Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :) - Strona 40 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem

Notka

Być rodzicem Forum dla osób, które starają się o dziecko, czekają na poród lub już posiadają potomstwo. Rozmawiamy o blaskach i cieniach macierzyństwa.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-01-06, 21:42   #1171
Retyx
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 1
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

To ja naskrobie jak to wygladalo u mnie. To już drugi maluch więc mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać.
Był już tydzień po spodziewanym terminie. Wedle instrukcji mojej ginekolog, jeśli nic się nie wydarzy to miałam stawić się w szpitalu na wywoływanie. I tego właśnie się obawiałam, bo zdawałam sobie sprawę, że taki poród jest bardziej bolesny i dłuższy niż naturalny. To jak wyjazd na turnus wakacyjny same relaksy. Dlatego wcześniej zastosowalam kilka domowych sposobów na wywołanie wilka z lasu. Była herbatka , spacery, trochę wysiłku i ciepłe kąpiele kiedy delikatnie odczuwalam skurcze. Tego wieczora skurcze pojawiły się, ale dość słabe. Podekscytowalam się i od razu lecialam się kąpać by je podkrecic. Nie były mocne, więc polozylam się spać. Be, skutku. Nie mogłam. Poczyalam jeszcze książkę, pospacerowalam z godzinę po pokoju i uznalam, że to już najwyższy czas. Razem z mamą pojechalysmy do MSWiA , to szpital w którym rodzilam pierwszą córkę. Tamten poród odbył się w dobrej atmosferze i czulam, że byłam pod dobra opieką, dlatego bez chwili wahania wybralam to samo miejsce. Oczywiście późną noc, jak za pierwszy! Razem. Na izbie jakoś chyba mi nie uwierzyli niewielkie rozwarcie, nie zwijalam się z bólu. Zostalam na oddziale, miałam pokój sama. Podlaczyli ktg i prognozowali, że może jutro ktoś się mną zajmie a teraz mam iść spać. Przychodziła przesympatyczna mlodziutka położna, chyba była w moim wieku. Aż miód na serce jak się usmiechnela bo od razu razniej się robiło i czulam, że jestem pod czyjąś opieką. Tego mi było trzeba. Czas leciał, a ją spać nie mogłam. Ból stawał się silniejszy. Bardzo chciałam się wyspac by nabrać sił, jednak to okazało się niemożliwe. Dostalam chyba 2 kroplowki przeciwbólowe. Pod ciepłym prysznicem spedzilam łącznie chyba z 3 godzinki . kiedy było już nie do wytrzymania i chodzilam w te i we tę podczas skurczu, wymyslilam (i przynosiło ulgę) że naciskalam na górną część brzucha i jakby wypychalam w dół dzidzie. W ten sposób udało mi się przetrwać bez jękow i krzyków, jedynie z westchnieniami. Głośnymi. Nagle wparowuje młody doktor, dzień doberek zapraszam na fotel, zobacze sobie co tam się dzieje. No i zobaczył. A tam 4,5cm. W głowie tylko myśl, żeby już do przodu ruszyło, bo tam na salce nudy, że hej. No i powiedział to co chciałam usłyszeć - wio na porodowke! Cała uszczęśliwiona ruszam dziarskim krokiem, szybki telefon do mamy, by przyjechała, zawsze jakoś razniej. Z zresztą ktoś musiał trzeźwo patrzeć co się będzie wyprawiac i na pewno nie bylabym to ja.
Idę sobie korytarzem z obstawa, mijam świeżo upieczone mamusie z dzidziusiami w tych pojemniczkach i myślę sobie, że zaraz będę jedną z nich. Nareszcie! No to wchodze do salki, piękna, nowoczesna. Powiem, że całkiem przyjemnie. Kilka formalności z nową położna, która chyba dobrze wypoczela u dopiero do pracy przyszła. Życzliwa choć rzeczowa. Zostalam sama. Boli, że hoho ale trzymam fason bo obiecała m sobie, że tym razem nie będę krzyczeć. Elegancko prysznic, piłka. Ledwo stoję i zastanawiam się dlaczego przy pierwszy m porodzie nikt nie zaproponował, że mogę sobie pod tym prysznicem siedzieć. Przecież to fantastyczne i chyba nawet przyśpiesza całą akcję. W końcu przychodzi mama. W tym samym czasie dostalam papier do podpisania, czy zgadzam się w razie czego na nacinanie. Po trzecim porządny m skurczu podpisał am. Gadu gadu z mamą. Jak fajnie odwrócić uwagę i przez chwilę przestać myśleć o tym że zaraz przyjdzie ten dziad skurcz. Powinni na porodowkach montować TV, serio.
7,5cm i położna zaczęła przychodzić częściej. Zrobiła mi dwa czy trzy razy masaż szyjki. Myslalam, że mnie zabije. Poważnie, miałam ochotę ją zwyzywac, ale wiedziałam ,ZETO może mi pomoc. Jak to cholernie boli! Blagalam o litość hehe a potem od razu wpadalam w smiech. Adrenalina. Pęcherz płodowy też mi przebiła. Super jest to ciepelko. Mile. Potem babka obok zaczęła rodzić i powiedział a, że musi iść ale jak zacznie się coś dziać to mamy dzwonić tym czerwonym guzikiem. Po ok 10-15 minutach od momentu kiedy wyszła zaczęły się moje parte. Normalnie oddechu złapać nie mogłam. I taki śmieszny głos mi się zrobił. Znowu się ucieszylam, ale po skurczu rzecz jasna, bo to już ostatnia prosta. Położna wparowala dała mi kilka instrukcji a po chwili w sali było już z 8 osób łącznie że mną. Same kobietki i lekarz. Strasznie podobny do mojego wujka tak nawiasem i przez to nie mogłam się skupić. Stał niemal przy mojej twarzy. Między skurczami chciałam sobie odpocząć, ale mówił że to przedłuży poród. Ok.a jak trochę krzyknęła m to zaraz że trace siły na krzyki. No nie! ale tak mi było łatwiej trochę, tak mi się wydawało. Zamknęła się .. I wtedy znowu to! Znowu ten masaż! Normalnie myslalam że się posikam. Mamę sciskalam za rękę tak mocno, że chyba paluchy bym polamala, ale dzielna była, nawet nie pisnela. W końcu dzidzia się wyłoniła. Do połowy i oznajmiła m że maja ją wyciągnąć do końca bo ją już sił nie mam hehe no ale nie dało rady. I ostatni raz chlust! I jeeest. Wyszła! Cały czarny lepek, taka maleńka, taka nasza. Rety jakie to było piękne. Nagle wszystko przestało bolec. Miałam ją położona na piersi a moja mama przecięła pępowine. Przykryly nas kocykiem .i sobie odpoczywalysmy. był to ogromny wysiłek. Od razu porobiliśmy też zdjęcia. Od przybycia mojej mamy minęła dokładnie godzina, czyli na sali porodowej byłam dwie i pół godziny, partych miałam 5 minut. Okazało się, że nie peklam, nie miałam żadnych otarc i nie potrzebne były szwy. Myślę, że to dzięki tym bolesnym masazom bo ona jakby tam naciagala. Dzięki temu bardzo szybko wróciłam do formy, nie potrzebowalam niczyjej pomocy, mogłam normalnie chodzić i siadać już parę godzin po akcji. W tym przypadku nie wiem co to polog. Jedzenie i opieka też była na bardzo dobrym poziomie, czulam się jak w prywatnym ośrodku. Do tego mialysmy 'szkolenia' jak opiekować się maluchem, jak dbać, nosić i pani odpowiadała na wszystkie pytania, nawet pozornie głupie, były też babeczki od laktacji. Też mega. Akurat tak się złożyło, że dziewczyna obok miała corcie, która nie chciała pić z piersi i walczyły o to by małą nauczyć. Naprawdę dużo czasu jej poświęciła. Fajnie.
Teraz jak o tym myślę, to szkoda że moja pierwszą ciąża i poród nie wyglądały jak tym razem, choć pewnie nie potrafilabym tego docenić.
Retyx jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-24, 18:42   #1172
gapapl
Przyczajenie
 
Avatar gapapl
 
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 14
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Pierwsze dziecko urodziłam 14 lat temu, drugie 3 lata temu.
Obie córeczki rodziłam naturalnie. Sam poród trwał dosłownie chwilkę
Przy pierwszej poród był wywoływany, żadnych bóli nie miałam. Na łóżku pogodowymi spędziłam ok. 15 minut.
Przy drugiej ciąży było inaczej. Praktycznie całe 9 miesięcy bolał mnie brzuch, bałam się, że gdy nadejdzie czas to nie rozróżnię bóli porodowych . Tak też prawie się stało. Wieczorem byłam na kontroli badanie zapisało nieregularne skurcze. Wróciłam do domu. Było bardzo późno, bolał mnie brzuch. Poszłam pod prysznic i bardzo chciałam zasnąć. Tego dnia naprawdę byłam bardzo zmęczona.Po godzinie zorientowałem się, że skurcze są regularne co 9 minut. Kiedy zdecydowałam, że to chyba już skurcze były co 4 minuty. Bardzo bolały. Pogotowie przyjechało skurcze były co 20 sekund i po drodze do szpitala sprawdzali czy już rodzę. Na salę szybko i po 5 minutach córcią była ze mną.
gapapl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-04-09, 19:47   #1173
studentkapoloznictwa
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1
Smile Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Szanowne Panie,
mam ogromną prośbę, jestem studentką położnictwa i piszę pracę badawczą na temat przygotowania do macierzyństwa, przebiegu porodu i stanu dziecka.
Czy mogła bym poprosić chętne Panie o wypełnienie anonimowej ankiety dostępnej pod linkiem poniżej:
https://docs.google.com/forms/d/1odl...Eq2FU/viewform

serdecznie dziękuje za wypełnione ankiety
Pozdrawiam
studentkapoloznictwa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-04-11, 08:26   #1174
ZamyslonaRoztargniona
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 5 580
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez studentkapoloznictwa Pokaż wiadomość
Szanowne Panie,
mam ogromną prośbę, jestem studentką położnictwa i piszę pracę badawczą na temat przygotowania do macierzyństwa, przebiegu porodu i stanu dziecka.
Czy mogła bym poprosić chętne Panie o wypełnienie anonimowej ankiety dostępnej pod linkiem poniżej:
https://docs.google.com/forms/d/1odl...Eq2FU/viewform

serdecznie dziękuje za wypełnione ankiety
Pozdrawiam
link nie działa
ZamyslonaRoztargniona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-04-13, 00:08   #1175
Michiru
Zakorzenienie
 
Avatar Michiru
 
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Gliwice
Wiadomości: 6 731
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

to ja też naskrobię kilka słów

na mój poród byłam przygotowana (powiedzmy...) jakieś 3tyg przed wyznaczonym terminem, jak to na kontroli usłyszałam od prowadzącego, że już się coś ruszyło i na pewno urodzę wcześniej niż tp. no i tak chodziłam, chodziłam... aż przyszedł dzień wyznaczonego tp. i nic specjalnie się nie działo, wstałam jak zwykle, pies dostał biegunki, więc latałam z nim na spacery rano... jeszcze marcówkom na fb skrobnęłam zawadiacko, która ze mną się tego dnia na porodówkę wybiera aż tu o 11 odeszły mi wody, bez akcji skurczowej. zebraliśmy się z moim ówczesnym tżtem, ojcem dziecka, do szpitala (na piechotę, bo to kilka minut drogi było). papierologia i na porodówkę. a tam ktg, spacery, potem kroplówka z oxytocyną. i tak w kółko. pies miał cały czas biegunkę, więc tż kursował w te i z powrotem. u mnie poza bólami krzyżowymi zupełnie się nic nie działo. wieczorem, jak mnie podpięli pod ktg z tymi krzyżowymi tak ponad godzinę tak spędziłam, bo położna była jedna a rodzących oprócz mnie chyba 4. wszystkie urodziły przed 18, tylko ja zostałam na placu boju. międzyzmiana i trafiłą mi się jakaś...hmm... nie chcę nikogo obrażać, ale z położną, która miała wtedy nockę, zupełnie się nie dogadałam. nie wiem, co to skurcze w sumie, z wyjątkiem tych partych. mnie męczyły tylko straszne bóle krzyżowe, a jak mnie podpinali pod ktg tyle razy i na tyle czasu tak w pewnym momencie sen o aktywnym porodzie prysł, bo już nie byłam w stanie. do wanny weszłam raz i to tak naprawdę zanim się cokolwiek rozkręciło. o znieczulenie prosiłam 3x, ale mi go odmówiono. dostałam gaz "głupiego jasia", po którym miałam jakieś zjazdy i nie pamiętam części porodu, ale pamiętam, że czułam się koszmarnie przez wdychanie tego świństwa. od 23 rodziłam sama (tj z położną), bo tżta wysłałam do domu, bardziej byłą mi szkoda tego futrzaka z biegunką niż mnie,a wątpiłam, by było to mile widziane, by on tak kursował co 30min między domem a szpitalem. męczyłam się całą noc, a położna bardziej mnie denerwowała niż wspierała. i tylko słyszałam, że po co mi znieczulenie i żebym nie przesadzała, bo za chwilę urodzę i będzie po wszystkim. to "za chwilę" nastąpiło dopiero o 4.01 nad ranem. no rzeczywiście... taka dłuższa chwila...

po ponad roku wciąż wspominam to jako koszmar, ale emocje opadły i ból zapomniany. pozostała świadomość, jak było ciężko.
Michiru jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-07-03, 16:29   #1176
Cobra176
Przyczajenie
 
Avatar Cobra176
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 7
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Uwielbiam czytać opisy porodów
Jakie by nie były - zawsze kończyły się ogromnym szczęściem. Będąc w ciąży przeczytałam chyba wszystkie możliwe opisy, nieraz ryczałam i czasami współczułam. Obiecałąm sobie, że i ja kiedyś opiszę swoje zmagania. A były jak datąd 3

Poród pierwszy

16 luty 2007 - dawno temu, wiem ale coś tam jeszcze pamiętam

Termin miałam na 14 lutego. Moja Pani gin poleciła mi zjawienie się się na IP 15-stego, jeśli nic się nie wydarzy. Tak zrobiłam. Najpierw podłączono mnie pod KTG. Pani gin pyta, czy miałam w domu jakieś skurcze. Ja na to, że nie Ona patrzy na odczyt ktg i mówi: "A to teraz pani czuje?" No takie coś to ja miałam czasami - śmieję się. Ona na to, że nie martwi się o mnie, skoro nawet nie wiedziałam, że mam skurcze. Skąd niby miałam wiedzieć, że tępy ból w górze brzucha to skurcz. Przecież to mój pierwszy raz. Ale ucieszyłam się, że nie będzie źle, skoro to są skurcze. Dodam, że wtedy były naprawdę słabe jeszcze Potem podłączyli mnie pod kroplóweczkę wiadomo jaką (ox).
Nie mogłam spać praktycznie całą noc i coś koło 4.00 zaczęły się mocniejsze, regularne skurcze. Chodziłam po schodach, myśląc naiwnie, że będzie lepiej i szybciej. Koło godz 8.00 kazano mi zadzwonić po mężulka. Było 5 cm Chwilkę później połóżna pomogła wejść mi do wanny. Było błogo To ciepło i te bąbelki Wtedy wszedł mąż. Do wanny trafiłam później jeszcze raz, ale wtedy już niewiele pomogło. Dodam, że z każdą godziną myślałam sobie, że gorzej już być nie może i że więcej nie wytrzymam
Pomijając badanka rozwarć, do 10cm doszłam ok godz 14.00. Nagle zebrało się kilka osób... Moja Pani gin, mąż obok mnie, położna i jeszcze ktoś... Przeraziłam się, że już nie ma odwrotu, tak jakby wcześniej był
No to rodzimy. Dałam z siebie wszystko, ból potworny. Krzyczą: przeć. Widzę, że mąż zestresowany bardziej niż ja No dobra, myślę sobie. I daję z siebie wszystko. Po pierwszym parciu mówią, że będą cieli. Przy drugim parciu moja Pani gin nadusiła mi na górę brzucha i było po wszystkim. Byłam zdziwiona, że to już
Patrzę, a oni faktycznie kładą mi na brzuch takie małe, ciepłe coś, co na dodatek na mnie patrzy Patrzę na męża, on mnie całuje i nie mogę oderwać wzroku od tej kruszyny na mojej piersi
Po chwili ją zabrali, a mnie szyli...
Wiki ważyła 3860g i miała 57 cm.
Mało szczegółów bólowych w tym opisie, bo ich po prostu nie pamiętam
c.d. nastąpi

---------- Dopisano o 17:29 ---------- Poprzedni post napisano o 16:35 ----------

Poród drugi

7 maja 2011
Termin miałam na 5 maja. Skurcze dość mocne ale nieregularne miałam od dwóch tygodni. I w dzień i w nocy. Masakra...
6 maja z rana jadę na KTG, potem z południa jadę z wynikami do mojego lekarza. Zdziwiony patrzy na mnie i mówi, że skurczyki takie łądne a ja tu jeszcze siedzę? Skurcze rysowały się na poziomie nawet 60%, ale co z tego skoro nieregularne. I tak naprawdę przez dwa tygodnie chodziłam.
Badanko na fotelku i rozwarcie na 2 cm. Całkiem w normie, bo na poprzednim badaniu też tyle było. Zaczynam wątpić, czy ja kiedykolwiek urodzę
Lekarz mówi mi, że mam przyjść w poniedziałek z kolejnym KTG, ale on obstawia, że się juz nie spotkamy
Wracam do domu... Po drodze taki skurcz mnie złapał, że musiałam zatrzymać samochód, zjechać na pobocze i sapać jak parowóz
Potem pojechałam dalej...
Położyliśmy się z mężem spać po 23.00. On spał już o 23.03
Ja jak zwykle nie mogłam. Dokładnie o 00.00 poczułam regularne, delikatne skurcze w dole brzucha tym razem. Jak na okres... Zupełnie inaczej niż za pierwszym razem... Pomimo moich ogromnych skurczy przepowiadających, te delikatne dały mi znać, że się zaczyna po prostu wiedziałam, że to to.
Wyszłam z łóżka, wzięłam kąpiel, rozsiadłam się w fotelu i oglądałam telewizję... I tak siedziałam do 4.00. Wtedy wstał mój małż do wc i pyta, co ja tu robię o tej godzinie. Ja mu na to, że rodzę Patrzę, a on drepta do sypialni Krzyczę za nim gdzie lezie... a on na to: spać. A co? Już mam jechać?
Mówię, że skoro wstał to już pojedziemy...
Nauczona i naczytana internetem byłam pewna że: drugi poród jest szybszy, że poród wywoływany oxy boli bardziej i że mniej więcej rozwarcie postępuje ok 1 cm na godzinę, przy drugim i kolejnym porodzie może i szybciej
Sumując to stwierdziłam, że skoro mam skurcze od 4 godzin, to mam ok 5-6 cm już, bo przecież 2 cm miałam już na starcie. Ból był spory, a bez oxy... więc to już pewnie końcówka mojej przygody... No i skoro pierwszy poród trwał 10,5 godz to na pewno juz czas gnać do szpitala. Uzbrojona w tą wiedzę, byłam gotowa wskoczyć na porodówkę i rodzić
W jakim ja byłam błędzie, o matko
Zajechaliśmy na IP coś koło 4.30. Koło piątej badanko i rozwarcie na 3 cm
Jak to???? Przecież wczoraj na kontroli miałam 2 cm. Pięc godzin skurczów a tu 3 cm??? Byłam załamana. Ale wysłali nas na porodówkę. Mąż został już ze mną.
Około 6.00 miałam już rozwarcie na 6-7 cm. Więc szło dosyć szybko. Taki kryzys siedmiu centymetrów mnie dopadł. Mąż szedł ze mną do łazienki bo sama nie dałabym rady. Co kawałek staliśmy a ja wisząc na nim wiję się z bólu. Obok wejścia na oddział, przy windzie stoi facet i się patrzy na mnie biedak co on musiał sobie pomyśleć... Mówię do męża chwilę później, żę jak będę chciała trzeciego dziecka (bo zawsze chciałam trójkę) to ma mi to przypomnieć - swoją drogą nie przypomniał
Trochę poskakałąm na piłce, porobiłam kilka przysiadów i chwilami oglądałąm tv bo był włączony na porodówce. Cośprzed ósmą było już 9 cm. Kazali przeć. Jedno parcie i już była 10 No to rodzimy.
Pierwsze mocne parcie, pękł pęcherz i chlusnęły wody położna mokra, bo przecież była gotowa dziecko łapać a nie prysznic brać Zupełnie w tym wszystkim zapomniałam, że wody jeszcze nie odeszły.
Znów prę - ból przeokropny... boli, piecze i czuję wszystko bardziej niż przy pierwszym porodzie. To nie prawda, że po oxy jest gorzej. U mnie nie było...
Dwa parcia i Julia była na moim brzuchu. Bez cięcia.( Było małe pęknięcie, ale dużo lepiej się goiło zszyte pęknięcie niż nacinanie przy pierwszym porodzie. Śmigałam i siadałam 2 godz po porodzie bez problemów).
Znów poczułam tą wszechogarniającą ulgę i tą miłość... mąż znów przeciął pępowinę i mieliśmy swoje drugie maleństwo
Julia ważyła 3600 i miała 56 cm.
Czas porodu 8 godz 30 min.
Faktycznie ciut szybciej

C.d. nastąpi
Cobra176 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-07-03, 18:50   #1177
CzarnyElf
Zakorzenienie
 
Avatar CzarnyElf
 
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: USA
Wiadomości: 12 792
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Moj pierwszy porod-kwiecien 2017Opis porodu
W sobote o 8 rano zglosilismy sie na wywolywanie porodu.Porodowka byla zupelnie pusta albo sprawiala takie wrazenie-cisza i wiekszosc pokoji pusta.
O 9 podali mi oxy w kroplowce i po jakims czasie zaczelo sie od lekkich boli krzyzowych tak jak na okres.Potem bole przeszly na dolna czesc brzucha no i juz zaczelo porzadnie bolec i bylo juz rozwarcie na 6 cm.Poprosilam o epidural i dali go bez problemu,nawet nie czulam wklucia.O 3 po poludniu bylo juz rozwarcie na 10 cm i czulam tylko takie parcie jak przy zatwardzeniu.Mialam miedzy nogami wielka pilke w ksztalcie orzeszka.Mala wypychalam ponad 2 godziny bo miala problem zeby sie przepchac glowka przez ta kosc lonowa?(ma z tego powodu lekkie rany na glowce)Myslalam ze jej nie wypchne ale Tz trzymal za jedna noge a lekarz rezydent za druga.Jak wypchnelam ja to odczulam ulge i radosc i od razu polozyli mi ja na piersi i lezelismy tak 2 godziny.Szycia tez nie czulam-mam jeden szef i w sumie czuje sie ok.Ale wiem ze nie dalabym rady bez znieczulenia ponad 2 godziny przec


Sent from my iPhone using Tapatalk
CzarnyElf jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2017-07-03, 19:03   #1178
Cobra176
Przyczajenie
 
Avatar Cobra176
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 7
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Poród trzeci

10 styczeń 2016

Termin miałam na 14 stycznia.
Przed porodem duużo czytałam opisów porodów. Chyba wszystkie możliwe. Jedne mnie wzruszały, drugie trochę przerażały....

Zaczęło sie w sobotę 9 stycznia wieczorem. Poczułam około 20.00 delikatne skurczyki. Mąż bawił się z dziećmi a ja po cichu liczyłam przerwy między skurczami... Było co 10 min. Nic nie mówiłam. Wzięłam kąpiel i wtedy od ok 22.00 skurcze się rozkręciły. Wiedziałam, że to już. Położyliśmy dzieci, posiedzieliśmy trochę i w końcu zebraliśmy się do szpitala.
Znów głupia pomyślałam, że trzeci poród będzie jeszcze szybszy, a zaczęło się już kilka godzin temu
Pojechaliśmy za wcześnie. Zdecydowanie. Jako wieloródka powinnam wiedzieć, że nie ma się co śpieszyć. I tak zajechałam z 1,5 cm rozwarciem. Męża odesłali do domu a ja zostałam. Dostałam zastrzyk na wyciszenie i miałam spać. Akurat... nie mogłam spać... na sali była mama już z maluszkiem. Ten słodki płacz Już nie mogłam się doczekać mojego synka. Chodziłam po korytarzu, żeby nie wiercić się i nie sapać tej młodej zmęczonej mamie.
Chodziłam tak do prawie 5.00. Potem poczułam, że już naprawdę zaraz zacznę rodzić. Chciałam tym razem męża wezwać gdy będę miała ok 7 cm, żeby nie musiał znowu tak długo patrzeć na moje cierpienie.
Poszłam do położnej, ta mnie zbadałą i mówi, że jest 5-6 cm. Zadowola byłam, bo od 7 do 10 już niedaleko. Koło 7 zadzwoniłam po męża pewna, że jest już na pewno 7-8 cm i będziemy rodzić W między czasie zmieniła się położna. Była młoda, bardzo miła i sympatyczna.
Mąż przyjechał, badanko - a tu nadal 6 cm Minęły dwie godziny i nic się nie zmieniło... Znów się podłamałam. Skakałam sobie po piłce, wywijałam tyłkiem i robiłam wszystko to, co kazała położna. KTG zapisywało się pięknie. Momentami brakowało skali, więc dla kogo pięknie dla tego pięknie. Zaczęło być dziwnie. Jak usiadłam na piłce, skurcze jakby się rozmyły... słabły i do tego przerwy między nimi były nawet po kilka minut. Niby fajnie, mogłam odpocząć. Ale jednak czułam, że to nie jest dobrze. Rozmawiałam z mężem i położną, śmiałam się i pytałam czy to na pewno normalne... Położyli mnie i podłączyli pod KTG. Skurcze wróciły. Było mi pisane leżeć. Na lewym boku. Pomału doszło do 8 cm. O godz 9.00 wybiło oczekiwane 10 cm. To była już 11 godzina porodu. Myślę sobie: w porządku. Teraz już będzie z górki
znów się myliłam. Gryzę fotel, jestem jedną nogą w piekle. Co chwilę położna grzebie mi tu i ówdzie i mówi że główkę wyczuwa, ale jest jeszcze wysoko.
Wysoko Kur..a Co jest grane? Pełne rozwarcie a główka wysoko? Myślę sobie... Położna pyta, czy zgadzam się na podłączenie OXY. Ostrzega, że będzie bolało bardziej, ale pomoże. Zgadzam się. Kolejną godzinę gryzę fotel, zaczynam myśleć, że chyba umieram... upewniem się tylko, że z młodym wszystko w porządku. Położna zapewnia mnie, że synek ma się dobrze OK.
Zaczął interesować się mną lekarz. Bardzo miły, starszy i konkretny. Przyszedł, pogmerał i pyta czy czuję parcie. Śmieję się, ży chyba nie urodzę tego dziecka. Położna uspokaja mnie: "Spokojnie Urodzi Pani. Już niedługo " i wyciera mi pot z czoła.
Mija druga godzina w pełnym rozwarciu. Znów zawitał lekarz. Gmera - główka wysoko... coś małego tam trzyma. Nie może się wstawić w kanał rodny - No to mnie pocieszyli. Niech powiedzą coć czego nie wiem
Mój biedny mąż wciąż patrzy na to jak ból rozdziera moją twarz. Podawał mi wodę, ale czułąm że mam strasznie popękane usta od tego ciągłego oddechu.. Skurcz jest już prawie za skurczem.
Lekarz pyta mnie, czy robiłm siusiu
Nie wiem - mówię. Położna ponawia pytanie, a mówię, że ja już nic nie wiem. Nie wiem, czy robiłam czy nie i próbuję płakać, ale chyba nie mam sił. Lekarz podjął decyzję o założeniu cewnika - bo może pęcherz pełny i to trzyma synola. Bałam się, że to boli. Nic nie czułam. Wyszło na to, że nie to jest powodem.
No to przebicie pęchęrza może pomoże... Jak zobaczyłam ten przyrząd do przebijania pęchęrza to chyba wpadłam w małą panikę Ale lekarz uspokoił mnie i faktycznie nie czułam nic. Tylko ciepło. Takie ogromne ciepło na każdym skurczu mi te wody wylatały . Położna i lekarz robili co mogli. Ja też. I mój mąż. W końcu chyba już z tej desperacji zaczęłam jakby przeć. Lekarz miał nadzieję, że już się coś ruszyło, gmera a tam nadal nic. Minęło 14 godzin porodu. 3 godziny w pełnym rozwarciu.
Lekarz mówi, że jak w ciągu pól godz nic się nie zmieni, to będziemy ciąć.... Bardzo nie chciałam. Zawsze powtarzałam, że nie dam się pociąć. Zwłaszcza, że z dzieckiem nie było źle. Tętno było w porządku. Chciało mi się wyć. Ale jak znów ujrzałam lekarza, to ja go już błągałam o tą cesarkę. 4 godziny w pełnym rozwarciu to już było dla mnie za dużo. On tylko pogłaskał mnie po głowie i powiedział:" spokojnie kochana. Już szykują salę". Dotarło do mnie, że będę miała cc.
15 minut później podano mi papiery do podpisania (mogli mi kredyt podrzucić, też bym podpisała) Nie wiedziałam już nic dosłownie.
Gdy jechałam na łóżku do windy wpadłam w panikę. Darłam się okrutnie. Chyba mnie sąsiednie oddziały słyszały. Męża ze mną nie wpuścili oczywiście. Poszedł bidul zapalić i chyba odetchnąć
Ja wjeżdzam na salę, próbuję usiąść na łóżku w ciągłych bólach a jakiś młody lekarz do mnie: "Do ilu Pani doszła? Do 5?" Domyśłiłam się, że chodzi mu o cm.... Jak o mnie wk...
Najgroźniejszym głosem jaki udało mi się wydobyć mówię do niego Do 10!!! Od czterech godzin!!!
Opanował się i pyta: "to co tam się dzieje, że nie chce wyjść? "
Wtedy wszedł mój kochany lekarz z porodówki. Anestezjolog miał pretensje, że się ruszam i nie może się wbić. Nosz kurcze, mam skurcz za skurczem od kilkunastu godzin a on mi mówi, że mam się nie ruszać. Jakoś się udało i się wbił. I momentalnie
Ból znikł. Jak mi było dobrze Czułam nieprzyjemne szarpanie w brzuchu i komentarz lekarza: " Jezu, jaki pozawijany"... Na szczęście po chwili usłyszałam płacz Jaka ja byłam szczęśliwa Łzy już mi popłynąły. Podali mi małego do policzka, pocałowałam i zabrali. Pomierzyli, poważyli i zabrali na górę do taty
Potem ten młody lekarz wykuknął do mnie zza parawanu i mówi, że mały był ułożony odgięciowo. Czyli, że chciał wyjść brodą. Zamiast czubka głowy on wciskał w kanał brodę, i pokazuje mi, że gdyby docisnął za mocno to złamałby sobie kark.
Po co to zrobił - nie wiem. Wolałabym nie wiedzieć. Całę szczęście był pozawijany pępowiną i ona go trzymała. Nie mógł się bardziej docisnąć.
Po wszystkim mnie pozszywali jeszcze. Pękłam trochę, bo dziecko było duże i za małe nacięcie zrobili. Potem trzęsłam się jak galareta. Nie do opanowania to było. Wjechałam windą na górę, wjeżdżam na oddział i czekał tam na mnie mąż Patrzę w drugą stronę, a tam teście Musiałam wyglądać strasznie, bo teściowa się popłakała na mój widok

Szymek miał 4250g i 57 cm

Był duży, ale głókę miał nie większą od mojej pierwszej córki. Także urodziłabym go naturalnie, gdyby tak nie nawywijał

Pierwsza córka urodziłą się w piątek, druga w sobotę, a synek w niedzielę Moje weekendowe dzieciaczki

Ot moje historie porodowe. Ostatnia przydługa bo i poród długi z przygodami. Najważniejsze, to się na nic nie nastawiać.
Trzeci poród był straszny, ale po dwóch miesiacach stwierdziłąm, że mogłabm jeszcze raz rodzić, pod warunkiem, że naturalnie

Pozdrawiam rozpakowanych i tych jeszcze w dwupaku. Opisujcie swoje porody, bo są takie wariaty, które naprawdę lubią to czytać

Edytowane przez Cobra176
Czas edycji: 2017-07-03 o 19:17
Cobra176 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-07-05, 11:50   #1179
keepsmil3
Zadomowienie
 
Avatar keepsmil3
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 1 001
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Bardzo podobna historia do mojej, też się męczyłam, a mały był źle ustawiony. To sie nazywa chyba stanie proste główki (tak mam na wypisie). Ale te szczegoliki to jakbym o sobie czytała. Chlapanie wód hahah to było mega dziwne

A tu wklejam mój opis

21 lutego byłam 8 dni po terminie, więc zgłosiłam się do szpitala. Na drugi dzień lekarz na obchodzie zdecydował, że sprobujemy podziałać cewnikiem Foleya, bo miałam tylko 1 cm rozwarcia. O 10 zainstalował mi ten balonik , a ja od razu wychodząc z gabinetu zaczęłam odczuwać takie parcie w dole. Myślałam, ze to pęcherz, bo nie mogłam od rana zrobić siusiu. W miedzyczasie juz odczuwałam delikatne skurcze co 7 min, za chwile co 5, co 3, a potem znowu co 5. Ale cały czas od wyjscia z gabinetu z uporem chodziłam w tą i z powrotem po korytarzu, bo bardzo chciałam żeby już ruszyło.
Ok 12 zrobili mi ktg na którym pisaly się skurcze o sile od 30 do 50 i byly już mocno odczuwalne, ale ja sie bardzo z nich cieszylam. Położna mnie zgasiła, że to jeszcze nie to, bo są za krótkie. Po ktg nadal latalam po korytarzu, skurcze byly co 2-3-4 min.
O 16 przyjechał w odwiedziny mój mąż, a ja w sali odwiedzin stałam i bujałam biodrami jak głupia żeby coś ruszyło. Ale skurcze robiły się rzadsze, co 6-7 min. Postanowiliśmy zejść na dół i spacerować w tą i z powrotem po schodach żeby zrobiły się częstsze. Ale zamiast częstsze zaczęły robić się coraz mocniejsze. Przy skurczu musiałam podtrzymywać się o męża. Tak chodzilam do godziny 19, ale bez większej nadziei, bo totalnie sie te skurcze rozregulowaly. Mąż pojechał do domu.
O 20 położne zawołały mnie na ktg. Na sali leżała jeszcze jedna babeczka, pogadałyśmy sobie, ale skurcze zaczęły być bardziej uciążliwe. Ktg pokazywało 70-80. Aż w pewnej chwili podskoczylo do 120 i w tym momencie poczułam, że pęka mi pęcherz płodowy a mnie robi się mokro i tak ślisko. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co robić. Zawołałam położną, ktora po zbadaniu mnie stwierdzila, że szyjka ma 3cm, czyli po calym dniu z balonem tylko 2 cm wiecej. Zapis ktg byl dobry, więc miałam napchać podkladów w majtki i wrócić na sale i czekać aż skurcze staną się konkretniejsze i regularne, bo wg niej nadal nie były wystarczająco długie. Ja poszłam najpierw pod prysznic i wróciłam na sale, ale po jakiejś godzinie coraz bardziej mnie bolało, wiec poszlam do położnych. Po kolejnym ktg położna wygladała na zniecierpliwioną, że przychodze do niej z takimi lichymi skurczami i kazała wrócić na sale. Na szczęście za moment przyszła mlodsza położna i wzięła mnie jeszcze na badanie. Zobaczyła, że rozwarcie się nie zmienia i wysłała mnie znowu pod prysznic, żeby podkręcić akcje. Po prysznicu nadal szyjka bez zmian, wiec dała mi zastrzyk który miał na to pomoc. To była godzina 2:30, a moje rozwarcie nadal 3 cm. Skurcze co 3-4 min. Już mega bolesne, pojękiwałam sobie w samotności. O 4:00 przyszła mnie zbadać, rozwarcie po tym zastrzyku chyba zrobilo się na 4 cm. Znowu miałam iść pod prysznic, żeby osiągnąć 5cm i iść na porodówke. Po prysznicu przyszedł lekarz i stwierdził 6cm. Kazał dzwonić po męża. "Najdłuższa część porodu za Panią, teraz pójdzie szybko." Hahah jasne. Na porodówke położna wiozła mnie już na wózku, bo nie dałam rady iść.
O 6:40 dojechał mój mąż. Rozwarcie mimo skurczy cały czas bez zmian. Dziecko wysoko, nie schodzi. Na zmiane leżałam pod ktg i pod prysznicem do godz 12. O 12 położna powiedziała, że lekarze rozważają CC i podejmą decyzje za 15 min. Dla mnie to rownało sie 5 skurczom, przy których wyłam z bólu. Przyszli lekarze i stwierdzili wysokie proste stawianie główki i zarządzili cesarkę. Nie potrafię nawet opisać jaka byłam szczęśliwa! Z tym, że zanim mnie do operacji przygotowali to jeszcze jakieś pół godziny minęło, a ja się wiłam z bólu i popędzałam anestezjologa. Jak juz znieczulenie zadziałało to czułam się jak w niebie i dopiero wtedy mogłam racjonalnie mysleć i zdałam sobie sprawę, że za chwilę będę mamą.
O 13.03 lekarz wyciągnął Tymka, który podobno urodził się w czepku. Łezki popłynęły. Zawinęli go i zawieźli do tż, który już czekał przygotowany do kangurowania.
Jeśli liczyć od pierwszych skurczy to wszystko trwało 27h, od odejścia wód 17h. Nikomu nie życzę tak długo się męczyć i skonczyć na CC

Edytowane przez keepsmil3
Czas edycji: 2017-07-05 o 19:20
keepsmil3 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-09-20, 16:42   #1180
rizon
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-08
Wiadomości: 1
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Super mi się czytało wasze opisy drogie mamy, zanim jeszcze przywitałam moje maleństwo, więc dołożę też swój (kurcze, trochę się rozpisałam ale co tam)

Termin porodu miałam wyznaczony na 14 września. Mimo wszystko czułam, albo bardziej nakręcałam się sama na poród przed terminem. Ten ostatni miesiąc dłużył mi się niemiłosiernie. 24 sierpnia odpadł mi czop śluzowy i już naprawdę wyczekiwałam aż coś zacznie się dziać, ale niestety nie działo się nic Na początku września miałam wizytę u ginekologa, który stwierdził rozwarcie na 2 palce i powiedział, że mój poród może się zacząć za parę godzin, a może za 3 dni. Byłam cała w skowronkach i każdy lekki ból w podbrzuszu już przypisywałam skurczom porodowym, ale to nie było to (gdybym wiedziała jak to naprawdę boli... ). Wieczorem 7 września leżałam sobie z mężem na kanapie i narzekałam mu, jak to dziecko nie chce wyjść i chyba już nigdy się nie urodzi. W trakcie tych moich żali nagle poczułam, że coś ze mnie leci, zeskoczyłam z kanapy a tu mi cieknie po nogach Odeszły mi wody. Mąż w panice, nie wie co robić, ja zresztą też w pierwszym momencie. Jakoś się ogarnęliśmy, wzięłam jeszcze szybki prysznic i pojechaliśmy do szpitala. Od razu poprosiłam o lewatywę, ale położna mnie uspokoiła, że to jeszcze nie teraz. Skurczy za bardzo żadnych nie czułam, dopiero jak podłączyli mnie pod ktg, to coś tam delikatnie zaczęło ruszać. Miałam je mniej więcej co 10 minut i już się wkurzałam na siebie, że tak od razu pojechaliśmy, bo nie chciałam spędzać nocy w szpitalu nie rodząc. Mimo wszystko dały mnie na porodówkę i powiedziały, że jak coś mocniej nie ruszy, to położą mnie normalnie i rano spróbują wywołać. Z jednej strony się cieszyłam, bo jakoś się bałam i nie byłam gotowa na poród, a z drugiej nie chciałam tego przedłużać, bo w sumie skurcze mi się pojawiały coraz częściej i bardziej bolały. Po 2 h okazało się, że rozwarcie zwiększyło mi się o 1 cm. Lekarka powiedziała, że to dobrze, że to tak powoli się dzieje, bo ja mam czas, żeby oswoić się z bólem i dzidziuś też może się lepiej przygotować. Ból zaczynał być coraz bardziej nieznośny, bałam się, że to będzie trwało całą noc. Całe szczęście, że mąż był przy mnie, bo nie wyobrażam sobie przechodzić przez to samemu. Po kolejnych 2 h okazało się, że mam już 8-9 cm rozwarcia, więc z mojej lewatywy nici (dobrze, że miałam przez ostatni tydzień lekkie biegunki to nic się nie stało). Te skurcze tuż przed tym jak zaczęły się bóle parte to był koszmar. Darłam się jakby mnie żywcem ze skóry obdzierali. Dziewczyna, która dopiero zaczęła rodzić obok, jak słuchała moich krzyków to błagała o cesarkę. W końcu zaczęły się parte, nie bolały już tak bardzo, za to zaczęło mnie przerażać, że dziecko będzie przeciskać się przez moją piczkę Naprawdę byłam strasznie przestraszona. Bałam się też nacięcia krocza. Jak położna do mnie podchodziła, żeby sprawdzić jak sytuacja to patrzyłam tylko czy nie ma w ręku skalpela. Ale nie miała, sprawdzała tylko co jakiś czas jak dziecko, bo nie chciało się dobrze wcisnąć w kanał. W końcu po 1,5 h partych zdecydowały, że idę pod nóż, bo dzidziuś nie przejdzie. Zanim zaczął się poród, bardzo chciałam, żeby mi się udało siłami natury, ale jak usłyszałam o cesarce po tylu godzinach bólu (była już 5:00, a w szpitalu pojawiłam się o 22:00), myślałam, że oszaleję ze szczęścia Po czymś takim dostać znieczulenie i przestać czuć dół ciała to było chyba najcudowniejsze uczucie jakiego kiedykolwiek doświadczyłam. Wyciąganie dziecka z brzucha było mega dziwne, nie bolało, tylko takie uczucie jakby wyrywali ze mnie coś przyrośniętego korzeniami. Byłam już taka wymęczona, że za bardzo nie docierało do mnie jak mi pokazali dziecko, pamiętam, że krzyczała co sił w płucach i wydawała mi się fioletowa. Zmierzyli ją, zważyli (56cm, 3200g) i dali tacie do kangurowania. Ja po zszyciu przez 2h leżałam na obserwacji. Bardzo chciałam zasnąć, ale udało mi się tylko na ostatnie 30 minut bo wcześniej cała się trzęsłam i po prostu się nie dało. Jak ją potem zobaczyłam to się rozpłakałam, nie mogłam uwierzyć, że to jest moje dziecko , że to ona wierciła mi się w brzuchu przez ostatnie miesiące. Ogólnie to chyba nie był lekki poród, ale faktycznie po wszystkim zapomina się o bólu. Jak teraz o tym myślę, to mi się wydaje fascynujące, że ciało samo wie co robić. Z niczym nie da się tego porównać. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze to powtórzę i tym razem może uda mi się urodzić do końca naturalnie

Pozdrawiam wszystkie mamy i przyszłe mamy
rizon jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-28, 21:50   #1181
nietypowabb
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 1
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Poród może być piękny! Mój drugi taki był - bez bólu, stresu. To było wspaniałe wydarzenie
O tym można poczytać tu: blogbb.pl
nietypowabb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2017-11-28, 22:46   #1182
Natalia3107
Raczkowanie
 
Avatar Natalia3107
 
Zarejestrowany: 2017-11
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 71
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Moj pierwszy poród byl baaaaardzo bolesny i baaardzo dlugi, a pierwsze bóle krzyzowe odczuwałam juz 24 godz wczesniej , ktore z godz na godz byly silniejsze, o 5 rano z silnymi i czestymi bolami pojechalam do szpitala a urodzilam dopiero o godz 21.08 z drugim bylo duzo duzo lepiej, bolec bolalo rowniez ale po nie calych 5 godz od pierwszego skurczu- córka byla juz na swiecie
Natalia3107 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-01-23, 12:24   #1183
MadziaBanaszak
Madziabb88
 
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 19
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

U nas była CC bo wykryto u mnie poważną wadę serca która zagrażała mi podczas dużego wysiłku.. Ogólnie byłam tak przejęta tą wadą że cieszyłam się z cc czułam się bezpieczniej.. alee zanim ją miałam to i tak trochę się wydarzyło.
Ja jak to ja szczęścia do pewnych rzeczy nie mam moja kuyznka jedna i druga miała planowaną cc np pon przyjeli je odrazu cc i w czwartek do domu . U mnie przyjęcie było na 10 lipca 17r. kazali mi z rana już szybko być to byłam na 7 pobadali po cudowali i dali na zwykły oddział już wiedziałam że mi tej cc nie zrobią w ten poniedziałek.. mało tego kazali wezwać kardiologa czy na pewno bedzie cc ( dodam że wcześniej leżałam już dwa razy w tym szpitalu raz ze względu na dojście do ładu z moim porodem drugi z innego powodu za każdym razem wypisując mnie do domu mówili że będzie CC ) No i człowieka ino wkur... nic w ten pon się już nie dowiedziałam... we wtorek myslę pewnie mnie wezmą... akurat pech chciał że od 5 zaczeły się małe skórcze. o 9 do mnie przyszli i powiedzieli no w środę będzie pani cięta.. a ja mówię no chyba dzis to się jednak skończy...nie rozumiem po co mnie trzymali do 16 godziny gdy już umierałam skurcz za skurczem przez parę h tylko bez rozwarcia jak i tak miałam mieć planowaną CC!!! Chore to jest! w końcu mi zrobili... do domu poszłam w sobotę miałam dośc tego spzitala nawet ten ból tak nei wkur... jak ten szpital!!! Poznań Lutycka. Po cc bolało ale dało sie wytrzymać jesli ktoś się bardzo boi bólu i myśli że cc to jest mniej bolesne to się myli. ale przeżyć się da
__________________
Madziabb88
MadziaBanaszak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-15, 22:06   #1184
BieniekI
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 276
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Jeśli ktoś chce przeczytać o wrażeniach z porodu to moje opisałam tutaj:
http://ciaza-strach-sie-bac.blogspot...anie-moze.html
Było GRUBO ))
BieniekI jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-16, 07:13   #1185
019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 10 573
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez BieniekI Pokaż wiadomość
Jeśli ktoś chce przeczytać o wrażeniach z porodu to moje opisałam tutaj:
http://ciaza-strach-sie-bac.blogspot...anie-moze.html
Było GRUBO ))
Pieknie to opisalas. Wlasnie czegos takiego sie spodziewam. Az sie poplakalam.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-19, 04:17   #1186
LoveMessages
Zakorzenienie
 
Avatar LoveMessages
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 6 309
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Dla tych co się panicznie boją polecam afirmacje oraz przestudiowanie jak przebiega poród w poszczególnych etapach.
Ja chciałam rodzić naturalne bo bałam się oxy i zoo.
O 1:30 zaczeły mi się sączyć wody
2:50 byłam w szpitalu, zero skurczy 4cm rozwarcia
OK 3:30 odeszły mi już wszystkie wody i zaczeły się skurcze co 2 min średniej mocy. Dało się przez nie oddychać.
Ok 6:00-7:00 przeszlam w ostatnią faze porodu przed parciem. Skurcze cholernie bolesne ale miałam gas i dzięki niemu dałam rade. Rozwarcie 6cm do 7cm
OK 7:40 pełne rozwarcie i czas na parte. Bolało, ale o 8:15 moja córka przyszła na świat.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
LoveMessages jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-04-08, 17:10   #1187
Studentkaipolozna
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 1
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Kochane kobietki,
Jestem położną oraz studentką położnictwa na Wydziale Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Przygotowuję pracę magisterską, pod tytułem: „Rola położnej w profilaktyce uszkodzeń anatomicznych i zaburzeń czynnościowych tkanek oraz narządów miednicy mniejszej”.
Poniższa ankieta jest anonimowa i skierowana do kobiet w wieku rozrodczym, które są minimum 6 miesięcy po porodzie. Jeśli kobieta jest wieloródką proszę, aby pisała o swoim ostatnim porodzie. Udzielone odpowiedzi posłużą tylko i wyłącznie do napisania pracy magisterskiej.
Serdecznie dziękuję za poświęcony czas.

https://l.facebook.com/l.php?u=https...hlimGOAYUtjq1Q
Studentkaipolozna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-04-09, 11:25   #1188
Glodomorek
Zakorzenienie
 
Avatar Glodomorek
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 301
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez Studentkaipolozna Pokaż wiadomość
Kochane kobietki,
Jestem położną oraz studentką położnictwa na Wydziale Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Przygotowuję pracę magisterską, pod tytułem: â��Rola położnej w profilaktyce uszkodzeń anatomicznych i zaburzeń czynnościowych tkanek oraz narządów miednicy mniejszejâ�.
Poniższa ankieta jest anonimowa i skierowana do kobiet w wieku rozrodczym, które są minimum 6 miesięcy po porodzie. Jeśli kobieta jest wieloródką proszę, aby pisała o swoim ostatnim porodzie. Udzielone odpowiedzi posłużą tylko i wyłącznie do napisania pracy magisterskiej.
Serdecznie dziękuję za poświęcony czas.

https://l.facebook.com/l.php?u=https...hlimGOAYUtjq1Q
Ankieta posiada błąd w pytaniu 14. Przy cięciu żadna z odpowiedzi nie pasuje, nie można zamknąć ankiety.
Glodomorek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-05-29, 10:28   #1189
anusia24kal
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 3
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Zanim moja córeczka przyszła na świat, trochę musiałam się wycierpieć:P Niestety chyba czeka to każdą przyszłą mamę, poród to naprawdę niemały wysiłek. Można jednak sobie pomóc dziewczyny! Medycyna idzie do przodu i szkoda byłoby nie skorzystać z jej możliwości. Ja np. użyłam w trakcie porodu żelu xxx,bo poleciła go moja położna. Skraca poród i zmniejsza ból. Jeśli można sobie odrobine pomóc, to czemu tego nie zrobić?

Edytowane przez Trzepotka
Czas edycji: 2018-05-29 o 13:55 Powód: Reklama.
anusia24kal jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-07-12, 12:15   #1190
anusia24kal
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 3
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Mam nadzieję, że Twój kolejny poród był znacznie krótszy. Szkoda, że wówczas na rynku nie było jeszcze
xxx, wówczas zapewne poród nie byłby aż tak długi.

Edytowane przez d9dafda22031a08fb930d3c506630231eeee4640
Czas edycji: 2018-07-12 o 15:00
anusia24kal jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-07-12, 13:57   #1191
019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 10 573
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez anusia24kal Pokaż wiadomość
Mam nadzieję, że Twój kolejny poród był znacznie krótszy. Szkoda, że wówczas na rynku nie było jeszcze żelu położniczego Gynotal, wówczas zapewne poród nie byłby aż tak długi.
Zapomnialas sie przelogowac?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-11-14, 14:25   #1192
madziarek1
Rozeznanie
 
Avatar madziarek1
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 586
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Hejka

Edytowane przez madziarek1
Czas edycji: 2019-11-15 o 10:54
madziarek1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-11-19, 09:20   #1193
Cobra176
Przyczajenie
 
Avatar Cobra176
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 7
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Nie myślałam, że to się zdarzy, ale będzie opis porodu czwartego

25.08.2019 - poród naturalny po cc - duże dziecko

2018 - lipiec, pozytywny test. Ciąża nieplanowana, ale ok. Będzie dobrze. W skrócie mówiąc nie było dobrze. Poronienie w 10tc, zabieg łyżeczkowania 20 września 2018r.

Decyzja, że próbujemy znowu. Zgoda lekarza na szybkie starania i już 19 grudnia (po drugiej @ po zabiegu) widzę dwie kreski.

Poród 39+3 tc. Termin na 29.08.
Od 7 rano czuję skurcze dość mocne, ale jeden na godzinę, zagęszczały się cały dzień. O 23.00 zaczęły się regularne. Mąż spał, dzieci też. Wytrzymałam do 2.30 i obudziłam go. Myslam, że już czas bo skurcze naprawdę bolesne i regularne od 3,5 godz. Na IP szybką papierologia bo panie widziały już, że nie żartuję wózkiem zawieźli mnie na oddział bo ja już nie mogłam iść. Poprosiłam o usg, bo niemialwm od 36tc i nie wiedziałam jak duże jest dziecko i jak blizna po poprzednim cc. Pani dr średnio przyjemna (podobno tak ma) zwyzywała mnie ze tak długo zwlekałam z przyjazdem. Że jestem stanem po cięciu, że czwarty poród itp itd... Znam siebie i wiem, że moje porody do ekspresowych nie należą
Nie dało się oszacować wagi synka, bo już był za nisko w kanale. Wyszło 3400g z podkreśleniem, że na pewno jest więcej. Dostałam zgodę na SN i jedziemy na porodówke. Tam 3,3-4 cm rozwarcia. Już minęło prawie 5 godzin i tylko tyle. Cała ja. Położna proponuję gaz ale odmawiam, bo już go próbowałam przy wcześniejszych porodach i wiem, że go nie chce. Także rodzimy na żywca. Dostałam ostrzeżenie, że nie podadzą mi oxy bo po cc nie mogą i wszystko musi się dziać samo. Skakałam na piłce, chodziłam, skurcze jak byki jak to powiedziała położna, ale o 7.00 gdy zmieniała się położna, rozwarcie było na 6cm. Byłam załamana. Położne obie super kochane i pomocne. Po 7.00 wstałam już tylko raz z łóżka na siusiu. Na nic więcej nie miałam sił. Wreszcie przed 10 jest 9cm. Pojawiła się pani dr w razie problemów (pęknięcie macicy). Już była milsza. Mówiła że świetnie sobie radze. To już 11 godzin porodu. Już mi przeszło przez myśl, że znów mnie potną. Ze znów coś jest nie tak. Do 10cm nie chce dojść. . Przebijają pęcherz. Wody czyste, jest ich dużo. Wreszcie pół godz później jest 10cm ale główka wysoko. Zakazują przeć pomimo ogromnej chęci. To chyba najtrudniejszy czas całego porodu. Wreszcie gdy pozwalają przeć czuję ulgę. Trzy parcia i o 10.50 syn jest na świecie. 11h 50min. Czwarty poród Bolało bardzo oj tak.
Położyli mi mała kulkę na brzuch a mąż robił zdjęcia. Był piękny Syn urodził się z jedną szelka z pępowiny był trochę siny i przez to dostał 9pkt. Byłam szczęśliwa jak nigdy. Szczęśliwa, że go mam po poronieniu, że urodziłam go SN i że już po wszystkim.
Maz cały czas był ze mną.

Synek urodził się z waga 4070g i 56cm ️ był i nadal jest bardzo grzecznym dzieckiem.

Ja nie pękłam i nie byłam nacięta. Skończyło się na delikatnym otarciu. Po dwóch dniach nie czułam już nic i mogłam biec w maratonie.
Moje porody są długie i bolesne, ale to nadal najszczęśliwsze dni w moim życiu

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Edytowane przez Cobra176
Czas edycji: 2019-11-19 o 09:29
Cobra176 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-11-26, 22:24   #1194
a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 6 124
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cobra176, Twoje historie porodów wciągnęły mnie jak dobry serial


Czekam na piąty odcinek


Zdrówka dla całej ferajny
a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-11-27, 07:31   #1195
Cobra176
Przyczajenie
 
Avatar Cobra176
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 7
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

[1=a240a5cdc9601fd61cd3ffc 006c0fc885123340f_657b970 2b0d25;87367993]Cobra176, Twoje historie porodów wciągnęły mnie jak dobry serial


Czekam na piąty odcinek


Zdrówka dla całej ferajny [/QUOTE] Niestety, więcej już nie będzie. Dzieci szybko rosną i chcą więcej i więcej teraz już naprawdę koniec.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Cobra176 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-12-08, 10:19   #1196
Anuszzka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 44
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

To i ja się podzielę. Nigdy nie chciałam rodzic naturalnie, była to moja największa obawa. Do czasu aż zaszłam w ciążę, hormony zadziałały j nagle zamarzyło mi się urodzić naturalnie, bez znieczulenia, najchętniej w wodzie. Czekałam z niecierpliwością na ten dzień. I wszystko zmierzało do spełnienia marzeń, aż tu nagle w 39+5 po całym dniu średniego samopoczucia, tuż po wyjściu spod prysznica dopadły mnie skurcze mordercy. Trwały minutę, były co minutę, a mi aż odbierało zdolność myślenia. Odeszło mi trochę wód podbarwionych krwią, a mąż akurat zdążył wrócić z pracy. Dzwonienie do domu narodzin, żeby mi przygotowali pokój, był nielada wyzwaniem, bo mieszkam w uk i nagle całkowicie zapomniałam języka. Mąż ogarnął taksówkę, a ja już kompletnie nie mogłam wystać więc wyszłam na zewnątrz. Wiecie co jest najśmieszniejsze? Parę dni wcześniej śmialiśmy się, że Kaya urodzi się w burzę, a tu proszę, kilka piorunów i się zaczęło
Taksówka przyjechała, kiedy już byłam pewNa, ze urodzę pod blokiem. Swoją droga współczuje ludziom, u których pod oknami krzyczałam
Okazało się, ze zalało most, a całe miasto tonie w korkach. Na szczęście po 20 minutach (4 kilometry bocznymi uliczkami, taksówkarz bardzo się przejął moim stanem, albo przestraszył się, że skończę zanim on dojedzie) dotarliśmy. Udało mi się tylko położyć na łóżku kompletnie nieprzystosowanym do odbierania porodu i już nie byłam w stanie wstać. Mój plan porodu trafił szlag, ani rodzenie w pozycji wertykalnej, w basenie (który stał przede mną!) był nieosiągalny. Rozwarcie sięgało już 9 cm i położna powiedziała, ze niestety, ale wody już są zielone i musimy to zakończyć szybko. Nagle pojawiło się kilkanaście osób, które czekały w pogotowiu. Mała zaczęła tracić tetno, musieli mnie naciąć i użyć vacuum,którego bardzo nie chciałam. Po 1h 40 od pierwszego skurczu malutka była z nami. Niestety przez komplikacje nie mogłam ani jej kangurowac, ani nakarmić, bo po krótkim przytuleniu zabrali ją na neonatologię, a do mnie wciąż nie docierało, ze właśnie urodziłam. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Poki co twierdze ze to mój pierwszy poród i na pewno ostatni


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Anuszzka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-01-19, 17:49   #1197
Wizazanka1988rok
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2020-01
Lokalizacja: Bydgoszcz
Wiadomości: 2 522
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Termin na czerwiec nigdy niczego się tak nie bałam jak porodu aż strach chciałabym znieczulenie w kręgosłup jak się uda

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Wizazanka1988rok jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-29, 11:41   #1198
UltraMarryna
Zakorzenienie
 
Avatar UltraMarryna
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 6 747
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

.

Edytowane przez UltraMarryna
Czas edycji: 2022-10-10 o 21:46
UltraMarryna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Być rodzicem


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-07-29 12:41:24


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 13:15.