Studia humanistyczne a praca?

[vivier]

dziewczyny, a co myślicie np. o japonistyce na PJWSTK? szkoła ogólnie ma dobrą renomę z tego co widzę, ale to raczej informatyczna szkoła.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez jamone

co do pielegniarstwa to sie nie zgodze, sama studiowalam ten kierunek co prawda przez rok, ale moze to i lepoiej ze dalam sobie z nim spokoj.
kierunek ciezki a z praca wcale nie ejst tak kolorowo jak nam to obiecywano!
praca za granica? - Nimecy ? - tak ale najpierw trzeba zdac egzamin z j. niemieckiego na okreslonym poziomie i uzyksać odpowiednie certyfikaty gdyż sam licencjat z pielegniarstwa nie upowaznia nas do pracy w szpitalu czy tamtejszej przychodzi, jedynie mozemy byc zwyklymi opiekunkami do osob starszych - a to nawet po odbyciu kursu bez studiow mozna robic... wiec.

a szukalas pracy po pielegniarstwie? nie! patrze po kuzynce i jej znajomych - problemu z praca po poloznictwie czy pielegniarstwie nie maja.

Napisane przez milkandsugar

Dokładnie, być może medycyna i weterynaria gwarantuje zatrudnienie, trzeba wziąć pod uwagę ilość osób kończących te studia. Natomiast jeśli chodzi o pielęgniarstwo to zgadzam się z poprzedniczką, może i praca gwarantowana...za granicą.

wiesz... medycyne konczy baaaaaaardzo duzo osob, ale wszystkie znajduja zatrudnienie. weterynarie wcale nie konczy az tyle osob, bo jak na razie 4 uczelnie "wypuszczaja absolwnetow". meksyk sie zacznie jak poznan i krakow beda miec swoich absolwentow.

[jamone]

moja kuzynka i kolezanki ktore w tym roku się obroniły i uzyskały licencjat z pielegniarstwa, szukaja pracy po to by moc zarobic na studia zaoczne magisterskie na UJ, jak na razie bezskutecznie...
Kazdy trzyma sie swojego stołka, wiem to po moiuch ckotkach ktore siedzą w przychodniach nic nie robiąc, a do pracy mlodszych kolezanek nie chca dopuscic za nic.
nie chce sie tutaj klocic, bo tak na prawdę nie ma o co. kazdy wybiera taka sciezke swojej edukacji i rozwoju zawodowego jaką chce i na jaka czuje się ze ja udźwignie.
chcialam tylko jeszcze zaznaczyc ze znacznie latwiej jest np. po pielegniarstwie/poloznictwie w wiekszych miastach, gdzie szpitale sie rozbudowywują, ale w mniejszych miejscowościach, graniczy to po prostu z cudem.

[megamag]

Napisane przez vivier

dziewczyny, a co myślicie np. o japonistyce na PJWSTK? szkoła ogólnie ma dobrą renomę z tego co widzę, ale to raczej informatyczna szkoła.

Sceptycznie podchodzę do takich pomysłów, to tak jak jakaś administracja na politechnice, taki zapychacz, żeby ściągnąć jeszcze więcej studentów. Też słyszałam, że ta szkoła jest bardzo dobra jeśli chodzi o informatykę, ale czy jest dobra w filologii? Raczej wątpię, po pierwsze to nie mają własnej, kompletnej kadry do tego i przypuszczam, że prowadzący mogą pochodzić z łapanki.

Uczelnie sprofilowane to fajna rzecz, ale jakbym miała studiować powiedzmy pedagogikę to bym poszła do szkoły pedagogicznej. A nie do technicznej czy medycznej.

[neia]

Napisane przez megamag

Też słyszałam, że ta szkoła jest bardzo dobra jeśli chodzi o informatykę, ale czy jest dobra w filologii? .

Ale to nie jest filologia! A kierunek nie nazywa sie japonistyka, tylko kultura japonii i jest po prostu kulturoznawstwem. Język japoński jest tam tylko zwykłym lektoratem. Także kierunek według mnie czysto hobbystyczny.

[milkandsugar]

Napisane przez skazana_na_bluesa

wiesz... medycyne konczy baaaaaaardzo duzo osob, ale wszystkie znajduja zatrudnienie. weterynarie wcale nie konczy az tyle osob, bo jak na razie 4 uczelnie "wypuszczaja absolwnetow". meksyk sie zacznie jak poznan i krakow beda miec swoich absolwentow.

O to właśnie chodzi, o liczbę uczelni "wypuszczających" przyszłych lekarzy, a tych "wypuszczających absolwentów" socjologii, politologii, o zarządzaniu już nie wspominając.

[Bezmleczka]

Napisane przez milkandsugar

O to właśnie chodzi, o ilość uczelni "wypuszczających" przyszłych lekarzy, a tych "wypuszczających absolwentów" socjologii, politologii, o zarządzaniu już nie wspominając.

medycyna? weterynaria? ludzie o czym Wy mówicie, przecież to drugi biegun - miało być o humanistycznych. Co masz do socjologów? Świetny kierunek dla interesujących się statystyką i reklamą. Firmy robiące badania rynku to teraz bardzo przyszłościowe i trochę tego jest, a raczej będzie więcej.
Po politologii aż tak dużo osób nie znam, a ta którą znam wyjeżdża jako korespondent do Brukseli i nie narzeka, dlatego właśnie jak wspominałam to http://warszawa.wsptwp.eu/pl/oferta/...ing-polityczny poleciłam znajomemu, który chce być dziennikarzem politycznym.
Zarządzanie jest dobre jako podyplomówka, kiedy już coś umiesz i "douczasz" się zarządzania w tym obszarze moim zdaniem.

[skazana_na_bluesa]

sorry, ale socjologia to wylegarnia bezrobotnych. a przynajmniej osob nie pracujacych w zawodzie. to, ze jednej znajomej sie uda, nie oznacza, ze 95% osob z tego kierunku bedzie miec identyczne szczescie. ilez to osob jest potrzebnych do robienia badan rynku/statystyk? przeciez znajda sie ludzie takze z innych kierunkow, ktore poradza sobie z taka praca.

[_joannag]

Ja z kolei nie polecałabym takich kierunków jak socjologia, politologia, etnologia, dziennikarstwo, kulturoznawstwo. Wszyscy zazwyczaj czepiają się pedagogiki, że jest nieprzyszłościowa. Może jakaś animacja kultury to tak, ale pedagogika specjalna wypada już dużo, dużo lepiej. I żeby potem pracować w jakiejś szkole to ani rusz bez takiego kierunku. A po kulturoznawstwie czy socjologii? Żaden zawód i nazbyt szerokie dyscypliny.

[milkandsugar]

Napisane przez Bezmleczka

medycyna? weterynaria? ludzie o czym Wy mówicie, przecież to drugi biegun - miało być o humanistycznych. Co masz do socjologów? Świetny kierunek dla interesujących się statystyką i reklamą. Firmy robiące badania rynku to teraz bardzo przyszłościowe i trochę tego jest, a raczej będzie więcej.
Po politologii aż tak dużo osób nie znam, a ta którą znam wyjeżdża jako korespondent do Brukseli i nie narzeka, dlatego właśnie jak wspominałam to http://warszawa.wsptwp.eu/pl/oferta/...ing-polityczny poleciłam znajomemu, który chce być dziennikarzem politycznym.
Zarządzanie jest dobre jako podyplomówka, kiedy już coś umiesz i "douczasz" się zarządzania w tym obszarze moim zdaniem.

Do socjologów nic nie mam, natomiast socjologia i gwarancja zatrudnienia po studiach to oksymoron

---------- Dopisano o 18:33 ---------- Poprzedni post napisano o 18:26 ----------

Napisane przez skazana_na_bluesa

sorry, ale socjologia to wylegarnia bezrobotnych. a przynajmniej osob nie pracujacych w zawodzie. to, ze jednej znajomej sie uda, nie oznacza, ze 95% osob z tego kierunku bedzie miec identyczne szczescie. ilez to osob jest potrzebnych do robienia badan rynku/statystyk? przeciez znajda sie ludzie takze z innych kierunkow, ktore poradza sobie z taka praca.

Dokładnie to miałam na myśli pisząc o tym, że zbyt wiele uczelni wypuszcza absolwentów takich kierunków, skazując ich na bezrobocie.

Napisane przez _joannag

Ja z kolei nie polecałabym takich kierunków jak socjologia, politologia, etnologia, dziennikarstwo, kulturoznawstwo. Wszyscy zazwyczaj czepiają się pedagogiki, że jest nieprzyszłościowa. Może jakaś animacja kultury to tak, ale pedagogika specjalna wypada już dużo, dużo lepiej. I żeby potem pracować w jakiejś szkole to ani rusz bez takiego kierunku. A po kulturoznawstwie czy socjologii? Żaden zawód i nazbyt szerokie dyscypliny.

Zgadzam się. Jeśli już nawet na większości uczelni technicznych można spotkać się z np. socjologią, na niektórych z kulturoznawstwem...miejsc i możliwości pracy mało, a ludzi coraz więcej, niestety.

[vivier]

to może inaczej, co sądzicie wgl o filologii japońskiej? praca w kraju i zagranicą.

[Oh Peggy Brown]

Napisane przez milkandsugar

Dokładnie, być może medycyna i weterynaria gwarantuje zatrudnienie, trzeba wziąć pod uwagę ilość osób kończących te studia. Natomiast jeśli chodzi o pielęgniarstwo to zgadzam się z poprzedniczką, może i praca gwarantowana...za granicą.

Medycynę kończy mniej osób niż prawo, pedagogikę i inne bardzo oblegane kierunki. Nie znam też ani jednego bezrobotnego lekarza- nieważne czy ogólnego czy o jakiejś szeroko dostępnej specjalizacji.

edt ok, przepraszam, nie doczytałam do końca

---------- Dopisano o 21:29 ---------- Poprzedni post napisano o 21:21 ----------

Napisane przez _joannag

Ja z kolei nie polecałabym takich kierunków jak socjologia, politologia, etnologia, dziennikarstwo, kulturoznawstwo. Wszyscy zazwyczaj czepiają się pedagogiki, że jest nieprzyszłościowa. Może jakaś animacja kultury to tak, ale pedagogika specjalna wypada już dużo, dużo lepiej. I żeby potem pracować w jakiejś szkole to ani rusz bez takiego kierunku. A po kulturoznawstwie czy socjologii? Żaden zawód i nazbyt szerokie dyscypliny.

Ludzie się czepiają pedagogiki, bo jej absolwentów jest bardzo dużo. Gdzieś mi mignął miesiąc temu artykuł*, że podobno 4/5 absolwentów tego kierunku nie znajduje w przeciągu roku pracy w zawodzie.

*Jak znajdę ten artykuł to wrzucę.

[Maguda_]

Napisane przez vivier

to może inaczej, co sądzicie wgl o filologii japońskiej? praca w kraju i zagranicą.

Mój kolega po japonistyce powiedział, że z jego znajomych ze studiów oprócz 2 czy 3 osób, które zostały na uczelni, chyba tylko kolejne 2 pracują "z językiem" jako tłumacze, reszta pracuje w innych branżach.
Wszystko zależy co chcesz robić w przyszłości, poczytaj fora, niby specjalistów jest niewielu co roku wypuszczanych na rynek, ale też nie ma na nich aż takiego zapotrzebowania.
No i czy jesteś pewna, że potrzebujesz aż studiów czy wystarczy kurs językowy? Wiem, że to nie jest to samo, ale na japonistykę zazwyczaj trudno się dostać, a same studia mogą rozczarować, bo się okazuje, że to nie wygląda tak jak sobie założyliśmy ... sama kiedyś chciałam iść na japonistykę, ale zrezygnowałam.

[milkandsugar]

Napisane przez Oh Peggy Brown

Medycynę kończy mniej osób niż prawo, pedagogikę i inne bardzo oblegane kierunki. Nie znam też ani jednego bezrobotnego lekarza- nieważne czy ogólnego czy o jakiejś szeroko dostępnej specjalizacji.

edt ok, przepraszam, nie doczytałam do końca

Spoko, spoko Właśnie to miałam na myśli, że medycynę czy weterynarię kończy mniej osób chociażby dlatego, że mniej uczelni kształci w tych kierunkach, no i poziom trudności, w trakcie studiów też weryfikuje liczbę studentów.

[Oh Peggy Brown]

Napisane przez milkandsugar

Spoko, spoko Właśnie to miałam na myśli, że medycynę czy weterynarię kończy mniej osób chociażby dlatego, że mniej uczelni kształci w tych kierunkach, no i poziom trudności, w trakcie studiów też weryfikuje liczbę studentów.

Z medycyny mało osób odpada. Nikt nie jest na tyle głupi, by coś olać, bo wie, że wyleci. Myślę, że podobnie jest na weterynarii.

[milkandsugar]

Napisane przez vivier

to może inaczej, co sądzicie wgl o filologii japońskiej? praca w kraju i zagranicą.

Perspektywy wydają się być duże, przede wszystkim praca jako tłumacz dla jakiejś firmy w Polsce lub za granicą itd. Biorąc pod uwagę, że Polski rynek (powoli, bo powoli, ale) nawiązuje współprace z różnymi firmami, więc moim zdaniem za jakiś czas może być ciekawie.

---------- Dopisano o 21:51 ---------- Poprzedni post napisano o 21:42 ----------

Napisane przez Oh Peggy Brown

Z medycyny mało osób odpada. Nikt nie jest na tyle głupi, by coś olać, bo wie, że wyleci. Myślę, że podobnie jest na weterynarii.

Faktycznie, pewnie dużo mniej niż np. z budownictwa
Natomiast bardziej chodziło mi o ilość uczelni i kierunku, dużo mniej u Nas uniwersytetów medycznych niż politechnik czy "zwykłych" uniwersytetów, które oferują więcej kierunków, a co za tym idzie i miejsc, na których można studiować np. prawo, o którym pisałaś.

[rabbithearted]

Potwierdzam to, co napisała neia - na PJWSTK jest kultura Japonii, to kulturoznawstwo, nie filologia, a godzin japońskiego jest mało.

A ogólnie japonistyka... cóż, spędziłam trochę czasu w środowisku japonistów, ale nie rozmawialiśmy o pracy (raczej o naszych nadziejach, a nie rzeczywistych perspektywach ;D), więc ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Wiem, że parę osób tłumaczy, ale są to osoby głównie już dłuugo po studiach, uczy w szkołach językowych, próbuje zostać na uczelni (dziwi mnie, że nie chcą nowych doktorantów skoro tak brakuje kadry D... Z tego co wyczytałam na forach (niestety wiedzy z pierwszej ręki też nie mam), w samej Japonii japonistyka nie robi wielkiego wrażenia, już lepiej inny fach (najlepiej w IT :P) i znajomość japońskiego zdobyta gdzie indziej.

vivier poleciłabym więc zastanowić się nad tym samym, o czym pisała Maguda_ - może kurs, niekoniecznie studia?

[vivier]

dzięki za odezw pytam, bo interesuje się wieloma rzeczami, wiele kierunków wydaje się byc ciekawych, ale tylko niektóre mają jakieś realne perspektywy przed sobą

ostatnio na witrynie strony mojej wymarzonej firmy () znalazłam ogłoszenie o pracę dla tłumacza właśnie, a że uwielbiam japonię i interesuję się jej kulturą, to zainteresowałam się również studiami.

zobaczymy, co to los przyniesie

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez vivier

to może inaczej, co sądzicie wgl o filologii japońskiej? praca w kraju i zagranicą.

ja mysle, ze to fajny kierunek, ale trzeba wlozyc sporo pracy

Napisane przez Maguda_

Mój kolega po japonistyce powiedział, że z jego znajomych ze studiów oprócz 2 czy 3 osób, które zostały na uczelni, chyba tylko kolejne 2 pracują "z językiem" jako tłumacze, reszta pracuje w innych branżach.
Wszystko zależy co chcesz robić w przyszłości, poczytaj fora, niby specjalistów jest niewielu co roku wypuszczanych na rynek, ale też nie ma na nich aż takiego zapotrzebowania.
No i czy jesteś pewna, że potrzebujesz aż studiów czy wystarczy kurs językowy? Wiem, że to nie jest to samo, ale na japonistykę zazwyczaj trudno się dostać, a same studia mogą rozczarować, bo się okazuje, że to nie wygląda tak jak sobie założyliśmy ... sama kiedyś chciałam iść na japonistykę, ale zrezygnowałam.

nawet na najlepszym kursie jezykowym nie nauczy sie japonskiego tak jak na filologii. to nie jest latwy jezyk jak np. angielski, gdzie sporo mozna samemu zrobic.

Napisane przez Oh Peggy Brown

Z medycyny mało osób odpada. Nikt nie jest na tyle głupi, by coś olać, bo wie, że wyleci. Myślę, że podobnie jest na weterynarii.

mylisz sie w olsztynie na wecie jest mega odsiew. i mam dziwne wrazenie, ze nie wszyscy, ktorzy odpadli to osoby, ktore cos zaniedbaly... prosty przyklad - egzamin z biochemii w sesji zimowej - jedyny egzamin. uwalilo go 30 osob. przy poprzednim profesorze od anatomii egzamin ulalo np. 40 osob. a jak prowadzacy katedry sie zmienil to raptem 10. ogromna roznica. jak zaczynalam studia to byla tez babka od chemii, ktora uwalila na cwiczeniach prawie 40 osob! plus kilka na egzaminie. warto dodac, ze cwiczen bylo 5!

na 3 roku jest odsiew na anapatach, srednio rok w rok 30 osob uwala egzamin... zreszta sesja jest dziwnie zrobiona... 2 egzaminy sa w czerwcu, 1 w sierpniu i sa to pierwsze terminy dopiero. /nie pamietam 3 czy 4 egzaminy).

i tak mozna mnozyc weterynaryjne przyklady....

[Oh Peggy Brown]

Napisane przez skazana_na_bluesa

mylisz sie w olsztynie na wecie jest mega odsiew. i mam dziwne wrazenie, ze nie wszyscy, ktorzy odpadli to osoby, ktore cos zaniedbaly... prosty przyklad - egzamin z biochemii w sesji zimowej - jedyny egzamin. uwalilo go 30 osob. przy poprzednim profesorze od anatomii egzamin ulalo np. 40 osob. a jak prowadzacy katedry sie zmienil to raptem 10. ogromna roznica. jak zaczynalam studia to byla tez babka od chemii, ktora uwalila na cwiczeniach prawie 40 osob! plus kilka na egzaminie. warto dodac, ze cwiczen bylo 5!

na 3 roku jest odsiew na anapatach, srednio rok w rok 30 osob uwala egzamin... zreszta sesja jest dziwnie zrobiona... 2 egzaminy sa w czerwcu, 1 w sierpniu i sa to pierwsze terminy dopiero. /nie pamietam 3 czy 4 egzaminy).

i tak mozna mnozyc weterynaryjne przyklady....

A to u mnie, w Warszawie, Krakowie i Białymstoku studia kończy jakieś 80% tych co zaczęli, więc bardzo dużo.

[Maguda_]

Napisane przez skazana_na_bluesa

ja mysle, ze to fajny kierunek, ale trzeba wlozyc sporo pracy


nawet na najlepszym kursie jezykowym nie nauczy sie japonskiego tak jak na filologii. to nie jest latwy jezyk jak np. angielski, gdzie sporo mozna samemu zrobic.

Jak znajdzie się odpowiednie materiały, też można samemu się trochę nauczyć. Wiem, że nie ma co porównywać japońskiego do angielskiego, ale nie ma też co tak demonizować. Na japonistyce naciskają bardzo i tempo jest szybkie, szczególnie przy znajomości kanji, ale trzeba też wziąć pod uwagę dużą konkurencję, gdzie różnice punktowe są naprawdę niewielkie .. słyszałam też opinie japonistów, że dopiero wyjazd na stypendium do Japonii skonfrontował ich znajomość języka i "prawdziwego" japońskiego dopiero tam się nauczyli.
Skoro są kursy przygotowujące pod certyfikaty N, to czemu ma się nie nauczyć języka tak jak na japonistyce? Tu i tu trzeba włożyć dużo własnej pracy, a odchodzą elementy kulturoznawcze.

[skazana_na_bluesa]

gdyby dziewczyna poszla na inne studia, a japonskiego by sie uczyla na kursie to:
- nie mialaby tak duzo godzin zajec w szkole jezykowej jak na studiach
- ma caly czas kontakt z prowadzacymi/jezykiem - to duzo daje
- przez inne studia nie moglaby poswiecic tyle czasu na nauke japonskiego niz gdyby studiowala japonistyke

[Maguda_]

Tylko że na japonistyce są też inne przedmioty, jak historia, religia, filozofia itd, które z samym językiem i tak nie mają dużo wspólnego, a jednak nauka do nich pochałania dużo czasu ... niemniej nie ma co się spierać.

Podsumowując:
vivier, jeśli się zdecydujesz na te studia, to musisz się nastawić na duuużo ciężkiej pracy, a wcześniej na sporą konkurencję, bo chętnych jest zawsze dużo, miejsc niewiele, więc decyduję naprawdę niewielkie różnice na maturze. Nie masz co się zniechęcać moim gadaniem, staram się być w miarę obiektywna, bo z pracą tak pięknie być nie musi. Podrzucam link do forum, może znajdziesz tam coś dla siebie:
http://forum.ohayo-nippon.net/ftopic2813.html

[vivier]

dzięki za kolejne odpowiedzi mówiąc praca zagranicą, nie chodziło mi tylko o pracę w japonii, równie dobrze mogłyby być to chiny albo korea, ale i europa i inne kontynenty też wydaje mi się, że dobrym posunięciem byłoby pójście na japonistykę, (ale również wielka praca swoja, na kursach przygotowujących do certyfikatu) a następnie podyplomowe z jakiejś węższej dziedziny np. e-commerce.

pozdrawiam

edit. odnośnie forum jeszcze, przeglądałam wiele, ale większość niestety nieaktualne...

[Maguda_]

Napisane przez vivier

edit. odnośnie forum jeszcze, przeglądałam wiele, ale większość niestety nieaktualne...

A ten temat widziałaś? http://forum.ohayo-nippon.net/ftopic2514.html
Ostatnie posty są sprzed kilku dni, więc w miarę świeżo ... przejrzałam tylko kilka pierwszych, więc nie wiem co napisali dalej.

[vivier]

Napisane przez Maguda_

A ten temat widziałaś? http://forum.ohayo-nippon.net/ftopic2514.html
Ostatnie posty są sprzed kilku dni, więc w miarę świeżo ... przejrzałam tylko kilka pierwszych, więc nie wiem co napisali dalej.

niekonkretnie ten, ale czytałam mnóstwo artykułów o tym, że japonistyka jest tylko dla pasjonatów, bo pracy po niej nie ma, zwłaszcza w polsce, która niestety nie jest zbyt bogata we współpracę z tym krajem

jeszcze nie zdecydowałam, że idę na ten kierunek, po prostu badam opcje.

edit. przeczytałam ten wątek i dobry jest ;-) cóż, żeby osiągnąć coś w japonistyce, trzeba duuuużo się uczyć, jeszcze raz dużo, ale można wiele osiągnąć. zwłaszcza pracując jako tłumacz w jakiejś korporacji, niekoniecznie w polsce, ale przede wszystkim zagranicą, co dla mnie przeszkodą nie jest trzeba przede wszystkim rozwijać się w trakcie studiów: staże, praktyki.

[Cathas]

Napisane przez poppy seed

a ja bym się chętnie dowiedziała, co robią dziewczyny (nie tylko dziewczyny ) po filologiach, bo coraz bardziej ciągnie mnie w tę stronę
co oprócz tłumaczeń?

mam na uwadze szczególnie filologię rosyjską, ukraińską, serbską...

Ja nie jestem po tych filologiach, ale mimo wszystko powiem Ci, co jako filolog robiłam dla zarobku:
-obecnie pracuję jakos specjalista ds. marketignu w międzynarodowej korporacji
-kilka razy do roku biorę urlop w ww. pracy i pracuję przy produkcji festiwali teatralnych, muzycznych, wystaw, itp.
-uczę języków, które studiowałam, by nie wyjść z wprawy, no i zarobek niezły (zwłaszcza jeśli chodzi o japoński)
-czasami tłumaczę, ale z braku czasu rzadko...

Moi znajomi pracują takze jako np.: tłumacze w fabrykach koreańskich, animatorzy wycieczek zagranicznych, w róznych departamentach korporacji, w ministerstwie, liniach lotniczych, w szkołach tańca i, oczywiście, biurach tłumaczeń.

Jest z czego wybierać.

---------- Dopisano o 16:20 ---------- Poprzedni post napisano o 16:15 ----------

Napisane przez vivier

to może inaczej, co sądzicie wgl o filologii japońskiej? praca w kraju i zagranicą.

Jestem po japońskim i powiem tak - jeśli nie przeszkadza Ci kultura japońska, nie tylko kultura pracy w jap. firmach, ale w ogóle kultura ludzi jako takich, to warto.
Ja po 5 latach studiów wiem jedno - nigdy nie będę pracowała w japonskiej firmie, nie odpowiada mi ta kultura, więc japoński wykorzystuję, ale bardziej hobbystycznie.

[megamag]

Napisane przez milkandsugar

O to właśnie chodzi, o ilość uczelni "wypuszczających" przyszłych lekarzy, a tych "wypuszczających absolwentów" socjologii, politologii, o zarządzaniu już nie wspominając.

Ale przynajmniej po studiach humanistycznych wiem, ze "ilość" stosuje się do rzeczowników niepoliczalnych, jak cukier, a uczelniach i absolwentach należałoby jednak pisać "liczba".

Napisane przez Oh Peggy Brown

Ludzie się czepiają pedagogiki, bo jej absolwentów jest bardzo dużo. Gdzieś mi mignął miesiąc temu artykuł*, że podobno 4/5 absolwentów tego kierunku nie znajduje w przeciągu roku pracy w zawodzie.

Weź tylko pod uwagę, że ludzie różnie szukają pracy, czasami jak ostatnie niemoty. Niektórzy poprzestają na zarejestrowaniu się w urzędzie pracy, niektórzy szukają tylko w instytucjach publicznych, bo u prywaciarza nie będą robić, mam nawet znajomą bezrobotną która nie używała ani razu internetu do szukania pracy, tylko pyta po znajomych. Dlatego statystyki statystykami, ale o wszystkie przypadki bezrobocia nie obwiniałabym kierunku.

Co do japońskiego i nauczenia się go na kursiku językowym - chyba sobie jaja robicie. To nie angielski czy hiszpański, z podobnym alfabetem i łatwą do wychwycenia dla europejskiego ucha wymową. W Kanji jest około 50 tys. znaków, że o intonacji nie wspomnę. 10 lat się można uczyć i dalej ledwo się dogadywać.

Żeby czytać i pisać po japońsku, należy znać:

1. około 2000 znaków kanji
2. dwa sylabariusze kana, czyli hiragana i katakana
3. dodatkowo rōmaji - w tłumaczeniu: 'znaki łacińskie' (większość polskich), czyli zapis alfabetem łacińskim - używany głównie w materiałach dla obcokrajowców. Pewna grupa słów, głównie obcojęzycznych skrótów (np. NATO, FTP), jest zwykle pisana w rōmaji.

O ile nauka kana wymaga najwyżej kilku wieczorów przy korzystaniu z materiałów ogólnie dostępnych w Internecie (choćby na polskich Wikibooks), nauka kanji bezwzględnie wymaga więcej wysiłku intelektualnego.
Na szczęście nie trzeba znać całego kanji żeby zacząć czytać po japońsku. Jest tu kilka wyjść:

1. Materiały w całości pisane w rōmaji.
2. Materiały w całości pisane w hiragana.
3. Znaki kanji z dodaną furigana (znane też jako "ruby")

Dwie pierwsze metody są często używane w podręcznikach. W materiałach dla japońskich dzieci używa się zazwyczaj hiragana, w materiałach dla obcokrajowców natomiast rōmaji.
Trzecia z nich polega na zapisywaniu wymowy w hiragana nad lub obok kanji. Jest o tyle wygodna, że czytając teksty zapisane z furigana można stopniowo uczyć się kanji.

Jak ktoś jest taki zdolny to gratulacje, ja się już tyle lat uczę angielskiego i cały czas odkrywam, czego nie wiem. A przecież to tylko jakieś 800 tys. słów.

Też bym nie chciała żyć w tamtej kulturze, jest ciekawa na pewno, ale kurcze tam jak wychodzisz z pracy o 21.oo to jest wcześnie, myślę że by mnie dobił brak więzi rodzinnych. Albo by mi dziecko popełniło harakiri, bo się nie dostało do dobrej podstawówki.

Swoją drogą to chyba najbardziej zboczony naród świata. http://www.japoneczka.pl/2010/05/mil...eks-w-japonii/

[milkandsugar]

Napisane przez megamag

Ale przynajmniej po studiach humanistycznych wiem, ze "ilość" stosuje się do rzeczowników niepoliczalnych, jak cukier, a uczelniach i absolwentach należałoby jednak pisać "liczba".

Ależ proszę bardzo, poprawiam, skoro tak Cię w oczy kole moja "ilość".

[Oh Peggy Brown]

Napisane przez megamag

Weź tylko pod uwagę, że ludzie różnie szukają pracy, czasami jak ostatnie niemoty. Niektórzy poprzestają na zarejestrowaniu się w urzędzie pracy, niektórzy szukają tylko w instytucjach publicznych, bo u prywaciarza nie będą robić, mam nawet znajomą bezrobotną która nie używała ani razu internetu do szukania pracy, tylko pyta po znajomych. Dlatego statystyki statystykami, ale o wszystkie przypadki bezrobocia nie obwiniałabym kierunku. /

Jednak statystyki dużo mówią. Tylko 1/4 studentów znajduje zatrudnienie w publicznych i prywatnych sektorach, bo takie jest zapotrzebowanie. Nie mówimy tu o osobnych przypadkach osób, które szukają pracy, ale nie chcą jej znaleźć. Stąd jest takie piętnowanie pedagogiki.