Ile zarabiają Wizażanki ;)

[ooliwka]

Napisane przez Rena

Acid, udzielalas kiedys 10 godzin tygodniowo korepetycji?

nie znam calości dyskusji ale moja koleżanka uczac angielskiego w podstawowce udzielala dzienie srednio trzem osoba korepetycje czyli to 10 godziny bylo norma....

[evil minded]

Napisane przez Velvet Acid Kitty

Ale co to ma do rzeczy? Nie wszystkie rodziny z 10.000 miasta są biedne.
Zresztą jakbyś doczytała dalej, to pisałam, że dawałam korepetycje w rodzinach niezamożnych...

Chodzi mi o to, że oczywistą nieprawdą jest, to co napisałaś: że zarówno biedne i bogate rodziny inwestują w edukację swoich dzieci.
I co innego rodziny niezamożne, a co innego biedne.

Velvet, chyba musisz znać nauczycieli jedynie z jakichś elitarnych szkół, że nie narzekają na pracę z młodzieżą. Zapytaj nauczycieli uczących w jakichś zdziczałych gimnazjach najgorszych w mieście, czy tak lubia prace z mlodzieza i nie narzekają. o czy utrzymanie spokoju na lekcji nie jest harówą.

[Velvet Acid Kitty]

Napisane przez evil minded

Velvet, chyba musisz znać nauczycieli jedynie z jakichś elitarnych szkół, że nie narzekają na pracę z młodzieżą. Zapytaj nauczycieli uczących w jakichś zdziczałych gimnazjach najgorszych w mieście, czy tak lubia prace z mlodzieza i nie narzekają. o czy utrzymanie spokoju na lekcji nie jest harówą.

No właśnie moja znajoma pracowała w technikum, gdzie 100% klasy to młodzi chłopcy. Pytałam ją jak jest na lekcjach, czy ma problemy itp, bo przecież tyle się o tym ciągle mówi... A ona powiedziała, że nie ma żadnych problemów...
Ale oczywiście zaraz zarzucisz mi, że to wyjątek i się nie znam... OK.

Poza tym jeśli ktoś pracuje w jakimś "zdziczałym gimnazjum" to przepraszam - czemu nie zmieni szkoły zamiast narzekać? Zawsze znajdziecie jakieś ALE, ale żeby włożyć trochę wysiłku i poprawić własne warunki pracy to nikt nie chce... bo się nie da, bo Polskie realia, bo zła młodzież, bo cośtam i cośtam... ehh

[ooliwka]

Napisane przez evil minded

Chodzi mi o to, że oczywistą nieprawdą jest, to co napisałaś: że zarówno biedne i bogate rodziny inwestują w edukację swoich dzieci.
I co innego rodziny niezamożne, a co innego biedne.

Velvet, chyba musisz znać nauczycieli jedynie z jakichś elitarnych szkół, że nie narzekają na pracę z młodzieżą. Zapytaj nauczycieli uczących w jakichś zdziczałych gimnazjach najgorszych w mieście, czy tak lubia prace z mlodzieza i nie narzekają. o czy utrzymanie spokoju na lekcji nie jest harówą.

harówką? moim zdaniem to tylko sprawa powołania

miałam okazje przez rok pracowac w pseudo przedszkolu (nie mialo jego praw) gdzie dzieci byly naprawde z duzymi problemami

np. chlopiec ktorego mama zostawiła u sasiadki i wyjechala nie mowiac nic nikomu....

ADHD to byla norma

nie liczac glodnych i nerwowych dzieci

grupa zaleznie od dnia liczyla srednio 20 osob
i to bylo moja najlepsza praca!!! bylam zachwycona
bardzo dobrze wspominam ten czas


za to jak bylam sekretarka chodzilam z ciagla depresja

i teraz moge powiedziec ze z chcecia pojde drogi raz do takiego przedszkola nawet za polowe pensji sekretarki


nie podoba mi sie okreslenie zdziczale gimnazja

[hihi]

Napisane przez Velvet Acid Kitty

No właśnie moja znajoma pracowała w technikum, gdzie 100% klasy to młodzi chłopcy. Pytałam ją jak jest na lekcjach, czy ma problemy itp, bo przecież tyle się o tym ciągle mówi... A ona powiedziała, że nie ma żadnych problemów...
Ale oczywiście zaraz zarzucisz mi, że to wyjątek i się nie znam... OK.

Poza tym jeśli ktoś pracuje w jakimś "zdziczałym gimnazjum" to przepraszam - czemu nie zmieni szkoły zamiast narzekać? Zawsze znajdziecie jakieś ALE, ale żeby włożyć trochę wysiłku i poprawić własne warunki pracy to nikt nie chce... bo się nie da, bo Polskie realia, bo zła młodzież, bo cośtam i cośtam... ehh

Oh, miałam dać spokój, ale nie mogę
Jestem pedagogiem z wyształcenia, ale w zawodzie nie pracuję, natomiast kilka koleżanek pracuje lub pracowac próbuje i zapotrzebowanie na nauczycieli jest różne, zależnie od tego czego nauczyciel uczy i zależnie od miejsca zamieszkania (bo przecież 100km od miejsca zamieszkania szuka sie ostatecznie...), dlatego jak znajdą cokolwiek, to trzymają jak mogą, a nie wybrzydzają.
Poza tym może mieszkam w zdziczałym mieście, ale... w gimnazjach i szkołach zawodowych jest problem z utrzymaniem spokoju w klasie, a byłam w kliku szkołach podczas studiów (no praktyki się miało) i swoje widziałam

No ja rozumiem, że każdy kształtuje swoją przyszłość, że jesteśmy kowalami swojego losu, ale na Boga! Gospodarka i koniunktura kraju, w którym się żyje ma znaczący wpływ na to co robimy i czasami choćbyśmy się zajeździli jak dzikie osły, to nie zmienimy tego

[evil minded]

Nie jestem nauczycielką, żeby nie było
Ale znam sporo osób wykonujących ten zawód. Czasem zdarza im sie jechać na środkach uspokajających. Ooliwka, owszem, Twoja praca pewnie Ci przynosila spora satysfakcje, to wspaniale pomagac takim dzieciom.
Ale wyobraźcie sobie tak wlasnie zwane przeze mnie "zdziczałe gimnazjum", najsłabsza szkola w miescie, dzieci z rodzin nierzadko patologicznych, ktorym nie zalezy dosłownie na niczym, czesc osob z lekkim uposledzeniem, czesc tyle razy kiblowala, ze niedlugo skonczy 18 rok zycia i tez maja wszystko gdzies. Czesc osob na lekcjach siedzi po prostu glodnych i jak ich czegokolwiek nauczyc, jak nauka im nie w glowie. Nauczyciele wyzywani od k**** i innymi takimi.

I wlasnie dlatego nie rozumiem popularności kierunku pedagogika i ilosci osob, ktore chca byc nauczycielami. Mam wrażenie, ze czesc nie wie na co sie decyduje, licza na malo h pracy, wakacje, ferie...a potem jak piszesz Velvet, narzeka i do emerytury warunkow pracy nie poprawi. A czesto nic innego robić nie umie.

[ooliwka]

Napisane przez evil minded

Nie jestem nauczycielką, żeby nie było
Ale znam sporo osób wykonujących ten zawód. Czasem zdarza im sie jechać na środkach uspokajających. Ooliwka, owszem, Twoja praca pewnie Ci przynosila spora satysfakcje, to wspaniale pomagac takim dzieciom.
Ale wyobraźcie sobie tak wlasnie zwane przeze mnie "zdziczałe gimnazjum", najsłabsza szkola w miescie, dzieci z rodzin nierzadko patologicznych, ktorym nie zalezy dosłownie na niczym, czesc osob z lekkim uposledzeniem, czesc tyle razy kiblowala, ze niedlugo skonczy 18 rok zycia i tez maja wszystko gdzies. Czesc osob na lekcjach siedzi po prostu glodnych i jak ich czegokolwiek nauczyc, jak nauka im nie w glowie. Nauczyciele wyzywani od k**** i innymi takimi.

I wlasnie dlatego nie rozumiem popularności kierunku pedagogika i ilosci osob, ktore chca byc nauczycielami. Mam wrażenie, ze czesc nie wie na co sie decyduje, licza na malo h pracy, wakacje, ferie...a potem jak piszesz Velvet, narzeka i do emerytury warunkow pracy nie poprawi. A czesto nic innego robić nie umie.

wiem ze napisalam przedszkole a to sie kojazy z kochanymi dzieciakami ktore nawet jesli maja problemy to i tak sa kochane jak nie nawet bardziej

uwiez ze mnie 5latek wyzwal od k itp.
a od drugiego dostalam paltetka tak w nos ze wyladowalam w szpitalu

przyznaje sie nie pracowalam w szkole podstawowej czy wyzej
ale nie mozemy zakladac ze kazda klasa tak wyglada!

tez mnie dziwi ze ktos wybiera swiadomie tez zawod a potem niby jest tak ciezko....
jak juz napisalam w kazdej pracy jest ciezko!
pracowalam juz w wielu zawodach



i wracajac do do tematu godzin, pracujemy polowe tego i niby druga polowe w domu nie znam nauczyciela ktory siedzic codziennie cztery godziny i przygotowuje materialy

widze po swoim przykladzie gdzie musialam przed praca kupic dziecia jedzenie (wychodzilam pol godziny wczesniej z domu)
jak przychodzilam to wymyslalam zabawy ktore musialy byc tanie
zajmowalam sie szukaniem sponsorow
przypadki kiedy rodzina nie odbierala dziecka bo np. mama lezala gdzies w karzakach pod wplywem tez byly zajmujace bo musialam z dzieckiem siedziec dopiero po jakims czasie dzwonilam do osrodka mowilam o sytuacji oni sprawdzali co sie dzieje i heja z dzieckiem na drugi koniec miasta (nie dostawalam za nad godziny)

i tak te obowiazki nie zjmowaly mi czterech godzin dziennie wiec pracuje mniej niz inni

ale z jednym sie zgodzie 6 godzin z dzieciakami to juz limit czlowiek wysiada psychicznie

[201703061224]

sezon tylko w wakacje od czerwca do moze polowy wrzesnia i to nie w kazda sobote zarabiam 150zl wiec miesiecznie 600:p robie zdjecia na weselach haruję od 14,16 do 3w nocy w niedziele najczesciej mam cale spuchniete nogi bo cala noc chodze a pozniej pary mlode i tak uwazaja ze wsytzkie zdjecia naleza im sie za darmo..ehh

[Oana]

Pracuję w agencji reklamowej. Dostaje małe zlecenia. Robię jakieś projekty na komputerze, rzucam pomysły, a ktoś z większym doświadczeniem to realizuje. Jestem po liceum językowym, mam tylko kurs grafiki komputerowej, a teraz idę na filologię angielską. Zarabiam 2500 zł na rękę i jestem szczęśliwa, bo to dla mnie dużo kasy, jak za pracę, którą mogę wykonywać w domu!! Mimo wszystko muszę być bardzo dyspozycyjna. Cieszy mnie fakt, iż tak rzadko pojawiam się w biurze, bo panuje tam niezwykle stresująca i nerwowa atmosfera. Wszyscy są bardzo złośliwi i okropnie ze sobą rywalizują. Ja jako młoda osoba nie mam siły brać w tym udziału, jak na razie nie muszę i jestem ze swojej pracy bardzo zadowolona. Dodatkowo wpadają mi jakieś tam dodatkowe pieniądze za korepetycje z języka angielskiego, bądź polskiego.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Napisane przez matysia153

sezon tylko w wakacje od czerwca do moze polowy wrzesnia i to nie w kazda sobote zarabiam 150zl wiec miesiecznie 600:p robie zdjecia na weselach haruję od 14,16 do 3w nocy w niedziele najczesciej mam cale spuchniete nogi bo cala noc chodze a pozniej pary mlode i tak uwazaja ze wsytzkie zdjecia naleza im sie za darmo..ehh

A czemu tylko w wakacje? Sezon na wesela trwa cały rok, wystarczy wejść na forum weselne tu.

[marrticzka]

Napisane przez Velvet Acid Kitty

No właśnie moja znajoma pracowała w technikum, gdzie 100% klasy to młodzi chłopcy. Pytałam ją jak jest na lekcjach, czy ma problemy itp, bo przecież tyle się o tym ciągle mówi... A ona powiedziała, że nie ma żadnych problemów...
Ale oczywiście zaraz zarzucisz mi, że to wyjątek i się nie znam... OK.

Poza tym jeśli ktoś pracuje w jakimś "zdziczałym gimnazjum" to przepraszam - czemu nie zmieni szkoły zamiast narzekać? Zawsze znajdziecie jakieś ALE, ale żeby włożyć trochę wysiłku i poprawić własne warunki pracy to nikt nie chce... bo się nie da, bo Polskie realia, bo zła młodzież, bo cośtam i cośtam... ehh

Ty tez narzekasz, bo w koncu znalaznlas sie na tym watku. A czemu Ty nie zmienisz profesji, aby poprawic swoje warunki???????Skoro to takie łatwe...

[aaricia8]

Napisane przez aaricia8

A może wrócimy do meritum wątku?

Że tak zacytuję własną wypowiedź...

Załóżcie sobie wątek o pracy nauczyciela i jego zarobkach, co?

[Velvet Acid Kitty]

Napisane przez marrticzka

Ty tez narzekasz, bo w koncu znalaznlas sie na tym watku. A czemu Ty nie zmienisz profesji, aby poprawic swoje warunki???????Skoro to takie łatwe...

A to wątek do narzekania jest? Czemu mam zmieniać profesję skoro robię co lubię?
A żeby poprawić swoje warunki ja akurat robię wiele - dodatkowe zlecenia, praca dla 3 firm, praktyki... Jeśli sądzisz, że wychodząc z biura o 16 kończy się moja praca to jesteś w błędzie .

Nie pisałam nigdzie o zmianie profesji, po prostu zdziwiłam się, że w ogóle wybrałaś ten zawód skoro wiedziałaś jak jakie są pensje i perspektywy rozwoju zawodowego. I wracamy do początku dyskusji...

[anlaya]

Pracuję jako asystentka w dużej kancelarii prawniczej w Warszawie, zarobki 2200 zł + premie w zależności od tego, jak mecenas oceni moją pracę. Studiuję dziennie prawo na UW, ogromnym plusem jest zdobywanie doświadczenia i nawiązywanie znajomości, które później mogą się okazać pomocne. Dla studentki prawa jest to wręcz wymarzona posada, w zasadzie bezstresowa (choć nie da się ukryć-emocje czasem udzielają się wszystkim), ale miałam szczęście trafić na życzliwych i wyrozumiałych pracodawców. Minusem jest to, że bardzo często trzeba zostawać po godzinach, ale z drugiej strony czasami (nie zawsze) można otrzymać premię za nadgodziny. Wymagana była znajomość co najmniej dwóch języków obcych, mobilność (wiem, że chłopak, który nie miał prawa jazdy odpadł po rozmowie kwalifikacyjnej), mile widziany był własny samochód. I o dziwo, nie pochodzę z prawniczej rodziny, wystarczyło CV i porządny list motywacyjny. Zwracali uwagę na to, jakie liceum się ukończyło, co było dla mnie lekkim zaskoczeniem.
Niezbędna jest też pełna dyspozycyjność. Po podpisaniu umowy otrzymałam służbowy telefon komórkowy, co prawda jakiś biznesowy, starej daty. Piszę, ponieważ nie należy się zniechęcać podczas szukania pracy tego typu. Na szczęście znajomości przestają mieć tak duże znaczenie, chociaż nie ukrywam, przykro jest, kiedy twoja kandydatura zostaje odrzucona na poziomie weryfikacji CV z racji na nieznane w branży nazwisko, doświadczyłam tego trzykrotnie.

[jusii]

Wyniki sondy są dla mnie zaskoczeniem ... sporo osób zarabia duże pieniadze ... ale wydaje mi się że są to głównie dziewczyny takie jak ja czyli pracujące za granicą

[aaricia8]

Napisane przez jusii

Wyniki sondy są dla mnie zaskoczeniem ... sporo osób zarabia duże pieniadze ... ale wydaje mi się że są to głównie dziewczyny takie jak ja czyli pracujące za granicą

A co Ty robisz za granicą?

Bardzo mnie ciekawi co robią wizażanki, które zarabiają ponad 10.000. Ktoś się ujawni co to za praca?

[Velvet Acid Kitty]

Napisane przez aaricia8

Bardzo mnie ciekawi co robią wizażanki, które zarabiają ponad 10.000. Ktoś się ujawni co to za praca?

Sonda jest anonimowa, więc sądzę, że część (może nawet większość?) sobie po prostu jaja robi...

[aaricia8]

Napisane przez Velvet Acid Kitty

Sonda jest anonimowa, więc sądzę, że część (może nawet większość?) sobie po prostu jaja robi...

Pewnie masz sporo racji.

[yoona]

Napisane przez Velvet Acid Kitty

Sonda jest anonimowa, więc sądzę, że część (może nawet większość?) sobie po prostu jaja robi...

ale w jakim celu

[Ami]

Napisane przez Velvet Acid Kitty

Sonda jest anonimowa, więc sądzę, że część (może nawet większość?) sobie po prostu jaja robi...

Mnie z kolei szokuje (i zasmuca) liczba osób, które zarabiają 1000 zł i mniej.
A czy te dwadzieścia kilka osób, które zarabiają 10000 zł i więcej to dużo, jeśli w sondzie udział wzięło ponad 700? Chyba nie... 3%... Malutko

[aaricia8]

Ja tam się pytam co to za fuchy? Można odpowiadać i nie na swoim przykładzie

[Velvet Acid Kitty]

Napisane przez yoona

ale w jakim celu

Podejrzewam, że bez celu.
Ale nie wiem, ich trzeba się zapytać.
Anonimowe ankiety nie są miarodajne.

aaricia:
10.000 zł netto można zarabiać prowadząc własną działalność...
Generalnie takie wynagrodzenie to wynagrodzenie szefów, managerów, dyrektorów (oczywiście w dobrze prosperujących firmach).
Prezes IPN zarabia 9.800 brutto (tak dla porównania)

[absta]

10000? Tak jak pisze Velvet Acid Kitty to wynagrodzenia wyższych stanowisk przeważnie.
Prezes firmy dla której przeważnie świadczymy usługi zarabia ok 25000 miesięcznie, a dyrektor zaraz pod nim właśnie około 10000...

[viedzmka]

Napisane przez aaricia8

Ja tam się pytam co to za fuchy? Można odpowiadać i nie na swoim przykładzie

Na przykład - tłumacz przysięgły języka niemieckiego w 60 000 mieście (gdzie jest jeszcze 6 innych tłumaczy przysięgłych niemieckiego!!!) 5 000-10 000 netto miesięcznie tylko i wyłącznie na tłumaczeniach nie mając swojego biura tłumaczeń.
Warszawa - programista PHP (to akurat moje stanowisko) - do 8 000 netto miesięcznie - może nawet gdzieś dają więcej, ale się nie spotkałam nigdzie z wyższą górną granicą zarobków.
Warszawa - kierownik działu archiwizacji w jednym z banków - 15 000 netto miesięcznie.
Ba - nawet barmanki w Warszawie potrafią wyciągnąć do 4 000 netto miesięcznie jeśli dobrze trafią, albo nawet jeśli są ambitne to mogą potem awansować na managera w knajpie, a managerzy już tak z 7 000 netto spokojnie wyciągają. I niech ktoś mi powie, że barmanki nie mają harówki zarówno fizycznej jak i psychicznej (i tu nie mówię o sobie, bo ja od początku pracuję w branży IT)?
Pielęgniarka w Warszawie - 2000-3000 netto podstawy + dodatki, a zatrudnienie w takim trybie, że można sobie jeszcze iść do drugiej pracy.

[pani ćma]

Napisane przez Oana

Pracuję w agencji reklamowej. Dostaje małe zlecenia. Robię jakieś projekty na komputerze, rzucam pomysły, a ktoś z większym doświadczeniem to realizuje. Jestem po liceum językowym, mam tylko kurs grafiki komputerowej, a teraz idę na filologię angielską. Zarabiam 2500 zł na rękę i jestem szczęśliwa, bo to dla mnie dużo kasy, jak za pracę, którą mogę wykonywać w domu!! Mimo wszystko muszę być bardzo dyspozycyjna. Cieszy mnie fakt, iż tak rzadko pojawiam się w biurze, bo panuje tam niezwykle stresująca i nerwowa atmosfera. Wszyscy są bardzo złośliwi i okropnie ze sobą rywalizują. Ja jako młoda osoba nie mam siły brać w tym udziału, jak na razie nie muszę i jestem ze swojej pracy bardzo zadowolona. Dodatkowo wpadają mi jakieś tam dodatkowe pieniądze za korepetycje z języka angielskiego, bądź polskiego.

z-a-z-d-r-o-s-z-c-z-ę i gratuluję!
o takiej pracy w agencji reklamowej marze albo o czyms w tym stylu

[anlaya]

Jeśli chodzi o wysokie zarobki, to moja kuzynka, która ukończyła politologię (ha! na prawo się nie dostała), załapała się JAKIMŚ sposobem do korporacji headhunterskiej, w jaki sposób się zaczepiła, jest to dla mnie tajemnica. Powiem tylko, że bardzo szybko awansowała i jest jakimś prezesem oddziału Europejskiego w tej korporacji (zupełnie się nie znam na ich hierarchii), zarabia miesięcznie ponad 20 000, swój pierwszy milion zarobiła przed trzydziestką,ostatnio kupiła dom w Sopocie, jeździ nowiusieńkim Saabem, a wiem to wszystko od kuzyna (jej brata), bo ona sama kontaktuje się tylko i wyłącznie z rodzicami i rodzeństwem. Dodam, że jej siostra skończyła również politologię i zaczynała w Ministerstwie do Spraw Europejskich, współpracowała z panią Danutą Huebner , zrobiła doktorat, w tej chwili współpracuje z Donaldem Tuskiem w 16osobowej delegacji , która jeździ z premierem do stolic Unii i jest główną odpowiedzialną za negocjacje. Ile zarabia - nie wiem, ale żyje dosyć skromnie, jak na tej wagi stanowisko. Pytanie tylko, jak się załapać do takiej pracy...

[Velvet Acid Kitty]

Napisane przez anlaya

Pytanie tylko, jak się załapać do takiej pracy...

Najprościej - po znajomości .

[evil minded]

No bez przesady, po znajomosci moze gdzies się do pracy załapiemy, ale na pewno nie awansujemy na żadne odpowiedzialne stanowisko, jak ktos nie będzie po prostu dobry w tym co robi, ambitny i pracowity. I bedzie w stanie duuużo dla pracy poświęcić.

[Velvet Acid Kitty]

Napisane przez evil minded

No bez przesady, po znajomosci moze gdzies się do pracy załapiemy, ale na pewno nie awansujemy na żadne odpowiedzialne stanowisko, jak ktos nie będzie po prostu dobry w tym co robi, ambitny i pracowity. I bedzie w stanie duuużo dla pracy poświęcić.

No co ty nie powiesz, hmmm... Wystarczy jeden tel. od wysoko postawionego polityka lub duchownego aby osoba bez kompetencji zajęła stanowisko kierownicze w urzędzie. Nie napiszę jakim, ale mój znajomy właśnie był podwładnym takiej osoby.

Jasne, że jeśli ktoś będzie pracowity, zdolny i ambitny to zdobędzie w końcu wysokie stanowisko, ale ja napisałam o _najłatwiejszym_ sposobie. Zresztą taka pracowita i ambitna i utalentowana osoba wyleci po jednym telefonie opisanym j.w.
Dlatego mało kto chce pracować w urzędzie, a na prawników, architektów itp. idą osoby, które mają w rodzinie przedstawicieli tych zawodów.

[anusiuniaa]

Właśnie dostałam propozycję nowej pracy : specjalista do spraw reklamy internetowej. Stawka 100złplus 20% prowizji

orientujecie się ile dla porównania zarabiają ludzie na podobnym stanowisku??