Czy wg Was mozna znaleźć prace bez znajomości?

[Narrhien]

Napisane przez ama

Taaa. I jeszcze pracować na cały etat, żyć, podróżować, uczyć się 6 języków, mieć 2 psy i 5 dzieci. Sorry, ale jeśli ma się wymagający kierunek to po prostu nie da się wszystkiego. Albo się pracuje albo jest się na wolontariacie. Albo ma się same 5 albo pracuje się na etat. Poza jakimiś wyjątkami naprawdę w życiu nie da się zawsze robić wszystkiego na 100%. A jak się da to przypłaca się to zdrowiem, bo praca 8 godzin, studia 4, nauka 4 i człowiek nie ma czasu na życie i odpoczywanie. Ale co tam, w korpo takich potrzebują. To nic, że jak będziesz wrakiem człowieka z wrzodami i nerwicą to cię ci cudni pracodawcy kopną w 4 litery.
Oraz zrozum jedną rzecz: nie wszyscy pracownicy to mega eksperci i specjaliści wysokiego szczebla. Większość wykonuje powtarzalną pracę do której potrzeba jednej/ dwoch kompetencji.



W przypadku urzędów publicznych i stanowisk politycznych jestem w stanie w to uwierzyć.

Cóż, jak ktoś myśli, że w dzisiejszych czasach wystarczy skończyć studia nic nie robiąc w trakcie, to niech się potem nie dziwi, że ma problem ze znalezieniem pracy.

I powiem tak - mało znam tak wymagających kierunków, że nie da się absolutnie nic dodatkowo robić i to są zwykle kierunki, po których problemów z zatrudnieniem nie ma.

Nawet na medycynie jest czas na działalność w kole naukowym czy udział w konferencjach.

A co do pracy na caly etat w czasie studiów - przecież nikt nikomu nie każe i ja nic o pracy nie pisalam, tylko o dodatkowej działalności właśnie p oto, by w przyszłości tę pracę zdobyć.
Owszem, jeśli ktoś nie ma wyjścia i musi się sam utrzymać to inna bajka, ale zdecydowana większośc studentów jednak nie musi tego robić i ma czas na dodatkową działalność.

[_Supernova_]

Napisane przez Narrhien

A co robiłaś ze sobą na studiach?

Teraz starania o dobrą pracę trzeba zacząć już na początku. Uczyć się dobrze i mieć stypę naukową, udzielać się w kole naukowym, na konferencjach robić wolontariat, uczestniczyć w nich, być starostą roku, chodzić do wykładowców, rozmawiać, załatwiać - w ten sposób poznaje się ludzi. Jeśli się pozytywnie wyróżniasz, zostaniesz zapamiętany. I tak się właśnie tworzą znajomości. Potem ktoś usłyszy o posadzie, może będzie pytanie: "Masz tam jakiegoś fajnego studenta/absolwenta?" i poleci właśnie ciebie.

Trzeba w miarę możliwości starać się o staże, praktyki, wolontariaty, interesować swoją branżą, ogólnie robić wszystko, by zostać zauważonym.

I tak przez pięć lat.


Jak się człowiek stara i daje z siebie wszystko to mu się to potem opłaci. Ale niestety, w tych czasach trzeba się starać dużo wcześniej, niż z chwilą otrzymania dyplomu, właśnie dlatego, że wszyscy wiemy, jakie są realia i jak ciężko o pracę.

Dziewczyno, ja studia skonczyłam ponad 10 lat temu i to w innym miescie kto by mnie pamietał tyle czasu 10 lat temu realia były nieco inne, o pracę było równiez niełatwo, ale przynajmniej były jakies ogłoszenia. Teraz (u mnie) ogłoszen niemal brak. Są niemal wyłacznie takie, które się non stop pojawiają, gdzie pracować nikt nie chce. Nic jedno dzis znalazłam do spedycji, z niemieckim, ang, więc próbuje.

Napisane przez pinkswan

ciezko przyswoic cos, co jest najzwyklejsza w swiecie glupota. o ile sie nie myle wedlug statystyk pracuje ponad 85% spoleczenstwa, podejrzewam ze definicja luksusu wyglada troche inaczej

Podziel to teraz przez rózne regiony Polski Sa regiony, gdzie praktycznie nic sie nie produkuje, małe interesy upadają, pracy po prostu nie ma, czy to naprawde tak cięzko zrozumiec?
W tej miescinie zostanę jeszcze ile muszę, ale jesli do wakacji pracy nie znajde, wyjezdzam do Anglii, dzieci do dziadków i bede tam probowała organizowac nam zycie.

[ama]

Napisane przez Narrhien

Cóż, jak ktoś myśli, że w dzisiejszych czasach wystarczy skończyć studia nic nie robiąc w trakcie, to niech się potem nie dziwi, że ma problem ze znalezieniem pracy.

I powiem tak - mało znam tak wymagających kierunków, że nie da się absolutnie nic dodatkowo robić i to są zwykle kierunki, po których problemów z zatrudnieniem nie ma.

Nawet na medycynie jest czas na działalność w kole naukowym czy udział w konferencjach.

A co do pracy na caly etat w czasie studiów - przecież nikt nikomu nie każe i ja nic o pracy nie pisalam, tylko o dodatkowej działalności właśnie p oto, by w przyszłości tę pracę zdobyć.
Owszem, jeśli ktoś nie ma wyjścia i musi się sam utrzymać to inna bajka, ale zdecydowana większośc studentów jednak nie musi tego robić i ma czas na dodatkową działalność.

Ale ja nie mówię, że nic. Twój post zabrzmiał jakby trzeba było robić miliony rzeczy. Jasne, tez uważam, że nierobienie zupełnie niczego poza chodzeniem na zajęcia jest słabe (sama pracuję na pełen etat i studiuję plus chodzę na hiszpański), ale nie mozna też przesadzić. Bo obecnie zaczynamy być świadkami paranoi, która polega na tym, że do pracy za 2000-3000 (to ok. 600-700 euro, tak tylko przypominam) trzeba mieć CV na kilka stron. Może jestem jakaś zacofana, ale żyjemy nie tylko dla zapełniania CV.

[lazada]

Napisane przez Pantegram

Jeśli dla pracodawcy papier jest wymogiem nie do przejście, to albo jest to stanowisko o dużej konkurencji, albo... jest to kiepski pracodawca

albo zawód wymaga tego papierka

---------- Dopisano o 18:13 ---------- Poprzedni post napisano o 18:09 ----------

Napisane przez ama

Może jestem jakaś zacofana, ale żyjemy nie tylko dla zapełniania CV.

obawiam się, że obecnie wiele osób w wieku 25-35 lat żyje właśnie dla zapełniania CV... i to jest straszne.

[Pantegram]

Napisane przez ama

W przypadku urzędów publicznych i stanowisk politycznych jestem w stanie w to uwierzyć.

A nie uważasz, że problem nie polega na tym, że taka propozycja kiedyś gdzieś padła, tylko na tym, jaki jest sens będąc robotnym płacić łapówkę by dostać pracę?

Przecież to zupełnie jak płacenie kasy, by dostać kredyt - dla mnie skrajnie bez sensu i sorry, ale tylko ludzie głupi na taki układ pójdą.

---------- Dopisano o 18:52 ---------- Poprzedni post napisano o 18:39 ----------

Napisane przez candycotton

Ja tez sie spotkalam z odrzucaniem osob zbyt madrych, [...] Jak chca na stanowisko kogos, kto sie nigdy nie upomni o podwyzke to odrzuca zbyt inteligentnych.

No właśnie, to też ważna kwestia.

Są też u nas pracodawcy, którzy szukają dosłownie łosi do zapierdalania na 2 etaty za minimalną krajową. Zauważyłam, że w ogóle jako naród mamy spory problem z szacunkiem do cudzej pracy i umiejętności. Sami kombinujemy, jak załatwić sobie pusty papier, i innych oceniamy tą samą miarką. Dodatkowo liczy się często ilość/niska cena, a nie jakość.

Dla mnie to oczywiste, że jeśli zatrudnię pracownika za minimalną i w tej "cenie" nałożę na niego obowiązków tyle, że jeszcze nadgodziny będzie robił, po czym płacy nie będę mu zwiększać, to ten pracownik prędko straci motywację i zacznie oszukiwać, kombinować, a ostatecznie zrezygnuje, odchodząc do lepszej (lżejszej i lepiej płatnej) pracy. Albo w ogóle na bezrobocie, jeśli stwierdzi, że rujnowanie własnego zdrowia za miskę ryżu mu się nie opłaca (a na dłuższą metę się nie opłaca).

Są jednak u nas pracodawcy, którzy nie potrafią patrzeć długoterminowo i dalekowzrocznie (głównie raczej mali przedsiębiorcy). Akceptują fuszerkę, jeśli dzięki niej doraźnie mogą włożyć sobie więcej do kieszeni, i nie mają skrupułów przed perfidnym wykorzystywaniem innych. Trzeba IMO uważać na takich pracodawców i nie dać się wykorzystywać!!!

Jasne, nie masz doświadczenia i masz małe umiejętności - nie oczekuj 5 tys. zł na rękę w pierwszej pracy. Jeśli jednak już wiesz, że coś umiesz i przynosisz firmie zysk, zapierdzielając na nią - zasługujesz na godną płacę.
Co z tego, że niektórzy uważają, że dla osoby np. znającej język przetłumaczenie dokumentu "to takie nic, takie łatwe, zajmie chwilę" - niech płaci za lata poświęcone na jego naukę lub sam sobie przetłumaczy i się nauczy języka, skoro to takie łatwe

Podejmowanie dodatkowych aktywności jest dobre. Udzielanie się pro bono jest dobre na początku kariery, kiedy umie się niewiele, a każda możliwość nabycia nowego zawodowego doświadczenia i sprawdzenia się w nowych zadaniach, poznania swoich mocnych i słabych stron jest na wagę złota. Zachowajmy jednak umiar i nie pozwalajmy pracodawcom myśleć, że zawsze będą mogli mieć wysokiej jakości usługi za free lub za pół-darmo, jeśli tylko najmą do pracy zdesperowanego studenta
Na swoich umiejętnościach mamy przede wszystkim zarabiać, a nie tylko cieszyć się z ich posiadania

---------- Dopisano o 18:59 ---------- Poprzedni post napisano o 18:52 ----------

Napisane przez ama

Ale ja nie mówię, że nic. Twój post zabrzmiał jakby trzeba było robić miliony rzeczy. Jasne, tez uważam, że nierobienie zupełnie niczego poza chodzeniem na zajęcia jest słabe (sama pracuję na pełen etat i studiuję plus chodzę na hiszpański), ale nie mozna też przesadzić. Bo obecnie zaczynamy być świadkami paranoi, która polega na tym, że do pracy za 2000-3000 (to ok. 600-700 euro, tak tylko przypominam) trzeba mieć CV na kilka stron. Może jestem jakaś zacofana, ale żyjemy nie tylko dla zapełniania CV.

Niestety, nie zapominajmy, że sytuacja gospodarcza naszego kraju jest po prostu marna. Mamy ogromny dług publiczny i niskie pensje. Nawet za tą samą pracę zagramanicą specjalista dostanie więcej. Obiektywnie, nie ma się z czego cieszyć. Nie powinno być tak, że każdy ma być "elitą" by tylko pracę dostać - przecież tak się nie da.

Niemniej IMO jest ogromna różnica między stwierdzeniem: "pracy w kraju (bez znajomości) nie ma" a "praca w Polsce jest słabo opłacana"
Ja jestem zwolenniczką tej drugiej tezy. Praca u nas jest, ale często na kiepskich warunkach (dobrze płatne stanowiska, np. w korpo, są często okupione gigantyczną ilością pracy, więc tak naprawdę stawka za dupogodzinę pracy w korpo nie zawsze wychodzi tak atrakcyjnie, jak się ludziom wydaje). Kto będzie chciał pracować, powinien bez problemu pracę znaleźć, pytanie, czy będzie ona satysfakcjonująca. Jak dla mnie zapierniczanie całe życie jak chomik w kołowrotku, wieczne dokształcanie i dostawanie za to pensji rzędu 3 tys. zł netto / msc jest nader marną perspektywą.

---------- Dopisano o 19:01 ---------- Poprzedni post napisano o 18:59 ----------

A, i jeszcze miałam dodać zdanie o przeroście kwalifikacji:
tak, czasem lepiej nie mieć magistra niż mieć. Magister bez doświadczenia zawodowego to kiepska opcja dla pracodawcy, który spodziewa się po takiej osobie małych umiejętności i dużych oczekiwań finansowych. Po prostu kupowanie kota w worku i za dużo ryzyko - nie dziwię się, że mają opory przed decydowaniem się na takich kandydatów.

[201604250941]

Roboty do 4000 to prace, ktorych nauczy sie byle malpa, 3 dni szkolenia wystarczy, miesiac praktyki i koniec. Tylko w tym sie kraju sie tego nie rozumie i demonizuje wszystko zadając 3 lat doswiadczenia w excelu itd. Blagam, moj excel w gimbazie byl na wyzszym poziomie niz tych, co mnie rekrutowali, ale kij bo nie mam 3 pracy w tym. I w specjalnie zamowionym programie, ktory ma tylko.ta firma. I nie ważne, ze co tydzień na studiach poznawalam nowy program, ro ryzyko mnie przyjąć... :sciana:

[ama]

Napisane przez Pantegram

A nie uważasz, że problem nie polega na tym, że taka propozycja kiedyś gdzieś padła, tylko na tym, jaki jest sens będąc robotnym płacić łapówkę by dostać pracę?

Przecież to zupełnie jak płacenie kasy, by dostać kredyt - dla mnie skrajnie bez sensu i sorry, ale tylko ludzie głupi na taki układ pójdą.

-

Nie znasz realiów administracji publicznej. Dasz łapówkę a dopchasz się do koryta bez dna na dobrych parę lat. Serio, bywają miejsca (chodzi mi o stanowiska "na górze", a nie zwykłej pani w okienku), gdzie można naprawdę dużo wyrwać i się nie narobić.
Ale w przypadku pracy na niskich stanowiskach faktycznie taki układ ma mały sens. Chociaż może niekoniecznie, bo w regionach gdzie jest problem z pracą i jej stabilnością (bo większość osób w sektorze prywatnym pracuje w małych firmach, które tną koszty i dają ludziom śmieciowe umowy) dla osoby planującej np. dziecko umowa o pracę i świadczenia z tym związane mogą być argumentem za. Bilans i tak wyjdzie na plus. Nie zrozum, że ja to popieram. Absolutnie, to straszna patologia, ale nie jest to dla mnie jakiś nierealny scenariusz.

---------- Dopisano o 21:25 ---------- Poprzedni post napisano o 21:23 ----------

Napisane przez candycotton

Roboty do 4000 to prace, ktorych nauczy sie byle malpa, 3 dni szkolenia wystarczy, miesiac praktyki i koniec. Tylko w tym sie kraju sie tego nie rozumie i demonizuje wszystko zadając 3 lat doswiadczenia w excelu itd. Blagam, moj excel w gimbazie byl na wyzszym poziomie niz tych, co mnie rekrutowali, ale kij bo nie mam 3 pracy w tym. I w specjalnie zamowionym programie, ktory ma tylko.ta firma. I nie ważne, ze co tydzień na studiach poznawalam nowy program, ro ryzyko mnie przyjąć... :sciana:

No bez przesady. Zależy gdzie. Lekarz stażysta albo rezydent zarabia często mniej. Nie mówiąc o nauczycielach, psychologach, itp. W mojej pracy szkolenie trwalo 3 miesiące, a zarabiam lekko poniżej średniej krajowej.

[Narrhien]

Napisane przez ama

Ale ja nie mówię, że nic. Twój post zabrzmiał jakby trzeba było robić miliony rzeczy. Jasne, tez uważam, że nierobienie zupełnie niczego poza chodzeniem na zajęcia jest słabe (sama pracuję na pełen etat i studiuję plus chodzę na hiszpański), ale nie mozna też przesadzić. Bo obecnie zaczynamy być świadkami paranoi, która polega na tym, że do pracy za 2000-3000 (to ok. 600-700 euro, tak tylko przypominam) trzeba mieć CV na kilka stron. Może jestem jakaś zacofana, ale żyjemy nie tylko dla zapełniania CV.

Tylko że mi nie chodziło o robienie sobie kolejnych pozycji w CV i uczenie miliona nowych rzeczy. Owszem, to też się przyda, ale to co ja miałam na myśli, to zdobywanie znajomości, zaznaczanie swojej obecności w środowisku branżowym.

[201604250941]

Podałaś wyjątki, prace biurowe czy przy tasmie nie wymagaja zwykle wiele doswiadczenia, a juz na pewno nie trzy lata, ale nie przyjma absolwenta bo sami nic nie potrafia, zeby przyuczyc. To w tym jest problem, a nie w tym ze basolwent to jakis żółtodziób i ryzyko.

A poza tym napisalam 3 miesiace, to nadal nie trzy lata, widocznie jednak mozna kogos przeszkolic. Przeciez w PUPach tak szastaja pieniedzmi z podatkow na staze, smaruja tylki pracodawcom, jeszcz im placa jak kogos wezma, to czemu nie mozna sobie pracownika wziac na te 9 mcy, przeszkolic, zatrzymac? Po co 3 lata doswiadczenia do robienia kawy szefowi czy odpisania na maile?

[anekania]

Napisane przez ellish

A naprawdę ktoś wierzy w takie tłumaczenie ze wywalają cie bo jestes za mądry? Według mnie po prostu nie spasował lub nie sprawdził się ale pracodawca czasami ładnie próbuje tłumaczyć zwolnienie.

Za mądry to debilizm, ale zbyt dobry - zagrażający to tak, ale nie szefowi bezpośrednio, ale osobie pod szefem a nad osobą pracującą.

[IrelandBreakfast]

Na Podlasiu z tym ciężko. W Białymstoku może i się da, ale w mniejszych miejscowościach to rządzą znajomości. Ale jakieś wyjątki istnieją
Szukam pracy, kilka razy odrzucono moje zgłoszenie właśnie przez znajomości, których niestety nie mam.

[201608010929]

Zawsze mnie zastanawia to, że osoby, które nie mogą znaleźć pracy, często tłumaczą to sobie tym, że "nie mają znajomości". I to jest powód ich bezrobocia. Wszyscy wokół mają znajomości, tylko oni nie.

[bernikula]

Napisane przez MistrzyniSprzecznosci

Zawsze mnie zastanawia to, że osoby, które nie mogą znaleźć pracy, często tłumaczą to sobie tym, że "nie mają znajomości". I to jest powód ich bezrobocia. Wszyscy wokół mają znajomości, tylko oni nie.

Dla zagorzałych Ferdków każdy argument dobry

[Midnight___]

Napisane przez IrelandBreakfast

Na Podlasiu z tym ciężko. W Białymstoku może i się da, ale w mniejszych miejscowościach to rządzą znajomości. Ale jakieś wyjątki istnieją
Szukam pracy, kilka razy odrzucono moje zgłoszenie właśnie przez znajomości, których niestety nie mam.

skąd wiesz że odrzucono akurat dlatego?

[Laura2112]

Można.

[_Supernova_]

Za mądry to debilizm, ale zbyt dobry - zagrażający to tak, ale nie szefowi bezpośrednio, ale osobie pod szefem a nad osobą pracującą.

Jest opcja ze o to chodzilo,plus brak plecow,bo kilkakrotnie pytal od kogo jestem,bo oni tam wszyscy z polecenia.

[Pantegram]

Napisane przez Midnight___

skąd wiesz że odrzucono akurat dlatego?

No właśnie, to jest największa pułapka takiego myślenia.

Jeśli aplikacja kandydata została odrzucona faktycznie przez brak znajomości (też polecenia, referencji) to pół biedy - myślę jednak, że przypadki, kiedy kandydat po prostu słabo zaprezentował się na rozmowie kwalifikacyjnej / jego kompetencje/CV nie były najlepsze itp. wcale nie są takie rzadkie, a zwalenie wszystkiego na "brak znajomości" uniemożliwia obiektywne spojrzenie na siebie i wyłapanie błędów w swoim przygotowaniu pod względem zawodowym.

[wercia899]

Pewnie, że można! Zawsze polecam sposób mojego męża, który polega na zgłoszeniu się do firmy zanim ta ogłosi, że kogoś szuka. Tutaj poczytacie więcej o tym sposobie http://www.niepoddawajsie.pl/gdzie-szukac-pracy/ pozdrawiam

[mm444]

Treść usunięta

[Michalina83]

Napisane przez laisla

Cytat:
Napisane przez Michalina83
Ja znalazłam ale bardzo trudne to było. Raz poszłam na staż bez znajomości ale nachodziłam babki w urzędzie praktycznie 2 razy w tygodniu żeby mi coś dały. Potem dostałam 2 razy pracę też bez znajomości ale też nie bez trudności. Tylko że jak trafiłam juz do tej pracy to oczywiście okazało się że pracodawcy kończą z tobą umowy jak trzeba je przedłużyć na czas nieokreślony i nie ważne czy jesteś dobrym pracownikiem.


A nie lepiej było zrobić w odwrotnej kolejności, to znaczy nachodzić firmy, w których chciałabyś odbyć staż? Następnie z gotową zgodą załatwić sobie taki staż przez urząd? Nie wiem czy to nadal możliwe ale kiedyś tak zasugerowano mi w urzędzie pracy i myślę, że to fajny pomysł bo pójdziesz tam gdzie rzeczywiście chcesz pracować, a nie z przypadku

Przepraszam że dopiero teraz odpowiadam. Tak też robiłam. Chodziłam po firmach i szukałam stażu bądź tez pracy. Dzwoniłam, wysyłałam papiery. Tylko że w moim przypadku odniosło to mniejszy skutek. Firmy które mnie interesowały to najczęściej firmy produkcyjne gdzie dalej jak za portiernię się ciężko dostać, więc albo trzeba było email wysłać albo zostawić cv na portierni. Jak zaczęłam nachodzić panie w urzędzie 2 razy w tygodniu to miałam staż już po 2 tygodniach pewny, a po miesiącu już zaczęłam. Można tak i tak.

Niedawno spotkałam dziewczynę która też właśnie szukała pracy przez urząd i też mówiła że właśnie często chodziła tam to babki widziały że jej zależy i postarały się o coś dla niej. Bądźmy szczerzy. Spora część ludzi idzie do urzędu żeby sie zarejestrować żeby mieć ubezpieczenie i nawet nie myśli o szukaniu pracy przez urząd albo w ogóle nie myśli o szukaniu pracy. Jak ktoś przychodzi częściej niż tylko raz na kwartał sie podpisać i go pamiętają to inaczej podchodzą do takiej osoby. Nie mówię że zawsze tak jest ale jeśli ktoś ma dużo czasu i szuka tej pracy to warto też skorzystać z tej opcji.

Napisane przez wercia899

Pewnie, że można! Zawsze polecam sposób mojego męża, który polega na zgłoszeniu się do firmy zanim ta ogłosi, że kogoś szuka. Tutaj poczytacie więcej o tym sposobie http://www.niepoddawajsie.pl/gdzie-szukac-pracy/ pozdrawiam

Ostatnia robotę tak znalazłam. Poza tym miałam parę rozmów właśnie z takiego wysyłania cv w ciemno. Najłatwiej w takiej sytuacji znaleźć robotę w firmie gdzie jest duża rotacja, ale w takiej firmie się ciężko utrzymać, ale można zdobyć doświadczenie chociaż.

[Sibbyl]

W miejscu gdzie teraz pracuję praktycznie nie jest możliwe dostanie pracy "z ulicy"... ja zostałam polecona, z kolei ja poleciłam dwie koleżanki. Trochę wynika to z tego, że jest to dość specyficzny zawód, ale trochę też ze specyfiki miejsca... Mi to akurat odpowiada, bo wiem jak te osoby pracują i na co je stać (nie polecilabym kogoś, tylko dlatego, że go lubię, jeśli uważałabym, że się nie sprawdzi - potem musiałabym pracować za dwie osoby

Ale - ostatnio wysłałam cv do zupełnie "obcej" firmy (nie było rekrutacji) i zostałabym zatrudniona. Na studiach też pracowałam w zawodzie i też pracę dostałam bez znajomości. Więc da się

[Biedroneczka6667]

Nie da się. W małym mieście etat w markecie, czy na produkcji jest po znajomościach. Dlatego młodzi jadą do większego miasta albo za granicę.Sama już jestem zdesperowana szukając pracy w takim mieście, i mając praktycznie zero oddzewu z marketów,produkcji, ...

[Naomi21]

Oczywiście, że się da. Szczerze to trochę mnie zniesmacza to całe "załatwianie pracy po znajomości". Nigdy tego nie oczekiwałam i nawet przez chwilę mi nie przyszło do głowy, żeby kogoś poprosić o pomoc. Sama sobie poradziłam i każdy może. A że często trzeba zaczynać od beznadziejnych prac to już inna historia

[Takion94]

Napisane przez Naomi21

Oczywiście, że się da. Szczerze to trochę mnie zniesmacza to całe "załatwianie pracy po znajomości". Nigdy tego nie oczekiwałam i nawet przez chwilę mi nie przyszło do głowy, żeby kogoś poprosić o pomoc. Sama sobie poradziłam i każdy może. A że często trzeba zaczynać od beznadziejnych prac to już inna historia

Niestety jest to bardzo widoczne w urzędach i nie tylko w takich biurach rachunkowych nie rzadko pracują dzieci właścicieli.
Myślę, że w dużych miastach nie ma większych problemów ze znalezieniem pracy bez znajomości. Gorzej jest w niewielkich miejscowościach. Ja akurat mieszkam w niewielkiej miejscowości, ale nigdy nie miałem pracy po znajomości, ale zawsze musiałem się naprosić i nabiegać...

[Justysiowelove]

W swojej karierze zawodowej popełniłam jeden znaczący błąd - nie uwzględniłam męża w swoich planach. Z moim doświadczeniem, pracę mogłabym mieć od ręki, (dobrze płatną). Nie zamierzam zdradzać tutaj swoich sekretów, a jedynie podpowiadam - wybierz swoją ścieżkę i nią idź. Na początek praca w molochu na śmieciowej umowie za śmieciowe pieniądze. Po co? Żeby mieć co wpisać do swojego CV. Rok doświadczenia zaczyna coś znaczyć. I tak - dzięki pracy w przysłowiowym MC'Donalds zyskujesz umiejętność obsługi klienta, pracy w zespole, pracy pod presją czasu itd. itd. Więc jedyne co musisz, to umieć to wykorzystać. Żadne znajomości nie potrzebne.
Niestety tak się potoczyło, że musiałabym pracować w weekendy, a tylko wtedy mój mąż jest w domu. Puki co szukam sensownej pracy ale łatwo nie jest bez w/w doświadczenia.

[_Supernova_]

Mi sie udalo znalezc dobra prace,ale latwo nie bylo,tym bardziej ze juz tylko w jednej firmie chcialam pracowac. Wiele osob uwaza to niemal za cud,wiedzac jak ciezko sie przebic i jak wielu jest kandydatow.Sama tez tak niemal mysle,kiedy sobie przypomne,jak wiele razy probowalam,wysylalam cv i chodzilam na rozmowy.

[matussia]

no jasne że się da, próbuj!!!

[Clarise_Pn]

Napisane przez Justysiowelove

W swojej karierze zawodowej popełniłam jeden znaczący błąd - nie uwzględniłam męża w swoich planach. Z moim doświadczeniem, pracę mogłabym mieć od ręki, (dobrze płatną). Nie zamierzam zdradzać tutaj swoich sekretów, a jedynie podpowiadam - wybierz swoją ścieżkę i nią idź. Na początek praca w molochu na śmieciowej umowie za śmieciowe pieniądze. Po co? Żeby mieć co wpisać do swojego CV. Rok doświadczenia zaczyna coś znaczyć. I tak - dzięki pracy w przysłowiowym MC'Donalds zyskujesz umiejętność obsługi klienta, pracy w zespole, pracy pod presją czasu itd. itd. Więc jedyne co musisz, to umieć to wykorzystać. Żadne znajomości nie potrzebne.
Niestety tak się potoczyło, że musiałabym pracować w weekendy, a tylko wtedy mój mąż jest w domu. Puki co szukam sensownej pracy ale łatwo nie jest bez w/w doświadczenia.

W 100% się z Tobą zgadzam - warto wziąć pod uwagę pracę na śmieciowej umowie, jeśli oferuje nam zdobycie doświadczenia. Chociaż moim zdaniem umowy zlecenia mają kilka zalet

[MsLizard]

W lipcu zdobyłam uprawnienia do nauczania matematyki i zajęć komputerowych, szukam pracy w szkole. Przez całe studia udzielałam się w wolontariatach i projektach. Ostatnio byłam na rozmowie kwalifikacyjnej i powiem wam, że pasja i motywacja w tym zawodzie nie są szczególnie mile widziane. Ja dopiero zaczynam szukać pracy, niektórzy znajomi znaleźli ją bez znajomości w szkole publicznej, ale nie miało na to wpływu ich zaangażowanie, CV czy ładna prezentacja własnej osoby na rozmowie, ale zwykła loteria - potrzebujemy kogoś na szybko.
Niektórym się tutaj wydaje, że ludzie, którzy nie mogą znaleźć pracy są jacyś ułomni, albo nic nie robili przez całe studia, ale uwierzcie, że są miejsca, gdzie na prawdę źle się patrzy na dobrego pracownika.