Porada od ksiedza

[Dorisss1985]

Wczoraj mielismy kolede, moj chlopak nie zdazyl wrocic do domu, wiec przyjelam ksiedza sama. Zawsze odwiedzali nas mlodzi ksieza, ktorzy sugerowali slub, ale bez cisnienia. Gdy ksiadz przegladal nasza karte powiedzialam ze niestety nie ma zmiany mojego nazwiska. On zdziwony, ze to juz 3 koleda u nas, a nic sie nie zmienia. Zadal pytanie o nasz wiek, wyksztalcenie, prace, przeszkody do zawarcia malzenstwa, staz zwiazku i stwierdzil, ze on by odszedl. Mamy po 30 lat, wyzsze wyksztalcenie, pracujemy, jestesmy para 7 lat. Mieszkanie jest wlasnoscia chlopaka. Ksiadz powiedzial ze on widzi wiele zwiazkow, ze malzenstwo scala,a tyle lat bez deklaracji oznacza przyzwyczajenie i ze moge zostac z niczym, gdy chlopakowi mocniej zabije serce do kogos. On na moim miejscu by odszedl,nie chce zebym cierpiala kiedys jeszcze bardziej, ze szkoda zycia, co z dziecmi. Byl troskliwy, nie byl zlosliwy. Przyznam nigdy koleda w moim zyciu nie miala tak osobistego charakteru, bylam w szoku, po wyjsciu ksiedza poplakalam sie z nadmiaru emocji. Ksiedza znam ze mszy sw., nie mialam z nim nigdy osobistego kontaktu. Co o tym myslicie?

[niebieskie_oczko]

Napisane przez Dorisss1985

Wczoraj mielismy kolede, moj chlopak nie zdazyl wrocic do domu, wiec przyjelam ksiedza sama. Zawsze odwiedzali nas mlodzi ksieza, ktorzy sugerowali slub, ale bez cisnienia. Gdy ksiadz przegladal nasza karte powiedzialam ze niestety nie ma zmiany mojego nazwiska. On zdziwony, ze to juz 3 koleda u nas, a nic sie nie zmienia. Zadal pytanie o nasz wiek, wyksztalcenie, prace, przeszkody do zawarcia malzenstwa, staz zwiazku i stwierdzil, ze on by odszedl. Mamy po 30 lat, wyzsze wyksztalcenie, pracujemy, jestesmy para 7 lat. Mieszkanie jest wlasnoscia chlopaka. Ksiadz powiedzial ze on widzi wiele zwiazkow, ze malzenstwo scala,a tyle lat bez deklaracji oznacza przyzwyczajenie i ze moge zostac z niczym, gdy chlopakowi mocniej zabije serce do kogos. On na moim miejscu by odszedl,nie chce zebym cierpiala kiedys jeszcze bardziej, ze szkoda zycia, co z dziecmi. Byl troskliwy, nie byl zlosliwy. Przyznam nigdy koleda w moim zyciu nie miala tak osobistego charakteru, bylam w szoku, po wyjsciu ksiedza poplakalam sie z nadmiaru emocji. Ksiedza znam ze mszy sw., nie mialam z nim nigdy osobistego kontaktu. Co o tym myslicie?

Ale to mam rozumieć przez 7 lat nie poruszyliście tematu wizji waszej przyszłości?
Wiesz w ogóle, czy twój facet chce ślubu?

[201607110949]

Napisane przez Dorisss1985

Wczoraj mielismy kolede, moj chlopak nie zdazyl wrocic do domu, wiec przyjelam ksiedza sama. Zawsze odwiedzali nas mlodzi ksieza, ktorzy sugerowali slub, ale bez cisnienia. Gdy ksiadz przegladal nasza karte powiedzialam ze niestety nie ma zmiany mojego nazwiska. On zdziwony, ze to juz 3 koleda u nas, a nic sie nie zmienia. Zadal pytanie o nasz wiek, wyksztalcenie, prace, przeszkody do zawarcia malzenstwa, staz zwiazku i stwierdzil, ze on by odszedl. Mamy po 30 lat, wyzsze wyksztalcenie, pracujemy, jestesmy para 7 lat. Mieszkanie jest wlasnoscia chlopaka. Ksiadz powiedzial ze on widzi wiele zwiazkow, ze malzenstwo scala,a tyle lat bez deklaracji oznacza przyzwyczajenie i ze moge zostac z niczym, gdy chlopakowi mocniej zabije serce do kogos. On na moim miejscu by odszedl,nie chce zebym cierpiala kiedys jeszcze bardziej, ze szkoda zycia, co z dziecmi. Byl troskliwy, nie byl zlosliwy. Przyznam nigdy koleda w moim zyciu nie miala tak osobistego charakteru, bylam w szoku, po wyjsciu ksiedza poplakalam sie z nadmiaru emocji. Ksiedza znam ze mszy sw., nie mialam z nim nigdy osobistego kontaktu. Co o tym myslicie?

Nie pozwoliłabym na takie kazanie dotyczące bardzo intymnych aspektów mojego życia przez osobę obcą i o to nie proszoną. Jeżeli jest wam dobrze razem bez ślubu i macie to uzgodnione, to te gadki są zwyczajnie głupie - tylko po co wtedy zapraszać księdza, który wiadomo - reprezentuje zupełnie inne stanowisko

[elizka1987]

Napisane przez Dorisss1985

Wczoraj mielismy kolede, moj chlopak nie zdazyl wrocic do domu, wiec przyjelam ksiedza sama. Zawsze odwiedzali nas mlodzi ksieza, ktorzy sugerowali slub, ale bez cisnienia. Gdy ksiadz przegladal nasza karte powiedzialam ze niestety nie ma zmiany mojego nazwiska. On zdziwony, ze to juz 3 koleda u nas, a nic sie nie zmienia. Zadal pytanie o nasz wiek, wyksztalcenie, prace, przeszkody do zawarcia malzenstwa, staz zwiazku i stwierdzil, ze on by odszedl. Mamy po 30 lat, wyzsze wyksztalcenie, pracujemy, jestesmy para 7 lat. Mieszkanie jest wlasnoscia chlopaka. Ksiadz powiedzial ze on widzi wiele zwiazkow, ze malzenstwo scala,a tyle lat bez deklaracji oznacza przyzwyczajenie i ze moge zostac z niczym, gdy chlopakowi mocniej zabije serce do kogos. On na moim miejscu by odszedl,nie chce zebym cierpiala kiedys jeszcze bardziej, ze szkoda zycia, co z dziecmi. Byl troskliwy, nie byl zlosliwy. Przyznam nigdy koleda w moim zyciu nie miala tak osobistego charakteru, bylam w szoku, po wyjsciu ksiedza poplakalam sie z nadmiaru emocji. Ksiedza znam ze mszy sw., nie mialam z nim nigdy osobistego kontaktu. Co o tym myslicie?

A chcesz ślubu? Jeśli tak to jak dla mnie ksiądz ma rację. I generalnie fajne podejście księdza ze nie nakrzyczal za życie bez slubu czy coś tylko ludzko podszedł do tematu.

[Dorisss1985]

Po 3 miesiacach znajomosci zapytal sie mnie o slub, powiedzialam ze to za szybko. Potem nigdy nie prosil o moja reke. Lata mijaja, przezywamy wzlotu i upadki, zmieniamy prace, zycie plynie. Znajomi wychodza za maz,rodza sie dzieci. Coraz dziwniej mi bez tej obraczki hehe. Nie mam cisnienia ani pragnienia, ale chyba cos ze mna nie tak...

[Raspberry000]

O a jednak potrafia byc normalni ksieza :p

Pierwszy raz zgodze sie z ksiedzem:p

To co powiedzial jest prawda, oczywiscie nie musi tak byc ale mozesz zostac z niczym. Chcac nie chcac pewnie w jakis sposob inwestujesz w mieszkanie a po rozstaniu to wszystko bedzie Twojego ex. Juz nie mowiac ze gdy pojawi sie dziecko...powiem tylko tyle ze zarazem bardzo wygodny i ryzykowny uklad.

Jak Tz zapatruje sie na slub? Chcecie tego?

[zdradzo]

Jesli zyjecie w konkubinacie, bo tak wolicie i tak Wam dobrze, to ok, ksiedzu nic do tego i nie wiem, po co go wpuszczasz.



Jesli liczysz na malzenstwo, to ksiadz ma racje. Dla mnie 7 lat bez powazniejszych deklaracji (gdy wiadomo, ze obie strony maja na takie ochote) to przechodzony zwiazek, w ktorym jest sie z braku lepszej opcji/przyzwyczajenia. Potem nagle znajduje sie na lepsza opcja i slub nastepuje po pol roku. Zycie.

[201607110949]

Napisane przez Dorisss1985

Po 3 miesiacach znajomosci zapytal sie mnie o slub, powiedzialam ze to za szybko. Potem nigdy nie prosil o moja reke. Lata mijaja, przezywamy wzlotu i upadki, zmieniamy prace, zycie plynie. Znajomi wychodza za maz,rodza sie dzieci. Coraz dziwniej mi bez tej obraczki hehe. Nie mam cisnienia ani pragnienia, ale chyba cos ze mna nie tak...

I czemu przez 7 lat nie pisnęłaś o tym słowem

[Raspberry000]

Doczytalam....w takim razie nie sadzisz ze czas na rozmowe z partnetem? Inwestujecie wspolnie czy tylko mieszkasz jako lokator? Wspolne konta,pieniadze,odkladani e na przyszlosc itd?

[niebieskie_oczko]

Ja o dziwo też się zgodzę z księdzem.
Wiesz tylko jedna rozmowa w 7-letnim związku i to po 3 miesiącach to dla mnie słabo.
On wie, ze ty chciałabyś ślubu?
Ty wiesz, czy on chce?
Chcecie mieć dzieci?
Porozmawiajcie na spokojnie, bo możliwe, że faktycznie tracisz czas.

[Dorisss1985]

Jemu pewnie wygodnie. Mamy oddzielne budzety, on placi rachunki, ja prowadze kuchnie. On realizuje swoje marzenia gromadzi oszczednosci, kupil auto, motor, drogi aparat itd. Nie ma zony z dowcipu, tylko dziewczyne. Jestesmy niezalezni, spimy do ktorej chcemy, wyjedzamy na urlop bez planowania.

[Nora90]

Napisane przez Dorisss1985

Wczoraj mielismy kolede, moj chlopak nie zdazyl wrocic do domu, wiec przyjelam ksiedza sama. Zawsze odwiedzali nas mlodzi ksieza, ktorzy sugerowali slub, ale bez cisnienia. Gdy ksiadz przegladal nasza karte powiedzialam ze niestety nie ma zmiany mojego nazwiska. On zdziwony, ze to juz 3 koleda u nas, a nic sie nie zmienia. Zadal pytanie o nasz wiek, wyksztalcenie, prace, przeszkody do zawarcia malzenstwa, staz zwiazku i stwierdzil, ze on by odszedl. Mamy po 30 lat, wyzsze wyksztalcenie, pracujemy, jestesmy para 7 lat. Mieszkanie jest wlasnoscia chlopaka. Ksiadz powiedzial ze on widzi wiele zwiazkow, ze malzenstwo scala,a tyle lat bez deklaracji oznacza przyzwyczajenie i ze moge zostac z niczym, gdy chlopakowi mocniej zabije serce do kogos. On na moim miejscu by odszedl,nie chce zebym cierpiala kiedys jeszcze bardziej, ze szkoda zycia, co z dziecmi. Byl troskliwy, nie byl zlosliwy. Przyznam nigdy koleda w moim zyciu nie miala tak osobistego charakteru, bylam w szoku, po wyjsciu ksiedza poplakalam sie z nadmiaru emocji. Ksiedza znam ze mszy sw., nie mialam z nim nigdy osobistego kontaktu. Co o tym myslicie?

a jesteście zaręczeni?
jak mnie to dziwi jak się księża wypowiadają o czymś o czym w praktyce nie mają zielonego pojęcia... przecież i po ślubie może mu zabić serce do kogoś innego

[Dorisss1985]

Nie jestesmy zareczeni. Rodzice tylko w zartach juz komentuja nasza sytuacje. Jego rodzina jest dosc tradycyjna, najchetniej siedzieliby w pierwszej lawce w kosciele.

[zdradzo]

Doris, odpowiedz na pytania dziewczyn, prosze. Rozmawialiscie kiedys powaznie, czy nie? Po 7! latach wiesz, czego chce Twoj chlop, jaka ma wizje przyszlosci, czy nie? Na litosc boska, nie macie po 20 lat, tylko 30, chyba czas najwyzszy sie okreslic?



Po slubie tez moze zabic serce do kogos innego, ale to prawda, ze malzenstwo scala (nie chodze do kosciola, mam na mysli slub cywilny i to, co z niego wynika) i jest to symbol.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez Dorisss1985

Nie jestesmy zareczeni. Rodzice tylko w zartach juz komentuja nasza sytuacje. Jego rodzina jest dosc tradycyjna, najchetniej siedzieliby w pierwszej lawce w kosciele.

No dobra, wiemy, co sądzą rodzice, co sądzi ksiądz. A ty? A on? A wy? Pytanie czego chcecie. Bo jeśli tobie i jemu pasuje taka sytuacja, to wszystko jest ok, natomiast jeśli ty myślisz o ślubie, a jest cisza w tym temacie od 7 lat to tego kompletnie nie rozumiem.

[201803290936]

Napisane przez niebieskie_oczko

No dobra, wiemy, co sądzą rodzice, co sądzi ksiądz. A ty? A on? A wy? Pytanie czego chcecie. Bo jeśli tobie i jemu pasuje taka sytuacja, to wszystko jest ok, natomiast jeśli ty myślisz o ślubie, a jest cisza w tym temacie od 7 lat to tego kompletnie nie rozumiem.

No właśnie. Jak można być ze sobą i nie rozmawiać? A tłumaczenie się tym, że 7 lat temu w grudniu po południu temat został raz poruszony to nie wiem... przedszkolaki.

[zlotniczanka]

Napisane przez elizka1987

A chcesz ślubu? Jeśli tak to jak dla mnie ksiądz ma rację. I generalnie fajne podejście księdza ze nie nakrzyczal za życie bez slubu czy coś tylko ludzko podszedł do tematu.

Wiesz, przyjście z wizytą do cudzego domu i krzyczenie, że robi się coś nie tak, jak komuś się uwidziło, jest średnie mentalność Polaków się bardzo zmieniła i myślę, że nawet moherowe babcie już by tak łatwo nie przyjęły krytyki we własnych 4 ścianach. Oczywiście, są nadal miejscowości, gdzie ksiądz robi, co mu się podoba, ale to już mniejszość zdecydowana.

Autorko, umiałaś pogadać z obcym człowiekiem o swoich potrzebach, a nie umiesz z facetem? Chcesz go zostawić bez wyjaśnienia po 7 latach, zamiast zapytać, jakie ma plany wobec Ciebie?

[Joka_Q]

Rety.... jak ludzie się kochają i dogadują, to co za różnica czy wezmą ślub po 3 czy po 10 latach związku....

[Dorisss1985]

Ostatnio mam wrazenie ze zycie przecieka mi przez palce. Zapisalam sie na polroczne szkolenie, fitness, zeby wypelnic czas. O tej sytuacji nie powiedzialam mamie, bratu czy kolezance, chyba ze wstydu. Napisalam tutaj, bo licze na obiektywna opinie i pomoc.

[prezent_od_losu]

Jeśli by tak skasować słowo "ksiądz" (żeby tak nie raziło) i w sumie wpisać cokolwiek innego to ta Jego wypowiedź tak czy tak była całkiem z sensem...
A może zapytaj mamy/przyjaciółki/babci co na ten temat sądzi.

Aż cieżko to przechodzi przez klawiaturę ale jestem tym razem za Księdzem

[Dorisss1985]

Nie wiem juz sama czy ten uklad mi pasuje...

[Nora90]

Napisane przez zdradzo

Doris, odpowiedz na pytania dziewczyn, prosze. Rozmawialiscie kiedys powaznie, czy nie? Po 7! latach wiesz, czego chce Twoj chlop, jaka ma wizje przyszlosci, czy nie? Na litosc boska, nie macie po 20 lat, tylko 30, chyba czas najwyzszy sie okreslic?



Po slubie tez moze zabic serce do kogos innego, ale to prawda, ze malzenstwo scala (nie chodze do kosciola, mam na mysli slub cywilny i to, co z niego wynika) i jest to symbol.

no tak, scala, bo jak się jest małżeństwem to trudniej się rozstać. A jak się ma dzieci to już w ogóle, choćby się waliło i paliło to dla dzieci będą razem siedzieć.
Może jest po prostu tak, że Ona chce, ale nic nie mówi. A że jemu jest w rzeczywistości wszystko jedno, a Ona nic nie mówi to On myśli, że Ona ma do tego takie samo podejście jak On. Może po prostu trzeba zacząć komunikować swoje potrzeby jasno i wyraźnie.

[aer]

Napisane przez Dorisss1985

Ostatnio mam wrazenie ze zycie przecieka mi przez palce. Zapisalam sie na polroczne szkolenie, fitness, zeby wypelnic czas. O tej sytuacji nie powiedzialam mamie, bratu czy kolezance, chyba ze wstydu. Napisalam tutaj, bo licze na obiektywna opinie i pomoc.

no to masz obiektywne odpowiedzi.

caly czas unikasz odpowiedzi na pytanie czy rozmawialas kiedykolwiek z facetem na temat Waszej wspolnej przyszlosci, tego jak sobie ja wyobrazacie.

nie gadalas, tak?

to zamiast buczec jak Ci zle i niedobrze usiadz i pogadaj z chlopem.

[Dorisss1985]

Odrobie to zadanie domowe i dam Wam znac.

---------- Dopisano o 12:46 ---------- Poprzedni post napisano o 12:45 ----------

Potrzebuje czyjegos wsparcia jezeli czeka mnie zyciowa rewolucja.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez Joka_Q

Rety.... jak ludzie się kochają i dogadują, to co za różnica czy wezmą ślub po 3 czy po 10 latach związku....

Nie o to chodzi. Czasami jest tak, że związek trwa długo, kilka soczystych lat i wydaje się wszystko spoko, aż pewnego dni jedno z nich napomknie coś o ślubie/dzieciach, a drugie stwierdza, że nigdy tego nie chciało i niczego nie obiecywało. Powodem jest brak komunikacji i podstawowych rozmów w stylu "jak widzisz swoją przyszłość?" "chcesz mieć dzieci?" "chcesz założyć rodzinę?" "co myślisz o ślubie?" itp. Ja jestem w 2 letnim zaledwie związku i wiem, że mój facet chce wziąć ślub i mieć ze mną dziecko. Ale nie odbyłam tej rozmowy na łapu capu po 2 miesiącach bycia razem, gdy motylki tłuką się w brzuchu tylko podeszłam do tego na serio, bo mi ZALEŻY na ślubie i dzieciach i nie chciałabym być w związku, który mi w tym nie da spełnienia.

Pytanie tylko, jak Autorka widzi ich przyszłość.

[zlotniczanka]

Napisane przez Dorisss1985

Nie wiem juz sama czy ten uklad mi pasuje...

To pogadaj z facetem uczciwie. To wcale nie musi być gadka pt: jutro kupujesz mi pierścionek, ale po prostu rozmowa o przyszłości. Jakie macie plany na najbliższe lata, jak widzicie rozwój Waszego związku - dokładnie takie pytania możesz mu zadać i sama na takie odpowiedzieć.
Jeśli Twoje cyferki w nicku to Twój rocznik, to jesteśmy w tym samym wieku. Naprawdę, zanim podejmiesz jakąś decyzję, porozmawiaj. Mam przyjaciółkę w podobnej sytuacji do Ciebie, tylko ona ze swoim chłopem nawet nie mieszka (11 lat związku, każde u mamusi nadal ). Ona też się panicznie boi rozmowy o przyszłości i konkretach. Tylko pytanie - czy jak ona - chcesz czekać w nieskończoność?

[Dorisss1985]

Nigdy nie stosowalam zadnych metod nacisku, nie walkowalam tematu, chyba nawet go nie zaczynalam,zeby nie myslal, ze marudze. Chcialam zaskoczenia i romantyzmu,oswiadczyn jak z filmu. Jednak takie rzeczy raczej omijaja mnie w zyciu. Wszystkie wazne rzeczy w moim zyciu mialy miejsce statystycznie dosc pozno, czulam,ze z malzenstwem, dzieckiem tez tak bedzie. Czuje sie jakbym miala 21 lat czasami, ale PESEL mowi cos innego.

[zdradzo]

Zawsze niezmiernie mnie dziwilo, jak mozna byc ze soba 2, 3 lata i nie miec pojecia o pogladach partnera na tak fundamentalne kwestie. A tu prosze: po 7 tez mozna nie miec. To, przepraszam za bezposredniosc.przekazu, ale o czym Wy, do cholery, rozmawialiscie do tej pory? Wydawaloby sie, ze dorosli ludzie...szok.

Twojemu facetowi dobrze jest, jak jest i byc moze wolalby, zeby tak zostalo. Radze Ci szybko z nim porozmawiac i zderzyc sie w koncu z rzeczywistoscia nawet, gdyby to zderzenie mialo byc wielkim krachem. No, chyba, ze wolisz obudzic sie za 5 lat z reka w nocniku, to prosze bardzo.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Porada księżula jak większość ich porad - wzięta z odwłoka.
Zamiast pochopnie radzić rozstanie, mógł najpierw zasugerować/zachęcić do podjęcia tematu ślubu z partnerem i jak widzi się wspólną przyszłość.
On swoje dziewczyny pewnie zostawia jak tylko mu się znudzą, to z doświadczenia daje takie debilne rady pt.' ja bym odszedł'.

[Nora90]

Swoją drogą jestem pod wrażeniem księdza. Ogólnie mam awersję do księży i w ogóle do instytucji kościoła i sami nie przyjęliśmy go w tym roku bo mieszkamy razem bez ślubu i trochę się obawialiśmy jego reakcji na ten fakt. I uważam, że to była dobra decyzja. Bo nasi sąsiedzi z bloku obok, w tej samej sytuacji zresztą będąc, przyjęli i ksiądz ich tak zwyzywał, że sąsiad po prostu wyprosił go z domu.