Mężczyźni kochają zołzy?

[blendis]

Coraz bardziej spotykam się z treścią typu "olej - przyjdzie", "wredne mają branie". Czy faceci naprawdę wolą wredne kobiety, typowe zołzy? Czy tylko mi się wydaje, że to masochizm w czystej postaci? I coś jest nie tak z facetami dzisiaj? Kobieta zołza kojarzy mi się jednoznacznie z tym, że to ona nosi spodnie w związku, a facet to piesek na uwięzi.
Wytłumaczcie mi to łopatologicznie, jak to z Tymi zołzami z Waszego punktu widzenia?

xxx Na głównej są "Złote zasady".

[Hetka]

Nie rozumiem tego usilnego zolzowania, nie zrozumiem, i chyba wcale nie chce rozumiec. Dla swojego meza jestem ciepla, kochana, kochajaca i nieba bym mu uchylila- on dla mnie jest taki sam, i jestesmy szczesliwi. Mój maz jest za stary i za madry na takie glupkowate gierki.

[Cherry Blossom Girl]

Mężczyźni kochają kobiety, które są sobą. Nie znoszę takiego ideologizowania.

[Flashdance]

Dla mnie te wszystkie "porady" to bzdura. Jeśli ktoś musi bawić się w takie gierki aby utrzymać związek, to coś z tym związkiem jest nie tak.

[201605090949]

Napisane przez Flashdance

Dla mnie te wszystkie "porady" to bzdura. Jeśli ktoś musi bawić się w takie gierki aby utrzymać związek, to coś z tym związkiem jest nie tak.

[Michalina83]

Coś w tym jest. Ja to szczególnie urodą facetów nie przyciągałam ale jak zrobiłam albo powiedziałam coś wrednego to potem chcieli się kumplować albo coś więcej. Szczytem wszystkiego było jak w zeszłym roku poszłam ze znajomymi na imprezę (mąż nie mógł) no i w skrócie to przez jednego gościa którego pierwszy raz na oczy widziałam zrobiła się nerwowa atmosfera. Powiedziałam mu dobitnie żeby wypieprzał od stolika jak się nie umie zachować. Nie tylko sie po chwili uspokoił ale zaczął przepraszać, a potem zaczął mnie ciągnąć do tańca i wyrywać. Nie jakoś nachalnie ale dopiero jak powiedziałam że mam męża to trochę przystopował.

Mój mąż to też taki zołz i wiem że kocha zołzy . Na studiach jedna koleżanka z grupy się śmiała, że zaczął ze mną chodzić, bo go walnęłam długopisem na zajęciach.

[Niebieskooka arystokratka]

Widzę, że kolejne pokolenia kobiet dają się nabierać na "zołzowanie".
Myślę, że mężczyźni najbardziej kochają kobiety, które są sobą i nie udają kogoś kim nie są.

[578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a]

To na pewno zależy od konkretnego mężczyzny, ale Ci fajni raczej mają dobre, radosne i ciepłe partnerki. Na zasadzie: "podobne przyciąga podobne".

[Aimee_J]

Napisane przez Niebieskooka arystokratka

Widzę, że kolejne pokolenia kobiet dają się nabierać na "zołzowanie".
Myślę, że mężczyźni najbardziej kochają kobiety, które są sobą i nie udają kogoś kim nie są.

A ja myślę, ze oprócz tego również takie, które znają swoją wartość i nie wieszają się na nich jak desperatki. Szanują siebie oraz swoich partnerów i nie boją się od nich wymagać partnerstwa w związku. Wiedzą, że mężczyzna i związek wcale nie definiuje ich wartości i są z nimi nie dlatego, ze muszą mieć obok siebie parę portek lub boją się być same, a dlatego że chcą i kochają swoich partnerów, ale gdyby mężczyzna zmienił się w prawdziwą świnię - nie wahałyby się ich zostawić dla swojego własnego dobra.
Myślę, że po części każda trzeźwo myśląca kobieta jest 'zołzą'. Nie dlatego, ze rzuca w faceta talerzami i obraża się co pięć sekund [to jest już histerią i tyranią], ale dlatego, że nie daje sobą pomiatać

[Niebieskooka arystokratka]

Napisane przez Aimee_J

A ja myślę, ze oprócz tego również takie, które znają swoją wartość i nie wieszają się na nich jak desperatki. Szanują siebie oraz swoich partnerów i nie boją się od nich wymagać partnerstwa w związku. Wiedzą, że mężczyzna i związek wcale nie definiuje ich wartości i są z nimi nie dlatego, ze muszą mieć obok siebie parę portek lub boją się być same, a dlatego że chcą i kochają swoich partnerów, ale gdyby mężczyzna zmienił się w prawdziwą świnię - nie wahałyby się ich zostawić dla swojego własnego dobra.
Myślę, że po części każda trzeźwo myśląca kobieta jest 'zołzą'. Nie dlatego, ze rzuca w faceta talerzami i obraża się co pięć sekund [to jest już histerią i tyranią], ale dlatego, że nie daje sobą pomiatać

Ale to jeszcze nie jest bycie zołzą, ale postawa normalnej, myślącej kobiety.

[karolynka90]

Bzdury.
Ilu facetów, tyle gustów. Większość tych, których ja znam, szuka ciepłych i wrażliwych dziewczyn. To samo powiedział mi mój chłopak - że właśnie tego szukał w drugiej osobie.

Nie wiedziałam, że jeszcze ktokolwiek wierzy w te durne porady rodem z Bravo.

[konrad88]

a mi strasznie podobają sie kobiety prawie że dominujące . Na to nie ma reguły, co facet to opinia. Osobiście nie mógłbym być z kobietą, która była by dla mnie za dobra ale tym tyranki trzymającej faceta pod obcasem też nie dla mnie. Najlepszy jest złoty środek

[Tutli]

Szczerze, to patrząc po wątkach na Intymnie wielu osobom by się przydał kurs z zołzą, tak dla otrzeźwienia.

Nigdy nie odbierałam "zołzy" jako wrednej, histerycznej i księżniczkowatej kobiety, tylko jako osobę o wysokim poczuciu własnej wartości, dla której ani misiaczek ani inni nie są sensem życia i nie trzeba się do nich przymilać. Nie, wbrew pozorom nie jest to dla większości kobiet oczywiste, szczególnie w pierwszej fazie związku, gdzie łatwo się głupio zatracić i zrezygnować z siebie. Dalej są kobiety, które uważają, że trzeba ustąpić facetowi: "ja się nie upieram i nie lubię się kłócić" i orientują się, że coś jest nie tak, dopiero jak mają już wielką kupę na głowie i do takich sytuacji dochodzi też w poważnych związkach, w małżeństwach. Ogólnie za zołzę i potwora byłam uważana zanim chyba wydano książkę, jednocześnie zawsze wzbudzam respekt i zdobywam duże uznanie wśród mężczyzn i od 8 lat jestem w szczęśliwym związku. U mnie bycie zołzą to mówienie wprost, co myślę, czego oczekuję i stawianie wysokich wymagań nie tylko sobie.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Był już taki wątek.

Kilka osób myli tutaj poczucie własnej wartości z traktowaniem innych jak podludzi. Zołza to określenie pejoratywne. Nie trzeba być zołzą, żeby znać swoją wartość i mówić o własnych potrzebach.

[Niebieskooka arystokratka]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;51041242]Był już taki wątek.

Kilka osób myli tutaj poczucie własnej wartości z traktowaniem innych jak podludzi. Zołza to określenie pejoratywne. Nie trzeba być zołzą, żeby znać swoją wartość i mówić o własnych potrzebach.[/QUOTE]


Dokładnie

[Rena]

Napisane przez blendis

Coraz bardziej spotykam się z treścią typu "olej - przyjdzie", "wredne mają branie". Czy faceci naprawdę wolą wredne kobiety, typowe zołzy? Czy tylko mi się wydaje, że to masochizm w czystej postaci? I coś jest nie tak z facetami dzisiaj? Kobieta zołza kojarzy mi się jednoznacznie z tym, że to ona nosi spodnie w związku, a facet to piesek na uwięzi.
Wytłumaczcie mi to łopatologicznie, jak to z Tymi zołzami z Waszego punktu widzenia?

przykładowy blog Na głównej są "Złote zasady".

byl taki madry poradnik rodem USA, przeczytalam caly. Pani autorka miedzy innymi radzila miec osobna lazienke z partnerem, chodzic na spotkania z pokazem plastikowych naczyn tupperware zamiast na randke a poza tym byc dla facetow zolza.

[rabid]

Chryste panie. http://sjp.pl/zo%B3za
Nikt nie kocha zołz za bycie zołzą, bo bycie zołzą nie oznacza bycia samowystarczalną, posiadania własnego zdania ani żadnych innych zalet. Powodzenie naturalnie wrednych kobiet polega na tym, że albo są przy tym zwyczajnie urocze i bardzo chce się ujarzmić takie nieuchwytne stworzenie, albo - o ile zachowują umiar - wzbudzają pewien szacunek połączony z zaskoczeniem i wizją nieustannego wyzwania, która to mikstura ma zapach wielkiej przygody i potrafi robić dziwne rzeczy z męskimi umysłami.

[201701261449]

I mi wydaje się, że faceci wolą kobiety, które są sobą. Na dłuższą metę "zołzowanie" jest irytujące i potrafi sprawić, że uczucie zanika.
Myślę, że jednak fajnie i w jedną i w drugą stronę jest, gdy ktoś nawet bardzo złośliwy czy krytyczny wobec swojego partnera łagodnieje i w stosunku do niego ma to ciepło, które można poczuć. Bo fajnie czuć, że ktoś nas lubi czy kocha.

[bceb01c221ea3319abad6ab25f068feed7228d52_657f8c47e3c47]

Napisane przez rabid

Chryste panie. http://sjp.pl/zo%B3za

Ja właśnie nie rozumiem skąd wzięte jest to słowo, które w języku polskim jest jednoznacznie negatywne i oznacza coś zupełnie innego niż "kobieta świadoma własnej wartości".

[201604130936]

[1=bceb01c221ea3319abad6ab 25f068feed7228d52_657f8c4 7e3c47;51066380]Ja właśnie nie rozumiem skąd wzięte jest to słowo, które w języku polskim jest jednoznacznie negatywne i oznacza coś zupełnie innego niż "kobieta świadoma własnej wartości".[/QUOTE]

Jaki poradnik, takie tłumaczenie.

[kaja1981]

Napisane przez rabid

Chryste panie. http://sjp.pl/zo%B3za
Nikt nie kocha zołz za bycie zołzą, bo bycie zołzą nie oznacza bycia samowystarczalną, posiadania własnego zdania ani żadnych innych zalet. Powodzenie naturalnie wrednych kobiet polega na tym, że albo są przy tym zwyczajnie urocze i bardzo chce się ujarzmić takie nieuchwytne stworzenie, albo - o ile zachowują umiar - wzbudzają pewien szacunek połączony z zaskoczeniem i wizją nieustannego wyzwania, która to mikstura ma zapach wielkiej przygody i potrafi robić dziwne rzeczy z męskimi umysłami.

o to chyba trafna definicja ja jestem naturalnie wredna i często słyszę, że przez to jestem wyzwaniem, jestem nieprzewidywalna i trzeba się postarać, żeby mnie opanować. I to nie tylko od TŻta, ale też od przyjaciół. Mam przy tym świadomość siebie i swoich oczekiwań, ale to nie znaczy, że tylko czyham, zeby wbić komuś szpilę i jestem wredna bo tak, dla zasady. Jestem sobą i chyba w tym mój urok. A kiedy trzeba, ci, którzy są ze mną blisko, mogą na mnie liczyć. I sądzę, że to dotyczy każdej dziewczyny, i tej "paskudy", i tej słodkiej, jeśli będzie sobą, to znajdzie swoją drugą połówkę.