2008-07-25, 13:03 | #31 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 351
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
.
Edytowane przez jennylo86 Czas edycji: 2011-04-10 o 00:06 |
2008-07-25, 13:31 | #32 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 3 634
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Ale jesteście niesprawiedliwe dziewczyny...
Przecież ona wyraźnie pisze że nie chce rad w stylu "uciekaj od niego". Ja tam ją rozumiem, mój TŻ też nie jest bogatym, wykształconym i z idealnej rodziny, ale go Kocham i za nic nie zamieniłabym go na żadnego innego. Mój TŻ też ma podstawowe wykształcenie pracuje za marne grosze, a jego rodzina też jest dosyć nietypowa. Ale wspieram go na każdym kroku, najpierw wyciągnęłam go z picia, teraz czasem jak to każdy okazjonalnie sięga po piwo co najwyżej. Teraz spowrotem wrócił do nauki, dąży dzielnie żeby zdobyć średnie, ja też mu pomagam w robieniu np prac domowych. I jakoś to będzie, a tyle razy się nasłuchałam od rodziny czy przyjaciółek, nawet prawie obcych znajomych "dziewczyno przecież co on Ci da, znajdź sobie takiego co ma zawsze pełny portfel, świetne stanowisko, jesteś młoda, ładna, napewno ktoś się znajdzie" i wiecie co? Bolały mnie te słowa, nie chciałam być z kimś dla kasy. W takich momentach miałam wrażenie że te wszystkie osoby wogóle nic o mnie nie wiedzą że zostałam sama. Dlatego ja myślę że warto walczyć jak się kogoś kocha... tylko jedyne co to dopóki by się nie unormowało to ślubu bym nie brała... P.S:chciałam dodać że mój TŻ jest naprawdę dobrym, czułym i kochającym facetem, a uczucia w życiu cenię najbardziej, dlatego nie chciałam słuchać takich rad. |
2008-07-25, 13:42 | #33 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 543
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
A niech z nim będzie,niech czeka na jakąś zmianę,może mu nawet pomagać we wszystkim jak jej to nie przeszkadza TYLKO PO CO ŚLUB? Przecież to poważna sprawa. Nie dość że znają się krótko to jeszcze tyle rzeczy przemawia na niekorzyść tego małżeństwa. A w grę wchodzi jeszcze dziecko,nie ona sama,jako matka potrzebuje wsparcia i pomocy a tu tego nie ma i perspektyw na to również nie. Nie rozumiem skąd się wziął pomysł by wyjść za niego w takiej sytuacji Dlatego nie widzę tu żadnej niesprawiedliwości z naszej strony Agusiu.
|
2008-07-25, 13:48 | #34 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 3 634
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Cytat:
|
|
2008-07-25, 13:51 | #35 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 330
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Agusiu ale Twój mężczyzna chciał się zmienić i pracuje nad sobą fajnie że ma kogoś takiego jak ty! A przyszły mąż forumowiczki o którym jest mowa obiecuje obiecuje i nic (z tego co przeczytałam)! Zero perspektyw!
|
2008-07-25, 13:51 | #36 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 2
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Cytat:
Kiedys byłam w podobnej sytuacji. I może jestem młoda bo dopiero 21 lat ale juz sie troche nauczyłam... Miałam kiedys chłopaka... Ktory również pochodził z takiej rodziny... Byłam z nim prawie rok... Walczyłam zaciekle z moimi rodzicami którzy nie pozwalałi mi sie z nim spotykać... Ale ja byłam zakochana... Jego rodzina to własnie alkoholicy... Ojciec, brat... Całe otoczenie... koledzy... Wiele razy słyszałam o tym że sie zmieni i nie bedzie pił... Ale to tak naprawde bzdury... Pil za moimi plecami, udawał ze jest trzeźwy... Nie pomagały moje kłótnie z nim, rozstania... Rozumię Cie ze sie zakochałas... ja tez go bardzo kochałam... Ale co w przyszłości mógł by mi dac ktoś taki jak on...? Miłośc? Owszem moze i tak ale co z tej miłości skoro ciagle nie miałam jak z nim pogadać, było tyle rzeczy które chciałam z nim robić ale niestety alkohol nie pozwolił... taka osoba ktora widzi swiat przez mgłe i udaje ze wszystko jest ok... Dla mnie jest bez zadnej przyszłości... Moja historia zakończyła się tak że go zostawiłam... Znalazłam nowego chłopaka z całkiem innym spojrzeniem na świat i wiem że juz z tym spedze reszte zycia. Chłopak który ma jakieś cele w zyciu, skończyć szkołe, mieć dobra prace i rodzinę... I być szcześliwym... Nie wiem, rób jak uważasz tylko pamietaj że miłośc jest ważna ale rozsądek też jest ważny... Resztę życia spedzisz z ta osobą... Wybierz jak Ci podpowiada rozsądek... A jeżeli wam sie uda To fajniutko Życzę szczęścia |
|
2008-07-25, 14:00 | #37 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: zielono mi
Wiadomości: 883
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Brry..Az mnie zatrzeslo. I napisze dosadnie: skoro ten Twoj facet jest taki jak go tu nam odmalowalas bo to czemu sama sobie gotujesz pieklo??? Co tam sobie, dziecku???
Po co Ci ten slub??? Myslisz ze po slubie bedziesz miala na Niego wiekszy wplyw? Ze On zmieni sie jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki? NIEPRAWDA! Pamietaj ze kazdy jest kowalem swego losu i kazdy moze siebie i swoje zycie zmienic - oczywiscie ze jedni maja lekki start a inni pod gorke, ale Twoj TZ nie wykazuje zaden woli walki ani o siebie, ani o Ciebie...
__________________
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. Woody Allen
|
2008-07-25, 14:15 | #38 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 3 634
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
no jeśli facet nie chce się zmienić to nikt mu nie pomoże ale ja zrozumiałam ten post troszkę inaczej, no bo mówiła że jak mu pokaże to zrobi, więc wystarczy powiedzieć zamiast np zmyj po sobie naczynia, to zmywaj zawsze po sobie... No i zrozumiałam też że to ona go rozpieszcza, że szykuje mu dokumenty. Nie, szykować powinien on, a ona powinna to tylko ewentualnie sprawdzić żeby się nie martwiła. No ale jeżeli nie może przestać pić no to nie sądzę żeby po ślubie przestał... Oj wszystko można naprawić ale alkoholizm to straszna choroba i rzutuje nie tylko na zachowanie, też na relacje rodzinne, finanse... burzy cały fundament. Tego bym się najbardziej bała...
|
2008-07-25, 14:39 | #39 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: zielono mi
Wiadomości: 883
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Cytat:
A jesli juz ktos decyduje sie walczyc mimo wszystko to niech wlaczy teraz, bez zadnego slubu, ktory ma byc przeciez ukoronowaniem zwiazku i kolejnym etapem bycia razem, a nie poczatkiem walki. Inaczej nic z tego dobrego, moim zdaniem, nie bedzie...
__________________
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. Woody Allen
|
|
2008-07-25, 14:42 | #40 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: To tu...to tam...
Wiadomości: 1 224
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
To nie chodzi o dyskryminacje osób niewykształconych, z patologicznych rodzin czy z problemami, sama nie związałam się z chłopakiem który miał 3 zera na koncie.
Wiem, że autorka wątku nie chciała rad w stylu "rzuć go" ale jakiej innej rady można udzielić obiektywnie spoglądając na ten temat i obraz przyszłego małżonka jaki sama nam zarysowała. Człowiek, który ma tyle problemów na głowie (zakładając, że ma mimo wszytko wiele pozytywnych cech i jest dojrzały) sam powinien zorientować się, że to nie czas na urządzanie wesela a na inwestowanie w siebie, zmiany, rozwój, stabilizację. U Ciebie agusiujnw sytuacja jest inna, oboje walczycie o lepszą przyszłość, nie macie innych zobowiązań. Nie wiem na jakie rady liczy autorka. Rób wszystko za niego, pilnuj na każdym kroku, odetnij go od rodziny a może módl się i licz że wszystko samo w magiczny sposób zmieni się po ślubie? Poza tym miłość nie polega na tym, żeby zmieniać partnera "pod siebie". To odrębna istota, która myśli w swoich własnych kategoriach. Na pewno żadna z nas nie chciałaby żeby partner usilnie próbował zrobić z nas kogoś, kim nie jesteśmy. Albo akceptujemy drugiego człowieka z jego zaletami i wadami albo nie ma sensu się wiązać. Co innego gdyby ten facet sam dostrzegł potrzebę zmiany swojego życia, sam wyszedł z inicjatywą i prosił swoją partnerkę o pomoc, wsparcie, wskazówki - ale niestety z tego co napisała Dwakolory wysuwają się inne wnioski, dlatego właśnie nie widzę sensu pobierania się ani bycia z taką osobą (szczególnie gdy w grę wchodzi istota od nas zależna-nasze dziecko!)
__________________
White Lies - Bigger Than Us |
2008-07-25, 14:43 | #41 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 741
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Miłość to za mało aby zbudować związek. To nie bajka disney'a gdzie ona go ratuje przed upadkiem, a on płacze jej w ramię za jej dobre serce. Nie wiem ile twoje dziecko ma lat, ale oczytałam się historii z perspektywy dzieci takich związków. I nic dobrego tam nie było... Jeśli jednak chcesz tak bardzo się poświęcić dla niego to odwołaj ślub i postaw warunki. Przestań go traktować jak dziecko nich sam pokażena co go stać. I wteyd wyjdzie wszystko. Brzydko mówiąc przetestuj go. Nie rób nic za niego, nie gdercz mu za uchem. W końcu jest niby dorosły, więc chyba umie się zając sprawmai pewnymi. Bo jak na razie to go idealnie przyzwyczajasz do nic nie robienia. Aha i serio przmeyśl czy chesz dać dziecku taki obraz. Matka cięzko pracująca, mająca fagasa który w domu nic nie robi i tylo pije.
__________________
_________Po burzy zawsze wychodzi słońce_________ |
2008-07-25, 14:47 | #42 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 15 709
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Cytat:
On nawet nie rozmawia z nią. Odnosze wrażenie ze jest z nią tylko po to zeby go wyręczała we wszystkim- byla sprzataczką, kucharką, szoferem i zapewne kochanką. A dlaczego ona jest z nim?...tego nie jestem w stanie się nawet domyslić.
__________________
|
|
2008-07-25, 14:58 | #43 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 3 634
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
najbardziej mnie jedno zastanawia, skoro u niego w domu jest jak to autorka przedstawiła jak to się mówi smród, brud i nikt o nic tam nie dba to w takich sytuacjach dzieci są właśnie bardziej samodzielne, bo słyszałam że jak rodzice wszystko robią za dziecko to wtedy wyrasta taki książę czy księżniczka... A dzieci z takich jakby to nazwać "patologicznych rodzin" na ogół sobie same radzą w życiu.
|
2008-07-25, 14:58 | #44 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 10 022
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Ja wiem dobrze,że autorka nie chciała takich postów z treścią;zostaw go,on nie jest ciebie wart.Lecz niestety czytając jej posty same nasuwają się takie wnioski.No,bo co miałam(bo nie wypowiadam się w imieniu innych wizażanek) napisać jej,tak kochanienka wyjdz za niego,to zapewne dobry człowiek i po ślubie zmieni się na lepsze.Choć wiadomo,że to nieprawda bo nie widze jego chęci z postów.Zastanawiam się jaka desperacja jest w autorce,że wychodzi za takiego "faceta" za mąż. Moim zdaniem to facet sam,a tylko z jej pomocą musi chcieć się zmienić,a nie ona będzie oddawać całą siebie,a on to bedzie mieć gdzieś.A autorka wątku bedzie cierpieć,bo sie stara a on nadal nic z tego nie robi.Sory,ale ja niewidze tu wspólnej szczęśliwej przyszłości.Nie wiem dlaczego,zastanawiam się czasami dlaczego tak jest,że facet jest do dupy jednym słowem,a dziewczyna stara się o zwiazek by go naprawić,a chyba powinno być odwrotnie. Dziwi mnie to i to bardzo.
|
2008-07-25, 15:08 | #45 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: zielono mi
Wiadomości: 883
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Cytat:
Autorko watku, piszesz ze brzydzis sie domu rodzinnego twojego TZ-eta, pomysl , ze Twoj dom tez tak moze wygladac za pare lat...
__________________
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. Woody Allen
|
|
2008-07-25, 15:16 | #46 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Szczecin... prawie
Wiadomości: 130
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Dziękuję wam wszystkim za zainteresowanie. na początek chcę powiedzieć że historia nie ejst zmyślona. Mało spójna, bo ciężko jest opisać wszystko od początku do końca kiedy ma się milion myśli na sekundę.
Wiedziałam że właśnie tak będą brzmiały wasze odpiwiedzi. Pewnie widząc coś takiego z boku też radziłabym się komuś wycofać. Ale to nie takie proste. Troszkę źle odebrałyście niektóre moje słowa. Ja widzę w moim TŻ wiele zalet np. jest bardzo dobry dla dzieci, opiekuje się moim Kubą bardzo dobrze. Nie jest to tak że ja na siłę szukałam kogoś bo zostałam sama z dzieckiem. Od ojca mojego syna odeszłam 4 lata temu. Na własne życzenie i nigdy nie żałowałam. Nie szukałam kogoś na siłę. Dobrze mi było tak jak było. Co do zajmowania się moim synkiem, to nie boję się zostawiać dziecka z moim TŻ. Pod tym względem jestem go pewna. Jest bardzo troskliwym ojcem. Walczyłam z wieloma kwestiami i wiele udało mi się zmienic- np. mój TŻ od września idzie do liceum zaocznie, przestał przeklinac bo klął jak szewc nawet przy dziecku, nauczył się jak nalezy się zachowywać bo nawet tego te wiedział, nauczył się jak się wyrażać, uspokoił się, przestał się bić bo bardzo to lubił, przestał imprezować, przestał widzieć tlko kolegów, przestał pic- wiem że alkoholikiem jest się do końca życia ale znam ludzi którze z tego wychodzą a mój Tz ma powiedziane że jeszcze łyk alkoholu i się zaszyje. Moj Tz na początku bardzo sie zmieniał z dnia na dzień by,ło widać postępy. Teraz ostatnio stanął w miejscu z tymi staraniami. Ale mam nadzieję że to przejściowe. Są dni w których myślę że on mi zniszczy życie ale sa tez takie kiedy nie wyobrazam sobie siebie bez niego. A co do seksu to napewno nie to mnie przy moim Tz trzyma. Jest mi z nim super w łóżku ale jakoś ostatnio przez to wszystko straciłam ochotę na seks i to jest kolejny powód do kłótni- on zawsze chce a ja mogłabym się w ogóle nie kochać. |
2008-07-25, 15:25 | #47 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 543
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Dwa Kolory,super że odpisałaś. Pozwoliłam sobie przeczytać wszystkie Twoje posty... i nie wiem jak osoba która już tyle przeszła w związkach może decydować się na szybki ślub z osobą o której czasem myśli,"że zniszczy jej życie"? Powiedz,co Cię do tego skłoniło? Nie lepiej ułożyć najpierw wasze wspólne życie,zobaczyć jak on będzie sobie radził ze sobą,jak mu pójdzie z tą szkołą,pracą,abstynencją? Potem ciężko się wycofać i jest coraz trudniej. Czemu tyle ryzykujesz po tym co przeszłaś? Czy to aby nie desperacja,zbyt szybka euforia tym że znalazłaś mężczyznę czułego dla Twojego dziecka? Czy to Ci gwarantuje że będziecie mieli w nim wsparcie?
|
2008-07-25, 15:25 | #48 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 10 022
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Cytat:
|
|
2008-07-25, 15:28 | #49 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Szczecin... prawie
Wiadomości: 130
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Cytat:
Co do nauki to od września mój TŻ idzie do liceum zaocznego. Co do picia to nie mogę powiedzieć że on teraz pije. Pił często i dużo kiedyś, potem gdy mnie poznał było to dla niego niezrozumiałe że można bawić się bez alkoholu. Starał się ale nie wytrzymywał długo. Teraz nie pije. Nie daję mu na to sznsy. Wiem że kiedyś dojdzie do normy i będzie mógł jak każdy wipić piwko. Ale uważam że jeszcze za wcześnie. Radzę sobie jakoś z tym jego piciem ale jeszcze trochę pracy przede mną. Ale wierzę że dam radę. Co do zmian to tak pisałam wyżej on kiedys bardzo się zmieniał widać było efekty. Teraz jakby stanął w miejcu i to mnie przeraża. Nie wiem co zrobić żeby dalej miał taki zapał do mnia jak wcześniej. A co do ślubu, to może i powinnam go przełożyć ale nie znajdę w sobie tyle odwqagi. Nie chcę żeby ślub cokolwiek zmieniał. Dalej będę walczyć, tylko może ja będę trochę spokojniejsza. I zapomniałam napisać jeszcze jednej rzeczy. Ja mam bardzo wybuchwy charakter, jestem nerwowa i krzykliwa. Często mam wrażenie że tym zniechęcam mojego TZ do dalszej pracy nad sobą. On zawsze mówi że nie lubi jak na niehgo krzyczę, ale mnie to przerasta i dlatego tak reaguję. Może zacząć brać jakieś delikatne środki na uspokojenie. Wtedy będę spokojniejsza i może to pomoże. |
|
2008-07-25, 15:32 | #50 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Szczecin... prawie
Wiadomości: 130
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Cytat:
Nigdy nie byłam z nikim dla pieniędzty, bo nawet nie mam takiej potzreby- mam pieniadze i to sporo. Ale nie o to tu chodzi. |
|
2008-07-25, 15:34 | #51 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 543
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Dziwisz się że stanął w miejscu? Przecież za niego wychodzisz,i tak będziesz jego żoną to po co ma się starać? Przykre,ale prawdziwe. Mężczyźni to proste istoty.
|
2008-07-25, 15:36 | #52 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 353
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Poniewaz widzę,że masz ściśle wytyczoną drogę swego postępowania i nie chcesz jej zmienić, wobec tego życzę Ci,żeby racja byla po Twojej stronie,żeby nie sprawdziły się nasze przewidywania.Za osiem dni będę trzymać kciuki za Twoje szczęście.Niech Ci się uda.
__________________
Wszystko co dobre jest nielegalne, niemoralne albo powoduje tycie. |
2008-07-25, 15:40 | #53 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Szczecin... prawie
Wiadomości: 130
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Cytat:
Jeśli chodzi o czułość dla mojego dziecka, to jest to jakiś argument, ale nie to mnie do niego skłoniło. Każdy facet który chciał ze mną być był cudowny dla mojego syna. Po rozstaniu z ojcem kuby byłam z facetem który był równie dobry dla niego. To mi jest jakoś dobrze z nim, choć czasem poprostu nie mam siły i wtedy potrzebuję wsparcia. Atka83- bronię go bo go kocham i dlatego że nie jest do końca tak jak to odebrałyście. Pisałam wczoraj o samych jego wadach, bo na tym miał skupić się mój wątek- chciałam wiedzieć jak mam sobie i jemu pomóc. Po co miałam wtedy pisać o jego zaletach. Poza tym jak ma się problem to nad nim się człowiek zastanawia, a nie nad tym co jest fajne w związku. Ja wierzę że wszytsko będzie fajne, ale muszę jeszcze popracować i musimy się oboje z TŻ postarać. Pytanie jak znaleźć siłe w chwilach załamania i zwatpienia? Jak namówić TŻ do rozmów? Jak siebie uspokoić i nie krzyczeć tyle na niego? |
|
2008-07-25, 15:42 | #54 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 3 634
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
właśnie zastanawiałam się kiedy wreszcie autorka przyłączy się do dyskusji... powiedz dwakolory dlaczego dopiero przed ślubem zaczęłaś się obawiać? Bo wiesz że to decyzja na całe życie i jednak coś tam musi byc nie tak. Pozatym nie rozumiem, w pierwszym poście napisałaś że pije, teraz piszesz że nie. Więc jak to jest?
|
2008-07-25, 15:53 | #55 | |||||
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: zielono mi
Wiadomości: 883
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Cytat:
Nie zmienisz nikogo na sile, a przynajmniej nie na dluzsza mete... Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Przepraszam za to ze pisze tak dosadnie, ale takie sytuacje zawsze podwyzszaja mi cisnienie. Nie moge zrozumiec kobiet, ktore niosa misje ulepszania swoich facetow, ktore brna dalej w pieklo, ktore nie potrafia zadbac o siebie i swoje szczescie...dajcie sobie szanse...
__________________
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. Woody Allen
|
|||||
2008-07-25, 15:59 | #56 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 330
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
dwakolory napisałaś: Wiem że kiedyś dojdzie do normy i będzie mógł jak każdy wipić piwko.
alkoholicy nie dochodzą do takiej normy! bo dla nich normy nie istnieją albo się zapija pałę albo nie! wiesz co ci mogę polecić żebyś weszła na forum rodzin alkoholików albo wybrała się na spotkanie tego typu! Może trochę przejrzysz na oczy! a może ci pomogą! |
2008-07-25, 19:10 | #57 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 17 881
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Cytat:
Jak Ci dziewczyny napisaly: nie bierz slubu, zostaw go, to zaczelo sie wybielanie tz-ta, ze jednak nie jest taki zly. Ok. Tego my nie wiemy, to jaki on naprawde jest, to wiesz tylko Ty. Natomiast ja uwazam, ze ten zwiazek zbytnio obciaza Twoja psychike, Ty juz nie wytrzymujesz i chcesz SZPRYCOWAC SIE TABLETKAMI zeby Ci czasem nerwy nie puscily. A myslalas co to bedzie za 10lat, skoro juz nie dajesz rady? Masz dziecko-Twoja psychika i dobra kondycja jest i bedzie dla niego najwazniejsza. Nie masz odwagi odwolac slubu? Dlaczego? Boisz sie, ze on bedzie zawiedziony? Popatrz ile dla niego poswiecilas do tej pory. Teraz on moglby pokazac Ci ile dla niego znaczysz - poprzez zrozumienie Twojej decyzji. Widze, ze jestes w moim wieku, a masz juz za soba naprawde spory bagaz doswiadczen. A moge zapytac co Twoi rodzice na to wszystko? Jaki maja stosunek do tz-ta i do slubu? Wiedza o jego problemach?
__________________
Lubię siłę czerni,
i nieużywania słów. Wszystkiego, co niezmienne, w nicości za oknem, gdy budzą się mgły... |
|
2008-07-25, 19:56 | #58 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 581
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Cytat:
Tabletki- dokladnie, po roku zwiazku? Po roku to Ty powinnas byc radosna usmiechnieta dziewczyna, wlaszcza ze jestes taka mlodziutka. Szukasz juz ratunku w lekach uspokajajacych, a nie przyszlo Ci do glowy ze to nie Ty powinnas? Kwestia odwolywania slubu- dziewczyny pisza ze odwolaly by wszystko nawet 2 dni przed uroczystoscia. Ja bym uciekla sprzed oltarza i nikt nie moglby miec do mnie pretensji. I uwazam ze moje zycie, moja przyszlosc ( tym bardziej ze masz male dziecko ) jest wazniejsza od nawet najwiekszych pieniedzy wpakowanych w wesele, kiecke itp. Dolaczam sie do pytania, co na to wszystko Twoi rodzice? Domyslam sie ze pochodzisz z innego domu niz Twoj Tz, wiec czy sa zadowoleni z tego jakiego partnera wybrala ich corka? Ale z tego co piszesz Ty sama, odnosze wrazenie ze czegokolwiek bysmy tu nie pisaly- Ty masz juz wyznaczona droge, decyzje juz podjelas. Trzymam wiec kciuki, niech bedzie po Twej mysli
__________________
MY LIFE = MY LOVE |
|
2008-07-25, 20:51 | #59 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: zach-pomorskie
Wiadomości: 812
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Znajdz odwage żeby odwołac ślub, znalazłas ją żeby odejsc od ojca swojego synka, osoby bardzo bliskiej twojemu dziecku,a nie masz odwagi żeby odwołac słub z osobą która nadużywa alkoholu, nei chce z tobą rozmawiać, nie umie o nic zadbac, którą ty musisz sie opiekowac masz w watku bardzo sensowne wypowiedzi, mysle ze powinnas sie zastanowic pomysl jestes młodą kobieta, masz przed sobą cale zycie, skad masz taka pewnosc że sama podołasz obowiązkom życia codziennego.. Piszesz ze myslisz czasami że twój tż moze zniszczyc ci życie, ale nie zapominaj że masz osobe która jest tobie całkowicie podległa, twój synek też na tym bardzo ucierpi ;( i czym on sobie zasłuży na takie życie ??
jesli twój tż wykaże chęc na zmiany, zobaczysz że zmienia sie dla ciebie ,dla was , to na pewno nie bedziesz miała takich wątpliwosci . Po co teraz wam ślub, on nic na lepsze nie zmieni a moze wrecz przeciwnie i wtedy zrujnuje ci tylko życie ..
__________________
'' z życia dużo już wyniosłam więc przestań mnie doświadczać, nie chce tak do końca walki z problemami staczać '' |
2008-07-25, 20:56 | #60 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 8 299
|
Dot.: Moja historia... Jak to znieść?
Cytat:
|
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:57.