Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY! - Strona 3 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-09-10, 16:08   #61
Nieoficjalnie
Zakorzenienie
 
Avatar Nieoficjalnie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 3 430
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

A co ma piernik do wiatraka?

Chłopak się samodzielności nauczy potrzebnej, gdy wyjedzie i zacznie żyć na własną rękę gdzie? Po 18 siedząc u dziewczyny? Czy nocą z kumplami pod blokiem? Samodzielności to on się szybciej nauczy w domu, prać, prasować gotować, a nie jakieś szlajanie po nocach
__________________
Tydyrytkom
Nieoficjalnie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-10, 16:20   #62
marcela23
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 439
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Nieoficjalnie, nie mówiłam o nauce samodzielności, ale o tym jakie głupstwa robią ludzie, którzy wyrwali się na "wolność", po wcześniejszym trzymaniu na smyczy. Hulaj dusza, diabła nie ma. Zachłystują się tą wolnością i często źle się to kończy.

Tak się zastanawiam, czy wy w wieku 17 lat wracałyście do domu przed 18? Bo ja na pewno nie. I gdyby rodzice tak mnie skrzywdzili (siedzeniem w domu i izolacją od znajomych), to pewnie miałabym o to żal do dziś.

Edytowane przez marcela23
Czas edycji: 2010-09-10 o 16:22
marcela23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-10, 16:22   #63
kolorowatecza
Zakorzenienie
 
Avatar kolorowatecza
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 244
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Nie rozumiem czemu Was dziwi taki dług staż tak młodych osób.
Znam masę par : ona 14, on dwa lata starszy i są ze sobą trzy lata i więcej.
Nie chcę się wypowiadać co ja o tym myślę, bo nimfomania w wieku 16 to chyba nie to o czym marzy matka dziecka. Ale skoro rodzice pozwalają...

W bądź każdym razie droga autorko zacznijcie konstruktywniej spędzać czas, bo jeśli dalej tak będziecie robić znudzicie się sobą, życiem i stwierdzicie, że zmarnowaliście je na siedzenie w czterech ścianach.
Pozdrawiam.
__________________
Jesteś architektem moich snów, projektantem uśmiechu, wynalazcą szczęścia


cel na ten rok - rzucić palenie. Raz na zawsze!
kolorowatecza jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-10, 16:52   #64
Asiaa90
Zakorzenienie
 
Avatar Asiaa90
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: R.
Wiadomości: 5 182
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

"ja bym powiedziała "jedź" i pomyśl od razu na wyjeździe gdzie zamieszkasz po powrocie bo na pewno nie pod moim dachem W końcu dorosła byłaś, pieniądze miałaś... no żyć nie umierać."

Uwierz ze nie powiedzialabys jedz.... a jezeli chodzi o mieszkanie... u mnie takich rzeczy nie bylo.. wiadome czlowiek mlody robi rozne rzeczy, ja akurat nie mam jednego domu wiec problemu z mieszkaniem by nie bylo

" Widzisz, to zdanie właśnie świadczy o tym, że w gruncie rzeczy jesteś dzieckiem. Kiedy dorośniesz, przekonasz się o tym, że w życiu nie da się robić tylko tego na co się ma ochotę. W dorosłym życiu oczywiście, nie mówimy teraz o szczeniackich wybrykach robionych na koszt i odpowiedzialność rodziców. "


Jak mowilam zarabiam sama na siebie nie zyje kosztem rodzicow bo uwazam, ze kazdy w pewnym wieku- gdy idzie np na studia powinien zarbiac sam na siebie przynajmniej w polowie bo jednak rodzice caly czas utrzymywac nie bede, pozatym nigdy nie bylam kims kto np chcial spodni i szedl do rodzicow ze maja dac pieniadze ! wolalam sama na to zarobic i miec ta satysfakcje ze kupilam cos za swoje nie za rodzicow, wiadomo w wieku 15-16 lat ciezko o prace wiec np. sprzatalam gdzies, robilam rozne prace w ogrodzie zeby sobie chociaz tak zarobic i poczuc jak ciezko wydawac swoje pieniadze. Pozatym staram sie pomagac rodzicom, w domu jak tylko moge chociaz by i glupim sprzataniem, gotowaniem itp. i uwazam ze jak na wiek 20 lat to i tak duzo- bo potrafie wygospodarowac czas tak zeby sie pouczyc, isc do pracy, zrobic obiad sprzatnac czy cos ogotowac.. wiec na to narzekac u mnie nie ma co... bo jednak mimo tego ze jestem jeszcze "dzieckiem" mam myslenie w niektorych sprawach dziecka... to jednak zdaje sobie sprawe, ze kazdy wiek do czegos zoobowiazuje

Dlatego nie mow mi ze bys powiedziala idz mieszkaj gdzie chcesz... bo z wynajeciem mieszkania nie problem

---------- Dopisano o 17:52 ---------- Poprzedni post napisano o 17:45 ----------

Cytat:
Napisane przez marcela23 Pokaż wiadomość
Nieoficjalnie, nie mówiłam o nauce samodzielności, ale o tym jakie głupstwa robią ludzie, którzy wyrwali się na "wolność", po wcześniejszym trzymaniu na smyczy. Hulaj dusza, diabła nie ma. Zachłystują się tą wolnością i często źle się to kończy.

nie kazdy robi glupstwa... ja wyrwalam sie na wolnosc - "wyrywanie" owszem bylo glupie (glupie rzeczy w stosunku do rodzicow) ale gdy juz sie wyrwalam dziekowalam im jednak ze mnie tak trzymali.. bo pozniej zrozumialam ile dla mnie zrobili, i jestem im niezmiernie wdzieczna, ze mnie tak trzymali do poznego wieku... bo dzieki temu umiem o siebie zadbac, poradzic sobie sama, i nie robic nic glupiego...

Tak się zastanawiam, czy wy w wieku 17 lat wracałyście do domu przed 18? Bo ja na pewno nie. I gdyby rodzice tak mnie skrzywdzili (siedzeniem w domu i izolacją od znajomych), to pewnie miałabym o to żal do dziś.
a z tym sie zgadzam... przeciez chlopak ma 17 lat.. chca posiedziec razem a tu godzina 18 do domu..? ale co to da..? Ja rozumie mama sie moze martwi, ze zrobi cos zlego.. ale przeciez mozna porozmawiac powiedziec obawiam sie tego i tego, uswiadomic dziecko i dac mu wybor, bo chyba kazdy kiedys musi nauczyc sie sam zyc.. nie dzieki rodzicom, a trzymajac tak chlopaka moze tylko pogarszac sytuacje bo moze dojsc do tego, ze chlopak wreszcie nie wytrzyma i zacznie robic jej wszystko na zlosc... i dopiero wtedy zrobi glupote... i zaszkodzi tak naprawde sobie a nie komus.. ale coz...
Nie wiem nie mam dziecka wiec tez nie bede polemizowac mi to latwo mowic ale jednak nie wiem co to znaczy wychowywac dziecko... czlowiek mlody mowi "jak ja bede mial dziecko nie zrobie tak" jednak jak przychodzi co do czego czasem troska nad dzieckiem zwycieza...
Asiaa90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-10, 16:56   #65
yoona
Zakorzenienie
 
Avatar yoona
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Dublin
Wiadomości: 9 032
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez kolorowatecza Pokaż wiadomość
Nie rozumiem czemu Was dziwi taki dług staż tak młodych osób.
Znam masę par : ona 14, on dwa lata starszy i są ze sobą trzy lata i więcej.
Nie chcę się wypowiadać co ja o tym myślę, bo nimfomania w wieku 16 to chyba nie to o czym marzy matka dziecka. Ale skoro rodzice pozwalają...

W bądź każdym razie droga autorko zacznijcie konstruktywniej spędzać czas, bo jeśli dalej tak będziecie robić znudzicie się sobą, życiem i stwierdzicie, że zmarnowaliście je na siedzenie w czterech ścianach.
Pozdrawiam.
ze niby 14nastolatka jest z facetem od 11 roku zycia?no ladnie.

a tu nie wiem o co Ci chodzi.
__________________
Adoptuj Uszate Serduszko!
Klik!

Blogowy świat




yoona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-10, 17:02   #66
kolorowatecza
Zakorzenienie
 
Avatar kolorowatecza
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 244
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Nie, nie..
Że zaczęli być razem jak ona miała 14 i obecnie są razem trzeci rok, więc ma 17.

Sorki za niezrozumiałość, ale rozkojarzenie się mnie trzyma
__________________
Jesteś architektem moich snów, projektantem uśmiechu, wynalazcą szczęścia


cel na ten rok - rzucić palenie. Raz na zawsze!
kolorowatecza jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-10, 17:50   #67
Madelaine87
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Wiadomości: 1 647
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez marcela23 Pokaż wiadomość
Przesiadywanie u dziewczyny godzinami to te 2 godz. dziennie? No ludzie.

Chłopak ma 17 lat. Za rok czy dwa być może zacznie studia, być może przeprowadzi się do innego miasta. I wtedy dopiero będzie, jak się zerwie ze smyczy - mnóstwo takich przypadków obserwowałam. I ja i moi znajomi, którzy mieli zawsze dużo swobody robiliśmy wieeelkie oczy, jak patrzyliśmy na to, co wyczyniają ci, co do domku musieli przed zmrokiem (i wiele innych ograniczeń).
Bez przesady Moja mama była ostra kobietą, bardzo rygorystyczną ale potrafiłyśmy pójść na kompromis. W dni powszednie w domu miałam być o godzinie 19. W weekendy miałam przedłużane. Imprezy do np 12-1 maks pod warunkiem że wracam taksówka i pokazuję paragon lub przyjeżdżał po mnie ojczym. A z moim , za chwilę, mężem jestem od 16 rż. Różnica polega na tym ze myśmy dnie spędzali aktywnie: biwaki, alpinistyka, kajakarstwo, działalność charytatywna i w różnego rodzaju stowarzyszeniach. Nie siedzieliśmy na tyłku całymi dniami

Gdyby synek tez coś robił ze swoim życiem założę się ze matka by trochę odpuściła.

---------- Dopisano o 18:47 ---------- Poprzedni post napisano o 18:45 ----------

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
S



Mi tak kiedyś zrobił młodszy brat - nie pozwoliłam mu iść na rower to mi uciekł. Pół dnia go szukałam, myślałam że umrę... jak go wieczorem znalazłam to miałam szczerą ochotę zabić...
Moja mam wyszła z domu mówiąc ze idzie do cioci na pół godziny, wróciła późnym wieczorem, nie odbierała telefonu. Wtedy zrozumiałam jak ona się martwi o mnie. Miałam jakieś 17 lat właśnie.

---------- Dopisano o 18:50 ---------- Poprzedni post napisano o 18:47 ----------

a "związki" zaczynające się w wieku lat ehem 11-15 to raczej bliższa przyjaźń niż związek... ja jestem z narzeczonym od 16 rż ale nie mówiłam "związek" przynajmniej przez 1,5 roku ale wtedy już miałam 18stke skończoną. Dlaczego? nie dlatego że ta relacja nie była poważna tylko dlatego że byłam 16 letnia małolata i zdawała sobie z tego sprawę. Miłość miłością ale czy aby dzieci nie dają sobie za dużo przywilejów?
Madelaine87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-09-10, 21:38   #68
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Smile Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez marcela23 Pokaż wiadomość
Nieoficjalnie, nie mówiłam o nauce samodzielności, ale o tym jakie głupstwa robią ludzie, którzy wyrwali się na "wolność", po wcześniejszym trzymaniu na smyczy. Hulaj dusza, diabła nie ma. Zachłystują się tą wolnością i często źle się to kończy.
To jest prawda, ale tutaj nie chodzi to żeby komuś wszystkiego zabraniać i cały czas to podkreślamy. Jednak pozwalanie na wszystko też nie zadziała wychowawczo

Cytat:
Tak się zastanawiam, czy wy w wieku 17 lat wracałyście do domu przed 18? Bo ja na pewno nie. I gdyby rodzice tak mnie skrzywdzili (siedzeniem w domu i izolacją od znajomych), to pewnie miałabym o to żal do dziś.
Ja w ogóle nie miałam takiego szwendania się bez potrzeby - jak gdzieś szłam do kogoś to w jakimś konkretnym celu, a jak celu nie było to nie szłam bo po co? I pewnie, że wychodziłam, ale nie tak, że codziennie się gdzieś plątałam tylko wracała ze szkoły, robiłam co mam zrobić, a potem ewentualnie gdzieś wychodziłam zawsze mówiąc gdzie, z kim oraz o której wrócę. Np. szłam z chłopakiem na spacer, to spacerowaliśmy i załóżmy po godzinie czy dwóch wracałam do domu. Jak szłam do kina to szłam i wracałam, ale nie tak, że co dziennie po szkole przesiaduję u kogoś w domu, chociażby dlatego, że to po prostu niegrzecznie jest się aż tak bardzo narzucać.

I też się buntowałam czasem jak mi czegoś nie było wolno, i wiele głupot zrobiłam. A z perspektywy czasu wielu z nich żałuję dlatego niektóre tutaj porady sprawiają, że włos się jeży na głowie, a ktoś kto by się do nich zastosował mógłby w przyszłości gorzko tego pożałować, ot tak zwyczajnie, jak dorośnie, zmądrzeje i pewne rzeczy zrozumie

Cytat:
Napisane przez Asiaa90 Pokaż wiadomość
Uwierz ze nie powiedzialabys jedz.... a jezeli chodzi o mieszkanie... u mnie takich rzeczy nie bylo.. wiadome czlowiek mlody robi rozne rzeczy, ja akurat nie mam jednego domu wiec problemu z mieszkaniem by nie bylo
A jak w wieku 17 lat zarobiłaś na te nieruchomości? Bardzo mnie to interesuje

Cytat:
Jak mowilam zarabiam sama na siebie nie zyje kosztem rodzicow bo uwazam, ze kazdy w pewnym wieku- gdy idzie np na studia powinien zarbiac sam na siebie przynajmniej w polowie bo jednak rodzice caly czas utrzymywac nie bede, pozatym nigdy nie bylam kims kto np chcial spodni i szedl do rodzicow ze maja dac pieniadze ! wolalam sama na to zarobic i miec ta satysfakcje ze kupilam cos za swoje nie za rodzicow, wiadomo w wieku 15-16 lat ciezko o prace wiec np. sprzatalam gdzies, robilam rozne prace w ogrodzie zeby sobie chociaz tak zarobic i poczuc jak ciezko wydawac swoje pieniadze. Pozatym staram sie pomagac rodzicom, w domu jak tylko moge chociaz by i glupim sprzataniem, gotowaniem itp. i uwazam ze jak na wiek 20 lat to i tak duzo- bo potrafie wygospodarowac czas tak zeby sie pouczyc, isc do pracy, zrobic obiad sprzatnac czy cos ogotowac.. wiec na to narzekac u mnie nie ma co... bo jednak mimo tego ze jestem jeszcze "dzieckiem" mam myslenie w niektorych sprawach dziecka... to jednak zdaje sobie sprawe, ze kazdy wiek do czegos zoobowiazuje

Dlatego nie mow mi ze bys powiedziala idz mieszkaj gdzie chcesz... bo z wynajeciem mieszkania nie problem
Nie no super, zarabiasz na siebie w połowie i masz nieruchomości... to faktyczni mogłabyś nie mieć problemu I to wszystko w wieku 17 lat, wielkie wow.

Zastanów się (nie musisz mi odpowiadać bo w sumie to mnie nie interesuje, po prostu chciałabym ci uświadomić, że koloryzujesz) czy na prawdę jesteś w stanie się samodzielnie utrzymywać bez jakiejkolwiek pomocy finansowej ze strony rodziców i na jakim poziomie wtedy było by twoje życie.

Powiem ci tak - zdziwiłabyś się jak marnie wyglądałby twój los...
Zaś co do dorabiania i pomocy rodzicom to się akurat chwali.

Cytat:
Napisane przez Madelaine87 Pokaż wiadomość
Bez przesady Moja mama była ostra kobietą, bardzo rygorystyczną ale potrafiłyśmy pójść na kompromis. W dni powszednie w domu miałam być o godzinie 19. W weekendy miałam przedłużane. Imprezy do np 12-1 maks pod warunkiem że wracam taksówka i pokazuję paragon lub przyjeżdżał po mnie ojczym. A z moim , za chwilę, mężem jestem od 16 rż. Różnica polega na tym ze myśmy dnie spędzali aktywnie: biwaki, alpinistyka, kajakarstwo, działalność charytatywna i w różnego rodzaju stowarzyszeniach. Nie siedzieliśmy na tyłku całymi dniami

Gdyby synek tez coś robił ze swoim życiem założę się ze matka by trochę odpuściła.
Myślę podobnie. Może matka chłopaka martwi się zwyczajnie, że przesiadują, nic nie robią, nie uczą się, nie rozwijają i może obawia się, że z nudów i tego "siedzenia" w końcu machną sobie dzieciaka... bo jak ktoś nie wykazuje zbyt wielu ambicji (a na to mi wygląda) to taki scenariusz jest prawdopodobny

Cytat:
Moja mam wyszła z domu mówiąc ze idzie do cioci na pół godziny, wróciła późnym wieczorem, nie odbierała telefonu. Wtedy zrozumiałam jak ona się martwi o mnie. Miałam jakieś 17 lat właśnie.
Mi też raz tak rodzice przepadli bez wieści (chociaż oni akurat nie specjalnie, sytuacja losowa) i mówiąc szczerze myślałam, że umrę ze strachu o nich...

Cytat:
Miłość miłością ale czy aby dzieci nie dają sobie za dużo przywilejów?
Ano... Chociaż zakochanemu nastolatkowi ciężko to zrozumieć i we własnych wyobrażeniach jest już dojrzały i mądry to niestety dla patrzących z boku sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej...
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-10, 22:46   #69
Asiaa90
Zakorzenienie
 
Avatar Asiaa90
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: R.
Wiadomości: 5 182
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
To jest prawda, ale tutaj nie chodzi to żeby komuś wszystkiego zabraniać i cały czas to podkreślamy. Jednak pozwalanie na wszystko też nie zadziała wychowawczo

Ja w ogóle nie miałam takiego szwendania się bez potrzeby - jak gdzieś szłam do kogoś to w jakimś konkretnym celu, a jak celu nie było to nie szłam bo po co? I pewnie, że wychodziłam, ale nie tak, że codziennie się gdzieś plątałam tylko wracała ze szkoły, robiłam co mam zrobić, a potem ewentualnie gdzieś wychodziłam zawsze mówiąc gdzie, z kim oraz o której wrócę. Np. szłam z chłopakiem na spacer, to spacerowaliśmy i załóżmy po godzinie czy dwóch wracałam do domu. Jak szłam do kina to szłam i wracałam, ale nie tak, że co dziennie po szkole przesiaduję u kogoś w domu, chociażby dlatego, że to po prostu niegrzecznie jest się aż tak bardzo narzucać.

I też się buntowałam czasem jak mi czegoś nie było wolno, i wiele głupot zrobiłam. A z perspektywy czasu wielu z nich żałuję dlatego niektóre tutaj porady sprawiają, że włos się jeży na głowie, a ktoś kto by się do nich zastosował mógłby w przyszłości gorzko tego pożałować, ot tak zwyczajnie, jak dorośnie, zmądrzeje i pewne rzeczy zrozumie

A jak w wieku 17 lat zarobiłaś na te nieruchomości? Bardzo mnie to interesuje

Nie no super, zarabiasz na siebie w połowie i masz nieruchomości... to faktyczni mogłabyś nie mieć problemu I to wszystko w wieku 17 lat, wielkie wow.

Zastanów się (nie musisz mi odpowiadać bo w sumie to mnie nie interesuje, po prostu chciałabym ci uświadomić, że koloryzujesz) czy na prawdę jesteś w stanie się samodzielnie utrzymywać bez jakiejkolwiek pomocy finansowej ze strony rodziców i na jakim poziomie wtedy było by twoje życie.

Powiem ci tak - zdziwiłabyś się jak marnie wyglądałby twój los...
Zaś co do dorabiania i pomocy rodzicom to się akurat chwali.
[/COLOR]
[/COLOR] Myślę podobnie. Może matka chłopaka martwi się zwyczajnie, że przesiadują, nic nie robią, nie uczą się, nie rozwijają i może obawia się, że z nudów i tego "siedzenia" w końcu machną sobie dzieciaka... bo jak ktoś nie wykazuje zbyt wielu ambicji (a na to mi wygląda) to taki scenariusz jest prawdopodobny [/COLOR]

[/COLOR] Mi też raz tak rodzice przepadli bez wieści (chociaż oni akurat nie specjalnie, sytuacja losowa) i mówiąc szczerze myślałam, że umrę ze strachu o nich...
[/COLOR]
[/COLOR]Ano... Chociaż zakochanemu nastolatkowi ciężko to zrozumieć i we własnych wyobrażeniach jest już dojrzały i mądry to niestety dla patrzących z boku sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej...
a czy ja powiedzialam, ze sama w wieku 17 lat zarobilam na siebie ? nie... poprostu tak sie zlozylo, ze po pewnej sytuacji rodzice postanowili zapewnic mi oraz bratu miejsc gdzie bedziemy mogli mieszkac np. jak ktores z nas wezmie slub, postanowi zamieszkac samo badz rodzicom sie cos stanie ... wiec mieszkanie akurat mam moze najpierw nalezy sie upewnic a nie odrazu pisac ?
a 17 lat nie mam wiec proponuje czytac uwazniej badz poprostu ze zrozumieniem
a co do poziomu zycia bez rodzicow.. obecnie? nie potrzebuje ani grosza od nich... nie tylko za sprawa pracy (wiadomo praca nie zawsze starcza) ale akurat to zostalo zadbane juz dawno temu nie mowie, ze za moja sprawa bo nie do konca.. ale jednak i nie sadze by nagle mial wygladac marnie jesli od 18stego roku zycia nie biore od rodzicow nawet grosza... a juz kilka lat minelo od tej pory... jezeli ktos chce sam cos osiagnac da rade..
wiec proponuje sie zastanowic zanim znow cos napiszesz

A teraz powrocmy do tematu, bez niepotrzebnego rozmywania go )))

Edytowane przez Asiaa90
Czas edycji: 2010-09-10 o 22:49
Asiaa90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-10, 23:10   #70
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez Asiaa90 Pokaż wiadomość
a czy ja powiedzialam, ze sama w wieku 17 lat zarobilam na siebie ? nie... poprostu tak sie zlozylo, ze po pewnej sytuacji rodzice postanowili zapewnic mi oraz bratu miejsc gdzie bedziemy mogli mieszkac np. jak ktores z nas wezmie slub, postanowi zamieszkac samo badz rodzicom sie cos stanie ... wiec mieszkanie akurat mam moze najpierw nalezy sie upewnic a nie odrazu pisac ?
Pisałaś, że jakby cię rodzice wyrzucili z domu to masz mieszkanie więc nie musiałabyś się przejmować. A teraz się okazuje, że nie ty masz, tylko rodzice mają drugie mieszkanie. Nie widzisz różnicy? A gdyby ci powiedzieli spadaj i nic ci nie damy, to jesteś na bruku i o to mi chodziło. Jesteś od nich całkowicie zależna finansowo, nawet jeśli coś tam sobie dorabiasz.

Cytat:
a 17 lat nie mam wiec proponuje czytac uwazniej badz poprostu ze zrozumieniem
a co do poziomu zycia bez rodzicow.. obecnie? nie potrzebuje ani grosza od nich... nie tylko za sprawa pracy (wiadomo praca nie zawsze starcza) ale akurat to zostalo zadbane juz dawno temu nie mowie, ze za moja sprawa bo nie do konca.. ale jednak i nie sadze by nagle mial wygladac marnie jesli od 18stego roku zycia nie biore od rodzicow nawet grosza... a juz kilka lat minelo od tej pory... jezeli ktos chce sam cos osiagnac da rade..
wiec proponuje sie zastanowic zanim znow cos napiszesz
To jesteś samodzielna czy nie jesteś? Bo z tego co czytam to inni zadbali o twój byt a ty tylko korzystasz a chełpisz się tak, jakbyś co najmniej sama na to zarobiła. Nie mówię, że to źle iż rodzice zadbali o twoją przyszłość, bo właśnie taka jest rola i zadanie rodzica. Chodzi mi o to, że bez nich nie miałabyś nic więc nie ma co się ze swoją zaradnością, dorosłością i majętnością afiszować gdy zawdzięcza się ją komuś a nie sobie Fajnie by było jakby dzieci okazywały rodzicom wdzięczność a nie próbowały ich "ustawiać" - cały czas o tym tutaj piszemy.

I tak samo samodzielność chłopaka autorki wątku też jest głównie wymyślona i głównie w wyobraźni występuje, a z rzeczywistością to nic wspólnego nie ma. A widzisz, tym się różnimy, że ja wiem co piszę bo piszę to z doświadczenia a nie z wyobrażania sobie jak coś wygląda No i ja taką prawdziwą samodzielność w wieku 20 lat przerobiłam - i owszem da się, ale jest na prawdę bardzo ciężko i jak ktoś nie musi to raczej nie polecam
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-10, 23:16   #71
Asiaa90
Zakorzenienie
 
Avatar Asiaa90
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: R.
Wiadomości: 5 182
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Pisałaś, że jakby cię rodzice wyrzucili z domu to masz mieszkanie więc nie musiałabyś się przejmować. A teraz się okazuje, że nie ty masz, tylko rodzice mają drugie mieszkanie. Nie widzisz różnicy? A gdyby ci powiedzieli spadaj i nic ci nie damy, to jesteś na bruku i o to mi chodziło. Jesteś od nich całkowicie zależna finansowo, nawet jeśli coś tam sobie dorabiasz.

To jesteś samodzielna czy nie jesteś? Bo z tego co czytam to inni zadbali o twój byt a ty tylko korzystasz a chełpisz się tak, jakbyś co najmniej sama na to zarobiła. Nie mówię, że to źle iż rodzice zadbali o twoją przyszłość, bo właśnie taka jest rola i zadanie rodzica. Chodzi mi o to, że bez nich nie miałabyś nic więc nie ma co się ze swoją zaradnością, dorosłością i majętnością afiszować gdy zawdzięcza się ją komuś a nie sobie Fajnie by było jakby dzieci okazywały rodzicom wdzięczność a nie próbowały ich "ustawiać" - cały czas o tym tutaj piszemy.

I tak samo samodzielność chłopaka autorki wątku też jest głównie wymyślona i głównie w wyobraźni występuje, a z rzeczywistością to nic wspólnego nie ma. A widzisz, tym się różnimy, że ja wiem co piszę bo piszę to z doświadczenia a nie z wyobrażania sobie jak coś wygląda No i ja taką prawdziwą samodzielność w wieku 20 lat przerobiłam - i owszem da się, ale jest na prawdę bardzo ciężko i jak ktoś nie musi to raczej nie polecam
Ja wiem o co Ci chodzilo z tym mieszkaniem Tylko ono jest na mnie zapisane, ja mam do niego dostep nie rodzice
a co do chlopaka w watku...zalezy jakie ma stosunki w domu, jak go wychowali to tez sprawa indywidualna, bo z jednej strony nie powinno sie rodzicow stawiac w jakis zlych, nie milych sytuacjach ale z drugiej strony co moze zrobic jezeli mama mu nie pozwala... to tez takie hmm... dosc dziwne... mi ciezko mowic... napewno latwiej mowic osobom starszym, z doswiadczeniem, ktore posiadaja rodzine i sama kiedys stana przed takim problemem co zrobic.. puscic czy nie puscic... bo takie osoby wiedza najlepiej
Asiaa90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-09-10, 23:23   #72
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Smile Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez Asiaa90 Pokaż wiadomość
Ja wiem o co Ci chodzilo z tym mieszkaniem Tylko ono jest na mnie zapisane, ja mam do niego dostep nie rodzice
Ale chodziło mi o to, że jakby rodzice czy tam ktoś inny ci go nie dali, to byś go nie miała po prostu

Cytat:
a co do chlopaka w watku...zalezy jakie ma stosunki w domu, jak go wychowali to tez sprawa indywidualna, bo z jednej strony nie powinno sie rodzicow stawiac w jakis zlych, nie milych sytuacjach ale z drugiej strony co moze zrobic jezeli mama mu nie pozwala... to tez takie hmm... dosc dziwne... mi ciezko mowic... napewno latwiej mowic osobom starszym, z doswiadczeniem, ktore posiadaja rodzine i sama kiedys stana przed takim problemem co zrobic.. puscic czy nie puscic... bo takie osoby wiedza najlepiej
Ale stawianie matki w podbramkowej sytuacji, próba szantażu czy robienie jej na złość po pierwsze nie sprawią, że matka polubi autorkę, wręcz mogą efekt przynieść dokładnie odwrotny, po drugie nie rozwiążą problemu, po trzecie nikogo niczego nie nauczą. A gdy kiedyś chłopak będzie miał problem z szefem dajmy na to, to też zamiast pogadać czy próbować negocjować to zastosuje szantaż? To na prawdę nie są metody.

Poza tym zanim się zacznie spierać z matką warto się zastanowić czy ma się rację - w tym przypadku chłopak i dziewczyna raczej nie mają racji, racje są po stronie matki. Oczywiście, że można próbować negocjować i ja na jego miejscu tak bym zrobiła - albo zaproponowała, że chcę się z dziewczyną spotykać rzadziej ale dłużej np. do tej 21-szej, albo w zależności od tego jakie matka konkretnie widzi przeszkody proponowała ich rozwiązanie

A tak jak oni chcą po prostu godzinami siedzieć razem dzień w dzień no to sorry, ale matka nie ma żadnego obowiązku się na to zgadzać. A jak będą jej dzieciaki robić na złość to na pewno nie zyskają jej akceptacji i sympatii - a za kilka lat być może ta sama dziewczyna napisze, że nie rozumie dlaczego teściowa jej nie cierpi (jakoś zupełnie nie połączy tego z faktem, że przez długi czas regularnie robiła jej na złość).
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-10, 23:30   #73
Asiaa90
Zakorzenienie
 
Avatar Asiaa90
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: R.
Wiadomości: 5 182
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
Ale stawianie matki w podbramkowej sytuacji, próba szantażu czy robienie jej na złość po pierwsze nie sprawią, że matka polubi autorkę, wręcz mogą efekt przynieść dokładnie odwrotny, po drugie nie rozwiążą problemu, po trzecie nikogo niczego nie nauczą. A gdy kiedyś chłopak będzie miał problem z szefem dajmy na to, to też zamiast pogadać czy próbować negocjować to zastosuje szantaż? To na prawdę nie są metody.

Poza tym zanim się zacznie spierać z matką warto się zastanowić czy ma się rację - w tym przypadku chłopak i dziewczyna raczej nie mają racji, racje są po stronie matki. Oczywiście, że można próbować negocjować i ja na jego miejscu tak bym zrobiła - albo zaproponowała, że chcę się z dziewczyną spotykać rzadziej ale dłużej np. do tej 21-szej, albo w zależności od tego jakie matka konkretnie widzi przeszkody proponowała ich rozwiązanie

A tak jak oni chcą po prostu godzinami siedzieć razem dzień w dzień no to sorry, ale matka nie ma żadnego obowiązku się na to zgadzać. A jak będą jej dzieciaki robić na złość to na pewno nie zyskają jej akceptacji i sympatii - a za kilka lat być może ta sama dziewczyna napisze, że nie rozumie dlaczego teściowa jej nie cierpi (jakoś zupełnie nie połączy tego z faktem, że przez długi czas regularnie robiła jej na złość).
No tak negocjowac... krocej a dluzej ok pomysl jest, tylko trudniej jezeli mamie chodzi o cos innego jezeli chlopak wychodzi z kolegami i jest ok, idzie do dziewczyny i nagle cos jest nie tak... mama nie chce rozmawiac wiec trzeba wreszcie znalezc jakis dobry moment i nawet porozmawiac z nia w trójke, Dziewczyna chlopak mama, niech powie dlaczego tak robi pomyslec mozna nad rozwiazaniem... moze nie zna dziewczyny, boi sie o synka, ze zrobi cos zlego.., w koncu jest rodzicem...
Jak dla mnie to jezeli sposob ma byc normalny.. to w gre wchodzi tylko rozmowa w trojke na spokojnie i dojscie do jakiegos porozumienia bo inaczej sprawa zamiast do przodu bedzie szla do tylu
Asiaa90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-11, 01:03   #74
lilka00
Wtajemniczenie
 
Avatar lilka00
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 2 447
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez kolorowyswiat Pokaż wiadomość
Witam, mam problem, potrzebuję wsparcia, może jakiejś rady. Jestem z moim TŻ ponad 2 lata. Ja mam lat 16, on 17. Problem polega na tym, że jego matka traktuje go jak dziecko. Wiem, że może nie jesteśmy jeszcze dorośli, ale wydaje mi się, że wracanie do domu o godz. 18 w wieku 17 lat nie jest normalne? A może ja się mylę? W każdym razie, mój chłopak wlaśnie o tej porze w okresie jesienno-zimowym musi być w domu. Rozumiem, że jego mama się o niego martwi, ale my zawsze siedzimy u mnie, więc nic złego mu nie grozi. Tym bardziej, że istnieją telefony i on zawsze może napisać czy u niego wszystko ok. Kiedyś myślałam, że może gdy mój TŻ będzie starszy, to jego mama trochę wyluzuje, ale ciągle jest to samo! Mój TŻ nie wie co ma z tym zrobić, też chciałby mieć więcej czasu dla siebie, dla mnie, dla kolegów. Rozmawiał z matką na ten temat, ale rozmowy nie pomagają. Ona ciągle mówi, że sie o niego martwi i kończy temat. Ja nie wiem jak mu pomóc. Ostatnio z TŻ doszlismy do wniosku, że jego matka jest po prostu zazdrosna.. Czasem, gdy wie, że jej syn jest u mnie, dzwoni do niego i mówi, że ma w tej chwili przyjść do domu bez żadnego powodu. A gdy TŻ jest z kumplami, nigdy tak nie robi.. Ja i mój chłopak myślimy jak temu zaradzić, ale nie mamy pojęcia co zrobić! Mysleliśmy również o tym, żeby nie wracał on do domu o tak wczesnej porze, może matka przyzwyczaiłaby się.. Ale TŻ mieszka też z babcią i nie chce, żeby ona się przez to też martwiła.. Może wy wiecie jak temu zaradzić? Pozdrawiam
A gdzie jest ojciec? Jakieś rodzeństwo? Dla mnie to podstawowe pytania, bo jeżeli On jest jedynakiem wychowanym przez samotną matkę to może być bardzo ciężko... Jego mama prawdopodobnie boi się, że jej syn zostawi ją/ coś mu się staniej tak jak ojcu (zależnie co się wydarzyło) i jest zaborcza, bo panicznie boi się, że jego też w jakiś sposób straci. Jemu tez jest ciężko, jeżeli mam rację, bo ma praktycznie tylko mame i nie chce się z nią kłócić, lub jej martwic.
Niestety taka sytuacja, ni jest normalna, ani zdrowa, chłopak powinien się moim zdaniem postawić, powiedzieć, że wraca np. o 22 wyłączyć telefon i wrócić o tej porze, którą wcześniej zapowiedział. W wieku 17 lat powinno już się mieć trochę luzu.

---------- Dopisano o 02:03 ---------- Poprzedni post napisano o 02:00 ----------

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
Matka ma prawo tez pobyć ze swoim 17letnim synem, ma prawo poprosic go o pomoc w domu, ma prawo iśc z nim na spacer. Do jasnejanielki. To jest jej dziecko. 17letnie. A nie dorosły facet tworzący związek z dorosłą partnerką. Czas na spotkania mają do 18.00. Mało? Litości (że się powtórzę).
Znaj proporcjum, mocium panie
Owszem, matka ma prawo pobyć ze swoim synem, ale nie ma prawa go tak ograniczać, on nie jest już małym dzieckiem, które nie może wyjść z domu po zmroku. On ma 17 lat, a nie 10.
lilka00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-11, 09:40   #75
yoona
Zakorzenienie
 
Avatar yoona
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Dublin
Wiadomości: 9 032
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez Asiaa90 Pokaż wiadomość
Ja wiem o co Ci chodzilo z tym mieszkaniem Tylko ono jest na mnie zapisane, ja mam do niego dostep nie rodzice
a co do chlopaka w watku...zalezy jakie ma stosunki w domu, jak go wychowali to tez sprawa indywidualna, bo z jednej strony nie powinno sie rodzicow stawiac w jakis zlych, nie milych sytuacjach ale z drugiej strony co moze zrobic jezeli mama mu nie pozwala... to tez takie hmm... dosc dziwne... mi ciezko mowic... napewno latwiej mowic osobom starszym, z doswiadczeniem, ktore posiadaja rodzine i sama kiedys stana przed takim problemem co zrobic.. puscic czy nie puscic... bo takie osoby wiedza najlepiej
rany dziewczyno, ale nie Ty sobie to mieszkanie kupilas, nie Ty do niego doszlas, i gdyby Ci go rodzice nie kupili, to nie mialabys nic, a szczycisz sie tym conajmniej jakby to byl Twoj sukces . ja doskonale rozumiem o co chodzi Klarissie i zgadzam sie z nia w calej rozciągłości.
__________________
Adoptuj Uszate Serduszko!
Klik!

Blogowy świat





Edytowane przez yoona
Czas edycji: 2010-09-11 o 09:42
yoona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-11, 11:14   #76
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez lilka00 Pokaż wiadomość
A gdzie jest ojciec? Jakieś rodzeństwo? Dla mnie to podstawowe pytania, bo jeżeli On jest jedynakiem wychowanym przez samotną matkę to może być bardzo ciężko... Jego mama prawdopodobnie boi się, że jej syn zostawi ją/ coś mu się staniej tak jak ojcu (zależnie co się wydarzyło) i jest zaborcza, bo panicznie boi się, że jego też w jakiś sposób straci. Jemu tez jest ciężko, jeżeli mam rację, bo ma praktycznie tylko mame i nie chce się z nią kłócić, lub jej martwic.
Niestety taka sytuacja, ni jest normalna, ani zdrowa, chłopak powinien się moim zdaniem postawić, powiedzieć, że wraca np. o 22 wyłączyć telefon i wrócić o tej porze, którą wcześniej zapowiedział. W wieku 17 lat powinno już się mieć trochę luzu.

Owszem, matka ma prawo pobyć ze swoim synem, ale nie ma prawa go tak ograniczać, on nie jest już małym dzieckiem, które nie może wyjść z domu po zmroku. On ma 17 lat, a nie 10.
A jak kiedyś w pracy nie dostanie urlopu to powinien powiedzieć szefowi, że i tak wyjeżdża na 2 tygodnie, wyłączyć telefon i wrócić z wysp Bahama po tych 2 tygodniach bo nie jest niewolnikiem i nikt nie ma prawa go tak ograniczać bo ma już np. 35 lat. A potem może zapisać się do PUP jako bezrobotny . No z matką jest w lepszej sytuacji - prawdopodobnie z domu go nie wywali tylko takie postępowanie nie ma nic wspólnego z dojrzałością czy dorosłością, którą podobno ten 17-latek ma...

Nie ma to jak uczyć się dojrzale rozwiązywać problemy. I nie chcę was martwić, ale w życiu wielu ludzi, którzy niby nie mają prawa was ograniczać niestety będą, a wy im będziecie mogli co najwyżej naskoczyć albo pokazać język - ale za plecami i tyle "waszego". Proponuję więc przystosowanie do życia dorosłego zacząć już w wieku 17-lat skoro same twierdzicie, że to taki "prawie dorosły wiek". Na prawdę od rozmowy nikt jeszcze nie umarł i wielokrotnie prowadzone rozmowy dają o wiele lepszy efekt niż szantażowanie rodzica albo robienie na złość. Bo rodzic jak się wkurzy to też może zrobić na złość i będzie to dla dziecka na prawdę bolesne doświadczenie.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-11, 19:51   #77
lilka00
Wtajemniczenie
 
Avatar lilka00
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 2 447
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość
A jak kiedyś w pracy nie dostanie urlopu to powinien powiedzieć szefowi, że i tak wyjeżdża na 2 tygodnie, wyłączyć telefon i wrócić z wysp Bahama po tych 2 tygodniach bo nie jest niewolnikiem i nikt nie ma prawa go tak ograniczać bo ma już np. 35 lat. A potem może zapisać się do PUP jako bezrobotny . No z matką jest w lepszej sytuacji - prawdopodobnie z domu go nie wywali tylko takie postępowanie nie ma nic wspólnego z dojrzałością czy dorosłością, którą podobno ten 17-latek ma...
Mama to nie jest szef, dziwne porównanie . A moja porada stąd, że kiedyś sama tak zrobiłam, w wieku 15 lat musiałam wracać do domu o 20:00, powiedziałam, że mnie to nie interesuje, będę przychodziła o 22 i rodzice zmiękli . W wieku 17 lat mogłam już wychodzić na noc z domu np. na imprezkę. Moim zdanie to dobry sposób na nadopiekuńczych rodziców, nie można całe życie dać sobą pomiatać i być uległym wobec wszystkich.

---------- Dopisano o 20:51 ---------- Poprzedni post napisano o 20:49 ----------

Cytat:
Napisane przez Klarissa Pokaż wiadomość

Nie ma to jak uczyć się dojrzale rozwiązywać problemy. I nie chcę was martwić, ale w życiu wielu ludzi, którzy niby nie mają prawa was ograniczać niestety będą, a wy im będziecie mogli co najwyżej naskoczyć albo pokazać język - ale za plecami i tyle "waszego". Proponuję więc przystosowanie do życia dorosłego zacząć już w wieku 17-lat skoro same twierdzicie, że to taki "prawie dorosły wiek". Na prawdę od rozmowy nikt jeszcze nie umarł i wielokrotnie prowadzone rozmowy dają o wiele lepszy efekt niż szantażowanie rodzica albo robienie na złość. Bo rodzic jak się wkurzy to też może zrobić na złość i będzie to dla dziecka na prawdę bolesne doświadczenie.
Co to by był za rodzic, który robiłby swojemu dziecku na złość... Bez przesady.
lilka00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-11, 19:57   #78
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez lilka00 Pokaż wiadomość
Mama to nie jest szef, dziwne porównanie . A moja porada stąd, że kiedyś sama tak zrobiłam, w wieku 15 lat musiałam wracać do domu o 20:00, powiedziałam, że mnie to nie interesuje, będę przychodziła o 22 i rodzice zmiękli . W wieku 17 lat mogłam już wychodzić na noc z domu np. na imprezkę. Moim zdanie to dobry sposób na nadopiekuńczych rodziców, nie można całe życie dać sobą pomiatać i być uległym wobec wszystkich.
To nie jest dziwne porównanie, warto zdawać sobie sprawę, że relacje, których uczymy się w rodzinie to te relacje, które będziemy potem stosować w dorosłym życiu - to dlatego ludzie, którzy nie szanują swoich bliskich z reguły mają potem problem z szanowaniem w ogóle kogokolwiek.

-------------------------
Zaś co do wychodzenia to rodzicom, którzy pozwalają się szwendać małolatom po nocach to się dziwię. Albo im na dzieciach nie zależy i wszystko im jedno co się z nimi stanie, albo mają słabą władzę nad dzieckiem i mizerny autorytet, no ale tak czy siak to ich problem.

---------- Dopisano o 20:57 ---------- Poprzedni post napisano o 20:55 ----------

Cytat:
Napisane przez lilka00 Pokaż wiadomość
Co to by był za rodzic, który robiłby swojemu dziecku na złość... Bez przesady.
To byłby rodzic tego dziecka, które "wychowuje rodziców" poprzez robienie im na złość. To dziecko może rodzicom na złość nie przychodzić do domu i to jest ok, bo są nadopiekuńczy, ale rodzice to nie mogą dziecku na złość zrobić, bo co? Bo są wtedy źli, tak?

Bo dobry rodzic to taki co na wszystko pozwala i na wszystko daje kasę, prawda?
Sama mówisz, że nie można dać sobą pomiatać. To jak to jest, że rodzicem pomiatać można i to jest ok, ale jakby tak rodzice z tobą chcieli tak postąpić to już nie halo i wtedy takie postępowanie nie podoba się ...
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki

Edytowane przez Klarissa
Czas edycji: 2010-09-11 o 19:58
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-11, 21:04   #79
Luba
Zakorzenienie
 
Avatar Luba
 
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 24 548
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez lilka00 Pokaż wiadomość
Mama to nie jest szef, dziwne porównanie . A moja porada stąd, że kiedyś sama tak zrobiłam, w wieku 15 lat musiałam wracać do domu o 20:00, powiedziałam, że mnie to nie interesuje, będę przychodziła o 22 i rodzice zmiękli . W wieku 17 lat mogłam już wychodzić na noc z domu np. na imprezkę. Moim zdanie to dobry sposób na nadopiekuńczych rodziców, nie można całe życie dać sobą pomiatać i być uległym wobec wszystkich.

---------- Dopisano o 20:51 ---------- Poprzedni post napisano o 20:49 ----------


Co to by był za rodzic, który robiłby swojemu dziecku na złość... Bez przesady.
A dziecko może rodzicom robić na złość? Wiecie co, ręce opadają. Dziecko może rodzicom powiedzieć, że mnie to nie interesuje i to już nie jest przesada...

A porównanie do szefa jak najbardziej dobre. Tylko co w sytuacji z rodzicami jest gorsze a nawet bardziej obrzydliwe, niz robienie na złość szefowi, to to, że dzieci po prostu grają rodzicom na uczuciach i doskonale o tym wiedzą.
Szefa bedziesz się bała, bo będziesz miała bezwzględną pewnośc, że jak nie zrobisz tego co ci zleci to wypad z pracy.
Z rodzicami dzieci pogrywają, bo wiedzą, że rodzice je kochaja najbardziej na świecie i mysl o popędzeniu ich z domu jest czymś, nad czym niejedna matka płacze w nocy.
I wykorzystywanie tej miłosci przez dzieci jest po prostu paskudne.
Jak czytam tutaj słowa: zrób po swojemu, bo w koncu co ci matka zrobi, niech się pomartwi to zmieknie to widzę własnie, jak bardzo niektórzy rodzice maja cieżkie życie z dziećmi, które potrafią wykorzystać ich miłość i nic nie dają w zamian. A dodatkowo potrafią z zimna krwią odebrać nawet mozliwośc kontaktu, potrafią wyłaczyc telefon i niech się mama pomartwi. To jest znęcanie się.

Zamiast pogadać (chocby pare razy, próbowac dowiedzieć się o co matce dokłądnie chodzi), przekonać, pokazać, że stać kogoś na dojrzałe postępowanie, to niektórzy potrafią tylko pokazać jak bardzo umieją innych wykorzystać i jak bardzo mają tę miłośc rodziców w dupie, że jest im potrzebna tylko po to, żeby ugrać swoje.

A ciekawostka, jakby tak misiaczek wyłączył telefonik, poszedł w długą i się nie odzywał, ileż to by było jojczenia i wątków na forum, ojej nie odezwał sie i eska na dobranoc nie puscił.
Ale rodzicom to mozna takie doznania fundowac, bo to tylko matka, co ona ci zrobi, najwyżej sie podenerwuje, co cie to obchodzi.
__________________
Nie jestem na tyle młody żeby wiedzieć wszystko
J.M. Barrie


Afazja, darmowa strona z cwiczeniami!

Edytowane przez Luba
Czas edycji: 2010-09-11 o 21:23
Luba jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-09-11, 21:36   #80
marcela23
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 439
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Żeby była jasność, od razu zaznaczę, że nie popieram rozwiązań typu: rób swoje i miej rodziców w dupie.
Ale któraś z was napisała, że takie traktowanie rodziców to znęcanie się.
A ja uważam, że trzymanie nastolatka w domu, wtedy kiedy jego rówieśnicy spotykają się i spędzają ze sobą fajnie czas, również jest znęcaniem się. I już abstrahuję od sytuacji opisanej w wątku, mówię ogólnie.
marcela23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-11, 22:38   #81
kolorowyswiat
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 3
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Chciałam się wyżalić, uzyskać porady. Może potrzebowałam takiego kopa w du** jakiego mi dałyście. To nie jest tak, że z TŻ chcemy całe dnie spędzać razem. Codziennie znajdujemy czas na naukę, dopiero później się ze sobą spotykamy. Mamy również inne swoje zajęcia w tygodniu. Nie chodziło mi tylko o to, żeby mój chłopak mógł mieć więcej dla na mnie, ale też dla swoich przyjaciół, z którymi chciałby się spotykać trochę dłużej. Przeczytałam wszystko co napisałyście, przemyślałam sprawę. Dziękuję za wszelkie porady, proponuję zakończyć ten temat, bo zaczynają się sprzeczki.

Pozdrawiam
kolorowyswiat jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-11, 23:08   #82
Madelaine87
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Wiadomości: 1 647
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez kolorowyswiat Pokaż wiadomość
Chciałam się wyżalić, uzyskać porady. Może potrzebowałam takiego kopa w du** jakiego mi dałyście. To nie jest tak, że z TŻ chcemy całe dnie spędzać razem. Codziennie znajdujemy czas na naukę, dopiero później się ze sobą spotykamy. Mamy również inne swoje zajęcia w tygodniu. Nie chodziło mi tylko o to, żeby mój chłopak mógł mieć więcej dla na mnie, ale też dla swoich przyjaciół, z którymi chciałby się spotykać trochę dłużej. Przeczytałam wszystko co napisałyście, przemyślałam sprawę. Dziękuję za wszelkie porady, proponuję zakończyć ten temat, bo zaczynają się sprzeczki.

Pozdrawiam
o kontakty z jego przyjaciółmi się nie martw a co do zezwoleń na spotkania z nimi to kwestia jego matki a nie twoja więc nie rozumiem jakim prawie w ogóle wnikasz w ta kwestię. O to sie nie martw, to ich sprawa jak tom załatwią a ty nie masz prawa by sie w to wtrącać.
Madelaine87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-12, 08:58   #83
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Smile Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez marcela23 Pokaż wiadomość
Żeby była jasność, od razu zaznaczę, że nie popieram rozwiązań typu: rób swoje i miej rodziców w dupie.
Ale któraś z was napisała, że takie traktowanie rodziców to znęcanie się.
A ja uważam, że trzymanie nastolatka w domu, wtedy kiedy jego rówieśnicy spotykają się i spędzają ze sobą fajnie czas, również jest znęcaniem się. I już abstrahuję od sytuacji opisanej w wątku, mówię ogólnie.
Ale to nie jest przecież tak, że on nigdzie nie może wyjść - ma dziewczynę, ma kolegów itd. . Ma tylko krótsze godziny wyjść niż oni.

Być może z jakiegoś konkretnego powodu tak jest.

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
A dziecko może rodzicom robić na złość? Wiecie co, ręce opadają. Dziecko może rodzicom powiedzieć, że mnie to nie interesuje i to już nie jest przesada...

A porównanie do szefa jak najbardziej dobre. Tylko co w sytuacji z rodzicami jest gorsze a nawet bardziej obrzydliwe, niz robienie na złość szefowi, to to, że dzieci po prostu grają rodzicom na uczuciach i doskonale o tym wiedzą.
Szefa bedziesz się bała, bo będziesz miała bezwzględną pewnośc, że jak nie zrobisz tego co ci zleci to wypad z pracy.
Z rodzicami dzieci pogrywają, bo wiedzą, że rodzice je kochaja najbardziej na świecie i mysl o popędzeniu ich z domu jest czymś, nad czym niejedna matka płacze w nocy.
I wykorzystywanie tej miłosci przez dzieci jest po prostu paskudne.
Jak czytam tutaj słowa: zrób po swojemu, bo w koncu co ci matka zrobi, niech się pomartwi to zmieknie to widzę własnie, jak bardzo niektórzy rodzice maja cieżkie życie z dziećmi, które potrafią wykorzystać ich miłość i nic nie dają w zamian. A dodatkowo potrafią z zimna krwią odebrać nawet mozliwośc kontaktu, potrafią wyłaczyc telefon i niech się mama pomartwi. To jest znęcanie się.

Zamiast pogadać (chocby pare razy, próbowac dowiedzieć się o co matce dokłądnie chodzi), przekonać, pokazać, że stać kogoś na dojrzałe postępowanie, to niektórzy potrafią tylko pokazać jak bardzo umieją innych wykorzystać i jak bardzo mają tę miłośc rodziców w dupie, że jest im potrzebna tylko po to, żeby ugrać swoje.

A ciekawostka, jakby tak misiaczek wyłączył telefonik, poszedł w długą i się nie odzywał, ileż to by było jojczenia i wątków na forum, ojej nie odezwał sie i eska na dobranoc nie puscił.
Ale rodzicom to mozna takie doznania fundowac, bo to tylko matka, co ona ci zrobi, najwyżej sie podenerwuje, co cie to obchodzi.
Żeby to zrozumieć trzeba przestać być nastolatkiem. Taka prawda. Ja też swoim rodzicom niejednego siwego włosa przysporzyłam swoim postępowaniem i z perspektywy czasu jest mi cholernie przede wszystkim wstyd przed samą sobą i jest mi bardzo przykro, że postępowałam z rodzicami tak, jak mi się czasem zdarzało. Bo z perspektywy lat widzę, że rodzice zawsze chcieli dla mnie dobrze, może nie zawsze ich dobrze = moje dobrze, ale intencje były jak najlepsze. I gdybyśmy więcej rozmawiali to pewnie części problemów udało by się uniknąć

Cytat:
Napisane przez kolorowyswiat Pokaż wiadomość
Chciałam się wyżalić, uzyskać porady. Może potrzebowałam takiego kopa w du** jakiego mi dałyście. To nie jest tak, że z TŻ chcemy całe dnie spędzać razem. Codziennie znajdujemy czas na naukę, dopiero później się ze sobą spotykamy. Mamy również inne swoje zajęcia w tygodniu. Nie chodziło mi tylko o to, żeby mój chłopak mógł mieć więcej dla na mnie, ale też dla swoich przyjaciół, z którymi chciałby się spotykać trochę dłużej. Przeczytałam wszystko co napisałyście, przemyślałam sprawę. Dziękuję za wszelkie porady, proponuję zakończyć ten temat, bo zaczynają się sprzeczki.

Pozdrawiam
Najlepsza rada na każdy kłopot to porozmawiać. Czasem wystarczy raz, a czasem trzeba 100 razy. Ale kiedyś jakiś efekt będzie
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-12, 08:59   #84
Luba
Zakorzenienie
 
Avatar Luba
 
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 24 548
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez marcela23 Pokaż wiadomość
Żeby była jasność, od razu zaznaczę, że nie popieram rozwiązań typu: rób swoje i miej rodziców w dupie.
Ale któraś z was napisała, że takie traktowanie rodziców to znęcanie się.
A ja uważam, że trzymanie nastolatka w domu, wtedy kiedy jego rówieśnicy spotykają się i spędzają ze sobą fajnie czas, również jest znęcaniem się. I już abstrahuję od sytuacji opisanej w wątku, mówię ogólnie.
Ja się z tym zgadzam.
Ale tak szczerze z ręką na sercu, ilu znacie nastolatków, którzy muszą być w domu o 18.00? Bo ja żadnego.
Nawet ten wątkowy ma przebywać w domu tylko w okresie jesienno-zimowym, a spotkania z kolegami są dłuższe.
A moze ktoś mieszka w niebezpiecznej dzielnicy i dlatego rodzice sie boją? A może w zimie autobusy jeżdżą jak chcą i nei będzie dojazdu do domu? A może jeszcze coś innego.
Dlatego trzeba z rodzicami rozmawiać, naciskać żeby podali powody i potem swoje argumenty dostosowywać do tego co powiedzą. A czasem można chyba odpuścic, jesli rodzice maja mocne argumenty a nie upierac się jak koza w kapuście W koncu sezon zimowy nie trwa znowu tak długo.
W tamtym roku mój syn musiał wracać do domu zaraz po szkole, bo były takie zaspy i tak sypał śnieg i było tak slisko, że nie dałabym rady po niego wyjeżdżać a autobusy co rusz wypadały. I dwa tygodnie to trwało a mogło jeszcze dłużej, bo zależało od pogody przecież. Wszystko obgadalismy, nikt z tego powodu szczęsliwy nie był ale chłopak siedział codziennie od 14.00 w domu, tyle co z kolegami mieszkającymi blisko sie spotykał. Dla odmiany mozna sobie przy skypie posiedziec przeciez i pogadać.
Trochę rozmów i zrozumienia z obu stron i jakoś się wszytsko da załatwić.
Cytat:
Napisane przez kolorowyswiat Pokaż wiadomość
Chciałam się wyżalić, uzyskać porady. Może potrzebowałam takiego kopa w du** jakiego mi dałyście. To nie jest tak, że z TŻ chcemy całe dnie spędzać razem. Codziennie znajdujemy czas na naukę, dopiero później się ze sobą spotykamy. Mamy również inne swoje zajęcia w tygodniu. Nie chodziło mi tylko o to, żeby mój chłopak mógł mieć więcej dla na mnie, ale też dla swoich przyjaciół, z którymi chciałby się spotykać trochę dłużej. Przeczytałam wszystko co napisałyście, przemyślałam sprawę. Dziękuję za wszelkie porady, proponuję zakończyć ten temat, bo zaczynają się sprzeczki.

Pozdrawiam
Ale podobno z kolegami to on się moze spotykac dłuzej?

W każdym razie powodzenia, zima nie trwa wiecznie a Wy jestescie z roku na rok starsi i nawet najbardziej oporni rodzice kiedys muszą dzieci wypuścic z domu
__________________
Nie jestem na tyle młody żeby wiedzieć wszystko
J.M. Barrie


Afazja, darmowa strona z cwiczeniami!
Luba jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-12, 09:50   #85
Black Rainbow
Zadomowienie
 
Avatar Black Rainbow
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 1 641
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Tak czytam ten wątek i nie mogę się nadziwić Dziewczyny, gdyby moja mama zachowywała się tak jak niektóre z Was (a ja bym miała lat 17, a nie 24) to już dawno bym się wyprowadziła.

Jedyne co widzę w Waszych wypowiedziach to chęć podporządkowania sobie dziecka i odwieczny tekst o tym, że skoro utrzymujecie WŁASNE dziecko, to ono ma być Wam wdzięczne, padać do stóp i siedzieć cicho, bo jak nie to fora ze dwora

Nie wspominając o tym, że dziecko nie powinno mieć chłopaka/dziewczyny, bo to po pierwsze strata czasu (a mogłoby w tym czasie chodzić na dodatkowe zajęcia) brak szacunku do rodziny (bo jak to! widzieć się z dziewczyną zamiast siedzieć w domu z rodzinką?)

Opanujcie się!

A! I teksty o tym, że z chłopaka wyrośnie obibok, jak będzie się spotykał codziennie z dziewczyną (bo to przecież Waszym zdaniem oczywiste, że jak się z nią widzi to nic w domu nie robi)

Ja uważam, że młodość to przede wszystkim czas na miłość, spotkania z sympatią i normalne jest, że w tym wieku cały czas chce się spędzać z ową sympatią. Dla mnie to jest oczywiste i uważam, że to jest jak najbardziej wskazane, po to by dziecko uczyło się budować relacje płcią przeciwną. A nie wyrośnie potem oszołom, który myśli tylko o sobie, swoich ambicjach, a potrzeb żony nie dostrzega Rozmawiać z nią nie potrafi, a poza tym uważa, że żona jest obcą osobą, a najważniejsza jest rodzina.

Gdyby moja matka nie szanowała moich uczuć, wyśmiewała je (bo kilka z Was w swoich postach właśnie to robiło, wyśmiewało się, że w tym wieku to związku tworzyć przecież nie można), bagatelizowała moją "miłość" - to uważałabym, że mnie po prostu krzywdzi i nie szanuje mnie.

Jak któraś napisała: "dorosłość to samowystarczalność" w domyśle zarabianie na siebie - a guzik prawda. Dziecko zaczyna być dorosłe, nie jeśli potrafi zarobić na siebie (bo do pracy potrafi iść każdy matoł) tylko wtedy, kiedy zaczyna odpowiadać za swoje czyny, przewidywać konsekwencje pewnych zachowań i próbować rozmawiać bez wymuszania, histerii. Argumentować swoje racje i poddawać się racjom rodzica. Finanse to kwestia drugorzędna, bo jak powiedziałam do pracy potrafi pójść każdy, ale co z tego jeśli nie umie się porozumieć z innymi ludźmi i nie jest odpowiedzialny?

Kolejna sprawa to obowiązki w domu. Widziałam mnóstwo postów o tym, że zamiast spotykać się z autorką wątku, powinien wziąć się za obowiązki w domu. Skąd u licha wiecie, że on nic nie robi? Nie wiem na czym opieracie swoje teorie.

Tak jak kilka dziewczyn napisało: jest rok szkolny, lekcje prawdopodobnie trwają do 14-15, potem chłopak idzie zjeść/ugotować obiad (1,5-2 godzin mu to zajmuje), czas ma do 18. Oznacza to, że z dziewczyną spędza 2 godziny.

Może dlatego chcą się widywać codziennie? Bo 2 godziny to za mało (i dla mnie to jest zrozumiałe) Może gdyby mogli widzieć się po 4 godziny (np. 2,3 razy w tygodniu) wystarczyłoby to im? Bo w ciągu tych 4 godzin nacieszyliby się sobą i mogliby następnego dnia chcieć od siebie odpocząć?

2 godziny to baaardzo mało, dziewczyny przecież na dobrą sprawę oni nie mogą pójść do kina na film, czy na basen. Jeśli mieszkają w większym mieście, to ja im współczuję. Przecież do kina trzeba dojechać, na seans chwilę poczekać (nie zawsze można wejść z ulicy i pójść prosto na film), film też trwa ok. 1,5 - 2 godzin. Żeby być na 18, musieliby chyba wyjść w połowie seansu. O basenie nie wspomnę, bo zanim by zaczęliby pływać, musieliby biec i się suszyć (lato się skończyło i nie można sobie wyjść z mokrymi włosami).

Zauważyłam, że najbardziej Was oburza to, iż oni "siedzą w domu". A może to im pasuje? Czy Waszym zdaniem trzeba biegać z dziewczyną po zbiórkach harcerskich, kursach fotografii i tym podobnych, żeby owo chodzenie ze sobą nie było żałosne, mało ambitne i destrukcyjne? No litości... Ludzie są różni, nastolatki są różne. Może oni siedzą w domu rozmawiają ze sobą i po prostu jest im dobrze? Czy to takie złe? Czy koniecznie w wieku 17 lat trzeba biegać wszędzie, zajmować się wszystkim? Ja uważam, że zainteresowania powinno się rozwijać i powinno się ich szukać, ale chyba najlepszym do tego okresem jest czas studiów. Wtedy zaczynamy ciężko pracować, utrzymywać się, zaczynają się realia. Zaś najlepszym okresem na "szczenięcą miłość", przesiadywanie ze sobą jest okres, w którym jest autorka i jej chłopak.

Kolejny tekst, który rozbroił mnie i mojego faceta to ten, że: "może mama nie boi się puszczać go z kolegami, bo w grupie jest bezpieczniej" Taaa, grupa 17 latków, którzy mają "genialne" pomysły co 3 minuty, chleją piwko, z pewnością jest bezpieczna Facet stwierdził, że jeśli chłopakowi ma się coś stać, to prędzej stanie mu się z kolegami, niż samemu (lub z dziewczyną) Tym bardziej, że z kolegami może siedzieć długo, a dziewczynę pewnie musiałby odprowadzić wcześniej.
No i w ogóle cały ten strach. Ja to rozumiem, bo sama obawiam się o moich bliskich, ale nie popadajmy w paranoję. Może niedługo z domu nie będziemy wychodzić? W dzisiejszych czasach nie jest bezpiecznie nawet w szkole. W biały dzień ludzie są okradani, zaczepiani, nie tylko wieczorem.
Black Rainbow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-12, 11:07   #86
Asiaa90
Zakorzenienie
 
Avatar Asiaa90
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: R.
Wiadomości: 5 182
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez Black Rainbow Pokaż wiadomość
Tak czytam ten wątek i nie mogę się nadziwić Dziewczyny, gdyby moja mama zachowywała się tak jak niektóre z Was (a ja bym miała lat 17, a nie 24) to już dawno bym się wyprowadziła.

Jedyne co widzę w Waszych wypowiedziach to chęć podporządkowania sobie dziecka i odwieczny tekst o tym, że skoro utrzymujecie WŁASNE dziecko, to ono ma być Wam wdzięczne, padać do stóp i siedzieć cicho, bo jak nie to fora ze dwora

Nie wspominając o tym, że dziecko nie powinno mieć chłopaka/dziewczyny, bo to po pierwsze strata czasu (a mogłoby w tym czasie chodzić na dodatkowe zajęcia) brak szacunku do rodziny (bo jak to! widzieć się z dziewczyną zamiast siedzieć w domu z rodzinką?)

Opanujcie się!

A! I teksty o tym, że z chłopaka wyrośnie obibok, jak będzie się spotykał codziennie z dziewczyną (bo to przecież Waszym zdaniem oczywiste, że jak się z nią widzi to nic w domu nie robi)

Ja uważam, że młodość to przede wszystkim czas na miłość, spotkania z sympatią i normalne jest, że w tym wieku cały czas chce się spędzać z ową sympatią. Dla mnie to jest oczywiste i uważam, że to jest jak najbardziej wskazane, po to by dziecko uczyło się budować relacje płcią przeciwną. A nie wyrośnie potem oszołom, który myśli tylko o sobie, swoich ambicjach, a potrzeb żony nie dostrzega Rozmawiać z nią nie potrafi, a poza tym uważa, że żona jest obcą osobą, a najważniejsza jest rodzina.

Gdyby moja matka nie szanowała moich uczuć, wyśmiewała je (bo kilka z Was w swoich postach właśnie to robiło, wyśmiewało się, że w tym wieku to związku tworzyć przecież nie można), bagatelizowała moją "miłość" - to uważałabym, że mnie po prostu krzywdzi i nie szanuje mnie.

Jak któraś napisała: "dorosłość to samowystarczalność" w domyśle zarabianie na siebie - a guzik prawda. Dziecko zaczyna być dorosłe, nie jeśli potrafi zarobić na siebie (bo do pracy potrafi iść każdy matoł) tylko wtedy, kiedy zaczyna odpowiadać za swoje czyny, przewidywać konsekwencje pewnych zachowań i próbować rozmawiać bez wymuszania, histerii. Argumentować swoje racje i poddawać się racjom rodzica. Finanse to kwestia drugorzędna, bo jak powiedziałam do pracy potrafi pójść każdy, ale co z tego jeśli nie umie się porozumieć z innymi ludźmi i nie jest odpowiedzialny?

Kolejna sprawa to obowiązki w domu. Widziałam mnóstwo postów o tym, że zamiast spotykać się z autorką wątku, powinien wziąć się za obowiązki w domu. Skąd u licha wiecie, że on nic nie robi? Nie wiem na czym opieracie swoje teorie.

Tak jak kilka dziewczyn napisało: jest rok szkolny, lekcje prawdopodobnie trwają do 14-15, potem chłopak idzie zjeść/ugotować obiad (1,5-2 godzin mu to zajmuje), czas ma do 18. Oznacza to, że z dziewczyną spędza 2 godziny.

Może dlatego chcą się widywać codziennie? Bo 2 godziny to za mało (i dla mnie to jest zrozumiałe) Może gdyby mogli widzieć się po 4 godziny (np. 2,3 razy w tygodniu) wystarczyłoby to im? Bo w ciągu tych 4 godzin nacieszyliby się sobą i mogliby następnego dnia chcieć od siebie odpocząć?

2 godziny to baaardzo mało, dziewczyny przecież na dobrą sprawę oni nie mogą pójść do kina na film, czy na basen. Jeśli mieszkają w większym mieście, to ja im współczuję. Przecież do kina trzeba dojechać, na seans chwilę poczekać (nie zawsze można wejść z ulicy i pójść prosto na film), film też trwa ok. 1,5 - 2 godzin. Żeby być na 18, musieliby chyba wyjść w połowie seansu. O basenie nie wspomnę, bo zanim by zaczęliby pływać, musieliby biec i się suszyć (lato się skończyło i nie można sobie wyjść z mokrymi włosami).

Zauważyłam, że najbardziej Was oburza to, iż oni "siedzą w domu". A może to im pasuje? Czy Waszym zdaniem trzeba biegać z dziewczyną po zbiórkach harcerskich, kursach fotografii i tym podobnych, żeby owo chodzenie ze sobą nie było żałosne, mało ambitne i destrukcyjne? No litości... Ludzie są różni, nastolatki są różne. Może oni siedzą w domu rozmawiają ze sobą i po prostu jest im dobrze? Czy to takie złe? Czy koniecznie w wieku 17 lat trzeba biegać wszędzie, zajmować się wszystkim? Ja uważam, że zainteresowania powinno się rozwijać i powinno się ich szukać, ale chyba najlepszym do tego okresem jest czas studiów. Wtedy zaczynamy ciężko pracować, utrzymywać się, zaczynają się realia. Zaś najlepszym okresem na "szczenięcą miłość", przesiadywanie ze sobą jest okres, w którym jest autorka i jej chłopak.

Kolejny tekst, który rozbroił mnie i mojego faceta to ten, że: "może mama nie boi się puszczać go z kolegami, bo w grupie jest bezpieczniej" Taaa, grupa 17 latków, którzy mają "genialne" pomysły co 3 minuty, chleją piwko, z pewnością jest bezpieczna Facet stwierdził, że jeśli chłopakowi ma się coś stać, to prędzej stanie mu się z kolegami, niż samemu (lub z dziewczyną) Tym bardziej, że z kolegami może siedzieć długo, a dziewczynę pewnie musiałby odprowadzić wcześniej.
No i w ogóle cały ten strach. Ja to rozumiem, bo sama obawiam się o moich bliskich, ale nie popadajmy w paranoję. Może niedługo z domu nie będziemy wychodzić? W dzisiejszych czasach nie jest bezpiecznie nawet w szkole. W biały dzień ludzie są okradani, zaczepiani, nie tylko wieczorem.
Pieknie napisane !! jedyna osoba, ktora napisala wszystko od poczatku do konca tak jak powinno byc i w kazdym slowie ma racje
zgadzam sie z tym co do jednego zdania
Asiaa90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-12, 12:26   #87
Madelaine87
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Wiadomości: 1 647
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

BlackRainbow nie przesadzaj bo to ty teraz przesadasz a nie my dlaczego takie jest nasze stanowisko a nie inne?

bo dziecko ma być przede wszystkim dzieckiem dla rodzica a nie kumplem czy przyjacielem z którym zawsze trzeba iść na ustępstwa. Moje osobiste zdanie jest takie ze rodzic który daje za dużo luzu ma swoje dziecko gdzieś i idzie na łatwiznę. Rodzic ma swoje prawa bo jest rodzicem, dziecko jest dzieckiem i wiek tego nie zmienia. Jednak nie wszyscy sa w stanie to zrozumieć. Ja zawsze starałam się stać po stronie rodziców bo rozumiałam ich i wiedziałam jaka jest zasada: oni są rodzicami, ja dzieckiem.
Madelaine87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-12, 13:16   #88
Black Rainbow
Zadomowienie
 
Avatar Black Rainbow
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 1 641
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Madelaine87, ale ja nie przesadzam. Stwierdzam tylko, że właśnie w tym wieku jest czas na miłość, i ja rozumiem to, że dwoje nastolatków chce spędzać ze sobą czas. Nie uważam również żeby siedzenie w domu było destrukcyjne.

Któraś dziewczyna napisała, że dzieci powinny siedzieć w domu i czytać książki, to by tylu bandziorów nie było. A może oni czytają w tym domu książki, tyle że razem? Ja tak robiłam i robię do tej pory. Zdarza się, że facet przychodzi do mnie i po prostu czytamy książki. Robi się coraz zimniej, więc co, oni mają po parku chodzić jak deszcz leje? Mogą pójść do pizzeri, ale nie sądzę, by mieli tyle pieniędzy by codziennie gdzieś wychodzić (kręgle, kino itp.) Przecież nie wiemy jak oni dokładnie ten czas spędzają, co robią. A tutaj takie gromy na nich spadają.

Nie popieram tego, żeby w tym wieku zachowywać się jak stare dobre małżeństwo i siedzieć ze sobą 24 godziny na dobę olewając rodzinę, szkołę, własne zainteresowania (jeśli ktoś takowe posiada). Nie piszę również żeby ten chłopak sprzeciwiał się matce i nie nocował (powiedzmy) w domu. Rodzice są od tego żeby wychowywać dzieci, aczkolwiek uważam, że w pewnych sytuacjach powinni być dla swoich dziećmi przyjaciółmi. Sprawa pierwszej miłości to właśnie ta sytuacja. Powinni doradzać, wysłuchiwać problemów i pomagać je rozwiązać.

Gdy po raz pierwszy się zakochałam, moja mama była dla mnie najlepszą przyjaciółką. Doradzała mi, wysłuchiwała, ale zachowywała się też jak rodzic, jeśli przekraczałam pewne granice przywoływała mnie do porządku.

Czy Waszym zdaniem te 2 godziny dla "wielkiej nastoletniej miłości" to aż tak dużo? Tym bardziej jeśli (tak jak napisałam) oni na dobrą sprawę do kina nie zdążą pójść? No nie oszukujmy się, bycie w domu o 18 (nawet jeśli jest to sezon jesienno-zimowy, który dla mnie nic nie znaczy w gruncie rzeczy) normalne nie jest. I ja uważam, że mama chłopaka ma faktycznie coś przeciw tej dziewczynie. Gdyby była nadopiekuńcza, to z kolegami też by nie pozwalała mu wychodzić.
Black Rainbow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-12, 13:31   #89
trele morele
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 87
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Jako matka, kocham swojego synka ponad życie i tak będzie nawet kiedy będzie miał 50 lat (jeśli tego dożyje). Też pilnuję go i staram ochronić przed złem tego świata ale trzeba umieć znaleźć w tym rozsądną granicę. Dziecko musi się przewrócić żeby wiedziało jak to boli. Musi też czasem postawić się rodzicom, żebyśmy zauważyli już młodego człowieka a nie ukochanego synusia. To boli ale taka jest kolej rzeczy i jeśli chłopak się nie postawi, nie porozmawia szczerze z matką to zawsze będzie między nimi coś nie tak. Nie chodzi tu tylko o dziewczwnżę ale o wiele innych rzeczy w których ulegnie matce. To źle wróży dla niego na przyszłość.
A jeśli myślicie, że po ukończeniu 18 lat sytuacja się sama rozwiąże to bardzo się mylicie. To nie jakiś magiczny dzień, żadne cudowne moce na nas nie spłyawją! Czujemy się tak samo bezradni jak dzień wcześniej
To przykre ale prawdziwe.
Więc moja rada to rozmowa i obrona swoich racji, może uda się wypracować jakiś kompromis?
Powodzenia
trele morele jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-12, 14:18   #90
voice_of_silence
Zakorzenienie
 
Avatar voice_of_silence
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 4 378
Dot.: Nadopiekuńcza matka 17 letniego chłopaka! POMOCY!

Cytat:
Napisane przez Black Rainbow Pokaż wiadomość
Tak czytam ten wątek i nie mogę się nadziwić Dziewczyny, gdyby moja mama zachowywała się tak jak niektóre z Was (a ja bym miała lat 17, a nie 24) to już dawno bym się wyprowadziła.

Jedyne co widzę w Waszych wypowiedziach to chęć podporządkowania sobie dziecka i odwieczny tekst o tym, że skoro utrzymujecie WŁASNE dziecko, to ono ma być Wam wdzięczne, padać do stóp i siedzieć cicho, bo jak nie to fora ze dwora

Nie wspominając o tym, że dziecko nie powinno mieć chłopaka/dziewczyny, bo to po pierwsze strata czasu (a mogłoby w tym czasie chodzić na dodatkowe zajęcia) brak szacunku do rodziny (bo jak to! widzieć się z dziewczyną zamiast siedzieć w domu z rodzinką?)

Opanujcie się!

A! I teksty o tym, że z chłopaka wyrośnie obibok, jak będzie się spotykał codziennie z dziewczyną (bo to przecież Waszym zdaniem oczywiste, że jak się z nią widzi to nic w domu nie robi)

Ja uważam, że młodość to przede wszystkim czas na miłość, spotkania z sympatią i normalne jest, że w tym wieku cały czas chce się spędzać z ową sympatią. Dla mnie to jest oczywiste i uważam, że to jest jak najbardziej wskazane, po to by dziecko uczyło się budować relacje płcią przeciwną. A nie wyrośnie potem oszołom, który myśli tylko o sobie, swoich ambicjach, a potrzeb żony nie dostrzega Rozmawiać z nią nie potrafi, a poza tym uważa, że żona jest obcą osobą, a najważniejsza jest rodzina.

Gdyby moja matka nie szanowała moich uczuć, wyśmiewała je (bo kilka z Was w swoich postach właśnie to robiło, wyśmiewało się, że w tym wieku to związku tworzyć przecież nie można), bagatelizowała moją "miłość" - to uważałabym, że mnie po prostu krzywdzi i nie szanuje mnie.

Jak któraś napisała: "dorosłość to samowystarczalność" w domyśle zarabianie na siebie - a guzik prawda. Dziecko zaczyna być dorosłe, nie jeśli potrafi zarobić na siebie (bo do pracy potrafi iść każdy matoł) tylko wtedy, kiedy zaczyna odpowiadać za swoje czyny, przewidywać konsekwencje pewnych zachowań i próbować rozmawiać bez wymuszania, histerii. Argumentować swoje racje i poddawać się racjom rodzica. Finanse to kwestia drugorzędna, bo jak powiedziałam do pracy potrafi pójść każdy, ale co z tego jeśli nie umie się porozumieć z innymi ludźmi i nie jest odpowiedzialny?

Kolejna sprawa to obowiązki w domu. Widziałam mnóstwo postów o tym, że zamiast spotykać się z autorką wątku, powinien wziąć się za obowiązki w domu. Skąd u licha wiecie, że on nic nie robi? Nie wiem na czym opieracie swoje teorie.

Tak jak kilka dziewczyn napisało: jest rok szkolny, lekcje prawdopodobnie trwają do 14-15, potem chłopak idzie zjeść/ugotować obiad (1,5-2 godzin mu to zajmuje), czas ma do 18. Oznacza to, że z dziewczyną spędza 2 godziny.

Może dlatego chcą się widywać codziennie? Bo 2 godziny to za mało (i dla mnie to jest zrozumiałe) Może gdyby mogli widzieć się po 4 godziny (np. 2,3 razy w tygodniu) wystarczyłoby to im? Bo w ciągu tych 4 godzin nacieszyliby się sobą i mogliby następnego dnia chcieć od siebie odpocząć?

2 godziny to baaardzo mało, dziewczyny przecież na dobrą sprawę oni nie mogą pójść do kina na film, czy na basen. Jeśli mieszkają w większym mieście, to ja im współczuję. Przecież do kina trzeba dojechać, na seans chwilę poczekać (nie zawsze można wejść z ulicy i pójść prosto na film), film też trwa ok. 1,5 - 2 godzin. Żeby być na 18, musieliby chyba wyjść w połowie seansu. O basenie nie wspomnę, bo zanim by zaczęliby pływać, musieliby biec i się suszyć (lato się skończyło i nie można sobie wyjść z mokrymi włosami).

Zauważyłam, że najbardziej Was oburza to, iż oni "siedzą w domu". A może to im pasuje? Czy Waszym zdaniem trzeba biegać z dziewczyną po zbiórkach harcerskich, kursach fotografii i tym podobnych, żeby owo chodzenie ze sobą nie było żałosne, mało ambitne i destrukcyjne? No litości... Ludzie są różni, nastolatki są różne. Może oni siedzą w domu rozmawiają ze sobą i po prostu jest im dobrze? Czy to takie złe? Czy koniecznie w wieku 17 lat trzeba biegać wszędzie, zajmować się wszystkim? Ja uważam, że zainteresowania powinno się rozwijać i powinno się ich szukać, ale chyba najlepszym do tego okresem jest czas studiów. Wtedy zaczynamy ciężko pracować, utrzymywać się, zaczynają się realia. Zaś najlepszym okresem na "szczenięcą miłość", przesiadywanie ze sobą jest okres, w którym jest autorka i jej chłopak.

Kolejny tekst, który rozbroił mnie i mojego faceta to ten, że: "może mama nie boi się puszczać go z kolegami, bo w grupie jest bezpieczniej" Taaa, grupa 17 latków, którzy mają "genialne" pomysły co 3 minuty, chleją piwko, z pewnością jest bezpieczna Facet stwierdził, że jeśli chłopakowi ma się coś stać, to prędzej stanie mu się z kolegami, niż samemu (lub z dziewczyną) Tym bardziej, że z kolegami może siedzieć długo, a dziewczynę pewnie musiałby odprowadzić wcześniej.
No i w ogóle cały ten strach. Ja to rozumiem, bo sama obawiam się o moich bliskich, ale nie popadajmy w paranoję. Może niedługo z domu nie będziemy wychodzić? W dzisiejszych czasach nie jest bezpiecznie nawet w szkole. W biały dzień ludzie są okradani, zaczepiani, nie tylko wieczorem.
Cytat:
Napisane przez Black Rainbow Pokaż wiadomość
Madelaine87, ale ja nie przesadzam. Stwierdzam tylko, że właśnie w tym wieku jest czas na miłość, i ja rozumiem to, że dwoje nastolatków chce spędzać ze sobą czas. Nie uważam również żeby siedzenie w domu było destrukcyjne.

Któraś dziewczyna napisała, że dzieci powinny siedzieć w domu i czytać książki, to by tylu bandziorów nie było. A może oni czytają w tym domu książki, tyle że razem? Ja tak robiłam i robię do tej pory. Zdarza się, że facet przychodzi do mnie i po prostu czytamy książki. Robi się coraz zimniej, więc co, oni mają po parku chodzić jak deszcz leje? Mogą pójść do pizzeri, ale nie sądzę, by mieli tyle pieniędzy by codziennie gdzieś wychodzić (kręgle, kino itp.) Przecież nie wiemy jak oni dokładnie ten czas spędzają, co robią. A tutaj takie gromy na nich spadają.

Nie popieram tego, żeby w tym wieku zachowywać się jak stare dobre małżeństwo i siedzieć ze sobą 24 godziny na dobę olewając rodzinę, szkołę, własne zainteresowania (jeśli ktoś takowe posiada). Nie piszę również żeby ten chłopak sprzeciwiał się matce i nie nocował (powiedzmy) w domu. Rodzice są od tego żeby wychowywać dzieci, aczkolwiek uważam, że w pewnych sytuacjach powinni być dla swoich dziećmi przyjaciółmi. Sprawa pierwszej miłości to właśnie ta sytuacja. Powinni doradzać, wysłuchiwać problemów i pomagać je rozwiązać.

Gdy po raz pierwszy się zakochałam, moja mama była dla mnie najlepszą przyjaciółką. Doradzała mi, wysłuchiwała, ale zachowywała się też jak rodzic, jeśli przekraczałam pewne granice przywoływała mnie do porządku.

Czy Waszym zdaniem te 2 godziny dla "wielkiej nastoletniej miłości" to aż tak dużo? Tym bardziej jeśli (tak jak napisałam) oni na dobrą sprawę do kina nie zdążą pójść? No nie oszukujmy się, bycie w domu o 18 (nawet jeśli jest to sezon jesienno-zimowy, który dla mnie nic nie znaczy w gruncie rzeczy) normalne nie jest. I ja uważam, że mama chłopaka ma faktycznie coś przeciw tej dziewczynie. Gdyby była nadopiekuńcza, to z kolegami też by nie pozwalała mu wychodzić.
W zupełności zgadzam się z Black Rainbow.

Cytat:
Napisane przez Madelaine87 Pokaż wiadomość
BlackRainbow nie przesadzaj bo to ty teraz przesadasz a nie my dlaczego takie jest nasze stanowisko a nie inne?

bo dziecko ma być przede wszystkim dzieckiem dla rodzica a nie kumplem czy przyjacielem z którym zawsze trzeba iść na ustępstwa. Moje osobiste zdanie jest takie ze rodzic który daje za dużo luzu ma swoje dziecko gdzieś i idzie na łatwiznę. Rodzic ma swoje prawa bo jest rodzicem, dziecko jest dzieckiem i wiek tego nie zmienia. Jednak nie wszyscy sa w stanie to zrozumieć. Ja zawsze starałam się stać po stronie rodziców bo rozumiałam ich i wiedziałam jaka jest zasada: oni są rodzicami, ja dzieckiem.
Nikt tutaj nie chce zmusić matki do puszczenia chłopaka zupełnie luzem. Ale kiedy kompromis jest możliwy do uzyskania to dlaczego nie próbować rozmawiać? Zakładając, że ma się jakieś konkretne argumenty. Bo rodzic jest rodzicem i ja mam siedzieć cicho? I tak dobije do 24 roku życia wracając do domu o 18 bo przecież mama już raz powiedziała.

I uważam że wiek wiele zmienia. Moja mama jak na czasy i miejsce w których się wychowała jest naprawdę współczesną kobieta w kwestii wychowywania dzieci. Zawsze dawała mi dużo luzu. Wychodziła z założenia, ze im więcej zabrania się dzieciom tym więcej ma się z nimi problemów. Nie znaczy to, że puszczała mnie samopas.
Nie raz się zdarzało, ze płakałam, krzyczałam, kłóciłam się z nią, bo chcę wyjść z domu czy iść nad jezioro ze znajomymi, że wstyd bo wszyscy mogą tylko nie ja. I wiem, że miała wtedy rację zabraniając mi tego, ale miałam 14/15 lat. Im byłam starsza tym więcej mogłam i tym większe kompromisy mogłyśmy osiągać wspólną rozmową.
Mam 21 lat, wciąż jestem dzieckiem swoich rodziców, mieszkam z nimi, uczę się i utrzymują mnie, ale uważają mnie za dorosłego, odpowiedzialnego człowieka i już od ładnych paru lat nie usłyszałam pod swoim adresem żadnego nakazu, ani zakazu.

Jak już wcześniej napisałam, zakładając, że mają dla siebie 2 h dziennie i zaraz po szkole odrabiają lekcje (co autorka potwierdziła) ma prawo mu się to nie podobać.

I zastanawiam się po co, dlaczego i jakim prawem przeszkadza komuś sposób spędzania przez nich czasu. Jeśli nie szlajają się po barach, nie chleją, nie organizują rozrób i nie napadają na staruszki to czemu komuś przeszkadza, ze siedzą sobie grzecznie w domu, oglądają telewizję, może grają w scrable, eurobiznes. Skoro lubią? To jest ich czas wolny. Kto powiedział że nie mają poza tym żadnych zainteresowań i że siedzą bezczynnie ze sobą dzień w dzień gapiąc się w sufit?

Swoja drogą kiedy ja w wieku 17 lat siedziałam w domu to moja mama zawsze pytała co się stało i czy się pokłóciłam z Kaśką czy tam z Markiem, bo go dzisiaj u nas (czy tam mnie u niego) nie ma. Bo to jest jednak trochę dziwne. I jak świat stoi nie widziałam nastolatka który woli spędzać czas z mamą niż ze znajomymi. To się z wiekiem dopiero zmienia i to nie zawsze. I już widzę szczęśliwą mamę, która siłą zatrzymała swojego synusia by z nią posiedział, gdy ewidentnie wolałby gdzie indziej.

I jeśli nie zaniedbuje obowiązków domowych, w miarę się uczy i nie trzeba go co sobotę odbierać z komisariatu to ingerencja w sposób spędzania przez niego czasu jest dla mnie co najmniej niezrozumiała.
__________________
Kocham luksus. A luksus polega nie na bogactwie i ornamentach, ale na braku wulgarności.

Coco Chanel

Wyzwanie czytelnicze 2019

Edytowane przez voice_of_silence
Czas edycji: 2010-09-12 o 14:33
voice_of_silence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:34.