związek z katolikiem

[brickgame1]

Spotykam sie z chłopakiem od kilku miesiecy. Łączy nas wspólna wiara i wartości więc uznałam że warto spróbować być razem mimo dzielącej nas ponad 100 km odległości. Na początku nie bylo fajerwerków, było raczej spokojnie ale wzajmnie darzyliśmy do lepszego poznania sie. Na poczatku własnie czułam się z nim dobrze, wydawało mi się że moge byc przy nim sobą że nie muszę przy nim niczego udawać. Jednak w maire upływu czasu on stał sie coraz bardziej oceniający mówił "nie lubie jak tak robisz", nie lubię jak taka jesteś, a ja podświadomie starałam sie mu przypodobac bo zaczeło mi zależeć na tej relacji. Były momenty miedzy nami kiedy było naprawdę dobrze a byly takie kiedy on tak naprawde sam nie wiedział chce ze mną byc bo widział we mnie wady i nie pasowałam do jego wymarzonej idealnej kobiety której zawsze pragnoł. obecnie sama już nie wiem co robić czy to zakończyć czy ciągnąć dalej bo tak naprwde nigdy nie dorównam temu ideałowi o którym on zawsze marzył.

[szynka_w_toscie]

Napisane przez brickgame1

Spotykam sie z chłopakiem od kilku miesiecy. Łączy nas wspólna wiara i wartości więc uznałam że warto spróbować być razem mimo dzielącej nas ponad 100 km odległości. Na początku nie bylo fajerwerków, było raczej spokojnie ale wzajmnie darzyliśmy do lepszego poznania sie. Na poczatku własnie czułam się z nim dobrze, wydawało mi się że moge byc przy nim sobą że nie muszę przy nim niczego udawać. Jednak w maire upływu czasu on stał sie coraz bardziej oceniający mówił "nie lubie jak tak robisz", nie lubię jak taka jesteś, a ja podświadomie starałam sie mu przypodobac bo zaczeło mi zależeć na tej relacji. Były momenty miedzy nami kiedy było naprawdę dobrze a byly takie kiedy on tak naprawde sam nie wiedział chce ze mną byc bo widział we mnie wady i nie pasowałam do jego wymarzonej idealnej kobiety której zawsze pragnoł. obecnie sama już nie wiem co robić czy to zakończyć czy ciągnąć dalej bo tak naprwde nigdy nie dorównam temu ideałowi o którym on zawsze marzył.

Przecież każdy z nas ma wady, czasami można je zmienić. Zależy też co w Twoim zachowaniu mu się nie podoba, może chce stosować konstruktywną krytykę i myśli, że takim mówienie zmotywuje Ciebie do działania?
Możesz podać przykład zachowania które mu się nie podoba?
Ogólnie to wydaje mi się, że źle się czujesz w tej relacji więc może lepiej ją zakończyć i poszukać kogoś innego?

[brickgame1]

Co mu nie pasuje? np że jestem zamknięta ze czasem zbyt mało mowie a że on to by chciał żebym byla otwarta itd, a czasem poprostu nie mam ochoty mówić duzo a i tka mówię o wiele więcej od niego np /

[leenna]

Zakończ, poszukaj kogoś innego.

[Czarna_Złośnica]

Gdy się z kimś jest to akceptuje się nie tylko jego zalety, ale też i przede wszystkim wady! On Cię nie akceptuje więc teraz to już twój wybór co z tym zrobisz.

[szynka_w_toscie]

Napisane przez brickgame1

Co mu nie pasuje? np że jestem zamknięta ze czasem zbyt mało mowie a że on to by chciał żebym byla otwarta itd, a czasem poprostu nie mam ochoty mówić duzo a i tka mówię o wiele więcej od niego np /

W takim razie lepiej to zakończ :P

[strix55]

Napisane przez Czarna_Złośnica

Gdy się z kimś jest to akceptuje się nie tylko jego zalety, ale też i przede wszystkim wady! On Cię nie akceptuje więc teraz to już twój wybór co z tym zrobisz.

No zakoncz to.

[brickgame1]

Chyba zbyt długo już zyje nadzieją że on zaakceptuje mnie taka jaką jestem i zaczyna mi to mocno przeszkadzać jednak juz.

[PiszacDniem]

Zakoncz to . Jeszcze znajdziesz milosc

[Czarna_Złośnica]

Napisane przez strix55

No zakoncz to.

Szkoda, że nie zdążyłam zacytować Twojego poprzedniego posta, zanim edytowałaś... autorko jedziesz na dwa konta?

[slodka0018]

To zakończ to . . .

[kisielova]

Napisane przez Czarna_Złośnica

Szkoda, że nie zdążyłam zacytować Twojego poprzedniego posta, zanim edytowałaś... autorko jedziesz na dwa konta?

a co było napisane?:-D

[elvegirl]

Napisane przez brickgame1

Co mu nie pasuje? np że jestem zamknięta ze czasem zbyt mało mowie a że on to by chciał żebym byla otwarta itd, a czasem poprostu nie mam ochoty mówić duzo a i tka mówię o wiele więcej od niego np /

Czyli nie pasują mu Twoje podstawowe cechy charakteru. To po co Ci pupkę zawraca?

[verumka]

Zerwijcie i tyle. Po co się męczyć?

Ps. Ja tylko nie rozumiem, co do tego wszystkiego ma tytuł wątku: "Związek z katolikiem".

[paula25s]

Zastanów się porządnie i spróbuj z nim poważnie porozmawiać; jeśli to nic nie da, to zerwij tę znajomość, widocznie nie spełniacie nawzajem swoich oczekiwań co do idealnego partnera

[madzia1251]

Napisane przez verumka

Zerwijcie i tyle. Po co się męczyć?

Ps. Ja tylko nie rozumiem, co do tego wszystkiego ma tytuł wątku: "Związek z katolikiem".

o to samo chciałam zapytać.

[201607110949]

Napisane przez verumka

Ps. Ja tylko nie rozumiem, co do tego wszystkiego ma tytuł wątku: "Związek z katolikiem".

Ja w sumie też Strzelam, że może bierze się to stąd, iż autorka tak naprawdę tego chłopaka nie kocha, nawet jakoś bardzo nie lubi a ich związek stworzony jest sztucznie, "a nuż wyjdzie", bo w końcu wierzą w to samo - stąd potem nie pisze związek z Józkiem tylko związek z katolikiem

[cherry_flamme]

Napisane przez verumka

Zerwijcie i tyle. Po co się męczyć?

Ps. Ja tylko nie rozumiem, co do tego wszystkiego ma tytuł wątku: "Związek z katolikiem".

Ja też nie Myślałam, ze będzie coś o seksie, antykoncepcji, albo innych zakazach, które narzuca religia, ale wątek nie ma z tym nic wspólnego

[brickgame1]

Napisane przez SALIX

Ja w sumie też Strzelam, że może bierze się to stąd, iż autorka tak naprawdę tego chłopaka nie kocha, nawet jakoś bardzo nie lubi a ich związek stworzony jest sztucznie, "a nuż wyjdzie", bo w końcu wierzą w to samo - stąd potem nie pisze związek z Józkiem tylko związek z katolikiem

Zależało mi na tej relacji i nawet pojawiały sie we mnie uczucia, jednak przez te wszystkie problemy dystansowałam sie jednak cigle miałam nadzieje ze bedzie dobrze ze on mnie zaakceptuje, żylam nadzieją ze sie to zmieni kiedyś. Jednak teraz dopiero zrozumialam w czym tkwi problem tak naprawde ze on mnie na siłe próbuje wpasowac w ten kiedys dawno przez siebie wymyslony ideał a cóz ja jestem inna poprostu i nie znaczy że gorsza no i chyba te pare miesięcy juz wystarczyły skoro i tak sie nic nie zmienia, byc może nakresle mu jescze w czym tkwi problem no ale nie da sie tego na siłe zminić by on wyzbył sie z głowy tego ideału który ma więc byc moze czas to zakończyc.

[201607110949]

Napisane przez brickgame1

Zależało mi na tej relacji i nawet pojawiały sie we mnie uczucia, jednak przez te wszystkie problemy dystansowałam sie jednak cigle miałam nadzieje ze bedzie dobrze ze on mnie zaakceptuje, żylam nadzieją ze sie to zmieni kiedyś. Jednak teraz dopiero zrozumialam w czym tkwi problem tak naprawde ze on mnie na siłe próbuje wpasowac w ten kiedys dawno przez siebie wymyslony ideał a cóz ja jestem inna poprostu i nie znaczy że gorsza no i chyba te pare miesięcy juz wystarczyły skoro i tak sie nic nie zmienia, byc może nakresle mu jescze w czym tkwi problem no ale nie da sie tego na siłe zminić by on wyzbył sie z głowy tego ideału który ma więc byc moze czas to zakończyc.

a ja to widzę inaczej: on Ci wprost mówi jaki jest jego ideał i jak powinnaś się zachowywać - nie oznacza to jednak, że musisz się na to zgadzać. Żadnego wpasowywania Cię na siłę nie widzę, za to desperację z Twojej strony, żebranie o akceptację - jak najbardziej. Nie wiem po kiego czorta tkwisz w tym związku skoro czujesz się nieakceptowana

[brickgame1]

nie żądam akceptacji coż ideałow nie ma i wydaje mi sie jego podejscie niedojrzałe poprostu. A cóż dziewczyny tu na wizazu tkwia w totalnie toksycznych relacjach moja taka nie jest. Juz zdecydowałam sie to zakonczyc. Poprostu on podobal mi sie i łaczyły nas wpolne wartosci wiec to był mocny punkt zaczepienia, no ale widac to nie wystarczyło.

[elvegirl]

Napisane przez brickgame1

nie żądam akceptacji

A powinnaś.

[201607110949]

Napisane przez brickgame1

nie żądam akceptacji coż ideałow nie ma i wydaje mi sie jego podejscie niedojrzałe poprostu. A cóż dziewczyny tu na wizazu tkwia w totalnie toksycznych relacjach moja taka nie jest. Juz zdecydowałam sie to zakonczyc. Poprostu on podobal mi sie i łaczyły nas wpolne wartosci wiec to był mocny punkt zaczepienia, no ale widac to nie wystarczyło.

nie żądasz akceptacji tylko tego, żeby on zmienił swoje podejście, ciągniesz związek na siłę z poczuciem, że jesteś dla kogoś niepełnowartościowa i to on według Ciebie jest niedojrzały? popatrz najpierw na siebie, masz wypaczony obraz związków. Dobrze, że to kończysz, tylko przemyśl sobie jeszcze raz to wszystko i nie powtarzaj błędów w przyszłości.

[brickgame1]

[QUOTE=SALIX;43676270]nie żądasz akceptacji tylko tego, żeby on zmienił swoje podejście, ciągniesz związek na siłę z poczuciem, że jesteś dla kogoś niepełnowartościowa i to on według Ciebie jest niedojrzały? popatrz najpierw na siebie, masz wypaczony obraz związków. Dobrze, że to kończysz, tylko przemyśl sobie jeszcze raz to wszystko i nie powtarzaj błędów w przyszłości.[/QUOT

Cóż poprostu dałam temu zwiazkowi troche czasu zwłaszcza że nie widujemy sie czesto ze wzgledu na odleglość kilometrowa, ale uznałam że nie ma już dłuzej tego przeciągac bo i tak sie nic nie zmieni i on mnie nie zaakceptuje taka jaka jestem. Nie wiem gdzie mój obraz związkow jest wypaczony w którym miejscu niby? nie cigle tego latami zaledwie kilka miesiecy co przy naszej czestosci spotkan to i tka nie wiele

[201607110949]

Napisane przez brickgame1

Cóż poprostu dałam temu zwiazkowi troche czasu zwłaszcza że nie widujemy sie czesto ze wzgledu na odleglość kilometrowa, ale uznałam że nie ma już dłuzej tego przeciągac bo i tak sie nic nie zmieni i on mnie nie zaakceptuje taka jaka jestem. Nie wiem gdzie mój obraz związkow jest wypaczony w którym miejscu niby? nie cigle tego latami zaledwie kilka miesiecy co przy naszej czestosci spotkan to i tka nie wiele

tu napisałaś:

Napisane przez brickgame1

nie żądam akceptacji

a wcześniej:

Napisane przez brickgame1

cigle miałam nadzieje ze bedzie dobrze ze on mnie zaakceptuje, żylam nadzieją ze sie to zmieni kiedyś.

SAMO SIĘ NIE ZROBI. Albo jesteś z kimś jasno stawiając warunki: mam takie a takie cechy charakteru, nad tymi uciążliwymi będę pracować ale nie zmienię się o 180 stopni, zwłaszcza gdy tego nie chcę bo to sprzeczne z moją osobowością albo żyje się nadzieją, czekając jak ten wierny piesek na głasku-głasku od pana. Ty robiłaś to drugie i jest to wypaczonym podejściem do związku.

[Fleur_D]

Na większości rekolekcji, których musiałam w szkole wysłuchać, ciągle nam mówiono, że związek katolików nie polega na tolerancji i akceptacji drugiej osoby tylko na wspólnym dążeniu do doskonałości. Czyli jeśli ktoś ma jakąś wadę, która oddala go od naszego ideału, to nie możemy jej zaakceptować, bo to będzie oznaczać,że nam nie zależy. Może się chłopina nasłuchał tych bredni i teraz chce mieć "prawdziwy katolicki związek".
Choć jednak stawiam na to, że sam ma spore kompleksy w tej dziedzinie i po prostu rekompensuje je sobie ciągłym pouczaniem partnerki. Związku bez akceptacji nie zbuduje się, nie ma siły. Prowadzi to tylko do frustracji i ciągłego pilnowania się, żeby nie wypaść z odgrywanej roli.

[brickgame1]

Napisane przez SALIX

tu napisałaś:



a wcześniej:



SAMO SIĘ NIE ZROBI. Albo jesteś z kimś jasno stawiając warunki: mam takie a takie cechy charakteru, nad tymi uciążliwymi będę pracować ale nie zmienię się o 180 stopni, zwłaszcza gdy tego nie chcę bo to sprzeczne z moją osobowością albo żyje się nadzieją, czekając jak ten wierny piesek na głasku-głasku od pana. Ty robiłaś to drugie i jest to wypaczonym podejściem do związku.

popełniłam literówke i napisałam żądam a nie żebrze. rozmawaiąłm z nim wielokrotnie o tym że mnie nei akceptuje gdy mi cos wytykał i sama uznal że to rzeczywiscie wada to staralm sie to zminić ale on cigle i cigle cos nowego wiec uznalam ze to nie ma sensu bo to nie były jakies rażące rzeczy tylko poprotu bo on miał takie widzi mi sie.

[guanga]

Te same wartości to zdecydowanie za mało - gdyby tylko to wystarczało, to wystarczyłoby wejść do kościoła i na chybił trafił wybrać sobie partnera na resztę życia

[Damayanti]

Napisane przez brickgame1

Spotykam sie z chłopakiem od kilku miesiecy. .

Napisane przez brickgame1

Chyba zbyt długo już zyje nadzieją że on zaakceptuje mnie taka jaką jestem i zaczyna mi to mocno przeszkadzać jednak juz.

od kilku miesięcy się spotykacie a Ty już piszesz, że zbyt długo żyjesz nadzieją?!
dziewczyno, daj sobie spokój, szkoda czasu na taki "związek".

[8dffddb6e628bfb98112858ba516cbd40bf27d07_5e28e2031c1d9]

Napisane przez Fleur_D

Związku bez akceptacji nie zbuduje się, nie ma siły. Prowadzi to tylko do frustracji i ciągłego pilnowania się, żeby nie wypaść z odgrywanej roli.

No właśnie. Uważam, że dobrze się stało, że sobie to uświadomiłaś i podjęłaś decyzję co dalej.