Czy wypada iść na uczelnie w krótkich spodenkach?

[emii]

[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;41451776]Ludziom się chyba już trochę w tyłkach poprzewracało, że uważają, że nie wypada w lecie przyjść na zwykłe zajęcia w sandałach, szortach i koszulce na ramiączkach, no borze szumiący Ja tam jakoś nie widzę wielkiej różnicy między liceum, a uczelnią, nie widzę tej ogromnej "powagi", o której niektóre z was tu piszą, nadymając się przy tym jak żaby. A z niektórych postów wyraźnie wyziera bardzo zabawne przekonanie o byciu studencką "elytą" [/QUOTE]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Nie zgadzam się, i nigdy się z tym nie zgodzę. Wielu moich znajomych studiuje zaocznie. Ostatnio znajomy, na politechnice, zawalił 5 egzaminów w sesji, chciał zrezygnować, bo wiedział że nie da sobie rady. Przysłali mu pismo z uczelni, że oni mu zaliczą 4 z tych egzaminów, żeby się tylko na 1 nauczył Na dziennych nikt by go tak nie potraktował. To samo się dzieje w prywatnych szkołach - dopóki dajesz kasę, nikt Ci krzywdy nie zrobi.

W życiu w coś takiego nie uwierzę.
Mojego brata żona studiowała zaocznie na akademii rolniczej. Robiła przedostatni rok magisterki. Miała do oddania na zaliczenie końcowe projekt, pech chciała, że mieliśmy w domu szczeniaka, który jej ten projekt zjadł. Pojechała do profesora z tymi strzępkami, niestety nie dał szansy, drugiego terminu, musiała powtarzać rok. Tak, że nie wiem skąd sobie wymyśliłaś, że studentów zaocznych traktuje się jak "debili" i przepycha a studentów dziennych inaczej.

[chocolatebrownie]

Jeśli tylko masz ładne nogi, to je pokazuj! Krótkie spodenki na lato są fantastyczne! Szczególnie lniane, bo się nic w nich nie poci

[pandulek]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Nie zgadzam się, i nigdy się z tym nie zgodzę. Wielu moich znajomych studiuje zaocznie. Ostatnio znajomy, na politechnice, zawalił 5 egzaminów w sesji, chciał zrezygnować, bo wiedział że nie da sobie rady. Przysłali mu pismo z uczelni, że oni mu zaliczą 4 z tych egzaminów, żeby się tylko na 1 nauczył Na dziennych nikt by go tak nie potraktował. To samo się dzieje w prywatnych szkołach - dopóki dajesz kasę, nikt Ci krzywdy nie zrobi.

Chyba już nie masz co wymyślać Przepraszam, ale w życiu w to nie uwierzę.
Może napisz jeszcze jaka to Politechnika gdzie to wykładowcy się dogadują z czego studentowi odpuścić bo bidulek nie da rady... już to widzę "zaliczmy mu 4 przedmioty niech się nauczy tylko na jeden... i koniecznie wyślijmy mu wesoły list na zachętę aby się biedak nie poddał".

Studiowałam i dziennie i zaocznie - oba kierunki na publicznych uczelniach więc porównanie jakieś mam i nigdy mi się nie zdarzyło aby na niestacjonarnych traktowali nas jakoś ulgowo. Zauważyłam natomiast, że to na dziennych na niektórych kierunkach wykładowcy potrafili się z co niektórymi studentami cackać... milion terminów, poprawki poprawek , w konsekwencji czego co niektórzy zamiast normalnie zaliczyć potrafili sobie ocenę "wychodzić". Nie wszędzie oczywiście.

Na zaocznych natomiast się z tym nie spotkałam nigdy... jest jeden termin, drugi poprawka, trzeci warunek i jak nie pójdzie to wylot. Także jeżeli nie masz pojęcia o studiowaniu zaocznym to proszę Cię lepiej nie wypowiadaj się na ten temat bo nijak się to ma do rzeczywistości. I przestań już tak gloryfikować te studia dzienne bo w tych czasach nawet największy nieuk może je skończyć.

[Niebieska.Kredka]

[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;41451776]Ludziom się chyba już trochę w tyłkach poprzewracało, że uważają, że nie wypada w lecie przyjść na zwykłe zajęcia w sandałach, szortach i koszulce na ramiączkach, no borze szumiący Ja tam jakoś nie widzę wielkiej różnicy między liceum, a uczelnią, nie widzę tej ogromnej "powagi", o której niektóre z was tu piszą, nadymając się przy tym jak żaby. A z niektórych postów wyraźnie wyziera bardzo zabawne przekonanie o byciu studencką "elytą" [/QUOTE]
Wiesz, ja swojej córce w pierwszych klasach podstawówki tłumaczę, że dżinsowe spodenki to strój na rolki albo na plażę, a nie do szkoły. Spodnie od dresu podobnie, chociaż sporo dzieci w takich paraduje.

[daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e]

Napisane przez Niebieska.Kredka

Wiesz, ja swojej córce w pierwszych klasach podstawówki tłumaczę, że dżinsowe spodenki to strój na rolki albo na plażę, a nie do szkoły. Spodnie od dresu podobnie, chociaż sporo dzieci w takich paraduje.

No tego to już w ogóle nie rozumiem, szkoła to nie bal, kościół, czy urząd, a już zwłaszcza podstawowa. Chyba bym wyśmiała osobę, która by mi powiedziała, że moje dziecko wygląda w szkole nieodpowiednio, bo ma dresowe/dżinsowe spodenki. No nie, lepiej po prostu smażyć tyłek i męczyć się w długich spodniach lub gonić w spódnicy (oczywiście długości 'nobliwej' przynajmniej ) w upale, bo 'co sobie ludkowie pomyślą, tak nie wypada', oburzenie co najmniej, jak gdyby ktoś chciał paradować bez spodni w ogóle Co innego bankiet, ślub, rozmowa kwalifikacyjna, czy praca w biurze, a co innego szkoła, czy uczelnia.

[_czarny_kot]

Dla wszystkich "anty" w tym wątku - miałam dzisiaj egzamin pisemny i pomimo pogody 27 stopni wszyscy mężczyźni (studenci) byli w koszulach + marynarkach. Można? Można. Wykładowca również.
Ja również pomimo upału byłam w czarnej sukience z krótkim rękawem (nie na ramiączkach) i długością przed kolano. Do tego baleriny (zakryte buty w taki upał - według Was to nie do przyjęcia - a nawet noga mi się nie spociła - może dlatego, że buty były skórzane?) Można? Można.

I wyobraźcie sobie teraz kogoś w takim gronie w szortach/mini, bluzce na ramiączkach i sandałach.

[daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e]

Egzamin (zwłaszcza ustny) to jednak trochę coś innego, niż wykłady, czy ćwiczenia.

[myszakotka]

[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;41477419]Egzamin (zwłaszcza ustny) to jednak trochę coś innego, niż wykłady, czy ćwiczenia.[/QUOTE]

Jestem tego samego zdania. Egzamin pisemny czy też ustny wymaga elegantszego stroju, natomiast zwykłe zajęcia nie.

[Niebieska.Kredka]

[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;41474078]No tego to już w ogóle nie rozumiem, szkoła to nie bal, kościół, czy urząd, a już zwłaszcza podstawowa. Chyba bym wyśmiała osobę, która by mi powiedziała, że moje dziecko wygląda w szkole nieodpowiednio, bo ma dresowe/dżinsowe spodenki. No nie, lepiej po prostu smażyć tyłek i męczyć się w długich spodniach lub gonić w spódnicy (oczywiście długości 'nobliwej' przynajmniej ) w upale, bo 'co sobie ludkowie pomyślą, tak nie wypada', oburzenie co najmniej, jak gdyby ktoś chciał paradować bez spodni w ogóle Co innego bankiet, ślub, rozmowa kwalifikacyjna, czy praca w biurze, a co innego szkoła, czy uczelnia.[/QUOTE]
A w dresie albo dżinsowych spodenkach to w upał jest chłodno? Hmmmm . Są sukienki - w tym wieku mogą być nawet bardzo krótkie, spódniczki, ładne lniane spodenki. Dres, legginsy albo krótkie bawełniane spodenki to strój na wf, na lekcje nie wypada. Ale wiem, jesteś z tych dla których na co dzień dres, a od święta tafta

[Atomoowka]

Napisane przez _czarny_kot

Dla wszystkich "anty" w tym wątku - miałam dzisiaj egzamin pisemny i pomimo pogody 27 stopni wszyscy mężczyźni (studenci) byli w koszulach + marynarkach. Można? Można. Wykładowca również.
Ja również pomimo upału byłam w czarnej sukience z krótkim rękawem (nie na ramiączkach) i długością przed kolano. Do tego baleriny (zakryte buty w taki upał - według Was to nie do przyjęcia - a nawet noga mi się nie spociła - może dlatego, że buty były skórzane?) Można? Można.

I wyobraźcie sobie teraz kogoś w takim gronie w szortach/mini, bluzce na ramiączkach i sandałach.

Można? Skoro mówisz to pewnie można, pytanie tylko po co?
Skoro na danej uczelni/wydziale nie panuje zasada "eleganckiego" stroju na egzamin i wszyscy łącznie z wykładowcą przychodzą z sandałach, spodenkach przed kolano, czy koszulce na ramiączka to po co za wszelką cenę robić z siebie " kulturalniejszego" od reszty?

Serio nie czaję
Tak trudno zrozumieć,że dla niektórych egzamin to żadne wydarzenie, a wykładowcy i cała rzesza studentów ubiera się tak samo jak na zwykłe wykłady?

[Niebieska.Kredka]

Napisane przez Atomoowka

Można? Skoro mówisz to pewnie można, pytanie tylko po co?
Skoro na danej uczelni/wydziale nie panuje zasada "eleganckiego" stroju na egzamin i wszyscy łącznie z wykładowcą przychodzą z sandałach, spodenkach przed kolano, czy koszulce na ramiączka to po co za wszelką cenę robić z siebie " kulturalniejszego" od reszty?

Serio nie czaję
Tak trudno zrozumieć,że dla niektórych egzamin to żadne wydarzenie, a wykładowcy i cała rzesza studentów ubiera się tak samo jak na zwykłe wykłady?

Wykładowcy w spodenkach i koszulkach na ramiączkach? Bleeee. To co to za uczelnia?

[kariera85]

Napisane przez Niebieska.Kredka

Wykładowcy w spodenkach i koszulkach na ramiączkach? Bleeee. To co to za uczelnia?

oo na pewno dlugosc szortow u studentów i sukienka na ramiączkach u prowadządzej wykład przeklada sie wprost na jakość przekazywanej wiedzy
na stoooos z taka uczelnią, na stos :P

[kamilak]

Przede wszystkim, krotkie spodenki to bardzo ogolne pojecie. Jak krotkie? Jaki kolor? Jaki material?

W pierwszym poscie jest zdjecie. Moim zdaniem, tak na uczelnie zdecydowanie nie wypada sie wybrac!

Jesli szorty, to nieco dluzsze, do polowy uda. Z dobrego materialu, nie dzinsowe. Kolor stonowany.
Sandaly zdecydowanie mozna zalozyc, japonki nie. Koszulek na ramiaczkach tez nie. Zamiast tego krotki rekawek.

To tyle ode mnie, pozdrawiam

[Atomoowka]

Napisane przez Niebieska.Kredka

Wykładowcy w spodenkach i koszulkach na ramiączkach? Bleeee. To co to za uczelnia?

hahaha no tak chyba powinnam do jakiejś komisji sprawującej nadzór na szkołami wyższymi napisać. No bo jak to tak można?
Krótkie gacie albo sukienkę ( swoją droga bardzo ładną i elegancką ) wykładowca śmiał założyć przy 35 stopniowym upale? No jak on śmiał, padalec jeden!
Ja nie wiem ale ja nie mam kija w tyłku i absolutnie nie mam nic przeciwko.

[MoniaS93]

Napisane przez kamilak

Przede wszystkim, krotkie spodenki to bardzo ogolne pojecie. Jak krotkie? Jaki kolor? Jaki material?

W pierwszym poscie jest zdjecie. Moim zdaniem, tak na uczelnie zdecydowanie nie wypada sie wybrac!

Jesli szorty, to nieco dluzsze, do polowy uda. Z dobrego materialu, nie dzinsowe. Kolor stonowany.
Sandaly zdecydowanie mozna zalozyc, japonki nie. Koszulek na ramiaczkach tez nie. Zamiast tego krotki rekawek.

To tyle ode mnie, pozdrawiam

Według lokalizacji mieszkasz w USA. Czy aby na pewno? Jak byłam tam kilka lat temu to widziałam laski idące na uczelnie w dresie

[Niebieska.Kredka]

Napisane przez Atomoowka

hahaha no tak chyba powinnam do jakiejś komisji sprawującej nadzór na szkołami wyższymi napisać. No bo jak to tak można?
Krótkie gacie albo sukienkę ( swoją droga bardzo ładną i elegancką ) wykładowca śmiał założyć przy 35 stopniowym upale? No jak on śmiał, padalec jeden!
Ja nie wiem ale ja nie mam kija w tyłku i absolutnie nie mam nic przeciwko.

A długich lnianych nie mógł? Jak ktoś pracuje w domu, to może sobie siedzieć w dresie, ale do pracy nie wypada iść w krótkich portkach. Ale fakt, jak tacy wykładowcy, to nic dziwnego że i ich studenci nie widzą nic niestosownego w zakładaniu do szkoły czy pracy dżinsowych szortów.

---------- Dopisano o 22:48 ---------- Poprzedni post napisano o 22:41 ----------

Napisane przez kariera85

oo na pewno dlugosc szortow u studentów i sukienka na ramiączkach u prowadządzej wykład przeklada sie wprost na jakość przekazywanej wiedzy
na stoooos z taka uczelnią, na stos :P

Różowe długaśne tipsy czy ufarbowane smolistą czernią włosy też nie muszą się przekładać, niemniej jednak wolałabym mieć zajęcia z kimś innym. Ale to brzydko osądzać ludzi po pozorach, prawda?

[pandulek]

Napisane przez MoniaS93

Według lokalizacji mieszkasz w USA. Czy aby na pewno? Jak byłam tam kilka lat temu to widziałam laski idące na uczelnie w dresie

kamilak napisała, że według Niej nie wypada się tak ubrać, a nie, że w USA dziewczyny się tak ubierają na uczelnię

[MoniaS93]

Napisane przez pandulek

kamilak napisała, że według Niej nie wypada się tak ubrać, a nie, że w USA dziewczyny się tak ubierają na uczelnię

No ok, po prostu tam jest ZUPEŁNIE inna kultura ubioru. Babeczki wychodzą w piżamach do sklepu, z wałkami na głowie, człowiek w dresie na uczelni nikogo nie dziwi. Sama widziałam i to był dla mnie szok kulturowy ;DDD

[Atomoowka]

[QUOTE=Niebieska.Kredka;41 496566]A długich lnianych nie mógł? Jak ktoś pracuje w domu, to może sobie siedzieć w dresie, ale do pracy nie wypada iść w krótkich portkach. Ale fakt, jak tacy wykładowcy, to nic dziwnego że i ich studenci nie widzą nic niestosownego w zakładaniu do szkoły czy pracy dżinsowych szortów.

---------- Dopisano o 22:48 ---------- Poprzedni post napisano o 22:41 ----------


Pewnie mógł ale powiedz mi po co?
Tak trudno Ci zrozumieć,że niektórzy nie czuja tej WIELKIEJ powagi szkół wyższych.
Co do pracy wszystko zależy od samej pracy.
Jak ktoś pracuje na stoisku warzywnym nikt od niego nie oczekuje długich lnianych spodni, ot taki typ pracy i szorty i koszulki na ramiączkach o tej porze roku widać na każdym straganie.

Ale nie trzeba się pocić, puszyć no bo jak to założyć koszulkę do pracy/ szkoły?

[carmen_89]

W moim odczuciu temat szortów jest dosyć klarowny w kwestii przeznaczenia na uczelnię.
Można je założyć w upał, ale postawiła bym raczej na luźny, elegantszy fason i połączyła np. z balerinami. Na górę w celu zrównoważenia zazwyczaj zakładam luźną koszulę lub bluzkę z małym lub żadnym dekoltem.
Alternatywą są także niezbyt obcisłe sukienki nieco przed kolano.
Wg mnie jeansowe odpadają, pozostawiam je na luźniejsze okazje.

[zekori]

Napisane przez Niebieska.Kredka

Różowe długaśne tipsy czy ufarbowane smolistą czernią włosy też nie muszą się przekładać, niemniej jednak wolałabym mieć zajęcia z kimś innym. Ale to brzydko osądzać ludzi po pozorach, prawda?

Tylko Ty akurat to robisz, pisząc, że 'uczelnia na której wykładowcy chodzą w szortach jest bleeeeeeee'.

Ja w całości zgadzam się z carmen_89, bo jak już pisałam są szorty i szorty.

[Niebieska.Kredka]

Napisane przez zekori

Tylko Ty akurat to robisz, pisząc, że 'uczelnia na której wykładowcy chodzą w szortach jest bleeeeeeee'.

Ja w całości zgadzam się z carmen_89, bo jak już pisałam są szorty i szorty.

Tak, oceniam ludzi po pozorach i moja uwaga była ironiczna - zakładam, że również nie miałabyś najlepszego zdania o nauczycielce z tipsami. Dla mnie strój plażowy w pracy (podkreślam - plażowy, czyli dżinsowe szorty, bawełniane bokserki itp) to ta sama kategoria co tipsy.

---------- Dopisano o 08:41 ---------- Poprzedni post napisano o 08:40 ----------

Napisane przez zekori

Ja w całości zgadzam się z carmen_89, bo jak już pisałam są szorty i szorty.

Ależ ja nic innego nie twierdzę, ale w tej dyskusji jest mowa o dżinsowych spodenkach, prawda?

---------- Dopisano o 08:47 ---------- Poprzedni post napisano o 08:41 ----------

Napisane przez Atomoowka

Jak ktoś pracuje na stoisku warzywnym nikt od niego nie oczekuje długich lnianych spodni, ot taki typ pracy i szorty i koszulki na ramiączkach o tej porze roku widać na każdym straganie.

Ale nie trzeba się pocić, puszyć no bo jak to założyć koszulkę do pracy/ szkoły?

Przecież rozmawiamy o stroju na uczelnię/do pracy biurowej, i sama pisałam że te dżinsowe szorty, od których wszystko się zaczęło to świetny strój do pracy właśnie w warzywniaku, więc nie wiem o co Ci chodzi.

W dobrych gatunkowo ubraniach z naturalnych tkanin człowiek się nie poci, nawet nie mając odkrytego brzucha, ramion i nóg po pośladki. Jedyną alternatywą dla stroju plażowego nie jest poliestrowa garsonka

[kariera85]

Napisane przez Niebieska.Kredka

Tak, oceniam ludzi po pozorach i moja uwaga była ironiczna - zakładam, że również nie miałabyś najlepszego zdania o nauczycielce z tipsami. Dla mnie strój plażowy w pracy (podkreślam - plażowy, czyli dżinsowe szorty, bawełniane bokserki itp) to ta sama kategoria co tipsy.[COLOR="Silver"]

cóż, ja nie oceniam kompetencji ludzi po wyglądzie, w żaden sposób
dzięki temu pod wieloma względami żyje mi się lżej i przyjemniej niż ludziom, którzy mają z tym jakiś taki.. właśnie.. nazwijmy to 'problem'

[Atomoowka]

Niebieska.Kredka przyczepiłaś się do tych szortów ledwo zakrywających pośladki a nikt, powtarzam nikt tutaj nie pisał o takich szortach.
Jeżeli dla Ciebie szorty= goła dupa, a koszulka na ramiączka=rozciągnięta,ba wełniana bokserka to chyba nie ma o czym mówić.

Co do pracy w warzywniaku, sama pisałaś że taki strój szorty+koszulka do pracy się nie nadają a ja Ci pokazuję,że się nadają wszystko zależy od rodzaju pracy i rodzaju szortów.

Mnie tam mało interesuje jak się ludzie ubierają, jak ktoś chce założyć szorty na uczelnie proszę bardzo, jak chce założyć koszulę w kratę na weselę proszę bardzo. Dziwnie mnie takie spinanie się o byle gó.no.

I serio nadal się zastanawiam co Cię tak brzydzi w wykładowcy w sandałach i krótkich spodenkach. Serio nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem.

[Niebieska.Kredka]

Napisane przez Atomoowka

Niebieska.Kredka przyczepiłaś się do tych szortów ledwo zakrywających pośladki a nikt, powtarzam nikt tutaj nie pisał o takich szortach.
Jeżeli dla Ciebie szorty= goła dupa, a koszulka na ramiączka=rozciągnięta,ba wełniana bokserka to chyba nie ma o czym mówić.

Co do pracy w warzywniaku, sama pisałaś że taki strój szorty+koszulka do pracy się nie nadają a ja Ci pokazuję,że się nadają wszystko zależy od rodzaju pracy i rodzaju szortów.

Mnie tam mało interesuje jak się ludzie ubierają, jak ktoś chce założyć szorty na uczelnie proszę bardzo, jak chce założyć koszulę w kratę na weselę proszę bardzo. Dziwnie mnie takie spinanie się o byle gó.no.

I serio nadal się zastanawiam co Cię tak brzydzi w wykładowcy w sandałach i krótkich spodenkach. Serio nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem.

Przyczepiłam się do dzinsowych szortów (bez względu jakiej długości), bo o takich była mowa - dla mnie to strój plażowy, nie na uczelnię czy do pracy (w domyśle biurowej, przecież wiadomo że panią w warzywniaku, magazyniera czy górnika obowiązują inne standardy, ale my nie o tym). Sama pisałam, ze jest mnóstwo innych, eleganckich ubrań, w sam raz na upały i że nie rozumiem, czemu trzeba wybierać akurat dżinsowe szorty czy koszulki na ramiączkach? Dla mnie nie wypada i tyle. Nie wyskoczę z tego powodu oknem, tak samo jak na widok kogoś w kraciastej koszuli na weselu, po prostu uznam że pochodzi z takiego, a nie innego domu i widać pewnych zasad mu nie wpojono. Moja babcia nie wychodziła z domu bez pończoch, kapelusza i rękawiczek, czasy sie zmieniły ale wydaje mi się, że nie musimy wszędzie stawiać na bylejakość. Ale i tak każdy zostanie przy swoim zdaniu

[Atomoowka]

Napisane przez Niebieska.Kredka

Przyczepiłam się do dzinsowych szortów (bez względu jakiej długości), bo o takich była mowa - dla mnie to strój plażowy, nie na uczelnię czy do pracy (w domyśle biurowej, przecież wiadomo że panią w warzywniaku, magazyniera czy górnika obowiązują inne standardy, ale my nie o tym). Sama pisałam, ze jest mnóstwo innych, eleganckich ubrań, w sam raz na upały i że nie rozumiem, czemu trzeba wybierać akurat dżinsowe szorty czy koszulki na ramiączkach? Dla mnie nie wypada i tyle. Nie wyskoczę z tego powodu oknem, tak samo jak na widok kogoś w kraciastej koszuli na weselu, po prostu uznam że pochodzi z takiego, a nie innego domu i widać pewnych zasad mu nie wpojono. Moja babcia nie wychodziła z domu bez pończoch, kapelusza i rękawiczek, czasy sie zmieniły ale wydaje mi się, że nie musimy wszędzie stawiać na bylejakość. Ale i tak każdy zostanie przy swoim zdaniu

Ale zrozum to nie są żadne zasady, to są tylko Twoje lubienie lub nie.
Ja tam jestem tolerancyjna, daleko mi do oceny co komu wolno a co nie.
I nigdy bym nie powiedziała,że spodenki krótkie to bylejakość bo muszę KONIECZNIE założyć na wykłady coś eleganckiego, gdzie zupełnie potrzeby takiej nie widzę, bo dla mnie szkoła wyższa to żadna elegancja, wyjątkowość czy prestiż.

[Niebieska.Kredka]

Napisane przez Atomoowka

Ale zrozum to nie są żadne zasady, to są tylko Twoje lubienie lub nie.
Ja tam jestem tolerancyjna, daleko mi do oceny co komu wolno a co nie.
I nigdy bym nie powiedziała,że spodenki krótkie to bylejakość bo muszę KONIECZNIE założyć na wykłady coś eleganckiego, gdzie zupełnie potrzeby takiej nie widzę, bo dla mnie szkoła wyższa to żadna elegancja, wyjątkowość czy prestiż.

Dla mnie to są zasady, tak samo jak to że się nie przeklina, nie pluje na ulicę, ustępuje miejsca starszym czy mówi dzień dobry sąsiadom (wiem, rzadkość). Do szkoły (czy to podstawówki, czy wyższej) w pewnych strojach się nie chodzi, np w dresie czy dżinsowych spodenkach.

[Atomoowka]

No to widać mamy inne zasady, ja to bym zasadami nie nazwała.
Tak samo jak ustąpienie miejsca starszym to żadna zasada, ot zwykła uprzejmość.

[annabella11]

jak dla mnie wgl glupi watek, jestes na studiach! a nie w gimnazjum, nie rozumiem tych rozterek, jezeli czujesz ze nie wypada to nie ubieraj a jezeli ci to nie przeszkadza to droga wolna ;/

[emii]

Napisane przez Niebieska.Kredka

Dla mnie to są zasady, tak samo jak to że się nie przeklina, nie pluje na ulicę, ustępuje miejsca starszym czy mówi dzień dobry sąsiadom (wiem, rzadkość). Do szkoły (czy to podstawówki, czy wyższej) w pewnych strojach się nie chodzi, np w dresie czy dżinsowych spodenkach.

Moda się zmienia. Kiedyś nie dopuszczalne było aby kobieta założyła spodnie. Niesmakiem były spódnice przed kolano i tak można było by wymieniać. Póki nie ma odkrytej dupy, ktoś nie śmierdzi i jest ubrany czysto i schludnie nie widzę w tym nic niestosownego.
A juz gadka o tym, że dziecko ma do szkoły nie pojść w dzinsowych spodenkach to totalny szok W dres młodej nie ubieram do przedszkola ale legginsy i albo spodenki latem to norma ubioru, żeby dziecku było wygodnie.Nawet panie prosza oto aby tak gdzieci były ubrane, bo zwyczajnie na podwórku jest im wygodniej biegać.