W tych czasach bez angielskiego ani rusz - zgadzacie się z tym?

[6610e975c85461a73511d7b83bf3e01cd5d91d24_6487a38504e0b]

W moim zawodzie angielski to podstawa, bo 99,9% materiałów jest w tym języku. Z drugiej strony wystarczający poziom to specjalistyczne słownictwo + byle jakkolwiek się zrozumieć.

Myślę, że często gęsto wymagany "fluent English" jest na papierze i jako straszak dla ludzi na absolutnie podstawowym poziomie.

Jak każda użyteczna umiejętność angielski dużo ułatwia, ale poziom powyżej podstaw nie jest konieczny do przeżycia. Byle ludzie nie wstydzili się mówić, ale to już kwestia beznadziejnego sposobu nauki.

Napisane przez Cepeda

Ale muszę przyznać, że uwielbiam wymądrzających się Polaków, którzy zawsze wszystko wiedzą.

[shinypearl]

Napisane przez kaledonia

No jeśli wg Ciebie to jest znajomość języka to mój małżonek nie tylko zna angielski, ale załapał też włoski, francuski i turecki

Myślę, że konstrukcja mojego zdania w języku polskim dobitnie podkreśla co uważam w tym temacie

[Cepeda]

Uważam, ze znam polski, co nie oznacza, ze znam w nim każde słowo. Co więcej, teraz uważam, ze znam rownież angielski. Najśmieszniejsze jest to, ze od Brytyjczyków od pierwszego dnia kiedy tu mieszkam słyszę, ze mój angielski jest super. A nawet, ze cieżko poznać kogoś z innego kraju, kto tak dobrze, by język znał. Ja jednak widzę, ze to nie jest to samo. I tez uważam, ze osoba, która urodziła się w Polsce i tam długo mieszkała raczej już zawsze będzie mowić z polskim akcentem. Ten brytyjski akcent mogą słyszeć Polacy, ale Brytyjczyk zawsze pozna, czy rozmawia z kimś kto nie urodził się w Anglii.

I ja nie jeżdzę po Anglii turystycznie, nie zwiedzam uczelni czy nie bywam czasem na konferencjach. Mieszkam tu codziennie, używam angielskiego na codzien, na uczelni posługuje się tylko tym językiem i wszyscy, z którymi przebywam każdego dnia mówią tylko w tym jezyku. W przeciwieństwie do polskiego, którego używam jedynie w rozmowach z mamą, no i teraz pisząc na tym forum. Chodzi mi o to, ze to zupełnie inne doświadczenie mieszkać w jakimś kraju, a znać angielski mieszkając w Polsce. W Polsce od angielskiego miałam nauczycielkę, która w swojej pracy zawodowej tłumaczy rożne dokumenty dla przeróżnych przedsiębiorstw, wiec jej angielski jest naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Mimo to widzę szalona różnice pomiędzy nią a np Brytyjczykiem z Suffolk czy Devon (bardzo charakterystyczny akcent).

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez Ayume

Nie jestem pewna, ale chyba studiując filologie angielską studenci uczeni są akcentu brytyjskiego (można wybrać amerykański na własną rękę, ale wtedy trzeba doskonalić się samemu, bo wykładowca używa brytyjskiego), więc jeżeli ktoś naprawdę się do tego przykłada, to jego akcent powinien być całkowicie brytyjski.

A tak poza tym to często dużo ludzi twierdzi, że zna świetnie angielski i faktycznie bez problemu jest w stanie coś napisać lub zrozumieć, ale jeśli chodzi o mówienie, to tutaj nagle pojawia się problem, bo nie mieli za bardzo okazji, żeby w tym języku mówić, a to jednak duża różnica. Zauważyłam to wśród znajomych i sama tak miałam, nagle się okazywało, że niepoprawnie wymawiam jakiś wyraz. No i jest ta bariera wstydu, która musi przejść z czasem.
Przyznam, że kiedyś nie znałam angielskiego tak dobrze (tzn. matura zdana świetnie, nawet rozszerzona, ale jakoś nie czułam się zbyt pewnie), ale zaczęłam sporo grać w różnego rodzaju mmorpg gry itp. a tam zdecydowana większość ludzi mówiła po angielsku (w różnym stopniu, ale jednak), więc z czasem zaczęłam łapać więcej, potem odważyłam się odzywać i teraz jestem w stanie mówić płynnie w tym języku. Całkiem przyjemny sposób nauki I obecnie nie wyobrażam sobie nie znać angielskiego, bo uwielbiam słuchać różnego rodzaju podcasty do których nie ma napisów, a które czasem zawierają trudniejsze wyrażenia, więc bez znajomości już byłby problem. To samo z różnego rodzaju filmikami.

Co do klientów zagranicznych to pracowałam przez ponad pół roku na stacji paliw w jednym z największych miast i zdarzyło mi się obsłużyć ich dosłownie kilku. Większość z nich nawet za bardzo nie chciała się odzywać, była to kwestia przywitania, pożegnania, podania ceny, wskazania bankomatu (który był w środku, tylko często ludzie go nie zauważali) lub toalety i tyle. Mimo tego jeśli ktoś właśnie przychodził tylko z pytaniem o klucz do toalety, to inni pracownicy odsyłali go do mnie, a przecież nie są to zbyt skomplikowane słowa, a pracowałam ze studentami... Podejrzewam, że to rozumieli, ale to chyba właśnie ta bariera i niekomfortowe uczucie góruje w takiej sytuacje.

Właśnie zauważyłam, że gracze świetnie mówią po angielsku. Znam sporo osób, które dzięki grom nauczyły się do takiego poziomu, że właśnie używają go teraz w jakiejś pracy w korpo na okrągło, jak któraś wizażanka wyżej (sorry, nie chce mi się przewijać i sprawdzać, kto dokładnie to napisał).

Wysłane z mojego HUAWEI LUA-L21 przy użyciu Tapatalka

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Cepeda

Chodzi mi o to, ze to zupełnie inne doświadczenie mieszkać w jakimś kraju, a znać angielski mieszkając w Polsce.

Ale naprawdę masz nas za idiotki?
Ja byłam na Erasmusie w kraju, w którym na co dzień nie ma szans o Polaka, z tubylcami rozmawiałam po ichniemu, z resztą Erasmusów po angielsku.
Uwierzysz mi po tym wyznaniu, że rozumiem, o czym piszesz?

---------- Dopisano o 16:41 ---------- Poprzedni post napisano o 16:37 ----------

Natomiast nijak się to nie ma do mojego widzenia tego tematu, bo jak mi przyjdzie do sklepu/zadzwoni do korpo Anglik albo będę musiała odpisać mu na maila, to raczej wuj mnie obejdzie, czy pochodzi z Liverpoolu czy z Manchesteru, grunt, że ja go zrozumiem a on mnie.

[Pani_Mada]

Napisane przez Cepeda

Uważam, ze znam polski, co nie oznacza, ze znam w nim każde słowo. Co więcej, teraz uważam, ze znam rownież angielski. (...)

aha... czyli nie znając gwar i akcentów z każdego rejonu Polski można mówić o znajomości polskiego.
ale już nie znając gwar i akcentów z każdego rejonu Anglii nie można mówić o znajomości angielskiego.
f*** logic

generalnie cieszę się, że trafiła nam się special snowflake, która jako jedyna Polka może powiedzieć, że zna angielski

Napisane przez Cepeda

I ja nie jeżdzę po Anglii turystycznie, nie zwiedzam uczelni czy nie bywam czasem na konferencjach. Mieszkam tu codziennie, używam angielskiego na codzien, (...)

a ja mieszkałam i używałam na codzień i jednoczesnie bywałam w różnych rejonach Anglii, Szkocji i Walii. a więc zapewne osłuchałam się różnych odmian angielskiego więcej niż Ty. i nie miałam problemu aby rozumieć co ludzie do mnie mówią. i w drugą stronę też zazwyczaj nie (a jeśli już to wynikało to z moich braków w słownictwie, nie z akcentu).
Twoje obserwacje i trudności może wynikają z tego, że to Ty masz problem z angielskim, a nie z tego, że każdy Polak będzie miał problem z angielskim


i tak się uczepiłaś tego akcentu "z Suffolk czy Devon" jakby to miało jakieś znaczenie, kto jakim akcentem mówi

[Cepeda]

Haha. Może nie od razu za idiotki Po prostu zawsze śmieszą mnie przechwałki Polaków mówiących rzekomo z brytyjskim lub amerykańskim akcentem

Przechwalanie się i gardzenie innymi to nasze cechy narodowe

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Cepeda

Haha. Może nie od razu za idiotki Po prostu zawsze śmieszą mnie przechwałki Polaków mówiących rzekomo z brytyjskim lub amerykańskim akcentem

Dziękujemy, łaskawa pani

Napisane przez Cepeda

Przechwalanie się i gardzenie innymi to nasze cechy narodowe

Rzekłam

[Pani_Mada]

Napisane przez Cepeda

Haha. Może nie od razu za idiotki Po prostu zawsze śmieszą mnie przechwałki Polaków mówiących rzekomo z brytyjskim lub amerykańskim akcentem

Przechwalanie się i gardzenie innymi to nasze cechy narodowe

mnie śmieszą Polacy, którzy po roku w obcym kraju stają się ekspertami w każdej dziedzinie dotyczącej danego państwa

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Pani_Mada

mnie śmieszą Polacy, którzy po roku w obcym kraju stają się ekspertami w każdej dziedzinie dotyczącej danego państwa

Oraz ekspertami w wyśmiewaniu rodaków

[tiramisu_]

Napisane przez Cepeda

Uważam, ze znam polski, co nie oznacza, ze znam w nim każde słowo. Co więcej, teraz uważam, ze znam rownież angielski. Najśmieszniejsze jest to, ze od Brytyjczyków od pierwszego dnia kiedy tu mieszkam słyszę, ze mój angielski jest super. A nawet, ze cieżko poznać kogoś z innego kraju, kto tak dobrze, by język znał.

Nie chcę Ci umniejszać, ale też to słyszałam i mam wrazenie, że mówią to co drugiej osobie, która umie sklecić parę zdań i nie jest Dżesiką z PL umiejącą tylko Hello i Benefits

Napisane przez Cepeda

Mimo to widzę szalona różnice pomiędzy nią a np Brytyjczykiem z Suffolk czy Devon (bardzo charakterystyczny akcent).

Serio?
Jak byliśmy na piwie ze Szkotem to ani ja ani kumpela Angielka go nie rozumiałyśmy

[MsLizard]

Napisane przez invisible_01

Wydaje mi się, że wśród obecnego młodego pokolenia ciężko znaleźć kogoś, kto po angielsku nie rozumie absolutnie nic - w kinach nie mamy lektora, większość zagranicznych seriali długo nie była dla nas dostępna z lektorem, a jedynie z napisami, sporo z nas (chyba) woli także napisy i oryginalną ścieżkę dźwiękową od lektora. No i panuje trend, że obecnie bez angielskiego ani rusz, a pracy bez niego to w ogóle nie ma co szukać, bo nawet pracując w sklepie możemy mieć anglojęzycznego klienta. W ogłoszeniach o pracę króluje "fluent English required", a firmy wysyłają pracowników na kursy. Jestem jednak ciekawa, jaka jest rzeczywistość i czy faktycznie wszyscy używamy na co dzień angielskiego?

Ja pracuję z językami obcymi, w pracy nie dostaję ani jednego maila po polsku - tu więc faktycznie bez języka ani rusz. W pracy mam także obcokrajowców, więc kontakt jest zarówno biznesowy, jak i koleżeński. Po pracy - w mojej grupie znajomych są obecnie sami Polacy, nie spotykam się także z obcokrajowcem, więc po zamknięciu drzwi od biura angielskiego w mowie właściwie nie używam (nie liczę relatywnie rzadkich mikrosytuacji pt. poradzenie obcokrajowcowi w dwóch zdaniach, jak dojść do dworca). Jednakże biernie z języka korzystam - oglądam seriale i filmy bez napisów, czytam anglojęzyczne książki, a anglojęzyczne źródła można znaleźć na każdy temat. Z tego choćby względu nie wyobrażam sobie, że miałabym angielskiego nie znać - że nie wspomnę o zagranicznych podróżach, kiedy czułabym się niemalże bezbronna.

A jak jest u Was? Angielski znacie, używacie? Faktycznie uważacie, że obecnie bez angielskiego ani rusz czy wręcz przeciwnie? Uważacie za przesadę, że angielski sprawdzany jest nawet przy rekrutowaniu na sprzedawcę w sieciówce odzieżowej czy jest to dla Was oczywiste?

Zapraszam do dyskusji.

Wiem, że zapewne wiele Wizażanek zna więcej niż jeden język obcy, ale z racji popularności angielskiego w tym wątku na nim bym się chciała skupić.

Uważam, że angielski nie jest niezbędny, mieszkam na wschodzie Polski i angielskiego nie używam w ogóle, nie ma kiedy. Za to ukraiński jest na każdym kroku. Szukałam pracy u siebie w mieście i też w Warszawie i zauważyłam, że u nas znajomość angielskiego pojawia się tylko w niektórych ogłoszeniach, za to w Warszawie odwrotnie, bardzo rzadko widnieją ogłoszenia gdzie tego języka się nie wymaga. Podróżować można też spokojnie bez znajomości tego języka. Ostatnio byłam w Kijowie, w hostelu nikt nie mówił po angielsku ani słowa, łącznie z obsługą, tylko rosyjski, którego kompletnie nie znam. Na ulicy też było ciężko znaleźć kogoś kto ogarnia choć trochę ang. i co? W sumie to nie był żaden problem, bo porozumiewać można się także poza werbalnie. Dodam też, że kiedyś w Hiszpanii poznałam dziewczynę z Rosji, która potrafiła porozumiewać się łamanym polskim, ale nigdy nie uczyła się angielskiego, ani sama ani w szkole i zwiedzała świat w pojedynkę.

Natomiast inną rzeczą jest to, że angielski może otwierać przed człowiekiem nowe drzwi, jeśli się go zna na bardzo biegłym poziomie.

[Cepeda]

Przecież właśnie chodzi mi o to, że Brytyjczycy często nie potrafią zrozumieć ludzi z innych rejonów Anglii (niekoniecznie Szkocji) od razu Ciagle tu słyszę jak jakiś Brytyjczyk mówi, ze ma problem ze zrozumieniem innego Brytyjczyka przez jego akcent (ten z Devon czy z Bristolu jest wyjątkowo silny).



A to jacy są Polacy widać chociażby na tym forum, kilka niewinnych postów i od razu pojawiają sie docinki, złośliwości i pasywno-agresywne odpowiedzi rozmowczyn, które myślą, ze oczywiście znają angielski lepiej od ciebie, nie wiedząc nawet kim jesteś

Chodziłam do szkoły w Polsce, gdzie przechwałki i myślenie o sobie jak o kimś lepszym od innych było na porządku dziennym (i to w tej 'dobrej szkole'), stad taka moja opinia.

Szczególnie kobiety lubią przygadywac innym co i tu doskonale widać.

[patusiaa23]

Napisane przez Cepeda

Przecież właśnie chodzi mi o to, że Brytyjczycy często nie potrafią zrozumieć ludzi z innych rejonów Anglii (niekoniecznie Szkocji) od razu Ciagle tu słyszę jak jakiś Brytyjczyk mówi, ze ma problem ze zrozumieniem innego Brytyjczyka przez jego akcent (ten z Devon czy z Bristolu jest wyjątkowo silny).



A to jacy są Polacy widać chociażby na tym forum, kilka niewinnych postów i od razu pojawiają sie docinki, złośliwości i pasywno-agresywne odpowiedzi rozmowczyn, które myślą, ze oczywiście znają angielski lepiej od ciebie, nie wiedząc nawet kim jesteś

Chodziłam do szkoły w Polsce, gdzie przechwałki i myślenie o sobie jak o kimś lepszym od innych było na porządku dziennym (i to w tej 'dobrej szkole'), stad taka moja opinia.

Szczególnie kobiety lubią przygadywac innym co i tu doskonale widać.

1. Znasz jakieś inne miasta niż Devon lub Bristol?
2. Znasz w ogóle jakieś realne nazwy akcentów czy tylko dwa kraje i miasto?
3. To o co w zasadzie chodzi, można mieć ten super akcent czy nie można?
4. Nie rozumiem nawiązania do twojej szkoły
5. idź być seksistką faktycznie gdzieś daleko

[Pani_Mada]

Napisane przez Cepeda

A to jacy są Polacy widać chociażby na tym forum, kilka niewinnych postów i od razu pojawiają sie docinki, złośliwości i pasywno-agresywne odpowiedzi rozmowczyn, które myślą, ze oczywiście znają angielski lepiej od ciebie, nie wiedząc nawet kim jesteś

nadal piszesz o sobie - to Ty czujesz się upoważniona do pouczania kto moze znać angielski, a kto nie

Napisane przez Cepeda

Przecież właśnie chodzi mi o to, że Brytyjczycy często nie potrafią zrozumieć ludzi z innych rejonów Anglii (niekoniecznie Szkocji) od razu Ciagle tu słyszę jak jakiś Brytyjczyk mówi, ze ma problem ze zrozumieniem innego Brytyjczyka przez jego akcent (ten z Devon czy z Bristolu jest wyjątkowo silny).

szczerze wątpię. to że Ty masz problem nie oznacza że wszyscy mają

Napisane przez Cepeda

(...)
Szczególnie kobiety lubią przygadywac innym co i tu doskonale widać.

our special snowflake

[meliandra]

Nie uważam, że angielski jest niezbędny. Jest przydatny i wiele ułatwia, ale da się bez niego funkcjonować. Teraz jest moda na pisanie ogłoszeń o pracę po angielsku, dawanie takiego wymogu, a potem się okazuje, że się z niego nie korzysta. Dla mnie to głupota. Oczywiście są stanowiska gdzie ten język jest potrzebny, ale nie jest tak, że bez tego dobrej pracy się nie znajdzie. Tak czy inaczej uważam, że warto uczyć się języków.

Co do podróży, znam ludzi, którzy podróżują bez znajomości angielskiego i w niczym im to nie przeszkadza. Z resztą nie w każdym kraju, każdy angielski zna. Nie raz i nie dwa się z tym spotkałam.

Co do tego, że sprzedawca czy kasjerka na PKP powinna znać angielski, to nie wydaje mi się żeby było to koniecznie. Ktoś kto przyjeżdża do Polski nie powinien oczekiwać, że każdy będzie mówił po angielsku. Ja nie mam pretensji jak w obcym kraju ktoś angielskiego nie zna. Biorę translator i próbuję znaleźć słowa w języku w jakim tam się mówi. Tak samo jak kasjerka może nauczyć się kilku zwrotów tak samo obcokrajowiec może to zrobić. To on jest u nas, a nie my u niego.


[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;83323096]Właśnie zauważyłam, że gracze świetnie mówią po angielsku. Znam sporo osób, które dzięki grom nauczyły się do takiego poziomu, że właśnie używają go teraz w jakiejś pracy w korpo na okrągło, jak któraś wizażanka wyżej (sorry, nie chce mi się przewijać i sprawdzać, kto dokładnie to napisał).

Wysłane z mojego HUAWEI LUA-L21 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Też to zauważyłam, więc chyba coś w tym jest

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Cepeda

Szczególnie kobiety lubią przygadywac innym co i tu doskonale widać.

Grunt, że Ty jesteś inna

[Pani_Mada]

Napisane przez meliandra

(...) Tak czy inaczej uważam, że warto uczyć się języków.
(...) Tak samo jak kasjerka może nauczyć się kilku zwrotów tak samo obcokrajowiec może to zrobić. To on jest u nas, a nie my u niego.

to po co warto uczyć się jezyków?
do pracy nie potrzeba, do podróżowania nie potrzeba, wszystko znajdzie się po polsku lub z polskimi napisani (filmy, książki itd), do obcego kraju powinno się słownik zabierać. po kij więc uczyć się języków...

[MsLizard]

Napisane przez PaulinciaKWC

Mnie dziwi, ze w wawie na dworcach w kasach siedzą panie, ktore na widok obcokrajowca wzruszają ramionami i patrzą sie jedna na drugą. Czlowiek nie moze normalnie kupić biletu ani o nic zapytac. Akurat w takich miejscach wg mnie powinny pracowac osoby, ktore potrafią podac informacje chocby angielskim na poziomie przedszkolaka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;8331716 1]Do Chin się pojedzie, to w dużych miastach da się po angielsku dogadać, a na dworcu w Krakowie - w Unii Europejskiej było nie było - jest to często niemożliwe. Dziwne.[/QUOTE]

To nie jest tylko problem Polski, w wielu miejscach na świecie tak jest, nawet jeśli mówimy o większych miastach. Nie wydaje mi się, żeby problemem była nieznajomość angielskiego w tym przypadku, ale to, że niektórzy ludzie zwyczajnie nie chcą ci pomóc. Ja czasami w Polsce podchodzę do okienka i nie mogę się dogadać, chociaż gadamy w tym samym języku, bo pani zamiast udzielić mi informacji, zwyczajnie "burczy" na klienta. I tak samo jest w innych krajach, jak człowiek jest otwarty i pomocny to ci wytłumaczy na migi, a jak nie, bo jest zwyczajnie wredny, to i język nie pomoże.

[nelciak]

Napisane przez Pani_Mada

to po co warto uczyć się jezyków?
do pracy nie potrzeba, do podróżowania nie potrzeba, wszystko znajdzie się po polsku lub z polskimi napisani (filmy, książki itd), do obcego kraju powinno się słownik zabierać. po kij więc uczyć się języków...

Przeciez meliandra napisala, ze angielski nie zawsze sie przydaje w podrozy, a nie ze w ogole jezyki sie nie przydają w podróży prosty przykład - do byłych francuskich kolonii przydaje sie francuski, wiele kurortow jest opanowanych przez Niemcow wiec wystarczy niemiecki, znajac hiszpanski lub portugalski tez mozna kawal swiata zwiedzic i sie dogadac...

[Pani_Mada]

Napisane przez nelciak

Przeciez meliandra napisala, ze angielski nie zawsze sie przydaje w podrozy, a nie ze w ogole jezyki sie nie przydają w podróży prosty przykład - do byłych francuskich kolonii przydaje sie francuski, wiele kurortow jest opanowanych przez Niemcow wiec wystarczy niemiecki, znajac hiszpanski lub portugalski tez mozna kawal swiata zwiedzic i sie dogadac...

tak samo jak nie zawsze przyda Ci się francuski czy niemiecki. pojedziesz do Anglii, Stanów, czy do dawnych kolonii angielskich i się nie dogadasz po niemiecku.
i można tak w nieskończoność wymieniać, gdzie się dogadasz a jakimś języku. nie bez powodu angielski jest uznawany za język uniwersalny.

no więc. skoro nie warto znać angielskiego, bo i tak nie wszędzie się dogadasz, to tak samo nie warto znać niemieckiego czy francuskiego. a więc powtarzam pytanie... po co więc warto uczyć się języków?

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Pani_Mada

no więc. skoro nie warto znać angielskiego, bo i tak nie wszędzie się dogadasz, to tak samo nie warto znać niemieckiego czy francuskiego. a więc powtarzam pytanie... po co więc warto uczyć się języków?

Poważnie czy Twoje pytanie ma jakieś drugie dno? A co z wartością samą w sobie? Rozwój osobisty, 'zdobycie' w pewnym sensie nowej osobowiści, a
w każdym razie nowego, szerszego spojrzenia na rzeczywistość (język wpływa na postrzeganie świata), czy chociażby możliwość sięgnięcia do interesującej Cię literatury nieprzetłumaczonej na żaden z języków, który znasz.

Nie trzeba mieć palącej potrzeby utylitarnego wykorzystywania języka na codzień - w pracy, na studiach czy w życiu osobistym - co nie zmienia faktu, że może być warto tak po prostu.

[nelciak]

Napisane przez Pani_Mada

tak samo jak nie zawsze przyda Ci się francuski czy niemiecki. pojedziesz do Anglii, Stanów, czy do dawnych kolonii angielskich i się nie dogadasz po niemiecku.
i można tak w nieskończoność wymieniać, gdzie się dogadasz a jakimś języku. nie bez powodu angielski jest uznawany za język uniwersalny.

no więc. skoro nie warto znać angielskiego, bo i tak nie wszędzie się dogadasz, to tak samo nie warto znać niemieckiego czy francuskiego. a więc powtarzam pytanie... po co więc warto uczyć się języków?

Jest duża róznica między tym, że coś nie jest niezbędne, a tym, że coś nie jest warte nauki. Czy ktoś w tym wątku napisał, ze NIE WARTO się uczyć angielskiego?

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Cepeda

A to jacy są Polacy widać chociażby na tym forum, kilka niewinnych postów i od razu pojawiają sie docinki, złośliwości i pasywno-agresywne odpowiedzi rozmowczyn, które myślą, ze oczywiście znają angielski lepiej od ciebie, nie wiedząc nawet kim jesteś

A Ty to przepraszam kto jesteś? Uzyskałaś w ciągu roku obywatelstwo brytyjskie czy co?

Jestem dziwnie spokojna, że sporo osób na tym forum mieszka za granicą znacznie dłużej niż Ty, a takich, które na codzień posługują się biegłą, czystą angielszczyzną jest jeszcze więcej. Więc radzę spuścić z tonu, bo nie masz pojęcia jak się ośmieszasz

Napisane przez Cepeda

Szczególnie kobiety lubią przygadywac innym co i tu doskonale widać.

Ponawiam pytanie. A Ty kim jesteś? Nie kobietą przypadkiem? :mysli:

[Pani_Mada]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8332763 1]Poważnie czy Twoje pytanie ma jakieś drugie dno? A co z wartością samą w sobie? Rozwój osobisty, 'zdobycie' w pewnym sensie nowej osobowiści, a
w każdym razie nowego, szerszego spojrzenia na rzeczywistość (język wpływa na postrzeganie świata), czy chociażby możliwość sięgnięcia do interesującej Cię literatury nieprzetłumaczonej na żaden z języków, który znasz.

Nie trzeba mieć palącej potrzeby utylitarnego wykorzystywania języka na codzień - w pracy, na studiach czy w życiu osobistym - co nie zmienia faktu, że może być warto tak po prostu.[/QUOTE]

ma drugie dno. część osób pisze, po co mi angielski, po co mi angielski - bo w małej wiosce na końcu świata i tak się nim nie dogadam. a potem mówi, że warto uczyć się języków... coś mi tu nie gra. bo co w takim razie... warto uczyć się języków ale nie angielskiego?

ja rozumiem, że ktoś nie ma potrzeby używania języka angielskiego. sama to zaznaczyłam w swoim pierwszym poście, ż zależy gdzie się mieszka i co się robi.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Pani_Mada

ma drugie dno. część osób pisze, po co mi angielski, po co mi angielski - bo w małej wiosce na końcu świata i tak się nim nie dogadam. a potem mówi, że warto uczyć się języków... coś mi tu nie gra. bo co w takim razie... warto uczyć się języków ale nie angielskiego?

Wyjaśniłam to jak mi się wydaje dość klarownie w swoim poście.

[Pani_Mada]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8332810 1]Wyjaśniłam to jak mi się wydaje dość klarownie w swoim poście.[/QUOTE]

napisałaś że języków warto się uczyć dla samorozwoju. i ok.
ale chciałam zobaczyć co meliandra ma do powiedzenia na ten temat

[c794f3216fa96d344d93a9c8b507d0f47f8f8180_61da25c290477]

A ja akurat z angielskiego znam tylko kilka słów. - Dogaduję się po francusku/rosyjsku. Podróżuję bez biura podróży - Da się. Starczy opanować kilka słów używanych na lotnisku.

Akurat jestem zdania, że jak jadę do innego kraju, to ja mam się nauczyc kilku słów w lokalnym języku, a nie odwrotnie. Od tego są rozmówki. Oczekiwanie, że każdy będzie znał angielski jest dziwne. - Już bardziej pasowałby hiszpański lub chiński... w końcu to języki większości.

[Pani_Mada]

[1=c794f3216fa96d344d93a9c 8b507d0f47f8f8180_61da25c 290477;83328481]A ja akurat z angielskiego znam tylko kilka słów. - Dogaduję się po francusku/rosyjsku. Podróżuję bez biura podróży - Da się. Starczy opanować kilka słów używanych na lotnisku.

Akurat jestem zdania, że jak jadę do innego kraju, to ja mam się nauczyc kilku słów w lokalnym języku, a nie odwrotnie. Od tego są rozmówki. Oczekiwanie, że każdy będzie znał angielski jest dziwne. - Już bardziej pasowałby hiszpański lub chiński... w końcu to języki większości.[/QUOTE]

w Europie? Unii Europejskiej tak dokładnie?

[MsLizard]

Napisane przez Pani_Mada

tak samo jak nie zawsze przyda Ci się francuski czy niemiecki. pojedziesz do Anglii, Stanów, czy do dawnych kolonii angielskich i się nie dogadasz po niemiecku.
i można tak w nieskończoność wymieniać, gdzie się dogadasz a jakimś języku. nie bez powodu angielski jest uznawany za język uniwersalny.

no więc. skoro nie warto znać angielskiego, bo i tak nie wszędzie się dogadasz, to tak samo nie warto znać niemieckiego czy francuskiego. a więc powtarzam pytanie... po co więc warto uczyć się języków?

Nie rozumiem twojego problemu, już sto razy o tym pisano. Angielski nie jest niezbędny, ale w niektórych sytuacjach ogranicza. Pojedziesz w miejsce gdzie ludzie nie znają angielskiego i jakoś się dogadasz na migi i trochę świata zwiedzisz. Pojedziesz w takie gdzie ludzie będą znać ten język i też sobie poradzisz, ale 1) nie porozmawiasz z nikim o tym jak mu się żyje, 2) nie wynajmiesz angielskiego przewodnika, polskiego może nie być 3) raczej nie znajdziesz dobrej pracy w obcym kraju, a przynajmniej będzie bardzo ciężko. Jednym słowem możesz zwiedzić cały świat nie znając ang, ale będzie to inne zwiedzanie niż osób, które ten język znają. Tak samo z pracą w Polsce, znajdziesz ją i bez angielskiego, ale z angielskim możesz (nie musisz) znaleźć lepszą.