Czy wg was opłaca się ...?

[201605301111]

Napisane przez franczesca19

Teraz tak właśnie myślę...
Wątpię żeby pracodawca przyjął kogoś bez studiów.
Jeśli poszłabym na lingwistykę i w między czasie zrobiła jakieś kursy z ekonomii cz biznesu to byłoby dobrze...
wiem, że równie dobrze mogłabym po prostu chodzić na kursy językowe ale wątpię czy byłby to dobry pomysł :/

a ja myślę, że właśnie to twoje "tak właśnie teraz myślę" jest twoim największym problemem. Wymyślasz coś, nie analizujesz tego, nie sprawdzasz jaki to ma sens, czy szanse powodzenia, ale z miejsca uznajesz za genialny pomysł i budujesz swoj plan na życie w kilka sekund.

Jeśli dziekujesz za wszystkie "wspaniałe rady" to po co w ogole zakladałaś temat? Liczyłaś na przyklaśnięcie "tak, tak, to genialne, rób tak!!!!11"?

[magdalenka101]

Moim zdaniem to jest totalnie bez sensu. Z każdym postem uświadamiasz wszystkich, że pojęcia o studiach nie masz. Nie lepiej zrobić lingwistyki w Polsce? np. ang+ jakiś skandynawski? A skoro naprawdę szybko uczysz się języków to myślę, że kurs będzie najlepszym wyjściem. Może przez ten rok coś Cię zainteresuje? Kierunków jest mnóstwoo...

---------- Dopisano o 10:44 ---------- Poprzedni post napisano o 10:43 ----------

Napisane przez Czocherovsky

a ja myślę, że właśnie to twoje "tak właśnie teraz myślę" jest twoim największym problemem. Wymyślasz coś, nie analizujesz tego, nie sprawdzasz jaki to ma sens, czy szanse powodzenia, ale z miejsca uznajesz za genialny pomysł i budujesz swoj plan na życie w kilka sekund.

Jeśli dziekujesz za wszystkie "wspaniałe rady" to po co w ogole zakladałaś temat? Liczyłaś na przyklaśnięcie "tak, tak, to genialne, rób tak!!!!11"?

a no właśnie.

[201609140906]

Ktoś poświęca swój czas i daje naprawdę pomocne wskazówki, a potem czyta podziękowanie za "wspaniałe" rady, bo "ja już zdecydowałam". Ten cudzysłów nadaje Twojej wypowiedzi niezbyt grzeczny ton. Gdyby nie to, że z tego wątku ma szansę skorzystać jeszcze wiele osób z podobnym dylematem, co autorka, zapytałabym się po co w ogóle zawracać ludziom głowę?

[franczesca19]

.

[201605301111]

Napisane przez franczesca19

No dobrze... przyznam wam rację poniosło mnie wczoraj trochę...
Po prostu od kilku tygodni próbuję wymyślić pomysł na siebie i nikt nie jest w stanie mi pomóc a ja sama nie wiem co wybrać. Jeszcze trochę i dostanę nerwicy bo tak zle i tak niedobrze .
Studia w Niemczech wiązą się z dużymi kosztami. Niby rodzice mogą dawać mi pieniądze ale tu naprawdę potrzeba kupę kasy, bo około 4000 zł co miesiąc. Natomiast co podoba mi się w studiach w Niemczech ? W ich programie są praktyki . Nie wiem czy w Polsce coś takiego istnieje .

...
na studiach w Polsce też musisz zaliczyć praktyki

[franczesca19]

Tak, właśnie dopiero teraz sprawdziłam, że na trzecim roku są praktyki.
No nie wiem ...
ciężka wybór

[Klaudyskaaaa]

Napisane przez franczesca19

Po prostu od kilku tygodni próbuję wymyślić pomysł na siebie i nikt nie jest w stanie mi pomóc a ja sama nie wiem co wybrać. Jeszcze trochę i dostanę nerwicy bo tak zle i tak niedobrze .

Przepraszam, że wtrącę się może nie do końca na temat. Jedyne co ci się podoba to to, że w Niemczech są praktyki? Dziewczyno, poczytaj troszkę o studiach, możliwościach rozwoju itp. Przeczytałam wątek i mam wrażenie, że nie wiesz jak wygląda studiowanie w Polsce, a planujesz wyjazd za granicę. Możesz pytać o opinie o uczelniach, kierunkach, ale nikt za Ciebie nie podejmie decyzji.

[SOCKI]

Napisane przez mell002

Serio?! Na jakiej filo, poza polską, uczy się czegokolwiek po polsku?

To był raczej skrót myślowy. Wiadomo, że zajęcia na filologii na przykład włoskiej, od drugiego roku są prawie wyłącznie po włosku. Chodzi o to, że w Polsce ma się cały czas dostęp do gramatyk po polsku, opracowań, ale także przekładów. Miałam łacinę od wielu lat w Polsce, we Włoszech również. I okazało się, że pomimo znajomości języka (jednego i drugiego) muszę na tę łacinę poświęcać dodatkowy czas, którego w Polsce bym zwyczajnie nie musiała. Nauczyć się terminów po włosku, ich nazewnictwa, składni. Czasem przydałoby się opracowanie do tekstu, do polskojęzycznych nie miałam dostępu więc poświęcałam dużo więcej czasu nad tymi włoskimi, bo a to tu trzeba nieznane słówko sprawdzić, a to tam. I tylko o to mi chodziło, że nauka dajmy na to francuskiego po niemiecku, kiedy niemiecki zna się ledwo na B2 (albo i nawet C1) mija się z celem. Jest duża oferta szkół językowych, kursów zagranicznych, nie trzeba jechać do Niemiec utrudniać sobie życia (przy okazji wydając na to horrendalne pieniądze).

[franczesca19]

[

[SOCKI]

Napisane przez franczesca19

Nie planuję wyjazdu bo już tu jestem od kilku miesięcy .

---------- Dopisano o 15:51 ---------- Poprzedni post napisano o 15:50 ----------



No nie wiem... może dla Ciebie był to przymus uczyć się dwóch języków tak dogłębnie na raz ale dla mnie to jedynie świadomość, że będę dobra w tym co robię

Żaden przymus, źle mnie rozumiesz. Zbędne marnowanie cennego czasu. A języków na raz uczyłam się wtedy czterech, więc czas był dla mnie ważny.

[5e39f43c776cd63a5691dbeeeb4c12a7b21f7a21_63e19482c3766]

Napisane przez SOCKI

Szkoda pieniędzy, bo tu jest mowa o naprawdę dużych sumach miesięcznie, samo wynajęcie pokoju to kwestia 500-600 euro (czyli tak, jakby rodzice fundowali Ci wynajem kawalerki w Warszawie), a do tego trzeba liczyć się z mniej więcej drugim 500 euro na życie.

Na Twoim miejscu wykształciłabym się w Polsce, w czasie studiów zrobiła na przykład Erasmusa w Niemczech, żeby zobaczyć na próbę jak tam się mieszka. A po licencjacie, przy systemie bolońskim możesz robić magisterkę gdzie chcesz.

Bez przesady. Bez problemu może znaleźć pojedynczy pokój w Wohngemeinschaft za max 300 euro miesięcznie http://www.studentenwerk-leipzig.de/wohnen/wohnheime (strona po niemiecku), a jeżeli nie jest rozrzutna, to też max 300 euro wyda na życie. Zresztą nie nam to oceniać, franczesca19 powiedziała, że rodzice nie mają nic przeciwko finansowaniu takich studiów.

franczesca19 - Nie wiem, jak jest w Leipzig, ale przypuszczam, że większość przedmiotów poza językowo - tłumaczeniowymi będzie w języku niemieckim, więc w Polsce pewnie opanowałabyś te 2 języki na lepszym poziomie (u nas standardem jest prowadzenie zajęć na filologiach / lingwistykach w języku, który studiujesz, a nie po polsku). W Polsce oczywiście też możesz zrobić praktyki, możesz też uczestniczyć w całej masie wolontariatów i praktyk zagranicznych - oferta jest naprawdę spora W Niemczech też możesz, nic nie stoi na przeszkodzie.

Próbowałaś poszukać informacji o studiowaniu w Leipzig na niemieckich stronach? Może udałoby się znaleźć jakieś wypowiedzi studentów o lingwistyce, o tym, czy warto, czy wykłady są po niemiecku, czy można osiągnąć poziom C2 po 3-5 latach.

Sam pomysł studiowania za granicą nie jest zły, skoro Cię na to stać Poczytaj jednak o studiach w Polsce i studiach w Niemczech, żeby nie podjąć decyzji pochopnie. Porównaj programy studiów, koszta, poziom itp.

[mell002]

Napisane przez SOCKI

To był raczej skrót myślowy. Wiadomo, że zajęcia na filologii na przykład włoskiej, od drugiego roku są prawie wyłącznie po włosku. Chodzi o to, że w Polsce ma się cały czas dostęp do gramatyk po polsku, opracowań, ale także przekładów. Miałam łacinę od wielu lat w Polsce, we Włoszech również. I okazało się, że pomimo znajomości języka (jednego i drugiego) muszę na tę łacinę poświęcać dodatkowy czas, którego w Polsce bym zwyczajnie nie musiała. Nauczyć się terminów po włosku, ich nazewnictwa, składni. Czasem przydałoby się opracowanie do tekstu, do polskojęzycznych nie miałam dostępu więc poświęcałam dużo więcej czasu nad tymi włoskimi, bo a to tu trzeba nieznane słówko sprawdzić, a to tam. I tylko o to mi chodziło, że nauka dajmy na to francuskiego po niemiecku, kiedy niemiecki zna się ledwo na B2 (albo i nawet C1) mija się z celem. Jest duża oferta szkół językowych, kursów zagranicznych, nie trzeba jechać do Niemiec utrudniać sobie życia (przy okazji wydając na to horrendalne pieniądze).

Z tego, co widzę w USOSie mojego uniwerku, na I roku italianistyki mają włoskojęzyczne książki do PNJotów. Łacinę miałam po angielsku, bo nie każdy w grupie mówił po polsku i niektórzy w ogóle nie rozumieliby, co się dzieje na zajęciach. Wszystkie językoznawstwa, kulturoznawstwa i tym podobne miałam w języku mojej filologii, też musiałam wiele rzeczy sprawdzać, a polskich ekwiwalentów niektórych terminów nie znam do dziś. Ponadto wyżej piszesz o, np. japonistyce, na której nie ma opcji, żeby cokolwiek było po polsku, bo literatury pewnie nie za wiele, a i z nativem się nie dogadasz, bo cały polski większości nativów jakiegokolwiek obcego dla nas języka to "dzień dobry", "do widzenia" i "dziękuję". Dlaczego francuskiego po niemiecku? Ja mam angielski po angielsku, niemiecki po niemiecku. Autorka już tam jest, nie musi nigdzie wyjeżdżać.

[franczesca19]

[1=5e39f43c776cd63a5691dbe eeb4c12a7b21f7a21_63e1948 2c3766;42187545]Bez przesady. Bez problemu może znaleźć pojedynczy pokój w Wohngemeinschaft za max 300 euro miesięcznie http://www.studentenwerk-leipzig.de/wohnen/wohnheime (strona po niemiecku), a jeżeli nie jest rozrzutna, to też max 300 euro wyda na życie. Zresztą nie nam to oceniać, franczesca19 powiedziała, że rodzice nie mają nic przeciwko finansowaniu takich studiów.

franczesca19 - Nie wiem, jak jest w Leipzig, ale przypuszczam, że większość przedmiotów poza językowo - tłumaczeniowymi będzie w języku niemieckim, więc w Polsce pewnie opanowałabyś te 2 języki na lepszym poziomie (u nas standardem jest prowadzenie zajęć na filologiach / lingwistykach w języku, który studiujesz, a nie po polsku). W Polsce oczywiście też możesz zrobić praktyki, możesz też uczestniczyć w całej masie wolontariatów i praktyk zagranicznych - oferta jest naprawdę spora W Niemczech też możesz, nic nie stoi na przeszkodzie.

Próbowałaś poszukać informacji o studiowaniu w Leipzig na niemieckich stronach? Może udałoby się znaleźć jakieś wypowiedzi studentów o lingwistyce, o tym, czy warto, czy wykłady są po niemiecku, czy można osiągnąć poziom C2 po 3-5 latach.

Sam pomysł studiowania za granicą nie jest zły, skoro Cię na to stać Poczytaj jednak o studiach w Polsce i studiach w Niemczech, żeby nie podjąć decyzji pochopnie. Porównaj programy studiów, koszta, poziom itp.[/QUOTE]

Dziękuję za sensowną wypowiedz Dziś jeszcze zerknę dokładnie na program obu studiów i porównam je

[magdalenka101]

Ja myślę, że tylko czekasz aż kilka osób Ci przyzna rację, bo w duchu już sama zdecydowałaś;> Zrób sobie listę zalet i wad Twojego rozwiązania. A może startuj na UW czy UAM na lingwistykę? Koszty utrzymania o WIELE niższe a umiejętności porównywalne. Wydawanie takich pieniędzy mija się z celem. Masz jeszcze sporo czasu na zastanowienie, serio

[Japanication]

Moi klienci są "nienormalni". Chcą, żebym tłumaczyła teksty związane z rolnictwem, a ja nawet kwiatków w mieszkaniu nie mam.

Z rolnictwem to może i tak, chociaż podejrzewam że i tak tylko od podstawienia pieczątki tam jesteś.
Np. kiedy przekłada się tekst prawniczy, to tłumacz przysięgły jest tylko od pieczątki, a prawnik ze znajomością języka mu tłumaczy co ma pisać.

Ja myślę, że tylko czekasz aż kilka osób Ci przyzna rację, bo w duchu już sama zdecydowałaś

Raczej sobie wymyśliła głupkowaty, ale fajnie brzmiący pomysł ( oh in dojcz - sooo kuuuuul! ) i teraz się tego trzyma.

[franczesca19]

i będę się trzymać

[Japanication]

Napisane przez franczesca19

i będę się trzymać

No to powodzenia, tylko żeby potem za parę lat nie było płaczu "nawet w Tesco mnie nie chcą".

[Zielony24]

Napisane przez Japanication

No to powodzenia, tylko żeby potem za parę lat nie było płaczu "nawet w Tesco mnie nie chcą".

Znajomi ze skandynawistyki smieja sie, ze przynajmniej beda mogli "na kasie" w Skandynawii pracowac :-D

[mell002]

Napisane przez Japanication

Z rolnictwem to może i tak, chociaż podejrzewam że i tak tylko od podstawienia pieczątki tam jesteś.

Akurat w tym przypadku pieczątka nie jest pożądana.

Napisane przez Zielony24

Znajomi ze skandynawistyki smieja sie, ze przynajmniej beda mogli "na kasie" w Skandynawii pracowac :-D

Po farmacji też pracuje się "na kasie", tylko towar inny.

[Lilith028]

Ale chcesz sama tam jechać czy ze względu na koleżankę? ja bym Ci proponowała żębyś postudiowała ze 2 lata w Polsce a potem ewentualnie przeniosła się do Niemiec jeżeli nadal byś chciała

poza tym (tu po przemyśleniu) uważam,że warto przejrzeć wszystkie możliwe strony i fora które podpowiedzą ci co i jak.. Możesz próbować ciągnąc z neta jakieś wykłady notatki z zajęć i zobaczyc co w trawie piszczy... Miałam podobny dylemat kiedy wybierałam studia, ale się zdecydowałam z poczatkiem października dowiem się czy była to trafna decyzja.

Wydaje mi sie też, że jeżeli okaże się że studia Ci się nie podobają to możesz z nich zrezygnować Zawsze jest jakaś opcja.

Ale musisz dokładnie wszystko przemyślec... Bo w Niemczech możesz być różnie odbierana przez kolegów koleżanki...

[Zielony24]

Napisane przez mell002

Po farmacji też pracuje się "na kasie", tylko towar inny.

Zarobki tez.

[bentkuff]

Napisane przez Zielony24

Zarobki tez.

Zarobki farmaceuty w PL sa średnie moim zdaniem. Już lepiej znać norweski i pracować na kasie w NO przez kilka lat- po 5 latach można starać się o cześciową emeryturę (mniej więcej 2000-2500zł w przeliczeniu na złotówki). A taki farmaceuta w PL to nie wie czy dostanie emeryturę i w jakiej wysokości Opłaca sie mieć własna aptekę albo być przedstawicielem handlowym. Pewnie wysokie zarobki sa po farmacji przy produkcji leków/kosmetyków. Ale porównując ilość czasu spędzonego na nauce podczas studiów i jak kończy większość farmaceutów (całe życie za ladą w aptece) i teraz mnie (od października zaczynam pracę w McKinsey'u) to szczerze- wolę swoją ścieżkę zawodową. Entry level w McKinsey dla świeżo upieczonego magistra to 12 800 brutto. To ja już wolę ponad miesięczną mordęgę rekrutacyjną dla MK i jakieś perspektywy rozwoju niz 40 lat pracy w sklepie z lekami.

franczesca rozumiem twoją pasję językową- ja też bardzo lubię języki moim zdaniem niemiecki + język mniej popularny + jakaś dziedzina. Jest też program stypendialny DAAD- więc np. studia magisterskie mogłabyś robić w Niemczech. A w Polsce pojść na lingwistykę, na drugim roku wyjechać na Erasmusa do Niemiec albo na Ceepusa do Austrii. Następny rok znów praktyki z Erasmusa w kraju języka nr 2 (nie wiem jak się teraz zmieni program Erasmus +). Jakby co zawsze możesz wziąć dziekankę na rok i pojechać do Niemiec na jakiś projekt wolontariacki (evs), może coś z AISEC się da. W wakacje są programy stypendialne na naukę niemieckiego np. w Monachium. Różnież dotyczy poziomu C1-C2 (ale to chyba jest w Bambergu czy Passau- nieważne). Żeby 'dojechać' z niemieckim do biegłości zejdzie ci jeszcze ze 3 lata max. Drugi język proponowałabym jakiś rzadki- skandynawskie są dobrą opcją- jakby co zawsze bedziesz mogła się załapać tam na pracę. To już zależy od ciebie- moim zdaniem warto celować w inny język germański czyli duński/norweski (bokmal)/szwedzki/ holenderski lub fiński (ugrofiński, z innej beczki).
I teraz najważniejsze pytanie- co byś chciała robić z tymi językami. Być tłumaczem? Czy pracować w konkretnym zawodzie, a języki mają być tylko narzędziem? Ja bym proponowała coś z bankowością/finansami/rachunkowością. Po prostu dość łatwo będzie ci sie gdzieś zaczepić- szczególnie przy międzynarodowych projektach w dużych korpo.

Mój plan na ciebie to idziesz na lingwistykę niemiecki+ inny język (powiedzmy norweski). Wersja w PL- uczysz się obu języków, wyjeżdzasz na erasmusa, ceepusa. Potem już zaawansowaną znajomością języka mozesz przenieść się na magisterkę do
a) Niemiec (są programy stypendialne- więc te 700-800e na miesiąc da się zgarnąć ze stypendium)
b)Austria
c)Norwegia- studia tam są bezpłatne. Fakt koszt utrzymania się wysoki, ale studia w NO są po angielsku (pamiętaj żeby nie zaniedbac angielskiego- poziom C1 musisz trzymać- w korpo angielski to język podstawowy).
I tutaj należałoby ogarnąć temat magisterki z finansów. Później mogłabyś wbić do której z Big4- całkiem przyzwoite zarobki i płatne staże. Później już sama musiałaby się określić czy bardziej konsulting czy księgowość, ACCA, praca biegłego rewidenta et cetera.
Plus pracy w PL to centra SSC/BPO, gdzie z niemieckim mogłabyś pewnie pracowac już po I roku, z drugiem językiem po 3 latach (wtedy ponoć zna sie język na poziomie C1). Generalnie mogłabyś mieć kontakt z językiem i pracę bez problemu. Dlatego ligwistyka niemiecki + jezyk 2, a potem magisterka z finansów (dzięki bogu za system boloński). Na magisterce mogłabyś pojechać na wymianę do któregoś z krajów (ceepus jest bez limitu- można jechać kilka razy) i rozwijać dalej język. W Polsce mogłabyś pracować w audycie (do BIG4 biora chmarę studentów), a później uderzać bezpośrednio do oddziału niemieckiego której z korporacji. Do niemieckiej firmy bądź do tej od drugiego języka (niderlandzki/szwedzki/duński/....).
Pytanie tylko czy finanse/zarządzanie/ekonomia interesują cię jakoś. Np. zarządzanie zasobami ludzkimi jest inną bajką- może interesowałaby cię praca w HR?

[Japanication]

można starać się o cześciową emeryturę (mniej więcej 2000-2500zł w przeliczeniu na złotówki).

Czyli tyle co nic?
Zdajesz sobie sprawę, jakie są CENY w Norwegii?
Już chyba tylko w Japonii żyje się drożej.

[5e39f43c776cd63a5691dbeeeb4c12a7b21f7a21_63e19482c3766]

bentkuff - super to opisałaś Sama mam podobny plan na studia do tego, co zaproponowałaś. Nie myślałam jeszcze o CEEPUSie, ale to w sumie świetny pomysł. Zainspirowałaś mnie

Passau na kurs C1-C2 odradzam. Jeśli się trafi na tego wykładowcę, którego ja miałam podczas Erasmusa, to niestety nic się z zajęć nie wyniesie.

[mm444]

Treść usunięta

[Japanication]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Uczelnia może i nie udostępnia fajnych praktyk - ale można zapewnić je sobie samemu.
Np. PwC dba o studentów kierunków ekonomicznych I-II roku ( wtedy zazwyczaj robi się praktyki ) i w okresie wakacyjnym lipiec-sierpień ma się płatne praktyki, z możliwością stałej pracy potem, ale...najpierw trzeba przejść rekrutacje.
Co wcale nie jest trudne, bo one są dość schematyczne.
Są też inne opcje - różne "Grasz o Staż" itp.

Z drugiej strony też nie do końca - przy kierunkach zamawianych, taka opcja też istnieje - zapewniona przez uczelnie.
Wiem, że na UE kiedy było "AG" zamawiane, to była umowa z Deloitte ( z tym, że trzeba było wysoką średnią mieć ) i były te płatne praktyki zapewnione odgórnie.

Chociaż fakt-faktem, w Niemczech jest to rozsądniej zrobione.
U nas zazwyczaj ludziom nawet się na te praktyki nie chce chodzić, ma w papierach że praktyki odbyte, a nawet go tam 1 dzień nie było.

[5e39f43c776cd63a5691dbeeeb4c12a7b21f7a21_63e19482c3766]

Napisane przez Japanication

Chociaż fakt-faktem, w Niemczech jest to rozsądniej zrobione.
U nas zazwyczaj ludziom nawet się na te praktyki nie chce chodzić, ma w papierach że praktyki odbyte, a nawet go tam 1 dzień nie było.

W Niemczech jest zupełnie inny system i studenci mają dużo więcej czasu na staże lub pracę, nawet na pełen etat. Za nieobowiązkowy wykład 1,5h/tydzień dostaje się 5 ECTSów Tak było na mojej uczelni. Niektóre przedmioty w tym wymiarze godzin są po 10 ECTSów, więc na dobrą sprawę można sobie tak plan ułożyć, że spędza się na uczelni 2 dni w tygodniu.

Niestety, u nas mało komu chce się robić coś ponadprogramowego poza studiami i w efekcie na rynek pracy trafiają absolwenci, którzy w dalszym ciągu nie widzą się w żadnym zawodzie.

[Japanication]

Niestety, u nas mało komu chce się robić coś ponadprogramowego poza studiami i w efekcie na rynek pracy trafiają absolwenci, którzy w dalszym ciągu nie widzą się w żadnym zawodzie.

True.
Nawet koła naukowe potrafią pomóc, ale to już za wiele dla naszych "studentów". :F
Nie mają czasu...a na imprezy i TV to już każdy ma czas.

[20160901857]

Oj tam, że się nie widzą. Większość nie ma pojęcia o istnieniu połowy zawodów, które mogą wykonywać

[Tolvaj]

Napisane przez mell002

Serio?! Na jakiej filo, poza polską, uczy się czegokolwiek po polsku?

Zapraszam na filologie od podstaw. Owszem, podręczniki do języków obcych są zazwyczaj zagraniczne (do mojego języka nie ma zresztą sensownych pozycji po polsku). Ale wszystko jest po polsku, u mnie aż do 3 roku, kiedy historia literatury i częściowo języka była po obcemu. Taki poziom

Napisane przez Japanication

Z rolnictwem to może i tak, chociaż podejrzewam że i tak tylko od podstawienia pieczątki tam jesteś.
Np. kiedy przekłada się tekst prawniczy, to tłumacz przysięgły jest tylko od pieczątki, a prawnik ze znajomością języka mu tłumaczy co ma pisać.

Ale głupoty, Wszystkowiedzący. Znajdź mi prawników znających np. fiński, rumuński czy węgierski. Na moim kierunku było kilka osób (5-6 na 5 roczników) studiujących równocześnie prawo, ale po wprowadzeniu płatnego drugiego kierunku chyba mało kto będzie kończył filo i np. prawo.