Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Hobby > Zwierzęta domowe - wiZOOż

Notka

Zwierzęta domowe - wiZOOż Forum dla miłośników zwierząt domowych. Szukasz porady w temacie psów, kotów, żółwi, chomików itp.? Forum wiZOOż to miejsce dla ciebie.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2020-06-19, 17:47   #1
Zalamka_do_kwadratu
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 9

Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść


Hej,
3 miesiące temu odszedł mój ukochany kot, ktory był ze mną wiecej niż 2/3 mojego życia (mam 25 lat). Problem w tym, że około tydzień przed odejściem zauważyłam ze powaznie podupada na zdrowiu. Widać było, ze gaśnie powoli. Jestem osoba o bardzo słabej psychice, nie chciałam dopuścic do mysli, że to już powoli koniec... Moi bliscy sugerowali eutanazję.. Wewnętrznie rownież czułam, że tak powinno być, że powinnam być dla niego silna i jego samopoczucie powinno byc ważniejsze, niż moje. Niestety, nie dałam rady tego zrobic... po prostu nie dałam. Moje serduszko schudło, zmarnialo... W ostatnich dniach przewracała się, nie mogła stać. Mój ukochany kotek umarł męcząc się. Przeze mnie.... Nie mogę sobie tego wydarować. Teraz, gdy szok juz przeszedł i doszło do mnie ze jego juz ze mną nie ma, dopadły mnie okropne wyrzuty sumienia. Okropne.
Od dwoch tygodni jest ze mną nowy kotek. Ma dobre jedzonko, zabawki, wszystko czego potrzebuje... Patrząc na jej dobrobyt tym bardziej jest mi cholernie przykro, że postawiłam moje potrzeby wyzej, niż potrzeby kotka potrzebującego mojej pomocy. Ten kotek żył ze mną prawie 17 lat, a ja jako dorosła i odpowiedzialna osoba nie byłam w stanie godnie go pożegnać... Ten ostatni raz zadbać o niego. Pisząc to cholernie płacze i serio, mam ochote sie normalnie zabic, mam tyle żalu do siebie. Jest mi tak cholernie źle z ta myślą, okropnie... przepraszam za chaos, chyba pisze to po to, zeby sie wygadać, a zarazem poprosić o radę jak poradzic sobie ze sobą... Już świruje, moje wyrzuty sumienia rzutują na mój związek, robię awantury, drę sie o byle co
Zalamka_do_kwadratu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 19:19   #2
Mijanou
Wizażowy Kot Igor
 
Avatar Mijanou
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 529
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Rozumiem, co czujesz. Tak samo czułam się po odejściu Andżelki, która była ze mną ponad 18 lat.

Nie wiem, czy to, co powiem pocieszy Cię, czy nie, ale wcale nie jest powiedziane, że kot cierpiał. To, że się przewracał i nie mógł stać (a zapewne gwałtownie stracił na wadze, pamiętam, że z dnia na dzień Andżela doslownie straciła pół swojej wagi) nie znaczy, że cierpiał. Ja miałam podobny dylemat, ale zaufany weterynarz powiedział, że kotka nie cierpi a najzwyczajniej przygotowuje się do odejścia. I nie ma sensu tego przyspieszać i dodatkowo kota denerwować. Zapewnił, ze odejdzie spokojnie. Odeszła na moich kolanach, otoczona miłością i wdzęcznością za wszystkie lata wierne przyjaźni. Także niepotrzebnie może się dręczysz.

Modlitwa za…

Panie Boże, nie jestem aniołem,
dziś niewielu jest takich na świecie,
może ci, co na ziemskim padole
pokochali zwierzęta i dzieci.

Panie Boże, powiedziałeś „Proście”,
rzekłeś „Proście, a będzie wam dane”…
Wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście
poszedł do Ciebie mój kot ukochany?

Panie Boże, poznasz go z łatwością,
miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
proszę, o Panie, zawołaj go głośno,
bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.

Panie Boże, nie proszę dla siebie,
znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
by głodny i smutny nie był i żeby
przy kimś bezpiecznie mógł zasnąć.

Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie zabrać stąd będzie trzeba,
pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
kiedy będę wędrować do nieba
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know?



Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209


Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw

No pasaran!
mikroREKLAMA
Spełnione marzenia
Pragniesz szybkiej i radykalnej zmiany? Najwyższa światowa klasa włosów dziewiczych. Najlepsze z natury,.

Ta reklama pokazywana jest pod 17 529 postami tego użytkownika na forum. Jak założyć taką reklamę? (klik!)
Mijanou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 19:21   #3
cava
Zakorzenienie
 
Avatar cava
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez Zalamka_do_kwadratu Pokaż wiadomość
Hej,
3 miesiące temu odszedł mój ukochany kot, ktory był ze mną wiecej niż 2/3 mojego życia (mam 25 lat). Problem w tym, że około tydzień przed odejściem zauważyłam ze powaznie podupada na zdrowiu. Widać było, ze gaśnie powoli. Jestem osoba o bardzo słabej psychice, nie chciałam dopuścic do mysli, że to już powoli koniec... Moi bliscy sugerowali eutanazję.. Wewnętrznie rownież czułam, że tak powinno być, że powinnam być dla niego silna i jego samopoczucie powinno byc ważniejsze, niż moje. Niestety, nie dałam rady tego zrobic... po prostu nie dałam. Moje serduszko schudło, zmarnialo... W ostatnich dniach przewracała się, nie mogła stać. Mój ukochany kotek umarł męcząc się. Przeze mnie.... Nie mogę sobie tego wydarować. Teraz, gdy szok juz przeszedł i doszło do mnie ze jego juz ze mną nie ma, dopadły mnie okropne wyrzuty sumienia. Okropne.
Od dwoch tygodni jest ze mną nowy kotek. Ma dobre jedzonko, zabawki, wszystko czego potrzebuje... Patrząc na jej dobrobyt tym bardziej jest mi cholernie przykro, że postawiłam moje potrzeby wyzej, niż potrzeby kotka potrzebującego mojej pomocy. Ten kotek żył ze mną prawie 17 lat, a ja jako dorosła i odpowiedzialna osoba nie byłam w stanie godnie go pożegnać... Ten ostatni raz zadbać o niego. Pisząc to cholernie płacze i serio, mam ochote sie normalnie zabic, mam tyle żalu do siebie. Jest mi tak cholernie źle z ta myślą, okropnie... przepraszam za chaos, chyba pisze to po to, zeby sie wygadać, a zarazem poprosić o radę jak poradzic sobie ze sobą... Już świruje, moje wyrzuty sumienia rzutują na mój związek, robię awantury, drę sie o byle co
Wiesz, ja Ciebie z jednej strony rozumiem, bo 3 razy już przeżyłam coś podobnego. 2 razy ja miałam nadzieje i postanowiłam ze jeszcze nie czas I się pomyliłam, a raz weterynarz poprosił o dodatkowe 3 doby bo widział nadzieję.
Raz natomiast podjęłam decyzje i prosiłam weta o uśpienie zwierzęcia, a wet zaryzykował i zwierze żyło dalej.

Taka jest cena za branie odpowiedzialności za życie. Tak za to płacimy.
Nigdy nie wiemy na 100% czy to już czas czy jeszcze nie. Zawsze ma się potem wątpliwości czy się podjęło odpowiednia decyzję czy pomyliło, bez względu jaka ona jest.
Zrobiłaś najlepiej jak byłaś w stanie. Inaczej się nie dało.
Trzeba umieć z tym żyć.

Natomiast, opanuj się jednak, i przestań egzaltować i histeryzować , bo to właśnie robisz i to nic dobrego.
Zaraz narobisz bigosu swoim brakiem opanowania i przesadą i będziesz zaraz ubolewać ze zniszczyłaś związek, relacje z bliskimi, własne życie itd.

Wyciągnij nauczkę na przyszłość i szanuj to co masz, kiedy to masz.
Krokodyle łzy nic nie zmienią.
__________________
Cava

Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety.
Liz Williams
cava jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 19:24   #4
evonla
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 114
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez Zalamka_do_kwadratu Pokaż wiadomość
Hej,
3 miesiące temu odszedł mój ukochany kot, ktory był ze mną wiecej niż 2/3 mojego życia (mam 25 lat). Problem w tym, że około tydzień przed odejściem zauważyłam ze powaznie podupada na zdrowiu. Widać było, ze gaśnie powoli. Jestem osoba o bardzo słabej psychice, nie chciałam dopuścic do mysli, że to już powoli koniec... Moi bliscy sugerowali eutanazję.. Wewnętrznie rownież czułam, że tak powinno być, że powinnam być dla niego silna i jego samopoczucie powinno byc ważniejsze, niż moje. Niestety, nie dałam rady tego zrobic... po prostu nie dałam. Moje serduszko schudło, zmarnialo... W ostatnich dniach przewracała się, nie mogła stać. Mój ukochany kotek umarł męcząc się. Przeze mnie.... Nie mogę sobie tego wydarować. Teraz, gdy szok juz przeszedł i doszło do mnie ze jego juz ze mną nie ma, dopadły mnie okropne wyrzuty sumienia. Okropne.
Od dwoch tygodni jest ze mną nowy kotek. Ma dobre jedzonko, zabawki, wszystko czego potrzebuje... Patrząc na jej dobrobyt tym bardziej jest mi cholernie przykro, że postawiłam moje potrzeby wyzej, niż potrzeby kotka potrzebującego mojej pomocy. Ten kotek żył ze mną prawie 17 lat, a ja jako dorosła i odpowiedzialna osoba nie byłam w stanie godnie go pożegnać... Ten ostatni raz zadbać o niego. Pisząc to cholernie płacze i serio, mam ochote sie normalnie zabic, mam tyle żalu do siebie. Jest mi tak cholernie źle z ta myślą, okropnie... przepraszam za chaos, chyba pisze to po to, zeby sie wygadać, a zarazem poprosić o radę jak poradzic sobie ze sobą... Już świruje, moje wyrzuty sumienia rzutują na mój związek, robię awantury, drę sie o byle co
Hej. Przechodziłam przez to dwa miesiące temu, kiedy dowiedziałam się, że mój kocurek (staruszek, prawie 18 lat) ma guzy w żołądku, a dowiedziałam się dopiero, gdy odmawiał ulubionego jedzonka, miał wzdęty brzuszek, itp.. Po wizycie u weta i dokładnych badaniach (krew, usg, rtg) padła ta straszna diagnoza.. Wierz mi, albo nie, ale również biłam się z myślami i gdyby nie kubeł zimnej wody w postaci ostrych słów weterynarza, że kotek na prawdę cierpi i nie ma żadnych szans, sama nie wiem czy bym podjęła tak ciężką decyzję o eutanazji. Kolejnego dnia pożegnałam już kocurka, a do tej pory rozpamiętuję to wszystko i popłakuję sobie, bo jednak, tak jak i w Twoim przypadku, żył ze mną przez większość mego życia i ciężko o tym zapomnieć. Z mojej strony mogę powiedzieć, że Twój kot i tak długo się nie męczył, bo zaledwie tydzień (z tego co rozumiem?), a taka decyzja o uśpieniu na prawdę nie należy do najprostszych, patrząc na lata, które razem spędziliście. Pamiętaj te dobre chwile z kocurkiem.. Nowy kociak w jakimś stopniu na pewno pomoże Ci uporać się z tym bólem, więc ciesz się każdą chwilą, spędzoną z nim Głowa do góry
evonla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 19:46   #5
Tashira
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 223
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Mialam cudownego pieska. Moje marzenie, moj aniołek, najwierniejszy przyjaciel. W wieku 11 lat zachorowal na paskudny nowotwor ktory utrudnial mu oddychanie. Bardzo długo i intensywnie walczyłam o niego lecz w końcu trzeba bylo sie poddać i postawić na opiekę paliatywną.
Jego stan bywal zmienny. Tez dlugo myśleliśmy kiedy podjąć decyzję, kiedy to juz czas i zaufany znajomy, weterynarz powiedzial nam ze nigdy nie da sie tego jednoznacznie określić. Nie ma zlotej rady. Wbrew temu co myslimy po ludzku, kazdy organizm w naturze ma walkę o przetrwanie i my powinnismy przestac walczyc kiedy on również przestanie.
Mielismy uspienie umowione na 25 listopada. 16 listopada juz nic nie zjadl. 17 nie chciał pic nawet. 18 patrzyl tylko smutno i nie byl w stanie juz wstawac. Tego dnia zadzownilismy by wet przyszedl go uśpić. Ostatnie dni okropnie sie meczyl. Tez mialam wielkie wyrzuty sumienia ze zbyt dlugo pozwoliłam mu sie meczyc. Powinnismy go uśpić z 3 tyg wczensiej. Ale wiesz co? Do konca widzialam wdzięczność w jego oczach za opieke. Został uśpiony w moich ramionach, otoczony troska miłością i opieką.
Nie winie sie dzis juz za to choc dlugo to robila. W naturlanym środowisku zwierzę nie ma tego wyboru. Człowiek w zasadzie również. Walczy sie do końca lub poddaje ale nikt nie może skrocic tego cierpienia. Taka jest kolej zycia.
Twoj zwierzak do konca miał opieke, milosc. To wciaz duzo więcej niz to co maja umierające w samotności zwierzaki bezdomne lub te w schroniskach.
Chciałaś dobrze i to sie liczy. I gwarantuje Ci ze Twoj pupil byl wdzięczny ze jestes przy nim.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Tashira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 19:47   #6
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

wspolczuje
ja rowniez przeszlam odejscie mojego pupila(psa)
tak jak twoj kotek ,marnial w oczach ostatnie 2 dni to byla prawdziwa meka bardziej dla nas chyba niz dla niego
w poniedzialek wet powedzial nam ze pies ma niewydolnosc nerek i nie ma szans dla niego ,poniewaz zarowno ja,maz i syn pracujemy corka byla na studiach daleko od domu zdecydowalismy poczekac do srody aby go uspic zeby corka miala czas wrocic do domu go pozegnac a my wziasc wolne z pracy zeby przezyc strate.
weterynerz powiedzial ze mozemy wziac go do domu dac mu jak najwiecej milosci i przyjsc kiedy jestesmy gotowi
powiem ci ze pies naprawde byl w ciezkim stanie oddychal ciezko,nie jadl prawie nic ,dawalismy mu jego ulubione jedzenie ale ledwo podziubal,praktycznie nie spalismy w nocy na zmiane czuwalismy przy psie ktory chcial wstac ale nie mial sily isc za daleko,trzeba bylo go wynosc na siku i podtrzymywac go kiedy probowal pic wode bo nie mogl ustac na nogach dluzej niz 2 min.w srode mielismy zamowiona wizyte domowa przyjechal weterynarz uspic naszego psa w domu .umarl na swoim ulubionym kocyku otoczony cala kochajaca rodzina.wszyscy plakalismy.
to tez bylo pewnego rodzaju egoistyczne zachowanie ,moglismy go uspic u weterynarza w poniedzialek ale chcialam zeby wszyscy z nim byli bo byl czlonkiem rodziny i kazdy go kochal .mam jego prochy w domu na kominku
bardzo to przezylismy mimo ze mielismy jeszcze drugiego psa w domu to wiadomo jeden nie zastapi drugiego
nie oceniaj siebie tak srogo to naprawde ciezkie decyzje ,moje dzieci w podobnym wieku do ciebie powiedzialy ze to bylo ich pierwsze swiadome ciezkie przezycie w zyciu,swiadome pozegnanie kogos kogo kochaly
trzymaj sie dziewczyno ,kochalas swojego kotka,dalas mu wszystko co moglas ,mial dobre zycie u ciebie ,napewno ci wybaczyl
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 20:04   #7
Zalamka_do_kwadratu
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 9
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Dziękuje Wam bardzo za wszystkie posty, było dokładnie tak, jak w Waszych przypadkach.... z jedna różnica. Ja wiedziałam ze on umrze. Wiedziałam ze to kwestia dni, ale jestem zbyt duża pi...da zeby byc z nim do końca... wiedziałam ze to sie stanie, odwiozlam go do mamy, do domu w którym żył 10 lat, bo nie mogłam na to patrzeć. Z uwagi na koronawirusa zachowywałam dystans z mama, wiec zapukałam, zostawiłam kotka na szybko przed drzwiami, zeby isc po resztę jej rzeczy. Jak wróciłam to mama była cała zalana łzami... tak strasznie płakała, mówiła ze przeciez K. juz prawie nie zyje. Położyła ja na fotelu, ja nie mogłam na nia patrzeć, ale zanim wyszłam, podeszłam do niej i przytuliłam ja długo ten ostatni raz. 30 minut po opuszczeniu domu mama zadzwoniła, ze kotek odszedł... odeszła w drodze do weterynarza, bo mama chciała jeszcze cos zrobic... chyba to mnie boli, to jest po prostu tak okropne, ze gdy o tym pisze to wpadam w kolejna panikę. Co ja zrobiłam

---------- Dopisano o 19:04 ---------- Poprzedni post napisano o 19:01 ----------

Ale było dokładnie tak samo, słabła, straciła bardzo na wadze, nie jadła
Zalamka_do_kwadratu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2020-06-19, 20:31   #8
Tashira
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 223
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Kochana, u mnie w pewnym sensie bylo podobnie. Ostatnie 2 tyg zycia psiaka doslownie ucieklam z domu. Nie bylam w stanie patrzec na jego cierpienie. Wpadłam raz na 3 dni. Moj tata kochal tego psiaka calym sercem i chciał dluzej to ciąganac, ja nie bylam w stanie ani podjąć decyzji ani tego ogaldac.
Nie win sie za to. Nikt nie rodzi sie z umiejętnościa radzenia sobie w takich sytuacjach. Malo kogo tez wychowanie na to przygotowuje. To jest po prostu mega ciężkie i każdy musi to udziwgnac na swój sposób. Zrobilas ile mogłaś, ile dałaś rade w tamtym momencie i to jest OK!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Tashira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 20:40   #9
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

prosze cie przestan sie zadreczac,jestes mloda dziewczyna,bylas pierwszy raz w takiej sytuacji nawet starzy wyjadacze jak ja ktorzy mieli kilka psow w zyciu traca glowe w takiej sytuacji
czasami sytuacja nas przerasta
na pocieche ci powiem ze jak moj pies pierwszy raz dostal ataku padaczki spadl z sofy napodloge w drgawkach to ja i moja corka ucieklysmy z pokoju i balysmy sie wrocic ze go zobaczymy martwego,pobieglam na gore (mieszkam w domu) po mojego syna wtedy chyba mial 21-22lata i mowie ,prosze zejdz na dol i zobacz co z psem bo mial atak i my sie boimi zobaczyc co z nim a on na to:mamo ja nie jestem mezczyzna ,jestem tylko chlopcem,boje sie tak samo jak ty,chodzmy razem.wiec poszlismy ,otwieramy drzwi a pies merda ogonem jakby nic mu nie bylo
kiedy mial nastepne ataki juz wiedzielismy co robic ,przykrywalismy go kocem i trzymalismy zeby sobie krzywdy nie zrobil
nikt nie jest gotowy na cos takiego,nie win siebie ,to sa ciezkie sytuacje ,cale zycie sie uczymy

Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Czas edycji: 2020-06-19 o 20:41
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 20:43   #10
b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 13 579
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez Mijanou Pokaż wiadomość

Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie zabrać stąd będzie trzeba,
pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
kiedy będę wędrować do nieba
łzy mi w oczach stanęły, piękny wiersz
b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 20:47   #11
Limonka2738
Zakorzenienie
 
Avatar Limonka2738
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 094
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Strasznie mi przykro, autorko.

Rozumiem, że masz straszne wyrzuty sumienia, postąpiłaś źle.

Ale każdy popełnia błędy, twój kotek już nie cierpi, a Ty zrobiłaś tak, jak uznałaś za słuszne. Najważniejsze, że nauczyłaś się na swoim błędzie i na przyszłość będziesz mądrzejsza.

Usypianie kochanego zwierzaka to jest bardzo ciężka decyzja, nie każdy ma na to siłę i nie czyni go to od razu potworem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
To boldly go where no man has gone before.

Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię.
Limonka2738 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-06-19, 20:49   #12
evonla
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 114
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez Zalamka_do_kwadratu Pokaż wiadomość
Dziękuje Wam bardzo za wszystkie posty, było dokładnie tak, jak w Waszych przypadkach.... z jedna różnica. Ja wiedziałam ze on umrze. Wiedziałam ze to kwestia dni, ale jestem zbyt duża pi...da zeby byc z nim do końca... wiedziałam ze to sie stanie, odwiozlam go do mamy, do domu w którym żył 10 lat, bo nie mogłam na to patrzeć. Z uwagi na koronawirusa zachowywałam dystans z mama, wiec zapukałam, zostawiłam kotka na szybko przed drzwiami, zeby isc po resztę jej rzeczy. Jak wróciłam to mama była cała zalana łzami... tak strasznie płakała, mówiła ze przeciez K. juz prawie nie zyje. Położyła ja na fotelu, ja nie mogłam na nia patrzeć, ale zanim wyszłam, podeszłam do niej i przytuliłam ja długo ten ostatni raz. 30 minut po opuszczeniu domu mama zadzwoniła, ze kotek odszedł... odeszła w drodze do weterynarza, bo mama chciała jeszcze cos zrobic... chyba to mnie boli, to jest po prostu tak okropne, ze gdy o tym pisze to wpadam w kolejna panikę. Co ja zrobiłam

---------- Dopisano o 19:04 ---------- Poprzedni post napisano o 19:01 ----------

Ale było dokładnie tak samo, słabła, straciła bardzo na wadze, nie jadła
Nie obwiniaj się.. Jeśli chodzi o takie emocje to każdy radzi sobie z nimi na swój sposób. Uniosłaś to tak, jak potrafiłaś i nie ma nic w tym złego. Myślę, że jest dużo osób, które nie byłyby w stanie patrzeć na cierpienie swojego pupila.. Grunt, że długo się nie męczył, bo z tego co się nasłuchałam od weta to właściciele czasem na prawdę przedłużają to cierpienie niepotrzebnie i zwierzak dosłownie umiera w agoniach, a tutaj tego nie było.
evonla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 20:53   #13
Zalamka_do_kwadratu
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 9
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Dziękuje dziewczyny, na prawde bardzo pomaga mi to, co piszecie... Wydaje mi się, że moja reakcja to wypadkowa tego, ze to pierwsza tego typu sytuacja w moim zyciu oraz to, ze K. żyła prawie całe moje zycie, nalo pamietam tego co było przed nia, miałam 8 lat. Była na mojej komunii, wszystkie ważne egzaminy, imprezy, chłopaki, prawo jazdy, osiemnastka, Boże, ile ten kot ze mną przeżył
Zalamka_do_kwadratu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 20:56   #14
evonla
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 114
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Warto jednak dodać, że jeśli ktoś już decyduje się na zwierzaka to niech liczy się z tym, że powinien wziąć za niego pełną odpowiedzialność, bo to zwierze samo sobie raczej nie może pomóc..
evonla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 20:57   #15
Zalamka_do_kwadratu
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 9
Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez evonla Pokaż wiadomość
Warto jednak dodać, że jeśli ktoś już decyduje się na zwierzaka to niech liczy się z tym, że powinien wziąć za niego pełną odpowiedzialność, bo to zwierze samo sobie raczej nie może pomóc..

Miałam 8 lat jak mama mi ją kupiła

Edit: kupiła ją ze względu na mnie

Edytowane przez Zalamka_do_kwadratu
Czas edycji: 2020-06-19 o 20:59
Zalamka_do_kwadratu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 21:01   #16
evonla
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 114
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez Zalamka_do_kwadratu Pokaż wiadomość
Miałam 8 lat jak mama mi ją kupiła
A teraz masz ile? Ja również byłam mała, bo miałam 9 lat... jednak po usłyszeniu diagnozy, kolejnego dnia z samego rana pojechałam uśpić kotka, pomimo, że było mi mega ciężko.. jestem ogromnym wrażliwcem
evonla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 21:10   #17
Zalamka_do_kwadratu
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 9
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez evonla Pokaż wiadomość
A teraz masz ile? Ja również byłam mała, bo miałam 9 lat... jednak po usłyszeniu diagnozy, kolejnego dnia z samego rana pojechałam uśpić kotka, pomimo, że było mi mega ciężko.. jestem ogromnym wrażliwcem

25.

Dużo ludzi w moim otoczeniu umarło, ojciec, dziadek, przyjaciele. Z każda kolejna osoba co raz bardziej uodporniłam się na smierć ludzką, ale ze zwierzęcą mam chyba problem

---------- Dopisano o 20:09 ---------- Poprzedni post napisano o 20:08 ----------

Cytat:
Napisane przez evonla Pokaż wiadomość
A teraz masz ile? Ja również byłam mała, bo miałam 9 lat... jednak po usłyszeniu diagnozy, kolejnego dnia z samego rana pojechałam uśpić kotka, pomimo, że było mi mega ciężko.. jestem ogromnym wrażliwcem

Poza tym, cały post jest właśnie o moim poczuciu winy że nie znalazłam w sobie tej odwagi

---------- Dopisano o 20:10 ---------- Poprzedni post napisano o 20:09 ----------

Cytat:
Napisane przez evonla Pokaż wiadomość
A teraz masz ile? Ja również byłam mała, bo miałam 9 lat... jednak po usłyszeniu diagnozy, kolejnego dnia z samego rana pojechałam uśpić kotka, pomimo, że było mi mega ciężko.. jestem ogromnym wrażliwcem

W sumie Twój komentarz nic nie wnosi i jest totalnie bez sensu. Ja jestem w okropnym stanie, proszę o rady i je dostaje, a Ty jeszcze dokładasz eh
Zalamka_do_kwadratu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 21:14   #18
evonla
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 114
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez Zalamka_do_kwadratu Pokaż wiadomość
25.

Dużo ludzi w moim otoczeniu umarło, ojciec, dziadek, przyjaciele. Z każda kolejna osoba co raz bardziej uodporniłam się na smierć ludzką, ale ze zwierzęcą mam chyba problem
Rozumiem, przykro mi.. decydując się na zwierzaka, trzeba mieć tą świadomość, że raczej go nie przeżyjemy i prędzej czy później trzeba będzie się z nim pożegnać.. dlatego też nie zdecyduję się więcej na kolejnego zwierzaka, pomimo tego że bardzo kocham koty

---------- Dopisano o 21:14 ---------- Poprzedni post napisano o 21:10 ----------

Cytat:
Napisane przez Zalamka_do_kwadratu Pokaż wiadomość
25.

Dużo ludzi w moim otoczeniu umarło, ojciec, dziadek, przyjaciele. Z każda kolejna osoba co raz bardziej uodporniłam się na smierć ludzką, ale ze zwierzęcą mam chyba problem

---------- Dopisano o 20:09 ---------- Poprzedni post napisano o 20:08 ----------




Poza tym, cały post jest właśnie o moim poczuciu winy że nie znalazłam w sobie tej odwagi

---------- Dopisano o 20:10 ---------- Poprzedni post napisano o 20:09 ----------




W sumie Twój komentarz nic nie wnosi i jest totalnie bez sensu. Ja jestem w okropnym stanie, proszę o rady i je dostaje, a Ty jeszcze dokładasz eh
Nie jest bez sensu, bo przynajmniej kolejnym razem będziesz wiedziała jak należy postąpić.
evonla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-19, 23:02   #19
LhunLai
Eternal rebel
 
Avatar LhunLai
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 1 054
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

To nie kwestia przedkładania Twojego samopoczucia, to jest w psychologii mechanizm zwany wyparciem. Sama napisałaś, że nie chciałaś dopuścić nawet do siebie myśli, że kotek umiera. To była Twoja psychologiczna reakcja obronna przed najgorszym. Powinnaś umówić się na konsultację z psychlogiem/ terapeutą, on Ci wytłumaczy, że to nie Twoja wina, wytłumaczy Ci mechanizm tego zachowania i poczujesz się po tym dużo lepiej, odczujesz też ogromną ulgę.
LhunLai jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-06-19, 23:22   #20
Zalamka_do_kwadratu
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 9
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez LhunLai Pokaż wiadomość
To nie kwestia przedkładania Twojego samopoczucia, to jest w psychologii mechanizm zwany wyparciem. Sama napisałaś, że nie chciałaś dopuścić nawet do siebie myśli, że kotek umiera. To była Twoja psychologiczna reakcja obronna przed najgorszym. Powinnaś umówić się na konsultację z psychlogiem/ terapeutą, on Ci wytłumaczy, że to nie Twoja wina, wytłumaczy Ci mechanizm tego zachowania i poczujesz się po tym dużo lepiej, odczujesz też ogromną ulgę.

To prawda, mam pewne problemy natury psychicznej, pewnie moja reakcja z nich wynika
Ale wątek baaardzo mi pomógł, na prawde. Jeszcze raz dziękuje wszystkim!

Szkoda tylko, że został przeniesiony do działu o zwierzątkach domowych...
Zalamka_do_kwadratu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-20, 02:31   #21
Tashira
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 223
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez evonla Pokaż wiadomość
Warto jednak dodać, że jeśli ktoś już decyduje się na zwierzaka to niech liczy się z tym, że powinien wziąć za niego pełną odpowiedzialność, bo to zwierze samo sobie raczej nie może pomóc..
Nie do końca sie zgadzam. W sensie, według mojego systemu wartości uspilabym cierpiące zwierzę, tak samo jak poddałabym eutanazazji cierpiacego człowieka, ale chciałabym przypomnieć ze w naszym kraju ludzie tez umieraja czasem bardzo cierpiac i nie można im tego cierpienia skrócić ani pomóc. Ze zwierzętami mamy ten komfort. Ale w naturze niestety tak nie jest. Dziko zyjace zwierzęta tez umieraja czasem w okrutnych cierpieniach- ot co, proza życia. Tak to niestety wygalda.

Mam znajomą która jest spojna w swoim systemie wartości: eutanazja nie, aborcja nie, uspienie zwierzaka nie. I jej psiak mimo dlugiej i ciężkiej choroby odszedl sam, naturalnie. Nie oceniam tego. Tak czula i uważała za właściwe.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Tashira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-20, 07:30   #22
evonla
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 114
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez Tashira Pokaż wiadomość
Nie do końca sie zgadzam. W sensie, według mojego systemu wartości uspilabym cierpiące zwierzę, tak samo jak poddałabym eutanazazji cierpiacego człowieka, ale chciałabym przypomnieć ze w naszym kraju ludzie tez umieraja czasem bardzo cierpiac i nie można im tego cierpienia skrócić ani pomóc. Ze zwierzętami mamy ten komfort. Ale w naturze niestety tak nie jest. Dziko zyjace zwierzęta tez umieraja czasem w okrutnych cierpieniach- ot co, proza życia. Tak to niestety wygalda.

Mam znajomą która jest spojna w swoim systemie wartości: eutanazja nie, aborcja nie, uspienie zwierzaka nie. I jej psiak mimo dlugiej i ciężkiej choroby odszedl sam, naturalnie. Nie oceniam tego. Tak czula i uważała za właściwe.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ale w wątku jest mowa o zwierzętach i to akurat domowych..
evonla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-20, 07:55   #23
Zalamka_do_kwadratu
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 9
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez evonla Pokaż wiadomość
Ale w wątku jest mowa o zwierzętach i to akurat domowych..

Ale dla niektórych smierć zwierzęcia jest równie ciężka, jak ludzka.
Zalamka_do_kwadratu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-20, 08:03   #24
evonla
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 114
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez Zalamka_do_kwadratu Pokaż wiadomość
Ale dla niektórych smierć zwierzęcia jest równie ciężka, jak ludzka.
No tak, dla mnie nie jest, gdyż szybko podjęłam decyzję o eutanazji.. wiedząc jak bardzo kot cierpi. Szczerze? To widząc mojego ciężko chorego rodzica, bardzo cierpiącego, chciałabym mu ukrócić całe te cierpienie, gdybym mogła.. Bo najgorsze dla człowieka jest to, gdy widzi jak ktoś straszliwie cierpi, umiera w agoniach, a nie może nic uczynić.. a śmierć i tak nadejdzie. I to nie ma nic wspólnego z tym czy śmierć dla kogoś jest ciężka czy nie, tylko o sam fakt czy jestem w stanie coś zrobić dla drugiego, zabierając jednocześnie od siebie
evonla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-20, 10:02   #25
Mijanou
Wizażowy Kot Igor
 
Avatar Mijanou
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 529
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Xfrido,
pięknie uczciłaś pamieć swojego psa. Normalnie aż mi łzy w oczach stanęły.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know?



Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209


Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw

No pasaran!
mikroREKLAMA
Spełnione marzenia
Pragniesz szybkiej i radykalnej zmiany? Najwyższa światowa klasa włosów dziewiczych. Najlepsze z natury,.

Ta reklama pokazywana jest pod 17 529 postami tego użytkownika na forum. Jak założyć taką reklamę? (klik!)
Mijanou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-20, 10:21   #26
Rysia16
Zakorzenienie
 
Avatar Rysia16
 
Zarejestrowany: 2011-10
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 10 259
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez Zalamka_do_kwadratu Pokaż wiadomość
Hej,
3 miesiące temu odszedł mój ukochany kot, ktory był ze mną wiecej niż 2/3 mojego życia (mam 25 lat). Problem w tym, że około tydzień przed odejściem zauważyłam ze powaznie podupada na zdrowiu. Widać było, ze gaśnie powoli. Jestem osoba o bardzo słabej psychice, nie chciałam dopuścic do mysli, że to już powoli koniec... Moi bliscy sugerowali eutanazję.. Wewnętrznie rownież czułam, że tak powinno być, że powinnam być dla niego silna i jego samopoczucie powinno byc ważniejsze, niż moje. Niestety, nie dałam rady tego zrobic... po prostu nie dałam. Moje serduszko schudło, zmarnialo... W ostatnich dniach przewracała się, nie mogła stać. Mój ukochany kotek umarł męcząc się. Przeze mnie.... Nie mogę sobie tego wydarować. Teraz, gdy szok juz przeszedł i doszło do mnie ze jego juz ze mną nie ma, dopadły mnie okropne wyrzuty sumienia. Okropne.
Od dwoch tygodni jest ze mną nowy kotek. Ma dobre jedzonko, zabawki, wszystko czego potrzebuje... Patrząc na jej dobrobyt tym bardziej jest mi cholernie przykro, że postawiłam moje potrzeby wyzej, niż potrzeby kotka potrzebującego mojej pomocy. Ten kotek żył ze mną prawie 17 lat, a ja jako dorosła i odpowiedzialna osoba nie byłam w stanie godnie go pożegnać... Ten ostatni raz zadbać o niego. Pisząc to cholernie płacze i serio, mam ochote sie normalnie zabic, mam tyle żalu do siebie. Jest mi tak cholernie źle z ta myślą, okropnie... przepraszam za chaos, chyba pisze to po to, zeby sie wygadać, a zarazem poprosić o radę jak poradzic sobie ze sobą... Już świruje, moje wyrzuty sumienia rzutują na mój związek, robię awantury, drę sie o byle co
Witaj, ja również do dzisiaj wspominam moją kotkę, która odeszła 4 lata. U mnie sytuacja była taka, że w sierpniu zmarła moja ukochana babcia. Bardzo przeżywałam jej śmierć, nie zauważyłam, że z kotką dzieje się coś nie tak. Przyszedł wrzesień, szkoła, pewnego dnia uderzyło mnie, jak chuda i marna jest moja kotka. Poszłam z nią do weta, pożyła jeszcze tydzień. Lekarz mówił, że to nerki. Obwiniałam się o to, że umarła, może przeze mnie, bo nie poświęcałam jej uwagi.
Inną rzeczą jest to, że kotka miała ponad 10 lat i była bardzo związana z moją zmarłą babcią (kot przede wszystkim kochał mnie i babcię, reszta nieważna ) Pewnie wiele osób uzna to za głupotę, ale zdrowie kotki pogorszyło się mniej więcej wraz ze śmiercią babci, czy to możliwe że kot aż tak przeżywa śmierć właściciela?

Daj sobie czas, nie obwiniaj się. Kotka dożyła sędziwego wieku, to nie jest Twoja wina, że staruszka odeszła
Rysia16 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-20, 10:39   #27
Zalamka_do_kwadratu
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 9
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Cytat:
Napisane przez Rysia16 Pokaż wiadomość
Witaj, ja również do dzisiaj wspominam moją kotkę, która odeszła 4 lata. U mnie sytuacja była taka, że w sierpniu zmarła moja ukochana babcia. Bardzo przeżywałam jej śmierć, nie zauważyłam, że z kotką dzieje się coś nie tak. Przyszedł wrzesień, szkoła, pewnego dnia uderzyło mnie, jak chuda i marna jest moja kotka. Poszłam z nią do weta, pożyła jeszcze tydzień. Lekarz mówił, że to nerki. Obwiniałam się o to, że umarła, może przeze mnie, bo nie poświęcałam jej uwagi.
Inną rzeczą jest to, że kotka miała ponad 10 lat i była bardzo związana z moją zmarłą babcią (kot przede wszystkim kochał mnie i babcię, reszta nieważna ) Pewnie wiele osób uzna to za głupotę, ale zdrowie kotki pogorszyło się mniej więcej wraz ze śmiercią babci, czy to możliwe że kot aż tak przeżywa śmierć właściciela?

Daj sobie czas, nie obwiniaj się. Kotka dożyła sędziwego wieku, to nie jest Twoja wina, że staruszka odeszła

Dziękuje za odpowiedz, przykro mi z powodu babci i kici
Uważam tak jak Ty, bardzo prawdopodobne że złe samopoczucie kotka wzięło się z odejścia babci.
Zalamka_do_kwadratu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-26, 00:57   #28
JestemSynemKrolaCyganow
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 30
Dot.: Żałuję, że nie pomogłam kotu odejść

Hej kochana.

Jako 11letni dzieciak pochowalam roczna kotkę, ktora zmarła w wyniku bledu rzezniczki, bo weterynarzem szmaty (wybaczcie) nie nazwe. Tak strasznie sie meczyla! A ja, mimo ze bylam dzieckiem i tyle lat minelo, nadal mam wyrzuty sumienia. Najgorsze, ze bylam ogarnietym dzieckiem, moglam cos zrobic. Znam Twoj bol.

Teraz mam 16-letniego kota, ktory ostatnio choruje, i bardzo boje się tego dnia. Dostalam go, majac 12 lat. Jest moja rodzina, najwazniejszym czlonkiem mojej rodziny.

Powiem Ci, ze nie wiem, czy potrafilabym podjac taka decyzje. Pewnie walczylabym do konca i tez sie zatracila.

Nie miej wyrzutow sumienia. Najwazniejsze jest to, jakie Twój Kot mial zycie w ogolnym rozrachunku. A sądząc po tym, jak o Nim piszesz, to wiem, ze bardzo dobre.

Jesli potrzebujesz sie wygadac - pisz priv. Chetnie pomoge, pozbierac sie, powspominac, podniose na duchu. Trzymaj sie Kochana.

---------- Dopisano o 00:57 ---------- Poprzedni post napisano o 00:46 ----------

Czytam Wasze wpisy i się poryczalam. Serio, nie klamie.

Tez mam problem ze zwierzeca smiercia. W ogole, moze mnie ktos zlinczuje, ale cierpienie zwierzecia rusza mnie duzo bardziej niz ludzkie, liczac mnie sama.

Jak mialam podejrzenie raka jajnika nie balam sie nawet w 20% tak, jak denerwowalam sie przed usuwaniem zebow pod narkoza mojemu Kotu.

Tak samo nie plakalam po smierci ciotki, ktora znalam, a jak poszlam do gabinetu zaniesc kal do badania i w poczekalni była zupelnie dla mnie obca Sunia na eutanazje, to ryczalam jak bobr, razem z Jej pania i potem sama w aucie. Pożegnałam Ją, powiedziałam do widzenia Piesku

I boli to, ze ludzie nie potrafia zrozumiec mojego stosunku do zwierzat.
JestemSynemKrolaCyganow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Zwierzęta domowe - wiZOOż


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-06-26 01:57:26


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:16.