Jak przyjemniej zaczynac dzien przed praca? Dla porannych leniuchow.

[Konwalia11]

Jutro poniedzialek.

Juz teraz czuje to niemile uklucie w okolicach splotu slonecznego, kiedy mysle o ciemnych, deszczowych, zimowych porankach.
Wstaje zazwyczaj o godzinie 7:00, wychodze o 8:00 z domu po czym jade ok. 30 min. samochodem do pracy. W przeddzien przygotowywuje sobie ubrania, czesciowo produkty do sniadania.


Ale i tak moje poranki sa okropne!
Najpierw budzik i moja pierwsza mysl: "O nieeee". Ale wychodze z lozka, bo nie chce zaspac. Pozniej gramole sie do lazienki. Nastepnie sie ubieram. Potem jem sniadanie. Na koncu robie dopiero jakis tam makijaz, ale tak na odczep sie – najwyzej 5 minut.
I wszystko to robie z wielkim wewnetrznym oporem i przymusem.



Ale pomyslalam, ze przeciez mozna inaczej. Jak ogladam niektore filmiki na youtube to nie moge wyjsc ze zdziwienia. Ludzie wstaja pozytywnie naeenergetyzowani, maja jeszcze czasem czas na rozne aktywnosci jak na przyklad bieganie lub inny sport, robia sobie wymyslne fryzury i makijaze. Niektorzy medytuja. Tryskaja pozytywna energia i entuzjazmem w oczekiwaniu na nadchodzacy dzien.


A ja? Na nic nie starcza mi rano czasu, ciagle tylko zerkam na zegarek i martwie sie, czy zdaze ze wszystkim i czy sie nie spoznie. W ogole rano mam zazwyczaj zly humor.
Chcialabym to zmienic. Lubie swoja obecna prace i chcialabym tryskac energia juz od progu, ale zamiast tego jestem spieta i pelna wewnetrznego oporu.
Jak zmienic zle nawyki?
Od czego zaczac?
A moze godzina przed wyjsciem to jednak za malo?
Jakie sa Wasze sposoby na przyjemny poczatek dnia, gdy za oknem wiatr, zimno i plucha?

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Ja po prostu wstaje na tyle wczesnie, zeby miec czas, aby zaparzyc kawe i w spokoju ja wypic. Nie jestem w stanie zaczac dnia bez kawy, boli mnie potem głowa itp. Przy okazji przegladam sobie wizaz, albo youtube przez 15-20 minut. Kiedys czytalam informacje, ale to chyba niezbyt dobry sposob na dobry poranek. Jesli nie masz problemu, zeby wstac pare minut wczesniej, to zrob to i poswiec te pare minut na to, co lubisz, mozna poczytac kilka stron ksiazki, gazety. Jak mieszkalam z rodzicami to lubilam sobie rano ogladac 1 odcinek jakiegoś sitcomu w telewizji :P

[Konwalia11]

[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;49815458]Ja po prostu wstaje na tyle wczesnie, zeby miec czas, aby zaparzyc kawe i w spokoju ja wypic. Nie jestem w stanie zaczac dnia bez kawy, boli mnie potem głowa itp. Przy okazji przegladam sobie wizaz, albo youtube przez 15-20 minut. Kiedys czytalam informacje, ale to chyba niezbyt dobry sposob na dobry poranek. Jesli nie masz problemu, zeby wstac pare minut wczesniej, to zrob to i poswiec te pare minut na to, co lubisz, mozna poczytac kilka stron ksiazki, gazety. Jak mieszkalam z rodzicami to lubilam sobie rano ogladac 1 odcinek jakiegoś sitcomu w telewizji :P[/QUOTE]
Czyli ile liczac czas od wstania do wyjscia z domu? Do tej pory wydawalo mi sie, ze godzina wystarczy, ale... . Choc jak wstawalam wczesniej to jeszcze bardziej sie guzdralam. Nie mam pojecia, jak sie pozytywnie rozkrecic rano.

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Napisane przez Konwalia11

Czyli ile liczac czas od wstania do wyjscia z domu? Do tej pory wydawalo mi sie, ze godzina wystarczy, ale... . Choc jak wstawalam wczesniej to jeszcze bardziej sie guzdralam. Nie mam pojecia, jak sie pozytywnie rozkrecic rano.

1,5 h. Mogłabym wstawać 15 minut później, ale musiałabym robić wszystko szybciej, a nie lubię rano w pośpiechu zapinać guzików koszuli, jak wiem, że muszę już biec na metro Tym bardziej, że pracę mam taką, że muszę dobrze wyglądać.

[change]

hej Konwalio

znam ten ból, mnie chyba najbardziej dobija presja, ze godzinka tak szybko leci a tyle do zrobienia, nie skupiam się na tu i teraz tylko myslami jestem już w pracy.
Mozliwe wiec, ze trzeba by zaczynac dzien troche wczesniej, co by moc tym rankiem jeszcze pożyć.
Z drugiej strony każdy jest inny niektórzy po prostu fantastycznie funkcjonują jako ranne ptaszki, łatwiej im się zebrać do czegokolwiek.

Można by spróbować sobie umilić poranek:
- fajnym i ładnie wyglądającym śniadaniem
- pozytywną muzyką
- lekkimi ćwiczeniami
- wystrojeniem się do pracy i dluższym makijażem niż te 5 minut

Możesz spróbować jakoś uprzyjemnić sobie wstawanie, ale podejrzewam, że bedzie Ci szło lepiej dopiero jak o tej 7 będzie już jasno i wtedy "jak dobrze wczesnie wstać" samo Ci sie bedzie cisnelo na usta

I tak jesteś mistrzem, bo jednak szykujesz ubrania wcześniej, ja niestety często w pospiechu wyciagam to co szybko mogę ubrać i jest na wierzchu, ale dla własnej przyjemności poswiecam wiecej czasu na makijaz. Może uśmiech do samego siebie w lusterku i mysl, to bedzie dobry dzien tak jakbyś czekała na coś ekscytujacego?

Youtuberami też nie ma się co sugerować niektórzy żyją w ten sposób, że mają wolne zawody i zupelnie inny harmonogram dnia niż ludzie pracujący w biurach.

[ktoregos_dnia]

Mój były wstawał tak wcześnie, że jeszcze coś czytał lub oglądał i rzeczywiście poranek mógł być przez to sympatyczniejszy ale jak wstaje się o 5.20 to nie wyobrażam sobie ucinać jeszcze 20 minut snu.. Marzy mi się, że kiedyś zacznę biegać rano, ale tak naprawdę wiem że nie zacznę. Za bardzo żal mi każdej minuty

[CarycaKatarzynaI]

Ja zawsze robię tak, że wstaje na styk. Np jak mam na 8.00 to wstaję 7.30.

Na początku nastawiam budzik 7.25, 5 minutowa drzemka i od razu wstaje. Na początku poranna toaleta, później się ubieram (zawsze dzień wcześniej szykuję sobie ubrania, bo nie mam wtedy dylematu co ubrać czy 'ooo kurcze nie mam czystych skarpetek'), później robię make-up, biorę torbę (oczywiście dzień wcześniej spakowana i w środku już śniadanie) i wychodzę z domu 7.50 i jadę na pociąg rowerem, więc mam codzienną gimnastykę (naprawdę pomaga!).

Nawet jak wstanę godzinę wcześniej to i tak się spóźnię, bo wtedy się gramolę i no i przecież mam tyyyyle czasu, że zdążę.

[Konwalia11]

Napisane przez change

hej Konwalio

znam ten ból, mnie chyba najbardziej dobija presja, ze godzinka tak szybko leci a tyle do zrobienia, nie skupiam się na tu i teraz tylko myslami jestem już w pracy.
Mozliwe wiec, ze trzeba by zaczynac dzien troche wczesniej, co by moc tym rankiem jeszcze pożyć.
Z drugiej strony każdy jest inny niektórzy po prostu fantastycznie funkcjonują jako ranne ptaszki, łatwiej im się zebrać do czegokolwiek.

Można by spróbować sobie umilić poranek:
- fajnym i ładnie wyglądającym śniadaniem
- pozytywną muzyką
- lekkimi ćwiczeniami
- wystrojeniem się do pracy i dluższym makijażem niż te 5 minut

Możesz spróbować jakoś uprzyjemnić sobie wstawanie, ale podejrzewam, że bedzie Ci szło lepiej dopiero jak o tej 7 będzie już jasno i wtedy "jak dobrze wczesnie wstać" samo Ci sie bedzie cisnelo na usta

I tak jesteś mistrzem, bo jednak szykujesz ubrania wcześniej, ja niestety często w pospiechu wyciagam to co szybko mogę ubrać i jest na wierzchu, ale dla własnej przyjemności poswiecam wiecej czasu na makijaz. Może uśmiech do samego siebie w lusterku i mysl, to bedzie dobry dzien tak jakbyś czekała na coś ekscytujacego?

Youtuberami też nie ma się co sugerować niektórzy żyją w ten sposób, że mają wolne zawody i zupelnie inny harmonogram dnia niż ludzie pracujący w biurach.

Hej Change , a o ktorej Ty wstajesz?
Mysle, ze przygotuje sobie na jutro radio, moze to pomoze?
A co do reszty propozycji:
- fajnym i ładnie wyglądającym śniadaniem --> wlasnie to tez jest problem. Najczesciej ostatnio jem na sniadanie... grysik, bo przygotowuje sie go w 3 minuty no i jest cos na cieplo. A tak to mam malo fantazji sniadaniowych, niestety.
- pozytywną muzyką - start od jutra!
- lekkimi ćwiczeniami - ojjj, to bedzie bardzo trudne. Moze w lecie...
- wystrojeniem się do pracy i dluższym makijażem niż te 5 minut - czuje, ze dobry wyglad to wieksza pewnosc siebie i lepszy start w dzien. Ale teraz w zimie to dbam o to, zeby mi bylo przede wszystkim cieplo. Wiec caly stroj to spodnie i jakas przytulna gora. Bardziej to praktyczne niz ladne. Musze pomyslec nad makijazem i co moglabym zrobic lepiej. Braki mi weny.

Napisane przez ktoregos_dnia

Mój były wstawał tak wcześnie, że jeszcze coś czytał lub oglądał i rzeczywiście poranek mógł być przez to sympatyczniejszy ale jak wstaje się o 5.20 to nie wyobrażam sobie ucinać jeszcze 20 minut snu.. Marzy mi się, że kiedyś zacznę biegać rano, ale tak naprawdę wiem że nie zacznę. Za bardzo żal mi każdej minuty

Mi tez. A juz szczyt marzen to basen. Ale stanowczo nie teraz. W zimie jestem jak niedzwiedz brunatny wyciagniety ze swojej jaskini - zly, obrazony i agresywny!

---------- Dopisano o 14:28 ---------- Poprzedni post napisano o 14:23 ----------

Napisane przez CarycaKatarzynaI

Ja zawsze robię tak, że wstaje na styk. Np jak mam na 8.00 to wstaję 7.30.

Na początku nastawiam budzik 7.25, 5 minutowa drzemka i od razu wstaje. Na początku poranna toaleta, później się ubieram (zawsze dzień wcześniej szykuję sobie ubrania, bo nie mam wtedy dylematu co ubrać czy 'ooo kurcze nie mam czystych skarpetek'), później robię make-up, biorę torbę (oczywiście dzień wcześniej spakowana i w środku już śniadanie) i wychodzę z domu 7.50 i jadę na pociąg rowerem, więc mam codzienną gimnastykę (naprawdę pomaga!).

Nawet jak wstanę godzinę wcześniej to i tak się spóźnię, bo wtedy się gramolę i no i przecież mam tyyyyle czasu, że zdążę.

Z rozczuleniem wspominam te czasy, kiedy codziennie dojezdzalam rowerem do dworca a potem kilkadziesiat minut spedzalam w cieplym przedziale, najczesciej czytajac ksiazke, czasem robilam w terminarzu jakies plany . Teraz niestety nie mam polaczenia wiec jestem zdana na samochod.

[CarycaKatarzynaI]

Napisane przez Konwalia11

Z rozczuleniem wspominam te czasy, kiedy codziennie dojezdzalam rowerem do dworca a potem kilkadziesiat minut spedzalam w cieplym przedziale, najczesciej czytajac ksiazke, czasem robilam w terminarzu jakies plany . Teraz niestety nie mam polaczenia wiec jestem zdana na samochod.

Jak dla mnie najlepsze jest czytanie książki w pociągu, dwa w jednym Dojedziesz na miejsce, nie musisz patrzyć na drogę i na dodatek robisz coś dla siebie czytając lekturę

Może postaw na chwilę rozciągania po przebudzeniu, parę skłonów, przysiadów na rozgrzanie organizmu

[201606270916]

Dla mnie jedynym sposobem na przyjemniejsze zaczynanie dnia przed pracą byłaby praca zaczynająca się od 11-12, a nie od 7 Zresztą rano i tak jestem nie do życia. Bieganie to dla mnie wyjście na godzinę, a wykąpać się, aha a zjeść coś najpierw bo gdzie z pustym żołądkiem, zjeść jak wrócę, potem wysuszyć włosy... Nie ma szans a bieganie jest przyjemniejsze wieczorem

Próbowałam wstawać wcześniej i zjeść spokojnie śniadanie, porażka. Jestem szczęśliwa szykując wszystko wieczorem (ubrania wyjęte z szafy i położone na krześle, jedzenie w pojemnikach w lodówce - wystarczy przełożyć do plecaka/torebki, wszelkie teczki, kalendarze, telefony, portfel, dokumenty itd. spakowane wieczorem) a rano wstając na ostatnią chwilę, byle tylko się ubrać, zabrać jedzenie i wyjść. Do pracy mam kilkanaście minut piechotą, więc jedyny plus to spacer. I śniadanie wolę zjeść w ciągu kilku minut na miejscu niż pół godziny u siebie.

[charsi]

Jak zaczynam zajęcia później, to lubię wstać np. 1,5, godziny wcześniej żeby zjeść dobre śniadanie i wypić kawę oglądając odcinek serialu. Mam czas na ładny makijaż i dobranie fajnych ciuchów.


zależy jaki masz biorytm, niestety są osoby takiej jak ja, które rano po prostu nie funkcjonują dobrze, nigdy nie będę typowym skowronkiem zrywającym się o wschodzie słońca. Jak mam zajęcia na 8, wstaję przed 6 (i nie mam wtedy czasu na kawki itp.) i wtedy spokojnie mogłabym statystować w the Walking dead.

[nonetheless]

ja muszę wyjść z domu 0 6.40, żeby zdążyć na 7 do szkoły budzik zawsze nastawiam na 5.30, ale nie udaje mi się nawet podnieść z łóżka, żeby wziąć tabletkę, a co dopiero wstać wstaję więc o 6 i wszystko robię w biegu, w dodatku kupię czasu marnuję na zastanawianiu się "w co się dziś ubiorę", albo robieniu śniadania. tylko w czwartki mam normalny poranek, bo idę do szkoły na 9. też chciałabym mieć miłe poranki i przede wszystkim na wpadać do szkoły zdyszana, zdenerwowana i w nieuprasowanej bluzce

[cava]

Ja tam nie będę ściemniać.
Rano odpadają u mnie wszelkie ekscesy typu bieganie/ćwiczenie/medytowanie.
By mnie chyba szlag trafił.
Ale godzina to duzo, gdzies okropnie tracisz czas.

Ja wstaję tak koło półtorej godziny wcześniej, ale wtedy robię drugie śnaidanie dla 4 osób.
Jak to zrobię dnia poprzedniego, to w godzinę - godzinę z kwałkiem spoko sie ogarniam z około półgodzinnym jedzeniem śniadania i czytaniem wizazu

Ogólnie to leci tak:
- wstaję i biore szybki prysznic, kremuje twarz, susze włosy - z 15 minut mi to do kupy zajmuje, mam niedługiego boba , pare razy suszarka machnę, na szczotkę ułożę grzywke i już.
W tym tez się ubieram (jakoś nie medytuję nad ubraniami, jakbym miała medytować to bym przygotowała dzień wczesniej, jak wiem że cośs bym chiałą założyć a trzeba wyprasowac to tez dzień wczesniej albo wstaję troche szybciej) i idę do kuchni na sniadanie.
- pierwsze co to pije wodę z octem jabłkowym i miodem, robie od razu herbatkę ziołową.
Najczęściej odgrzewam owsiankę (bo często gotuję wielki gar kaszy jaglanej z owsianką i jakimis nasionami/wiórkami/owocami suszonymi , lub ryż z owocami -sobie na 2 -4 dni lub rodzina wyżera wczesniej to częciej) dodaję mrozonych i świerzych owoców, siadam i sobie w spokoju konsumuję z Wizażem i radiem w tle, dopijam herbatkę ziołową

I to jest to co poprawia mi poranną wściekliznę na całkiem ludzki humor.

mam poczucie że zaczęłam dzień robiac coś dla zdowia (te ziołaa, owoce, jagło, owsianka, woda z octem bla,bla)
Kawy rano nie piję, weglowodany z owsianki i owoców oraz wit C z owoców pobudzają wystarczajaco, kawa dopiero po 9tej.
taka chwila dla mnie, te 20-30 minut jedzenia czegos co lubię (uwielbim owoce!) i samotności (!!!- rzadka rzecz przy 4 osobowej rodzinie )tylko z kotem na kolanach i mi lepiej.

Jak zjem to juz tylko zeby umyję, makijaz tez noszę nieskomplikowany więc 10 minut i wychodzę.

[Konwalia11]

Biorytm, ja wiem? Skowronkiem w prawdzie nie jestem, ale tez nie jakas ekstremalna sowa.
Z reszta chyba u mnie nie chodzi o problemy ze wstawaniem. Raczej o poranny chaos i brak planu na udany start w dzien. Mysle, ze gdybym sobie zaplanowala na rano cos przyjemnego to dalabym rady. A tak to tylko potykam sie o wszystko i klne pod nosem.

---------- Dopisano o 15:31 ---------- Poprzedni post napisano o 15:20 ----------

Napisane przez cava

Ale godzina to duzo, gdzies okropnie tracisz czas.

Tak, chyba bede sobie zapisywac, co ile czasu mi zabiera, zeby dojsc, co ja w zasadzie tak dlugo robie .
Mam wrazenie, ze obijam sie po mieszkaniu bez ladu i skladu i strasznie sie guzdrze. Jak jakis marudny przedszkolak .

[Hultaj]

Nie czarujmy się, podstawą jest się wyspać.

Mineralka miała kiedyś w podpisie, że podbój swiata zaczynaj od wysypiania się i ma rację.

[201606270916]

Dla mnie nie ma szans, żebym była wyspana o 6 rano. Choćby udało mi się o 22 zasnąć, co rzadko mi się zdarza (muszę być mocno przemęczona). Tak wcześnie rano wszystko idzie mi dwa razy wolniej, więc nawet nie próbuję wstawać wcześniej, żeby coś porobić.

[Konwalia11]

Cava - z tymi sniadaniami to uwazam, ze dobry pomysl.
Tez naleze do osob, ktore lubia zdrowe odzywianie. Teraz musze tylko wymyslic, co smacznego, najlepiej cieplego i nie wymagajacego zbyt wiele zucia moglabym sobie robic na te sniadania. Chce zaczynac dzien od szklanki wody z cytryna/acerola i miodem. A dalej to nie bardzo wiem. Dla mnie grysik orkiszowy pelnoziarnisty jest ok, ale jedzony dzien w dzien mi sie nudzi. Czasem mam ochote na jajecznice. Chleba nie lubie jakos... Myslalam o owisiance, ale mam po niej kosmiczne wzdecia , odpada.

[201606270916]

Napisane przez Konwalia11

Cava - z tymi sniadaniami to uwazam, ze dobry pomysl.
Tez naleze do osob, ktore lubia zdrowe odzywianie. Teraz musze tylko wymyslic, co smacznego, najlepiej cieplego i nie wymagajacego zbyt wiele zucia moglabym sobie robic na te sniadania. Chce zaczynac dzien od szklanki wody z cytryna/acerola i miodem. A dalej to nie bardzo wiem. Dla mnie grysik orkiszowy pelnoziarnisty jest ok, ale jedzony dzien w dzien mi sie nudzi. Czasem mam ochote na jajecznice. Chleba nie lubie jakos... Myslalam o owisiance, ale mam po niej kosmiczne wzdecia , odpada.

To rób jajecznicę A jaglankę próbowałaś? Sama przymierzam się do zrobienia kiedyś na próbę

[201611210932]

Ja lubię wstawać 1,5 godziny przed, wtedy mam czas na wszystko. Chyba że muszę wyjść przed 7 to wtedy skracam do godziny.

Rano idę pod prysznic, suszę włosy (chyba że nakładam odżywkę na dłużej to suszę je po śniadaniu), robię sobie śniadanie:
herbatę z miodem i cytryną, owsiankę z orzechami i truskawkami, malinami które odmrażam przez noc, czasem placki smażę i układam w stosik i polewam owocami ze śmietaną lub jogurtem . Później zazwyczaj włączam jakiś serial i w czasie oglądania jem i maluję się Później ubieram się i wychodzę.

Chciałabym rozpoczynać dzień od jazdy na rolkach, to musi być świetne - słońce, wiatr od morza, zapach drzew Ale to dopiero ciepłą wiosną i dopiero jak kupię sobie nowe rolki.
Wszelkie intensywne ćwiczenia rano odpadają, bo mam o wczesnej porze bardzo delikatny żołądek

Także myślę że jednak śniadanie rano to podstawa, jak zjem coś dobrego to humor mi się natychmiast poprawia

[Konwalia11]

Napisane przez Krolowa Julianna

To rób jajecznicę A jaglankę próbowałaś? Sama przymierzam się do zrobienia kiedyś na próbę

O wlasnie, jaglana tez moze byc, ale musze ja oczywiscie wczesniej przygotowac.
Odezwe sie jutro. Dzis przygotowalam sobie juz ubrania i torbe, wieczorem ugotuje kasze. Radio tez przygotowane. Zobaczymy czy cos sie polepszy.

[change]

Konwalio wstaje podobnie do Ciebie, myślę, że musisz albo skrócić czas o 15 minut i robić to co do tej pory tylko sprawniej, przez to nawet nie będziesz myślała o tym jaka jest jakość Twojego poranka, a na pewno nie będziesz się obijała o mieszkanie.
Albo w drugą stronę wydłużyć całość do 1,5 h, żeby mieć czas na dojście do siebie i powolne celebrowanie poranka, choć to zawsze u mnie kończy się wyjsciem pozniej niz chcialam...

tez polecam wodę z miodem.Możesz też zainwestować w takie cudo i robić sobie szybkie i lekkie koktajle, które jak nie zdążysz zjeść w domu możesz zabrać do pracy. Dobre na śniadanie jest jajko na miękko z kromką chleba, jakiś twarożek ze szpiorkiem, twarożek z dżemem i pieczywo ciemne, pewnie jak ktoś ma dłuższą chwile może sobie zrobić omlet/placuszki..

http://www.twardyszparag.pl/testy-pr...russell-hobbs/

[Lady Swallow]

Ja nie wyobrażam sobie poranka bez muzyki odkąd pamiętam jeszcze za czasów szkolnych po pierwszym dzwonku budzika włączałam radio i tak do dzisiaj poranne audycje radiowe umilają mi poranki. Trochę gadania, trochę muzyki, trochę wiadomości i jakoś się przyjemniej nastrajam, a w dodatku w moim przypadku radio pełni funkcję stopera, bo jak np. słyszę że są wiadomości o 6:30, to powinnam już zabierać się za śniadanie, a jak wiadomości o 7:30, to powinnam ubierać się do wyjścia

A poza tym jakoś jest mi przyjemniej, jak sobie wieczorem wszystko przygotuję - spakuję torebkę, przygotuję albo chociaż zaplanuję co ubiorę i przygotuję śniadanie (wsypuję do miseczki płatki owsiane/żurawinę/orzechy/słonecznik/owoce/miód/przyprawy, a rano tylko zalewam gorącą wodą). Dzięki temu nie muszę tak wysilać umysłu rano i unikam sytuacji typu nie mam się w co ubrać, albo gdzie ja znowu wsadziłam telefon służbowy czy też klucze

[Papillon_]

Taa poranne ćwiczenia
No ze wstaniem jest tragicznie... I widzę, że nie tylko ja tak mam, że mam duuużo czasu to zdążę, a koniec końców do pracy wpadam równo o 9 U mnie tragedią rano jest wejscie pod prysznic - wiem, że po prysznicu będę rozbudzona i będzie mi lepiej, ale on jest taki zimny, mokry i nieprzyjemny, że trudno mi pod niego wleźć... I co rano to samo

[linaya]

Ja nastawiam sobie budzik ok. 20 min, przed czasam - wtedy na dźwięk budzika nie zrywam się gwałtownie, tylko się powoli wybudzam. Potem schodzę do kuchni i robię sobie herbatę. Gdy herbata się naparza i osiąga moją ulubioną temperaturę, taką w sam raz do picia, nie za gorącą, nie za zimną - biorę prysznic, nacieram się balsamem, wklepuję krem, ubieram się, czeszę i maluję. Potem idę do kuchni i robię sobie drobne śniadanie, jem je i wypijam herbatę, jednocześnie przeglądając książki i magazyny kulinarne, co wprawia mnie w dobry nastrój. Zabieram przygotowane wcześniej jedzenie i jakieś owoce do pracy i wychodzę. I tak zawsze jestem spóźniona

Najgorszy jest dla mnie pierwszy dzień po urlopie/jakiejś przerwie od pracy np. świątecznej - trudno się przestawić. Z kolei wiosną, latem, gdy za oknem świeci słońce i ćwierkają ptaszki, samo to jakoś tak pozytywnie nastraja do życia od rana. W sezonie ciepłym często przesiadam się na rower, więc mam od razu porcję gimnastyki i przyjemnego wysiłku.

[Tutli]

Napisane przez Konwalia11

Ale pomyslalam, ze przeciez mozna inaczej. Jak ogladam niektore filmiki na youtube to nie moge wyjsc ze zdziwienia. Ludzie wstaja pozytywnie naeenergetyzowani, maja jeszcze czasem czas na rozne aktywnosci jak na przyklad bieganie lub inny sport, robia sobie wymyslne fryzury i makijaze. Niektorzy medytuja. Tryskaja pozytywna energia i entuzjazmem w oczekiwaniu na nadchodzacy dzien.

Jak ktoś jest typem skowronka, to może i może. Dla mnie wstawanie to największa katorga, to jest po postu bolesne. Niemal zawsze budzę w okropnym stanie i robię wszystko, by dalej spać - masakra. Pracę zaczynam oficjalnie o 9, ale ostatnio doszło do tego, że o 9 to ja z wielką niechęcią wstaję z łóżka, w pracy jestem ok. 11. Jak już wezmę prysznic, jest ok., ale wstawanie to dla mnie horror :/

[_gatinha_]

Ja zawsze staram się wstać ciut wcześniej. Teraz wstaję o 5, a autobus mam o 6 Zdążę na spokojnie wypić rano kawę, zjeść jakieś dobre śniadanko, umyć się i wymalować. Ubranie szykuję sobie na ogół poprzedniego dnia, żeby rano już nie tracić na to czasu i przegrzebywać w nerwach szafy .
Dobrze działa na mnie słuchanie muzyki, jednak niestety o takiej porze nie mogę sobie na to pozwolić, bo współlokatorzy by mnie mogli pomordować :P.
Jeśli mam jeszcze chwilkę czasu lubię sobie włączyć laptopa i przeglądnąć wizaż lub różnego rodzaju blogi kulinarne- od razu dzień staje się choć odrobinę znośniejszy .

I zdecydowanie lepiej wstaje mi się latem lub wiosną, kocham jak wstaję rano i słońce mi świeci prosto w twarz . Taka szarówa za oknem, jaka jest teraz to jakiś koszmar...

[kcia161991]

Napisane przez Lady Swallow

Ja nie wyobrażam sobie poranka bez muzyki odkąd pamiętam jeszcze za czasów szkolnych po pierwszym dzwonku budzika włączałam radio i tak do dzisiaj poranne audycje radiowe umilają mi poranki. Trochę gadania, trochę muzyki, trochę wiadomości i jakoś się przyjemniej nastrajam, a w dodatku w moim przypadku radio pełni funkcję stopera, bo jak np. słyszę że są wiadomości o 6:30, to powinnam już zabierać się za śniadanie, a jak wiadomości o 7:30, to powinnam ubierać się do wyjścia

Mam tak samo radio z rana to podstawa jeszcze pyszna kawka, śniadanko - właśnie kasza jaglana z owocami, maslem orzechowym, orzechami, siemie lniane i inne nasionka i od razu inaczej W zimę jest trudniej ze wstawaniem, ale wiosna/lato jak słoneczko świeci to o niebo lepiej

[martynusia222]

Ja ma do pracy na 11.45 Jest to dla mnie najlepsza pora na zaczęcie pracy, nie lubię rano wstawać Wstaję zazwyczaj o 7, mam czas na spokojne wypicie kawy, prysznic, ubranie się, make up, zrobienie jedzenia do pracy i obiadokolacji na wieczór. Zazwyczaj zdążę jeszcze posprzątać lub zrobić pranie.
Jeszcze niedawno pracowałam na 8, wcześnie wychodziłam z domu, wracałam późno i nie chciało mi się potem już nic.

[little.b.blue]

O matko, ja to wstaję godzinę przed (no, czasami 45 minut ale to wtedy tylko tuszuję rzęsy, poprawiam brwi i nakładam róż) a i tak ledwo w tej godzinie się wyrabiam. A ani nie biorę rano prysznica, ani nie suszę włosów. Ta godzina to dla mnie poranna toaleta, ubranie się, szybkie śniadanie, makijaż i uczesanie się (tzn. rozczesanie włosów, przeprostowanie grzywki i pryśnięcie lakierem). Wygląda na to że strasznie się guzdram

Chyba muszę chociaż ciuchy zacząć przygotowywać sobie wcześniej. Właściwie nie wiem na co aż godzinę tracę

[_ZoE]

ja zawsze rano włączam sobie radio, dzięki temu wiem, która jest godzina, co dzieje się na świecie, posłucham żartów prowadzących, a czasem poleci coś fajnego.
zdecydowanie mam lepszy humor, kiedy wieczorem ustalę sobie co założę następnego dnia (a najlepiej wyprasuję i ładnie powieszę), zrobię jedzenie i spakuję wszystkie potrzebne rzeczy. wtedy skupiam się już tylko na makijażu i ułożeniu włosów.
no i codziennie rano poprawia mi humor nutella.