Czy przerwać kurs?

[rapistxmosquitoes]

Hej, piszę bo czuję że jestem w kropce i nikt mi nie potrafi odpowiednio doradzić. Może powinnam to napisać na innym podforum, ale myślę, że tutaj uzyskam więcej rad. Do rzeczy: jestem w trakcie kursu prawka, dokupiłam kolejne godziny bo w tym OSK trzeba zdać egzamin wewnętrzny praktyczny, a mi to nie wychodziło. Kilka dni temu właśnie próbowałam zdać jeszcze raz - nie wyszło mi. Nie dość, że zjadł mnie stres (nogi mi się tak trzęsły jakbym tańczyła...) no to przyznam szczerze, że moje umiejętności też nie były powalające. No i mój instruktor stwierdził, że nie powinnam jeździć samochodem, że jestem zagrożeniem dla innych i że się do niczego nie nadaję Szczerze mówiąc te słowa mnie nie zbulwersowały, bo od początku mi słabo szło. Miałam wiele kryzysów, chciałam kończyć kurs, jednak rodzina i znajomi namawiali mnie żebym walczyła. Z tego wszystkiego rodzi się pytanie - jak wy, osoby postronne to oceniacie? Skoro czuję że jestem kierowcą do dupy, to warto to ciągnąć? Coś czuję że moje przyjaciółki mówią mi "dasz radę! trzymam kciuki!" tylko po to, żeby mnie pocieszyć a nie dlatego, że naprawdę tak myślą... Z kolei rodzice uważają że jak przerwę to zmarnuję wydane dotychczas pieniądze - a czy wydanie kolejnego tysiąca na dodatkowe godziny i niezdane egzaminy nie będzie większym marnotrawstwem? Nawet zaoferowałam, że oddam pieniądze ze swoich oszczędności, ale zagrozili mi, że będę żyć o chlebie i wodzie Do tego mama mówi, że moje tragiczne jeżdżenie wynika z faktu, że się nie koncentruję i jestem leniwa. Ja naprawdę się staram, ale najwidoczniej żaden ze mnie kierowca.
Proszę o rady

[201605300922]

Napisane przez rapistxmosquitoes

Hej, piszę bo czuję że jestem w kropce i nikt mi nie potrafi odpowiednio doradzić. Może powinnam to napisać na innym podforum, ale myślę, że tutaj uzyskam więcej rad. Do rzeczy: jestem w trakcie kursu prawka, dokupiłam kolejne godziny bo w tym OSK trzeba zdać egzamin wewnętrzny praktyczny, a mi to nie wychodziło. Kilka dni temu właśnie próbowałam zdać jeszcze raz - nie wyszło mi. Nie dość, że zjadł mnie stres (nogi mi się tak trzęsły jakbym tańczyła...) no to przyznam szczerze, że moje umiejętności też nie były powalające. No i mój instruktor stwierdził, że nie powinnam jeździć samochodem, że jestem zagrożeniem dla innych i że się do niczego nie nadaję Szczerze mówiąc te słowa mnie nie zbulwersowały, bo od początku mi słabo szło. Miałam wiele kryzysów, chciałam kończyć kurs, jednak rodzina i znajomi namawiali mnie żebym walczyła. Z tego wszystkiego rodzi się pytanie - jak wy, osoby postronne to oceniacie? Skoro czuję że jestem kierowcą do dupy, to warto to ciągnąć? Coś czuję że moje przyjaciółki mówią mi "dasz radę! trzymam kciuki!" tylko po to, żeby mnie pocieszyć a nie dlatego, że naprawdę tak myślą... Z kolei rodzice uważają że jak przerwę to zmarnuję wydane dotychczas pieniądze - a czy wydanie kolejnego tysiąca na dodatkowe godziny i niezdane egzaminy nie będzie większym marnotrawstwem? Nawet zaoferowałam, że oddam pieniądze ze swoich oszczędności, ale zagrozili mi, że będę żyć o chlebie i wodzie Do tego mama mówi, że moje tragiczne jeżdżenie wynika z faktu, że się nie koncentruję i jestem leniwa. Ja naprawdę się staram, ale najwidoczniej żaden ze mnie kierowca.
Proszę o rady

Na podforum Auto marianna znajdziesz wiele wątków na ten temat. Rozumiem Twój ból, prawo jazdy to i mój koszmar. Na Twoim miejscu zażądałabym zmiany instruktora. Instruktor, o ile nie wjechałaś w pieszego na pasach ani nie jeździsz sobie pod prąd, naprawdę nie ma prawa mówić, że stanowisz zagrożenie. Poszłaś na kurs, żeby się nauczyć, więc niech Cię do jasnej anielki pan instruktor nauczy, a nie oczekuje, że po 20 godzinach za kierownicą będziesz świetna. Są osoby, którym to przychodzi łatwo, są takie - jak my - którym zajmuje to bardzo dużo czasu. Ja dopiero po wyjeżdżeniu ok 30 godzin, może 40 (miałam trzy nieudane podejścia do prawka) czuję się za kierownicą pewnie. Gdy podchodziłam do I egzaminu jeździłam naprawdę źle. Miałam potem długą przerwę i... tak jakby neurony się przestawiły, bo im dłuższe mam przerwy tym lepiej mi idzie.

Więc naprawdę, wal instruktora, nie rezygnuj z kursu, ale zażądaj kogoś innego. Trafił Ci się jakiś debilny frustrat. Przy nerwowej atmosferze nic dziwnego, że Ci słabo idzie. Też tak miałam, mój instruktor - z którym potem już jeździło mi się dobrze - też mnie próbował ochrzaniać za każde zbyt gwałtowne posunięcie, wracałam z jazd z płaczem. W końcu zrobiłam taki numer, że zatrzymałam auto w jakiejś bocznej uliczce, zgasiłam silnik i wyszłam, powiedziałam, że mam dość i nie będę z nim jeździć, bo mam ochotę wjechać tym autem pod tira Chyba sobie przemyślał swoje podejście bo od tamtej pory jest w porządku i to bardzo. Przywróć kolesia do porządku albo go zmień.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez rapistxmosquitoes

Hej, piszę bo czuję że jestem w kropce i nikt mi nie potrafi odpowiednio doradzić. Może powinnam to napisać na innym podforum, ale myślę, że tutaj uzyskam więcej rad. Do rzeczy: jestem w trakcie kursu prawka, dokupiłam kolejne godziny bo w tym OSK trzeba zdać egzamin wewnętrzny praktyczny, a mi to nie wychodziło. Kilka dni temu właśnie próbowałam zdać jeszcze raz - nie wyszło mi. Nie dość, że zjadł mnie stres (nogi mi się tak trzęsły jakbym tańczyła...) no to przyznam szczerze, że moje umiejętności też nie były powalające. No i mój instruktor stwierdził, że nie powinnam jeździć samochodem, że jestem zagrożeniem dla innych i że się do niczego nie nadaję Szczerze mówiąc te słowa mnie nie zbulwersowały, bo od początku mi słabo szło. Miałam wiele kryzysów, chciałam kończyć kurs, jednak rodzina i znajomi namawiali mnie żebym walczyła. Z tego wszystkiego rodzi się pytanie - jak wy, osoby postronne to oceniacie? Skoro czuję że jestem kierowcą do dupy, to warto to ciągnąć? Coś czuję że moje przyjaciółki mówią mi "dasz radę! trzymam kciuki!" tylko po to, żeby mnie pocieszyć a nie dlatego, że naprawdę tak myślą... Z kolei rodzice uważają że jak przerwę to zmarnuję wydane dotychczas pieniądze - a czy wydanie kolejnego tysiąca na dodatkowe godziny i niezdane egzaminy nie będzie większym marnotrawstwem? Nawet zaoferowałam, że oddam pieniądze ze swoich oszczędności, ale zagrozili mi, że będę żyć o chlebie i wodzie Do tego mama mówi, że moje tragiczne jeżdżenie wynika z faktu, że się nie koncentruję i jestem leniwa. Ja naprawdę się staram, ale najwidoczniej żaden ze mnie kierowca.
Proszę o rady

Zaczęłaś, to skończ.

[paolyn]

chyba w każdym ośrodku ttrzeba znać najpierw wewnętrzny, są przecież nawet takie karty.
Ja bym się zatsanowiła nad zmianą instruktora. Może on Cię tak stresuje i zamiast motywować deprymuje (zeby na Tobie więcej zarobic)? osrodki mają teraz gorsze czasy - mniej sie zapisuje ze wzgledu na nowe zasady, mniej zdaje teorie itp. To niedorzeczne zeby on tak Ci mowil - moglas mu odpwoiedziec, zeby pogratulował sobie umiejętnosci nauki jazdy i to zgłosic, mowie serio (z cytatem jak się odzywa).

I nei poddawaj się, ja też mialam cięzko. Przed I egzaminem moja mama miała wypadek i się tak zablokowałam, ze głowa mała. ale oczywiscie wtedy mowilam, ze to na bank nie to i po prostu się nie nadaje. z perspewktywy czasu wiem, że się myliłam. Sądzę że u Ciebie moze byc podobnie - jakas blokada czy co s.

[201604181004]

Nie wiem, może zmień kurs, a może zastanów się - skoro sama piszesz że trzęsiesz się przed wejściem do auta, to moze coś w tym jest.

[SOCKI]

Ja uważam, że nie wszyscy nadają się do kierowania pojazdami. Sama mówisz, że nie tylko stres zadecydował o niezdaniu egzaminu, ale również umiejętności na niskim poziomie. Osobiście wolę, żeby takie osoby nie poruszały się tymi samymi drogami co ja. Być może to po prostu nie jest jeszcze Twój czas, może musisz dorosnąć bardziej, dojrzeć do spokoju na drodze.

I podkreślę raz jeszcze: Nie każdy powinien mieć prawo jazdy.

[201604181004]

U mnie też trzeba było zdać wewnętrzny i nie słyszałam żeby ktoś robił na złość i specjalnie oblewał - przecież jak jesteś łamagą najgorszą to oblejesz i tak właściwy i tak wrócisz wykupić dodatkowe godziny. Także oni są raczej obiektywni.

[Elmo88]

Kończ ten kurs! Zdasz egzamin i bedziesz jeździć.
Mój instruktor mówił mi, że ja nigdy nie zdam egzaminu itp. a ja go w ogóle, pod tym wzgledem, nie posłuchałam i zdałam za pierwszym razem

[verda]

Napisane przez rapistxmosquitoes

Hej, piszę bo czuję że jestem w kropce i nikt mi nie potrafi odpowiednio doradzić. Może powinnam to napisać na innym podforum, ale myślę, że tutaj uzyskam więcej rad. Do rzeczy: jestem w trakcie kursu prawka, dokupiłam kolejne godziny bo w tym OSK trzeba zdać egzamin wewnętrzny praktyczny, a mi to nie wychodziło. Kilka dni temu właśnie próbowałam zdać jeszcze raz - nie wyszło mi. Nie dość, że zjadł mnie stres (nogi mi się tak trzęsły jakbym tańczyła...) no to przyznam szczerze, że moje umiejętności też nie były powalające. No i mój instruktor stwierdził, że nie powinnam jeździć samochodem, że jestem zagrożeniem dla innych i że się do niczego nie nadaję Szczerze mówiąc te słowa mnie nie zbulwersowały, bo od początku mi słabo szło. Miałam wiele kryzysów, chciałam kończyć kurs, jednak rodzina i znajomi namawiali mnie żebym walczyła. Z tego wszystkiego rodzi się pytanie - jak wy, osoby postronne to oceniacie? Skoro czuję że jestem kierowcą do dupy, to warto to ciągnąć? Coś czuję że moje przyjaciółki mówią mi "dasz radę! trzymam kciuki!" tylko po to, żeby mnie pocieszyć a nie dlatego, że naprawdę tak myślą... Z kolei rodzice uważają że jak przerwę to zmarnuję wydane dotychczas pieniądze - a czy wydanie kolejnego tysiąca na dodatkowe godziny i niezdane egzaminy nie będzie większym marnotrawstwem? Nawet zaoferowałam, że oddam pieniądze ze swoich oszczędności, ale zagrozili mi, że będę żyć o chlebie i wodzie Do tego mama mówi, że moje tragiczne jeżdżenie wynika z faktu, że się nie koncentruję i jestem leniwa. Ja naprawdę się staram, ale najwidoczniej żaden ze mnie kierowca.
Proszę o rady

Poczytaj sobie moje przeboje z prawkiem. http://nie-jest-juz-taka.blogspot.co.../prawo%20jazdy

[niebieskie_oczko]

U mnie też był wewnętrzny.

Może faktycznie zmień instruktora. Ja miałam jednego gagatka, z którym się świetnie jeździło do McDrive, rozmawiało o wszystkim, komentowało różne rzeczy na drodze - słowem był super kumplem, jednak był słabym nauczycielem jeśli chodzi o moją osobę. Oblałam pierwszy egzamin i pamiętam, że to mama kazała mi zmienić instruktora, a ja byłam o to zła, bo przecież K. jest taki zabawny, bratnia dusza

Jeździłam później z panią instruktor. Rozmowy były krótkie i na temat, byłam skupiona i pykło

[paolyn]

Napisane przez drabineczka

U mnie też trzeba było zdać wewnętrzny i nie słyszałam żeby ktoś robił na złość i specjalnie oblewał - przecież jak jesteś łamagą najgorszą to oblejesz i tak właściwy i tak wrócisz wykupić dodatkowe godziny. Także oni są raczej obiektywni.

Zgadzam się, ale instruktor zna już trochę Autorkę, może wiedzieć, że się stresuje, jak reaguje i to wykorzstać. Dołowanie nie pomaga niektórym w poprawieniu się i nie daje motwacji. wiem po sobie. Mój instruktor taki był, jezdziłam dobrze, on czepiał się o wszystko (np. wg niego za pozno włączałąm kierunek, za malo wyraznie się rozejrzałam, za wolno jeżdzę - mimo ze tak czulam sie bezpiecznie bo walił snieg jak szalony itp.) + komentował że się nie nadaje, że się cofnęłam, nie myślę itp. Z auta wchodziłam załamana, a przed kolejną jazdą cała się trzęsłam. Na szczęscie instruktor zachorował, dostałam innego - który zupełnie inaczej mówił. Po 1 jezdzie z nim wyszłam jak na skrzydłach, mówił że się czuł spokojnie, bezpiecznie. Tak się stało, że jezdziłam z nim okolo 3-4 tyg (az do kolejnego egzaminu, który zdalam).
Dzisiaj wiem, że tamten się czepiał, bo 100 zł za 2 h jazdy to mega zarobek, a stres wszystko zmienia

[Visez]

Szczerze? Nie chciałabym cię spotkać na drodze....:cool :

[TmargoT]

Napisane przez rapistxmosquitoes

Hej, piszę bo czuję że jestem w kropce i nikt mi nie potrafi odpowiednio doradzić. Może powinnam to napisać na innym podforum, ale myślę, że tutaj uzyskam więcej rad. Do rzeczy: jestem w trakcie kursu prawka, dokupiłam kolejne godziny bo w tym OSK trzeba zdać egzamin wewnętrzny praktyczny, a mi to nie wychodziło. Kilka dni temu właśnie próbowałam zdać jeszcze raz - nie wyszło mi. Nie dość, że zjadł mnie stres (nogi mi się tak trzęsły jakbym tańczyła...) no to przyznam szczerze, że moje umiejętności też nie były powalające. No i mój instruktor stwierdził, że nie powinnam jeździć samochodem, że jestem zagrożeniem dla innych i że się do niczego nie nadaję Szczerze mówiąc te słowa mnie nie zbulwersowały, bo od początku mi słabo szło. Miałam wiele kryzysów, chciałam kończyć kurs, jednak rodzina i znajomi namawiali mnie żebym walczyła. Z tego wszystkiego rodzi się pytanie - jak wy, osoby postronne to oceniacie? Skoro czuję że jestem kierowcą do dupy, to warto to ciągnąć? Coś czuję że moje przyjaciółki mówią mi "dasz radę! trzymam kciuki!" tylko po to, żeby mnie pocieszyć a nie dlatego, że naprawdę tak myślą... Z kolei rodzice uważają że jak przerwę to zmarnuję wydane dotychczas pieniądze - a czy wydanie kolejnego tysiąca na dodatkowe godziny i niezdane egzaminy nie będzie większym marnotrawstwem? Nawet zaoferowałam, że oddam pieniądze ze swoich oszczędności, ale zagrozili mi, że będę żyć o chlebie i wodzie Do tego mama mówi, że moje tragiczne jeżdżenie wynika z faktu, że się nie koncentruję i jestem leniwa. Ja naprawdę się staram, ale najwidoczniej żaden ze mnie kierowca.
Proszę o rady

nie każdy powinien zostać kierowcą.i nie o opnie tego pana chodzi,ale o twoje podejście.
boisz się auta,nie radzisz sobie to przerwij i bądź pasażerem.nie każdy musi byc mobilny

[Visez]

U mnie w OSK też trzeba było zdać najpierw wewnętrzny, a potem się jechało od razu do wordu zapisać na egzamin. Jestem świeżo upieczonym kierowcą, ale na kursie spotkałam kilka osób które jeździły po mnie i potem odwoziły mnie do domu, siedziałam na tylnym siedzeniu Lki i modliłam się żeby nikt im nie dał fuksem prawka bo jeździły tragicznie, a do tego panikowały, przeklinały, prawie płacząc i krzycząc do insytuktora "no weź coś zrób, nie ruszę z tego skrzyżowania" i to wcale nie na początkowych godzinach ale takie mające już kilka oblanych egzaminów za sobą...

[verda]

Napisane przez rapistxmosquitoes

Hej, piszę bo czuję że jestem w kropce i nikt mi nie potrafi odpowiednio doradzić. Może powinnam to napisać na innym podforum, ale myślę, że tutaj uzyskam więcej rad. Do rzeczy: jestem w trakcie kursu prawka, dokupiłam kolejne godziny bo w tym OSK trzeba zdać egzamin wewnętrzny praktyczny, a mi to nie wychodziło. Kilka dni temu właśnie próbowałam zdać jeszcze raz - nie wyszło mi. Nie dość, że zjadł mnie stres (nogi mi się tak trzęsły jakbym tańczyła...) no to przyznam szczerze, że moje umiejętności też nie były powalające. No i mój instruktor stwierdził, że nie powinnam jeździć samochodem, że jestem zagrożeniem dla innych i że się do niczego nie nadaję Szczerze mówiąc te słowa mnie nie zbulwersowały, bo od początku mi słabo szło. Miałam wiele kryzysów, chciałam kończyć kurs, jednak rodzina i znajomi namawiali mnie żebym walczyła. Z tego wszystkiego rodzi się pytanie - jak wy, osoby postronne to oceniacie? Skoro czuję że jestem kierowcą do dupy, to warto to ciągnąć? Coś czuję że moje przyjaciółki mówią mi "dasz radę! trzymam kciuki!" tylko po to, żeby mnie pocieszyć a nie dlatego, że naprawdę tak myślą... Z kolei rodzice uważają że jak przerwę to zmarnuję wydane dotychczas pieniądze - a czy wydanie kolejnego tysiąca na dodatkowe godziny i niezdane egzaminy nie będzie większym marnotrawstwem? Nawet zaoferowałam, że oddam pieniądze ze swoich oszczędności, ale zagrozili mi, że będę żyć o chlebie i wodzie Do tego mama mówi, że moje tragiczne jeżdżenie wynika z faktu, że się nie koncentruję i jestem leniwa. Ja naprawdę się staram, ale najwidoczniej żaden ze mnie kierowca.
Proszę o rady

Musisz zmienic kilka rzeczy
1) instruktora - ten Ci ewidentnie nie służy
2) nastawienie- zacznij myśleć nauczę się, zrobię wszystko co mogę itd,

Nie chce Cie martwić, ale obecnie sytuacja na rynku pracy jest tragiczna a brak mobilności w postaci auta to jest bardzo duży problem...

[rapistxmosquitoes]

Dzięki za odpowiedzi. U mnie w mieście w niektórych szkołach nie ma tego wewnętrznego, ale to już nieważne.
Jeśli postanowię, że będę kontynuować kurs to na 100% zmienię instruktora. Widzę, że wiele z Was proponuje odpuścić sobie skoro się boję jeździć, ale moja mama uważa, że rezygnacja teraz to tchórzostwo i lenistwo i że się z czasem wyrobię. Tylko już zaczynam wątpić w to, że ma rację.

Napisane przez Visez

Szczerze? Nie chciałabym cię spotkać na drodze....:cool :

Nie o to pytałam

Napisane przez verda

Musisz zmienic kilka rzeczy
1) instruktora - ten Ci ewidentnie nie służy
2) nastawienie- zacznij myśleć nauczę się, zrobię wszystko co mogę itd,

Nie chce Cie martwić, ale obecnie sytuacja na rynku pracy jest tragiczna a brak mobilności w postaci auta to jest bardzo duży problem...

Ogólnie jestem pesymistką ale przed tym egzaminem byłam dobrej myśli, poszłam tam naprawdę z optymistycznym nastawieniem. Może los wyczuł jakiś przekręt

Właśnie fakt, że samochód jest niemal niezbędny (tym bardziej że w mojej rodzinie nikt nie jeździ) jest jednym z argumentów za tym żeby kontynuować.

Napisane przez Visez

U mnie w OSK też trzeba było zdać najpierw wewnętrzny, a potem się jechało od razu do wordu zapisać na egzamin. Jestem świeżo upieczonym kierowcą, ale na kursie spotkałam kilka osób które jeździły po mnie i potem odwoziły mnie do domu, siedziałam na tylnym siedzeniu Lki i modliłam się żeby nikt im nie dał fuksem prawka bo jeździły tragicznie, a do tego panikowały, przeklinały, prawie płacząc i krzycząc do insytuktora "no weź coś zrób, nie ruszę z tego skrzyżowania" i to wcale nie na początkowych godzinach ale takie mające już kilka oblanych egzaminów za sobą...

Myślę że aż tak źle nie jeżdzę

[Visez]

Napisane przez rapistxmosquitoes

Dzięki za odpowiedzi. U mnie w mieście w niektórych szkołach nie ma tego wewnętrznego, ale to już nieważne.
Jeśli postanowię, że będę kontynuować kurs to na 100% zmienię instruktora. Widzę, że wiele z Was proponuje odpuścić sobie skoro się boję jeździć, ale moja mama uważa, że rezygnacja teraz to tchórzostwo i lenistwo i że się z czasem wyrobię. Tylko już zaczynam wątpić w to, że ma rację.


Myślę że aż tak źle nie jeżdzę

Lenistwo... no tak lepiej kogoś zabić albo okaleczyć na drodze..
TAK źle nie jeździsz to dlaczego nie zdajesz wewnętrznego. Gdybyś tak dobrze jeździła to instruktor bez powodu by się chyba nie czepiał.

[verda]

Napisane przez rapistxmosquitoes

Dzięki za odpowiedzi. U mnie w mieście w niektórych szkołach nie ma tego wewnętrznego, ale to już nieważne.
Jeśli postanowię, że będę kontynuować kurs to na 100% zmienię instruktora. Widzę, że wiele z Was proponuje odpuścić sobie skoro się boję jeździć, ale moja mama uważa, że rezygnacja teraz to tchórzostwo i lenistwo i że się z czasem wyrobię. Tylko już zaczynam wątpić w to, że ma rację.


Nie o to pytałam



Ogólnie jestem pesymistką ale przed tym egzaminem byłam dobrej myśli, poszłam tam naprawdę z optymistycznym nastawieniem. Może los wyczuł jakiś przekręt

Właśnie fakt, że samochód jest niemal niezbędny (tym bardziej że w mojej rodzinie nikt nie jeździ) jest jednym z argumentów za tym żeby kontynuować.



Myślę że aż tak źle nie jeżdzę

Przeczytaj moje notki z bloga, ja na prawdę duzo przeszłam z prawkiem i zdałam w końcu po kilkunastu razach i JEŻDŻĘ sobie już spokojnie i niewypadkowo (odpukać) prawie dwa lata.

[rapistxmosquitoes]

Napisane przez Visez

Lenistwo... no tak lepiej kogoś zabić albo okaleczyć na drodze..
TAK źle nie jeździsz to dlaczego nie zdajesz wewnętrznego. Gdybyś tak dobrze jeździła to instruktor bez powodu by się chyba nie czepiał.

Nie napisałam że dobrze jeżdżę, napisałam że nie jeżdżę tak źle jak opisane przez Ciebie przypadki. Nie wpadam w panikę, mniej więcej wiem co muszę zrobić, instruktor nie łapie za kierownicę i nie hamuje Ale nie zamierzam się tutaj wybielać - naprawdę niepewnie się czuję za kierownicą i robię trochę błędów.

Napisane przez verda

Przeczytaj moje notki z bloga, ja na prawdę duzo przeszłam z prawkiem i zdałam w końcu po kilkunastu razach i JEŻDŻĘ sobie już spokojnie i niewypadkowo (odpukać) prawie dwa lata.

Wyczytałam, że na jazdach szło Ci nieźle Mnie instruktor nie chwali, wręcz przeciwnie, a na tym nieszczęsnym wewnętrznym powiedział że jestem do dupy.

[201604181004]

paoyln fajnie, stówka stówką, ale jedź sobie samochodem 2 godziny po mieście non stop z prędkością 30 na godzinę co chwile zwalniając, bardzo duże spalanie, ogromna prowizja dla ośrodka i tak dalej, przecież to nie jest wujek który wsiada w prywatne auto które jeździ na wodę, ten instruktor pewnie zarabia normalnie te 15 zł na godzinę i tyle

[Atomoowka]

Moim zdaniem sama musisz odpowiedzieć na to pytanie.
Moj tata od 6 lat namawiał mnie na zrobienie prawka, a ja miałam to w nosie bo zupełnie nie czułam się za kierownicą. Auto mnie interesowało ale tylko z pozycji pasażera.
Kiedyś dojrzałam do roli kierowcy i sama sie na kurs zapisałam, zdałam bez problemu i od początku kursu za kierownicą czułam się dobrze.

Musisz się sama, na spokojnie zastanowić czy czujesz to

Na początku proponuję raz jeszcze spróbować ale z innym instruktorem.
Wykup tylko kilka godzin i raz jeszcze podejdź do egzaminu wewnętrznego, jeżeli to nic nie da, a ty nadal będziesz się źle czuła mimo zmiany instruktora-zrezygnuj

[verda]

Napisane przez rapistxmosquitoes

Nie napisałam że dobrze jeżdżę, napisałam że nie jeżdżę tak źle jak opisane przez Ciebie przypadki. Nie wpadam w panikę, mniej więcej wiem co muszę zrobić, instruktor nie łapie za kierownicę i nie hamuje Ale nie zamierzam się tutaj wybielać - naprawdę niepewnie się czuję za kierownicą i robię trochę błędów.



Wyczytałam, że na jazdach szło Ci nieźle Mnie instruktor nie chwali, wręcz przeciwnie, a na tym nieszczęsnym wewnętrznym powiedział że jestem do dupy.

Szło mi nieźle jak postanowiłam znowu zdawać po latach przerwy! Wcześniej to była katastrofa bo miałam podejście "muszę zdać bo muszę mieć prawko", jak po paru latach mi się zmieniło na "bardzo chcę się dobrze i bezpiecznie nauczyć jeździć" to jakoś zaczęło wychodzić. Mnie mój pierwszy instruktor tez nie zachęcał, w prost mi tego nie powiedział ale ogólnie dało sie wyczuć co o mnie myśli. Chociaż z perspektywy czasu wiem że jego winy w tym tez sporo było - za duzp gadki szmatki za mało konkretów. No ale przy wyborze kolejnej osoby do nauki byłam mądrzejsza...

Polecam poczytać sobie kodeks drogowy do poduszki i uczyć się z niego a nie wykuć na blachę testy i nic z tego nie wiedzieć. Dobrze ugruntowana wiedza teoretyczna sprawia że człowiek jest troche spokojniejszy na drodze.

[_ema_]

Ogólnie to zazwyczaj radzę, żeby się nie poddawać, ale w tej sytuacji sama musisz ocenić - jeśli uważasz, że będziesz złym kierowcą i będziesz stanowiła zagrożenie, albo będziesz zawalidrogą w ruchu drogowym to odpuść. Nie wiem czemu przyjęło się, że ludzie mogą mieć różne zdolności i wszystko jest ok, ale samochodem musi jeździć KAŻDY. Paranoja, są osoby, które nie mają do tego smykałki i nie można im na siłę nic wciskać.
Sama mam dość jeżdżenia za ludźmi pędzącymi 50 po niezabudowanym w godzinach szczytu kiedy nie da się ich wyprzedzić, bądź 30 po mieście, czy nie przestrzegających podstawowych zasad jak skręcanie z odpowiednich pasów. I szczerze cieszyłabym się, gdyby każdy tak jak Ty potrafił realnie ocenić czy powinien jeździć czy nie.

[aiden81]

Idź do innego instruktora na parę jazd.Ale powiem Ci,że w większości szkołach są egzaminy wewnętrzne,bo takie są przepisy-musi być egzamin po zakończonym kursie obojętnie jakim)więc w sumie nie może iść Ci dobrze jeśli nie zdałaś wewnętrznego.Jeśli nie czujesz się pewnie za kierownica to nie wsiadaj do auta.Często widzę tego typu kierowców,nie wie gdzie jechać,boi się to jedzie autostrada 90 środkowym pasem,w ostatniej chwili zmienia pas.itp.Oprócz piratów drogowych to właśnie tacy "bojący"kierowcy są drzym zagrożeniem na drogach.I nie brałabym pod uwagę nawet rodziców w tym temacie,bo to nie oni za Ciebie będą jeździć.Masz prawo zmienić zdanie i stwierdzić,że się do tego nie nadajesz.Albo po prostu idź na kurs za pera lat.Podam Ci przykład mojej dobrej kumpeli z liceum.Poszła na prawko-bo wtedy to było trendy.Ledwo człowiek kończył 18 leciał na prawko,bo wtedy to byłKTOS.To iona poszła.Tylko,że po paru jazdach okazało się,ze jej nie idzie i to bardzo nie idzie,a nawet gorzej,nie lubi prowadzić.Ale co,skończyć kurs musi,bo kto przejmie autko po ojcu.Zdała za 10 razem.Jeździła 100 metrów do sklepu-dalej się bała.Niedawno ją spotkała i spytałam jak jej idzie-czy dalej się boi.Stwierdziła ,że jeździ do przystanku(ma kilometr od domu),zostawia za przystankiem auto i jedzie 15 km autobusem do pracy.

Więc zastanów się czy to ma sens.I do reszty dziewczyn,które pisały-kończ-chociaż nie wiem co,ok ale kurs językowy czy tańca.Bo tu chodzi już o życie własne i innych ludzi.

[daab123]

Uważam, że nie każdy musi mieć prawo jazdy i móc prowadzić samochód. Bo to niestety nie jest zabawa, tu trzeba nie tylko dbać o własne bezpieczeństwo ale też innych ludzi. Więc skoro już tak długo próbujesz zdobyć to prawo jazdy, ale nie dajesz rady i sama twierdzisz ze się do tego nie nadajesz, to może nic na siłę? Znam wielu ludzi którzy na siłę zdali prawo jazdy bo ktoś tam chciał i naprawdę nie odnajdują się w ruchu ulicznym. Wyjazd w dłuższą trasę doprowadza ich do takiej desperacji, że nie są w stanie sami jechać tylko i tak szukają kierowców bo strach bierze górę.
Uważam, że lepiej nie mieć prawa prowadzenia samochodu i spokojne sumienie.

Ale tak jak piszą dziewczyny wyżej, najpierw zmień instruktora i jeśli nie będzie Ci szło i nie będziesz się w jakimś stopniu pewnie czuć za kierownicą to chyba nie ma sensu dalej tego ciągnąć. Ale to tylko moje zdanie

[jaksy]

Też myślę że powinnaś sama zastanowić się jak się czujesz za kierownicą. Zgadzam się, że nie każdy ma predyspozycje do bycia kierowcą.
ALE
Na Twoim miejscu spróbowałabym jeszcze ze zmianą instruktora, bo problem, owszem może leżeć w nim.
Mogę Ci napisać na swoim przypadku. Miałam instruktora, który tak mi uprzykrzył kurs że głowa mała. Miał tragicznie lekceważący stosunek do mnie, w chamski sposób reagował na moje błędy, nie uczył mnie podstaw (chyba problem z nim się zaczął jak się zaczęłam upominać o ruszanie na górce). Po kursie dokupiłam jazdy w innym ośrodku. Tam mnie nauczyli dopiero co to pewność za kierownicą, co to dynamika jazdy. W sumie dokupiłam z 8 jazd i zdałam za pierwszym podejściem.
Dlatego myślę, że może warto powalczyć. Możliwe że sama zaczęłaś się dołować pod wpływem instruktora. Popytaj, poszukaj w internecie, może ktoś Ci poleci kogoś sprawdzonego, a jak nie to chociaż zmień instruktora w tym samym ośrodku.

[nadia_9o]

Wg mnie nie każdy nadaje się na kierowcę, ale też nie każdemu wystarcza 30h nauki jazdy, żeby nie stanowić dużego zagrożenia na drodze, dla siebie i innych.
Jeśli kompletnie nie czujesz do tego "pociągu", stresujesz się, to ja bym odpuściła. Wiem, że teraz moda na prawko, ale jakim kosztem? Jeśli zdasz, a potem nie będziesz jeździć, to kurs jest stratą czasu i pieniędzy, zagrożeniem dla siebie i innych. Znam wiele osób które mają dokument, a nie jeżdżą, bo się boją, albo jeżdżą i ciągle coś im się dzieje ("przecież tego znaku tu nie było, jak cofałam")... mam też koleżankę, która zrobiła prawko "bo znajomi, rodzice", zdała za 7. razem, nie jeździ... :/
Natomiast jeśli uważasz, że problem może tkwić w instruktorze, jego podejściu, to zmień go... choć nie wiem czy to nie będzie dodatkowy stres... Ten już jednak Cię zna, wie co idzie Ci gorzej, może potrzebujesz wytłumaczenia czegoś raz jeszcze... Mam też znajomą, która bała się jeździć, na skrzyżowaniu zatrzymywała się 10 m od samochodu z przodu, ale przełamała się i teraz jest dobrym kierowcą
Pomyśl i podejmij dla Ciebie najlepszą decyzję.

[8c9538aac29bb5fbc2d31b2aac28a8f9b62d5c74_6584d267571b8]

Instruktor, który mówi Ci, że się nie nadajesz? Co za masakra :P Wyciąga z Ciebie kasę i jeszcze Cię dołuje... Ja bym zmieniła go natychmiast, bo z takim nastawieniem on Cię niczego nie nauczy. W dodatku wydaje mi się, że to przez niego masz zaniżoną ocenę swoich umiejętności. Spróbuj pojeździć z kimś innym, może się okazać wtedy że całkiem dobry z Ciebie kierowca i wystarczy Cię oszlifować.

[maybelline]

na początku - zmień instruktora nigdy nie nauczysz się jeździć ze spokojem i zaangażowaniem jeśli instruktor którego masz jest gburem. nawet jeśli nie umiesz jeździć , to INSTRUKTOR jest od tego by Cię tego nauczył.
Nie przerywaj kursu. Prawo jazdy w życiu Ci się może bardzo przydać, i nie ma co się poddawać. Trzeba walczyć do samego końca. Nie zrażaj się tym, że zjada Cię stres , i nie zdajesz 1, 2, 3 , 4 egzaminu. Teraz dużo ludzi nie zdaje. Ze stresem musisz sobie sama jakoś poradzić, staraj się nie myśleć przed egzaminem aż tak bardzo o nim. Idź na żywioł, i pokaż klase kobieto

[Mojwa]

Ja dołączę do głosu, że nie każdy musi mieć prawo jazdy.

Za kierownicą powinnaś czuć się pewnie, chociaz trochę. Mi się zdarzyło kilka razy, że mi sie trzęsły nogi ale to przez chwilę i po czymś stresującym - raz gdy wyszłam z poślizgu i raz gdy mi TŻ auto rozwalił trochę. I wiem jak to utrudnia jazdę.
Wiem, że namawiam do wykroczenia, ale poza jazdą z instruktorem - jedź do lasu, na osiedle czy gdzieś z kimś zaufanym jego autem. I powoli się oswajaj. Jeśli nadal auto będzie Cię tak stresować - odpuść nie słuchajac rodziców.