Niski facet - brak akceptacji

[201712110940]

Szkoda faceta.

[trzyrazypiec]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;66213751]wymyśl jakiś sensowny powód dlaczego z nim zrywasz np nie kocham cie i nie ma sensu tego ciągnąć[/QUOTE]


Przecież to jest prawda, nie musi tego wymyślać.

[czarna_maciejka]

Moim zdaniem nie chodzi o wzrost. Nie pociąga cię ogólnie, a wzrost to tylko wytłumaczenie.

Żeby nie było: mój chłopak i ja jesteśmy niemalże identycznego wzrostu co ty i twój. Też na początku myślałam trochę o tym, że pewnie śmiesznie razem wyglądamy, szczególnie, że ja mam sporo ciała, a on jest szczupły.
Teraz, po 3 latach raczej mi wisi to co inni powiedzą/pomyślą, jeśli komuś coś nie pasuje to jest raczej jego problem, a nie mój, skoro ja jestem szczęśliwa i partner też.

[gamblenka]

Napisane przez dominika2345

Staram się zrozumieć te negatywne słowa jednak z boku jest łatwiej ocenić, ale część z Was mogła być w podobnej sytuacji. To nie jest kolega, któremu powiem wszystko i po mnie spłynie. To bardzo ważna dla mnie relacja, co do której ciężko jest mi zachować zimną krew. To nie jest czarno-białe niestety...

Uwielbiam, jak ludzie mówią, że coś nie jest takie "czarno-białe". Oczywiście, ze jest. Tutaj to jest tak czarno białe, że już bardziej się nie da. Można kogoś kochać, albo nie kochać. Ty go nie kochasz, więc co za problem? Przestań taplać się w odcieniach szarości, to wszystko stanie się prostsze.

[Magiusa]

Napisane przez dominika2345

Staram się zrozumieć te negatywne słowa jednak z boku jest łatwiej ocenić, ale część z Was mogła być w podobnej sytuacji. To nie jest kolega, któremu powiem wszystko i po mnie spłynie. To bardzo ważna dla mnie relacja, co do której ciężko jest mi zachować zimną krew. To nie jest czarno-białe niestety...

Piszesz ze jest dla Ciebie wazne jego dobro. Jesli tak to zrozum ze ten facet jest w pelni w Ciebie zaangazowany i z czasem moze wiazac z Toba powazniejsze plany. Lepiej wiec zakonczyc teraz i nie pozwolic mu na nadzieje na wspolna przyszlosc.

[201803290936]

Facet Cię po prostu nie pociąga (przestał pociągać), "oduroczyłaś się" i stąd problem. Wzrost by Ci w niczym nie przeszkadzał, gdybyś była nim zauroczona / w nim zakochana. Nie jest to Twoja wina, widać to nie TEN facet. Ale wierzaj, nie o wzrost chodzi, bo gdyby chodziło, to nie związałabyś się z nim.

Najseksowniejszy facet w mojej pracy ma jakieś 160-165 cm wzrostu.

[I am Rock]

A dlaczego w ogóle się z nim związałaś? Bo zakładam, że niski był od początku?

[dominika2345]

Związałam się z nim, bo ujął mnie i wciąż ujmuje wieloma innymi rzeczami. Nie było tak "o matko, jaki niski, beznadziejny ale co tam, pobędę sobie z nim". Oczywiście, że nie.
Czy zawsze jest tak, że mija, powiedzmy, ten rok i wszystko jest jasne - kocham albo nie kocham? Nie wydaje mi się. Znam pary, u których miłość powstała nawet z nienawiści, więc niestety odcieni szarości jest tutaj sporo.
Uwierzcie mi, że gdybym nic do niego nie czuła rozstanie nie stanowiłoby dla mnie takiego problemu. Pewnie wydarzyłoby się dawno temu.
Próbuję wszystko 5x przeanalizować, żeby za kolejny rok nie okazało się, że straciłam co miałam w życiu najcenniejszego.

[201803290936]

Napisane przez dominika2345

Związałam się z nim, bo ujął mnie i wciąż ujmuje wieloma innymi rzeczami. Nie było tak "o matko, jaki niski, beznadziejny ale co tam, pobędę sobie z nim". Oczywiście, że nie.
Czy zawsze jest tak, że mija, powiedzmy, ten rok i wszystko jest jasne - kocham albo nie kocham? Nie wydaje mi się. Znam pary, u których miłość powstała nawet z nienawiści, więc niestety odcieni szarości jest tutaj sporo.
Uwierzcie mi, że gdybym nic do niego nie czuła rozstanie nie stanowiłoby dla mnie takiego problemu. Pewnie wydarzyłoby się dawno temu.
Próbuję wszystko 5x przeanalizować, żeby za kolejny rok nie okazało się, że straciłam co miałam w życiu najcenniejszego.

Pogrubione: parki pt. miłość to walka? Daj spokój. Oczywiście, że po roku już się albo kocha, albo się nigdy nie pokocha. Uczucia nie rodzą się latami, gdy się już jest z kimś w związku (co innego jakaś luźna znajomość, przyjaźń). Pewne rzeczy się tak naprawdę wie dosyć szybko.

[trzyrazypiec]

Napisane przez dominika2345

Związałam się z nim, bo ujął mnie i wciąż ujmuje wieloma innymi rzeczami. Nie było tak "o matko, jaki niski, beznadziejny ale co tam, pobędę sobie z nim". Oczywiście, że nie.
Czy zawsze jest tak, że mija, powiedzmy, ten rok i wszystko jest jasne - kocham albo nie kocham? Nie wydaje mi się. Znam pary, u których miłość powstała nawet z nienawiści, więc niestety odcieni szarości jest tutaj sporo.
Uwierzcie mi, że gdybym nic do niego nie czuła rozstanie nie stanowiłoby dla mnie takiego problemu. Pewnie wydarzyłoby się dawno temu.
Próbuję wszystko 5x przeanalizować, żeby za kolejny rok nie okazało się, że straciłam co miałam w życiu najcenniejszego.

Koleś Cię nie pociąga, jesteś z nim, bo boisz się samotności i "straconej szansy" (na co? nie wiem), seks z nim nie sprawia Ci przyjemności. Tutaj nie ma żadnych odcieni szarości.

[201803290936]

Napisane przez trzyrazypiec

Koleś Cię nie pociąga, jesteś z nim, bo boisz się samotności i "straconej szansy" (na co? nie wiem), seks z nim nie sprawia Ci przyjemności. Tutaj nie ma żadnych odcieni szarości.

Amen.

[gamblenka]

Ale w twojej sytuacji nie ma żadnych odcieni szarości, jakbyś się jeszcze nie zorientowała.

[dominika2345]

Napisane przez trzyrazypiec

Koleś Cię nie pociąga, jesteś z nim, bo boisz się samotności i "straconej szansy" (na co? nie wiem), seks z nim nie sprawia Ci przyjemności. Tutaj nie ma żadnych odcieni szarości.

Po prostu nie chcę zbyt pochopnie skończyć rocznego związku.

[201803290936]

Napisane przez dominika2345

Po prostu nie chcę zbyt pochopnie skończyć rocznego związku.

Zastanawiaj się kolejny rok. Będziesz miała kolejne wytłumaczenie pt. już dwa lata razem, szkoda tak to kończyć... Facet Cię nie pociąga, zaczęły Ci w nim przeszkadzać rzeczy, które są od początku, które są częścią niego oraz - sama przyznajesz - po roku czasu nadal go nie kochasz. Co myślisz, że się wydarzy? Cud? Urośnie?

[ludvika]

Zakończ ten związek, skoro przeszkadza ci jego wzrost tak bardzo, w dodatku nie jesteś pewna jego uczuć...
Tylko nie mów mu powodu (wymyśl coś). Nie urośnie z dnia na dzień, mówiąc mu prawdę możesz mu tylko zaszkodzić.

[malinowa87]

Wstydzisz się swojego faceta. Zrób mu przysługę, i się z nim rozstań, zanim zaangażuje się on jeszcze bardziej.
Aż mi jakoś niedobrze, jak to czytam.

[trzyrazypiec]

Napisane przez dominika2345

Po prostu nie chcę zbyt pochopnie skończyć rocznego związku.

A nie mogłabyś być jednak wobec nas szczera, skoro już radzimy? I wobec siebie? Twoje posty wyraźnie wskazują na to, że po prostu chcesz mieć kogokolwiek, byle był. Zasłaniasz się jakimiś wątpliwościami dotyczącymi zranienia tego chłopaka, tym, że kiedyś Ci się "odwidzi" i takie tam, a to jest takie proste. Chcesz mieć JAKIEGOKOLWIEK chłopa. Więc nie puścisz tej gałęzi, dopóki Cię strzała amora nie trafi.

[dominika2345]

Napisane przez malinowa87

Wstydzisz się swojego faceta. Zrób mu przysługę, i się z nim rozstań, zanim zaangażuje się on jeszcze bardziej.
Aż mi jakoś niedobrze, jak to czytam.

Słucham? Zakładam, że masz łazienkę w pobliżu więc może się tam przejdź i nie wracaj.

[201610111029]

A za parę lat facet założy tu watek: ukochana rzuciła mnie z dnia na dzień po pięciu latach idealnego związku...

[201712110940]

Napisane przez malinowa87

Wstydzisz się swojego faceta. Zrób mu przysługę, i się z nim rozstań, zanim zaangażuje się on jeszcze bardziej.
Aż mi jakoś niedobrze, jak to czytam.

Dokładnie.

Autorko jesteś obrzydliwą egoistką.

[dominika2345]

Napisane przez trzyrazypiec

A nie mogłabyś być jednak wobec nas szczera, skoro już radzimy? I wobec siebie? Twoje posty wyraźnie wskazują na to, że po prostu chcesz mieć kogokolwiek, byle był. Zasłaniasz się jakimiś wątpliwościami dotyczącymi zranienia tego chłopaka, tym, że kiedyś Ci się "odwidzi" i takie tam, a to jest takie proste. Chcesz mieć JAKIEGOKOLWIEK chłopa. Więc nie puścisz tej gałęzi, dopóki Cię strzała amora nie trafi.

Bardzo cenne rady. Jedyne co otrzymałam to napisane między wierszami "idiotka, egoistka, zostaw go w spokoju".
Nie, to nie jest takie proste i dam głowę, że niejedna z Was w podobnej sytuacji szukałaby, trochę po omacku, najlepszego wyjścia z sytuacji.

[trzyrazypiec]

Napisane przez dominika2345

Bardzo cenne rady. Jedyne co otrzymałam to napisane między wierszami "idiotka, egoistka, zostaw go w spokoju".
Nie, to nie jest takie proste i dam głowę, że niejedna z Was w podobnej sytuacji szukałaby, trochę po omacku, najlepszego wyjścia z sytuacji.

Mów do słupa...

[dominika2345]

Napisane przez trzyrazypiec

A nie mogłabyś być jednak wobec nas szczera, skoro już radzimy? I wobec siebie? Twoje posty wyraźnie wskazują na to, że po prostu chcesz mieć kogokolwiek, byle był. Zasłaniasz się jakimiś wątpliwościami dotyczącymi zranienia tego chłopaka, tym, że kiedyś Ci się "odwidzi" i takie tam, a to jest takie proste. Chcesz mieć JAKIEGOKOLWIEK chłopa. Więc nie puścisz tej gałęzi, dopóki Cię strzała amora nie trafi.

Napisane przez awangardowa666

Dokładnie.

Autorko jesteś obrzydliwą egoistką.

Super, dziękuję. Próbuję odnaleźć siebie w trudnej dla mnie sytuacji ale przynajmniej staram się zrobić coś ze sobą a nie "jeśli nie potrafisz znieść mnie, kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, gdy jestem najlepsza".

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Czego jeszcze oczekujesz po tym wątku?

[trzyrazypiec]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;66221021]Czego jeszcze oczekujesz po tym wątku?[/QUOTE]
Przepisu na eliksir miłości może xD

[dominika2345]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;66221021]Czego jeszcze oczekujesz po tym wątku?[/QUOTE]

Próby postawienia się w mojej sytuacji. Łatwiej ocenia się z boku, wiem.
Zostałam zarzucona tym, że go nie kocham. A to nie jest prawdą.
Żaden związek nie jest idealny, nie wszyscy ludzie chodzą otoczeni aurą zakochania. Widzą "wady" i kochają. Bo kocha się "pomimo". Ja wiem, że kochając go powinnam akceptować wszystko ale niestety jest ten problem, który próbuję pokonać.

[201610111029]

Napisane przez dominika2345

Próby postawienia się w mojej sytuacji. Łatwiej ocenia się z boku, wiem.
Zostałam zarzucona tym, że go nie kocham. A to nie jest prawdą.
Żaden związek nie jest idealny, nie wszyscy ludzie chodzą otoczeni aurą zakochania. Widzą "wady" i kochają. Bo kocha się "pomimo". Ja wiem, że kochając go powinnam akceptować wszystko ale niestety jest ten problem, który próbuję pokonać.

Skoro on nie da rady urosnac, a ty chcesz rozwiązać problem, ze nie lubisz niskich facetów, to idź do psychoterapeuty. Popros żeby zmienił ci gust. Albo do jakiegoś hipnotyzera. Może się da...

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Ale ja się nie muszę stawiać w takiej sytuacji, bo ja w takiej sytuacji jestem. I nadal podtrzymuję to co napisałam.

Zrób sobie rachunek sumienia - patrzysz na niego i co myślisz? Jakie są Twoje pierwsze odczucia?

[201803290936]

Napisane przez dominika2345

Próby postawienia się w mojej sytuacji. Łatwiej ocenia się z boku, wiem.
Zostałam zarzucona tym, że go nie kocham. A to nie jest prawdą.
Żaden związek nie jest idealny, nie wszyscy ludzie chodzą otoczeni aurą zakochania. Widzą "wady" i kochają. Bo kocha się "pomimo". Ja wiem, że kochając go powinnam akceptować wszystko ale niestety jest ten problem, który próbuję pokonać.

Ale przecież sama stwierdziłaś, że nie kochasz, bo czym innym jest pytanie nas, czy jest szansa, że po roku związku miłość przyjdzie? Nie napisałaś wprost, ale napisałaś. Ja nie twierdzę, że Ty go nie lubisz, że nie żywisz wobec niego jakichś ciepłych, pozytywnych uczuć. Ale jako facet z krwi i kości, partner na związek, a nie na szybki romans, przestał Ci odpowiadać. Na co wskazuje ten wątek, to co piszesz, co czujesz. Pewne rzeczy się albo wie, albo nigdy się ich nie dowie. Ty po roku czasu nie wiesz i nie czujesz spraw naprawdę podstawowych, za to zaczęły Ci przeszkadzać rzeczy, z którymi faceta brałaś. To jest jednoznaczne: po prostu zauroczenie minęło, a miłość nie nadeszła. Za moment zacznie Cię brzydzić jak on je, albo smarka.

To nie chodzi o "idealność związku", ale argumenty jakich używasz świadczą o jednym: to nie to. Każda osoba w podobnej sytuacji, czyli zakładająca tutaj wątek i tkwiąca (słowo-klucz) na siłę / "z rozsądku" w nieudanym lub źle dobranym, czy wypalonym związku majaczy mniej więcej to samo: nie każdy jest zakochany, bla bla bla, nie ma związków idealnych, bla bla bla, to nie jest tak, że nie kocham, bo kocham ale / trochę.

[trzyrazypiec]

Napisane przez dominika2345

Wydaje mi się, że jego wzrost stanowi dla mnie problem. Jesteśmy ze sobą rok, teraz po raz drugi wróciły do mnie wątpliwości co do moich uczuć w stosunku do niego.
Myślę, że go kocham jednak... ciągle nie jestem pewna czy on mi się podoba fizycznie, czy mnie pociąga. Seks nie przynosi mi wiele pozytywnych emocji (negatywnych oczywiście też nie, w zasadzie jestem dość obojętna) choć bardzo chciałabym, żeby było inaczej.

Napisane przez dominika2345

Mimo wszystko wciąż to we mnie siedzi. Mam obawy przed przedstawieniem go znajomym. Bardzo chciałabym tego wszystkiego nie odczuwać. Boję się spróbować to zakończyć bo wiem, że na 99% będę tęsknić i żałować decyzji. A nie chcę bawić się jego uczuciami.
Proszę, pomóżcie

Napisane przez dominika2345

Co ja mam w głowie? Brakuje mi odwagi, żeby zmierzyć się z samotnością.

Napisane przez dominika2345

Zależy mi ale nie ma między nami chemii. Tzn ja jej nie widzę, nie czuję.

Napisane przez dominika2345

Macie rację, gdzieś w podświadomości wiem, że powinnam to zakończyć i dać nam obojgu szansę na szczęście, na które zasługujemy.

Napisane przez dominika2345

Tak, w dużej mierze tak jest - nie chcę być sama. Nie wiem co by było gdybym miała kogoś w zanadrzu. Nie mam i boję się tęsknoty za TZ. I, że jednak będę żałować.

Tyle miłości, że można nią cały świat obdzielić