Ile się uczycie do sesji?

[igor12345]

Cześć!
Mam do was nietypowe pytanie...
Jako, że sesja już niebawem i zaczyna się kolejny stres u studentów to chciałem się was zapytać ile wam zajmuje ogarnięcie materiału z 1 przedmiotu tak aby pójść na spokojnie na egzamin i zaliczyć... Mi schodzi ok. tydzień pod warunkiem, że mam dobre notatki (tzn. że rozczytam, nie ma sprzeczności, i są estetyczne)

[pomaranczkav]

raczej to zależy od przedmiotu, ilości materiału, formy egzaminu.. nie da się tak. Do jednego uczyłam się 2tygodnie do innego dzień.

[21kasia21]

Napisane przez pomaranczkav

raczej to zależy od przedmiotu, ilości materiału, formy egzaminu.. nie da się tak. Do jednego uczyłam się 2tygodnie do innego dzień.

Dokładnie.
Ja nie umiem się uczyć miesiąc przed na jakiś egzamin, wolę tydzień, kilka dni (oczywiście zależy od przedmiotu i jego objętności)

[Shiryuna]

Jak jest nóż na gardle to i jeden dzień.

[regularkate]

Napisane przez Shiryuna

Jak jest nóż na gardle to i jeden dzień.

Ja już ten nóż na gardle powoli czuję, bo mam 3 mega egzaminy, a jakoś za naukę ciężko się chwycić

Co semestr sobie obiecuję, że będę uczyć się systematycznie na zajęcia, a potem tylko trzaskać powtórki. Cóż, nie wyszło ani razu w ciągu tych... hmm, już 7 podejść

Na moim kierunku przeważnie minimum tydzień na przedmiot, ale zaznaczam, że nie należę do szczęśliwców, którzy przeczytają tekst raz i 80% pamiętają. Potrzebuję 3, 4-krotnego zapoznania się z materiałem.

[klempaa]

Napisane przez igor12345

Cześć!
Mam do was nietypowe pytanie...
Jako, że sesja już niebawem i zaczyna się kolejny stres u studentów to chciałem się was zapytać ile wam zajmuje ogarnięcie materiału z 1 przedmiotu tak aby pójść na spokojnie na egzamin i zaliczyć... Mi schodzi ok. tydzień pod warunkiem, że mam dobre notatki (tzn. że rozczytam, nie ma sprzeczności, i są estetyczne)

Po pierwsze uczę się systematycznie cały rok.
Po drugie - np. teraz pierwsz egzamin mam 6.06 - dziś zaczęłam się uczyć.
Niestety, u mnie wiekszości przedmiotów nie da się ogarnąć w ciągu tygodnia

[patuska18]

Napisane przez regularkate

Ja już ten nóż na gardle powoli czuję, bo mam 3 mega egzaminy, a jakoś za naukę ciężko się chwycić

Co semestr sobie obiecuję, że będę uczyć się systematycznie na zajęcia, a potem tylko trzaskać powtórki. Cóż, nie wyszło ani razu w ciągu tych... hmm, już 8 podejść

Na moim kierunku przeważnie minimum tydzień na przedmiot, ale zaznaczam, że nie należę do szczęśliwców, którzy przeczytają tekst raz i 80% pamiętają. Potrzebuję 3, 4-krotnego zapoznania się z materiałem.

Mam tak samo jak Ty



Klempaa a co studiujesz?

[klempaa]

Napisane przez patuska18

Mam tak samo jak Ty



Klempaa a co studiujesz?

medycynę

[patuska18]

Napisane przez klempaa

medycynę

To ja się nie dziwię Nauki pewnie od cholery.

[klempaa]

Napisane przez patuska18

To ja się nie dziwię Nauki pewnie od cholery.

E, da się przeżyć
Ja się uczę na bieżąco, a potem przed sesją zostawiam sobie więcej czasu na naukę - żeby nie siedzieć od rana do nocy (no chyba że sytuacja zmusza) tylko po kawałku - tak wydajniej i skuteczniej

[Asji]

Zalezy od ilości materiału jaka jest do ogarnięcia.Czasem zaczynałam się uczyć co najmniej miesiąc przed, ale zdarzały się też egzaminy, do których kilka dni przygotowań wystarczało. Dzień przed dało się ogarnąć materiał najwyżej na jakieś zaliczenie

[skazana_na_bluesa]

duzo zalezy od przedmiotow. jak na pierwszym roku mialam jakies bzdurki to nauka szla piorunem. wystarczylo mi np. 3 dni, zeby ogarnac calkiem niezle, czasami tez mniej czasu. jak mialam z wazniejszych przedmiotow egzaminy, spedzalam nad ksiazkami nawet 2 tyg. w ostatniej sesji mialam niby tylko 1 egzamin, ale uczylam sie do niego 2 tyg., czesto gesto po 12h dziennie.

---------- Dopisano o 16:24 ---------- Poprzedni post napisano o 16:23 ----------

Napisane przez klempaa

E, da się przeżyć
Ja się uczę na bieżąco, a potem przed sesją zostawiam sobie więcej czasu na naukę - żeby nie siedzieć od rana do nocy (no chyba że sytuacja zmusza) tylko po kawałku - tak wydajniej i skuteczniej

chcialabym miec tyle samozaparcia, zeby uczyc sie na biezaco

[201604181004]

Cały semestr... nie wiem jakim cudem miałabym zdążyć przed sesją przeczytać wszystko, gdy jedna książka potrafi mieć tylko 1000 stron*. A na bieżąco uczyć się muszę bo mnie wyślą na zieloną trawkę wprost z ćwiczeń stawiając nieobecność poza tym ciągle wejściówki koła więc nie ma innej możliwości. Samo grupowe ogarnienie zagadnień na egzamin dzieje się miesiąc dwa przed.

Ale nie na wszystkie tak się uczę, na jeden egzamin poszłam z bomby i dostałam pięć. Z nastawieniem: poprawka, jak nie to warunek i trudno, są ważniejsze rzeczy

*na literaturę, sama powieść, nie liczę podręczników z których nie korzystam (w sensie nie ze wszystkich) bo by mi się książki w pokoju nie pomieściły. Bazuję na wykładach i ćwiczeniach (z zajęć na zajęcia trzeba się i tak i siak uczyć) plus na znajomości literatury obowiązkowej. Właśnie na jutro zaplanowałam przeczytanie dwóch rzeczy, przyswoję je na spokojnie a przed egzaminem przypomnę

[klempaa]

Napisane przez skazana_na_bluesa

duzo zalezy od przedmiotow. jak na pierwszym roku mialam jakies bzdurki to nauka szla piorunem. wystarczylo mi np. 3 dni, zeby ogarnac calkiem niezle, czasami tez mniej czasu. jak mialam z wazniejszych przedmiotow egzaminy, spedzalam nad ksiazkami nawet 2 tyg. w ostatniej sesji mialam niby tylko 1 egzamin, ale uczylam sie do niego 2 tyg., czesto gesto po 12h dziennie.

---------- Dopisano o 16:24 ---------- Poprzedni post napisano o 16:23 ----------


chcialabym miec tyle samozaparcia, zeby uczyc sie na biezaco

moje samozaparcie podsycają asystenci często i gesto odpytujący, robiący wejściówki i wywalający z ćwiczen za niedostateczną (choćby tylko w ich mniemaniu) wiedzę, wiec sama rozumiesz......

Napisane przez drabineczka

Cały semestr... nie wiem jakim cudem miałabym zdążyć przed sesją przeczytać wszystko, gdy jedna książka potrafi mieć tylko 1000 stron*. A na bieżąco uczyć się muszę bo mnie wyślą na zieloną trawkę wprost z ćwiczeń stawiając nieobecność poza tym ciągle wejściówki koła więc nie ma innej możliwości. Samo grupowe ogarnienie zagadnień na egzamin dzieje się miesiąc dwa przed.

Ale nie na wszystkie tak się uczę, na jeden egzamin poszłam z bomby i dostałam pięć. Z nastawieniem: poprawka, jak nie to warunek i trudno, są ważniejsze rzeczy

*na literaturę, sama powieść, nie liczę podręczników z których nie korzystam bo by mi się książki w pokoju nie pomieściły. Bazuję na wykładach i ćwiczeniach plus na znajomości literatury obowiązkowej. Właśnie na jutro zaplanowałam przeczytanie dwóch rzeczy, przyswoję je na spokojnie a przed egzaminem przypomnę

No to u mnie tak samo
Aczkolwiek nigdy nie byłam na tyle odważna, żeby iść bez przygotowania na egzamin....

[201604181004]

Ja nie miałam kiedy się do tego przygotować.... Ale się okazało że wylosowałam pytanie z którego akurat przygotowywałam kiedyś wykład więc generalnie fart nad fartami, pierwszy i ostatni bo już drugi raz nie planuję tego powtarzać - przed wejściem do sali serce podeszło mi do gardła niezbyt miłe uczucie

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez klempaa

moje samozaparcie podsycają asystenci często i gesto odpytujący, robiący wejściówki i wywalający z ćwiczen za niedostateczną (choćby tylko w ich mniemaniu) wiedzę, wiec sama rozumiesz......

u mnie tez sa wejsciowki, tylko one sa mocno z na cwiczeniach robimy w zasadzie zupelnie inne rzeczy niz beda wymagane na egzaminie. wiem, ze w przyszlym roku sie to u mnie zmieni, bo beda wejsciowki z dosc obszernego zakresu - nawet po 150 stron z tygodnia na tydzien

[eyo]

na ogół dzień przed... nie ogarnęłam jeszcze systemu nauki na bieżąco

chociaż no na początku studiów np. do przedmiotów typu matematyka uczyłam się około tygodnia
no i jezszcze była grafika inzynierskie na którą robiła rysunek calutki dzień i calutką noc - i poszłam na uczelnie bez żadnego snu

[Mileva_]

Staram się w miarę systematycznie - "moja" dziedzina wiedzy raczej z tych, gdzie materiał w jedno popołudnie do głowy nie wejdzie. Sesja zaczyna się w połowie czerwca, i powoli - powoli pasowałoby już zacząć ogarniać Ale z tym reguły nie ma, bo czasem zdarzy się zaliczenie, do którego wystarczy przekartkować notatki, a czasem - dwa tygodnia kucia + odrobina szczęścia i dopiero szansa na 3.

No i jeszcze jedna kwestia - czy uczymy się po to, by faktycznie coś wynieść z czasu spędzonego w książkach, czy tylko po to, by wykuć najpotrzebniejsze rzeczy i dostać to 3=; w tym drugim wypadku nie widzę za bardzo sensu nauki.

[kasandrrra]

To zależy od ilości materiału i formy egzaminu. Przed testem tylko sobie przeglądam notatki albo kartkuję książkę, bo jestem wzrokowcem i w ten sposób szybko zapamiętuję. Do egzaminu ustnego przygotowuję się dłużej, żeby potrafić szczegółowo odpowiedzieć na pytania.

[blaskskonca]

Hmm, to zależy. Właściwie okres przed sesją jest gorszy, bo nie dośc, ze są zajęcia to i jeszcze po 6 zaliczen w tygodniu. Wtedy uczę się dzien, dwa dni przed, bo więcej nie mam czasu... No i wtedy raz zdaję, a raz nie, raz dostane 5 raz 3...
Jak się skonczą te moje wszystkie zaliczenia, to odrazu zacznie się sesja. Czyli znowu będe miła od 1-3 dni na naukę. Pewnie częsci nie zdam w pierwszym terminie i bedzie wrzesien.

Jestem na politechnice.

[Olivvek]

Napisane przez klempaa

(...)
No to u mnie tak samo
Aczkolwiek nigdy nie byłam na tyle odważna, żeby iść bez przygotowania na egzamin....

Medycyna to nie pierdu pierdu dzięki ludziom z takim jak Twoje podejściem odzyskuję wiarę w służbę zdrowia

[Oh Peggy Brown]

Właśnie dzisiaj zaczęłam już naukę do egzaminów. Mam nadzieję, że w dalszej nauce pomoże mi to, że uczyłam się systematycznie do wejściówek. Jednak mam już okres kół, ostatnich wejściówek, oddawania miliona poprawionych sprawozdań i też będę musiała dość długo nad tym posiedzieć.

[oh Mandy]

Jak ja zazdroszczę co niektórym Wizażankom, że potrafią spiąć tyłeczki i uczyć się na bieżąco.

Ja, gdy mam kolosa przykładowo za tydzień, to stwierdzam, że mam mnóstwo czasu na naukę i zdążę. W efekcie uczę się dzień, dwa dni przed i boję się, że nie zdążę.

W zeszłym semestrze na niektóre egzaminy uczyłam się dzień przed, na inne trochę więcej. Hitem był egzamin, na który w ogóle się nie uczyłam, z nudnego przedmiotu "Nauka administracji", ale go zaliczyłam

Teraz mam zamiar jeszcze w maju zaliczyć zaległy egzamin z I semestru, z historii, a od czerwca, gdy się przeprowadzę, zacząć uczyć się do sesji.

[Nija_]

To zależy.

Jeżeli na mailu grupowym są pytania i wykładowca co roku robi ten sam test, to... pół godziny na sprawdzenie prawidłowych odpowiedzi

Jeżeli obowiązuje 400 str. książka i będą pytania otwarte, nie wiadomo jakie (niespodzianka - co roku inne ), to ok. tygodnia - wtedy codziennie czytam kilkadziesiąt stron książki, robię z niej notatki itp.

A najczęściej, z "normalnych" wykładów - 2-3 dni.

(kierunek ekonomiczny)

[esfira]

to zależy od zdolności zapamiętywania, ja akurat należę do tych szczęśliwców, którzy raz przeczytają i już coś kojarzę, dwa razy i większość pamiętam, a po przeczytaniu 4 razy cytuję fragmenty z pamięci więc przed MEGA egzaminem potrzebowałam koło tygodnia, a przed mniejszymi odpowiednio mniej. to zależy też od formy egzaminu, wiadomo, że przed testem jest mniejsza motywacja do nauki, bo łatwiej coś ustrzelić ( kierunek medyczny )

[201611241302]

2 dni przed egzaminem, nie widzę sensu wcześniej

[dilla]

Ja się z reguły uczę nie wcześniej niż 3 dni przed egzaminem. Na stres polecam myślenie o czymś przyjemnym Ja dodatkowo gram w kulki

[natalka2]

roznie, ale prawie zawsze za pozno sie do tego zabieram i ide na egzamin z mysla "byle na 3!" choc zawsze obiecuje sobie, ze zaczne wczesniej sie uczyc juz przywyklam do tego, ze wszystko robie na ostatnia chwile, cale gimnazjum i liceum tez tak robilam. co do ocen - czasem jest to 3, czasem sie uda na 4-4,5 wszystko zalezy od pytan.