|
Notka |
|
Przygody z suszeniem ubrań
|
|
Narzędzia |
2010-05-17, 12:33 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 2
|
Jak to żona mężowi głowę suszyła...
Witam... jak to było z tym suszeniem? Otóż tak...
Jako, że pranie się robi raz na tydzień, to się go trochę w koszu nazbiera... Gonię męża zawsze, żeby pościągał z siebie wszystko w kolorze, który akuratnie będzie prany...Tym razem było i tak - Mężu! Pranie robię, ściągaj wszystko co masz czarnego na sobie! - No już, czekaj... - Ściągaj, czasu nie mam... dawaj koszulkę, skarpetki, spodnie też chyba wypada już wyprać, co? - No dobra, już dobra... No i tak po zgarnięciu z męża ubrania załadowałam pralkę, włączam i... biorę się za obiad. Tak po 30 minutach wracam zerknąć na jakim etapie jest pranie, i co się okazało? Inteligentna żona blondynka wszystko włączyła, ale o tym, żeby wodę odkręcić, to już zapomniała No i pralka stanęła, bo na sucho nie da rady wyprać... No, ale w końcu zaskoczyła, i pierze i pierze i wiruje i skacze po tej łazience... No, wreszcie, koniec!!! Czas na suszenie... tradycyjnie rozkładam sobie suszareczkę z promocji z tesco za 19,99 i wieszam... Po chwili stwierdzam, że przecież pogoda ładna, można pranie na balkon wystawić, a jak... Pranie wystawione, obiad zjedzony... - Mężu!!! Jedziemy na zakupy! - Że co? Na zakupy? przecież byliśmy tydzień temu... - Jedziemy i już, no zbieraj się... - No dobra, już dobra... a pranie zostawiasz na balkonie? - Zostawiam, nic mu nie będzie... Jakże błędne było to stwierdzenie, jak się później okazało... Po powrocie z zakupów wychodzę na balkon i patrzę i oczom nie wierzę... Pranie wyschło, powiedziałabym że wręcz idealnie suchutkie... ale co z tego? Skoro nadawało się do powtórnego prania Jak ktoś mieszka w mieście i to na 4 piętrze, to doskonale zna osobniki o nazwie gołębie... Spodnie, skarpetki, koszulki... wszystko było idealnie obrobione gołębiowymi kupami, wszystko w ciapki, wszystko brudne... Drugie pranie wykonałam już od początku z odkręconą wodą w pralce i suszyłam pod nadzorem mego groźnego wzroku i już nie na balkonie A jak to wszystko skomentował mąż: "I było mi głowę suszyć tymi zakupami?" |
2010-05-30, 16:39 | #2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 88
|
Dot.: Jak to żona mężowi głowę suszyła...
ale Ty gonisz tego męża
fakt - gołębie potrafią w bardzo krótkim czasie nieźle naświnić, wiem z doświadczenia. Kiedyś usilnie probowaly uwic sobie gniazdo na naszym balkonie, wiec nie bylo mowy o suszenie tam ciuchów. |
2010-05-30, 20:50 | #3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 117
|
Dot.: Jak to żona mężowi głowę suszyła...
o jejku - tylko nie gołębie. Ostatnimi czasy to moja najgorsza udręka
__________________
Postanowiłam użyć jednego z moich rozlicznych talentów i zawalczyć o toster w konkursie Electrolux "Przygody z suszeniem ubrań". Pomożecie? |
2010-05-31, 07:13 | #4 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 2
|
Dot.: Jak to żona mężowi głowę suszyła...
No gołębie to nasza zmora... Ale walczymy z nimi twardo Ostatnio bardzo dobrze sprawdziło się zawieszenie siatki na balkonie, parę razy w nią wleciały, ale w końcu odpuściły i balkon jest czystszy
A co do gonienia męża, to bez przesady, aż tak źle to ze mną nie ma jakoś nie narzeka |
Nowe wątki na forum Przygody z suszeniem ubrań |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:48.