Ludzkie zachowania i poglądy które dziwią cz.4

[201604200942]

Napisane przez Nimfa20

Mnie dziwią rodzice, którzy chcą, aby tylko dziecko zdało. Nieważne, jak, z jakimi ocenami, byleby był promocja do następnej klasy

Ja: I jak tam w szkole?
Kuzynka/sąsiadka : Dobrze. Zdam.
Ja: Jakie masz oceny na koniec?
Kuzynka/sąsiadka - 2,3 , ale mama/tata/rodzice powiedzieli, że mam tylko zdać - wzruszenie ramionami i zadowolenie.

Kurczę, moja mama siedziała ze mną do ok. 6 kl. do kiedy mogła mi coś wytłumaczyć. I miałam dobre oceny. Czego teraz takie dziecko się uczy? Ujdzie jeszcze, kiedy oboje rodzice pracują, ale matka, która siedzi w domu albo ojciec i nie potrafią dopilnować dziecka?

A Wy jak sądzicie?

Ja nie wiem, czy rodzice są w stanie zmusić szesnastolatka do nauki. On musi sam dojść do tego, że warto czasem zasiąść nad książkami.

Napisane przez Suvia

Siedziałam w LO (!) z dziewczyną, której rodzice byli z tych pytających: "plus czwórka...A dlaczego nie pięć? ile osób w klasie miało piątki?"

nosz kurdę ;/

ja w gimnazjum miałam kolezankę, która się popłakała, gdy dostała 2 ze sprawdzianu i powiedziała, że rodzice ją zabiją za taką ocenę. I w ten sposób podwyższała sobie oceny. Na litość.

[agniesikk]

A mnie dziwią studenci, którzy nie pracują w wakacje. 3 miesiące to kupa czasu, żeby zarobić chociaż trochę i mieć na własne wydatki. Nie kumam, po prostu nie kumam. I nie rozumiem rodziców, którzy w ogóle dziecka nie nakłaniają do wakacyjnej pracy. Wychowują sobie jakąś ofiarę losu, a nawet przy głupiej pracy za granicą można ulepszyć znajomość języka obcego.

[KatriinaFi]

Napisane przez agniesikk

A mnie dziwią studenci, którzy nie pracują w wakacje. 3 miesiące to kupa czasu, żeby zarobić chociaż trochę i mieć na własne wydatki. Nie kumam, po prostu nie kumam. I nie rozumiem rodziców, którzy w ogóle dziecka nie nakłaniają do wakacyjnej pracy. Wychowują sobie jakąś ofiarę losu, a nawet przy głupiej pracy za granicą można ulepszyć znajomość języka obcego.

A ja myślałam, że to osobista sprawa każdego Może ktoś miał ciężko rok i chce odpocząć (po to chyba są wakacje)? A może po prostu nie czuje takiej potrzeby, ma zamożnych rodziców? Pominę fakt, że czasem ktoś uczy się daleko od domu i przyjeżdża tam trzy razy w roku.

[megamag]

Napisane przez lutien

Mnie ostatnio dziwi zachowanie teścia. mianowicie NIGDY nie płacą żadnych rachunków w terminie. Oczywiście po kilku dniach dostają wezwanie do zapłaty i wtedy jest wielkie oburzenie, że jak to wezwanie, on zapłaci kiedy zapłaci i im guzik do tego Jakby wielką łaskę robili płacąc rachunki.

Jak go odetną to się uspokoi.

Napisane przez agniesikk

A mnie dziwią studenci, którzy nie pracują w wakacje. 3 miesiące to kupa czasu, żeby zarobić chociaż trochę i mieć na własne wydatki. Nie kumam, po prostu nie kumam. I nie rozumiem rodziców, którzy w ogóle dziecka nie nakłaniają do wakacyjnej pracy. Wychowują sobie jakąś ofiarę losu, a nawet przy głupiej pracy za granicą można ulepszyć znajomość języka obcego.

Od pracy to tylko garb rośnie, ja tam żałuję że na studiach pracowałam, to ostatni dzwonek żeby odpocząć. Potem już tyrasz do śmierci.

[dziad kalwaryjski]

Napisane przez agniesikk

A mnie dziwią studenci, którzy nie pracują w wakacje. 3 miesiące to kupa czasu, żeby zarobić chociaż trochę i mieć na własne wydatki. Nie kumam, po prostu nie kumam. I nie rozumiem rodziców, którzy w ogóle dziecka nie nakłaniają do wakacyjnej pracy. Wychowują sobie jakąś ofiarę losu, a nawet przy głupiej pracy za granicą można ulepszyć znajomość języka obcego.

Moi rodzice mówią żebym nie pracowała, bo:
- stać nas na to bym nie pracowała
- jeszcze w życiu się narobię,
- doświadczenie zdobyte w pracach wakacyjnych w moim zawodzie mi sie nie przyda
- lepiej odpocząć i korzystać z wakacji skoro mam na to możliwość, bo kiedyś ograniczona urlopem/rodziną nie będę jej miała
- i tak ciężko w moim małym mieście znaleźć porządną pracę, z której byłabym w stanie wyżyć miesiąc, gdyż moi rodzice są zdania, że albo pracuję i normalnie się dokładam do życia, albo nie pracuję i odpoczywam, używam życia studentki.

Więc chyba prosto wykalkulować, że średnio mi się taka wakacyjna praca opłaca

[Cola_Ola]

Napisane przez KatriinaFi

A ja myślałam, że to osobista sprawa każdego Może ktoś miał ciężko rok i chce odpocząć (po to chyba są wakacje)? A może po prostu nie czuje takiej potrzeby, ma zamożnych rodziców? Pominę fakt, że czasem ktoś uczy się daleko od domu i przyjeżdża tam trzy razy w roku.

Zgadzam się. Moi rodzice też nie chcieli żebym pracowała. Jestem wykończona po swoim kierunku i marzę o słodkim leniuchowaniu. A i tak we wrześniu mam jeszcze egzaminy więc niedługo czeka mnie ostre zaukwanie znowu.

[Julie_]

Napisane przez agniesikk

A mnie dziwią studenci, którzy nie pracują w wakacje. 3 miesiące to kupa czasu, żeby zarobić chociaż trochę i mieć na własne wydatki. Nie kumam, po prostu nie kumam. I nie rozumiem rodziców, którzy w ogóle dziecka nie nakłaniają do wakacyjnej pracy. Wychowują sobie jakąś ofiarę losu, a nawet przy głupiej pracy za granicą można ulepszyć znajomość języka obcego.

Przez długi czas też mnie to dziwiło - jak można nie pracować kiedy wydaje się, że dana osoba ma idealne warunki, żeby tę pracę podjąć. Jednak pewnego razu spotkałam się z sytuacją dziewczyny co z przyczyn osobistych musiała zrezygnować z pracy. Wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo można niektórych zranić epitetami w stylu - nic nie robiący student czy leniwa osoba. Niekiedy sytuacja rodzinna / zdrowotna potrafi nam uniemożliwić plany łatwe w realizacji.

[kasieńka:)]

Napisane przez SamaraMorganx

Ja nie wiem, czy rodzice są w stanie zmusić szesnastolatka do nauki. On musi sam dojść do tego, że warto czasem zasiąść nad książkami.




ja w gimnazjum miałam kolezankę, która się popłakała, gdy dostała 2 ze sprawdzianu i powiedziała, że rodzice ją zabiją za taką ocenę. I w ten sposób podwyższała sobie oceny. Na litość.

Na dobrą sprawę, szesnastolatek powinien mieć wyrobiony nawyk "uczenia się", a jeśli rodzice tego nawyku w nim wcześniej nie wyrobili, to, że tak powiem, szkoda i zmuszanie nic nie da.

[gazowane lody]

ja się w gimnazjum popłakałam jak dostałam 3 ..
ale to dlatego że w podstawówce miałam same 5 i od święta 4 a świadectwa średnia powyżej 4,5 i mi było przykro.. a ne dlatego że się bałam taty

[rickybobby]

Napisane przez agniesikk

A mnie dziwią studenci, którzy nie pracują w wakacje. 3 miesiące to kupa czasu, żeby zarobić chociaż trochę i mieć na własne wydatki. Nie kumam, po prostu nie kumam. I nie rozumiem rodziców, którzy w ogóle dziecka nie nakłaniają do wakacyjnej pracy. Wychowują sobie jakąś ofiarę losu, a nawet przy głupiej pracy za granicą można ulepszyć znajomość języka obcego.

Ponad dwudziestoletniej osoby juz sie nie wychowuje,chyba że rzeczywiscie jest ofiarą losu,która trzeba kierować...

Oprócz argumentu,który podało juz pare dziewczyn,że ktos chce odpocząć/nie ma finansowej potrzeby,jest jeszcze to ,że mnóstwo studentów pracuje dorywczo i sie uczy dziennie.Wtedy wakacyjny odpoczynek i odprężenie jest tym bardziej wyczekiwane.

[Hadassah]

Napisane przez kasieńka:)

Na dobrą sprawę, szesnastolatek powinien mieć wyrobiony nawyk "uczenia się", a jeśli rodzice tego nawyku w nim wcześniej nie wyrobili, to, że tak powiem, szkoda i zmuszanie nic nie da.

Mnóstwo osób zaczyna dopiero wyrabiać sobie ten nawyk w liceum - większość dzieci w podstawówce nie miała problemów z ocenami, podobnie w gimnazjum, przyszli do 'lepszego' lo bo byli zdolni a tu BAM!, trzeba się uczyć (tak to było u mnie, niektórym wyszło na dobre, niektórzy ledwo skończyli aczkolwiek z nienajgorzej napisaną maturą mimo wszystko).

Za to zawsze dziwiło mnie zwalanie złych ocen na nauczycieli. Byli tacy co przed postawieniem piątki bronili się jak mogli i co jakiś czas złośliwie ocenili (tru story), ale ci co notorycznie narzekali to zazwyczaj kuleli ze wszystkiego...

[Finlora]

Zdziwiło mnie dzisiaj zachowanie urzędniczki - byliśmy z TŻ'em w urzędzie załatwić pewną sprawę i jak pani usłyszała, że TŻ jest nauczycielem (jakoś tak w rozmowie wyszło) to pomruczała coś pod nosem, a potem głośno stwierdziła, że nauczyciele to największa zakała ludzkości. I powtórzyła to jeszcze kilka razy. Zagotowało się w nas i pierwsza myśl, która przyszła do głowy to "To może poprzerzucamy się teraz dowcipami na temat urzędników?", ale nic nie powiedzieliśmy, żeby nie wdawać się w niepotrzebne przepychanki.
Ja też mam niezbyt fajne doświadczenia jeśli chodzi o urzędników państwowych, ale nie twierdzę, że wszyscy są tacy sami.
Przyznam, że nie spodziewałam się tego po tej kobiecie, bo miałam już nią kontakt kilka razy i zawsze wydawała mi się fajną babką.

[201604200942]

Napisane przez Finlora

Zdziwiło mnie dzisiaj zachowanie urzędniczki - byliśmy z TŻ'em w urzędzie załatwić pewną sprawę i jak pani usłyszała, że TŻ jest nauczycielem (jakoś tak w rozmowie wyszło) to pomruczała coś pod nosem, a potem głośno stwierdziła, że nauczyciele to największa zakała ludzkości. I powtórzyła to jeszcze kilka razy. Zagotowało się w nas i pierwsza myśl, która przyszła do głowy to "To może poprzerzucamy się teraz dowcipami na temat urzędników?", ale nic nie powiedzieliśmy, żeby nie wdawać się w niepotrzebne przepychanki.
Ja też mam niezbyt fajne doświadczenia jeśli chodzi o urzędników państwowych, ale nie twierdzę, że wszyscy są tacy sami.
Przyznam, że nie spodziewałam się tego po tej kobiecie, bo miałam już nią kontakt kilka razy i zawsze wydawała mi się fajną babką.

może miała złe wspomnienia związane ze szkołą?

[Impersona]

Napisane przez agniesikk

A mnie dziwią studenci, którzy nie pracują w wakacje. 3 miesiące to kupa czasu, żeby zarobić chociaż trochę i mieć na własne wydatki. Nie kumam, po prostu nie kumam. I nie rozumiem rodziców, którzy w ogóle dziecka nie nakłaniają do wakacyjnej pracy. Wychowują sobie jakąś ofiarę losu, a nawet przy głupiej pracy za granicą można ulepszyć znajomość języka obcego.

Na studiach nigdy nie pracowałam w wakacje. Przecież to są wakacje Człowiek zdąży się napracować, a okres nauki to niestety jedyny czas, gdy większość może tyle czasu odetchnąć, więc szczęśliwi, ktorzy nie idą do roboty. A argument o obcym języku totalnie z czapy- przecież na wakacyjnym wyjeździe za granicę w celu grzania tyłka też można się pouczyć. Myślisz, że ktoś, kto np. zapitala 12 godzin dziennie w tulipanach, czy fabryce, nagada się więcej, niż ten, ktory grzeje tyłek? Jak ktoś chce się uczyć, to nauczy się nawet sam z samouczka. Moim zdaniem pracowanie (również nauka) również w wakacje, nie z konieczności, a checi, to pracoholizm


A co do ocen, to powiem od drugiej strony, czyli z punktu widzenia nauczyciela- wpieniają mnie rodzice, którzy przyłażą wymuszać lepsze oceny na semestr. Wygrała parka, która prawie mnie pobiła po semestrze zimowym, wrzeszcząc, że ich córka ma same 5, jedną 4 i jak ja śmiałam dać jej 3, przecież widzę po innych przedmiotach, że to wzorowa uczennica. A co mnie obchodzi, że ma 5 z przyrody? Darli się i z każdej strony próbowali mnie przekonać, uzywając naprawdę śmiesznych argumentów np. że tata dziewczynki robi doktorat, więc ona nie jest głupa (mają wspólną głowę chyba).I oczywiście córeczka jest genialna, wspaniała, a ja podła i po prostu się uwzięłam, zazdroszczę, czy Bóg wie co jeszcze. Żeby było śmiesznie- dziewczynka spokojna, nigdy o niej źle nie pomyślałam, w życiu nie pomyślałabym, że ma takich rodziców.

[Finlora]

Napisane przez SamaraMorganx

może miała złe wspomnienia związane ze szkołą?

Ja też nie przepadami za urzędnikami, ale żadnemu nie powiem, że wszyscy urzędnicy to darmozjady i powinno być ich o połowę mniej

Napisane przez Impersona

A co do ocen, to powiem od drugiej strony, czyli z punktu widzenia nauczyciela- wpieniają mnie rodzice, którzy przyłażą wymuszać lepsze oceny na semestr. Wygrała parka, która prawie mnie pobiła po semestrze zimowym, wrzeszcząc, że ich córka ma same 5, jedną 4 i jak ja śmiałam dać jej 3, przecież widzę po innych przedmiotach, że to wzorowa uczennica. A co mnie obchodzi, że ma 5 z przyrody? Darli się i z każdej strony próbowali mnie przekonać, uzywając naprawdę śmiesznych argumentów np. że tata dziewczynki robi doktorat, więc ona nie jest głupa (mają wspólną głowę chyba).I oczywiście córeczka jest genialna, wspaniała, a ja podła i po prostu się uwzięłam, zazdroszczę, czy Bóg wie co jeszcze. Żeby było śmiesznie- dziewczynka spokojna, nigdy o niej źle nie pomyślałam, w życiu nie pomyślałabym, że ma takich rodziców.

Ile ja się nasłuchałam na ten temat od TŻ'a
Zresztą sama miałam taką koleżankę w podstawówce i w liceum, której rodzice przychodzili do nauczycieli, żeby wybłagać wyższą ocenę, no bo ona tyle się uczyła i w ogóle

[aalexandria]

Co do pracowania we wakacji, to można przecież znaleźć jakiś ciekawy staż związany studiami. ;-) Nie musi to być koniecznie fabryka czy zbieranie tulipanów. Poza tym, nabiera się jakiegoś doświadczenia, można poznać politykę firmy, a w ostatnich latach studiów firma może zaoferować pełen etat.
Teraz, kiedy to w każdym ogłoszeniu o pracę wymagane jest doświadczenie, to ważne by nie być już "początkującym" na rynku pracy, a przecież praktyka na studiach jest niewystarczająca. ;-)

[agniesikk]

Napisane przez Julie_

Przez długi czas też mnie to dziwiło - jak można nie pracować kiedy wydaje się, że dana osoba ma idealne warunki, żeby tę pracę podjąć. Jednak pewnego razu spotkałam się z sytuacją dziewczyny co z przyczyn osobistych musiała zrezygnować z pracy. Wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo można niektórych zranić epitetami w stylu - nic nie robiący student czy leniwa osoba. Niekiedy sytuacja rodzinna / zdrowotna potrafi nam uniemożliwić plany łatwe w realizacji.

Takich przypadkow nie uwzglednialam w swojej wypowiedzi, to oczywiste, ze jak ktos ma trudna sytuacje, to nie pracuje i tyle. Ale jesli ktos zwyczajnie obija dupsko w domu, narzeka na brak kasy, daleko od znajomych, nie ma za co pojechac np. nad morze itp., to dla mnie to jest dziwne i tyle. Mozna zakasac rekawy i isc do pracy, a nie siedziec i narzekac, ze nic w telewizji nie ma, a na wizazu sezon ogorkowy :

aalexandria ma w 100% racje, nawet warto czasem robic darmowe praktyki, nawet jak to w tym momencie jest zupelnie nieoplacalne. Za to po studiach zwieksza sie szanse na dostanie pracy.

Impersona, czasem trzeba miec za co grzac tylek za granica, nie wszyscy dostaja od rodzicow ekstra dwa tysie na wyjazd

[BioIvO]

Napisane przez Impersona

A co do ocen, to powiem od drugiej strony, czyli z punktu widzenia nauczyciela- wpieniają mnie rodzice, którzy przyłażą wymuszać lepsze oceny na semestr. Wygrała parka, która prawie mnie pobiła po semestrze zimowym, wrzeszcząc, że ich córka ma same 5, jedną 4 i jak ja śmiałam dać jej 3, przecież widzę po innych przedmiotach, że to wzorowa uczennica.
.

Jeszcze bardziej dziwi mnie fakt, że nauczyciele naprawdę dają sie wmanipulować w dobre opinie, porządne rodziny itp. I podwyższają oceny, żeby nie psuć średniej. Każdy uczeń miał takie same sznase na sprawdzianach i wtedy powinien sie wykazywać, a nie gdy rodzice przyjdą do nauczyciela.

[201607211724]

Napisane przez Nimfa20

Kurczę, moja mama siedziała ze mną do ok. 6 kl. do kiedy mogła mi coś wytłumaczyć. I miałam dobre oceny. Czego teraz takie dziecko się uczy? Ujdzie jeszcze, kiedy oboje rodzice pracują, ale matka, która siedzi w domu albo ojciec i nie potrafią dopilnować dziecka?

A Wy jak sądzicie?

moi rodzice w ogóle nie zauważyli jak doszłam do matury, tej też nie poczuli w domu, a studia - już poza domem. Nigdy mi nie pomagali w nauce, ja nigdy o to nie prosiłam, choć czasami, szczególnie w młodszych klasach to nawet chciałam, żeby ze mną "poślęczeli", bo koleżanki tak miały Rodzice nie pytali o oceny, nie wymagali, nie krytykowali. I też miałam dobre, a właściwie bardzo dobre oceny. Różnie bywa W stosunku do swojego dziecka chciałabym znaleźć jakiś złoty środek..

[new_me]

Napisane przez Impersona

A co do ocen, to powiem od drugiej strony, czyli z punktu widzenia nauczyciela- wpieniają mnie rodzice, którzy przyłażą wymuszać lepsze oceny na semestr. Wygrała parka, która prawie mnie pobiła po semestrze zimowym, wrzeszcząc, że ich córka ma same 5, jedną 4 i jak ja śmiałam dać jej 3, przecież widzę po innych przedmiotach, że to wzorowa uczennica. A co mnie obchodzi, że ma 5 z przyrody? Darli się i z każdej strony próbowali mnie przekonać, uzywając naprawdę śmiesznych argumentów np. że tata dziewczynki robi doktorat, więc ona nie jest głupa (mają wspólną głowę chyba).I oczywiście córeczka jest genialna, wspaniała, a ja podła i po prostu się uwzięłam, zazdroszczę, czy Bóg wie co jeszcze. Żeby było śmiesznie- dziewczynka spokojna, nigdy o niej źle nie pomyślałam, w życiu nie pomyślałabym, że ma takich rodziców.

ja tak dodam jeszcze z tej pierwszej strony:P pamietam nauzycieli ktorzy przywystawianiu ocen (np komus wychodzilo 3) pytali czy bedziesz mial jeszce jakies 3? jesli mowil ze tak to nauczyciel na to : "aaa to Ci nie zaszkodzi i bach ta troje, a komus innemu w takiej samej sytuacji, kiedy bylaby to jego jedyna 3 podwyzszal na 4.. pare rzu sie z tym spotkalam i uwazam za mega niesprawiedliwe

[Suvia]

Dziwi mnie ludzka zdolność do nadinterpretacji (granicząca z matołectwem).

Byłam dziś na rozprawie, na której facet utrzymywał, że wydany wcześniej wyrok skazujący (za jego znęcanie się nad żoną) jest "niesłuszny" (oczywiście). I że sam sąd go po skazaniu namawiał do wniesienia apelacji.

Po prostu po odczytaniu tego wyroku sąd go standardowo pouczył o prawie do wniesienia apelacji... A ten stwierdził, że sąd go namawiał tym do wniesienia odwołania... No rany boskie. I jeszcze gość wykształcony, mający swoją firmę. Naprawdę nie ogarniam dzisiejszego dnia, jest za dziwny.

[Impersona]

Napisane przez aalexandria

Co do pracowania we wakacji, to można przecież znaleźć jakiś ciekawy staż związany studiami. ;-) Nie musi to być koniecznie fabryka czy zbieranie tulipanów. Poza tym, nabiera się jakiegoś doświadczenia, można poznać politykę firmy, a w ostatnich latach studiów firma może zaoferować pełen etat.
Teraz, kiedy to w każdym ogłoszeniu o pracę wymagane jest doświadczenie, to ważne by nie być już "początkującym" na rynku pracy, a przecież praktyka na studiach jest niewystarczająca. ;-)

Ale człowiek tego doświadczenia zdąży złapać. Nie mówię, że staże są złe, jak ktoś chce, to proszę bardzo, ale to żaden mus. Są takie zawody, że staże nic nie dają, nie są potrzebne. Tzn. dają doświadczenie, ale to samo dadzą też pierwsze lata pracy, więc po co skracać sobie wolność? Są zawody, gdzie osoba kończąca studia jest na miarę złota, firma ma gdzieś, że miała staż, bo i tak uczy wszystkiego od podstaw. Zależy jakie kto studia wybiera

Napisane przez agniesikk

Impersona, czasem trzeba miec za co grzac tylek za granica, nie wszyscy dostaja od rodzicow ekstra dwa tysie na wyjazd

A czytałaś dokładnie mój post? Napisałam, że jeśli z konieczności ktoś nie musi pracować, to jeśli nie ma ochoty, to nie widzę powodu, żeby musiał. Jak można w ogóle go oceniać? Widocznie nie musi i już. Nie, niech idzie do pracy, żeby tym, których nie stać na wakacje lub muszą łapać doświadczenie, bo inaczej nie dostaną pracy, ulżyło. Dla mnie to coś na zasadzie psa ogrodnika.

Napisane przez BioIvO

Jeszcze bardziej dziwi mnie fakt, że nauczyciele naprawdę dają sie wmanipulować w dobre opinie, porządne rodziny itp. I podwyższają oceny, żeby nie psuć średniej. Każdy uczeń miał takie same sznase na sprawdzianach i wtedy powinien sie wykazywać, a nie gdy rodzice przyjdą do nauczyciela.

Niestety takie czasy nastały, że w szkole często rządzą rodzice, tyczy się to zwłaszcza szkół ponadpodstawowych- mamy niż, szkoły walczą o uczniów i chcą sie przypodobać rodzicom. Do tego rodzice bywają naprawdę bezkrytyczni w stosunku do dzieci, potrafią naprawdę robić dziwne akcje. W klasie mojego syna grupka rodziców wymyśliła sobie, że anglistka jest do d*** (nie prawda) no i poszli do dyrektorki. Najprawdopodobniej od września dzieci dostaną inną :/

---------- Dopisano o 17:13 ---------- Poprzedni post napisano o 17:10 ----------

Napisane przez new_me

ja tak dodam jeszcze z tej pierwszej strony:P pamietam nauzycieli ktorzy przywystawianiu ocen (np komus wychodzilo 3) pytali czy bedziesz mial jeszce jakies 3? jesli mowil ze tak to nauczyciel na to : "aaa to Ci nie zaszkodzi i bach ta troje, a komus innemu w takiej samej sytuacji, kiedy bylaby to jego jedyna 3 podwyzszal na 4.. pare rzu sie z tym spotkalam i uwazam za mega niesprawiedliwe

Masz rację, to bardzo głupie Powtórzę- dlaczego polonistkę ma obchodzić ocena z przyrody? Oceniam za pracę na moich lekcjach, a nie za całokształt twórczości

[agniesikk]

Napisane przez Impersona

A czytałaś dokładnie mój post? Napisałam, że jeśli z konieczności ktoś nie musi pracować, to jeśli nie ma ochoty, to nie widzę powodu, żeby musiał. Jak można w ogóle go oceniać? Widocznie nie musi i już. Nie, niech idzie do pracy, żeby tym, których nie stać na wakacje lub muszą łapać doświadczenie, bo inaczej nie dostaną pracy, ulżyło. Dla mnie to coś na zasadzie psa ogrodnika.

A czemu Ty sie tak oburzasz, bo nie bardzo rozumiem? Ja tylko napisalam, dlaczego z kolei Twoj argument jest dla mnie "z czapy" (btw. jakie okreslenie...) Zauwaz, ze nie oceniam nikogo pt. "leniwiec" itp. Po prostu dziwi mnie, jak mozna narzekac na brak kasy i nie pracowac Wielu jest studentow w takiej sytuacji, ktorzy lataja w jednych portkach przez caly rok akademicki, a w wakacje siedza w domu i przesiaduja na stronach typu serialeonline itp., bo tak sa zmeczeni po calym roku. Nie oni jedni, zreszta pracowac mozna np. tylko przez miesiac, a potem dwa miesiace odpoczywac w domu czy tam uczyc sie do poprawek. A jak sa studenci, ktorzy maja praktyki np. w szpitalu i nie ma, ze nie chca czy chca? Musza to zrobic i jakos maja mniej wakacji niz studenci innych kierunkow, a zyja.

[Harakiri]

Napisane przez agniesikk

A mnie dziwią studenci, którzy nie pracują w wakacje. 3 miesiące to kupa czasu, żeby zarobić chociaż trochę i mieć na własne wydatki. Nie kumam, po prostu nie kumam. I nie rozumiem rodziców, którzy w ogóle dziecka nie nakłaniają do wakacyjnej pracy. Wychowują sobie jakąś ofiarę losu, a nawet przy głupiej pracy za granicą można ulepszyć znajomość języka obcego.

Jakbym miała bogatych rodziców którzy by mi na wszystko kase dawali to też bym nie pracowała :P

[Nigella damascena]

Ja akurat pracowałam, bo potrzebowałam kasy, ale dziwi mnie takie wtrącanie się do tego , czy ktoś pracuje czy nie. Jego sprawa, jego problem . Jakbym miała komfortową sytuację , to wolałabym wypoczywać w czasie wakacji. U mnie w pracy właśnie była taka dziewczyna, która uważała się za nie wiadomo kogo, bo ona pracowała i jednocześnie studiowała, przy okazji jechała równo po osobach z jej rodziny, które nie były nigdzie zatrudnione w czasie studiów. Słabe to było, naprawdę.

[Cola_Ola]

Moja sesja trwała do końca czerwca. W lipcu odpoczywałam, przyznaje się, leniuchowałam, jeździłam nad jezioro, spotykałam się ze znajomymi. A od sierpnia muszę zacząć naukę by zdać egzaminy we wrześniu. Jeszcze mam praktyki we wrześniu, w szkole. Może to samolubne, egoistyczne, ale chyba musiałabym spaść ze schodów żeby jeszcze szukać pracy.

[khloe]

Napisane przez kasieńka:)

Na dobrą sprawę, szesnastolatek powinien mieć wyrobiony nawyk "uczenia się", a jeśli rodzice tego nawyku w nim wcześniej nie wyrobili, to, że tak powiem, szkoda i zmuszanie nic nie da.

przepraszam, a jak się ten nawyk wyrabia

moi rodzice w życiu mi nie sprawdzali zeszytów, czy coś mam zadane, nie odpytywali mnie nigdy rodzice powiedzieli mi kiedyś :" to ty chodzisz do szkoły, ton są twoje zadania, my ci ich sprawdzać nie będziemy. Jak nie odrobisz, to ty dostaniesz 1 i ty się będziesz wstydzić"

i śmieszą mnie rodzice, co się cackają z dzieciakami, zeszyty im sprawdzają, pakują im książki do tornistra.

Dobrze, ze kupy z nimi nie chodzą robić

[aalexandria]

Napisane przez Impersona

Ale człowiek tego doświadczenia zdąży złapać. Nie mówię, że staże są złe, jak ktoś chce, to proszę bardzo, ale to żaden mus. Są takie zawody, że staże nic nie dają, nie są potrzebne. Tzn. dają doświadczenie, ale to samo dadzą też pierwsze lata pracy, więc po co skracać sobie wolność? Są zawody, gdzie osoba kończąca studia jest na miarę złota, firma ma gdzieś, że miała staż, bo i tak uczy wszystkiego od podstaw. Zależy jakie kto studia wybiera

Impersona, ale na studiach jest to bardziej na luzie. Poza tym człowiek wraz z teorią, może zgłębić dany temat w praktyce. Co to np. za zarządzanie, kiedy tylko opowiada się o tym, a nie robi. Tak jak agnesikk napisała, nie trzeba też pracować przez całe wakacje, ale miesiąc, dwa jak się spodoba. ;-) Taki absolwent na starcie może później otrzymać lepszą posadę i lepszą płacę (true story). Nie rozumiem co skraca w tym wolność?
Argument "jeszcze się napracujemy" działa na mnie tak samo jak "wyśpimy się w trumnie" - nie trafia do mnie.

[WhiteCherry]

Napisane przez khloe

i śmieszą mnie rodzice, co się cackają z dzieciakami, zeszyty im sprawdzają, pakują im książki do tornistra.

Dobrze, ze kupy z nimi nie chodzą robić

znam też takich, którzy swoim pociechom czytają na głos lektury, bo inaczej dziecko samo się za czytanie nie zabierze, a w efekcie nie zaliczy lektury...

[Darkoz]

Napisane przez khloe

i śmieszą mnie rodzice, co się cackają z dzieciakami, zeszyty im sprawdzają, pakują im książki do tornistra.

Mnie też, tak samo jak wymaganie najwyższych ocen, kiedy dziecko nie ma predyspozycji do danego przedmiotu. A potem takie dzieci zaczynają płakać na lekcji, kiedy dostaną dwójkę, bo co rodzice powiedzą. Każdy powinien uczyć się dla siebie, łaski nikomu nie robi. Powinno się zachęcać do nauki, a nie czepiać o to, że humanista nie rozumie fizyki, a ścisłowiec nie pisze poematów.