Studia, praca, rodzina, wolność, przymus - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-06-25, 13:35   #1
wryip
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 4

Studia, praca, rodzina, wolność, przymus


Witajcie, Wizażanki.
Jeśli którąś z Was tytuł wątku skłoni do myślenia, że jestem trollem - w żadnym wypadku. Nie wiedziałam, jak zatytułować coś, co mogłoby być rozpisane na kilka osobnych tematów, więc wybrałam słowa, które pierwsze się w mojej głowie pojawiły.
Do napisania natchnął mnie fakt, że właśnie się dowiedziałam, że oblałam drugi egzamin na uczelni - najważniejszy egzamin, serce tych studiów. Parę dni wcześniej oblałam inny. Nigdy uprzednio nie miałam żadnej poprawki na studiach.
Jestem na tych studiach, bo zawsze lubiłam ten przedmiot, byłam z niego szóstkowa, więc z oczywistej kolei rzeczy, powiązałam swoją przyszłość z tym kierunkiem. Nie wpadłam na to, że po prostu jest to coś, co lubię, i tyle, a studia powinnam lepiej przemyśleć. Nie miałam żadnego innego pomysłu na siebie, toteż wybrałam język niemiecki jako zajęcie do końca życia. Specjalizacja nauczycielska.
Matka od dawna pije, bardzo dużo, nie ma już żadnej okazji, przy której odstawia butelki - pijana idzie na śluby, pogrzeby; do dziś pamiętam jak nawalona przyszła na moją studniówkę, bo rodzice byli na godzinkę. Oprócz tego, nigdy mnie dobrze nie traktowała. Włącza się jej czasami instynkt matki - przyjdzie z pracy i czekoladę mi kupi, albo przy okazji jakiś ciuch, czy czasami przyjdzie pogadać. Ale to są rzadkie momenty i musi być trzeźwa. Ale ona nie tylko po pijaku, a na trzeźwo też, pozwala sobie na wiele. Obraża mnie słownie, mówi, że jestem idiotką, teksty różne, które wywołują lawinę łez. Wyzwiska - od suk, przez ☠☠☠☠y, każde przekleństwo dostępne w języku polskim użyła na mnie. Rano wychodzi odpicowana do pracy, przychodzi po południu i zaczyna pić - nikt poza domem o tym nie wie. Wbija mnie w ziemię, po to, by następnego dnia zapytać, co tam słychać. Jak przyjeżdżałam ze studiów w piątki, to zawalona w trupa ugotowała mi moją ulubioną zupę. Dążę do tego, że mam potworny zamęt w głowie - nie mogę powiedzieć, że jest potworem, bo ma dobre momenty. Ale żeby jakieś zwierzenia czy coś - mowy nie ma. Ona mi wypomina dalej że mnie chłopak rzucił, gdy miałam 16 lat. A to było 5 lat temu Zresztą się nie dziwię, bo jak się z babcią pokłócą, to potrafią wywrzaskiwać do siebie coś, co działo się na długo przed moimi narodzinami. Tata nie bardzo się tym interesuje. On ma mieć gazetę, kawę, sport i spokój święty. Mogę płakać siedząc obok niego, on może słyszeć, jak ona mnie nazywa - nigdy nie reaguje. Nauczył się śmiechem i żarcikami zbywać ją. Matka do ojca, że jego matka była ☠☠☠☠ą, a tata się śmieje. Taka to patologia. Oczywiście wiele razy mówiłam mu, że ja tego już nawet nie umiem znieść, mówiłam mu, że nie wytrzymam kiedyś - nigdy nic nie zrobił. Powiedziałam mu, że jest współodpowiedzialny za moje cierpienia - jego jedyna odpowiedź, zawsze to "ale co ja mogę zrobić".
W domu są potworne awantury, rodzice się kłócą, z babcią równo po sobie jadą też. Ogólnie problem polega na tym, że ja nigdy nie wiem, czy ktoś nie pójdzie o krok za daleko, czy sobie coś nie zrobią - bywało i tak. Drzwi latają u nas tak, że skaczę w górę metr.
Jakoś to znosiłam, bywało różnie. Jeszcze te 5 lat temu życie mi się kręciło wokół wyżej wspomnianego chłopaka, miałam jakieś koleżanki, choć nie byłam lubiana nigdy, jakichś kolegów. Wszystko się skończyło nawet nie wiem kiedy, został tylko były chłopak w postaci fuck friends. Nie umiałam się z tego wyplątać. W domu źle, w szkole źle, to była jedyna pozytywna rzecz w moim życiu. On zaczął mnie coraz gorzej traktować, ja bardzo go kochałam, nie mogłam tego skończyć, aż się rozeszło po kościach w listopadzie. Wcześniej uwikłałam się w romans z przyjacielem, który po paroletniej przyjaźni przespał się ze mną, mówiąc mi ładne rzeczy, a potem zostawił. Po tym wszystkim znalazłam sobie substytut szczęścia w postaci jedzenia, napojów energetycznych. Od roku piję kilka dziennie i nie umiem przestać. Nie chcę nawet wiedzieć, jak mój organizm to zniesie, bo waga poszła o 11kg w górę. Zaczęły się wdawać we znaki lęki wyniesione z domu. Drzwi po 4 razy sprawdzane, wszystkie kable na noc odłączone. Pralkę nastawiam ze strachem, jak coś pyknie to lecę z bijącym sercem sprawdzić, piekarnik obserwuję, bo boję się, że wybuchnie. Boję się nawet w dzień wychodzić z domu na wieś, tyle rodzice naopowiadali, że mogą mnie zgwałcić, zabić, okraść, jak będę chodzić wieczorami - nawet w dzień już nie idę nigdzie.
Mam tendencję do niszczenia znajomości, przyjaźni. Czasami chyba nawet na siłę szukam problemu, żeby się uczepić, żeby zniszczyć. Jestem ekstremalnie nielubiana na studiach, nigdy nie zaprasza mnie nigdzie reszta grupy, gdy idzie balować wieczorem gdzieś czasem.
Z ulgą wyprowadziłam się na studia, 5 dni w tygodniu poza domem. Okazało się to zgubą. Sklepy, restauracje - zaczęłam się objadać niemiłosiernie, potrafiłam mnóstwo kasy przewalić na jedzenie. Nie panuję nad wydatkami, od roku nigdy w piątek nie mam więcej niż dycha na busa.
Na studiach słabo trochę, od samego początku zostałam w tyle. Na I roku uczyłam się. Bałam się mówić, ale coś mówiłam. Nie jestem nieśmiała, ale z domu to wyniosłam - jak coś mówię, to ktoś mi tak kazał powiedzieć, co ja mogę wiedzieć, kto mi takie coś powiedział. Ja jako jednostka społeczna nie istnieję, nie mam zdania. Na II roku na I semestrze było znośnie, potem zaczęłam się mocno zmieniać i czuję, że rozwinęła się we mnie bardzo mocno depresja. Zaczęłam unikać zajęć, przez cały semestr nie odezwałam się niepytana. Jak coś mówię, to jakieś monosylabiczne głupoty, jakbym była idiotką. Wszystko ledwo pozdawane, ale dostałam zaliczenie na wszystkie egzaminy. Oblałam dwa, jeszcze jeden przede mną.
Ale dochodząc do sedna (dla wytrwałych):
Nie chcę na te studia chodzić, nie chcę w domu mieszkać. Nie chcę mieszkać też sama, ani nie chcę nie chodzić na studia. Nie chcę studiować a wylecieć się boję. Nie chcę nigdzie wychodzić poza swój pokój. Przytyłam do 75 kg, to i tak łaskawie jak na to, co ja zeżarłam przez ostatni rok, ale mimo wszystko patrzę na siebie z grymasem w lustrze. Mam jedną bliską koleżankę, ale ona też ma swoje życie i nie może być jedyną osobą w moim. Chodzę wiecznie z grymasem na twarzy.
Ale najgorsze jest to, że zupełnie straciłam zdolność do koncentracji. Czytałam, że to mogą być objawy depresji - nie umiem się skupić. Na egzaminie, na zajęciach - odpływam cały czas. Jak ktoś coś do mnie mówi to też, wyłączam się po paru sekundach. Większość ludzi za idiotkę mnie chyba ma, bo oni mnie o coś pytają, a ja nie wiem o co.
Nie mam w nikim wsparcia, nie ma takiej osoby, której się mogę wyżalić. Koleżanka robi co może, ale ona mojej sytuacji rodzinnej nie zrozumie, bo sama ma rodzinę na 102.
Psychoterapia?
Chciałam. Ale wyjeżdżam na miesiąc za parę dni, więc nie chciałam zaczynać. We wrześniu muszę być u siebie w domu, a jeśli obleję kampanię wrześniową, to już na zawsze będę musiała wrócić. Mam oszczędności, ale czy będę w stanie utrzymać się w dużym mieście za pensję z pracy w Tesco? Sama.
Dodam, że można kwestionować to, czy to dobrze czy źle - ale fakty są takie, że czuję ogromny obowiązek bycia w domu. Źle mi tu, ale mam wyrzuty sumienia, jak mnie nie ma. Tata taki biedny, babcia taka biedna - takie mam myślenie. Babcia mi nic nigdy nie zrobiła poza drobnymi złośliwościami, ale i tak dla mnie priorytetem nie jestem ja ani moje zdrowie, tylko być w domu i mieć kontrolę nad wszystkim. Nauczyłam się tak z domu, gdy pilnowałam, by się nie pozabijali - zawsze muszę sama sprawdzić, nie ufam nikomu. Zanim spać pójdę, sprawdzam pięć razy każde drzwi, jak ktoś coś ma za mnie zrobić, to muszę mieć zdjęcie, na dowód, że to zrobił.
No i jestem tu gdzie jestem. Dwa oblane egzaminy, o jednym powiedziałam - matka wynalazła jakiś pretekst i nie odzywa się do mnie od tego czasu, tylko czasami żeby mi powiedzieć żebym odłożyła laptopa i uczyła sie na wrzesien a bawic sie bede pozniej. Chyba mam jakieś nerwice, stres = biegunka, latam do toalety co chwilę - mam już tak rozregulowany żołądek. Ręce mi się trzesa caly czas, niewazne, czy rano wieczor czy srodek nocy. Potrafie upuscic widelec i tak sie wystraszyc przy tym, ze sie nie moge uspokoic potem. Wrocil tik nerwowy z czestym mruganiem.
Siedzę w domu, nic nie robię. Potrafie przed tv/laptopem spedzic 15h i isc spac. Nie uprawiam zadnego sportu, nie mam hobby - rodzice mnie nigdy nawet na lody nie zabrali. Nigdy do zadnego kina, zoo, na obiad, na rolki, narty, basen. Nigdy nigdzie za cale zycie. Pracuja, remontuja i mowia tylko jeden do drugiego ze ta druga osoba nic nie robi.
Dziś trzeci raz byla u mnie i jak katarynka czemu sie nie uczysz. Pytam jej po co mnie wbija w ziemie jeszcze bardziej, juz mnie do placzu prawie doprowadza a ona czego tu siedzisz, masz tam zaplacone mieszkanie z ktorego sie wlasnie wyprowadzilam.
Przepraszam, ze wyszlo tak dlugo. Musialam to wszystko doslownie wyrzygac, bo juz nie wiem co mam robic. Boje sie, ze ja tak naprawde chce studiowac, ale musze przepracowac swoje zycie z kims i wtedy zyskam checi studiowania, a jak rzuce to bede zalowac. A znowu jak nie rzuce, to bede sie meczyc. Dziekanki nie chce brac, bo to zly pomysl z moim keirunkiem a juz mam zalatwione od wrzesnia praktyki i piszę pracę licencjacka. Chce isc od pazdziernika na terapie, ale ciezko mi sie przemoc, bo jestem ze wszystkim sama i nikt nie wesprze mnie czy ze mna pojdzie.
wryip jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-25, 16:02   #2
Faxu
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 796
Dot.: Studia, praca, rodzina, wolność, przymus

Cytat:
Napisane przez wryip Pokaż wiadomość
Psychoterapia?
Chciałam. Ale wyjeżdżam na miesiąc za parę dni, więc nie chciałam zaczynać.
Wiesz, myślę że psychoterapia to jedyna rzecz, która mogłaby ci naprawdę pomóc. Ewentualnie też leki na początek żeby się trochę ogarnąć.
Studia to nie problem bo nawet jeśli teraz wylecisz lub zrezygnujesz to możesz za jakiś czas wrócić na uczelnię i dokończyć kierunek.
Do domu nie wracaj, nie ma sensu, będzie tylko gorzej.
Ja bym na twoim miejscu zajęła się pracą (do pensji z tesco możesz przecież dorabiać korepetycjami z niemieckiego) i terapią.

I wiesz, wcale nie musisz spowiadać się swoim rodzicom z ocen. Jesteś dorosła. Możesz żyć sama, po swojemu i im nic do tego. Mogą marudzić, obrażać się itp. ale to jest już ich problem, a nie twój. Masz toksyczna rodzinę, uciekaj od nich.

Edytowane przez Faxu
Czas edycji: 2016-06-25 o 16:09
Faxu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-25, 17:56   #3
201712242137
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 1 076
Dot.: Studia, praca, rodzina, wolność, przymus

Czemu "musisz" wracać we wrześniu do domu? W ogóle po co tam wracasz co tydzień? Nie rozumiem tego twojego "poczucia obowiązku". W mojej rodzinie tez nie jest za ciekawie, tez wszyscy się kłócą ze wszystkimi, no ale ja robie wszystko, żeby jak najmniej i najrzadziej tam przebywać.
Zacznij terapię, naucz się na poprawki i skończ studia (przynajmniej licencjat) i dorabiaj sobie gdzieś. Niemiecki to dobra inwestycja, dużo firm poszukuje ludzi z niemieckim, na pewno dałabys rade załapać się w jakiejś korporacji.
Nie próbuj niczego wyjaśniać swoim rodzicom, tacy ludzie są niereformowalni i nie łudź się, że skoro przez tyle lat mieli gdzieś twoje uczucia, to nagle się to zmieni. Dbaj o siebie i tyle.
201712242137 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-26, 18:21   #4
vyenna
Zadomowienie
 
Avatar vyenna
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 1 811
Dot.: Studia, praca, rodzina, wolność, przymus

Pomyśl nad psychoterapią wcześniej, niż w październiku, jeżeli trafisz na odpowiednich specjalistów to będziesz się zastanawiała po co tyle zwlekałaś. Leki faktycznie pewnie by się przydały na początku psychoterapii. Akurat masz wakacje, więc masz pewnie trochę więcej czasu, żeby popracować 'nad sobą'. A może terapia grupowa do tego? Wbrew pozorom rozmawianie z innymi ludźmi w takich warunkach może się okazać skuteczne, bo dodatkowo by pomagało Ci się uporać z Twoim samotnictwem.
Od domu się odetnij, bo to tylko toksyczne dla Ciebie miejsce. A na terapii właśnie mogłabyś się zająć tą sprawą, że potrzebujesz czuć, że masz nad wszystkim kontrolę (nad tym co się dzieje w domu, chociaż przebywanie w nim Cię niszczy).
Dziekanka to nie jest taka zła sprawa tak naprawdę, ale to już Twój wybór.
__________________
ubrania: https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...8#post33192618

szukam: https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...9#post33410649


zapuszczam włosy i okazjonalnie odchudzam
vyenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-26, 20:26   #5
LightLeaf
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 60
Dot.: Studia, praca, rodzina, wolność, przymus

Przykro się to czyta.
Najlepsze co możesz dla siebie zrobić to niezwłocznie podjąć terapię i nie wracać do rodziny/odciąć się. Wiem jak to będzie trudne, ale jeśli nie chcesz przegrać życia to potrzebujesz wyzbyć się wiecznego poczucia winy, tego piętna życia w patologii się wyzbyć. I tak - to jest patologia - nawet, jeśli czasem są dla Ciebie mili.
LightLeaf jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-26, 21:09   #6
wryip
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 4
Dot.: Studia, praca, rodzina, wolność, przymus

Dzięki za odzew.
Muszę być w domu do końca września, bo tak mi się ułożyły plany. Sesja, nauka, praktyka a poza tym nie mam mieszkania do września.
Czuję tak potworny przymus bycia w domu przez fakt, że było wiele gorących sytuacji i dwie kryzysowe, gdzie ja rozdzieliłam dwie osoby, bo doszłoby do tragedii - od tego czasu żyję z myślą, że muszę. Muszę i koniec. W domu to chyba nigdy nie miałam słuchawek na uszach nawet, zawsze w gotowości by biec, pomóc itp.
Chciałabym być wolna, olać, wyjechać, coś zrobić - ale w głowie ciągle jedno: co z nimi? Wyjeżdżam za kilka dni na parę tygodni, może wtedy odpocznę, nabiorę świeżego spojrzenia na świat i unormuje się moje samopoczucie, aż będę w stanie coś zrobić. Na razie to dwa dni płaczę i nawet nie wiem, co zrobić z tym.
wryip jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-26, 21:14   #7
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Studia, praca, rodzina, wolność, przymus

No. Typowe DDA. Bez terapii sobie nie poradzisz. A na terapię nie jesteś wcale gotowa bo szukasz wymówek żeby na nią nie iść.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-06-26, 21:23   #8
2cfaa0a5c37026ea4ab814c74c2acc8bc9bbc2c1
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 1 099
Dot.: Studia, praca, rodzina, wolność, przymus

Mam nieco podobną sytuację i nawet studiuję ten sam kierunek co Ty. Też nie dawałam sobie rady, ale po I roku zmieniłam miasto i odżyłam. Jestem w mniejszym mieście, ale na uczelni, gdzie nie odczuwam takiej presji i niemiecki znów stał się moją pasją


W chwili obecnej odcięłam się od rodziny, po jednej z awantur w październiku 2015 przestałam tam przyjeżdżać. Zjawiłam się jedynie na Boże Narodzenie i na Wielkanoc, choć tak naprawdę najchętniej nie przyjeżdżałabym tam wcale. Oni w ogóle nie widzą problemu w sobie tylko we mnie, moje zdanie tam kompletnie się nie liczy.

Np. starszy brat w weekendy urządzał imprezki i zapraszał swoich patologicznych kolegów, którzy nie chcieli się ode mnie odczepić. Puszczał muzykę na cały regulator, mając gdzieś, że ja tam jestem, bo uważa, że w swoim domu będzie robił, co chce. Nieważne, że jak byłam na uczelni, to w tygodniu miał całe 5 dni na to, żeby sobie te muzykę głośno puścić. A że po alkoholu robi się bardzo agresywny, to po moim zwróceniu uwagi, by ściszył tę muzykę, wyzywał mnie, że jestem poâ˜☠â˜☠â˜☠... i machał pięścią przed oczami. Co na to nasz ojciec? Nie zwrócił mu nawet uwagi i twierdzi, że to moja wina i to ja robię problem, bo "jest weekend i muzyka może lecieć głośno". Takich sytuacji, gdzie moje zdanie się nie liczyło, było wiele. Po śmierci mojej matki mój ojciec z osoby drącej się o wszystko próbuje się zmienić w łagodną istotę, ale mnie to w ogóle nie przekonuje, bo w domu nadal nie jest dobrze, ale on woli udawać, że wszystko jest ok.

Takich sytuacji było o wiele więcej. Oni problemu w niczym nie widzą. Nie przyjeżdżam do domu i jest mi z tym dobrze. A na majówkę zadzwonił do mnie ojciec z pretensjami, że nie przyjechałam do domu i z pretensjami, czy ja się już z rodziny wypisałam, że nie przyjeżdżam. Na wakacje też nie wracam - po odbębnieniu praktyk idę do pracy.

Z początku też przyjeżdżałam co weekend. Czemu to robiłam? Bo miałam jakieś głupie przeświadczenie wpojone też przez rodzinę, że "do domu to trzeba przyjechać". Teraz już tak nie myślę.


Teraz pytanie ode mnie. W takich sytuacjach wiele Wizażanek zaleca odcięcie się od rodziny. Tylko jak Wy to rozumiecie? Nieprzyjeżdżanie do domu w ogóle czy jak najrzadsze odwiedziny w domu? Zerwanie kontaktów z rodziną czy ich ograniczenie?

Edytowane przez 2cfaa0a5c37026ea4ab814c74c2acc8bc9bbc2c1
Czas edycji: 2016-06-26 o 21:25
2cfaa0a5c37026ea4ab814c74c2acc8bc9bbc2c1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-26, 22:22   #9
LightLeaf
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 60
Dot.: Studia, praca, rodzina, wolność, przymus

Cytat:
Napisane przez wryip Pokaż wiadomość
Dzięki za odzew.
Muszę być w domu do końca września, bo tak mi się ułożyły plany. Sesja, nauka, praktyka a poza tym nie mam mieszkania do września.
Czuję tak potworny przymus bycia w domu przez fakt, że było wiele gorących sytuacji i dwie kryzysowe, gdzie ja rozdzieliłam dwie osoby, bo doszłoby do tragedii - od tego czasu żyję z myślą, że muszę. Muszę i koniec. W domu to chyba nigdy nie miałam słuchawek na uszach nawet, zawsze w gotowości by biec, pomóc itp.
Chciałabym być wolna, olać, wyjechać, coś zrobić - ale w głowie ciągle jedno: co z nimi? Wyjeżdżam za kilka dni na parę tygodni, może wtedy odpocznę, nabiorę świeżego spojrzenia na świat i unormuje się moje samopoczucie, aż będę w stanie coś zrobić. Na razie to dwa dni płaczę i nawet nie wiem, co zrobić z tym.
Rozumiem Cię, wiem co czujesz.
Hmm... co z nimi? Nic. Oni są dorośli, Ty mimo wszystko byłaś dzieckiem i jesteś nadal dzieckiem swoich rodziców.
Zrobili Ci piekło i sprowadzili na psychiczne dno. NIE MASZ obowiązku nikogo rozdzielać. To są dorosłe osoby, muszą być odpowiedzialne za swoje czyny, nie mogą przerzucać tej odpowiedzialności na Ciebie.
Nie pozwól na to... Sama widzisz, jak Cię to niszczy.

---------- Dopisano o 21:22 ---------- Poprzedni post napisano o 21:18 ----------

[1=2cfaa0a5c37026ea4ab814c 74c2acc8bc9bbc2c1;6227161 1]
Teraz pytanie ode mnie. W takich sytuacjach wiele Wizażanek zaleca odcięcie się od rodziny. Tylko jak Wy to rozumiecie? Nieprzyjeżdżanie do domu w ogóle czy jak najrzadsze odwiedziny w domu? Zerwanie kontaktów z rodziną czy ich ograniczenie?[/QUOTE]

Niestety, to przykre i trudne, ale właśnie sprowadza się to do nieodwiedzania w ogóle/rzadkie odwiedziny/odwiedziny tylko w święta.

Osoby bardzo negatywnie na nas oddziałujące, zwłaszcza rodzice nigdy nie zobaczą winy w sobie. Nie można moim zdaniem na to liczyć, trzeba to zaakceptować, bo oni się NIE ZMIENIĄ. Na różne zarzuty w swoim kierunku będą reagować wyparciem. Potrzeba czasu, siły, niejednokrotnie profesjonalnego wsparcia żeby sobie z tym radzić.
LightLeaf jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-29, 22:45   #10
lolandra
Raczkowanie
 
Avatar lolandra
 
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: warszawa
Wiadomości: 249
Dot.: Studia, praca, rodzina, wolność, przymus

O psychoterapii duzo zostalo juz powiedziane, ja tylko dodam ze pijac tyle energetykow masz na.bank braki magnezu i objawy tych brakow jak nerwice i leki, niemoznosc skupienia sie. To troche glupio brzmi w kontekscie twoich problemow, ale pamietaj ze magnez jest podstawowym pierwiastkiem wykorzystywanym przez kazda komorke w ludzkim ciele. Bardzo mozliwe ze jesli uzupelnisz niedobory to leki i nerwice zmiejsza sie. I latwiej bedzie isc na psychoterapie

Wysłane z mojego MX4 przy użyciu Tapatalka
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=747956 wymianka kosmetyczna
lolandra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-29, 22:55   #11
201712242137
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 1 076
Dot.: Studia, praca, rodzina, wolność, przymus

Cytat:
Napisane przez wryip Pokaż wiadomość
Czuję tak potworny przymus bycia w domu przez fakt, że było wiele gorących sytuacji i dwie kryzysowe, gdzie ja rozdzieliłam dwie osoby, bo doszłoby do tragedii - od tego czasu żyję z myślą, że muszę. Muszę i koniec. W domu to chyba nigdy nie miałam słuchawek na uszach nawet, zawsze w gotowości by biec, pomóc itp.
Chciałabym być wolna, olać, wyjechać, coś zrobić - ale w głowie ciągle jedno: co z nimi?
Współczuję ci... Nie powinnaś tak myśleć - nie jesteś odpowiedzialna za tych ludzi, mimo że są twoją rodziną (ładna mi rodzina). To oni byli odpowiedzialni za ciebie, kiedy byłaś dzieckiem, ale cóż, jak widać nawalili.

[1=2cfaa0a5c37026ea4ab814c 74c2acc8bc9bbc2c1;6227161 1]
Teraz pytanie ode mnie. W takich sytuacjach wiele Wizażanek zaleca odcięcie się od rodziny. Tylko jak Wy to rozumiecie? Nieprzyjeżdżanie do domu w ogóle czy jak najrzadsze odwiedziny w domu? Zerwanie kontaktów z rodziną czy ich ograniczenie?[/QUOTE]

Ja bym ograniczała stopniowo kontakty i obserwowała, co z tego wynika. Po pierwsze odcięłabym się emocjonalnie (co sama w dużej mierze zrobiłam ze swoją rodziną). Rozumiem przez to niewtajemniczanie rodziny w ważne dla nas sprawy, ograniczenie rozmów do neutralnych tematów, nieszukanie u nich uznania, nieradzenie się ich, itp., itd.

Cytat:
Napisane przez LightLeaf Pokaż wiadomość
Rozumiem Cię, wiem co czujesz.
Hmm... co z nimi? Nic. Oni są dorośli, Ty mimo wszystko byłaś dzieckiem i jesteś nadal dzieckiem swoich rodziców.
Zrobili Ci piekło i sprowadzili na psychiczne dno. NIE MASZ obowiązku nikogo rozdzielać. To są dorosłe osoby, muszą być odpowiedzialne za swoje czyny, nie mogą przerzucać tej odpowiedzialności na Ciebie.
Nie pozwól na to... Sama widzisz, jak Cię to niszczy.
Cytat:
Napisane przez LightLeaf Pokaż wiadomość
Osoby bardzo negatywnie na nas oddziałujące, zwłaszcza rodzice nigdy nie zobaczą winy w sobie. Nie można moim zdaniem na to liczyć, trzeba to zaakceptować, bo oni się NIE ZMIENIĄ. Na różne zarzuty w swoim kierunku będą reagować wyparciem. Potrzeba czasu, siły, niejednokrotnie profesjonalnego wsparcia żeby sobie z tym radzić.
Zgadzam się w 100%.
201712242137 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-06-30, 08:27   #12
wryip
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 4
Dot.: Studia, praca, rodzina, wolność, przymus

Hej, wszystkim!
Przepraszam, że Was nie zacytuję, ale tak mi się ścina laptop, że wtedy musiałabym robić to godzinę.
Co do energetyków - zakładam, że jako DDA mam duże skłonności do bycia alkoholikiem. Omijam alkohol od wielu lat, papierosów też nie palę, więc znalazłam swoje uzależnienie w energetykach. Teraz będę mieć miesiąc przerwy od nich, bo nie będę mieć opcji ich kupić, i mam nadzieję, że ogarnę się przez ten czas. Ja nie chcę tego pić, ale jestem uzależniona. Wczoraj się już dosłownie telepałam, a i tak jeszcze jednego wypiłam.
Bardzo źle znoszę pobyt w domu. Dzisiaj o 7 rano zostałam z łóżka zwleczona, by na zakupy pojechać przed wyjazdem. Matka ma nam obrabiać trochę mięsa i już szaleje i rozstawia wszystkich po kątach. Ile to ona dziś nie musi zrobić przy piekarniku i 50 stopniach i żeby jej w drogę nie wchodzić i w ogóle to ona się tak denerwuje blablabla, wykończyć może człowieka. Jechałam z nimi w aucie całe 4 km rano, pierwszy raz od wielu miesięcy w trójkę. Zdawało się, że nie dojadę. Tata kupił owiewki do auta i okazało się, że jedną tak zamontował, że szyba się nie domyka. I tak wyglądała ich konwersacja przez całe 4km:
M-zobacz, to się nie domyka
T-o kurde, rzeczywiście
M-no ale patrz, nie domyka się
T-no widzę, popatrzę do tego pozniej
M-ale jak to zamkniesz? nie domyka sie.
T-mówie ci, ze popatrze potem do tego, zostaw to!
M-ale to sie nie domyka
T-☠☠☠☠A MAĆ zostaw to, domknij to!
M-ale co sie drzesz na mnie. nie domyka sie przeciez. patrz, 4 cm z boku!
T-NIE JESTEM GLUCHY, SLYSZALEM ZA PIERWSZYM RAZEM, PO CO DO MNIE ZYZASZ
M-ale jak zostawisz gdzies auto jak nie mozesz szyby zamknac
I tak mniej wiecej to wyglada. Przytoczylam ten dialog, by pomogło to zrozumieć jakim człowiekiem jest moja matka.

karaba_la_sorciere
Jeśli chodzi o niewtajemniczanie rodziny w sprawy osobiste, to nie wiedza zupelnie nic. Nie znali nigdy zadnej kolezanki, zadnego chlopaka. Raz powiedzialam ze mnie zostawil chlopak bo nie chcial isc ze mna na wesele, a ja wymusilam to na nim - do dzis mnie matka pyta " a co tam u tego chlopaka co cie tak zostawil przed weselem ". szczegół, że to było 5 lat temu. Ale liczy sie, ze dokopane, no nie? Nie dziele sie niczym, nigdy, zupelnie. Jak przyjezdzam na weekend to tylko pytania co bede jesc, czy bede jesc ogorkowa, o ktorej wracam w niedziele na studia. Zadne inne tematy.
Co do odciecia sie - nie bylam w domu na boze narodzenie. Ciezkie kilka dni. Z tego co wiem, to zjedli kolacje i poszli przed tv, nikt nie plakal za mna Ale u mnie tak to wyglada ze w napieciu siedzimy kwadrans zeby tylko zjesc i po sprawie, w trakcie sie w miare staraja, zeby sie nie zacząc żreć i tyle. No to zrezygnowalam w ubieglym roku po raz pierwszy ze swiat i chyba odbilo sie to mocno na mojej psychice, jednak spedzilam 3 dni zupelnie sama w mieszkaniu, ale chociaz bylo spokojnie.
mam nadzieje, ze po wyjezdzie zbiore w sobie odwage, by uporzadkowac swoje zycie. wyglada na to, ze wylece ze studiow - bede walczyc do konca, ale jak wylece, to bede powtarzac rok i bede miec 2 przedmioty wiec idealna okazja by znalezc prace na caly etat.
wryip jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-30, 19:02   #13
201607040940
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 6 562
Dot.: Studia, praca, rodzina, wolność, przymus

Cytat:
Napisane przez wryip Pokaż wiadomość
wyglada na to, ze wylece ze studiow - bede walczyc do konca, ale jak wylece, to bede powtarzac rok i bede miec 2 przedmioty wiec idealna okazja by znalezc prace na caly etat.
no albo wylecisz albo będziesz powtarzała rok. Nie da się jedno i drugie. Dowiedz się ile kosztuje powtarzanie roku. Czy płacisz tylko za powtarzane niezaliczone przedmioty? Może weź dziekankę? I w czasie dziekanki powtarzaj zaległe przedmioty? Dowiedz się jakie masz opcje.

do rodzinki nie dzwoń, nie gadaj, nie tłumacz się, nie odwiedzaj. Zacznij ćwiczyć, idź do lekarza. Żyj, tak po prostu żyj.
201607040940 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-06-30 20:02:08


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 13:28.