Ile macie oszczędności?

[xooox]

Zbliżam się powolutku do 30stki i zastanawiam się, ile ludzie w moim wieku (i nie tylko) mają odłożone? Moje oszczędności to 4 tyś zł. Wiem, że mało, ale ten wątek ma mnie też zmotywować do odkładania więcej. Jeśli chcecie, podzielcie się stanem swoich oszczędności i wiekiem w przybliżeniu.

[Black_Isabell]

Jeśli masz własne mieszkanie/dom, dobrą pracę, samochód... stać się na wyjazdy i godne życie... 4 tysiące ok - szybko je uzupełnisz....
Jeśli natomiast nie masz "nic" i jedynie 4 tysiące na koncie... tak, to "trochę" słabo...

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez Black_Isabell

Jeśli masz własne mieszkanie/dom, dobrą pracę, samochód... stać się na wyjazdy i godne życie...

To wszystko ma mieć przed 30tka, serio ?
Zejdźmy na ziemię.

Autorko, dużo nie masz, jak chcesz mieć więcej to miej Po co ci do tego wiedza ile oszczędności maja inni ? To bez znaczenia.

[Black_Isabell]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;7816311 1]To wszystko ma mieć przed 30tka, serio ?
Zejdźmy na ziemię.

Autorko, dużo nie masz, jak chcesz mieć więcej to miej Po co ci do tego wiedza ile oszczędności maja inni ? To bez znaczenia.[/QUOTE]


Ja nie miałam, ale wokół siebie mam wielu szczęściarzy

[farmaceutka88]

Zawsze za mało!

[figa84]

10l temu mieszkania kosztowały 3-4x mniej, więc łatwiej było kupić. Sama kupiłam wtedy kawalerkę za mniej niż teraz kilkuletni samochód niższej klasy.


Co do oszczędności - 10 pensji.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

10 lat temu to chyba akurat była tzw. górka cenowa i mieszkania były najdroższe ? Zwłaszcza w odniesieniu do mniejszej niż teraz średniej pensji oraz tej najniższej ? Łatwiej było o kredyt, to na pewno.

[Iwuri]

Mogłabym przez co najmniej dwa lata żyć na mniej więcej takim poziomie jak obecnie bez pracy. Natomiast nie mam jeszcze mieszkania :/

[broccolina]

Ciekawy wątek, rozumiem autorkę bo sama nie wiem czy mam dużo czy mało i to może być faktycznie inspirujące porównać się do innych i dostać takiego motywacyjnego kopa. Interesuję się oszczędzaniem i ciągle próbuję jak najkorzystniej ułożyć swój budżet miesięczny. Staram się tak powyginać, żeby co miesiąc odłożyć jakąś drobną kwotę, a całość co jakiś czas przeznaczam na podróże.

Na "emeryturę" bądź "poduszkę finansową" niejednokrotnie czytałam, że warto mieć odłożoną trzykrotność swojej pensji żeby w razie czego nie mieć problemów z godnym życiem a mieć czas na znalezienie pracy.

Mam ok. 4 tys. oszczędności, 28 lat. Mieszkanie mam swoje, bez kredytu. Stare auto. Średnia praca. Więcej mi nie trzeba do szczęścia

[476bc3dbac029ec3a9e93a7df5eb47c70ae0ad31]

Napisane przez Iwuri

Mogłabym przez co najmniej dwa lata żyć na mniej więcej takim poziomie jak obecnie bez pracy. Natomiast nie mam jeszcze mieszkania :/

Podobnie. I gdyby mi ktoś zaproponował własne mieszkanie i jakiś podstawowy samochód bez oszczędności zamieniłabym się bez zastanowienia.

[invisible_01]

Chyba lepszym pytaniem niż to, ile macie oszczędności, jest to, jak długo przy zaoszczędzonych pieniądzach mogłybyście być bez pracy. U mnie starczyłoby na 2 lata, jednakże odkładam na wkład własny, więc tak naprawdę oszczędności stricte na czarną chwilę mam prawie 0, wszystko w założeniu idzie na mieszkanie.

[myszka197]

ja i mój TZ nie mamy nic, wydajemy na bierząco całość naszych zarobków, a obydwoje zarabiamy o wiele więcej, niż średnia krajowa. No po prostu nie umiemy oszczędzać . Nasze zabezpieczenie na emeryturę - 3 mieszkania w kredycie który spłacamy wynajmem. Jak osiągniemy wiek emerytalny, to akrat kredyty będą spłacone, sprzedamy je i spylamy w ciepłe kraje

[IzzieSt]

Napisane przez myszka197

ja i mój TZ nie mamy nic, wydajemy na bierząco całość naszych zarobków, a obydwoje zarabiamy o wiele więcej, niż średnia krajowa. No po prostu nie umiemy oszczędzać . Nasze zabezpieczenie na emeryturę - 3 mieszkania w kredycie który spłacamy wynajmem. Jak osiągniemy wiek emerytalny, to akrat kredyty będą spłacone, sprzedamy je i spylamy w ciepłe kraje

A zabezpieczenie na teraz? Ja bym nie umiała tak żyć. Wypadki i choroby chodzą po ludziach.Znajoma niedawno straciła męża, dziewczyna 28 lat, mieli jedno dziecko a była w ciąży z drugim gdy zdarzył się wypadek i w takim przypadku plany za co będziemy żyć na emeryturze przeradzają się w "za co będę żyć teraz".
Jeśli zarabiacie więcej niż średnia krajowa to mogę wiedzieć na co wydajecie? Bo to jest zakładam, że przynajmniej 10 tys miesięcznie. Podróże? Inwestycje? Bo nie wyobrażam sobie tego "przejeść"

[invisible_01]

Mają kredyty na 3 mieszkania, więc zapewne mnóstwo pieniędzy idzie na spłatę rat.

[IzzieSt]

Pisała że kredyt spłacają z wynajmu

[invisible_01]

Napisane przez IzzieSt

Pisała że kredyt spłacają z wynajmu

Racja, przegapiłam

[f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a]

Napisane przez xooox

Zbliżam się powolutku do 30stki i zastanawiam się, ile ludzie w moim wieku (i nie tylko) mają odłożone? Moje oszczędności to 4 tyś zł. Wiem, że mało, ale ten wątek ma mnie też zmotywować do odkładania więcej. Jeśli chcecie, podzielcie się stanem swoich oszczędności i wiekiem w przybliżeniu.

moje oszczednosci to nieruchomości i plany oszczednosciowe

kasy tyle co na życie, resztę odkładam.

[201803120844]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;7816404 6]10 lat temu to chyba akurat była tzw. górka cenowa i mieszkania były najdroższe ? Zwłaszcza w odniesieniu do mniejszej niż teraz średniej pensji oraz tej najniższej ? Łatwiej było o kredyt, to na pewno.[/QUOTE]

Sporo zależy też od miasta. Moje średniej wielkości ma od kilku lat kosmiczne ceny mieszkań jak na takiej wielkości miasto, bo jest mnóstwo studentów, a poza tym miasto się rozwija.

[figa84]

Napisane przez IzzieSt

A zabezpieczenie na teraz? Ja bym nie umiała tak żyć. Wypadki i choroby chodzą po ludziach.Znajoma niedawno straciła męża, dziewczyna 28 lat, mieli jedno dziecko a była w ciąży z drugim gdy zdarzył się wypadek i w takim przypadku plany za co będziemy żyć na emeryturze przeradzają się w "za co będę żyć teraz".
Jeśli zarabiacie więcej niż średnia krajowa to mogę wiedzieć na co wydajecie? Bo to jest zakładam, że przynajmniej 10 tys miesięcznie. Podróże? Inwestycje? Bo nie wyobrażam sobie tego "przejeść"

To jest też kwestia względna.
Na przykładzie bliskiej mi znajomej w podobnej sytuacji, tylko z 3 dzieci i kredytem na dom - problematyczne były jakieś 3m. Bank spłacił kredyt, dostała ubezpieczenie męża na życie.

No i 10k to wcale nie takie wielkie pieniądze, żeby ich nie przejeść...

---------- Dopisano o 12:56 ---------- Poprzedni post napisano o 12:53 ----------

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;7816404 6]10 lat temu to chyba akurat była tzw. górka cenowa i mieszkania były najdroższe ? Zwłaszcza w odniesieniu do mniejszej niż teraz średniej pensji oraz tej najniższej ? Łatwiej było o kredyt, to na pewno.[/QUOTE]

Nie pamiętam dokładnie kiedy był skok cen, ale kilkoro znajomych ledwo po 30 kupili właśnie wtedy mieszkania. Najczęściej małe kawalerki, ale było to realne.

[201803120844]

Mając 30 lat miałam mieszkanie, stabilną sytuację w pracy i w życiu osobistym, jakieś tam oszczędności, ale kompletnie nad nimi nie panowałam czyli przegapiałam termin upływu lokaty, nie przypilnowałam koniunktury w funduszach inwestycyjnych, żeby sprzedać udziały w odpowiednim czasie. Miałam te lokaty byle gdzie, oprocentowanie było wtedy baaardzo korzystne, ale mnie nie chciało się biegać po bankach.
Kilka lat temu uświadomiłam sobie, że płacone regularnie składki do ZUS-u czy funduszy emerytalnych to lipa i już panuję nad oszczędnościami

[8c9538aac29bb5fbc2d31b2aac28a8f9b62d5c74_6584d267571b8]

Mam samochód, mieszkanie, nie mam kredytu - dzięki pomocy rodziny. Oszczędności prawie 6x wypłata - na oddzielnym koncie oszczędnościowym, coś jeszcze na koncie standardowym i trochę gotówki. Fortuna to nie jest, ale w razie wypadku z głodu z mężem nie zginiemy Myślimy nad nieruchomością z kredytem, który spłacaliby wynajmujący, ale nie wiem na ile się to opłaca. Za 2-3 lata potrzebny będzie remont kuchni, za 5-8 lat większe mieszkanie.
Lat 29

[kaledonia]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;7816311 1]To wszystko ma mieć przed 30tka, serio ?
Zejdźmy na ziemię.[/QUOTE]

Napisane przez Black_Isabell

Ja nie miałam, ale wokół siebie mam wielu szczęściarzy

[1=8c9538aac29bb5fbc2d31b2 aac28a8f9b62d5c74_6584d26 7571b8;78168416]Mam samochód, mieszkanie, nie mam kredytu - dzięki pomocy rodziny. Oszczędności prawie 6x wypłata - na oddzielnym koncie oszczędnościowym, coś jeszcze na koncie standardowym i trochę gotówki. Fortuna to nie jest, ale w razie wypadku z głodu z mężem nie zginiemy Myślimy nad nieruchomością z kredytem, który spłacaliby wynajmujący, ale nie wiem na ile się to opłaca. Za 2-3 lata potrzebny będzie remont kuchni, za 5-8 lat większe mieszkanie.
Lat 29[/QUOTE]
Ja przed 30tką nie miałam ani męża, ani samochodu, ani mieszkania bez kredytu (ani wynajmowanego nawet samodzielnie). Oszczędności jak już kiedyś pisałam źle ulokowałam w fundusze i przepadło dużo pieniędzy
Na chwilę obecną niewiele się zmieniło, tylko nie mieszkam w wynajętym pokoju.

Co do pogrubionego to znam osoby młode z mieszkaniem bez kredytu, ale same sobie na to nie zapracowały, bo mieszkanka najczęściej po zmarłej babci. No i często z obserwacji moich wynika bez oszczędności, kasa się z wypłaty ulatnia.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez broccolina

C
Mam ok. 4 tys. oszczędności, 28 lat. Mieszkanie mam swoje, bez kredytu. Stare auto. Średnia praca. Więcej mi nie trzeba do szczęścia

Można zapytać czy mieszkanie kupiłaś czy dostałaś? Bo jeśli chodzi o oszczędności to jednak sporo zmienia.

[Wolha wRedna]

Mam prawie 4 - krotnosc mojej miesiecznej wyplaty, czyli bez szalu. Nie mam mieszkania ani samochodu.

Chyba nie jest ze mna ani za dobrze, ani za zle, a przynajmniej pocieszam sie ze znam osoby w podobnej sytuacji jak ja, podobnie zarabiajace i nie majace zadnych oszcsednosci.

Wysłane z mojego SM-G361F przy użyciu Tapatalka

[PaulinciaKWC]

26 lat. Wystarczyloby mi na okolo 2-letnie utrzymanie bez pracy. Ale kupno i wykonczenie mieszkania dopiero w planie.

[9b3c663057ffbc82ae9019b87931eb18768d1240]

My z mężem nie mamy nic,w tym sensie, że mamy oszczędności takie, które są "nie do ruszenia", bo chcemy w przyszłości mieć SWOJE mieszkanie.
Póki co staram się odkładać "na moją czarną gdzoinę" jakieś 200-300zł, a, że staż pracy mam ponad rok, więc nie trudna matematyka - że są to marne grosze. Reszta idzie na to konto, z którego nie chcemy nic ruszać.
Nie dostaliśmy od nikogo domu, nie mamy nic, do tego brak zdolności kredytowej,a w tym miesiącu miałam sporo niespodziewanych wydatków i jest krucho
Więc gdyby się wydarzyło coś niespodziewanego to jesteśmy - jak to się mówi - w ciemnej d... bo nie mamy pomocy finansowej rodziców, ani też możliwości powrotu do domów rodzinnych.
Po prostu mamy trudny start w samodzielne życie, więc i te oszczędności są marne.

[fe414c2710b8060c6dec8506e8442112fb575cc4]

i ja i mąż mamy zawsze odłożone (każde z nas osobno) minimum trzykrotność wypłaty brutto, żeby mieć pewność, że jak któreś z nas zostałoby bez pracy to jest zabezpieczenie na kilka miesięcy, w ciągu których powinniśmy raczej znaleźć pracę bez problemu. Dodatkowo mam jakieś własne mniejsze oszczędności, odkładane bez konkretnego celu, które przeznaczam czasami na jakieś "większe" wydatki. Gdyby przycisnęła nas sytuacja, moglibyśmy sprzedać jedno z mieszkań.

[Vivienne]

Poprzednie oszczędności poszły na większy cel (auto i leczenie), teraz zaczynam od nowa. Mam kilkanaście tysięcy, w razie straty pracy nie starczy na wiele

[Pani_Mada]

26 lat. razem z TŻem mamy odłożone ok 10 tys. ale on w tej chwili jest w trakcie zmiany pracy, a ja dopiero co zmieniłam branżę i też na razie nie zarabiam kokosów, więc niestety część z tego szybko się rozejdzie. jak nam się sytuacja ustabilizuje, to znowu zaczynamy powolne ciułanie na mieszkanie.

Napisane przez kaledonia

(...)
Co do pogrubionego to znam osoby młode z mieszkaniem bez kredytu, ale same sobie na to nie zapracowały, bo mieszkanka najczęściej po zmarłej babci. No i często z obserwacji moich wynika bez oszczędności, kasa się z wypłaty ulatnia.

nie rozumiem takiej hmmm ukrytej pogardy dla osób, które odziedziczyły mieszkanie, bądź dostali na nie kasę od rodziców. nie przyjęłabyś mieszkania od babci albo od rodziców (zakładając, że ich na to stać i nie obciąży to za bardzo ich budżetu)?
wielu moich znajomych odziedziczyło mieszkania bądź rodzice zasponsorowali im większą część albo i całość. i oczywiście, że im zazdroszę, bo jest czego. tylko że do głowy by mi nie przyszło wypominać komuś, że sobie nie zapracował na mieszkanie, ani tym bardziej wyliczać ile mają oszczędności. niektórzy mają od początku lepszy start - takie życie.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Pani_Mada

nie rozumiem takiej hmmm ukrytej pogardy dla osób, które odziedziczyły mieszkanie, bądź dostali na nie kasę od rodziców. nie przyjęłabyś mieszkania od babci albo od rodziców (zakładając, że ich na to stać i nie obciąży to za bardzo ich budżetu)?

Gdzie Ty widzisz pogardę? Stwierdzenie faktu i tyle.

Ma to znaczenie przy dyskusji takiej jak tu o tyle, że jeśli dwie osoby w tym samym wieku mają takie same oszczędności, przy czym jedna z nich opłaciła wkład własny, to jest różnica.