czy boicie sie świąt??

[Nikaa1990]

Napisane przez Ather

Agolku, cieszę się że w końcu ktoś to napisał na publicznym, przynajmniej widzę, że więcej osób jest tego samego zdania co ja i jeszcze jedna osóbka.

To co się ostatnio dzieje w dietetyce przechodzi ludzkie pojęcie, pokuszę się nawet o stwierdzenie że większośc tutejszych Wizażanek ma problemy z normalnym jedzeniem. To jest przerażające wg. mnie.


Szkoda że temat świąt musi się sprowadzać do kalorii oraz tego czy jeśc czy nie. Zastanawiam się czy chociaż przez chwile pomyślałyście o bliskich (te dziewczyny które chcą zrezygnować z uroku jedzenia w święta) - o tym jaką amosferę wprowadzicie przy stole. No ale Wasza sprawa, ja się nie wtrącam.
To ciągle liczenie jest straszne...

Owszem, pomyślałam o tym. Cały czas o tym myślę - gdyby nie to, to nie miałabym problemu związanego ze świątecznym jedzeniem - spróbowaabym każdej potrawy, ale po prostu były by to małe porcje. A po prostu przeraża mnie niezadowolona mina mojej mamy która zobaczy, że przekrawam kawałek sernika(ona kroi je bardzo duże) na pół...

Napisane przez Baby14

To faktycznie byl baaardzo duzy skok. Wiem trudno w to uwierzyc , ale ja tak mialam z moja przemiana materi bylo dawniej krucho. Po diecie na szczescie sie to zmienilo. Gdy zjem ,,troche" za duzo to od razu mnie goni do wc ostatnio w moje urodziny tak bylo. Jadlam wszystkiego po trochu i wc odwiedzilam az 5 razy. (zaznaczam ze nie biore srodkow przeczyszczajacych).

Tak wlasnie jak napisały dziewczyny , jesli juz jakims cudem przytyjecie to potem troche sie oszczedzicie i poruszacie po swietach i bedzie ok I wlasnie chodzi tez przede wszystkim o UMIAR. Jak sprobojecie wszystkiego po trochu tez sie najecie , a jak np. zaczniecie od zjedzenia pol makowca to potem juz nie bedziecie miec miejsca na co innego , a gdy bedzie was dalej wszystko kusilo przejecie sie tak ze masakra...a chyba nie warto na 2 dzien chodzic z bolacym brzuchem ,tylko lepiej miec jeszcze miejsce na cos

Czy robiłaś coś aby tak sobie podkręcić przemianę materii, czy samo tak przyszło ?

[Ather]

Napisane przez Nikaa1990

Czy robiłaś coś aby tak sobie podkręcić przemianę materii, czy samo tak przyszło ?

trwaienie/częstotliwość wypróżniania to nie to samo co przemiana materii.

[Emocja]

Napisane przez diamentowa

agolek, Ather, Mango, Monika, Milka - macie absolutną rację. Dlaczego ludzie o normalnym podejściu stanowią tu mniejszość... ? Na forum wiele się zmieniło od mojego debiutu. Wątki zaczynają być coraz bardziej niepokojące. Ten wątek to jak tak się głębiej zastanowię to paranoja. "Jak zjem to będą wyrzuty sumienia" dziewczyny, o jakich wyrzutach sumienia mówicie?? Wyrzuty sumienia można mieć jak się najedzie psa samochodem. Ja nie wiem... dlaczego tak się dzieje. Sama miałam z tym wielkie problemy dlatego mówię wam NIE WARTO!!! ale tak jak wspomniała Ather wasz wybór.

Święte słowa Kiedy zaczynałam "przygodę" z dietetyką jeszcze tak nie było, ale teraz.. Sama jestem na R, ale Święta napawają mnie zdecydowanie optymizmem, a nie strachem przed.. jedzeniem? Nie wiem, ale w moim słowniku między Świętami, a jedzeniem nie ma żadnego znaku równości. Święta to czas magicznej atmosfery, czasu, który spędza się z rodziną, wspomina, rozmyśla i cieszy się chwilą. Za nic nie mogłabym powiedzieć babci, żeby mi nie szykowała tych pysznych uszek, które robi specjalnie dla mnie, bo reszta rodziny jada ich tradycyjną zupę śliwkową, której ja nie lubię I co z tego, że zjem o 200? 500? 700? kcal więcej, krzywda się nie stanie, nawet jeśli przybędzie mi jakiś kilogram nadprogramowo (co na logiczne myślenie nie jest raczej możliwe..). Najwyżej jeden tydzień/czy dwa będę dłużej na R, życie jest długie

Napisane przez Ludowa

I Ather ma rację - niestety coraz mniej dziewczyn o normalnym a nie obsesyjnym podejściu do jedzenia... Widać to najlepiej na IDZ. Kto teraz zamieszcza tam bogate, smaczne jadłopsisy? Można policzyć na palcach jednej ręki.

Niestety to też prawda.. dlatego nie zaglądam już na IDZ, bo wiem, że sama mam umiar w jedzeniu i zdrowe podejście do R, ale jak poczytam jeszcze 10 jadłospisów na U lub P(!), które są mniejsze od mojego R, to mogę się zacząć zastanawiać, czy przypadkiem nie przesadzam, a wcale tak nie jest.

[Nikaa1990]

Napisane przez Ather

trwaienie/częstotliwość wypróżniania to nie to samo co przemiana materii.

Ale chyba jakiś zwiazek ma, bo moja siostra dużo je, ale bardzo często się wypróżnia i jest szczupła. A ja (mówię o sobie przed wszelkimi dietami itp) też bardzo dużo jadłam, ale ubikację odwiedzałam o wiele rzadziej...i efekt był taki że miałam nadwagę

Poza tym, nie wiem jak inne Wizażanki, ale po wizycie w WC czuję się po prostu lepiej, lżej

[Ather]

Napisane przez Nikaa1990

Ale chyba jakiś zwiazek ma, bo moja siostra dużo je, ale bardzo często się wypróżnia i jest szczupła. A ja (mówię o sobie przed wszelkimi dietami itp) też bardzo dużo jadłam, ale ubikację odwiedzałam o wiele rzadziej...i efekt był taki że miałam nadwagę

Poza tym, nie wiem jak inne Wizażanki, ale po wizycie w WC czuję się po prostu lepiej, lżej

1. kwestia ilości błonnika w diecie
2. ilości dostarczanych płynów
3. ruchu

jest temu poświęcony cały osobny wątek

[chfast]

Napisane przez diamentowa

agolek, Ather, Mango, Monika, Milka - macie absolutną rację. Dlaczego ludzie o normalnym podejściu stanowią tu mniejszość... ? Na forum wiele się zmieniło od mojego debiutu. Wątki zaczynają być coraz bardziej niepokojące. Ten wątek to jak tak się głębiej zastanowię to paranoja. "Jak zjem to będą wyrzuty sumienia" dziewczyny, o jakich wyrzutach sumienia mówicie?? Wyrzuty sumienia można mieć jak się najedzie psa samochodem. Ja nie wiem... dlaczego tak się dzieje. Sama miałam z tym wielkie problemy dlatego mówię wam NIE WARTO!!! ale tak jak wspomniała Ather wasz wybór.

Tak czytając całą strone komentarzy i żaleń n/t czemu nie ma na forum normalnie odzywiających się osób ze zdrowym podejściem do jedzenia, doszłam do wniosku, ze po prostu one nie potrzebują pomocy. Osoby, które mają problem z jedzeniem szukają forum o tematyce odżywiania, najczęsciej są to diety, albo szukają pomocy w chorobie np bulimii. Mało jest chyba zdrowych osób, które bez niczego zaglądają na forum. Osoby ze zdrowym podejściem na forach to przeważnie te, którym udało sie osiągnąć cel, zrozumieć istote problemu i one chca pomagac innym, bo wiedzą co znaczy taka sytuacja.

Ja sama boje się świąt, nawet na podstawie wczorajszego doświadczenia, byłam na urodzinach. Obiecałam sobie, ze będzie to mój sprawdzian umiaru. Wstyd.. objadłam się niemiłosiernie, jak nigdy, prawie pękłam, a zjadłabym coś jeszcze. Chore? Nie mam umiaru, nie wiem kiedy sie go naucze, lecz jakoś już się tym nie załamuje,staram się odepchać te myśli itp. Może to pomoc forum, wiec za to wam dziękuję, bo takie osoby, które trzymają ten rozsądek tutaj są potrzebne .

[vadi]

Napisane przez chfast

Tak czytając całą strone komentarzy i żaleń n/t czemu nie ma na forum normalnie odzywiających się osób ze zdrowym podejściem do jedzenia, doszłam do wniosku, ze po prostu one nie potrzebują pomocy.

no cóż, może potrzebują, ale napewno jej nie chcą, zawsze kiedy staram się coś wytłumaczyć osobie tego typu, mam wrażenie jakbym rzucała grochem o ścianę

Napisane przez chfast

Mało jest chyba zdrowych osób, które bez niczego zaglądają na forum.

nie rozumiem dlaczego osoby zdrowe nie mogą interesować się dietetyką itp.?

Napisane przez chfast

Ja sama boje się świąt, nawet na podstawie wczorajszego doświadczenia, byłam na urodzinach. Obiecałam sobie, ze będzie to mój sprawdzian umiaru. Wstyd.. objadłam się niemiłosiernie, jak nigdy, prawie pękłam, a zjadłabym coś jeszcze. Chore? Nie mam umiaru, nie wiem kiedy sie go naucze, lecz jakoś już się tym nie załamuje,staram się odepchać te myśli itp. Może to pomoc forum, wiec za to wam dziękuję, bo takie osoby, które trzymają ten rozsądek tutaj są potrzebne .

nie martw sie, nauka umiaru wcale nie jest łatwa, przychodzi najczęściej z czasem.

[agatka-a]

Napisane przez chfast

Ja sama boje się świąt, nawet na podstawie wczorajszego doświadczenia, byłam na urodzinach. Obiecałam sobie, ze będzie to mój sprawdzian umiaru. Wstyd.. objadłam się niemiłosiernie, jak nigdy, prawie pękłam, a zjadłabym coś jeszcze. Chore? Nie mam umiaru, nie wiem kiedy sie go naucze, lecz jakoś już się tym nie załamuje,staram się odepchać te myśli itp. Może to pomoc forum, wiec za to wam dziękuję, bo takie osoby, które trzymają ten rozsądek tutaj są potrzebne .

tylko ten brak umiaru nie wynika z tego, że czujesz głód, w Twojej główce jest ukryte małe ognisko choroby, które sprawia, ze jedzeniem chcesz zatuszować problemy, którę są i będą dopóki ich nie rozwiazesz, a jedzenie to tylko ucieczka od nich

[Annie1441]

Miałam na myśli tradycyjne świąteczne nie dietetyczne potrawy

[Milka19]

Napisane przez vadi

nie rozumiem dlaczego osoby zdrowe nie mogą interesować się dietetyką itp.?

Ja też

Zgadzam się z Agatką Nie winne jest Boże Narodzenie czy jedzenie, problem leży gdzie indziej. Dopóki nie zostanie rozwiązany nigdy nie będą cieszyć takie rodzinne święta, bo będą tylko jedną wielką bombą kaloryczną... niczym więcej

[Majka232]

Ja się trochę boję, że po świętach też będzie mi się chciało jeść i dużo i słodko itp. już tak kiedyś miałam. Z przyzwyczajenia po śniadanku do kawki kilka porcji ciasta... ech

[agatka-a]

Napisane przez Milka19

Zgadzam się z Agatką Nie winne jest Boże Narodzenie czy jedzenie, problem leży gdzie indziej. Dopóki nie zostanie rozwiązany nigdy nie będą cieszyć takie rodzinne święta, bo będą tylko jedną wielką bombą kaloryczną... niczym więcej

no właśnie, a ze u mnie tym problemem jest chora sytuacja rodzinna, więc...samo z sie...

[Milka19]

Napisane przez agatka-a

no właśnie, a ze u mnie tym problemem jest chora sytuacja rodzinna, więc...samo z sie...

[agatka-a]

Napisane przez Milka19

ehhh juz sie przyzwyczaiłam, od kilka lat 2 razy w roku jest to samo...

[marga_zg]

Ja juz sie ciesze na tegoroczne swieta! Nie moge sie ich doczekac. W tym roku cala rodzina zbiera sie na wigilli u nas w domu. Juz sobie wyobrazam jak bedziemy szykowac z mama te wszystkie swiateczne potrawy piec ciasta (uwielbiam to ) a potem zbierzemy sie przy jednym wielkim stole bedziemy sobie skladac zyczenia rozmawiac po prostu bedziemy razem. Atmosfery swiat nie da sie do niczego porownac. Jest tylko jeden taki dzien w roku i ja nie zamierzam go stracic w wlasnej glupoty. Mam zamiar spedzic cudowny czas z rodzina i w ogole nie przejmowac sie jedzeniem sprobuje wszystkiego na co bede miala ochote a nawet wezme dokladke bo wiem ze mi to nie zaszkodzi.
Dziewczyny zycze was zdrowego podejscia do siebie i przemyslenia jeszcze raz sensu swiat

[olcik_07]

absolutnie nie boje się świąt, zawsze pożeram ogromne ilości jedzenia, bo tych pyszności nie da sie nie jeść!!! zawsze ograniczam sie do nie jedzenia słodyczy przez jakiś czas przed świętami, zeby potem móc sie najeść Jest do bardzo dobre rozwiązanie bo w święta i tak przytyje czy chce tego czy nie, a jak schudne kilogram czy dwa przed to po świętach wracam do wagi sprzed tygodnia czy dwóch, więc wychodze na zero nie wyobrażam sobie sytuacji nie jedzenia słodkości przy stole wigilijnym, cała atmosfera legnie w gruzach!!!
Mniam już sie doczekac nie mogę!!
ale taka jest prawda że ja nie mam problemu z nadwagą więc jest mi łatwiej ale musze mieć oczy szeroko otwarte na to jak wyglądam bo u mnie rodzinna jest lekka nadwaga...

[madame_apple]

Właśnie. "Cieszyć się rodziną, bliskimi, śpiewać razem kolędy, coś tam, coś tam...". Zgoda. Od tego są święta. Ale nie wszyscy takie mają. A jeśli w rodzinie sytuacja jest na tyle pochrzaniona, że nie czeka się na Boże Narodzenie pod kątem wspólnego spędzania czasu i cieszenia się sobą to co zostaje? Cieszenie, a w zasadzie pocieszanie się żarciem. Dlatego w tym wypadku rozumiem, że niektóre się boją.

Co do "chorych" wątków, sama też zauważyłam ostatnio prawdziwy wysyp tego typu postów. Sama walczę z tym problemem, ale dość skutecznie. Przestałam zaglądać na wątek "szukam dziewczyn..." bo już nie mam siły do tego. Takie wątki jak ten też nie polepszają sprawy. Bo skoro tworzy się taki temat to znaczy, że jedzenie w święta JEST megaproblemem, który trzeba roztrząsać. A roztrząsanie jest lekko destrukcyjne. Zamiast się martwić pomyślcie ewentualnie(te, które się boją) o jakichś "lżejszych", dietetycznych wersjach potraw świątecznych, które możecie przygotować dla siebie i rodzinki. Ja jestem za znajdowaniem rozwiązań, nie za narzekaniem.

Ja już jak pisałam, kilka lat temu piekielnie się bałam świąt. Jak głupek. Nic, totalnie nic przez to nie zyskałam. Straciłam bardzo dużo (i nie chodzi mi tu o kilogramy:P). Więc przestańcie się zadręczać i idźcie piec ciasto!

[guantanamera]

ja sie swiat nie boje bo i tak po tygodniu diety zawsze daje ciala porazka

[nighmare]

ja w święta zjem tyle żeby nikomu nic nei zostalo muhahahahahhahahahahahaha hahahahahah a na nastepny dzien bede spać obolala z przejedzenia oglądając kevina samego w domu;]

[agness51]

Przyznam szczerze,że do niedawna trochę się bałam ... Bałam się tego tłustego jedzenia mojej babci,jej wypieków itp. Ale parę dni temu stwierdziłam,że przecież tu nie o jedzenie chodzi. Chodzi o czas spędzony z rodziną. I choć atmosfera nie będzie taka jaka bym chciała,to mam zamiar nie zamartwiać się tym,tylko postarać cieszyć się świętami,bo przecież są tylko raz w roku
Pomyślałam sobie,że człowiek naprawdę musiałby zjeść ogromne ilości kalorii,żeby przytyć w święta. A nie sądzę,żeby przy wigilijnej kolacji ktoś pochłonął 7000tys kalorii. No,chyba,że naprawdę ma się problemy,ale ta ilość jest przecież gigantyczna.
Dlatego postanowiłam cieszyć się świętami,a nie tak jak było w poprzednim roku. Nie chciałam próbować nic co było kaloryczne,w święta nie zjadłam nawet kosteczki czekolady,bo miałam swoje chore jazdy. I choć ostatnio też mam problemy i pewne opory przed zjedzeniem czegoś innego niż na R,to chcę w te święta o tym nie myśleć,tym bardziej,że już jestem na U. Na pewno będę widziała te spojrzenia rodziny,będą patrzeć co zjem,a czego nie,bo doskonale wiedzą ile schudłam i w ogóle,ale mam nadzieję,że w tym roku ja sama dostrzegę urok nie w tym świątecznym jedzeniu,ale w czasie spędzonym z bliskimi.

[Baby14]

Napisane przez Ather

1. kwestia ilości błonnika w diecie
2. ilości dostarczanych płynów
3. ruchu

jest temu poświęcony cały osobny wątek

Co sprawilo ze polepszyla mi sie przemiana materii? Otoz to co napisała Ather :blonnik ,woda i ruch

Szczegolnie bardzo duzoo pije. Czasem o wiele wiecej niz zalecaja

marga : bardzo cieszy mnie Twoje podejscie do swiat

A ja tez sie juz nie moge swiat doczekac. Ale to tylko 2 tygodnie jeszcze

[olkaa_pw]

Napisane przez madame_apple

Właśnie. "Cieszyć się rodziną, bliskimi, śpiewać razem kolędy, coś tam, coś tam...". Zgoda. Od tego są święta. Ale nie wszyscy takie mają. A jeśli w rodzinie sytuacja jest na tyle pochrzaniona, że nie czeka się na Boże Narodzenie pod kątem wspólnego spędzania czasu i cieszenia się sobą to co zostaje? Cieszenie, a w zasadzie pocieszanie się żarciem. Dlatego w tym wypadku rozumiem, że niektóre się boją.

ano właśnie. nie wiem co to rodzinna atmosfera, nie spędzam ich z nikim więcej poza domownikami, wigilia nie różni się niczym od zwykłego obiadu poza właśnie ilością potraw i porą jedzenia. trwa przeważnie ok. 15 minut. zawsze tak było. i to mnie tylko stresuje, wkurza i nakręca chęć zajedzenia tego wszystkiego. a jak jeszcze wynikną jakieś sprzeczki, to nic tylko ryczeć i żreć. i właśnie ta nienawiść to tych świąt powoduje, że się ich boję. tylko to. a o barszczyku z uszkami już dzisiaj mi ślina cieknie..

Superchic(k) - może zamiast/oprócz robić karpia w panierce porozmawiaj z mamą i zróbcie pieczoną rybę. pomóż jej w przygotowywaniu dań, będziesz widziała, że nie ma tam nic AŻ tak strasznego, tłustego i be. Twojej mamie na pewno też zależy na tych świętach i będzie w stanie pójść na pewne odstępstwa w przygotowaniach, np ilości tłuszczu. A później próbuj wszystkiego. I rybę, i pierogi, i barszczyk. Przecież nikt nie będzie Ci kazał jeść ton jedzenia, mama zna Twoją sytuację. Tobie się zrobi lżej, jej, poprawią się Wam relację. Opowiedz jej o swoich obawach, a razem coś na pewno wymyślicie Tylko chciej coś z tym zrobić, a nie upieraj się przy twarogu

i też myślę, że tylko chore dziewczyny mają czego się bać.
zwyczajna redukcja nie powinna tu być problemem!

[aniussia13]

Wiecie co macieracje. To sa jedynie trzy dni w roku, których nie mogę sobie i rodzinie popsuć. Będę jeść to co chce, ale z umiarem. Nie rzucę sie na wszystko, jednak nie będe sobie niczego odmawiać. Jeśli nawet przytyję to myslę, ze to wróci do normy. trochę więcej ruchu i będzie okey Aż mi ulżyło samym myśleniem
już nie mogę się doczekać.

[Majka232]

Myślę, że warto zapisać się na fitness przed świętami (najlepiej ćwiczyć przez cały rok) i do Świąt poprawi się w ten sposób nasza forma i samopoczucie, zrzucimy jakiś kilogram lub dwa , a przede wszystkim poprawi się nasza przemiana materii i będziemy nawet po ćwiczeniach spalały kcal i jedzonko świąteczne nam nie zaszkodzi, a po świętach - znów ruch i jeszcze raz ruch i żadnych dodatkowych kg nie będzie, a wręcz przeciwnie będzie ich mniej

[chfast]

Napisane przez vadi

nie rozumiem dlaczego osoby zdrowe nie mogą interesować się dietetyką itp.?

Nie o to mi chodziło. Oczywiście, że mogą. Po prostu, że takich osób jest mniej na forum, albo sie mniej udzielaja, dlatego może jest taka przewaga.

Napisane przez vadi

nie martw sie, nauka umiaru wcale nie jest łatwa, przychodzi najczęściej z czasem.

Wiem, że to nie łatwe i staram się nauczyc tego małymi krokami i wiem, ze to samo musi z siebie przyjsc, bo jak będę myślec o tym non stop to wpadne w błedne koło.

Napisane przez agatka-a

tylko ten brak umiaru nie wynika z tego, że czujesz głód, w Twojej główce jest ukryte małe ognisko choroby, które sprawia, ze jedzeniem chcesz zatuszować problemy, którę są i będą dopóki ich nie rozwiazesz, a jedzenie to tylko ucieczka od nich

Dokładnie tak, wiem, że tak jest. Wydaje mi sie, ze problemem jest właśnie jedzenie, jego wyższość nade mną, ta nieporadność. Za długo z nim walczę. Muszę nad tym zapanować a na pewno zacznie się po koleji układać. Wydaje mi sie tez, ze jestem za bardzo nerwowa, wszystko robie chaotycznie, nawet to, ze łapie jedzenie byle by coś było. Nie myślę nad tym co robie.

[Hypnotic Eyes]

Racja coraz więcej tu chorych osób. Ja sama miałam gigantyczny problem z jedzeniem. Teraz się leczę i jest lepiej, ale czasami się zastanawiam czy tu zaglądać, bo przez takie wątki rzeczywiście zaczne się bać świąt =_=
Nie dajmy się zwariować. Jeszcze nigdy nie przytyłam podczas świąt. Jeżeli tylko będziemy jedli to na co mamy ochotę z umiarem to nie przytyjemy, bo nasz organizm sam reguluje ilość jedzenia którą potrzbuje!

[Nikaa1990]

Napisane przez Ather

1. kwestia ilości błonnika w diecie
2. ilości dostarczanych płynów
3. ruchu

jest temu poświęcony cały osobny wątek

Napisane przez Baby14

Co sprawilo ze polepszyla mi sie przemiana materii? Otoz to co napisała Ather :blonnik ,woda i ruch

Szczegolnie bardzo duzoo pije. Czasem o wiele wiecej niz zalecaja

marga : bardzo cieszy mnie Twoje podejscie do swiat

A ja tez sie juz nie moge swiat doczekac. Ale to tylko 2 tygodnie jeszcze

To moja przemiana jest chyba skazana na wolne tempo...jakoś płyny we mnie nie wchodzą. Zimą to już wogóle. Wiem że piję za mało, ale picie "na siłę" to dla mnie katorga większa niż dieta 500 kcal...serio. Litr dziennie to maksimuk, i nie jest to woda, tylo głównie herbata...no chyba ze latem, wtedy czasami dochodzę do 1,5 litra.

[maalwiinkaa2]

Ja sie świąt nie boje i nigdy bym nie mogła nie jeść na Wigilię.
Do tych dziewczyn co chcą nie jeść:
słuchajcie możecie przecież OGRANICZYć jedzenie np: kawałek z każdej potrawy i podziękować. Ale przede wszystkim jak się chce schudnąć to trzeba ćwiczyć i uzupełniać wodę (2l dziennie płynów). Nie wolno tylko nie jeść i nic nie robić bo to nie ma celu. Wtedy się chudnie ale skóra będzie wisieć trzeba po prostu zamienić tłuszczyk na tkankę mięśniową!
Powodzenia i odchudzajcie się z głową!!!

[Ather]

Napisane przez Nikaa1990

To moja przemiana jest chyba skazana na wolne tempo...jakoś płyny we mnie nie wchodzą. Zimą to już wogóle. Wiem że piję za mało, ale picie "na siłę" to dla mnie katorga większa niż dieta 500 kcal...serio. Litr dziennie to maksimuk, i nie jest to woda, tylo głównie herbata...no chyba ze latem, wtedy czasami dochodzę do 1,5 litra.

ech... Słuchaj, są dwie drogi do podkręcenia:
a) trawienia / częstotliwości wypróżniania, to te o których pisałam: dużo błonnika, wody i ruchu.

b) przemiany materii - metabolizmu: trening siłowy, HIIT, regularne posiłki, odpowiednia kaloryczność, białko.

[Nikaa1990]

Napisane przez Ather

ech... Słuchaj, są dwie drogi do podkręcenia:
a) trawienia / częstotliwości wypróżniania, to te o których pisałam: dużo błonnika, wody i ruchu.

b) przemiany materii - metabolizmu: trening siłowy, HIIT, regularne posiłki, odpowiednia kaloryczność, białko.

Te ktore zaznaczyłam stosuję. Z wodą to już pisałam jak to u mnie jest, co do treningów i sportu to w rok szkolny nie mam na to czasu, a z kalorycznością to różnie wychodzi