Rodzice, studia, brak pieniędzy...

[b_blue]

Piszę tu po to, bo chyba chcę się po prostu wygadać. Ewentualnie spytać się bardziej zaradnych życiowo osób co by zrobiły na moim miejscu.

Sytuacja wygląda tak. Na początku liceum zachciało mi się studiować medycynę. Poszłam do biologiczno - chemicznej klasy, potem było kilka zmian w planach na życie, w wakacje stwierdziłam, że medycyna to jednak to. Obecnie jestem w klasie maturalnej, chodzę na różne zajęcia, siedze cały czas w książkach, no staram się i myślę, że jakieś tam szanse miałabym żeby się dostać.

Dzisiaj rozmawiajac z tatą kolejny już raz przeżywałam te studia, opowiadałam jak ostatnio z koleżankami orientowałyśmy się w cenach mieszkań i tak dalej. W pewnym momencie tata mi przerwał i powiedział, że te moje studia stoją pod znakiem zapytania, bo zwyczajnie nie mają pieniędzy i nie wiadomo jak to będzie w najbliższym czasie. Poczułam się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody.
Ja wiem, nie mogę mieć do nikogo pretensji, bo to nie jest wina rodziców. Jest mi po prostu smutno Marzyłam o tym, starałam się, a teraz tak sytuacja wygląda...
Nie wiem, czuje się jakby ta cała moja nauka sensu nie miała, bo przecież i tak nigdzie nie pójde...

Myślałam dużo o tym i nie wiem co robić. Praca i zaoczne studia odpadają bo po prostu ich nie ma.
Może zrobić sobie rok przerwy, pójść gdzieś do pracy i chociaż właśnie na jeden rok studiów sobie zarobić... Ale co potem?

A co Wy o tym myślicie? Nie chciałabym rezygnować ze swoich marzeń, tylko mam teraz mętlik w głowie i nie wiem za bardzo jak mogę je realizować w takiej sytuacji.

[Isabello]

Napisane przez b_blue

Piszę tu po to, bo chyba chcę się po prostu wygadać. Ewentualnie spytać się bardziej zaradnych życiowo osób co by zrobiły na moim miejscu.

Sytuacja wygląda tak. Na początku liceum zachciało mi się studiować medycynę. Poszłam do biologiczno - chemicznej klasy, potem było kilka zmian w planach na życie, w wakacje stwierdziłam, że medycyna to jednak to. Obecnie jestem w klasie maturalnej, chodzę na różne zajęcia, siedze cały czas w książkach, no staram się i myślę, że jakieś tam szanse miałabym żeby się dostać.

Dzisiaj rozmawiajac z tatą kolejny już raz przeżywałam te studia, opowiadałam jak ostatnio z koleżankami orientowałyśmy się w cenach mieszkań i tak dalej. W pewnym momencie tata mi przerwał i powiedział, że te moje studia stoją pod znakiem zapytania, bo zwyczajnie nie mają pieniędzy i nie wiadomo jak to będzie w najbliższym czasie. Poczułam się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody.
Ja wiem, nie mogę mieć do nikogo pretensji, bo to nie jest wina rodziców. Jest mi po prostu smutno Marzyłam o tym, starałam się, a teraz tak sytuacja wygląda...
Nie wiem, czuje się jakby ta cała moja nauka sensu nie miała, bo przecież i tak nigdzie nie pójde...

Myślałam dużo o tym i nie wiem co robić. Praca i zaoczne studia odpadają bo po prostu ich nie ma.
Może zrobić sobie rok przerwy, pójść gdzieś do pracy i chociaż właśnie na jeden rok studiów sobie zarobić... Ale co potem?

A co Wy o tym myślicie? Nie chciałabym rezygnować ze swoich marzeń, tylko mam teraz mętlik w głowie i nie wiem za bardzo jak mogę je realizować w takiej sytuacji.

Po maturze masz 4 miesiące wakacji. Zatrudnij się chociażby w sklepie czy restauracji. Zarobione pieniądze będziesz mogła odłożyć na studia. Na medycynie będzie Ci ciężko jednocześnie studiować i pracować, ale może dałabyś radę chociaż co drugi weekend zarobić np. stojąc na promocjach. Dodatkowo możesz wziąć kredyt studencki 600 zł miesięcznie. Zorientuj się czy nie przysługuje Ci stypendium socjalne. Zawsze możesz też postarać się o naukowe. Możliwości jest sporo. Powodzenia!

[Hultaj]

Może też dziadkowie by mogli dopomóc?

[Hitori]

Napisane przez Isabello

Po maturze masz 4 miesiące wakacji. Zatrudnij się chociażby w sklepie czy restauracji. Zarobione pieniądze będziesz mogła odłożyć na studia. Na medycynie będzie Ci ciężko jednocześnie studiować i pracować, ale może dałabyś radę chociaż co drugi weekend zarobić np. stojąc na promocjach. Dodatkowo możesz wziąć kredyt studencki 600 zł miesięcznie. Zorientuj się czy nie przysługuje Ci stypendium socjalne. Zawsze możesz też postarać się o naukowe. Możliwości jest sporo. Powodzenia!

Zgadzam się całkowicie Zawsze jakieś wyjście się znajdzie, choć nikt nie mówi, że będzie łatwo. wiele ludzi studiuje, choć rodzice nie byli w stanie pomóc...

[b_blue]

Napisane przez Isabello

Po maturze masz 4 miesiące wakacji. Zatrudnij się chociażby w sklepie czy restauracji. Zarobione pieniądze będziesz mogła odłożyć na studia. Na medycynie będzie Ci ciężko jednocześnie studiować i pracować, ale może dałabyś radę chociaż co drugi weekend zarobić np. stojąc na promocjach. Dodatkowo możesz wziąć kredyt studencki 600 zł miesięcznie. Zorientuj się czy nie przysługuje Ci stypendium socjalne. Zawsze możesz też postarać się o naukowe. Możliwości jest sporo. Powodzenia!

Dziękuję bardzo, podbudowałaś mnie trochę

Po maturze i tak chciałam pracować. Z tym kredytem studenckim też niegłupi pomysł, nie pomyślałam o tym wcześniej. Co do stypendiów to się zorientuję, dziękuję jeszcze raz ; )

---------- Dopisano o 22:49 ---------- Poprzedni post napisano o 22:48 ----------

Napisane przez Hultaj

Może też dziadkowie by mogli dopomóc?

Mam tylko jedną babcię, ale z pewnych względow nawet nie wiem czy chcialabym ją prosić o pomoc...

[Mojwa]

I spróbuj zamieszkać w akademiku - to mniejszy wydatek niż mieszkanie.

I gdy będziesz już studiować - prowadź zeszyt z wydatkami i racjonalizuj je - mój kolega ostatnio mi powiedział, że gdy dobrze zracjonalizował budżet był w stanie przeżyć miesiąc za 500 złotych (razem z opłaceniem akademika). Powodzenia!

[TmargoT]

pj bedzie ciężko.
dowiedz się najpierw ile kosztują studia ,bo to chyba dość spory wydatek.
nie wiem,czy starczy ci tych wakacyjnych wyplat i kredytów

[Mojwa]

TmargoT - przecież studia są bezpłatne...

[TmargoT]

Napisane przez Mojwa

TmargoT - przecież studia są bezpłatne...

medycyna?
w jakimś wątku dziewczyny pisały,że medycyna jest droga

poczytam i zobaczę

[Mojwa]

Wieczorowa, studia dzienne są bezpłatne

[oh Mandy]

Na razie przyłoż się do nauki, jeśli poważnie myślisz o medycynie. Sytuacja rodziców może się zmienić, Ty masz szansę zarobić pieniądze podczas wakacji. Nie rezygnuj, tylko się ucz!

[b_blue]

Napisane przez oh Mandy

Na razie przyłoż się do nauki, jeśli poważnie myślisz o medycynie. Sytuacja rodziców może się zmienić, Ty masz szansę zarobić pieniądze podczas wakacji. Nie rezygnuj, tylko się ucz!

Chwila przerwy, bo zaraz mi mózg wyparuje

Troche mnie pocieszyłyście, bo widzę, że całkiem na lodzie nie zostanę. Rodzice też pewnie będą mogli mnie wesprzeć jakąś małą sumą, ale wiadomo, część będę musiała jakoś sama zdobyć jak tak dalej ma to wyglądać.

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

Napisane przez TmargoT

medycyna?
w jakimś wątku dziewczyny pisały,że medycyna jest droga

poczytam i zobaczę

kiedyś kupiłam książkę, na pchlim targu za 2 zł
- jakaś analiza chemiczna, dla medyków też (błędy obliczeniowe w niej były)
potem sprzedałam na allegro za 30 zł

w pazdzierniku ten tytuł chodził po dobrą 100, bo to książka na medycynę
(a są lepsze opracowania ) )

[Kaja-ja]

Napisane przez TmargoT

dowiedz się najpierw ile kosztują studia ,bo to chyba dość spory wydatek.

Dzienne studia są bezpłatne. Ja przez 4 lata studiowania na "naukę" wydałam mniej pieniędzy niż podczas jednego semestru w LO chociażby.

Autorko, masz więcej możliwości niż Ci się wydaje.
Po pierwsze: stypendium socjalne - jeśli dochód na członka rodziny nie przekracza określonej kwoty (coś koło 700zł zdaje się), to nie powinnaś mieć problemów, żeby owo stypendium dostać. A pieniądze jakieś są
Po drugie: praca w wakacje - już napisałaś, że chcesz pracować, to dobrze. Bo to stypendium (wyrównanie) dostaje się w listopadzie lub nawet w grudniu (zanim rozpatrzą wszystkie przypadki).
Po trzecie: bardzo dobrą opcją jestkredyt studencki. Dostajesz 600zł miesięcznie przez cały rok akademicki... zaczynasz spłacać dopiero 2 lata po studiach, a raty wynoszą 300zł z hakiem. Jak chcesz, to mogę Ci podesłać co jest potrzebne (moja siostra niedawno składała wniosek).
Po czwarte: nie szukaj mieszkania. Co najwyżej pokój ze współlokatorem, akademik... wyjdzie Ci dużo taniej.

I przede wszystkim: nie rezygnuj ze swoich planów! Jak to było w Nigdy w życiu - pieniądze zawsze da się jakoś zorganizować...
Nie zniechęcaj się... Po prostu musisz trochę pokombinować.

[leniwca]

będziesz miała długie wakacje poszukaj pracy, może za granicą? Odkładaj jak najwięcej. Uczelnia jest daleko od domu, że musisz się wyprowadzać?

[szprotka_]

możesz się ubiegać o dofinansowanie do akademika i jedzenia. jeśli rodzina ma niski dochód, mogą obniżyć cenę za akademik. jak się dobrze zakręcisz, to można dużo ugrać z uczelnią.
(najdroższe to są podręczniki. najlepiej by było, jakbyś się zorientowała z czego się korzysta na twojej, wymarzonej, uczelni i w miarę możliwości kupić lub zdobyć ksero pozycji [mniej boli jak się kupuje stopniowo, niż hurtem wszystko])

[b_blue]

Napisane przez Kaja-ja

Dzienne studia są bezpłatne. Ja przez 4 lata studiowania na "naukę" wydałam mniej pieniędzy niż podczas jednego semestru w LO chociażby.

Autorko, masz więcej możliwości niż Ci się wydaje.
Po pierwsze: stypendium socjalne - jeśli dochód na członka rodziny nie przekracza określonej kwoty (coś koło 700zł zdaje się), to nie powinnaś mieć problemów, żeby owo stypendium dostać. A pieniądze jakieś są
Po drugie: praca w wakacje - już napisałaś, że chcesz pracować, to dobrze. Bo to stypendium (wyrównanie) dostaje się w listopadzie lub nawet w grudniu (zanim rozpatrzą wszystkie przypadki).
Po trzecie: bardzo dobrą opcją jestkredyt studencki. Dostajesz 600zł miesięcznie przez cały rok akademicki... zaczynasz spłacać dopiero 2 lata po studiach, a raty wynoszą 300zł z hakiem. Jak chcesz, to mogę Ci podesłać co jest potrzebne (moja siostra niedawno składała wniosek).
Po czwarte: nie szukaj mieszkania. Co najwyżej pokój ze współlokatorem, akademik... wyjdzie Ci dużo taniej.

I przede wszystkim: nie rezygnuj ze swoich planów! Jak to było w Nigdy w życiu - pieniądze zawsze da się jakoś zorganizować...
Nie zniechęcaj się... Po prostu musisz trochę pokombinować.

Jakbym miała mieć mieszkanie to i tak tylko z koleżankami, żeby wyszło jak najtaniej. Stypendium socjalne nie przysługuje mi raczej, bo dochód na osobę przekracza podaną przez Ciebie kwotę, nawet sporo, tylko ostatnio sytuacja wygląda jak wygląda.

Co do wniosku o kredyt. Dziękuję za propozycję, ale jeszcze trochę czasu mam. Póki co nie wiadomo czy w ogóle się dostanę

Napisane przez leniwca

będziesz miała długie wakacje poszukaj pracy, może za granicą? Odkładaj jak najwięcej. Uczelnia jest daleko od domu, że musisz się wyprowadzać?

Za granicą? Musiałabym się zastanowić. Mój kuzyn ze znajomymi co wakacje wyjeżdżają do Niemiec i całkiem nieźle tam zarabiają, mogłabym popytać.
Uczelnię mam ponad 70 km od domu, w najgorszym wypadku mogłabym dojeżdżać, ale to prawie 2h w jedną stronę pociągiem.

Dziękuję jeszcze raz za pomoc

[nellyis]

Napisane przez b_blue

W pewnym momencie tata mi przerwał i powiedział, że te moje studia stoją pod znakiem zapytania, bo zwyczajnie nie mają pieniędzy i nie wiadomo jak to będzie w najbliższym czasie.

Nie jest tak źle
Po pierwsze, z wypowiedzi wywnioskowałam, że rodzice nie są przeciwni Twojemu studiowaniu (co niestety nie jest normą), tylko martwią się, że ich nie będzie stać na to. Całe to zamieszanie jest w dużej części spowodowane przez... Ciebie. Rodzicom się wydaje (i nie ma co się temu dziwić) , że studia są drogie i być może ponad ich możliwości finansowe - i pewnie jest im przykro z tego powodu. Sama nie wiedziałaś jeszcze na początku tego wątku, jak duże masz możliwości, jeśli chodzi o zdobycie środków utrzymania Otrzymałaś wskazówki, gdzie zdobywać kolejne informacje na ten temat. Zbierz ich jak najwięcej, porozmawiaj z rodzicami, wykaż inicjatywę. Na pewno możesz liczyć na ich pomoc. Poza tym zobaczą, jak jest to dla Ciebie ważne, że walczysz i się nie poddajesz i nie będą Ci przecież urywać skrzydeł.
No i poza tym ucz się, bo jak widzisz - ma to sens i nie jest tylko sztuką dla sztuki.

[Pampalini]

po 1. ucz się tak dalej, absolutnie nie rezygnuj z planów. konsekwentnie, do celu

po 2. po maturze masz cholernie długie wakacje, możesz nawet wyjechać na jakiś czas za granicę, popracować - zawsze to lepszy pieniądz jeśli nie, to już w kwietniu/maju szukaj pracy gdzieś u siebie w okolicy.

po 3. w Twoim przypadku akademik byłby chyba lepszą opcją

po 4. możesz przemyśleć kwestię kredytu studenckiego

po 5. na studiach są przydzielane różne rodzaje stypendium, poczytaj o tym w Internecie

...a na drugi raz nie zrażaj się tak łatwo do niczego powodzenia!

[Hultaj]

Uczelnię mam ponad 70 km od domu, w najgorszym wypadku mogłabym dojeżdżać, ale to prawie 2h w jedną stronę pociągiem.

no to nie tak najtragiczniej, zawsze to chyba lepsza alternatywa niż żadna.

[pql1]

miałem bardzo podobny problem w zeszłym roku, kiedy szedłem na pierwszy rok studiów. Moje wyglądają o tyle inaczej, że to nie medycyna, więc cały rok dodatkowo ciągnąłem prace w pizzerii w wolnym czasie, ale warto wg. mnie albo na poważnie myśleć o pracy za granicą (choćby zbiory w Anglii), z tym że musiałabyś myśleć na poważnie już teraz, rozglądać się na gumtree.com w "jobs" bo 2 miesiące pracy za granicą pomogą ci przeżyć całe 8 miesięcy studiów. A w wakacje właśnie przed pierwszym rokiem pracę znalazłem na zbiorach już w lutym, potem było z tym bardzo ciężko. Jeśli z jakiś powodów nie możesz jechać za granicę (warto się jednak przełamać i wyłożyć kasę na bilet bo na prawdę się wróci), to dobrym pomysłem jest zrobienie kursu wózków widłowych, przynajmniej na śląsku. I śmiało na wózki na 4 miesiące. Bo jako kasjerka, albo "pakowaczka" nie dość, że się narobisz, to jeszcze nie wiele zarobisz. Nie to, bym się wymądrzał, ale twój obecny problem jest moim z przed jakiegoś czasu. Jak już pójdziesz na studia, warto starać się wyciągać dobrą średnią, jeśli nie załapiesz się na styp. socjalne, bo od tego roku wprowadzone zostało "stypendium rektora dla najlepszych studentów" i znacznie wzrosło, w porównaniu do lat poprzednich, śmiało można za to opłacić całe mieszkanie i mieć jeszcze na drobne wydatki.
Do tych ludzi z Anglii nie mam żadnego kontaktu, bo w zeszłym roku nie prowadzili już tego interesu, ale mam jakiś numer, do osoby która się zajmuje organizacją pracy w Holandii (choć nie byłem, podobno praca bardzo ciężka, ale dobrze płacą).
W ostateczności do obojętnie jakiej pracy, składać pieniądze i w jakiś weekend w czasie studiów dorobić, albo jako hostessa w tesco czy realu, albo w jakimś cateringu na komuniach, czy cokolwiek.
Pozdrawiam

[oh Mandy]

Napisane przez b_blue

Chwila przerwy, bo zaraz mi mózg wyparuje

Troche mnie pocieszyłyście, bo widzę, że całkiem na lodzie nie zostanę. Rodzice też pewnie będą mogli mnie wesprzeć jakąś małą sumą, ale wiadomo, część będę musiała jakoś sama zdobyć jak tak dalej ma to wyglądać.

Rodzice na pewno Cię będą wspierać, przecież i tak Cię teraz utrzymują - więc część pieniędzy będziesz dostawała, dodatkowo można wziąć kredyt studencki, jak już ktoś pisał. I koniecznie dowiedz się o stypendium socjalnym
[1=749d3470e67da5a340716cf 11c99d98c9d41692a_5eab587 331573;31543530]kiedyś kupiłam książkę, na pchlim targu za 2 zł
- jakaś analiza chemiczna, dla medyków też (błędy obliczeniowe w niej były)
potem sprzedałam na allegro za 30 zł

w pazdzierniku ten tytuł chodził po dobrą 100, bo to książka na medycynę
(a są lepsze opracowania ) )[/QUOTE]

wszędzie są drogie podręczniki, np. książka na jeden semestr do prawa rzymskiego kosztowała mnie 50 zł, to samo do logiki itd.

[Isabello]

Napisane przez oh Mandy

wszędzie są drogie podręczniki, np. książka na jeden semestr do prawa rzymskiego kosztowała mnie 50 zł, to samo do logiki itd.

To prawda, książki są bardzo drogie I praktycznie co semestr trzeba mieć nowe. Ja przez 3 lata studiów kupiłam 4 książki. Resztę albo udało mi się wypożyczyć w bibliotece, albo odkserowałam od znajomych. U mnie w mieście najtańsze ksero jest po 9 gr za stronę, więc tak drogo nie wychodzi

[8c9538aac29bb5fbc2d31b2aac28a8f9b62d5c74_6584d267571b8]

Jak nie ma w bibliotece i z kasą na ksero też krucho, to można uczyć się w czytelni. Np. na UM w Poznaniu jest otwarta bodajże od 7 do 22, więc jest mnóstwo czasu na naukę.

[normalnyFacet]

Dziewczyno...

Jedź do Niemiec czy tam Norwegii. Cena w zwykłym zbieractwie owoców to miesięcznie 4,5-5 tys. zł (na czysto już licząc) x 4mc = 18-20 tys. lekką ręką i tak rotacyjnie jeździć do pracy sezonowej za granicę co wakacje to co zarobisz przez wakacje to spokojnie wystarczy Ci i na akademik i na życie

Akademik ile może kosztować? moja sis płaci chyba 250 zł góra 300 zł to rok akademicki 3 tys. zł Życie? 1 tys./mc a co stać Cię będzie razem 13 tys.

Phi.. jeszcze ile Ci zostanie

W Twoim wypadku Tylko zagranica Rozglądaj się w internecie, popytaj znajomych.

---------- Dopisano o 04:07 ---------- Poprzedni post napisano o 04:05 ----------

Napisane przez Isabello

U mnie w mieście najtańsze ksero jest po 9 gr za stronę, więc tak drogo nie wychodzi

Łoo boziu ale drożyzna ja bodajże 6 gr/stronę płaciłem jak studiowałem

---------- Dopisano o 04:11 ---------- Poprzedni post napisano o 04:07 ----------

Napisane przez oh Mandy

R
wszędzie są drogie podręczniki, np. książka na jeden semestr do prawa rzymskiego kosztowała mnie 50 zł, to samo do logiki itd.

Wybacz ale kto kupuje nowe książki na studiach?

[klempaa]

Napisane przez normalnyFacet

Dziewczyno...

Jedź do Niemiec czy tam Norwegii. Cena w zwykłym zbieractwie owoców to miesięcznie 4,5-5 tys. zł (na czysto już licząc) x 4mc = 18-20 tys. lekką ręką i tak rotacyjnie jeździć do pracy sezonowej za granicę co wakacje to co zarobisz przez wakacje to spokojnie wystarczy Ci i na akademik i na życie

Akademik ile może kosztować? moja sis płaci chyba 250 zł góra 300 zł to rok akademicki 3 tys. zł Życie? 1 tys./mc a co stać Cię będzie razem 13 tys.

Phi.. jeszcze ile Ci zostanie

W Twoim wypadku Tylko zagranica Rozglądaj się w internecie, popytaj znajomych.

---------- Dopisano o 04:07 ---------- Poprzedni post napisano o 04:05 ----------



Łoo boziu ale drożyzna ja bodajże 6 gr/stronę płaciłem jak studiowałem

---------- Dopisano o 04:11 ---------- Poprzedni post napisano o 04:07 ----------



Wybacz ale kto kupuje nowe książki na studiach?

Wiesz, weź pod uwagę, że jak już będzie na studiach, to będzie miała miesiąc - dwa (maks! zakładając to, że będzie zdawac wszystko w pierwszym podejsciu) wakacji. Bo co roku na medycynie jest miesiąc praktyk (i za praktyki nikt nie płaci studentowi - mówię, bo wiem, ze na innych kierunkach znajomi na praktykach zarabiają ). Ale na ten rok - jak najbardziej dobry pomysł
I ja tak mam
Ja. Niektóre książki muszą być w nowym wydaniu, a w bibliotece jest np. 10 egzemplarzy. Jeśli do tego dochodzi jeszcze to, że wiem, ze tej książki poużywam jeszcze i po studiach, to kupuję nową- np. ostatnio wydałam prawie 200zł na ksiażkę o intensywnej terapii -> niby też na jeden semestr, ale wiem, ze po studiach tez nie raz i nie dwa do niej zajrzę. Chociaż zazwyczaj ksero + bindowanie.

---------- Dopisano o 08:57 ---------- Poprzedni post napisano o 08:56 ----------

[1=8c9538aac29bb5fbc2d31b2 aac28a8f9b62d5c74_6584d26 7571b8;31545329]Jak nie ma w bibliotece i z kasą na ksero też krucho, to można uczyć się w czytelni. Np. na UM w Poznaniu jest otwarta bodajże od 7 do 22, więc jest mnóstwo czasu na naukę.[/QUOTE]

gorzej jak w bibliotece jest też 1 egzemplarz (u mnie to nie wiem czemu bardzo popularne), a takich chętnych jest kilku ale zasadniczo to dobry pomysł, szczególnie na weekendy; u mnie biblioteka też długo otwarta


Autorko, na którą uczelnię się wybierasz?

[Mojwa]

Akademik ile może kosztować? moja sis płaci chyba 250 zł góra 300 zł to rok akademicki 3 tys.

Mój kolega płacił niecałe 200 złotych za akademik...
1000 złotych na życie to już całkiem spore kalkulacje :P

Generalnie pomysł z wyjazdem jest bardzo dobry, bo o drugi rok zaczniesz się martwić po pierwszym - a może wtedy sytuacja rodziców będzie lepsza itp?

[Kaja-ja]

Pomysł z wyjazdem do pracy bardzo dobry.
Spięcie pośladów do nauki na pierwszym roku niezły. Ale co do tego stypendium rektora pożal się Boże dla najlepszych studentów to bym tak entuzjastycznie nie podchodziła. Ja dostałam teraz dopiero, na 5 roku, a to i tak głównie dzięki mojej pani promotor. Średnią miałam dobrą, ale biorąc pod uwagę, że stypendium dostaje tylko 10% studentów na roku, to bardzo się liczą tzw. "osiągnięcia". W moim przypadku pani promotor zadbała o dwie moje publikacje na jakiejś konferencji międzynarodowej. Bez tego mogłabym pomachać stypendium na do widzenia. Dlatego po pierwszym roku przypuszczam, że ciężko o to stypendium... ale jeśli średnia będzie bardzo dobra, to kto wie
No i kasa wcale nie jest jakaś fenomenalna. Natomiast w połączeniu z socjalnym to już jest 1000zł, więc już bardzo dobrze według mnie.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez normalnyFacet

Dziewczyno...

Jedź do Niemiec czy tam Norwegii. Cena w zwykłym zbieractwie owoców to miesięcznie 4,5-5 tys. zł (na czysto już licząc) x 4mc = 18-20 tys. lekką ręką i tak rotacyjnie jeździć do pracy sezonowej za granicę co wakacje to co zarobisz przez wakacje to spokojnie wystarczy Ci i na akademik i na życie

Akademik ile może kosztować? moja sis płaci chyba 250 zł góra 300 zł to rok akademicki 3 tys. zł Życie? 1 tys./mc a co stać Cię będzie razem 13 tys.

Phi.. jeszcze ile Ci zostanie

W Twoim wypadku Tylko zagranica Rozglądaj się w internecie, popytaj znajomych.

Wybacz ale kto kupuje nowe książki na studiach?

-> slowo klucz- praktyki wakacyjne. miesiac wyciety z zyciorysu, wiec przy sporej mobilizacji to tylko 2 miesiace pracy
-> cena akademikow zalezy od miasta, sa i takie, gdzie nie uswiadczysz miejsca w pokoju za mniej niz 400zl.
-> ja kupuje ksiazki, przynajmniej niektore, bo wiem, ze mi sie moga pozniej przydac.

[tusiamar]

Napisane przez b_blue

Piszę tu po to, bo chyba chcę się po prostu wygadać. Ewentualnie spytać się bardziej zaradnych życiowo osób co by zrobiły na moim miejscu.

Sytuacja wygląda tak. Na początku liceum zachciało mi się studiować medycynę. Poszłam do biologiczno - chemicznej klasy, potem było kilka zmian w planach na życie, w wakacje stwierdziłam, że medycyna to jednak to. Obecnie jestem w klasie maturalnej, chodzę na różne zajęcia, siedze cały czas w książkach, no staram się i myślę, że jakieś tam szanse miałabym żeby się dostać.

Dzisiaj rozmawiajac z tatą kolejny już raz przeżywałam te studia, opowiadałam jak ostatnio z koleżankami orientowałyśmy się w cenach mieszkań i tak dalej. W pewnym momencie tata mi przerwał i powiedział, że te moje studia stoją pod znakiem zapytania, bo zwyczajnie nie mają pieniędzy i nie wiadomo jak to będzie w najbliższym czasie. Poczułam się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody.
Ja wiem, nie mogę mieć do nikogo pretensji, bo to nie jest wina rodziców. Jest mi po prostu smutno Marzyłam o tym, starałam się, a teraz tak sytuacja wygląda...
Nie wiem, czuje się jakby ta cała moja nauka sensu nie miała, bo przecież i tak nigdzie nie pójde...

Myślałam dużo o tym i nie wiem co robić. Praca i zaoczne studia odpadają bo po prostu ich nie ma.
Może zrobić sobie rok przerwy, pójść gdzieś do pracy i chociaż właśnie na jeden rok studiów sobie zarobić... Ale co potem?

A co Wy o tym myślicie? Nie chciałabym rezygnować ze swoich marzeń, tylko mam teraz mętlik w głowie i nie wiem za bardzo jak mogę je realizować w takiej sytuacji.

Hmmm, jeśli bardzo o tym marzysz, to z marzeń nie rezygnuj. Po maturze poszukaj pracy. Wiadomo nie będą to kokosy, ale może coś się uda zarobić, choć sama wiem, że po maturze to ciężko. Sama zarabiałam 6 zł za godzinę aczkolwiek to było parę ładnych lat temu. A teraz z pracą jeszcze gorzej. No ale załóżmy, że coś znajdziesz i popracujesz. Troszkę już zarobisz Jeśli będzie mało, to możesz faktycznie zawiesić edukację na rok i przez rok pracować i odłożyć na studia i na ewentualne wynajęcie mieszkania. Nie masz niestety wyboru, bo jak sama mówisz, studiów zaocznych medycznych po prostu nie ma, aczkolwiek to chyba na szczęście przyszłych pacjentów
Można przyoszczędzić na mieszkaniu szukając miejsca w akademiku, można nie kupować wszystkich książek, można wypożyczać, albo złożyć się z koleżanką po połowie - ja tak praktykowałam. Potem z nauka do egzaminów ciężej, ale można się dogadać. A rodzice pewnie będą w jakimś stopniu mogli Ci pomóc, może nie to, że będą wszystko sponsorować, ale stówkę czy dwie zawsze może znajdą.