Brak czasu. Jak sobie z tym radzicie?

[liteerka]

Nie chcę się żalić na swoje życie, ale potrzebuję porady, jak lepiej zorganizować swój czas. Studiuję dziennie, co łączę z pracą (około 25h tygodniowo). W wolnych chwilach udzielam jeszcze prywatnych lekcji, bo tylko łącząc jedno z drugim jestem w stanie się samodzielnie utrzymać. Uczę się i odrabiam wszelkie prace pisemne w przerwach między zajęciami lub po nocach.
Nie pamiętam, kiedy miałam czas, żeby wyjść ze znajomymi (ba, ja ich nie miałam za bardzo czasu poznać) ani kiedy jadłam coś, co wymagało więcej niż 20 minut przygotowań. Dookoła widzę ludzi, którzy mają czas wyjść do kina, ze znajomymi, dziewczyny, które mają czas pomazać twarz czymś więcej niż kremem. Przyszła jesień, zbliżają się egzaminy, a mnie dopada jakaś chandra i zwątpienie.Jak sobie radzicie z nawałem obowiązków?

[Rosaliie]

Tydzień na 168 godzin, z czego śpiąc 7h dziennie odchodzi 49h, następnie Twoje 25h pracy, więc masz 94h w tygodniu wolnego. Jeśli prowadzisz korepetycje (liczmy 3hx7), to zostaje Ci 11 godzin dziennie na wolny czas Oczywiście musisz odliczyć przygotowanie do snu czy jedzenia. Masz średnio 8h wolnego czasu dziennie.

Zacznij zapisywać sobie w zeszycie jak spędzasz dzień. Zobaczysz, że często marnujesz czas na głupie i nieważne rzeczy. Kiedy już zobaczyć co chcesz zmieć, zacznij planować dni i postępuj zgodnie z planem.

[201605300922]

Napisane przez Rosaliie

Tydzień na 168 godzin, z czego śpiąc 7h dziennie odchodzi 49h, następnie Twoje 25h pracy, więc masz 94h w tygodniu wolnego. Jeśli prowadzisz korepetycje (liczmy 3hx7), to zostaje Ci 11 godzin dziennie na wolny czas Oczywiście musisz odliczyć przygotowanie do snu czy jedzenia. Masz średnio 8h wolnego czasu dziennie.

Zacznij zapisywać sobie w zeszycie jak spędzasz dzień. Zobaczysz, że często marnujesz czas na głupie i nieważne rzeczy. Kiedy już zobaczyć co chcesz zmieć, zacznij planować dni i postępuj zgodnie z planem.

Chyba ominęłaś to, że Autorka studiuje dziennie, więc trzeba liczyć minimum 4 h dziennie x 5 = 20 godzin na uczelni. Bez dojazdów.

[neia]

Napisane przez Nadis

Chyba ominęłaś to, że Autorka studiuje dziennie, więc trzeba liczyć minimum 4 h dziennie x 5 = 20 godzin na uczelni. Bez dojazdów.

Zależy od kierunku. Na humanistycznych 15h to zwykle max. A jeszcze często wykłady są nieobowiązkowe.

Właśnie, autorko, ile masz godzin zajęć? Co studiujesz? Na którym roku? Jak masz ułożone zajęcia? Okienka czy ciągiem? Ile godzin przeznaczasz na dawanie korepetycji? Dojeżdżasz do klientów czy oni do Ciebie? Ile godzin spisz? Jak spędzasz weekendy?
Serio, wypisz sobie takie rzeczy i podlicz ile Ci czasowo zajmuje każda czynność w ciągu tygodnia. Zakładając, że na tych korepetycjach nie robisz pełnego etatu, to zapewniam, że wyjdzie Ci sporo czasu wolnego. To jest taki punkt wyjścia do jakiegokolwiek gospodarowania tym czasem, trzeba zobaczyć co z nim w ogóle robisz i jakie masz możliwości. Później można się dopiero zastanawiać jak nim lepiej zagospodarować.

Druga kwestia to Twoje podejście. Z tego jak opisujesz swoje życie można by wywnioskować, że co najmniej studiujesz medycynę i pracujesz na pełen etat. Piszesz, że nie pamiętasz kiedy miałaś czas, żeby wyjść ze znajomymi, a rok akademicki masz dopiero od 1,5 miesiąca. Więc coś chyba jednak musisz pamiętać A "pomazanie twarzy czymś więcej niż kremem" to moga być zaledwie 2 minuty więcej, więc nie ma co przesadzać. Jeśli będziesz faktycznie tylko narzekać na to jak mało masz wolnego czasu, to nigdy nie poczujesz że masz go w ogóle. Podejście naprawdę wiele zmienia.

[nelciak]

Studiujesz w Szkocji?
Czy tam są 4 przedmioty w semestrze?

[liteerka]

Wydaje mi się, że gdybym miała problem z podejściem to inaczej sformułowałabym pytanie. Studiuję interdyscyplinarny kierunek (1 rok), na którym kładzie się duży nacisk na pracę samodzielną, a mi zależy by dawać z siebie na studiach trochę więcej niż niezbędne minimum.

Spędzam na uczelni 3 dni w tygodniu od 9 do 16 (w tym okienka, które spędzam w bibliotece). Jeśli pracuję na popołudniową zmianę (50% przypadków) to nie ma mnie w domu od 12 do 22 (wliczam dojazdy). Pracuję w pozostałe 3 lub 4 dni w tygodniu. Często przed lub po pracy udzielam korepetycji (jakieś 8h tygodniowo).

Tak, w Szkocji są cztery przedmioty w semestrze. Będę wdzięczna za nieocenianie po ilości.

[201703061232]

Wydaje mi się, że wszystko to jest kwestią zorganizowania. Studiuję dziennie i zaocznie, chodzę do pracy ok 40 godz tygodniowo. Mam czas na basen, siłownię znajomych i książki. Może są czynności na które poświęcasz za dużo czasu a tego nie wymagają.

[woocash9]

Bo studia dzienne nie są dla osób, które chcą pracować. Jak sobie nie radzisz przenieś się na studia zaocznie i po sprawie.
Ja osobiście nie lubię osób które pracują i studiują dziennie. Bo to są straszni kombinatorzy. Mają IOS ( indywidualna organizacja studiów) dzięki temu mogą nie chodzić na połowę wykładów ( w praktyce na żadne wykłady nie chodzą) oraz połowę ćwiczeń.
Ciągle są nieprzygotowani do zajęć co wkurza prowadzących ćwiczenia. Bo kiedy maja się przygotować jak pracują? Do trzeba oddać jakiś projekt to podczepiają się pod innych i nic nie robią. Jak przyjdzie sesja to sępią o notatki, żeby jakoś zaliczyć egzaminy. Ogólnie mają na studia wyje*ane byle tylko zdobyć ten papier.
Czyli praktycznie nic nie wynoszą z tych studiów.
Owszem może generalizuję bo są jednak bardziej pracowici i mniej, ale większość przypadków to jak wyżej analizując na podstawie mojego roku.
Student to powinien rozwijać swoją wiedze i sam dociekać pewnych rzeczy, ale teraz to wygląda tak, że wystarcza mu to minimum które potrzebne jest do zaliczenia. Biblioteki świecą pustkami, tylko przychodzi ktoś jak potrzebne jest xero paru stron z książki bo wykładowca kazał przeczytać.

A to co koleżanka piszę wyżej to na moim kierunku było by nie możliwe bo mamy zajęcia i rano i wieczorem często okienka po 5-6h. Do tego z każdego przedmiotu wykład i ćwiczenia oraz laboratoria więc cały tydzień jest zapchany.

A inna sprawa, że jak ktoś studiuje jakaś psychologię, pedagogikę albo administrację to ma przeważnie same wykłady na które nie chodzi i do tego z 2-3 ćwiczenia. Więc na wykłady nie chodzi tylko bierze notatki na egzamin od innych. Ćwiczenia sobie wepchnie w jeden dzień to i pracować moze na pełny etat.

[nelciak]

woocash9 - ok, fajnie, napisałeś jak było u Ciebie, ale jakie to ma przełożenie na sytuację autorki studiującej za granicą w innym systemie i utrzymującej się samodzielnie? Żadną... Skoro i tak musi pracować. Też mogę powiedzieć, że u mnie z osób regularnie pracujących na studiach prawie nikt ich nie skończył w terminie (czyli musi powtarzać rok), ale co z tego.

Napisane przez liteerka

Wydaje mi się, że gdybym miała problem z podejściem to inaczej sformułowałabym pytanie. Studiuję interdyscyplinarny kierunek (1 rok), na którym kładzie się duży nacisk na pracę samodzielną, a mi zależy by dawać z siebie na studiach trochę więcej niż niezbędne minimum.

Spędzam na uczelni 3 dni w tygodniu od 9 do 16 (w tym okienka, które spędzam w bibliotece). Jeśli pracuję na popołudniową zmianę (50% przypadków) to nie ma mnie w domu od 12 do 22 (wliczam dojazdy). Pracuję w pozostałe 3 lub 4 dni w tygodniu. Często przed lub po pracy udzielam korepetycji (jakieś 8h tygodniowo).

Tak, w Szkocji są cztery przedmioty w semestrze. Będę wdzięczna za nieocenianie po ilości.

Moje rady:
- planuj dni z tygodniowym wyprzedzeniem i dużą dozą dokładności
- obowiązki domowe w stylu sprzątania i prania wykonuj od razu jak wrócisz do domu i masz jeszcze trochę energii
- zadbaj o to, co jesz i pij dużo wody, gotowanie na 2 dni też jest dobre
- rób zakupy na zapas, albo przez Internet, żeby nie tracic czasu na ganianie za pojedynczymi rzeczami
- znajdź jakieś cwiczenia odpowiednie dla siebie (jeśli jeszcze nie cwiczysz)
- zastanów się czego Ci konkretnie brakuje? na co chciałabyś mieć więcej czasu? i zrób wszystko, żeby to wcisnąć w swój plan tygodnia

[Tutli]

Napisane przez woocash9

Ja osobiście nie lubię osób które pracują i studiują dziennie. Bo to są straszni kombinatorzy. Mają IOS ( indywidualna organizacja studiów) dzięki temu mogą nie chodzić na połowę wykładów ( w praktyce na żadne wykłady nie chodzą) oraz połowę ćwiczeń.

gdzie to dają człowiekowi IOS, bo pracuje? Na moim wydziale pracowało pewnie 3/4 studentów na etapie magisterskim i nikogo nie interesowało, że student taki biedny, zapracowany, że na egzamin się nie nauczył, padały uwagi "to pana wybór", "studia to czas na naukę a nie pracę" itp. Wow, nie wyobrażałam sobie, że gdzieś w świecie idą studentowi na rękę, bo "praca". Rozumiem, ciąża, ciężka sytuacja itp., ale PRACA?

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Napisane przez woocash9

Bo studia dzienne nie są dla osób, które chcą pracować. Jak sobie nie radzisz przenieś się na studia zaocznie i po sprawie.
Ja osobiście nie lubię osób które pracują i studiują dziennie. Bo to są straszni kombinatorzy. Mają IOS ( indywidualna organizacja studiów) dzięki temu mogą nie chodzić na połowę wykładów ( w praktyce na żadne wykłady nie chodzą) oraz połowę ćwiczeń.
Ciągle są nieprzygotowani do zajęć co wkurza prowadzących ćwiczenia. Bo kiedy maja się przygotować jak pracują? Do trzeba oddać jakiś projekt to podczepiają się pod innych i nic nie robią. Jak przyjdzie sesja to sępią o notatki, żeby jakoś zaliczyć egzaminy. Ogólnie mają na studia wyje*ane byle tylko zdobyć ten papier.
Czyli praktycznie nic nie wynoszą z tych studiów.
Owszem może generalizuję bo są jednak bardziej pracowici i mniej, ale większość przypadków to jak wyżej analizując na podstawie mojego roku.
Student to powinien rozwijać swoją wiedze i sam dociekać pewnych rzeczy, ale teraz to wygląda tak, że wystarcza mu to minimum które potrzebne jest do zaliczenia. Biblioteki świecą pustkami, tylko przychodzi ktoś jak potrzebne jest xero paru stron z książki bo wykładowca kazał przeczytać.

A to co koleżanka piszę wyżej to na moim kierunku było by nie możliwe bo mamy zajęcia i rano i wieczorem często okienka po 5-6h. Do tego z każdego przedmiotu wykład i ćwiczenia oraz laboratoria więc cały tydzień jest zapchany.

A inna sprawa, że jak ktoś studiuje jakaś psychologię, pedagogikę albo administrację to ma przeważnie same wykłady na które nie chodzi i do tego z 2-3 ćwiczenia. Więc na wykłady nie chodzi tylko bierze notatki na egzamin od innych. Ćwiczenia sobie wepchnie w jeden dzień to i pracować moze na pełny etat.

to, co piszesz, nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia studiowania za granica

autorko, poza korepetycjami, to jedziemy na tym samym wozku. ja studiuje na full-time w Anglii+praca ok 25h w tygodniu. i nie jest latwo. Teraz jestem chora w domu i buszuje po wizazu, ale zazwyczaj jest tak, ze 6 dni w tygodniu mam upchane na full uczelnia, praca i nauka w domu. Nie ma chyba innej rady, niz pocieszac sie, ze na Wyspach rok akademicki jest krotki i jest stosunkowo duzo wolnego No i rozplanowywac dni z kalendarzem w reku niestety. I ja tak samo jak Ty, ucze sie w okienkach miedzy zajeciami. Ide do biblioteki i robie jakies notatki, w drodze na uczelnie w autobusie (bo podroz mi zajmuje 1,5h) czytam notatki. Ale po calym tygodniu padam i to jest fakt. Poza tym czesto wstaje godzine wczesniej, niz bym mogla, zeby cos poczytac na uczelni, albo dopisac chociaz fragment zadanej pracy, rozwiazac zadania itp. Najbardziej mnie wkurzaja komentarze osob, ktore mieszkaja z rodzicami tutaj, ze one by nie daly rady tak studia i praca... Jak nikt nie da pieniedzy na utrzymanie, to nie ma sentymentow i tyle.

I nie dziwie Ci sie, ze narzekasz na brak znajomych itp. Ja czasu dla wlasnego faceta nie mam, a znajomi to juz nas zapraszaja od miesiaca i wybrac sie nie mozemy. Soboty mam wolne (wywalczyłam sobie w pracy, bo tak to bym 7 dni w tygodniu hulała) i praktycznie tez jakies obowiazki, sprzatanie, pranie itp. Dopiero wieczorem mozna sobie przysiasc na chwile. Pomysl sobie, ze po studiach bedzie lzej. Nie lam sie Moj facet za to pracuje 60h 6 dni w tygodniu i tez nie ma na nic czasu Wiec nie tylko my studenci takie biedne zuczki

[woocash9]

moj blad ale tu nie bylo mowy o studiowaniu za granica

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Napisane przez woocash9

moj blad ale tu nie bylo mowy o studiowaniu za granica

" Tak, w Szkocji są cztery przedmioty w semestrze. Będę wdzięczna za nieocenianie po ilości."

napisala to przed Twoim postem. Trzeba bylo czytac watek, a nie tylko pierwszy post

[woocash9]

Widocznie w warszawie są inne standardy. U mnie IOS dają chętnie co nie zwalnia z obowiązku nauczenia się na kolosa czy tam egzamin ale jednak. Na 63osoby ze 30 ma IOS bo pracuje. Tak mysle ze podaja powod prace bo chyba by nic nie zmyslali innego.

[serenavanderwoodsen]

W Warszawie to zawsze są inne standardy . Jk.
Na większości uczelni w Polsce IOSa nie dostaniesz jak chcesz drugi kierunek studiować. Nigdy nie słyszałam, żeby komuś za pracę dawali.

Autorko - musisz być aż 25 godzin w tygodniu na uczelni? To w ogóle jakoś bardzo dużo jak na Szkocję.
Rób listy i priorytety. Może czasami możesz sobie coś odpuścić na rzecz tego, żeby się odprężyć.

[neia]

Napisane przez serenavanderwoodsen

W Warszawie to zawsze są inne standardy . Jk.
Na większości uczelni w Polsce IOSa nie dostaniesz jak chcesz drugi kierunek studiować. Nigdy nie słyszałam, żeby komuś za pracę dawali.

No i na większości uczelni IOS nie oznacza możliwości niechodzenia sobie na częśc zajęć, to tylko ułatwienie w zmienianiu grup zajęciowych.

Napisane przez woocash9

A inna sprawa, że jak ktoś studiuje jakaś psychologię, pedagogikę albo administrację to ma przeważnie same wykłady na które nie chodzi i do tego z 2-3 ćwiczenia. Więc na wykłady nie chodzi tylko bierze notatki na egzamin od innych. Ćwiczenia sobie wepchnie w jeden dzień to i pracować moze na pełny etat.

Studiuję psychologię. 80% moich zajęć to seminaria i ćwiczenia z obowiązkową obecnością.

[annakarenina123]

Napisane przez zbecka

Wydaje mi się, że wszystko to jest kwestią zorganizowania. Studiuję dziennie i zaocznie, chodzę do pracy ok 40 godz tygodniowo. Mam czas na basen, siłownię znajomych i książki. Może są czynności na które poświęcasz za dużo czasu a tego nie wymagają.

Kurcze, bez grama zlosliwosci - jak to robisz?!
Zakladajac, ze pracujesz 5 dni w tygodniu po 8h dziennie, studiujac zaocznie czyli w weekendy, dziennie czyli w ciagu tygodnia, plus nauka. Jak znajdujesz czas na silownie znajomych i nauke?

Co do autorki, nie jestesmy w identycznej sytuacji, ale gwarantuje Ci, ze po pewnym czasie wdrozysz sie w Twoj nowy tryb i nauczysz sie gospodarowac sobie czas wolny, bedziesz wiedziala co i kiedy mozna odpuscic, co zmienic a co bedzie musialo zostac w Twoim grafiku. Tak jak tu ktos napisal, rok akademicki zaczal sie dopiero 1,5 miesiaca temu, to jest Twoj pierwszy rok, zobaczysz ze z czasem znajdziesz ten czas na odpoczynek, chociaz teraz wydaje Ci sie to niemozliwe .

Na pewno poznasz nowych znajomych, czy to w pracy czy na uczelni i pamietaj zeby jakos podtrzymywac te kontakty, bo to tez jest bardzo wazne, a czasami, jezeli sa to ludzie z ktorymi studiujesz - bywa tez przydatne! Co do czasu dla siebie, typowo babskiego, sluchaj nalozenie maseczki czy oleju na wlosy to jest sekunda, a pozniej mozesz wrocic do tego co robilas np. czytanie notatek, rozwiazywanie zadan. Ja tez mam tak ze zle sie czuje jezeli nie robie czegos dla siebie czy gorzej wygladam, dobry wyglad i poczucie dbania o siebie sprawiaja mi przyjemnosc, dlatego nawet w tych najbardziej zabieganych momentach o tym nie zapominam.

Zobaczysz, ze dasz rade, a po jakims czasie nie bedzie to nawet wydawalo sie takie ciezkie! A jaka bedziesz z siebie dumna na koniec!

[casus_belli]

Znajdź czas na jakiś ruch, choćby pół godziny spaceru codziennie, zadbaj o dietę i nie ograniczaj za bardzo spania (ja ograniczałam ekstremalnie, "dorobiłam się" popisowej bezsenności, ani nauki ani spania nie było )

woocash9 a ja nie lubię ludzi, którzy się innym w życie/naukę wpitalają. Wkurza Cię pożyczanie notatek? To nie pożyczaj. Mają lepszą ocenę z tego samego egzaminu? Widocznie więcej potrafią/mają szczęście. Zresztą, na wielu ćwiczeniach można sobie aktywnością wypracować lepszą ocenę, wiec jest tylko łatwiej chodząc. Nie każdego stać na to, żeby po zajęciach siedzieć i pierdzieć w stołek.

[mm444]

Treść usunięta

[201703061232]

Napisane przez annakarenina123

Kurcze, bez grama zlosliwosci - jak to robisz?!
Zakladajac, ze pracujesz 5 dni w tygodniu po 8h dziennie, studiujac zaocznie czyli w weekendy, dziennie czyli w ciagu tygodnia, plus nauka. Jak znajdujesz czas na silownie znajomych i nauke?

!

Zaczęło się kilka lat temu gdy wymyśliłam, ze chcę rozpocząć 2 kierunek - nauczyłam się organizować czas studiując 2 kierunki dziennie. Potem doszła praca w weekendy i wieczorami. |Z czasem zachciałam zadbać o siebie pochodzić na siłownię - brakowało czasu więc przez miesiąc prowadziłam dzienniczek codziennej aktywności - spisywałam każdą czynność - po miesiącu zobaczyłam czarno na białym ile czasu marnuję na głupoty i zaczęlam go wykorzystywać w inny sposób. Nie trzeba siedzieć 4 godz dziennie na wizazu i innych. Wystarczy 20 min co kilka dni
Potem skonczyłam 1 studia, znalazłam inną pracę i leci dalej. Dogadałam się z prowadzącymi, że na zajęcia chodzę z wieczorowymi - mamy ten sam materiał, mogę kolosy zaliczać indywidualnie - wszystko można dogadac. Poza tym zajęć na uczelni nie mam codziennie, a zjazdy co 2 tyg.

[liteerka]

p { margin-bottom: 0.25cm; line-height: 120%; }a:link { } Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, także za te złośliwe (by the way, studiuję właśnie „jakąś tam” psychologię ). Samych zajęć mam na pewno mniej niż te 25h tygodniowo, ale często mam godzinne okienka między zajęciami, które ten czas wydłużają. Jak je spędzam już napisałam, nie będę się powtarzała. Czasami faktycznie zdarzy mi się opuścić jaki wykład, żeby się wyrobić z esejem czy inną pracą pisemną, ale szczerze mówiąc za bardzo podobają mi się wykłady, żeby je opuszczać na rzecz wolnego czasu.

Rok akademicki zaczął się we wrześniu, przed świętami sesja, mam nadzieję, że wszystko pozaliczam i chociaż trochę odpocznę (trochę, bo w „Christmas break” pracuję full-time).

liteerka, może staraj się więcej zarobić w wakacje, kiedy nie masz zajęć, żeby mieć jakieś zapasy na rok akademicki?

Tak zrobiłam, ale życie jest nieprzewidywalne i wyszłam na zero.
zbecka, zostałaś moim mistrzem, ale przyznaję, że raczej nie wierzę w to, co piszesz. Zawsze jest coś kosztem czegoś.

alma mater, dzięki że odpisałaś, bo dobrze wiesz, jak to jest. Podniosłaś mnie na duchu.

[PRODONITA2975]

Ja też studiowałam dziennie, pracowałam na cały etat i robiłam mnóstwo rzeczy. Wtedy wydawało mi się, że mam mało czasu. Obecnie kiedy pracuję zawodowo, robię kolejną szkołę, prowadzę dom i mam małe dziecko stwierdzam, że wtedy tego czasu wolnego był ogrom.