie stanie za rok, a Ty juz sie martwisz, czy to ten do grobowej deski. Bedzie co ma byc.
agniesikk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-10-16, 17:47   #8
meowann
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 51
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

zgadzam się z przedmówcami, jeżeli jest ok to nie ma sensu nad niczym się zastanawiasz, bo teraz to naprawdę szukasz dziury w całym.. Nie wiesz co bedzie za kilkadziesiąt lat - ba - powiem nawet, że nie wiesz, co bedzie jutro czy za kilka godzin. Nie wszystko w zyciu da sie idealnie zaplanować.. Tzn. zaplanować się da, ale czasami gorzej z realizacją, bo nie wszystko zależy od nas. Masz tak wiele, a zaczynasz marudzić. Naprawdę, ciesz się z tego, co masz, nie każdy może mieć tyle szczęścia na raz Moze gdybyś dostała od życia po tyłku, to bys zrozumiała że należy doceniać to, co się ma. Ale nie zyczę Ci porazek oczywiscie, jesli Ci czegoś brakuje w związku to pogadaj ze swoim chłopakiem. Ja sama jestem w prawie 3 letnim związku a nawet 19 lat jeszcze nie mam. I nie ma rutyny. Trzeba tylko obustronnie chcieć ją zwalczyć, jeśli się zaczyna pojawiać.
meowann jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-16, 17:53   #9
skaz
Zadomowienie
 
Avatar skaz
 
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: z domu
Wiadomości: 1 004
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Osobiście, jeśli nie widzę z kimś przyszłości (nawet tej dalekiej) to nie ciągnę tego dalej. Jestem człowiekiem który nie patrzy krótkowzrocznie. Wolę pomyśleć o tym co będzie za 5, 10, 50 lat i jak będzie to mogło wyglądać z danym człowiekiem.

Załóżmy, że jest mi dobrze z TYM facetem, ale jest niezaradny, to cóż mnie z nim czeka za kilka lat, gdy np. będę w zagrożonej ciąży i on sam będzie musiał nas utrzymać? Dla mnie ważne jest aby facet dobrze rokował na przyszłość.
__________________
Nigdzie nie jesteśmy bardziej samotni, niż leżąc w łóżku,
z naszymi tajemnicami i wewnętrznym głosem,
którym żegnamy lub przeklinamy mijający dzień.
skaz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-16, 19:19   #10
bezpaniki
Zadomowienie
 
Avatar bezpaniki
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: ŚwinkaMorska/Kraków
Wiadomości: 1 359
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

A ja Cie, autorko, rozumiem i wiem co masz na mysli i miewam (i miewalam) podobne watpliwosci caly czas.
Wydaje mi sie, ze ludzie - szczegolnie w temacie zwiazkow i relacji miedzyludzkich - maja sklonnosc do widzeenia wszystkiego tylko w kolorach czarno-bialych, a jak wiadomo zwlaszcza te sfery uczuciowe sa pelne szarosci.
Nie uwazam wcale, ze kazda milosc i kazdy zwiazek, zeby byl dobry, musi byc tym po grob i tym ostatnim, oznaczonym bardzo silnym uczuciem i wielkim cierpieniem przy rozstaniu.
Nie wiem niestety, czy jest na to jakas rada, poza pozwoleniem zyciu sie toczyc i zweryfikowac nasze plany i relacje. I nie mam tu wcale na mysli jakiegos przeznaczenia, czy innych sil, na ktore jakies decyzje nalezy 'zwalic'.
Trzymaj sie i ciesz sie zyciem, dniem powszednim, codziennoscia tego zwiazku
bezpaniki jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-16, 19:54   #11
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

To nie. Nic na siłę. Jak ci dobrze, to z nim bądź, jak ci będzie źle - nie musisz. To proste.
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-10-16, 20:07   #12
TmargoT
Zakorzenienie
 
Avatar TmargoT
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Neverland
Wiadomości: 25 334
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Cytat:
Napisane przez ladyanco Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny!!!
Postanowiłam zapytać Was o jedną prostą rzecz. Ostatnio zastanawiałam się nad tym dość długo, pytałam o to wielu osób, ale każda była jakaś zdziwiona, zmieszana, zakłopotana...i nie umiała mi odpowiedzieć.
Otóż tak. Jestem 21-letnią studentką, uczę się tego co mnie interesuje, realizuje swoje pasje, mam pracę i chłopaka, z którym jestem szczęśliwa. Wszystko jest w porządku, nie mam na co narzekać. Ale ostatnio naszły mnie jakieś dziwne myśli dotyczące zaangażowania w związek. Chłopak z którym jestem to moje pierwsze poważniejsze uczucie. Parę miesięcy temu wyznaliśmy sobie miłość i było to z mojej strony absolutnie szczere. I to jest tak, że ja uwielbiam spędzać z nim czas, rozmawiać wszystkim, śmiać się, jest dla mnie kimś bardzo, bardzo ważnym, ale... po prostu wiem, że to nie jest mężczyzna z którym spędzę całe swoje życie.
I nie wiem, czy to wynika z mojego ogólnego zwątpienia w miłość (ciągłe rozstania w otoczeniu, rozwiedzeni rodzice), czy po prostu to, że nie czuje do mojego obecnego chłopaka TEJ PEWNOŚCI, że to ten jeden jedyny....
Pewnie mi napiszecie "nie marnuj jego czasu", tyle, że wydaje mi się, że on też ma takie podejście, to lekkoduch... Myśl, że mogłabym się z nim w tym momencie rozstać absolutnie mnie przeraża, bo naprawdę go kocham. Jest nam cudownie. Ale nie widzę nas jako pary staruszków trzymających się za ręce w bujanych fotelach... Po prostu nie jest to (przynajmniej tak mi się wydaje) ta tytułowa miłość po grób..

I w mojej głowie zrodziło się takie pytanie: Czy taka miłość w ogóle istnieje? Czy jedynie związki, które tworzymy będąc absolutnie pewni ich trwałości mają sens? Co z tymi, które są tylko pewnym etapem w naszym życiu, fragmentem ścieżki do przejścia...? Z własnego doświadczenia wiem, jak trudno jest być w związku, ile to wymaga poświęcenia, kompromisów, jakiej sztuki rozmawiania... Na początku mojego "związkowania" , z pierwszym chłopakiem byłam jak dzikie zwierzątko, i nasz związek się rozpadł. Gdy zaczynałam być z obecnym już wiedziałam więcej, i jakkolwiek głupio to nie zabrzmi-potrafiłam po prostu w tym związku zacząć być

Dziewczyny napiszcie co o tym uważacie. Bo znajomi mi mówią, że jestem zbyt szczęśliwa i problemy sobie wymyślam...
Pozdrawiam!
Miłość po grób? A jak nie, to co...?
-to rozstanie
-to rozwód
-to zakończenie farsy.
dziś małżeństwo nie nie pakt z diabłem podpisany własną krwią
TmargoT jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-16, 20:14   #13
marylin21
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 45
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Też mam takie wątpliwości . Dla mnie związek jeśli nie jest związkiem do grobowej deski ( i to udanym) niestety nie jest wiele wart. Dla mnie relacja , która się kończy po prostu nie była miłością i szkoda tylko straconego czasu mimo, że nawet były piękne chwile. Bo przecież mogło się spędzić ten czas z osobą, z którą nie doszło by do rozstania. I strasznie się boję , że np wejdę w związek i po kilkunastu latach się to rozpadnie. Dla mnie to niewyobrażalna strata czasu, energii. I dlatego się zastanawiam, czy w ogóle warto wchodzić w jakikolwiek związek , bo ryzyko jest ogromne. I jak sobie myślę, że nigdy nie ma pewności to odechciewa mi się angażować, starać i pojawiają się myśli, że lepiej to skończyć wcześniej, już teraz niż za ileś tam lat.A już w ogóle ciężko mi pojąc jak można decydować się na dzieci w dzisiejszych czasach , kiedy tyle rozwodów...
marylin21 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-16, 20:38   #14
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 370
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Kurde moi rodzice też są po rozwodzie ale nie mam z tego powodu traumy związanej z wątpieniem w miłość.

Wg mnie jeśłi związek jest dobry i dwie osoby naprawdę do siebie pasują to bycie w nim wcale nie jest trudne. Jest przyjemne i łatwe. Chcę wierzyć w miłość aż po grób, może w tych czasach wydaje się to dziecinne czy wyidealizowane... ale chcę wierzyć
chwast jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-16, 20:50   #15
Graffa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: S-rz
Wiadomości: 47
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Też się nad tym zastanawiałam. Uważam, że w życiu jestem tylko ja i ktoś jeszcze (np. moje dziecko, mój mężczyzna, moje drzewo lub pies) a nie 'patetyczne my'. Doświadczenia nie wzbogacają Nas jako pary (takiej czy innej) tylko mnie i kogoś - to ten ktoś może to odbierać zupełnie inaczej i mieć np. inny poziom wrażliwości. Idziemy swoją drogą przez życie, zakochujemy się, współżyjemy z kimś i możemy z nim dalej być np. do przysłowiowej grobowej deski albo się rozstać i być z kimś innym. Jeśli jesteśmy w związku i jesteśmy w nim szczęśliwi to (uważam osobiście i to jest moje zdanie) trzeba w nim trwać, skoro jest nam dobrze bo po co niszczyć dobro ? Każde doświadczenie nie jest do końca dobre ani do końca złe, ale na pewno nas wzbogaci. To tak filozoficznie
A teraz z mojego odczucia i bardziej praktycznie: zazwyczaj (ale miałam tylko kilku partnerów) jeśli czułam właśnie coś takiego (że jest super, się kochamy, ale nie potrafię sobie wyobrazić nas dwoje za kilka (naście?) lat) to związek kończył się bardzo szybko czyli po wstępnym wodospadzie endorfin/fazie najbardziej intensywnego zakochania które u mnie trwa ok. 6 miesięcy ( z tego co zaobserwowałam), a związek max. 1,5 roku. Teraz natomiast mam mężczyznę, z którym wizja życia aż po grób mnie nie przeraża a wręcz przeciwnie jest wielce prawdopodobna. Nie mówię, że jestem 100% pewna, że będę z nim do końca bo takiej pewności nigdy nie mamy, ale czuję, że to jest ta właściwa osoba, o.
Graffa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-16, 22:37   #16
Paszczurek666
Zakorzenienie
 
Avatar Paszczurek666
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: Piernikowo
Wiadomości: 4 262
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Jeśli jest Ci dobrze z tym chłopakiem, to z nim bądź. Może się okaże, że to jednak ten jedyny. A jak nie, to miło spędzisz czas. Przecież można być ze sobą bez większych deklaracji.
__________________
Nie wydaję pieniędzy na głupoty (tysięczna para butów NIE JEST głupotą)
Miłośniczka butów wszelakich

Podskakuję z Mel B.
Joga

Jem czekoladę aż uszy mi się trzęsą.
----------------------------
Używasz poprawnie?
'Szlak prowadzi na wschód.'
'Szlag mnie trafia.'
Paszczurek666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 01:00   #17
improbable
Raczkowanie
 
Avatar improbable
 
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 299
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

"Dobrze mi z tobą, ale jest dla mnie za wcześnie na deklarację, że to miłość po grób"
"Dobrze mi z tobą, ale w ogóle nie widzę nas razem w przyszłości"

Pierwsze rozumiem, ale jak drugie, to won mi z oczu.
Oczywiście przyjmuję do wiadomości, że można mieć inne zdanie, czy raczej inne potrzeby. Mi potrzeba poczucia bezpieczeństwa w emocjach.
improbable jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 02:24   #18
lolandra
Raczkowanie
 
Avatar lolandra
 
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: warszawa
Wiadomości: 249
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Cytat:
Napisane przez Graffa Pokaż wiadomość
Też się nad tym zastanawiałam. Uważam, że w życiu jestem tylko ja i ktoś jeszcze (np. moje dziecko, mój mężczyzna, moje drzewo lub pies) a nie 'patetyczne my'. Doświadczenia nie wzbogacają Nas jako pary (takiej czy innej) tylko mnie i kogoś - to ten ktoś może to odbierać zupełnie inaczej i mieć np. inny poziom wrażliwości. Idziemy swoją drogą przez życie, zakochujemy się, współżyjemy z kimś i możemy z nim dalej być np. do przysłowiowej grobowej deski albo się rozstać i być z kimś innym. Jeśli jesteśmy w związku i jesteśmy w nim szczęśliwi to (uważam osobiście i to jest moje zdanie) trzeba w nim trwać, skoro jest nam dobrze bo po co niszczyć dobro ? Każde doświadczenie nie jest do końca dobre ani do końca złe, ale na pewno nas wzbogaci. To tak filozoficznie
Mam takie same odczucia jak Graffa W moim związku - z przyjacielem zresztą - czułam to "do końca życia" (albo aż któreś z nas drastycznie się nie zmieni - wiadomo, różne rzeczy się zdarzają i nie można przewidziec tego co będzie za kilkanaście lat). W każdym razie, miałam wtedy aż zabawne w swojej prostocie uczucie - że wszystko jest idealnie na swoim miejscu. Myślę że wynikało to z tego że byliśmy bardzo do siebie podobni i naprawdę dużo nas łączyło. I moim zdaniem to są podstawy do zbudowania związku "na całe życie". Niestety rozstaliśmy się (ale całkowicie z mojej winy , nagle zaczęłam się zachowywać jak zaborcza księżniczka, nie wiem co mi odwaliło )
W pozostałych związkach byłam zauroczona, potem zakochana, też było cudownie - jednak to nie było TO i nigdy nie łudziłam się że będą na całe życie.

Czytałam kiedyś artykuł o pracy nad związkiem (w jednym z magazynów psychologicznych). Otóż gdy ludzie są naprawdę do siebie dopasowani, praca nad związkiem (nie tylko gdy jest kryzys) to sama przyjemność a nie zmuszanie się (oczywiście w różnym stopniu..ale zawsze) dla dobra relacji z partnerem.

Jeśli czujesz że to nie to, nie jesteś pewna - poznawaj nowych ludzi!! (nie mówię o romansowaniu ) Może okaże się że poznasz kogoś, z kim będziesz chciała spędzić wieczność, a może przekonasz się co do do perfekcyjności swojego TŻ
lolandra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 08:20   #19
6610e975c85461a73511d7b83bf3e01cd5d91d24_6487a38504e0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 1 105
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

1. Każdy związek się rozwija, a kiedy przestaje, to chyba czas się zbierać Za rok, za dwa lata, gdy zamieszkasz z partnerem czy (odpukać) trzeba będzie się opiekować jednym z was, jak złapie powazniejszy katar, to spojrzysz na swój związek inaczej.

2. Człowiek będąc w związku sam się rozwija, widzi, co go może drażnić, czego oczekuje od partnera.

Jeżeli jest ok, to nie warto odrzucać możliwości, które w przyszłości daje związek.

Cytat:
Napisane przez marylin21 Pokaż wiadomość
Też mam takie wątpliwości . Dla mnie związek jeśli nie jest związkiem do grobowej deski ( i to udanym) niestety nie jest wiele wart. Dla mnie relacja , która się kończy po prostu nie była miłością i szkoda tylko straconego czasu mimo, że nawet były piękne chwile. Bo przecież mogło się spędzić ten czas z osobą, z którą nie doszło by do rozstania. I strasznie się boję , że np wejdę w związek i po kilkunastu latach się to rozpadnie. Dla mnie to niewyobrażalna strata czasu, energii. I dlatego się zastanawiam, czy w ogóle warto wchodzić w jakikolwiek związek , bo ryzyko jest ogromne. I jak sobie myślę, że nigdy nie ma pewności to odechciewa mi się angażować, starać i pojawiają się myśli, że lepiej to skończyć wcześniej, już teraz niż za ileś tam lat.A już w ogóle ciężko mi pojąc jak można decydować się na dzieci w dzisiejszych czasach , kiedy tyle rozwodów...
Wiesz, życie to przeważnie ciąg wydarzeń, a nie kompletny chaos, więc możliwe, że dzięki poprzedniemu związkowi znajdziesz tego jedynego. Nigdy nie wiadomo. Poza tym większe prawdopodobieństwo jest, że ten czas spędziłoby się samemu.
6610e975c85461a73511d7b83bf3e01cd5d91d24_6487a38504e0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-10-17, 16:35   #20
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Miłość po grób? A jak nie, to co...?

Wiem chyba o co Ci chodzi..
I szczerze nie znam odpowiedzi
Musisz sobie sama zadać pyranie- z czego wynika to iż was nie widzisz razem?bo lekkoduch?bo ma cechy kjtore Cie denerwuja?
Cos musi być na rzeczy.

Ja widziałam siebie jako staruszkę z facetem i skończyło się na rozstaniu..
Bo być może on nas nie widział.
Więc widzisz sama..

---------- Dopisano o 17:31 ---------- Poprzedni post napisano o 17:30 ----------

[1=6610e975c85461a73511d7b 83bf3e01cd5d91d24_6487a38 504e0b;37108580]1. Każdy związek się rozwija, a kiedy przestaje, to chyba czas się zbierać Za rok, za dwa lata, gdy zamieszkasz z partnerem czy (odpukać) trzeba będzie się opiekować jednym z was, jak złapie powazniejszy katar, to spojrzysz na swój związek inaczej.

2. Człowiek będąc w związku sam się rozwija, widzi, co go może drażnić, czego oczekuje od partnera.

Jeżeli jest ok, to nie warto odrzucać możliwości, które w przyszłości daje związek.



Wiesz, życie to przeważnie ciąg wydarzeń, a nie kompletny chaos, więc możliwe, że dzięki poprzedniemu związkowi znajdziesz tego jedynego. Nigdy nie wiadomo. Poza tym większe prawdopodobieństwo jest, że ten czas spędziłoby się samemu.[/QUOTE]
Tak czytam posty o tym ,ze trzeba rozmawiać itd.. eh i smutno mi ,bo ja chciałam wiele zmienić a niestety mój były partner nic..

---------- Dopisano o 17:33 ---------- Poprzedni post napisano o 17:31 ----------

Cytat:
Napisane przez lolandra Pokaż wiadomość
Mam takie same odczucia jak Graffa W moim związku - z przyjacielem zresztą - czułam to "do końca życia" (albo aż któreś z nas drastycznie się nie zmieni - wiadomo, różne rzeczy się zdarzają i nie można przewidziec tego co będzie za kilkanaście lat). W każdym razie, miałam wtedy aż zabawne w swojej prostocie uczucie - że wszystko jest idealnie na swoim miejscu. Myślę że wynikało to z tego że byliśmy bardzo do siebie podobni i naprawdę dużo nas łączyło. I moim zdaniem to są podstawy do zbudowania związku "na całe życie". Niestety rozstaliśmy się (ale całkowicie z mojej winy , nagle zaczęłam się zachowywać jak zaborcza księżniczka, nie wiem co mi odwaliło )
W pozostałych związkach byłam zauroczona, potem zakochana, też było cudownie - jednak to nie było TO i nigdy nie łudziłam się że będą na całe życie.

Czytałam kiedyś artykuł o pracy nad związkiem (w jednym z magazynów psychologicznych). Otóż gdy ludzie są naprawdę do siebie dopasowani, praca nad związkiem (nie tylko gdy jest kryzys) to sama przyjemność a nie zmuszanie się (oczywiście w różnym stopniu..ale zawsze) dla dobra relacji z partnerem.

Jeśli czujesz że to nie to, nie jesteś pewna - poznawaj nowych ludzi!! (nie mówię o romansowaniu ) Może okaże się że poznasz kogoś, z kim będziesz chciała spędzić wieczność, a może przekonasz się co do do perfekcyjności swojego TŻ
Serio :P?
Mi sie wydaje,ze ciezko znaleźć kogoś kto jest np na takim etapie dorosłości jak Ty i chce z przyjemnością zmienić swoje nawyki dla innej osoby

---------- Dopisano o 17:35 ---------- Poprzedni post napisano o 17:33 ----------

Cytat:
Napisane przez marylin21 Pokaż wiadomość
Też mam takie wątpliwości . Dla mnie związek jeśli nie jest związkiem do grobowej deski ( i to udanym) niestety nie jest wiele wart. Dla mnie relacja , która się kończy po prostu nie była miłością i szkoda tylko straconego czasu mimo, że nawet były piękne chwile. Bo przecież mogło się spędzić ten czas z osobą, z którą nie doszło by do rozstania. I strasznie się boję , że np wejdę w związek i po kilkunastu latach się to rozpadnie. Dla mnie to niewyobrażalna strata czasu, energii. I dlatego się zastanawiam, czy w ogóle warto wchodzić w jakikolwiek związek , bo ryzyko jest ogromne. I jak sobie myślę, że nigdy nie ma pewności to odechciewa mi się angażować, starać i pojawiają się myśli, że lepiej to skończyć wcześniej, już teraz niż za ileś tam lat.A już w ogóle ciężko mi pojąc jak można decydować się na dzieci w dzisiejszych czasach , kiedy tyle rozwodów...
Dokładnie mam ten sam problem..
Po co wchodzić w związek który jest stratą czasu?
owszem doświadczenie itd itd.. ale kurcze,jeżeli są dwie osioby i związek trwa kilka lat i się rozpada z np prostych przyczyn albo śmiesznych z jednej strony to po prostu jest to ogromna krzywda dla tej drugiej..
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:03.