Problem w wyborze studiów...

[pffe]

Napisane przez blessya_

No to piona, bo uważam tak samo. Akurat na moim wydziale najwspanialszym do pierwszego semestru miałam elektrotechnike i miernictwo elektryczne, przedmioty na których używali macierzy, całek itd., zanim nas tego nauczyli.

A na konsultacjach, nie każdy profesor ma czas i ochotę każdemu wszystko tłumaczyć

no miałam to samo.

niestety Profesor ma obowiązek pomóc, po to są konsultacje. to też część jego pracy.

[Amargura]

Dopytywałam się, czy są w mojej szkole zajęcia dodatkowe z matematyki - nie, nie obawiam się tłumaczenia materiału przez nauczyciela, który mnie uczy. Oczywiście takowe zajęcia są, ale ja na nie uczęszczać nie mogę, ponieważ nauczyciel "doucza" z materiału rozszerzonego z 2. klasy, a ja niedawno matematykę rozszerzoną zaczęłam i przerabiam 1. klasę, nie rozumiem nawet na lekcji tego, co tłumaczy nauczyciel - nie ma matematycznego języka, itp., poza tym bardzo późno kończę lekcje, bo po godzinie 15.oo. Jestem osobą dojeżdżającą ok. 7/8 km, nie mieszkam w mieście, a na wsi. Więc albo na zajęcia nie zdążę albo wrócę do domu zbyt późno. Moja szkoła jest w tym momencie najlepszą szkołą w całym mieście oraz pobliskich okolicach, zajmuje również zaszczytne miejsce wśród rankingów ogółu wszystkich szkół polskich ponadgimnazjalnych, pobiła 2 lata temu swoimi wynikami i osiągnięciami liceum, które było "od pokoleń" najlepsze- mam na myśli to, że poziom jest bardzo wysoki, wymagania również, ja w dodatku nie uczę się tylko przedmiotów ze swojego profilu i zwyczajnie wygodniej jest mi pójść w sobotę do koleżanki mojej mamy, która bierze za godzinę 20 zł (w moim przypadku, u innych ok.50 zł lub więcej), a uczy świetnie, bo jej uczniowie zdają matury bardzo wysoko, nie jestem pewna, czy jakaś dziewczyna nie zdała na 100%. Tak więc dla mnie jest to zwyczajnie bardziej komfortowe, tym bardziej, że koleżanka mamy mieszka wioskę obok - ok. 20 min drogi pieszo.

[pffe]

Napisane przez Amargura

Dopytywałam się, czy są w mojej szkole zajęcia dodatkowe z matematyki - nie, nie obawiam się tłumaczenia materiału przez nauczyciela, który mnie uczy. Oczywiście takowe zajęcia są, ale ja na nie uczęszczać nie mogę, ponieważ nauczyciel "doucza" z materiału rozszerzonego z 2. klasy, a ja niedawno matematykę rozszerzoną zaczęłam i przerabiam 1. klasę, nie rozumiem nawet na lekcji tego, co tłumaczy nauczyciel - nie ma matematycznego języka, itp., poza tym bardzo późno kończę lekcje, bo po godzinie 15.oo. Jestem osobą dojeżdżającą ok. 7/8 km, nie mieszkam w mieście, a na wsi. Więc albo na zajęcia nie zdążę albo wrócę do domu zbyt późno. Moja szkoła jest w tym momencie najlepszą szkołą w całym mieście oraz pobliskich okolicach, zajmuje również zaszczytne miejsce wśród rankingów ogółu wszystkich szkół polskich ponadgimnazjalnych, pobiła 2 lata temu swoimi wynikami i osiągnięciami liceum, które było "od pokoleń" najlepsze- mam na myśli to, że poziom jest bardzo wysoki, wymagania również, ja w dodatku nie uczę się tylko przedmiotów ze swojego profilu i zwyczajnie wygodniej jest mi pójść w sobotę do koleżanki mojej mamy, która bierze za godzinę 20 zł (w moim przypadku, u innych ok.50 zł lub więcej), a uczy świetnie, bo jej uczniowie zdają matury bardzo wysoko, nie jestem pewna, czy jakaś dziewczyna nie zdała na 100%. Tak więc dla mnie jest to zwyczajnie bardziej komfortowe, tym bardziej, że koleżanka mamy mieszka wioskę obok - ok. 20 min drogi pieszo.

nikt Ci nie każe się tłumaczyć. Ja też chodziłam do najlepszej szkoły w mieście, 2 w województwie, 8 w kraju. I co? i to miałoby mnie tłumaczyć z korków?
Dziewczyno, ja w tej chwili dalej na uczelnię dojeżdżam a mieszkam na miejscu, w Łodzi, jadę 45 minut przynajmniej i nie narzekam, że wracam o 19-20. Mój TŻ w technikum dojeżdżał 15 km i jakoś dawał radę. Nie dramatyzuj i się nie tłumacz bo kogo to obchodzi, że Ty jeździsz wioskę obok? Twoja sprawa.