Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[Sadek]

Napisane przez MONIKA1850

a moze czemu nie








Wiesz co to nie jest smieszne tylko chore!!!!
Też mam 3 dzieci i naszym za przeroszeniem pieprzonym obowiązkiem jest dac im jeść i kupić wszystko co jest niezbędne do zycia także ubiór!!!
Nie wyobrazam sobie żebym wymagała od swoich dzieci żeby swoje kieszonkowe(które nie jest duże)wydawali na jogurty lub jakies inne zachiewajki co gorsza kupowali sobie prezenty na swieta i urodziny?????????
No chyba że dostaja jakiś ekstra dodatek pienięzny z okazji urodzin itp.ale nie mogłabym kupowac w sklepie np.jogurów tylko sobie a dziecku nie bo np.zapomiałao swojej kasy i teraz za karę bedzie patrzec mi w buzie-nie no paranoja

Dokładnie tak. Relacje typu "randka", spoko, można się pośmiać ale jeśli kogoś nie stać na wychowanie dzieci to niech sobie kupi chomika.
Faktycznie panuje jeszcze dziwna mentalność w Polsce. W żadnym innym kraju nie spotkałem się z luksusowymi samochodami stojącymi pod rozpadającym się blokiem w którym metraż odpowiada większej garderobie. Ta sama osoba kupuje tanie produkty w Biedronce i oszczędza na paliwie...absurd! Osoby, które kupują podobne samochody za granicą najczęściej mieszkają w rezydencjach i zarabiają na taki samochód max w 3 miesiące. Kwestia oszczędzania w takim przypadku w ogóle nie istnieje...

[gosiaska]

Napisane przez Dziubasek8819

Nie wiem jak nazwac ten przypadek skąpstwem czy chamstwem ale powiem Wam. Mój były dawała różne prezenciki najczęściej jakieś drobiazgi przedmioty na różne okazje urodziny, imieniny itp. i jakie było moje zdziwienie i oburzenie kiedy dowiedziałam się że wszystkie te rzeczy kupił kiedyś dla swojej byłej ona mu je oddała po rozstaniu a on później wyciągał z pudełka i dawał je mi, szok normalnie

- to już jest chore

[MONIKA1850]

Napisane przez Dziubasek8819

Nie wiem jak nazwac ten przypadek skąpstwem czy chamstwem ale powiem Wam. Mój były dawała różne prezenciki najczęściej jakieś drobiazgi przedmioty na różne okazje urodziny, imieniny itp. i jakie było moje zdziwienie i oburzenie kiedy dowiedziałam się że wszystkie te rzeczy kupił kiedyś dla swojej byłej ona mu je oddała po rozstaniu a on później wyciągał z pudełka i dawał je mi, szok normalnie

O matko-może nazwijmy to "oszczędnością":brzyd al:

Napisane przez Sadek

Dokładnie tak. Relacje typu "randka", spoko, można się pośmiać ale jeśli kogoś nie stać na wychowanie dzieci to niech sobie kupi chomika.
Faktycznie panuje jeszcze dziwna mentalność w Polsce. W żadnym innym kraju nie spotkałem się z luksusowymi samochodami stojącymi pod rozpadającym się blokiem w którym metraż odpowiada większej garderobie. Ta sama osoba kupuje tanie produkty w Biedronce i oszczędza na paliwie...absurd! Osoby, które kupują podobne samochody za granicą najczęściej mieszkają w rezydencjach i zarabiają na taki samochód max w 3 miesiące. Kwestia oszczędzania w takim przypadku w ogóle nie istnieje...

Dokładnie,znam kilka osób które dla szpanu kupuja samochody warte tyle co ich roczna pensja,żeby móc pokazac sie np.sasiadom,no bo ich stac a to że w domu jedza chleb ze smalcem to juz druga sprawato ja juz wolałabym chodzic pieszo a dzieciom kupic lody

Niektórym ludziom takie zycie odpowiada i nie widza w tym nic złegoznam nawet takiego przedsiebiorcę ma dośc dobrze prosperująca firme co z tego że kase ma ale nie na to co trzebaludzi zatrudnia ok.100 połowa na czarno robi,wypłat od miesięcy na oczy nie widzieli,ewentualnie w ratach po 200zł/mies na utrzymanie dla 5-6osobowej rodzinya o jakby nigdy nic na wczasy do Egiptu na 3 tygodnie wyjeżdżadzieciom kupuje scigacze a oni potem sie rozwalaja -duzo by pisać,a długu ma tyle że szkoda gadac, wielki biznesmento jest dopiero skąpstwo a raczej szczyt bezczelności i bezduszności wobec innych

[Madzialenka_21]

Niektóre historie są rzeczywiście powalające

Mój były też do rozrzutnych nie należał. Sytuacji, w których dobitnie to okazywał było sporo, ale jedna utkwiła mi w pamięci. Zaprosił mnie do kina. Siedzimy sobie w aucie, i tak coś od słowa do słowa mówię mu że w Orange teraz są te promocje, że w środe darmowy bilet za okazaniem kodu otrzymanego smsem. On patrzy na zegar i z tekstem do mnie, że mamy jeszcze 35 minut do filmu i wyobraźcie sobie, że obdzwonił chyba z 15 znajomych żeby załatwili ten śmieszny kod, bo ani ja ani on nie mamy telefonu z Orange. Myślałam, że się ze wstydu spale! Sama nie wiem czemu już wtedy nie posłałam go w chole*ę Może miałam nadzieję, że się zmieni, jednak kiedy napisałam mu żeby kupił chleb tostowy jadąc do mnie na dwa dni odpisał mi że kupi w nocy 2 bułki z rana na te dwa dni, bo chleb mu zamarznie w aucie, a poza tym całego nie zjemy to już przekroczył granice mojej cierpliwości i kopłam mu w zadek

[_stardust]

szczytem sknerstwa jest niestety mój tata... o tym mogłabym pisać w nieskończoność. codziennie przemierza kilometry od marketu do marketu, bo w tesco pomidory prawie darmo, w realu papier toaletowy, w biedronce cukier... Potrafi przejść całe miasto, żeby kupić jakiś produkt 2gr taniej. Nie kupuje produktu X bo mówi: 'nigdzie nie było w promocji, a takiego drogiego to ja nie będę jadł'. strasznie czepia się używania wody - doszło do tego, że po sikaniu nie spuszcza po sobie wody... z oszczędności.

jest to straszne... i żenujące. Kiedyś powiedział mi, ze jak przychodzi do mnie chłopak to mam nie gotować dla nas dwojga jedzenia, bo on nie będzie go karmił za swoje pieniądze. Bez komentarza...

ps. nigdy nie dostawałam od rodziców dużo pieniędzy, ale na szczęście to czego potrzebuję i jakieś bonusy mam, tak że poza 'codziennymi' sprawami nie mogę narzekać, jednak denerwuje mnie to, że mimo że mamy dosyć dobrą sytuację finansową on zachowuje się jakbyśmy byli z jakiegoś marginesu....

[agniesikk]

Spotykałam się jakiś czas z chłopakiem, który zabrał mnie nad rzekę, a potem poszliśmy po takiego pana z domu opieki społecznej, którym się zajmował. Jego żona dała tam z 2 dyszki na kawę, żeby kupić mężowi, a ten chłopak chciał mi z jej kasy coś postawić Innym razem przyjechałam do niego, weszliśmy do autobusu i musiałam sama za siebie kupić bilet za 2zł, bo on miał miesięczny...

[pumas]

Napisane przez Lianca

Mój kolega ma taką zasadę... zanim zagotuje wodę w czajniku pyta ile herbat będzie robił...jak np 4 to wlewa do czajnika dokładnie 4 szklanki wody i dokładnie tyle gotuje - żeby się nie zmarnowało

Dla mnie to normalne. Nawet nie wiesz, ile czajnik zżera prądu ! Ja tak robię nie z oszczędności wody, ale prądu. Przekonałam się o tym w mieszkaniu studenckim, gdzie co 5 min ktoś robił herbatę. Zamiast zrobić raz a kilka.

Napisane przez Lea_

To teraz ja
Jakiś czas temu miałam spotkanie biznesowe z pewnymi klientami ( w ilości dwóch ) umówiliśmy sie na kolacje, miałam im przedstawić warunki współpracy jaką mogłam im zaoferować. Restauracja należała do tych elegantszych , dodam, że to oni zaaranżowali spotkanie i zgłosili się do mnie .
Zaczęliśmy od przystawek, później danie główne i deser. Jednak nie mogliśmy się dogadać i jeden z nich powiedział " skoro jesteś taka droga to stać cię na zapłacenie rachunku " po czym oboje oburzeni wstali i wyszli.
Nie była to może oznaka skąpstwa, raczej buractwa no ale mój portfel się wtedy lekko skurczył .

Hahaha, dobre. A to firma nie płaci za kolacje ???

Napisane przez Dziubasek8819

Nie wiem jak nazwac ten przypadek skąpstwem czy chamstwem ale powiem Wam. Mój były dawała różne prezenciki najczęściej jakieś drobiazgi przedmioty na różne okazje urodziny, imieniny itp. i jakie było moje zdziwienie i oburzenie kiedy dowiedziałam się że wszystkie te rzeczy kupił kiedyś dla swojej byłej ona mu je oddała po rozstaniu a on później wyciągał z pudełka i dawał je mi, szok normalnie

Dobre !!! Zabiłabym !

Ja miałam wiele przypadków skąpstwa, ale muszę je przemyśleć i wam później napiszę :P

[Demavit]

Innym razem przyjechałam do niego, weszliśmy do autobusu i musiałam sama za siebie kupić bilet za 2zł, bo on miał miesięczny...

A ja w tym nic dziwnego nie widzę. Nigdzie nie jest napisane, że mężczyzna powinien płacić kobiecie za wszystko, łącznie z biletami na transport publiczny.

U mnie skąpa jest babcia, z którą niestety przez jakiś czas musiałam mieszkać. Pranie pozwalała robić raz w tygodni, za każdym razem gdy ktoś szedł się kąpać stała przy liczniku i patrzyła, ile zużył wody, żeby potem to odliczać.
Z kolei były był takim człowiekiem, który bez problemu brał pieniądze od innych ('kup mi piwo, bo ja mam 100 zł i nie chcę rozmieniać'), ale sam od siebie nigdy nie dawał, a jak dawał to łaził za człowiekiem i się upominał o głupie2 zł przez tydzień. Kiedyś byliśmy na spacerze, a ja akurat dostałam okres. Do domu daleko, brzuch mnie bolał niemiłosiernie, a pieniędzy przy sobie nie miałam. Poprosiłam, by kupił mi tabletki przeciwbólowe. On po chwili migania się ("ale na pewno nie wytrzymasz aż dojedziemy do domu?" - do domu mieliśmy ok. 1,5 h drogi) w końcu poszedł do sklepu. Ja zostałam na ławce, cierpiąc w milczeniu i czekając na wybawienie. On wrócił z pustymi rękami, bo przy kasie stwierdził, że nie wyda 10 zł na lek przeciwbólowy i 'to śmieszne, ile to kosztuje, już lepiej chwilę pocierpieć'.

[kali765]

Ja kiedyś pisałam z takim chłopakiem którego poznałam przez portal randkowy.
No i dosyć długo pisaliśmy i przyszedł czas się spotkać.
On mi pisze "To zapraszam Cię do kina Pójdziesz?"
Ja na to "Bardzo chętnie"
A ten : "To weź na jutro 20zł i spotkajmy się tam i tam.."

Do widzenia panu

[hecate]

Napisane przez Lea_

To teraz ja
Jakiś czas temu miałam spotkanie biznesowe z pewnymi klientami (...)

" skoro jesteś taka droga to stać cię na zapłacenie rachunku " po czym oboje oburzeni wstali i wyszli (...)
Nie była to może oznaka skąpstwa, raczej buractwa no ale mój portfel się wtedy lekko skurczył .

Twoj? Czemu firma za to nie zwrocila?
Jesli gdzies zabieramy naszych klientow/dostawcow to nie oplacamy tego z wlasnej kieszeni. Nawet jesli tego dnia place wlasna karta to to mi to zwroca.
Tak samo nasi dostawcy.

Przypomnialo mi sie cos - dwa lata temu negocjowalam kontrakt - odziez ochronna dla naszych ludzi - calkiem spory kontrakt. Pojechalam z kolega zobaczyc zaklad potencjalnego dostawcy. Przedstawiciel pozniej zabral nas na lunch - tani i szybki - pizza hut.
Kilka dni pozniej niby zarcik 'no ja musze dostac ten kontrakt bo was na lunch zabralem...'

[orchid87]

Ja jakoś nie mam w zwyczaju rozliczać się co do grosza z bliskimi, ale mój EX to był za mocny. Wiecznie nic nie miał, bo przepuszczał cała kasę, a że ja chciałam raz na jakiś czas wyjść na kolację np. to wiecie co robiłam? Żeby mu nie było wstyd, że ja płacę, dawałam mu pod stołem swoje pieniądze, żeby to on dał je kelnerce... Gdy już coś od niego dostałam mówił o tym przez następnych kilka dni, powtarzając, że on mi robi takie drogie prezenty...kiedyś z ciekawości sprawdziłam-30zł. Straaaaszna kwota.

[nikisa]

Nie no padłam...
Rozwaliła mnie herbata za 2 zł
A takich ludzi, co żerują na innych to niestety znam, ale jak najdalej ode mnie
Z tż-tami mam małe doświadczenie, ale nie uważam też żeby mieli płacić za wszystko... np. za mój bilet na autobus. Bez przesady...
Powinny być jakieś w miare sensowne reguły, żeby nie rozliczać się do 1 zł, bo to też śmieszne, ale nie tak, że on za wszystko by płacił...
Ty kupujesz bilety, ja popcorn i nie widze w tym nic złego

[honeychild]

To ja wam opowiem o moim ex Tżcie To było kilka dobrych lat temu, poznaliśmy się wiosną i w wakacje pojechaliśmy z jego znajomymi nad nasze morze. 2 dnia pobytu idziemy na jakiś obiadek na miasto a mój Tż woła mnie na bok, że on nie ma kasy bo zapomniał karty bankomatowej, a całą gotówkę wydał poprzedniego dnia na opłacenie kwatery (ja płaciłam za siebie) Dodam, że jechaliśmy na 12 dni, tak więc za kolejne 10 dni pobytu (jedzenie, lody, rozrywka wszelaka) i powrót płaciłam ja on obiecał, że odda po powrocie. Oczywiście nie oddał do dziś

[cholernarejestracja]

Napisane przez hecate

Twoj? Czemu firma za to nie zwrocila?
Jesli gdzies zabieramy naszych klientow/dostawcow to nie oplacamy tego z wlasnej kieszeni. Nawet jesli tego dnia place wlasna karta to to mi to zwroca.
Tak samo nasi dostawcy.

Przypomnialo mi sie cos - dwa lata temu negocjowalam kontrakt - odziez ochronna dla naszych ludzi - calkiem spory kontrakt. Pojechalam z kolega zobaczyc zaklad potencjalnego dostawcy. Przedstawiciel pozniej zabral nas na lunch - tani i szybki - pizza hut.
Kilka dni pozniej niby zarcik 'no ja musze dostac ten kontrakt bo was na lunch zabralem...'

Wiesz, nie każdy pracuje na etacie

[Panna_Anna87]

Kiedyś z moim już eks poszłam do kina, było to w Dzień Kobiet czy jakoś coś koło tego dnia. W kinie rozdawali kwiaty kobietom z okazji zbliżającego się święta i ja też takiego kwiatka dostałam. Po seansie pytam się go czy też mi kupi kwiatka, a on mi na to, że on nie będzie kasy wydawał na kwiata, bo i tak zwiędnie no i przecież już dostałam i drugiego nie muszę mieć.

[nikisa]

Napisane przez honeychild

To ja wam opowiem o moim ex Tżcie To było kilka dobrych lat temu, poznaliśmy się wiosną i w wakacje pojechaliśmy z jego znajomymi nad nasze morze. 2 dnia pobytu idziemy na jakiś obiadek na miasto a mój Tż woła mnie na bok, że on nie ma kasy bo zapomniał karty bankomatowej, a całą gotówkę wydał poprzedniego dnia na opłacenie kwatery (ja płaciłam za siebie) Dodam, że jechaliśmy na 12 dni, tak więc za kolejne 10 dni pobytu (jedzenie, lody, rozrywka wszelaka) i powrót płaciłam ja on obiecał, że odda po powrocie. Oczywiście nie oddał do dziś

ciekawe co by zrobił, gdybyś nie miała tyle pieniędzy...
Troche nieodpowiedzialny koleś...

[honeychild]

Napisane przez nikisa

ciekawe co by zrobił, gdybyś nie miała tyle pieniędzy...
Troche nieodpowiedzialny koleś...

eh głupia byłam zakochana a on więcej miał takich akcji niestety
A pieniędzy aż tyle nie miałam dzwoniłam do rodziców, żeby mi przelali na konto pod koniec pobytu (studiowałam wtedy i nie miałam odłożone za wiele ''swojej" kasy)

[prostownica87]

Zaraz po moim przjeździe do UK mieszkałam z kilkoma osobami w jednym domu, a tam mieszkał strasznie skąpy koleś.
1. jadł chleb z sałatą żeby było taniej (przez 2 lata w UK schudł ok 10kg)
2. market zamykał się o 10 więc chodził o 9:45 żeby kupić kurczaka z rożna za 20pensów (przecena z 1funta) - a ten kurczak miał być na 3 dni.
3. mój narzeczony zapomniał portfela i skończyło mu się picie w pracy, więc zapytał tego kolesia żeby dał mu łyka - a ten nie bo zaraz do domu idą i tam się napije. - A napój był z Lidla za 38pensów za 2litry.
4. Mieszkał w pokoju z innym kolesiem - na jedym podwójnym materacu spali żeby było taniej.
5. Kontrolował wydatki kolegi z pokoju - "dlaczego kupiłeś sobie batona?", "pamiętaj że K. wziął od Ciebie torebkę herbaty" itp.
6. przez 2 lata w UK nie kupił sobie nic nowego do ubrania - w końcu dziewczyna jak przyjechała w odwiedziny to kazała mu kupić bluzę nową.
7. herbatę przywoził biedronkową z Polski bo taniej
8. żółte kamizelki do pracy też z Polski, bo w Polsce po 5zł a nie 3funty.
9. no i kupował coś kiedyś z siostrą, ona oddała mu 5funtów, a ten na to że jej rzeczy kosztowały 5,13.
10. proszku do prania używał tyle że 1kg karton wystarczał na 6 miesięcy.
11. a jak jego współlokator został z nami w salonie wieczorem, to wykręcił mu żarówkę żeby nie marnował prądu, bo czas na położenie się do łóżka minął już.
12. bilety na samolot kupował z rocznym wyprzedzeniem bo taniej.

Dodam że koleś zarabiał całkiem niezłą kasę, a odkładał prawie 80% zarobków. Wrócił do Polski z zamiarem NIEWYDANIA zaoszczędzonych pieniędzy.

[Kamila96]

;d

[fb24380c66adcd12b33e8f4bdd3c2d486418deb5_5f7f99f1ecd69]

Napisane przez prostownica87

Zaraz po moim przjeździe do UK mieszkałam z kilkoma osobami w jednym domu, a tam mieszkał strasznie skąpy koleś.
1. jadł chleb z sałatą żeby było taniej (przez 2 lata w UK schudł ok 10kg)
2. market zamykał się o 10 więc chodził o 9:45 żeby kupić kurczaka z rożna za 20pensów (przecena z 1funta) - a ten kurczak miał być na 3 dni.
3. mój narzeczony zapomniał portfela i skończyło mu się picie w pracy, więc zapytał tego kolesia żeby dał mu łyka - a ten nie bo zaraz do domu idą i tam się napije. - A napój był z Lidla za 38pensów za 2litry.
4. Mieszkał w pokoju z innym kolesiem - na jedym podwójnym materacu spali żeby było taniej.

6. przez 2 lata w UK nie kupił sobie nic nowego do ubrania - w końcu dziewczyna jak przyjechała w odwiedziny to kazała mu kupić bluzę nową.


11. a jak jego współlokator został z nami w salonie wieczorem, to wykręcił mu żarówkę żeby nie marnował prądu, bo czas na położenie się do łóżka minął już.


Dodam że koleś zarabiał całkiem niezłą kasę, a odkładał prawie 80% zarobków. Wrócił do Polski z zamiarem NIEWYDANIA zaoszczędzonych pieniędzy.

: eeek::e eek::ee ek::eee k::eeek :

[nenowka152900]

Napisane przez Dziubasek8819

Nie wiem jak nazwac ten przypadek skąpstwem czy chamstwem ale powiem Wam. Mój były dawała różne prezenciki najczęściej jakieś drobiazgi przedmioty na różne okazje urodziny, imieniny itp. i jakie było moje zdziwienie i oburzenie kiedy dowiedziałam się że wszystkie te rzeczy kupił kiedyś dla swojej byłej ona mu je oddała po rozstaniu a on później wyciągał z pudełka i dawał je mi, szok normalnie

jak dla mnie - wygrałaś

[kasica6662]

prostownica87 straszny koleś...

[wsiowy_gupek]

Napisane przez prostownica87

Zaraz po moim przjeździe do UK mieszkałam z kilkoma osobami w jednym domu, a tam mieszkał strasznie skąpy koleś.
1. jadł chleb z sałatą żeby było taniej (przez 2 lata w UK schudł ok 10kg)
2. market zamykał się o 10 więc chodził o 9:45 żeby kupić kurczaka z rożna za 20pensów (przecena z 1funta) - a ten kurczak miał być na 3 dni.
3. mój narzeczony zapomniał portfela i skończyło mu się picie w pracy, więc zapytał tego kolesia żeby dał mu łyka - a ten nie bo zaraz do domu idą i tam się napije. - A napój był z Lidla za 38pensów za 2litry.
4. Mieszkał w pokoju z innym kolesiem - na jedym podwójnym materacu spali żeby było taniej.
5. Kontrolował wydatki kolegi z pokoju - "dlaczego kupiłeś sobie batona?", "pamiętaj że K. wziął od Ciebie torebkę herbaty" itp.
6. przez 2 lata w UK nie kupił sobie nic nowego do ubrania - w końcu dziewczyna jak przyjechała w odwiedziny to kazała mu kupić bluzę nową.
7. herbatę przywoził biedronkową z Polski bo taniej
8. żółte kamizelki do pracy też z Polski, bo w Polsce po 5zł a nie 3funty.
9. no i kupował coś kiedyś z siostrą, ona oddała mu 5funtów, a ten na to że jej rzeczy kosztowały 5,13.
10. proszku do prania używał tyle że 1kg karton wystarczał na 6 miesięcy.
11. a jak jego współlokator został z nami w salonie wieczorem, to wykręcił mu żarówkę żeby nie marnował prądu, bo czas na położenie się do łóżka minął już.
12. bilety na samolot kupował z rocznym wyprzedzeniem bo taniej.

Dodam że koleś zarabiał całkiem niezłą kasę, a odkładał prawie 80% zarobków. Wrócił do Polski z zamiarem NIEWYDANIA zaoszczędzonych pieniędzy.

No niestety tak to za granicą wygląda. Mój tato też pracuje w UK kilka lat i mieszka w takich domkach, gdzie każdy pokój ma inny Polak i wspólna kuchnia i salon i wiele mi naopowiadał o skąpstwie Polaków... A zarabiają tam rewelacyjnie, bo mają fach, który tam się ceni.

No, ale niestety, jak facet zarabiający 15 tys zł miesięcznie nie kupi sobie taboretu/pufy/krzesła do pokoju tylko przynosi jakies pudła wypchane smieciami do siedzenia...
Albo jak córka do niego porzyjechała na ponad tydzień to wykupił jej bilet do miasta na jeden dzień, a reszte miała spędzić czas w jego pieknym pokoju jakoś 2,5 x 2,5 m gdzie mieści się jedynie łóżko... (ponoć jego 'pokój' był wczesniej jakąś spiżarką, ale wiecie- taniej)
Ach zpoamniałabym. Materaca za 5 funtów też jej nie kupił tylko spała na steropianie

Dodam, że mieszkają tam na wsi, na której nic nie ma, a jej ojciec pracuje 10 godz dziennie, więc rozrywke miała przednią....

---------- Dopisano o 00:14 ---------- Poprzedni post napisano o 00:09 ----------


O zapomniałam o tym, że jak gośc je II sniadanie i spadają mu okruchy na jakiś pseudo stół (w pracy to wiadomo jak czysto jest) to on zamiast zgarnąć i wyrzucić/rzucic ptakom to zgarnia to ręką na kupkę i przykłada usta do stołu i 'wsysa'

A skarpetki przywozi dziurawe po swoich synach, za każdym razem jak ma urlop w PL to nowa dostawa Ponoć nie widuje się go w niedziurawych....Nie to, że za godzine pracy nakupił by sobie skarpet na rok, ale dobra

[dawidowskasia]

Napisane przez wsiowy_gupek

No niestety tak to za granicą wygląda. Mój tato też pracuje w UK kilka lat i mieszka w takich domkach, gdzie każdy pokój ma inny Polak i wspólna kuchnia i salon i wiele mi naopowiadał o skąpstwie Polaków... A zarabiają tam rewelacyjnie, bo mają fach, który tam się ceni.

No, ale niestety, jak facet zarabiający 15 tys zł miesięcznie nie kupi sobie taboretu/pufy/krzesła do pokoju tylko przynosi jakies pudła wypchane smieciami do siedzenia...
Albo jak córka do niego porzyjechała na ponad tydzień to wykupił jej bilet do miasta na jeden dzień, a reszte miała spędzić czas w jego pieknym pokoju jakoś 2,5 x 2,5 m gdzie mieści się jedynie łóżko... (ponoć jego 'pokój' był wczesniej jakąś spiżarką, ale wiecie- taniej)
Ach zpoamniałabym. Materaca za 5 funtów też jej nie kupił tylko spała na steropianie

Dodam, że mieszkają tam na wsi, na której nic nie ma, a jej ojciec pracuje 10 godz dziennie, więc rozrywke miała przednią....

---------- Dopisano o 00:14 ---------- Poprzedni post napisano o 00:09 ----------


O zapomniałam o tym, że jak gośc je II sniadanie i spadają mu okruchy na jakiś pseudo stół (w pracy to wiadomo jak czysto jest) to on zamiast zgarnąć i wyrzucić/rzucic ptakom to zgarnia to ręką na kupkę i przykłada usta do stołu i 'wsysa'

A skarpetki przywozi dziurawe po swoich synach, za każdym razem jak ma urlop w PL to nowa dostawa Ponoć nie widuje się go w niedziurawych....Nie to, że za godzine pracy nakupił by sobie skarpet na rok, ale dobra

poplakalam się:hahah a:

[nikisa]

Napisane przez prostownica87

Zaraz po moim przjeździe do UK mieszkałam z kilkoma osobami w jednym domu, a tam mieszkał strasznie skąpy koleś.
1. jadł chleb z sałatą żeby było taniej (przez 2 lata w UK schudł ok 10kg)
2. market zamykał się o 10 więc chodził o 9:45 żeby kupić kurczaka z rożna za 20pensów (przecena z 1funta) - a ten kurczak miał być na 3 dni.
3. mój narzeczony zapomniał portfela i skończyło mu się picie w pracy, więc zapytał tego kolesia żeby dał mu łyka - a ten nie bo zaraz do domu idą i tam się napije. - A napój był z Lidla za 38pensów za 2litry.
4. Mieszkał w pokoju z innym kolesiem - na jedym podwójnym materacu spali żeby było taniej.
5. Kontrolował wydatki kolegi z pokoju - "dlaczego kupiłeś sobie batona?", "pamiętaj że K. wziął od Ciebie torebkę herbaty" itp.
6. przez 2 lata w UK nie kupił sobie nic nowego do ubrania - w końcu dziewczyna jak przyjechała w odwiedziny to kazała mu kupić bluzę nową.
7. herbatę przywoził biedronkową z Polski bo taniej
8. żółte kamizelki do pracy też z Polski, bo w Polsce po 5zł a nie 3funty.
9. no i kupował coś kiedyś z siostrą, ona oddała mu 5funtów, a ten na to że jej rzeczy kosztowały 5,13.
10. proszku do prania używał tyle że 1kg karton wystarczał na 6 miesięcy.
11. a jak jego współlokator został z nami w salonie wieczorem, to wykręcił mu żarówkę żeby nie marnował prądu, bo czas na położenie się do łóżka minął już.
12. bilety na samolot kupował z rocznym wyprzedzeniem bo taniej.

Dodam że koleś zarabiał całkiem niezłą kasę, a odkładał prawie 80% zarobków. Wrócił do Polski z zamiarem NIEWYDANIA zaoszczędzonych pieniędzy.

nie pojmuje takich ludzi... jego życie, jego sprawa, ale do cholery, co mu do wydatków kolegi???!!!

Nawiasem mówiąc, to mit, żeby jak najwcześniej kupić bilet lotniczy, bo nie ma to większego znaczenia.. Sama kupiłam w marcu na lipiec i teraz mogłabym kupić dokładnie za tyle samo, także bez znaczenia

---------- Dopisano o 00:37 ---------- Poprzedni post napisano o 00:33 ----------

Napisane przez wsiowy_gupek

O zapomniałam o tym, że jak gośc je II sniadanie i spadają mu okruchy na jakiś pseudo stół (w pracy to wiadomo jak czysto jest) to on zamiast zgarnąć i wyrzucić/rzucic ptakom to zgarnia to ręką na kupkę i przykłada usta do stołu i 'wsysa'

A skarpetki przywozi dziurawe po swoich synach, za każdym razem jak ma urlop w PL to nowa dostawa Ponoć nie widuje się go w niedziurawych....Nie to, że za godzine pracy nakupił by sobie skarpet na rok, ale dobra

dobrze, że nic nie jem

[Vanillllka22]

Napisane przez prostownica87

Zaraz po moim przjeździe do UK mieszkałam z kilkoma osobami w jednym domu, a tam mieszkał strasznie skąpy koleś.
1. jadł chleb z sałatą żeby było taniej (przez 2 lata w UK schudł ok 10kg)
2. market zamykał się o 10 więc chodził o 9:45 żeby kupić kurczaka z rożna za 20pensów (przecena z 1funta) - a ten kurczak miał być na 3 dni.
3. mój narzeczony zapomniał portfela i skończyło mu się picie w pracy, więc zapytał tego kolesia żeby dał mu łyka - a ten nie bo zaraz do domu idą i tam się napije. - A napój był z Lidla za 38pensów za 2litry.
4. Mieszkał w pokoju z innym kolesiem - na jedym podwójnym materacu spali żeby było taniej.
5. Kontrolował wydatki kolegi z pokoju - "dlaczego kupiłeś sobie batona?", "pamiętaj że K. wziął od Ciebie torebkę herbaty" itp.
6. przez 2 lata w UK nie kupił sobie nic nowego do ubrania - w końcu dziewczyna jak przyjechała w odwiedziny to kazała mu kupić bluzę nową.
7. herbatę przywoził biedronkową z Polski bo taniej
8. żółte kamizelki do pracy też z Polski, bo w Polsce po 5zł a nie 3funty.
9. no i kupował coś kiedyś z siostrą, ona oddała mu 5funtów, a ten na to że jej rzeczy kosztowały 5,13.
10. proszku do prania używał tyle że 1kg karton wystarczał na 6 miesięcy.
11. a jak jego współlokator został z nami w salonie wieczorem, to wykręcił mu żarówkę żeby nie marnował prądu, bo czas na położenie się do łóżka minął już.
12. bilety na samolot kupował z rocznym wyprzedzeniem bo taniej.

Dodam że koleś zarabiał całkiem niezłą kasę, a odkładał prawie 80% zarobków. Wrócił do Polski z zamiarem NIEWYDANIA zaoszczędzonych pieniędzy.

Nie rozumiem takiego oszczędzania na wszystkim (dziadowania wręcz) bez wyraźego celu.

[gorzkawa]

Napisane przez kreolkaa

Przypomniał mi się były facet mojej znajomej. Pojechaliśmy kiedyś z nimi na wakacje. Oczywiście do morza mieliśmy kilka kilometrów, ale za to najtańsze kwatery jakie były . Nie jedli nic poza konserwami, których nakupili w tesco przed wyjazdem, a moja znajoma nawet nie mogła sobie kupić loda/gofra bez komentarza na temat cen Dodam, że facet nie był biedny, całkiem nieźle zarabiał. Ta para nie jest już razem, a facet podobno trafił na laskę, która dosłownie doi z niego pieniążki no ale zakochał się na zabój i nie ma rady

bo tak naprawdę,zakochany facet rzadko jest skąpy dla swojej lubej..


ja takich typowo drastycznych przygód nie miałam choć pamiętam, że kiedyś jeden chłopak zaprosił mnie na randkę i przy płaceniu podeszła kelnerka, podała rachunek, a on - nic. Zapłaciłam za nas oboje. Niby potem chciał mi oddawać (także moją dolę) ale nie przyjęłam. Pozostał niesmak i więcej się z nim nie umówiłam.

Dla mnie facet, który nie stara się być dżentelmen na pierwszej randce, (na którą zresztą zaprasza ) nie jest wart zainteresowania
Jeżeli nie jest facetem z klasą na pierwszym spotkaniu, na którym teoretycznie powinno mu najbardziej zależeć by pokazać się z jak najlepszej strony, to nigdy nim nie będzie i z czasem będzie tylko gorzej,

[SzmaragdowyKotek]

[Dla mnie facet, który nie stara się być dżentelmen na pierwszej randce, (na którą zresztą zaprasza ) nie jest wart zainteresowania
Jeżeli nie jest facetem z klasą na pierwszym spotkaniu, na którym teoretycznie powinno mu najbardziej zależeć by pokazać się z jak najlepszej strony, to nigdy nim nie będzie i z czasem będzie tylko gorzej, [/QUOTE]

Święte słowa i jakie prawdziwe

[wsiowy_gupek]

Ja bym w życiu nie zapłaciła za faceta na pierwszych randkach... Dziwię sie dziewczyniom, które to robią i jeszcze uymawiają sie na kolejną randkę.

Zostawiłabym go samego w tej knajpie, niech się naje wstydu, ale nie zapłaciłabym. To szczyt iśc na randke i zamawiać coś nie mając na to kasy..

No chyba, że to ja bym zapraszała, ale nie zapraszam facetów, z którymi nie jestem w związku, tylko wyznaje zasadę, że to ja mam być zapraszana...

Oczywiście proponuje, że zaplacę za siebie, ale ogólnie lepiej patrzę na faceta jeśli się nie zgodzi i jakoś specjalnie się nie wykłócam. W końcu mnie zaprosił. Ale nie wyobrażam sobie, że mówię komuś obcemu żeby z amnie zapłacił

Chyba, że wiem, że go nie stać, ale aktualnie z takimi się nie umawiam, bo musiałabym się brać za młodszych. A jak gościu starszy odemnie nie ma na herbatę 4 zł to sorry, coś z nim nie tak i ja dziękuje za takiego faceta.


Na szczęście mój facet ani w 1% nie jest sknerą, on nawet nie jest oszczędny

Ale jak np czasem szliśmy gdzieś z koleżanką i jej facetem i zamawialismy sobie obiad to on potrafił jej nie zamówić nawet pierogów za 5 zł jak jej zabrakło kasy

Dodam, że on zarabiał dosyć sporo, a ona wtedy sie uczyła i nie miała pieniędzy na takie wypady za bardzo (z resztą jak ja). Nie ruszało tego gościa nawet to, że ona wprost mówiła, że jest głodna, ale nie ma kasy, ani to, że w końcu mój facet stawiał jej ten obiad...
Powiem więcej, raz mój facet postawił piwo tej koleżance, bo skończyła się jej już kasa, a miała jeszcze ochotę na jedno, a jej facet wypił jej pół bo "on całego nie zmieści a ma ochotę jeszcze na pół" Oczywiście kasy za to pół nikomu nie oddał...

A byli razem 3 lata!
Mówiła, że jak gdzieś wychodizli sami to on potrafił kupować jedzenie i żreć zachwalając jakie dobre, a jej nawet nie dał gryza wiedząc, że jest głodna...

Dobrze, że zerwali zanim zaczęła zarabiać, bo jeszcze by ja wyzyskiwał

[witchwq]

Spotykałam się kiedyś z takim jednym. Spotykaliśmy się już kilka mcy, zazwyczaj raz płacił on, raz ja, chyba, że któreś nie miało kasy. W końcu on chciał sobie kupić wypaśne głośniki do kompa, ale brakło mu 200zł. No to mu pożyczyłam. Kupił głośniki, jakiś czas jeszcze się spotykaliśmy, a że oboje mieliśmy świra na punkcie komputerów, to bawiliśmy się trojanami i innymi świństwami.

Gdy doszło do rozstania i poprosiłam o zwrot moich 200zł, on podliczył mnie za wszystkie randki, które fundował i wyszło mu, że jeszcze muszę dopłacić. Gdy odmówiłam, zaczął cytować mój pamiętnik i oznajmił, że jeśli nie oddam mu kasy, on umieści mój pamiętnik w necie (pamiętnik pisałam na kompie). Wtedy jeszcze nie istniały wydziały policji ds internetu, więc nic bym nie wskórała. Zamiast odzyskać kasę, musiałam jeszcze dopłacić...