Czy kupno mieszkania to konieczność?

[Ruwi]

Cześć dziewczyny, proszę o obiektywne spojrzenie na sprawę
Mam 23 lata, kończę studia, w związku na razie bez ślubu. Oboje pracujemy.
Od jakiegoś czasu dręczy mnie myśl o mieszkaniu. Obecnie wynajmujemy od zaufanej osoby, mieszkanie jest w bardzo dobrej lokalizacji (choć miasto jest na tyle małe, że nie ma to aż takiego znaczenia), jednak jest, z tzw. "wielkiej płyty", bodajże lata 70. Mimo to bardzo dobrze nam się tu mieszka, stosunkowo niewielkim kosztem je wyremontowaliśmy i urządziliśmy. Mamy tu pełną swobodę, właściciel za granicą, być może kiedyś będzie sprzedawał to mieszkanie. Nie daje mi jednak spokoju myśl, że może jednak lepiej kupić coś własnego, głównie przez presję otoczenia - a tu ktoś się pobiera i kupuje, inny dostał od rodziców w prezencie. Generalnie wynajmowanie uważane jest za bezsensowne, bo płaci się obcemu, kiedy można by spłacać swoją własność. Przez to dręczy mnie poczucie, że z każdą chwilą, kiedy mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu, tracę pieniądze i czas, o które mogłabym się przybliżyć do spłacenia kredytu.
Do tej pory kredyty źle mi się kojarzyły, nigdy żadnego nie brałam, podobnie unikam zakupów na raty. Wolę oszczędzać (głównie poprzez zwiększanie zarobków, bo w codziennych sprawach czasem ciężko mi sobie odmawiać). Cenię sobie wolność, swobodę i brak zobowiązań. Przy większych wydatkach zawsze mogłam "pożyczyć" z własnych oszczędności. Posiadane pieniądze zresztą i tak planuję przeznaczyć na inny cel, więc na chwilę obecną ewentualny wkład własny praktycznie zerowy. Myślę też, że w przyszłości moja sytuacja finansowa będzie się tylko poprawiać, moja kariera zapowiada się optymistycznie
Czy naprawdę kupno mieszkania to taki mus? Czy bardzo jestem stratna na tym, że jednak wynajmuję? Nie wiem nawet, czy nie będę chciała się przeprowadzić do większego miasta, a może zamiast mieszkania kiedyś będę wolała dom. Pytanie, czy takie zwlekanie z decyzją nie jest marnowaniem pieniędzy?

[amru]

Policz sobie, ile płacisz co miesiąc za to, że możesz mieszkać w tym cudzym mieszkaniu i zobaczysz, ile tracisz. Logiczne jest, że lepiej mieć coś swojego, bo spłacasz swoje i potem masz swoją własność. Chcesz mieszkać w domu? Sprzedajesz mieszkanie i wpada plus minus 200 000 zł, czyli spory zastrzyk gotówki na wykończenie budowy. Oczywiście kredyt boli, bo dużo tracisz przez odsetki. Ale nie aż tyle, ile na wynajmie, przynajmniej wg mnie.

[daydreaming_]

Napisane przez Ruwi

Cześć dziewczyny, proszę o obiektywne spojrzenie na sprawę
Mam 23 lata, kończę studia, w związku na razie bez ślubu. Oboje pracujemy.
Od jakiegoś czasu dręczy mnie myśl o mieszkaniu. Obecnie wynajmujemy od zaufanej osoby, mieszkanie jest w bardzo dobrej lokalizacji (choć miasto jest na tyle małe, że nie ma to aż takiego znaczenia), jednak jest, z tzw. "wielkiej płyty", bodajże lata 70. Mimo to bardzo dobrze nam się tu mieszka, stosunkowo niewielkim kosztem je wyremontowaliśmy i urządziliśmy. Mamy tu pełną swobodę, właściciel za granicą, być może kiedyś będzie sprzedawał to mieszkanie. Nie daje mi jednak spokoju myśl, że może jednak lepiej kupić coś własnego, głównie przez presję otoczenia - a tu ktoś się pobiera i kupuje, inny dostał od rodziców w prezencie. Generalnie wynajmowanie uważane jest za bezsensowne, bo płaci się obcemu, kiedy można by spłacać swoją własność. Przez to dręczy mnie poczucie, że z każdą chwilą, kiedy mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu, tracę pieniądze i czas, o które mogłabym się przybliżyć do spłacenia kredytu.
Do tej pory kredyty źle mi się kojarzyły, nigdy żadnego nie brałam, podobnie unikam zakupów na raty. Wolę oszczędzać (głównie poprzez zwiększanie zarobków, bo w codziennych sprawach czasem ciężko mi sobie odmawiać). Cenię sobie wolność, swobodę i brak zobowiązań. Przy większych wydatkach zawsze mogłam "pożyczyć" z własnych oszczędności. Posiadane pieniądze zresztą i tak planuję przeznaczyć na inny cel, więc na chwilę obecną ewentualny wkład własny praktycznie zerowy. Myślę też, że w przyszłości moja sytuacja finansowa będzie się tylko poprawiać, moja kariera zapowiada się optymistycznie
Czy naprawdę kupno mieszkania to taki mus? Czy bardzo jestem stratna na tym, że jednak wynajmuję? Nie wiem nawet, czy nie będę chciała się przeprowadzić do większego miasta, a może zamiast mieszkania kiedyś będę wolała dom. Pytanie, czy takie zwlekanie z decyzją nie jest marnowaniem pieniędzy?

Moim zdaniem wynajmowanie mieszkania, kiedy ma się odłożone pieniądze albo zdolność kredytową na kupienie własnego mieszkania lub domu to marnowanie pieniędzy. Często jest tak, że czynsz który płaci się właścicielowi to kwota raty kredytu albo nawet i więcej.
Co do pogrubionego - mieszkanie można zawsze sprzedać, kiedy się będzie chciało kupować dom lub w razie ewentualnej przeprowadzki do innego miasta.
Jeśli Ci odpowiada wynajmowanie mieszkania to nie widzę problemów.

[Rena]

a co Twoj facet na to wszystko? mieszkacie razem i powinien sie wypowiedziec.

Envoyé depuis mon GT-S5839i avec Tapatalk

[Ruwi]

Napisane przez Rena

a co Twoj facet na to wszystko? mieszkacie razem i powinien sie wypowiedziec.

Podobnie jak ja nie chce się na razie pakować w kredyt, ale ogólnie chyba nie przejmuje się tym wszystkim tak jak ja.

A co do ewentualnej sprzedaży po zmianie planów, w teorii nieźle, ale w przyszłości ceny mieszkań mogą spaść.

[dezire]

też miałam mnóstwo obaw przed pakowaniem się w kredyt i wolałam wynajmować. W końcu nas też sytuacja zmusiła. i ? jestem bardzo zadowolona. Swoje mieszkanie, urządzone tak jak chce - a rata jest niższa niż wynajem.

[Lexie]

Oczywiście, że nie jest to konieczność - ale wynajmując nie przybliża się nijak do własnego mieszkania, więc wiele osób woli już wziąć ten kredyt gdy ich na niego stać i spłacać własne.
My główne opłaty - ratę kredytu+czynsz w nowym mieszkaniu - będziemy mieć takie same jak teraz, gdy wynajmujemy.

[_chocolate]

a ja bym się wstrzymała na Twoim miejscu, jeśli dobrze Ci się mieszka i jeśli zakładasz w przyszłości przeprowadzkę do dużego miasta - zależy o jakiej "karierze" mowa, ale zwykle to jednak duże miasta dają większe możliwości zawodowe.

[Rugla]

Napisane przez Ruwi

Generalnie wynajmowanie uważane jest za bezsensowne, bo płaci się obcemu, kiedy można by spłacać swoją własność. Przez to dręczy mnie poczucie, że z każdą chwilą, kiedy mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu, tracę pieniądze i czas, o które mogłabym się przybliżyć do spłacenia kredytu.

Nie zawsze zakup mieszkania jest lepszy od wynajmu. Na przyklad u mnie w miescie ceny spadaja od ponad roku i wedlug ostatnich prognoz w ciagu kolejnych dwoch czy trzech lat maja jeszcze spasc nawet 10-15%. Dlatego ja osobiscie jeszcze sie wstrzymuje z zakupem, mimo iz bardzo chcialabym juz mieszkac "na swoim". Niestety, po dokladnych przeliczeniach bardziej oplaca mi sie dalej oszczedzac pieniadze i lokowac je w korzystniejszy sposob dopoki ceny nieruchomosci sie nie unormuja. Udalo mi sie znalezc mieszkanie za dosyc przystepna cene, wiec jakos daje rade przebolec to slawetne "napychanie komus kieszeni". Wole to niz znalezc sie w sytuacji siostry znajomej, ktora kupila mieszkanie u szczytu cen, po trzech latach sprzedala bo przeprowadzala sie za praca do innego miasta i po oddaniu bankowi pieniedzy ze sprzedazy ma jeszcze kilkadziesiat tysiecy do splaty za lokal, ktorego juz nie jest wlascicielka.

Dlatego przemysl sobie dobrze co jest najlepsze dla Twojego stylu zycia, planow na przyszlosc i mozliwosci finansowych. Nie ma sensu kupowac tylko dlatego, ze "wszyscy" tak robia.

[Rena]

trudno powiedziec co jest korzystniejsze. Zalezy jak teraz dzielicie sie kosztami najmu, czy chcesz brac kredyt na siebie a facet bedzie u Ciebie mieszkac i wiele innych kwestii na ktore nie musisz na odpowiadac.

Co do kariery to zalezy np lekarze i farmaceuci sa bardzo poszukiwani na prowincji. Weterynarz to juz glownie kariera na wsi chyba ze komus wystarczy szczepienia salonowych pieskow.

[paula78]

Mając 23 lata, koniec studiow z pewnoscią nie doradzałabym brania mojemu dziecku kredytu-chyba, że miało by super, pewną pracę i pensje pozwalająca żyć bez odmawiania sobie na cokolwiek.

Nie bawilabym sie w spekulacje cen bo zyjesz tu i teraz i zaden specjalista nie da ci gwarancji na spade/wzrost cen.

Jakoś na zachodzie mlodzi wynajmują, tylko u nas trzeba miec swoje, najlepiej dom na wsi.

[lwuska55592]

Wypisz sobie wszystkie za i przeciw. Ja z moim M bierzemy kredyt i kupujemy swoje co prawda 50 m ale wystarczy. My wolimy spłacać swoje niż komuś napychać kieszenie.
To jest decyzja na x lat więc nie ma co pochopnie podejmować decyzjii.

[kajankas]

Cóż... wynajmując wrzucasz pieniądze komuś, a nic z tego nie masz. Mając ten kredyt jednak spłacasz to mieszkanie i za jakiś czas będzie Twoje. Nigdy nie wynajmowaliśmy mieszkania. Ale np. zamiast kupować mieszkanie w Wawie, wybraliśmy Akacjową Aleję w Radzyminie i to nam dało ponad 100 tysięcy oszczędności. Na pewno kluczowe jest posiadanie wkładu własnego, a przy MDM w zasadzie większość odsetek pokrywa państwo.

[Rena]

Napisane przez paula78

Jakoś na zachodzie mlodzi wynajmują, tylko u nas trzeba miec swoje, najlepiej dom na wsi.

to nie prawda, mieszkam w Paryzu i tu pelno jest Francuzow z prowincji, ktorym marzy sie kupno wlasnego m a najlepiej domu tylko nikt im nie zezwala na budowe kolo louvru czy notre dame, bo jakby tylko mogli to by jeszcze dzisiaj zwiezli cegly na fundament.

Envoyé depuis mon GT-S5839i avec Tapatalk

[Ilsa Lund]

Może teraz Cię stać na wynajem ale na emeryturze chyba będzie z tym trochę gorzej ? Lepiej mieć własne

[kajankas]

Emerytura... kto jej dożyje... Pasowało by się w życiu czegokolwiek dorobić, choćby dla dzieci, a żyjąc nieustannie na wynajmie tak na prawdę nie mamy niczego na własność. Wiadomo, że spłata kredytu może zajmować nawet i 30 lat, ale mimo wszystko dla większości z nas to jedyne rozwiązanie.

[Rugla]

Napisane przez lwuska55592

Ja z moim M bierzemy kredyt i kupujemy swoje co prawda 50 m ale wystarczy. My wolimy spłacać swoje niż komuś napychać kieszenie.

Ale wiesz o tym, ze splacajac kredyt napychasz bankowi kieszenie? Tylko dlatego, ze placac comiesieczna rate nie masz przed oczami twarzy konkretnej osoby nie znaczy, ze nie wyrzucasz pieniedzy w bloto.

Napisane przez Rena

to nie prawda, mieszkam w Paryzu i tu pelno jest Francuzow z prowincji, ktorym marzy sie kupno wlasnego m a najlepiej domu tylko nikt im nie zezwala na budowe kolo louvru czy notre dame, bo jakby tylko mogli to by jeszcze dzisiaj zwiezli cegly na fundament.

Tylko roznica w Paryzu jest taka, ze nikt w wieku 23 lat, konczac dopiero studia, nie pakuje sie w kredyt na mieszkanie. Wszyscy ktorych znam dopiero w okolicach 30-tki albo i dobrze po zaczeli sie nad tym zastanawiac. Dwudziestoparolatki jak jeden maz zamieszkuja chambre de bonne (dobrze jak ma z 15 m2, to juz luksus) i zyja sobie calkiem spokojnie wynajmujac.

[Ilsa Lund]

Napisane przez Rugla

Ale wiesz o tym, ze splacajac kredyt napychasz bankowi kieszenie? Tylko dlatego, ze placac comiesieczna rate nie masz przed oczami twarzy konkretnej osoby nie znaczy, ze nie wyrzucasz pieniedzy w bloto.

To na tej zasadzie kupując na raty pralkę wyrzucam pieniądze w błoto bo po co mi sprzęt na własność jak można iść za 14 zł zrobić pranie w samoobsługowej pralni

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Napisane przez Rugla

Ale wiesz o tym, ze splacajac kredyt napychasz bankowi kieszenie? Tylko dlatego, ze placac comiesieczna rate nie masz przed oczami twarzy konkretnej osoby nie znaczy, ze nie wyrzucasz pieniedzy w bloto.

Ale na końcu tej drogi jest własne mieszkanie, a na końcu wynajmu jest tylko ślepa uliczka.

Bardzo ciekawa teoria z tym, że MDM to pokrycie większości odsetek.

[dezire]

Napisane przez Ilsa Lund

To na tej zasadzie kupując na raty pralkę wyrzucam pieniądze w błoto bo po co mi sprzęt na własność jak można iść za 14 zł zrobić pranie w samoobsługowej pralni

nie no do końca. Kupując pralke na raty to raczej koszt kredytu niewielki. A koszt kredytu hipotecznego to drugie tyle czyli np. 200 000.

Dla mnie argumentem jest własnie to że rata kredytowa jezt niższa niz wynajem - stąd lepiej płacić bankowi, który na końcu drogi mieszkanie nam odda

Straszne jest to, że AŻ tyle trzeba oddawac bankowi - ale to np rola rządu, żeby banki nie mogły narzucać chorych marży, albo absurdalnych koszów dodatkowych typu miliona ubezpieczeń.

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Napisane przez dezire

Dla mnie argumentem jest własnie to że rata kredytowa jezt niższa niz wynajem - stąd lepiej płacić bankowi, który na końcu drogi mieszkanie nam odda

Niektórzy i tak uważają, że lepiej jest łożyć na czyjeś kapcie niż wstrętnemu bankowi odsetki płacić. Mimo, że wychodzi to taniej albo porównywalnie.

Ostatnio nawet spotkałam się ze stwierdzeniem, że lepiej wynajmować przez 8lat mieszkanie i w tym czasie odkładać forsę, a potem kupić mieszkanie bez kredytu, niż wziąć od razu kredyt. Argumentem było to, że po 8 latach na pewno nie uda się spłacić kredytu. Trochę tego nie ogarniam, ale co człowiek to opinia.

[Ilsa Lund]

Napisane przez dezire

Dla mnie argumentem jest własnie to że rata kredytowa jezt niższa niz wynajem - stąd lepiej płacić bankowi, który na końcu drogi mieszkanie nam odda

To zależy - masz całkowitą rację jeżeli chodzi o kredyty które ludzie biorą na 30 lat i oddają drugie tyle Ale już biorąc ratę 3 tysiące można spłacić 200 tysięcy w 7 lat i mieć spokojną głowę a odsetek zapłacić znacznie mniej

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Napisane przez Ilsa Lund

To zależy - masz całkowitą rację jeżeli chodzi o kredyty które ludzie biorą na 30 lat i oddają drugie tyle Ale już biorąc ratę 3 tysiące można spłacić 200 tysięcy w 7 lat i mieć spokojną głowę a odsetek zapłacić znacznie mniej

Szczerze mówiąc to rzadko kogo stać na taką ratę. Chyba, że jest biedny jak Cichopek.
Poza tym ludzie, których stać na taką ratę mogą sobie również pozwolić na dużo droższe wynajmowanie.

[Rugla]

Napisane przez Ilsa Lund

To na tej zasadzie kupując na raty pralkę wyrzucam pieniądze w błoto bo po co mi sprzęt na własność jak można iść za 14 zł zrobić pranie w samoobsługowej pralni

Nigdzie tak nie twierdzilam. Sama kredytu nie unikne. Tylko nie lubie kiedy ludziom wydaje sie, ze banki pozyczaja za darmo. Moze i lepiej placic instytucji bez twarzy niz wlascicielowi mieszkania ktore wynajmujemy, aczkolwiek wciaz sa to pieniadze wyrzucone w bloto.

[1=a79790139dd0658ebd8b23c e8e3846ca00e1de31_65bd820 1a8975;49029998]Ale na końcu tej drogi jest własne mieszkanie, a na końcu wynajmu jest tylko ślepa uliczka.[/QUOTE]

Zgadzam sie. Niemniej jednak zawsze bede twierdzic, iz niektore opcje tymczasowego wynajmu sa lepsze niz kredyt na cale zycie.

Napisane przez dezire

Dla mnie argumentem jest własnie to że rata kredytowa jezt niższa niz wynajem - stąd lepiej płacić bankowi, który na końcu drogi mieszkanie nam odda

W tej konkretnej sytuacji czemu nie, tylko dla wlasnego spokoju lepiej wtedy nie myslec ile sie splacilo odsetek. I miec nadzieje na 30 lat finansowej pomyslnosci.

[1=a79790139dd0658ebd8b23c e8e3846ca00e1de31_65bd820 1a8975;49030398]Ostatnio nawet spotkałam się ze stwierdzeniem, że lepiej wynajmować przez 8lat mieszkanie i w tym czasie odkładać forsę, a potem kupić mieszkanie bez kredytu, niż wziąć od razu kredyt. Argumentem było to, że po 8 latach na pewno nie uda się spłacić kredytu. Trochę tego nie ogarniam, ale co człowiek to opinia.[/QUOTE]

Przy takim okresie wynajmowanie moze teoretycznie byc lepsze, ale nie z tym argumentem. Znam kilka osob, ktore w 8 lat splacily swoj kredyt mieszkaniowy.

[Ruwi]

Dziękuję bardzo za tyle odpowiedzi! Właściwie to nie uściśliłam jednej kwestii, nie jestem przeciwna kredytowi w ogólności, wątpliwa jest jedynie dla mnie branie kredytu na start, w młodym wieku. Myślę, że przed emeryturą na pewno warto mieć coś swojego, ale to niekoniecznie oznacza, że mając dwadzieścia kilka lat pierwszą rzeczą, którą się zrobi będzie branie kredytu... Ale może się mylę.

Sent from my RM-846_eu_poland_364 using Tapatalk

[Rena]

Napisane przez Rugla

Ale wiesz o tym, ze splacajac kredyt napychasz bankowi kieszenie? Tylko dlatego, ze placac comiesieczna rate nie masz przed oczami twarzy konkretnej osoby nie znaczy, ze nie wyrzucasz pieniedzy w bloto.



Tylko roznica w Paryzu jest taka, ze nikt w wieku 23 lat, konczac dopiero studia, nie pakuje sie w kredyt na mieszkanie. Wszyscy ktorych znam dopiero w okolicach 30-tki albo i dobrze po zaczeli sie nad tym zastanawiac. Dwudziestoparolatki jak jeden maz zamieszkuja chambre de bonne (dobrze jak ma z 15 m2, to juz luksus) i zyja sobie calkiem spokojnie wynajmujac.

Polacy szybciej zakladaja rodziny to i szybciej szukaja lokum na stale.
A kolo 30stki to tez na samym mysleniu czesto sie konczy. Spokojnie to chyba ostatni epitet jaki pasuje do tej sprawy. To jest jeden z goretszych tematow tutaj.

Envoyé depuis mon GT-S5839i avec Tapatalk

[Rugla]

Napisane przez Rena

Spokojnie to chyba ostatni epitet jaki pasuje do tej sprawy. To jest jeden z goretszych tematow tutaj.

Co masz na mysli? Wiem, ze media trabia na prawo i lewo o crise du logement itd. ale z wlasnego doswiadczenia i obserwacji moich znajomych ja tego nie widze, a mieszkam w Paryzu juz prawie 7 lat.

[iizabelaa]

Ja myślę, że masz czas na takie decyzje, nie pakuj się w coś co do czego masz wątpliwości.

Poza tym wspólny kredyt z facetem to decyzja podobna do ślubu Tak półżartem.

[Rena]

Napisane przez Rugla

Co masz na mysli? Wiem, ze media trabia na prawo i lewo o crise du logement itd. ale z wlasnego doswiadczenia i obserwacji moich znajomych ja tego nie widze, a mieszkam w Paryzu juz prawie 7 lat.

dla studenta czy osoby mlodej po studiach chambre de bonne to nie jest takie zle rozwiazanie, zwlaszcza jak to typ imprezowicza a nie domatora. Wpadnie na chwile sie przebrac, zostawic ksiazki odgrzeje cos do jedzenia w mikrofali i juz leci do galerii, kina czy na spotkanie. Liczy sie bliskosc centrum na nie metraz wtedy.

Aczkolwiek nie slyszalam by ktos wozek z dzieckiem na 7 pietro poddasze bez windy wnosil i wcisnac probowal lozeczko w 10m2.

Takze potrzeba stalego powaznego lokum pojawia sie czesto w zwiazku z planami rodzinnymi obecnymi lub przyszlymi. Zobacz ze nawet te polskie programy nazywaja sie rodzina na swoim a nie student na swoim, jedna dziewczyna wprost pisze ze to dla dzieci trzeba kupic etc.

No chyba ze Twoje zycie towarzyskie to z parapetowki na parapetowke gdzie z butelka szampana swietujecie kolejny zakup 100m2 kolo pantheonu.

Envoyé depuis mon GT-S5839i avec Tapatalk

[kajankas]

Podstawa przy kupowaniu mieszkania to oczywiście wkład własny. Im więcej masz tego wkładu, tym krócej spłacasz zobowiązanie, a to kluczowe, prawda? My najpierw chcieliśmy zgromadzić odpowiedni wkład własny. Ale wiadomo - niektórzy są tacy, że jeśli mają kasę to starają się jej jak najbardziej pozbyć.