co zrobic zeby uczucie wrocilo - blagam was..

[Soledad]

generalnie jestem szczesliwa w zyciu ale jest cos co mi nie pozwala sie cieszyc. chlopak.

krecilismy ze soba dlugi czas, znamy od 5 lat... po 2 latach nagle cos zaiskrzylo ale mialam wtedy innego chlopaka z ktorym dla niego zerwalam. i tak bylismy razem rok i zrobilam cholerny blad - poznalam dominika ktory mnie tak zbalamucil ze chcialam byc z nim i zaczelo mi nie pasowac wszystko i zerwalismy z mackiem. przed wakacjami. po wakacjach oczywiscie dominik mnie chamsko zostawil no i wiadomo tesknilam troche czasu a maciek chcial wrocic. no i w koncu jestesmy razem ale... jemu nie zalezy tak jak dawniej. mowi ze nie moze znalezc w sobie ani wielkiego uczucie ktore do mnie mial ani tego co je blokuje.

nie wiem co robic, juz nie mam sily! jak jest ze mna niby wszystko jest ok! ale nie uslyszalam zeby mowil ze mnie kocha ;( teraz to pisze i placze!

znam go tyle czasu naprawde nie umiem sobie wyobrazic przyszlosci z nikim innym! jestem od niego uzalezniona i umieram jak nie przychodzi, nie dzwoni, nie pisze czy traktuje mnie obojetnie czy cokolwiek ;(

musze,po prostu musze go od nowa rozkochac! tylko jak? nie piszcie ze powinnam dac sobie spokoj bo to naprawde jedyny chlopak jakiego znam z ktorym chce byc. jesli nie on to nikt.

kocham go tak samo jak kiedys i marze zeby on tez mnie tak kochal. wtedy wszystko bylo takie latwe... ;(

[koKOro]

moim zdaniem potrzeba czasu i dużo cierpliwości, uczucia i dobra z Twojej strony nawet jeśli początkowo nie zostanie odwazjemnione. Myślę, że Twój TŻ musi sie przekonać. Nie można tego zaplanować, uprzedzić, zażadać (nie wiem czy poprawnie napisalam ten wyraz). Jeśli Ci zależy to nie naciskaj a pokazuj swoim zachowaniem, myślę, że wtedy przyjdzie dzień, że blokada zostanie przełamana, jednak uważam, że nie należy się nastawiać, że stanei się to szybko, ale może warto...
Powodzenia

[Soledad]

to juz trwa tak 5 miesiecy... ile mozna czekac?

[boneca]

ja miałam podobną sytuację. tylko, że to ja byłam Twoim "Maćkiem". dochodzenie do tego wielkiego uczucia w momencie, kiedy zostałam tak zraniona nie było łatwe. trwało długo.
jedyne, co mogę poradzić, to czekaj. kochaj go. on musi widzieć twoje poświęcenie i tyle. i sekret, który pomógł mojemu facetowi mnie "odzyskać" - zaczął się częściej spotykać z innymi znajomymi, żeby "odsapnąć" i zacząć wzbudzać we mnie zazdrość. pomogło!
powodzenia i nie łam się!

[Kasia_L]

Nie wiem czy można dać tu jednoznacze wskazówki, co do tego - jak działać . Przytoczę jednak starą prawdę: serce nie sługa. Tak więc moim zdaniem czas pokaże. Osobiście wierzę w przeznaczenie i tego się trzymam . Życzę Ci, aby problem rozwiązał się po Twojej myśli .

[Selene]

Soledad ,
pamietaj o tym,ze Twoj TZ stracil poczucie bezpieczenstwa
w Waszym zwiazku.Trudno Mu teraz zaangazowac sie na 100%,podswiadomie chroni siebie,pamietajac pewnie jak poprzednio bolalo,kiedy niefrasobliwie Go porzucilas.Poniewaz sie zmienilas i zrozumialas,ze to On jest dla Ciebie najwazniejszy - nie zaszkodzilaby szczera rozmowa o tym,co bylo -a co teraz jest.(chodzi mi o Twoja wewnetrzna "przemiane")
Na to ,by TZ odzyskal w pelni do Ciebie zaufanie potrzeba,jak pisaly Wizazanki, duzo czasu.Zrozumialas swoj blad i to najwazniejsze.I tak fajnie ,ze masz druga szanse.Wiele kobiet,ktore impulsywnie porzucilo swoich facetow a potem zrozumialo,ze to byla pomylka - nie ma juz do Kogo wracac....
Skoro TZ nadal chce z Toba byc,to kocha Ciebie ,tylko jeszcze tkwi w nim jak ciern poprzedni etap Waszego bycia razem.Glowa do gory,na pewno z czasem wszystko sie ulozy,gdy pokazesz "czynem i slowem",ze mozna byc Ciebie pewnym ,że wiesz,czego chcesz,ze jestes stabilna emocjonalnie i uczuciowo.
3mam kciuki

[Soledad]

no ale juz tyle czasu minelo i nic... czasem mowi ze nawet nie wie czy mu zalezy... ostatnio ze mu zalezy... ale jak co do czego sie klocimy czy cos (najczesciej o to ze mnie nie traktuje tak jak sie powinno traktowac dziewczyne) to mowi ze mnie nie trzyma przy sobie... ze moge isc jesli chce. ale nie chce!

[Soledad]

ktos mi poradzil zebym przestala wogole sie nim interesowac i go nie rozpieszczala, nie dzwonila, nie pisala, nie pytala czy ma czas sie spotkac... jak myslicie?

[boneca]

moze nie az tak drastycznie albo moze na krotki okres czasu. sama tez zobaczysz po kilku dniach braku kontaktu, czy naprawde ci az tak bardzo zalezy

[niezwykla22]

ja miałam podobną sytuację. tylko, że to ja byłam Twoim "Maćkiem".

no właśnie ja też byłam Twoim "Mackiem" we mnie uczucie zgasło, całkowicie i pomimo błagań, łez, próśb, obietnic mojego eks nie dałam już mu szansy. Czułam, ze płomyk w moim sercu zgasł bezpowrotnie, a nie chciałam mu dawac złudnej nadziei, że coś we mnie się zmieni, że znów będzie jak dawniej, nie chciałam go już oszukiwać, że go kocham...

tak bylismy razem rok i zrobilam cholerny blad - poznalam dominika ktory mnie tak zbalamucil ze chcialam byc z nim i zaczelo mi nie pasowac wszystko i zerwalismy z mackiem. przed wakacjami. po wakacjach oczywiscie dominik mnie chamsko zostawil no i wiadomo tesknilam troche czasu a maciek chcial wrocic.

trochę to wygląda, jakbyś zmieniała facetów jak rękawiczki (sorry za szczerość), nie udało się z Dominikiem, wiec nagle olśniło Ciebie że jaki to Maciek był wspaniały! A gdyby Dominik okazał się OK, pewnie przez myśl by Tobie nie przeszedł powróc Macka!!

Uważam, że jeśli nie szanujesz uczuć innych - bo tak to trochę wygląda, to nie możesz liczyć na szacunek swoich
Poza tym, robiąc takie rzeczy, trzeba liczyć sie z ich konsekwencjami. Dostrzegłaś zalety Macka, ale może być już za późno - trochę go rozumiem!!!

kocham go tak samo jak kiedys i marze zeby on tez mnie tak kochal. wtedy wszystko bylo takie latwe... ;(

skoro kochałaś a zbałamucił Cię ktoś inny to czy ja wiem czy to miłość była?? Zastanów się, co do swoich uczuć - czy to faktycznie miłość, czy naszła Cię swiadomość, że Maciek to fajny facet i lepszy może się niezdażyć???

Dla mnie lekka dziecinada Każda decyzja przynosi określone konsekwencje, trzeba sie z tym liczyć...!

SORRY za szczerość do bólu ale mam przyjaciółkę w identycznej sytuacji jak Twoja - i też jej nie popieram... Bo nie można bawić się ludzkimi uczuciami, a ludzi w pewnym sensie traktować przedmiotowo!!

[Selene]

niezwykla22,
masz racje,ze nie wolno sie bawic uczuciami innych.Ja nie popieram lekkomyslnosci,niefrasobl iwosci,przedmiotowego traktowania,ranienia partnera...
Ale Soledad jest bardzo mloda i jak kazdy czlowiek uczy sie na swoich wlasnych bledach.Ma prawo zejsc na manowce i ma prawo przejrzec na oczy.
Stabilizacja osobowosci,emocjonalnosci ,rozeznanie w sprawach uczuc czesto wymaga pewnej swiadomosci,dojrzalosci i kazda dziewczyna zapewne osiaga jej prog w swoim wlasnym indywidualnym czasie i tempie.Widac przeciez, ze placi dziewczyna teraz za swoje pomylki i "zbiera to,co zasiala".
A ponoszenie konsekwencji wlasnych dzialan to wlasnie wstep do doroslosci.Moze jestem poblazliwa - lecz wierze,ze Soledad wiele zrozumiala w ostatnim czasie.Ludzie się zmieniaja.Mysle,ze chce "odkupic" tamta pomylke i potrzeba Jej naszego wsparcia.I stad wogole ten watek.

[koKOro]

moim zdaniem 5 miesięcy to mało, zresztą nie można tu czegoś żądać,wyliczać itp. Piszesz, ze ktoś Ci poradził w ogole nie interesować się swoim TŻ, to oznacałoby nie okazywanie mu miłości, czułości, dawania poczucia bezpieczeństwa.Jednak wszystko wymaga dużej umiejętności, może poznania troche natury mężczyzny (np. poczytać jakieś ksiązki). Trzeba wyczuć ta granice bycia kochana, a uległą i dająco sobą pomiatać. Żaden facet nie lubi "zwierzyny" położonej na tacy, tylko ciągłą pogon za nią, czyli trzeba chyba troszke pokazać, że nie jestem na każde skinienie, nie zgadzać się na każde spotkanie rezygnując z dawno zaplanowanych zajęć. dobre jest gdy nie ma takiej 100% pewności.

Też może Twój TŻ chcieć Cię troche poodtrącać w zamian za to co się stało i jak się czuł, troche lekceważyć... fakt nie ładnie, ale jesteśmy ludźmi niedoskonałymi.
Jeśli Ci zależy to musisz się przygotować na niełatwe zadanie i nikt nie da Ci pewności, że wysiłek się opłaci. Choć skoro chcesz być z Nim to myślę, że rezygnacja to najgorsze wyjście bo zastanawiałabyś się co by było gdyby...

Może trzeba pomyśleć też o jakiś zmianach w sobie, w swoim usposobieniu, przemyśleć to co napisała niezwykla22 itp.

p.s. dziękuje za dotknięcie

[niezwykla22]

Napisane przez Selene

Ale Soledad jest bardzo mloda i jak kazdy czlowiek uczy sie na swoich wlasnych bledach.Ma prawo zejsc na manowce i ma prawo przejrzec na oczy.
Widac przeciez, ze placi dziewczyna teraz za swoje pomylki i "zbiera to,co zasiala".

Niestety tak już jest na tym świecie, że jeśli nie nauczysz się przez główkę, to nauczysz się przez pupcie Czasem jeśli nie dostaniesz kopniaka od życia w sferze uczuć to nie zrozumiesz co czuje osoba odrzucona, kiedy kochała. Jak wtedy bardzo boli serduszko, jaką czuje się pustkę, jaki żal, smutek.... Niestety tego można nauczyć się tylko na własnej skórze - wtedy doskonale można zrozumieć uczucia drugiego człowieka...

Napisane przez Soledad

ktos mi poradzil zebym przestala wogole sie nim interesowac i go nie rozpieszczala, nie dzwonila, nie pisala, nie pytala czy ma czas sie spotkac... jak myslicie?

Narzucanie się facetowi z reguły przynosi zupełnie odwrotny skutek tzn wzmaga jego niechęć Z drugiej strony nieodzywanie się moze być przez niego potraktowane w sposób "uffff w końcu mam spokój"
NIE MA RECEPTY

Napisane przez Soledad

no ale juz tyle czasu minelo i nic... czasem mowi ze nawet nie wie czy mu zalezy... ostatnio ze mu zalezy... ale jak co do czego sie klocimy czy cos (najczesciej o to ze mnie nie traktuje tak jak sie powinno traktowac dziewczyne) to mowi ze mnie nie trzyma przy sobie... ze moge isc jesli chce. ale nie chce!

Ja miałam tak samo - jeśli tak mówi to CIĘŻKA sprawa Moim zdaniem nie warto budować takiego związku

Takie jest moje zdanie, mam nadzieje, że docenisz szczerosc... Przeżywałam to samo co Maciek i mój związek sie skończył, mimo że druga strona tego nie chciała...bo chcesz tego czy nie - SERCE NIE SŁUGA

[niezwykla22]

Napisane przez Soledad

no ale juz tyle czasu minelo i nic... czasem mowi ze nawet nie wie czy mu zalezy... ostatnio ze mu zalezy... ale jak co do czego sie klocimy czy cos (najczesciej o to ze mnie nie traktuje tak jak sie powinno traktowac dziewczyne) to mowi ze mnie nie trzyma przy sobie... ze moge isc jesli chce. ale nie chce!

Soledad zastanów się tak na spokojnie, czy Ty mogłabyś powiedzieć takie słowa komuś kogo kochasz i z kim chcesz być??? Bo ja uważam, że nawet w klótni i złości osoba która kogoś kocha i szanuje NIE powie czegoś takiego swojemu partnerowi, prawda???

Napisane przez Soledad

musze,po prostu musze go od nowa rozkochac! tylko jak? nie piszcie ze powinnam dac sobie spokoj bo to naprawde jedyny chlopak jakiego znam z ktorym chce byc. jesli nie on to nikt.

Ja próbowałam się sie ponownie zakochać w moim eks, raz mi się udało (przynajmniej tak mi się wtedy wydawało) ale trwało to 3 miesiące, po raz trzeci już mi się nie udało... Na siłę nikogo nie rozkochasz, gdyby było to możliwe nie byłoby na tym świecie tyle nieszczęsliwie zakochanych
a kiedyś mając 18 lat, byłam zakochana w chłopaku, który na rok wyjechał do USA, czekałam na niego 8 miesięcy, bo tak jak TY uważałam, że TO JEDYNY CHŁOPAK JAKIEGO ZNAM Z KTÓRYM CHCĘ BYĆ!!! Ale życie szybko sprowadziło mnie na ziemię, jest wielu wartościowych facetów, którzy nie będą Ciebie ranić stwierdzeniami : jak chcesz to sobie idź, ja Cię nie trzymam...

Spróbuj się zdystansować i zastanowić się nad sensem tkwienia w czymś takim... Wiesz... każda z nas zasługuje na SZCZĘŚCIE a nie na brak szacunku i pomiatanie sobą!!!!

Zyczę dużo siły i samozaparcia, zobaczysz wszystko się uda, znajdziesz tego JEDYNEGO, z którym NAPRAWDĘ będziesz szczęśliwa i ceniona.. Jeśleś młoda i wszystko przed TOBĄ

[ka_ma]

Soledad ja niestety musze tutaj poprzec dziewczyny, uwazam ze to troszke duszenie kogos przy sobie, ja bym sobie dala spokoj bo psychicznie nie znioslabym takiej sytuacji kiedy z kims jestem, darze ta osobe uczuciami a ona nie odwzajemnia tego, jest chlodna i mowi mi takie przykre slowa.
Niezwykla ma racje - narzucanie sie nic dobrego nie wniesie

[Soledad]

ale jednoczesnie on nie chce odejsc tez.. nie rozumiem go moja mama twierdzi ze powinnam dac sobie spokoj i go sama zostawic. ale to nie takie proste. wiecie - rozum mowi tak a serce inaczej...

niezwykla22 - dzieki za kopniaka, wlasciwie masz duzo racji. ale w jednym nie - ja nie szanuje uczuc innych - nieprawda, nie szanowalam, ale to sie zmienilo. nie zmieniam chlopakow jak rekawiczki, to wtedy bylo cos.. nie wiem, ogolnie nie wiem jak to sie stalo, bylam po prostu glupia, wczesniej na nikogo nie zwracalam uwagi. a dominik mnie zostawil bo jak juz bylo po wszystkich chodzilam z nim a ciagle bylam przybita faktem ze juz nie ma macka. i wmawialam sobie ze zapomne ale dominik nie wytrzymal. a chamsko to rozegral po prostu. nie wiem to bylo wtedy najdziwniejsze co czulam... tak jakbym kochala dwoch chlopakow, rozumiecie to troche? chociaz dominika nie kochalam... tak z perspektywy patrzac.

[niezwykla22]

Napisane przez Soledad

niezwykla22 - dzieki za kopniaka, wlasciwie masz duzo racji. ale w jednym nie - ja nie szanuje uczuc innych (...)

Może to i kopniak... ale wiesz... tak już kiedyś się zastanawiałam: czy wolałabym w jakiejś trudnej sytuacji usłyszeć:

1. to co chcę usłyszeć, np. że wszystko będzie dobrze - jednym słowem złudne życie TYLKO nadzieją (oczywiście nadzieja w życiu jest bardzo ważna, nie bede o tym dyskutować, ale jeśli ktoś pozostawia Ci TYLKO nadzieję, a wszelkie okoliczności mówią, że TO I TAK SIE NIE UDA - to ja dziekuję bardzo za takie rady...)
2. zdroworozsądkowe rady, szczere, poparte jakimś doświdczeniem, które nie zawsze są miłe i nie po naszej myśli, bo serduszko chce czegoś innego...

Wybrałabym SZCZEROŚĆ i dlatego tu na wizażu zawsze próbuję wypowiadać się w ten sposób...

A konflikt między rozumem a serduchem niestety często się zdaża, wówczas wydaje nam się że sytuacja jest niemal bez wyjścia, próbujemy w jakiś sposób tłumaczyć sobie jakieś negatywne zachowania pewnych osób, chyba żeby trochę usprawiedliwić to czego chce nasze serducho...

SOLEDAD!! Zyczę Tobie wszystkiego najlepszego... Mocno trzymam za Ciebie kciuki Pamiętaj, że w tych sprawach nigdy nie jest łatwo... Mi też nie było łatwo zostawić faceta po 4 latach związku, po zaręczynach... Ale zebrałam w sobie siły i... Teraz wiem, ze nie mogłam zrobić nic lepszego... Bo tamten związek i tak by się nie udał...

Pomyśl czego oczekujesz od swojego TŻ - akceptacji, zrozumienia, wsparcia, otuchy, pomocy...? - myślę, że to w związku jest dla nas bardzo ważne i ciężko bez tego trwać szczęśliwie w związku..

Powodzenia...

[Soledad]

nawet nie wiesz jak mi pomoglas! na poczatku jak przeczytalam twoj pierwszy post zaczelam plakac i pomyslalam ze to chamskie troche. ale po chwili wlasnie pomyslalam "cholera, przynajmniej ktos mowi tak, jak to jest naprawde!"

dzisiaj z nim powaznie rozmawialam. powiedzialam mu ze musimy tu i teraz zdecydowac czy to ma dalej sens. ale jesli jemu nie zalezy to od razu sie pozegnamy. i postawiony przed tym wyborem powiedzial ze mu zalezy. i ze chce i ze bedzie sie staral. nie wiem czy wierzyc po tym co mi powiedzial wtedy... ale jak stwierdzil wtedy tez ze pozwoli mi odejsc bo nie chce zebym plakala. zobaczymy jak to bedzie... ale jak jeszcze raz uslysze cos takiego to bedzie nieodwolalny koniec.
trzymajcie kciuki, jesli jestescie wierzace to pomodlcie sie za mnie. dziekuje wam

[Czar_Wodnika]

Trzymaj się Soledad!! Moja Przyjaciółka zawsze mówiła: "...daj czasowi czas..."...Myślę, że to święta racja Myślę, że jeśli łączy Was prawdziwe uczucie, przetrwa ono wsztstko...Życzę powodzenia i trzymam kciuki za Was

[niezwykla22]

Napisane przez Soledad

nawet nie wiesz jak mi pomoglas! na poczatku jak przeczytalam twoj pierwszy post zaczelam plakac i pomyslalam ze to chamskie troche. ale po chwili wlasnie pomyslalam "cholera, przynajmniej ktos mowi tak, jak to jest naprawde!"

dzisiaj z nim powaznie rozmawialam. powiedzialam mu ze musimy tu i teraz zdecydowac czy to ma dalej sens. ale jesli jemu nie zalezy to od razu sie pozegnamy. i postawiony przed tym wyborem powiedzial ze mu zalezy. i ze chce i ze bedzie sie staral. nie wiem czy wierzyc po tym co mi powiedzial wtedy... ale jak stwierdzil wtedy tez ze pozwoli mi odejsc bo nie chce zebym plakala. zobaczymy jak to bedzie... ale jak jeszcze raz uslysze cos takiego to bedzie nieodwolalny koniec.

Bardzo się cieszę że z nim porozmawiałaś, mam nadzieję ze się zmieni, nie będzie Cię ranił i że TY BĘDZIESZ SZCZĘŚLIWA

I cieszę się, że mogłam Tobie choć odrobinkę pomoc, nawet jeśli na początku to trosie Ciebie zabolało - sorki...

KOCHANA! Trzymaj się cieplutko