|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
|
Narzędzia |
2016-10-31, 10:42 | #1 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 907
|
Jak to naprawić
Witam.
Spróbuję opisać w skrócie historię mojego problemu: Moja rodzina była rodziną tego typu, że dbali o mnie na zasadzie: ubrać mnie, nakarmić, posłać do szkoły, a potem na studia, ale to tyle. Nie lubią mnie. Ciężko wytłumaczyć na czym to polega. Może łatwiej będzie wytłumaczyć poprzez kontrast z moim bratem. On był zawsze wygadany, zabawny. Z nim lubią rozmawiać. Moja babcia do niego dzwoni, do mnie nigdy nie dzwoniła. Moja mama, jeśli rozmawia ze mną, to chce tylko wiedzieć, co załatwiłam z jakichś oficjalnych spraw, a z nim rozmawia tak po prostu, śmieje się z nim, żartuje. Ja mam zupełnie inne poczucie humoru, niż moja rodzina, interesują mnie też inne dziedziny wiedzy, więc nie jestem dla nich tak jakby... "atrakcyjna towarzysko", nie jestem kimś, z kim rozmowa jest dla nich fascynująca. Na Wigilii milczę przy stole, podczas gdy oni dyskutują na temat historii, polityki i bieżących wydarzeń na świecie. Niestety ja na te tematy nie mam wiele do powiedzenia. Wolałabym raczej z nimi porozmawiać o uczuciach, o tym, co naprawdę u nich słychać. Ale oni nie chcą tak rozmawiać. Czasem staram się coś wtrącić o tej historii, czy o tych bieżących wydarzeniach, czy zapytać o coś, ale bardzo kiepsko mi to wychodzi. Mój brat świetnie się odnajduje w tych tematach, w rozmowie z nimi. Jak wyprowadziłam się na studia to byłam w szoku słysząc rozmowy mojej współlokatorki z jej babcią przez telefon. Po pierwsze dlatego, że jej babcia dzwoniła do niej co tydzień, tak po prostu, żeby zapytać co słychać. Po drugie - nie rozmawiały o nim szczególnie fascynującym, babcia ją na przykład pytała, co zjadła na obiad i nie potrzebowała od niej szczególnego zabawiania konwersacją. Moja współlokatorka nie musiała nic robić szczególnego, żeby babcia chciała z nią rozmawiać. Rozmawiała z nią, bo była jej wnuczką. Mam nadzieję, że udało mi się wyjaśnić, jak wyglądało to w mojej rodzinie. Później, kiedy już byłam w szkole obsesyjnie wręcz chciałam, żeby ludzie zabiegali o kontakt ze mną, żeby im zależało na przyjaźni ze mną, bo nie miałam tego w swojej rodzinie i czułam się przez to bezwartościowa. Zabiegałam więc o przyjaciół, znajomych. Ale nic z tego nie wychodziło. Zawsze z kimś tam się przyjaźniłam, jednak miałam wtedy poważną fobię społeczną. Jeżeli posiadałam przyjaciół, to jednego, dwóch. I to nie naprawiało mojego poczucia bezwartościowości. Zawsze mi było za mało znajomych, a jak już był ktoś, to panicznie się bałam, że sobie pójdzie, analizowałam, kiedy do mnie pisze i jak często itp. Robiłam to tylko w swojej głowie, nie byłam nigdy typem stalkera zasypującego ludzi wiadomościami, czy kontrolującego. Oczywiście marzyłam też o tym, żeby mieć chłopaka. Też nic z tego nie wychodziło. Wiązałam się, żeby z kimś być, choć za każdym razem wiążąc się wiedziałam, że z tą konkretną osobą to nie ma sensu na dłuższą metę. Te doświadczenia nauczyły mnie w końcu, że jeżeli już się wiązać, to z kimś odpowiednim i teraz już nie wchodzę w bezsensowne związki. Nie byłam oczywiście jedną z tych dziewczyn, za którymi chłopcy biegali. Później nastąpiły studia i czas teraźniejszy. Po fobii społecznej nie został ślad. W końcu porzuciłam też desperackie próby stania się kimś popularnym i fajnym, stwierdziłam, że nie potrzebuję tego, że kilku przyjaciół mi przecież wystarczy. Dotarło do mnie wreszcie, że bycie lubianym i towarzyskim nie jest gwarantem świetnych relacji z ludźmi. Dostrzegłam to obserwując mojego brata, który narzekał na brak prawdziwych przyjaźni w jego życiu i brak dziewczyny. Podobnym przykładem był mój kuzyn, także popularny i otoczony wianuszkiem znajomych i jeszcze kilka innych osób. Niestety dalej przejmuję się ludźmi. Zwłaszcza tym, że do tej pory nie znalazłam odpowiedniego mężczyzny. Dalej czuję się bezwartościowa, jak jakiś nieudacznik. Myślę, że, gdybym znalazła tego jedynego, to czułabym się lepiej tylko w chwilach, kiedy by mi okazywał swoją miłość, a przez resztę czasu panicznie bym się bała, że mnie zostawi, bo mu się znudzę, bo nie mam wystarczająco fajnego charakteru. Więc wiele by mi to nie dało. Na wszystkich innych polach czuję się dobrze. Mam rzeczy, które uwielbiam robić, uczę się, dbam o siebie, jestem zdrowa, realizuję marzenia. Tylko nie wiem, co mam zrobić z tym poczuciem bezwartościowości. Nie zmienię przeszłości. Nie zmienię tego, jak traktuje mnie moja rodzina, ani tego, że nie jestem najbardziej rozchwytywaną osobą świata, ani tego, że nie uganiało się za mną tysiące wielbicieli. Mogę znaleźć męża, ale to nie zależy tylko ode mnie. A nawet jak go znajdę, to nie mogę ciągle na niego liczyć, że będzie mnie dowartościowywał. Muszę to jakoś sama zrobić. Ale jak? Jak mam się czuć wartościowa, pomimo, iż tak ważna sfera życia mi nie wychodzi i nigdy nie wychodziła? |
2016-10-31, 12:15 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
|
Dot.: Jak to naprawić
Psycholog? Psychoterapeuta? Moze siegnij po literature nt. samooceny i poczucia wlasnej wartosci?
Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka |
2016-10-31, 13:05 | #3 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 907
|
Dot.: Jak to naprawić
Cytat:
Takich książek czytałam dziesiątki i one mi pomogły dotrzeć tu, gdzie teraz jestem. Pozbyłam się tej fobii społecznej. Ale w pewnym momencie utknęłam i jakoś nie poruszam się naprzód. |
|
2016-10-31, 13:19 | #4 |
Naczelna Nastolatka
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
|
Dot.: Jak to naprawić
Najwyraźniej potrzebujesz DALSZEJ terapii. Przepracowanie przeszłości to jedno, a odbudowanie poczucia własnej wartości to drugie. Nic nie stoi na przeszkodzie żebyś poszła trzeci raz na terapię, tym razem z innym celem i innymi potrzebami niż na poprzednie.
__________________
Małgorzata i spółka. Matka natura to suka. |
2016-10-31, 13:29 | #5 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 907
|
Dot.: Jak to naprawić
Cytat:
Tak czy siak terapię mogę rozważyć, nie zaszkodzi pójść. Ale chciałabym, żeby także niezależni obserwatorzy powiedzieli mi, jak ten problem ogólnie wygląda z ich strony, jak oni na to patrzą w swoim życiu, jakie mają do tego podejście. |
|
2016-10-31, 13:42 | #6 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
|
Dot.: Jak to naprawić
Ja mialam na mysli terapie wlasnie odbudowujaca poczucie wlasnej wartosci. Pozegnanie sie z przeszloscia to jedno, dobre czucie sie w swoim ciele to drugie.
Dokladnie zdefiniowalas swoj problem. Teraz musisz poszukac sposobow, jak nad tym popracowac. Sa oczywiscie sposoby typu silownia, zmiana wygladu itp. Itd, ale to jest bardzo powierzchowne. Potrzeba wykonac wiecej pracy, by zmienic postrzeganie o sobie w srodku. Jesli ktos ma z tym wieksze problemy, to lepiej przepracowac to z kims. Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka |
2016-10-31, 13:42 | #7 |
Naczelna Nastolatka
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
|
Dot.: Jak to naprawić
Ja ci mogę tylko napisać, że chodziłam na terapię 3 razy i za każdym razem przerabiałam "coś innego". To było mi potrzebne właśnie po to żeby przerobić przeszłość i nauczyć się być sobą i lubić siebie i akceptować.
Sama wiesz, że związek nie służy do podnoszenia samooceny, bo to nie będzie dobry związek.
__________________
Małgorzata i spółka. Matka natura to suka. |
2016-10-31, 13:53 | #8 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 907
|
Dot.: Jak to naprawić
Cytat:
Niby wiem, że związek nie służy do podnoszenia poczucia wartości. Ale nie wiem, jak mam mieć poczucie wartości będąc samą. Albo wtedy, kiedy z przyjaciółmi mi się nie układa. Na przykład kocham poznawać historie życia ludzi, którzy są słynni, ale takich, którzy w swoim życiu zrobili coś wspaniałego i wydaje się, że byli dobrymi ludźmi. Ale kiedy dowiaduję się, że są rozwiedzeni, to przestają mi zupełnie imponować. Ich życie nie ma dla mnie wielkiej wartości, jeśli w materii związków im nie wyszło, pomimo, że tego chcieli. Na siebie patrze tak samo. Jeśli wyjdzie mi we wszystkich innych sferach, to moje życie będzie totalnie przegrane, jeśli w tym mi nie wyjdzie. |
|
2016-10-31, 23:24 | #9 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 907
|
Dot.: Jak to naprawić
Ktoś się wypowie? :P
|
2016-11-01, 07:13 | #10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
|
Dot.: Jak to naprawić
Ech, no nie masz zdrowego podejscia. Mam nadzieje, ze zrozumiesz kiedys, ze mozesz spelniac sie w wielu dziedzinach na raz. Zdajesz sobie sprawe, ze Twoje podejscie moze Cie bardzo zwiesc? Dajmy na to, ze poznasz zlego mezczyzne. Bedziesz o niego walczyc, starac sie, mimo ze on jest np. Despotyczny/toksyczny/ma nalogi, zeby tylko nie przegrac w milosci. Ale w tej teoretycznej sytuacji Ty juz przegralas zanim sie rozstaliscie.
Jesli odbudujesz swoje poczucie wartosci, to bedziesz takich osobnikow odrzucac. Bedziesz znala swoja wartosc i bedziesz wiedziala, ze nie znizysz swoich oczekiwan. To jest bardzo wazne. W naszym zyciu to my powinnismy - sami dla siebie - byc najwazniejszymi i powinnismy sie kochac najbardziej. Jesli nie kochasz siebie, to nie pokochasz dobrze drugiej osoby, bo beda sie pojawialy takie uczucia jak np zazdrosc, ktora tylko niszczy. Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka |
2016-11-01, 11:23 | #11 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2016-06
Lokalizacja: Heights, kind of wuthering
Wiadomości: 1 633
|
Dot.: Jak to naprawić
Zgadzam sie z Zakonna
Jesli nawet znajdziesz 'tego jedynego' i wejdziesz w taki wymarzony zwiazek, bedziesz miala ogromne szanse wykonczyc go wlasnie tym swoim lekiem przed odrzuceniem. Chyba dalsza terapia jest Ci potrzebna. |
2016-11-01, 13:38 | #12 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 1 811
|
Dot.: Jak to naprawić
Może teraz idź na terapię grupową? Zorientujesz się jak ludzie Cię odbierają na podstawie sposobu w jaki mówisz, to może pomóc przy kontaktach z innymi
__________________
ubrania: https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...8#post33192618 szukam: https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...9#post33410649 zapuszczam włosy i okazjonalnie odchudzam |
2016-11-01, 21:18 | #13 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 907
|
Dot.: Jak to naprawić
Byłam raz na terapii grupowej, bardzo dużo mi ona dała. Wyraźnie się po niej zmieniłam.
Zastanawia mnie, jak inni ludzie patrzą na te kwestie. Czy gdybyście były same do końca życia, to czy czułybyście się nieudacznikami? Czy czułybyście się wybrakowane jako kobiety? Czy byłaby to dla was porażka życiowa? Jeśli nie, to dlaczego? |
2016-11-01, 21:25 | #14 |
Naczelna Nastolatka
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
|
Dot.: Jak to naprawić
Ja faceta potrzebuje. Gdybym była sama to byłaby nieszczęśliwa. Jako człowiek.
wysłane telepatycznie
__________________
Małgorzata i spółka. Matka natura to suka. |
2016-11-02, 04:58 | #15 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
|
Dot.: Jak to naprawić
Gdybym byla sama do konca zycia, to czulabym sie z tym zle, ale wiem, ze nie bede . Natomiast miedzy dwoma zwiazkami, kiedy przez ponad rok bylam singielka, czulam sie z tym dobrze, cenilam ten czas, milo go wspominam i wiem, ze gdybym znow miala byc singielka na jakis tam okres czasu nie tragizowalabym, bo nie mam faceta. Ale ja lubie siebie, lubie i umiem spedzac sama ze soba czas.
Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka |
2016-11-02, 06:43 | #16 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Jak to naprawić
Cytat:
|
|
2016-11-02, 10:19 | #17 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 907
|
Dot.: Jak to naprawić
Jaka jest w takim razie różnica? Dla mnie "nie czułabym się w pełni szczęśliwa" oznacza dokładnie to samo, co "czułabym się nieszczęśliwa". A jaka jest różnica pomiędzy czuciem się wybrakowaną, a czuciem się nieszczęśliwą? Nie umiem nazwać tej różnicy.
---------- Dopisano o 11:19 ---------- Poprzedni post napisano o 11:18 ---------- Cytat:
Skąd wiesz, że nie będziesz sama? Skąd ludzie mają taką pewność? Dla mnie to czarna magia. |
|
2016-11-02, 11:00 | #18 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
|
Dot.: Jak to naprawić
Cytat:
Sa subtelne granice miedzy "nie byciem szczesliwa w pelni" a "byciem nieszczesliwa". Osoba nieszczesliwa nie jest WCALE zadowolona ze swojego zycia - wszystko jest zle. osoba, ktora nie jest w pelni szczesliwa, ogolnie jest zadowolona ze swojego zycia, ale brakuje jej jakiegos elementu, ktory dopelni calosc. Dobrze wytlumaczylam? Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka |
|
2016-11-02, 12:52 | #19 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Jak to naprawić
Cytat:
|
|
2016-11-02, 19:04 | #20 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 907
|
Dot.: Jak to naprawić
Cytat:
Aczkolwiek dla mnie właśnie tu jest pied pogrzebany: "uważam, że jestem atrakcyjna, inteligentna, (inne zalety), więc dlaczego miałabym być sama?". No właśnie dla mnie to są argumenty zupełnie nieprzekonywujące. Bo co z tymi osobami, które w końcu zostały same? Albo są same już kilka lat? Albo 10, albo więcej? Czyli z nimi jest coś nie tak? No bo jeśli miałaby zachodzić ta implikacja, że fajne osoby na pewno kogoś znajdą, to na to wychodzi. Też widzę w sobie dużo dobrych cech. Ale to, że je widzę nie daje mi poczucia, że na pewno w końcu znajdę odpowiednią osobę. One nie pomagają tak naprawdę. Są niezbyt sympatyczne osoby w super związkach. |
|
2016-11-03, 06:35 | #21 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
|
Dot.: Jak to naprawić
No ale czy te osoby, ktore sa same, chca byc same? Jesli nie, to czy chodza na randki? Poznaja osoby przeciwnej plci? Jesli tak, a mimo to nie wypala, to moze w tych osobach jest cos nie tak? Wyglad? Charakter? Podejscie?
I nie oceniaj cudzych zwiazkow. Skad wiesz, ze sa super? Ja znam tyle par, ktore maja wieczne problemy, wiecznie narzekaja na siebie nawzajem, a na fejsbuku i insta sielanka. To jest obluda. Masz pewnosc, ze zwiazek jest super, tylko jesli jestes jego czescia. Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka |
2016-11-05, 15:31 | #22 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 135
|
Dot.: Jak to naprawić
MistrzyniDrugiegoPlanu, zaciekawiło mnie to co napisałaś. Mój ojciec jest osobą małomówną, przez wiele lata nie mogłam złapać z nim kontaktu, dopiero mniej więcej w gimnazjum zaczęłam się z nim dogadywać, jakby 'dorosłam do niego'. Tata nie lubi rozmawiać o bzdetach, można go zaciekawić tylko rozmową o polityce, historii, wydarzeniach ze świata, nowych technologiach itp. Z czasem zaczęliśmy prowadzić w domu coraz żywsze dyskusje, zwłaszcza jak oboje z bratem poszliśmy na studia (różne kierunki). Mama lekko dawała do zrozumienia, że czuje się wykluczona z tego grona, był moment, że rozmowa z nią mnie nudziła, musiałam powtarzać: "tak, opowiadałaś kiedyś o tym" albo "wiem, widziałam ten obrazek, pokazywałaś mi go". Oczywiście nigdy chamsko, po prostu zauważyłam, że rodzicielka często powtarza się w swoich anegdotach, w dodatku poruszała tematy, które niestety zupełnie mnie nudziły. Z bratem i ojcem mamy inne potrzeby, uwielbiamy dyskusje, np. na tematy branżowe, o rynku pracy, nowinkach technologicznych, z kolei mama nie pracuje zawodowo i woli świat zwierząt, roślin, szydełkowania. To co ją interesuje nie jest mniej ważne, zwyczajnie się różnimy, mamy mniejszą wiedzę w zakresie jej tematów. Obecnie mam dobry kontakt z obojgiem rodziców, mama również żywiej włącza się w dyskusje + tata np. nie lubi grać w scrabble, a mama owszem
Myślę, że trochę źle interpretujesz swoje aktualne problemy, one niekoniecznie muszą wynikać z braku tematów do rozmów z bliskimi. Bardziej zwróciłabym uwagę na bycie tym dzieckiem, które było 'na uboczu', choć za fachowca w temacie ludzkiej psychiki robić nie zamierzam. Ja z kolei czułam się zawsze akceptowana i chciana w rodzinie, moi rodzice mówią mi, że jestem ładna i mądra, że są ze mnie dumni. Mimo to mam niskie poczucie własnej wartości, źle się czuję w swojej skórze, nie umiem utworzyć zdrowych relacji z innymi ludźmi, odcięłam się od dawnych znajomych (nigdy nie miałam wielu + często zmieniałam) i nie szukam nowych, odrzuciłam ten aspekt życia. Pisząc to chcę Ci pokazać, że powody nieodnajdywania się w świecie relacji międzyludzkich są różne i na tyle skomplikowane, że trochę ciężko żebyś sama dokonywała autodiagnozy. Plusem jest to, że widzisz problem i chciałabyś go rozwiązać . Masz w sobie nadal potrzebę, żeby te zdrowe relacje na różnych poziomach utworzyć. To już dużo. Łatwiej zaczynać zmiany z takiej stopy. |
2016-11-05, 20:02 | #23 | ||
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 907
|
Dot.: Jak to naprawić
Cytat:
Ale teraz już przeszłość nie jest dla mnie problemem. Mam ją poukładaną, nie wzbudza we mnie negatywnych uczuć. To jednak też jest ciekawe, bo mi rodzice nigdy nie mówili, że jestem ładna, albo mądra, a nie mam z tym najmniejszego problemu. Jedyne kompleksy związane z wyglądem miałam przez chwilę w liceum i na tym się skończyło. Na wszystkich innych polach oprócz ludzi czuję się dobrze, nawet, jeśli mi coś nie wychodzi. ---------- Dopisano o 21:02 ---------- Poprzedni post napisano o 20:50 ---------- Cytat:
Z tym nieocenianiem związków w sumie masz rację. Edytowane przez MistrzyniDrugiegoPlanu Czas edycji: 2016-11-05 o 19:56 |
||
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:00.