Ateiści idą święta - chowacie się już po piwnicach? ;)

[Antilia]

Wątek mocno z przymrużeniem oka

Już kilkukrotnie spotkałam się (również tutaj na wizażu) z oburzeniem, że ateiści śmią spożywać świątecznego śledzika (ale on jest smaczny!) - bo taki niby ateista, ale żreć to pierwszy leci

Zastanawia mnie wtedy bardzo fakt, jak takie osoby sobie wyobrażają święta mając w rodzinie niewierzących - należy ich odseparować, zakazać spotkań z katolicką częścią rodziny i znajomych między 24 a 26 grudnia? Czy powinniśmy się chować, gdzieś w zaciszne miejsca, bo cały świąt obchodzi narodziny boga w którego nie wierzymy?

Wiem, że to trudne w takich tematach, ale mam nadzieje, że potraktujecie wątek na luzie - sama wiem z własnego doświadczenia, że osoby o różnych poglądach religijnych mogą razem żyć, świętować i wzajemnie się szanować Po prostu raz na jakiś czas spotykam tylko osoby, dla których to jest nie do przeskoczenia.

[JohnLena]

Nie jestem true ateistką, bo jadę na święta do rodziców

[ondatrazibethicus]

Dla mnie Święta to tradycja, czas spędzony z rodziną, a nie z Jezusem. Lubię

[narcyzowa]

Najwięcej do powiedzenia o strasznych ateistach obchodzących święta mają zawsze katolicy z rodzaju "do nieba to bym poszedł, ale seksik przed ślubem też jest spoko" Trudno traktować poważnie hipokrytów, którzy robią z siebie wielkich katolików, a nie traktują poważnie zasad własnej religii.

[Bananalama]

Lubię święta, bo jest dobre żarcie, choinka i lampki choinkowe, dużo lampek Cały pokój mam obwieszony lampkami i ozdobami szydełkowymi. Nie jest to dla mnie przeżycie duchowe, raczej związane ze sferą profanum, bo mi chodzi tylko o żarło, prezenty i takie tam

[Naomi21]

Zawsze lubiłam święta (chociaż akurat w tym roku jest inaczej). Biorę udział w wigilijnej kolacji, dostaję prezenty, objadam się, ubieram choinkę i nie chodzę do pracy Nawet kolędy mogę zanucić. To wszystko nie ma dla mnie w ogóle wymiaru religijnego, ot miłe, rodzinne spotkanie Nic mnie nie obchodzi kto i co ma na ten temat do powiedzenia

[zakonna]

jestem ateistką, mój TŻ agnostykiem. Przedwczoraj przytargał choinkę więc ubraliśmy i stoi. I święta są dla mnie pretekstem żeby upiec dużo, dużo, dużo dobrych słodkości. Nie mam z tym żadnego problemu ani żadnych wyrzutów na sumieniu.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez narcyzowa

Najwięcej do powiedzenia o strasznych ateistach obchodzących święta mają zawsze katolicy z rodzaju "do nieba to bym poszedł, ale seksik przed ślubem też jest spoko" Trudno traktować poważnie hipokrytów, którzy robią z siebie wielkich katolików, a nie traktują poważnie zasad własnej religii.

To chyba 90%

[ganesha]

W domu nie mam choinki, opłatka ani nic innego "świątecznego"... Natomiast wypad do rodziców na uszka z barszczem, kapustke i pierożki to już zupełnie inna sprawa. Uwielbiam ten czas w roku bo wszyscy maja kilka dni wolnego, spotykam sie ze znajomymi i większość symboli świątecznych jest moim zdaniem bardzo sensownych. Choinka u rodziców przywołuje bardzo wiele pozytywnych wspomnień z dzieciństwa, łamię się opłatkiem z Babcią bo wiem jak bardzo ważne jest to dla niej i tyle
Następny plus- duże wyprzedaże w sklepach, promocje i jakaś taka lekkość w wydawaniu pieniążków w grudniu...

[201605300922]

Jestem ateistką z antyklerykalnej rodziny, gdzie nikt poza jedną ciocią do kościoła w święta nie pójdzie. Nawet bym na to nie wpadła, że ktoś może mieć problem z tym, że obchodzimy święta - my po prostu je obchodzimy jako święto rodzinne, tradycję, okazję by spędzić miło czas i zjeść dobre rzeczy, bez czytania biblii i oglądania szopki w pasterkę. Opłatkiem się łamiemy, bo to nie jest zwyczaj katolicki, postu w Wigilię specjalnie nie przestrzegamy, bo barszcz na wędzonce (zresztą, od znajomych katolików wiem, że już ten post nie obowiązuje). Jak ktoś ma problem z tym, że niewierzący obchodzą święta, to niech się nad swoim rozumem zastanowi, bo chyba po drodze zgubił.

[ganesha]

A tak poza tym to u rodziców w piwnicy chętnie bym się schowała bo kiedyś był tam baniak z winem zrobionym przez tatę oraz całe półki ogórków kiszonych Hmmm...

[cholernarejestracja]

Śmieszą mnie "katolickie tradycje" i plucie się, że ateiści nie powinni ich obchodzić dla ciekawych, zostawię tu opis słowiańskiego święta Szczodrych Godów.

Dawne święto Słowiańskie nazywane dziś "Bożym Narodzeniem"

.

"W czasie Godowych Świąt wróżono przebieg przyszłego roku np. pogodę i zbiory. Ze stanu pogody w ciągu kolejnych dwunastu dni czyniono wróżbę do odpowiednio kolejnych miesięcy roku. Ścielenie słomy lub siana pod nakryciem stołu służyło wróżbom określającym przychylność losu na podstawie wyciągniętych słomek. Okresowi Szczodrych Godów towarzyszył również zwyczaj kolędowania, który pierwotnie związany był z radosnymi pieśniami noworocznymi oraz wywodzącym się jeszcze z tradycji słowiańskiej Turoniem.

Dzieci w szczodry wieczór otrzymywały drobne upominki oraz orzechy, jabłka i specjalne placki zwane szczodrakami w kształcie zwierząt lub lalek. U Słowian przesilenie zimowe poświęcone było także duszom zmarłych przodków. By dusze zmarłych mogły się ogrzać palono na cmentarzach ogniska i organizowano rytualne uczty, z którymi w późniejszym okresie przeniesiono się do domostw. Echem tego zwyczaju pozostało dodatkowe nakrycie dla duchów przodków przy wigilijnym stole.

W części regionów (głównie na Śląsku) w okresie tym praktykowano zwyczaj stawiania w kącie izby pierwszego zżętego snopa żyta zwanego diduchem. Był on zazwyczaj dekorowany suszonymi owocami (najczęściej jabłkami) oraz orzechami, zaś po święcie pieczołowicie przechowywany aż do wiosny. To właśnie z nasion pochodzących z kłosów tegoż snopa należało bowiem rozpocząć przyszłoroczny siew. W innych regionach, szczególnie w południowej Polsce (na Podhalu, Pogórzu, Ziemi Sądeckiej i Krakowskiej oraz także na Śląsku) dekorowano tzw. Podłaźniczkę – gałąź jodły, świerku lub sosny podwieszaną pod sufitem, nad drzwiami lub oknem. Na przełomie XVIII i XIX wieku tradycje te niemal całkowicie zastąpił przybyły z Niemiec zwyczaj dekorowania choinki (która to ostatecznie, stała się niejako symbolem innego święta jakim jest chrześcijańskie Boże Narodzenie)"

[201607040946]

Napisane przez Bananalama

Lubię święta, bo jest dobre żarcie, choinka i lampki choinkowe, dużo lampek Cały pokój mam obwieszony lampkami i ozdobami szydełkowymi. Nie jest to dla mnie przeżycie duchowe, raczej związane ze sferą profanum, bo mi chodzi tylko o żarło, prezenty i takie tam

O tak i seks pod choinką

[201605161006]

Jestem agnostykiem, święta obchodzę po części ze względu przez rodzinę, a po części dlatego, że chcę, jako podtrzymywanie tradycji, jednak nie mieszam w to spraw wiary i religii - do kościoła nie idę itp.

[201604191001]

Ja jestem taka wygodna, że co mi się podoba (choinka) to używam tłumacząc, ze to zwyczaj pogański, a co mi się nie podoba (opłatek) tego odmawiam, tłumacząc, że to katolickie

Jak już będę duża to będę miała choinkę i koniec. Żadnych świętów.

Na szczęście mam wywalone na to co sobie myślą o mnie jacyś tam katolicy. Ale fakt, to ciekawe co według nich powinno się zrobić z ateistyczną częścią rodziny?

[dominikmeller25]

Napisane przez ondatrazibethicus

Dla mnie Święta to tradycja, czas spędzony z rodziną, a nie z Jezusem. Lubię

dla mnie to też tylko tradycja, bo jakbym miał świętować urodziny Jezusa to robiłbym to gdzieś na wiosnę gdy faktycznie mógł przyjść na świat.

[stesia]

ateistką nie jestem ale dla mnie nie ma żadnego problemu jeśli ateista obchodzi święta, wiadomo nie przeżywa tego w aspekcie duchowym, tylko świętuje po swojemu, to co że je "świąteczne" potrawy, u mnie w domu wszystkie potrawy które znajdą się na świątecznym stole jada się także w ciągu roku, jedne rzadziej drugie częściej, nie ma że to świąteczne danie, a że z okazji świąt ateista ma wolne, no cóż dziwne by było gdyby szedł do pracy podczas gdy cała firma nie pracuje, chce ubrać choinkę niech ubierze, ja z tym problemu nie mam i jak bym spotkała taką osobę przy świątecznym stole to cieszyłabym się ze przyszła spędzić razem czas a nie wyprosiła bo ona nie wierząca, osoby którym to przeszkadza niech lepiej przypatrzą na tych wierzących którzy są wierzący bo im tak wygodnie, w święta idą do kościoła bo tak pasuje, na wigilii najedzą się ale ani Pisma Świętego do rąk nie wezmą ani żadnej kolędy nie zaśpiewają bo po co, ale będą mówić że oni świętują a ci co nie wierzą to do bunkru

[Chatul]

Podoba mi się tytuł wątku. Można go zrozumieć albo jako „ateiści, idą święta – chwacie się już po piwnicach?” albo „ateiści idą, święta – chowacie się już po piwnicach?”
Ja myślę, że ani ateiści, ani święta nie mają powodów do ucieczki i chowania się w piwnicach, bo możliwe jest normalne życie ateistów w czasie świąt i istnienie świąt mimo obecności ateistów.

Napisane przez Antilia

Wątek mocno z przymrużeniem oka

Już kilkukrotnie spotkałam się (również tutaj na wizażu) z oburzeniem, że ateiści śmią spożywać świątecznego śledzika (ale on jest smaczny!) - bo taki niby ateista, ale żreć to pierwszy leci

Zastanawia mnie wtedy bardzo fakt, jak takie osoby sobie wyobrażają święta mając w rodzinie niewierzących - należy ich odseparować, zakazać spotkań z katolicką częścią rodziny i znajomych między 24 a 26 grudnia? Czy powinniśmy się chować, gdzieś w zaciszne miejsca, bo cały świąt obchodzi narodziny boga w którego nie wierzymy?

Wiem, że to trudne w takich tematach, ale mam nadzieje, że potraktujecie wątek na luzie - sama wiem z własnego doświadczenia, że osoby o różnych poglądach religijnych mogą razem żyć, świętować i wzajemnie się szanować Po prostu raz na jakiś czas spotykam tylko osoby, dla których to jest nie do przeskoczenia.

Przede wszystkim, dni wolne w Polsce w dużym stopniu wypadają w trakcie świąt katolickich. Siłą rzeczy osoby niewierzące czy wyznające inną religię wolne dni będą mieć akurat wtedy, gdy świętują katolicy. Innych możliwości za bardzo nie ma, więc zwyczajnie obie strony muszą się pogodzić z tym, że duża część spotkań rodzinnych odbywa się równolegle ze świętami katolickimi.

Dalej, Święta Bożego Narodzenia to jedno, a tradycje z nimi związane to drugie. Kolacja, choinka i prezenty, mimo że kojarzone z religią, elementami stricte religijnymi nie są, więc nie widzę powodu, by ateista musiał się przed nimi wzbraniać. Co innego modlitwa – ale jakoś nie słyszałam o tym, by ateiści w okresie Bożego Narodzenia nagle zaczynali się żarliwie modlić, „bo to taka tradycja”

[201607110949]

Lubię święta. Dopiero teraz, gdy jestem na swoim, nikt mnie nie szantażuje, że jak nie pójdę do kościoła to cośtam, kiedy nie słyszę przedświątecznych awantur. Z radością robię dekoracje, mam dużą choinkę, sprzątam, gotuję, piekę, puszczam sobie świąteczne kawałki i cieszę się klimatem. Poza płaczliwymi życzeniami od rodziny, abym się nawróciła, nie napotykam już na żadne przykrości i uważam, że w moim nieświętym domu, atmosfera jest milion razy lepsza niż w niejednym katolickim.

[khloe]

Napisane przez Bananalama

Lubię święta, bo jest dobre żarcie, choinka i lampki choinkowe, dużo lampek Cały pokój mam obwieszony lampkami i ozdobami szydełkowymi. Nie jest to dla mnie przeżycie duchowe, raczej związane ze sferą profanum, bo mi chodzi tylko o żarło, prezenty i takie tam

moja idea świąt jest taka sama jak twoja



---------- Dopisano o 16:31 ---------- Poprzedni post napisano o 16:28 ----------

Napisane przez _Judith_

Ale fakt, to ciekawe co według nich powinno się zrobić z ateistyczną częścią rodziny?

naprawdę nie wiesz?

[Sybil_]

nie chowam się do piwnicy

[Mijanou]

Napisane przez Antilia

Wątek mocno z przymrużeniem oka

Już kilkukrotnie spotkałam się (również tutaj na wizażu) z oburzeniem, że ateiści śmią spożywać świątecznego śledzika (ale on jest smaczny!) - bo taki niby ateista, ale żreć to pierwszy leci

Zastanawia mnie wtedy bardzo fakt, jak takie osoby sobie wyobrażają święta mając w rodzinie niewierzących - należy ich odseparować, zakazać spotkań z katolicką częścią rodziny i znajomych między 24 a 26 grudnia? Czy powinniśmy się chować, gdzieś w zaciszne miejsca, bo cały świąt obchodzi narodziny boga w którego nie wierzymy?

Wiem, że to trudne w takich tematach, ale mam nadzieje, że potraktujecie wątek na luzie - sama wiem z własnego doświadczenia, że osoby o różnych poglądach religijnych mogą razem żyć, świętować i wzajemnie się szanować Po prostu raz na jakiś czas spotykam tylko osoby, dla których to jest nie do przeskoczenia.

Jasne!
Już od początku adwentu powinniście siedzieć w piwnicy i mordować koty na czarne msze Śledzik (bleee) Wam nie przysługuje!

Nie, no żart oczywiście. Jestem apostatą (nie mylić z ateistą) i na czas świąt następuje 'zawieszenie broni' między rodzinnymi wierzącymi, niewierzącymi i apostatami. Moim zdaniem, w BOzym Narodzeniu chodzi przede wszystkim o to, by być z bliskimi, wybaczyć sobie drobne zatargi, cieszyć się swoją bliskością. Przy naszym wigilijnym stole nie ma miejsca na spory polityczne ani światopoglądowe. Tylko marudna, wszechwiedząca ciotka ("moja racja jest najmojsza!") czasem coś palnie, ale da się ją zagłuszyć kolędą.

[Antilia]

Fajnie czytać, że wszyscy tak miło korzystają ze świąt i cieszą się bliskością z rodziną Aż jestem w szoku, że nikt nie ma zatargów i wojen nie toczy

[_ema_]

Ja jestem katoliczką, ale rozumiem w 100% obchodzenie świąt przez ateistów.
To element kultury, tradycji. Opowiadamy sobie legendę o dziecku, które przyszło na świat nauczyć nas miłości i na jego cześć obchodzimy 3-dniowe święto miłości, rodziny, pojednania. To nieodłączna część polskiej tradycji, którą niekoniecznie trzeba wiązać bezpośrednio z religią. Dla katolików to święta narodzenie Pana, dla ateistów - symboliczne święta na cześć miłości i rodziny, sygnowane przez postać mitologiczną. I ok, niech tak będzie. Bo tradycja piękna, dużo dobrego niesie, wiele pozytywnych emocji, nie można nikomu tego odmawiać.

ps. wszyscy wiemy, że wiele obrzędów świątecznych pochodzi jeszcze z czasów pogańskich, tylko zostały ładnie przez kościół przystosowane do potrzeb. Czemu więc nie obchodzić dalej pogańskiego święta, kiedy jest się ateistą?

[Lexie]

Napisane przez _Judith_

Ja jestem taka wygodna, że co mi się podoba (choinka) to używam tłumacząc, ze to zwyczaj pogański, a co mi się nie podoba (opłatek) tego odmawiam, tłumacząc, że to katolickie

Jak już będę duża to będę miała choinkę i koniec. Żadnych świętów.

Na szczęście mam wywalone na to co sobie myślą o mnie jacyś tam katolicy. Ale fakt, to ciekawe co według nich powinno się zrobić z ateistyczną częścią rodziny?

Ja też jestem wygodna, więc wybieram sobie to, co mi się podoba - czyli głównie dekoracje i żarcie

Swoją drogą myślę, że jak komuś wadzi, że ateiści sobie stawiają choinki i jedzą z rodziną kolację w wigilię, to właśnie o to im chodzi - że wygodni ateiści sobie wybierają co im pasi, a reguły religii mają w nosie Tyle, że sami katolicy też często mają te zasady w nosie, cóż.

[Chatul]

Napisane przez lexie

Swoją drogą myślę, że jak komuś wadzi, że ateiści sobie stawiają choinki i jedzą z rodziną kolację w wigilię, to właśnie o to im chodzi - że wygodni ateiści sobie wybierają co im pasi, a reguły religii mają w nosie Tyle, że sami katolicy też często mają te zasady w nosie, cóż.

Dopóki ateiści nie wybierają ewidentnie religijnych elementów, to ja problemu nie widzę. Owszem, osoba, która wybiera jedynie pasujące jej elementy tradycji nie powinna nazywać siebie tradycjonalistą, ale osobą czerpiącą z tradycji – czemu nie. Tak samo, jak „katolik”, który wybiera z religii, co mu się podoba według mnie spokojnie może nazywać siebie osobą wierzącą czerpiącą z katolicyzmu

[chwast]

Jestem agnostykiem wiec hejt trzeba nakierowac w inna strone. Piwnicy nie mam.

Wyslane przez tapatalk 2

[Bananalama]

Napisane przez kaguya

O tak i seks pod choinką

Pod choinką i pod dekoracjami z lampkami wymarzone święta

[201607110949]

Napisane przez Bananalama

Pod choinką i pod dekoracjami z lampkami wymarzone święta

i obok kominka na baraniej skórze

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Napisane przez SALIX

Lubię święta. Dopiero teraz, gdy jestem na swoim, nikt mnie nie szantażuje, że jak nie pójdę do kościoła to cośtam, kiedy nie słyszę przedświątecznych awantur. Z radością robię dekoracje, mam dużą choinkę, sprzątam, gotuję, piekę, puszczam sobie świąteczne kawałki i cieszę się klimatem. Poza płaczliwymi życzeniami od rodziny, abym się nawróciła, nie napotykam już na żadne przykrości i uważam, że w moim nieświętym domu, atmosfera jest milion razy lepsza niż w niejednym katolickim.

Mam identyczne zdanie. Ja po raz pierwszy swieta bede spedzac poza domem i dochodze do wniosku, ze w sumie dla mnie git Nikt mnie nie terroryzuje z kościołem, sprzątaniem, pomaganiem w przygotowaniach i opłatkiem. Posprzątałam mieszkanie jak co tydzień, nie mamy z facetem spiny o tonę żarcia, luzik i błogość.