|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
|
Narzędzia |
2012-11-19, 11:58 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 104
|
Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Cześć, chcę się dowiedziec czy któraś z Was znalazła się w podobnej sytuacji do mojej. I z góry dziekuję za każdą odpowiedź, i za te krytyczne też. każdy ma prawo oceniać wg własnego ego.
Otóż bardzo dlugo szukałam miłości. Mam 25 lat- nie miałam na poważnie chłopaka. Zawsze sądziłam , że jesli komuś się spodobałam, a on mnie niekoniecznie to nie ma możliwosci na żaden , nawet luźny zwiazek. Ceniłam, sobie w chłopakach- stałośc, bezpieczenstwo, poczucie humoru, ale nie jakiś bawidamek Don Juan.. prostote, noi żeby mnie rozumiał. Po długim czasie , poznałam chłopaka, poszedł ze mną na wesele. To znajomy koleżanki. I ona mnie strasznie namawiała na "zaczęcie" czegoś..ale ja go jak kumpla traktowałam , nic więcej. Okazało się po pewnym czasie,że wyznał mi , że się zakochał we mnie. On ma 31-32 lata..poważnie mysli o życiu. ma wszystkie cechy , których oczekiwałam.... I pierwszy raz "bez gruntu" postanowiłam dać szansę ( a może cos się roziwnie) Wytłumaczyłam mu jak sytuacja wygląda z mojej strony, ale mimo wszytsko on chciał spróbowaać. Noi już 3 miesiace jestesmy razem...i nawet był czas , że myslałam że coś we mnie drgneło(gdy wystraszłam się ,że go uraziłam) ale teraz jak jest normalnie to nawet podczas pozałunku nie mam "motylków". Jest dla mnie cudowny, aż za cudowny. I tu właśnie pojawia się mój problem, bo wydaje mi się że im jest dla mnie lepszy tym bardziej sie od niego oddalam. On wiąze ze mną wszytskie plany, boje się że jak zdecyduje sie kiedyś odejść, to go zranię strasznie. Z drugiej strony trwajac w tym utwierdzam go w naszym "związku".. Czasem myslę, że niespodziankami które mi robi itp. to co do niego czuję to nie uczucie a zwykle zobowiązanie. Jakbym była zależna od tych sytacji, że jestem kochana, ktoś mnie podziwia, jest obok, rozumie.. Ale od tego- nie od jego osoby... Codzień próbuje się w nim zakochać, ale nie da sie nic na siłę. Mam wspaniałego księcia ..a mimo wszytsko bajka się dobrze nie rozwija..
__________________
Poziomka |
2012-11-19, 12:06 | #2 | |
sissy that walk
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 670
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Mnie to wygląda na typowy związek z rozsądku. Nie kochasz swojego partnera, nawet nie jesteś nim zafascynowana, a tkwisz z nim, bo wydaje Ci się dobrym kandydatem "na życie". To świetnie, tylko że w ten sposób ranisz i jego, i siebie... Jego, bo mógłby znaleźć kogoś kto go naprawdę pokocha, a siebie, bo odbierasz sobie szansę na motylki, kwiatki i fajerwerki, na fascynującą znajomość która będzie się pięknie rozwijać.
__________________
Cytat:
|
|
2012-11-19, 14:47 | #3 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 15
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Koleżanka ma rację, ranisz siebie i swojego partnera. Do miłości nie da się nikogo zmusić. Możesz ciągnąć to jeszcze przez kilka miesięcy, lat... Ale czy to ci w czymś pomoże? Czy ta miłość przyjdzie? Musisz to dokładnie przemyśleć.
" Miłość jest piękna, kiedy jest wzajemna" |
2012-11-19, 15:02 | #4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 276
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
szkoda takiego cudownego księcia .... mogłby byc w tym czasie z prawdziwą księżniczką.
Zostaw go lepiej .Dla Jego i swojego dobra
__________________
A na imię dali mi Ironia... |
2012-11-19, 15:05 | #5 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 1 419
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Nie zmusisz się do miłości, musisz zaakceptować, że to po prostu nie to. Nie tylko ranisz siebie i jego, ale także uniemożliwiasz Wam szansę na prawdziwą miłość. On Cię nie zostawi, to Ty musisz być tą odważną i to zakończyć. Ten związek nie ma sensu, sprawia tylko, że odczuwasz poczucie winy z powodu niemożności pokochania kogoś, kto jest dobry, cudowny i rzekomo idealny. To nie jest jednak Twój ideał - życzę Ci żebyś go odnalazła jak najszybciej.
|
2012-11-19, 15:12 | #6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 74
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Ja byłam właściwie w podobnej sytuacji, z tym że na początku było zauroczenie, ale potem po prostu było z nim fajnie, ja czułam, że nie czuję wobec niego niczego ważnego (choć bardzo tego chciałam, bo on był fantastyczny), wmawiałam sobie, że przecież wiele kobiet chciałoby teraz być na moim miejscu; on wyznał mi miłość, miał poważne zamiary wobec mnie. Jednak w końcu się rozstaliśmy, bo wiedziałam, że faktycznie im dłużej będzie się to ciągnąć, tym bardziej on będzie cierpiał. Pomimo tego, że zależało mi na nim, ja go nie kochałam więc taka znajomość nie ma przyszłości. W końcu to i tak by się rozpadła, bo facet nie głupi w końcu zauważy, że coś niedobrego się dzieje.
Chyba to jest najlepsze wyjście z sytuacji... dać mu szansę na ułożenie sobie życia z kimś innym, bo Ty mu szczęścia już więcej nie dasz. |
2012-11-19, 15:26 | #7 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Trójmiasto
Wiadomości: 614
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Serce nie sługa. Nijak się nie zmusisz do miłości i trwania w związku, bez uszczerbku dla was obojga. Wycofaj się, póki to parę miesięcy a nie x lat. Nie będzie to łatwe. Daj sobie szansę na poznanie kogoś, do kogo poczujesz coś wyjątkowego, a jemu nie niszcz życia dając nadzieję na świetlaną przyszłość. Powodzenia w szukaniu
|
2012-11-19, 15:27 | #8 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 1 168
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Cytat:
__________________
Zapraszam na mój blog http://podwierzba.blogspot.com/ |
|
2012-11-19, 16:26 | #9 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Serce nie sługa, ale jeszcze jest rozum. Wiele osób wybiera partnera z rozsądku, nie z wielkiej miłości. Czasem wystarcza poczucie bezpieczeństwa, przekonanie, że jesteś najważniejsza i będzie ci dobrze przy tym człowieku. Bywa. Tylko, że ty jesteś taka młoda...Nie ma powodu trwać z kimś, kogo nie kochasz, bo wiele tracisz. Wiem, że nie chcesz go zranić, bo jest dobry, miły i spolegliwy. Ale możesz spotkać miłość swojego życia i wtedy ani przez moment nie będziesz się zastanawiała i odejdziesz.
Nie lepiej teraz? Skoro jest, jak jest? |
2012-11-19, 19:45 | #10 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 104
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Dziekuję za tyle- tak mądrych odpowiedzi..dzczerze mówiąc, pisząc ten post nie spodziewałam się zainteresowania I tego, że nie krytykujecie mojego postepowania a rozumiecie- dziekuję.
Postanowiłam dac sobie czas..chwilę wstrzymania..zobaczę , może jak pewnien czas sie nie bedziemy widywać to zatęsknię.. Jak nie to rzeczywiście przeprowadzę poważną rozmowę. Jest mi cięzko bo jest wspaniały..ale racja- tak jak piszecie zakochanie nie może objawiać się chodzeniem ze spuszczoną głową,ale radością. Kiedyś kolezanka-starsza ode mnie powiedziała mi ze jak zaszła w ciążę to związała się z facetem dla dobra dziecka-żeby miało ojca..nie był to biologiczny tata..ale dziś są razem szczeslwi. nie bylo motylków, ale nauczyla sie bez tego zyc..i to mi daje tą odrobinę nadziei. Kilka z Was pisze , że tracimy szansę na poznanie kogoś.. No a ja sie niedawno dowiedziałam: "że dałem sobie spokój już z kobietami, chciałem żyć sam..ale spotkałem Ciebie..wywrociłaś mi świat , znów się uśmiecham- jak o Tobie pomyśle, czyli prawie zawsze.." (coś w tym stylu) Ciężko po takich wyznaniach powiedzieć -dość. Jeszcze raz dziekuję za wypowiedzi, napiszę za jakis czas co to wyszło..
__________________
Poziomka |
2012-11-19, 21:18 | #11 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: praskie klimaty
Wiadomości: 758
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
A on Cię w ogóle pociąga fizycznie ?
__________________
|
2012-11-19, 22:29 | #12 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-01
Lokalizacja: zach-pom ;)
Wiadomości: 392
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
miesiąc temu podjęłam decyzję o rozstaniu z narzeczonym.. po 3 latach tego stanu przyszedł dzień, kiedy uświadomiłam sobie, że jestem z nim, bo mam wszystko o czym duuużo kobiet może tylko marzyć.. W. to najwszpanialszy człowiek, jakiego poznałam.. ale niestety, zabrakło mi 'tego uczucia'. Spodziewaliśmy się razem dziecka, niestety dzidzia nie urodziła się.. wydawało mi się ze na tym polega miłość, czego ja moge więcej oczekiwać od życia, od partnera życiowego, skoro mam wszystko czego tylko zapragnę, jest dla mnie dobry, kocha mnie, materialnie jest bardzo dobrze.. musiałam to zrobić.. dla siebie, choć wiedziałąm ze skrzywdzę go namocniej, ze to on najbardziej będzie cierpiał i tak tez jest.. ja chociaż zostałam bez pracy, samochodu i wielu innych rzeczy, to uważam ze podjęłam najlepszą decyzję..
|
2012-11-20, 01:58 | #13 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-10
Lokalizacja: Żyrardów
Wiadomości: 127
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Cytat:
|
|
2012-11-20, 07:53 | #14 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Toruń
Wiadomości: 5 725
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Cytat:
Autorko ja zrobiłabym separacje na przemyślenie, ale czy partner da radę? poważna rozmowa sie chyba kroi ...
__________________
Apolonia rośnie poza brzuchem od 03.09.2007'
Bruno dołączył do nas 28.02.2011' |
|
2012-11-20, 08:57 | #15 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Autorko, to ja trochę z innej strony podejdę do tego Twojego "jeża"
Będzie dłuuugi post mam znajomą parę, która w zeszłym roku obchodziła 30-lecie pożycia małżeńskiego przy czym młodo się pobrali (ok.22 lata mąż i ok.25 żona). Pobrali się i MÓWIĄ o tym otwarcie tylko z rozsądku- nigdy nie było między nimi chemii, zauroczenia, motylków, tęczy i różowych jednorożców...ale...znali się dość długo, obydwoje bardzo się lubili, wręcz przyjaźnili- obydwoje przyznają, ze bardziej byli kumplami (bez pociągu fizycznego), niz namiętną parą. Mimo to, postanowili się pobrać. Dlaczego? Bo się lubili, bo nie mieli nikogo innego tak bliskiego, bo ona uważała, ze już jest starą panną (inne czasy-mówimy o pokoleniu naszych rodziców), a on- uważał, ze jest mało atrakcyjny, bo nie ma szkoły skończonej (za to uważany był za przystojniaka). Mają dwójkę już dorosłych dzieci. I co? Parę lat temu, gdy dzieci wyjechały z domu na studia, a potem same zaczęły zakładać rodziny- tej parze trochę sie poprzestawiało w głowach, zaczęli imprezować jak nastolatki, ... jakieś 3-4 lata temu zachciało im się rozwodu, no bo przeciez nigdy się nie kochali a byli ze sobą z przyzwyczajenia. On sie wyprowadził na tydzień do domu moich rodziców (dobrzy znajomi) i co?? Po tym tygodniu- wrócił, padł na kolana, odnowili przysięgę małżeńską, zaczęli o siebie zabiegać i raptem okazało się, że w wieku 50-klku lat przeżywają drugą młodość i pierwszą miłość ostatnio widziałam ich zdjęcia- wyglądają jakby odmłodniali o 10 lat- oczy im się świecą, nie ma mowy o rozwodzie, za to kupili domek na mazurach i chcą tam się na emeryturę zaszyć....raptem sie okazało, że się jednak kochają I naprawdę ten powrót to nie była kwestia przyzwyczajenia, czy zobowiązań finansowych- od lat mają wszystko uregulowane na wypadek gdyby jednak mieli się rozstać...takie mieli podejście do związku, teraz jakby się zakochali i zaczęli dopiero planować wspólną przyszłość. Ciekawe to, że wystarczył 1 tydzień żeby taki efekt powstał. Także z mojej strony mogę ci powiedzieć trochę egoistycznie- rzucić to go zawsze zdążysz, ale jeśli widzisz w nim wartościowego człowieka to przemyśl, czy jest ci z nim po prostu dobrze, czy się dogadujecie, czy sex jest udany, czy facet bierze na siebie bez szemrania część domowych obowiązkow, czy macie podobne podejście do kluczowych spraw typu religia, dzieci, podejście do związku, finansów. Czy macie wspólne pasje, czy coś was łaczy oprócz tego, ze powiedzieliście sobie, ze jesteście razem I dopiero wtedy oceniaj czy chcesz rozwijać tą znajomość, czy nie. Od siebie i z mojego doświadczenia dodam tylko, ze często docenia się po niewczasie, za pózno żeby coś zmienić, naprawić...czasem trzeba zeby związek się rozpadł, zeby zauważyc, że to jednak było to, a partner był tym właściwym i jedynym. Ja się ze swoim TŻem rozstałam na rok, po tym czasie- wróciliśmy do siebie i mogę powiedzieć tyle, ze decyzja o rozstaniu, chociaż wtedy wydawałam mi się tragiczną, okazała się najlepszym co spotkało nasz związek- dopiero po rozstaniu, po zamieszkaniu osobno, zauważyliśmy jak nam cięzko zyć bez siebie, jak jesteśmy związani- jedni powiedzą, ze to przywiązanie dało o sobie znać, inni- że dotarło do nas, ze się jednak kochamy. Tak czy inaczej- efekt jest taki, że wróciliśmy dojrzalsi, bardziej świadomi czego chcemy od siebie nawzajem. Ty Autorko musisz sama podjąć decyzję, ewentualnie- jesli wiesz, ze da się z twoim chłopakiem rzeczowo i spokojnie o tym pogadać, to wspólnie możecie obgadać temat, tak jakbyście gadali o jakiejś innej parze (bez emocji i nerwów), pogadać o tym jak on to widzi, jesli z twojej strony nie pojawią się uczucia. Zastanów się, bo naprawdę zerwać z nim możesz bardzo szybko, ale słabo by było, gdybyś potem prosiła o powrót, albo pluła sobie w brodę, ze takiego cudownego człowieka opuściłaś.
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować... |
2012-11-20, 09:49 | #16 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 104
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Szału nie ma.. lubie jak mnie przytuli, tak..hmm bezpiecznie sie czuje..nie wiem jak to inaczej nazwać
---------- Dopisano o 10:49 ---------- Poprzedni post napisano o 10:13 ---------- Cytat:
Twój przypadek jest pelen optymizmu, radzisz rozmowę, i chyba tak wlasnie zrobię. Nie bede czekać w nieskończoność, bo w końcu mi powie: dlaczego dopiero teraz mi mówisz, sądziłem ze po pewnym czasie coś drgneło w tobie, skoro trwałaś w tym związku" Patrilla Twoje słowa takze są adekwatne. Jejku - sprawy uczuciowe są okropnie skomplikowane. Skąd w filamch tak jednoplanowe wyobrażenie. Człowiek się naoglada a potem sądzi że jak juz się ideał spotka to happy and.
__________________
Poziomka |
|
2012-11-20, 10:37 | #17 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Cytat:
Zdarzały się przypadki, że związki z rozsądku w końcu przechodziły w związki z miłości, ale czy warto w wieku 25 lat godzić się na "bylejakość", no nie wiem. Jak zawsze - twoje życie, twój związek, twoja sprawa. Tylko zastanów się, czy nie marnujesz czasu tego chłopaka i swojego własnego. Rozstając się dałabyś mu szansę na znalezienie kogoś, na kogo zasługuje, sobie zresztą też. Zostając z nim masz niby coś a jednak nic, tylko zmarnujesz kolejne miesiące jak nie lata. Zastanów się. |
|
2012-11-26, 16:06 | #18 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 104
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Cześć dziewczyny.. w ramach zakończenia wątku..chcę przedstawić zakończenie.. znaczy się tymczasowe.
Zdobyłam się na rozmowę, a nie było łatwo (kilka podejść).Ale facet nie ślepy- kilka razy pytał co się dzieje.. Noi potoczyło się. wiem ,że rozmowę prowadziłam nieskładnie, ale powiedziałam co chciałam- to co Wam napisałam. On zamilkł..to były najtrudniejsze chwile ..i widziałam ten ból w oczach..każda , ktora takie coś mówiła zakochanemu chłopakowi cchyba wie o czym mówię. Przecież założyłam, że rozmowa ma go uchronić przed ewentualnym cierpieniem.. a wyrządzam cierpirnie..obłęd. Pytam, co teraz? cisza.... Świat stanął mi przed oczyma..zrozumiałam, że strasznie mi na nim zalezy i coś we mnie krzyczało" nie pozwól mu odejsć"..ale wiem ,że to wciąż nie miłość..nie wiem co, ale mam nadzieje że przekształci się w nią. Myślał, że chcę z nim zerwać... a ja mówię, że ja nie chcę, ale Ty masz do tego prawo.. - ja dorosły jestem, wiem jak zaczynaliśmy i wierze , że będzie dobrze. dalem Ci czas , ale nie na dni czy miesiące..ile potrzebujesz. I nie jesteś egoistką, bo nie wymagam nic wiecej od Ciebie niż na razie mi dajesz .. dziewczyny - nogi mi się ugieły ! No czy nie jest wspaniały? Spodziewałam się, wyrzutów , że zerwie i każe się zastanowic nad sobą.. Nie rozeszliśmy się..noc nieprzespana..analiza sekunda po sekundzie tego, co sie działo... Mam lekcję...rozmawiać..rozma wiać..nie czekac tak długo. Wierzę, że będzie dobrze
__________________
Poziomka |
2012-11-26, 16:16 | #19 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 625
|
Dot.: Mam co chiałam- a szczęscie ...?
Cytat:
|
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:53.