|
Notka |
|
Seks Tutaj porozmawiasz o seksie. Masz pytania związane z życiem seksualnym lub szukasz porady? Dołącz do nas. Podziel się doświadczeniem, dodaj opinię. |
|
Narzędzia |
2014-04-01, 00:21 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Radom
Wiadomości: 26
|
Ciężko tak, razem być nam ze sobą..
Hej.
Długo się zastanawiałam czy założyć tu wątek i poprosić was o obiektywną ocenę sytuacji i jakieś rady. Męczy mnie okropnie beznadziejność sytuacji w moim małżeństwie.. Ale do rzeczy.. Zaczynając od początku, mam 20 lat mój mąż 24. Jesteśmy razem od 2 lat, a małżeństwem od roku i 4 msc (wiem, szybko wyszłam za mąż), mamy niespełna roczną córeczkę. Do szybkiego małżeństwa popchnął nas szczerze fakt, że zaszłam w ciążę no i tak wypada się pobrać.. Mój mąż przed naszym związkiem był podrywaczem i lubił jeździć do koleżanek. Taki to towarzyski osobnik był. Przed małżeństwem wszystko było cudownie, lubiliśmy się kochać. Szczerze, to nawet bardzo najchętniej moglibyśmy się wcale nie ubierać.. Szczególnie polubiliśmy seks w samochodzie, ten dreszczyk emocji wtedy było między nami pożądanie, naprawdę byłam szczęśliwa i myślałam, że to ten jedyny. Byłam przy nim naprawdę otwarta. Do momentu kiedy wyznałam mu, że straciłam dziewictwo w wieku 14 lat. Nie oceniajcie mnie za to, do tej pory jest to dla mnie traumatyczne przeżycie, a myśl o spotkaniu tego człowieka napawa mnie lękiem. Nie był to gwałt, było to zmanipulowanie głupiutkiej dziewczyny a następnie zmienienie jej życia w małe piekło, pełne szantaży i gróźb ( "kochaj się ze mną albo powiem Twoim rodzicom" dosłownie. ) Szczerze, to cały czas psychicznie to nadal mi przeszkadza. Od zakończenia znajomości z tym człowiekiem nie nawiązywałam żadnych relacji poza przyjacielskimi z płcią przeciwną ( całowałam się raz z chłopakiem) dopóki nie poznałam mojego męża. Mój wtedy jeszcze chłopak po usłyszeniu całej historii mocno się zdenerwował. Potem zastanawiał się czy ze mną nie zerwać, bo nie mógł pogodzić się z tym, że tak wcześnie straciłam dziewictwo. Uważał nawet, że jestem z tego dumna ( co jest dla mnie totalną abstrakcją ). Potępiał mnie o to bardzo i oczerniał. Ten temat ciągle przewijał się w naszych kłótniach, co dla mnie było naprwadę bardzo raniące. Koniec końców jednak nadal tworzyliśmy parę, mój luby zaakceptował moją przeszłość lub tylko o niej nie wspominał. Jednak ja zamknęłam się po tym potępianiu jeszcze bardziej. Idąc dalej, zaszłam w ciążę. Mój Tż okazał się być bardzo czuły, jednak tez wyszło na jaw, że jest niedojrzały. Szczególnie przy swojej rodzinie zachowywał się okropnie szczeniacko nie raz doprowadzając do sytuacji, kiedy jego krewni stawali w mojej obronie. Mimo to postanowilismy wziąć ślub. Było cudownie Po slubie zamieszkaliśmy u moich rodziców co trochę przeszkadzało w intensywnym życiu seksualnym ale dla chcącego nic trudnego W trakcie ciązy uprawialiśmy seks troszkę rzadziej i bardziej ostroznie ale nadal mimo to było cudownie. Póżniej przyszedł poród, mąż był przy narodzinach naszej Majki. Nie ruszyło go dosłownie nic podczas porodu, uznał to za normalną rzecz. No i jak to po porodzie nadszedł czas abstynencji i intensywnej opieki nad dzieckiem. Powiem szczerze, że moje libido spadło wtedy znacznie. Również samoocena się obniżyła i najchętniej nie rozbierałabym się w ogóle. Ale po pewnym czasie wszystko wróciło do normy, moje libido teraz jest tak samo wysokie jak na początku znajomosci. Po połogu wrócilismy do współżycia i nie było tragedii, nawet było całkiem w pozządku. Ale między nami zaczęło się coraz częściej psuć, pojawiły się częste kłótnie. Kiedyś przyznał mi się, że czuję się zaniedbany, ja też nie czułam się kochana. Oddalalismy się od siebie. Ale epicentrum wszystkiego skupiło się od kiedy razem sami zamiezkalismy. Powiem zczerze, że seks z nim skupia się tylko na zaspokojeniu jego i koniec. W 9 na 10 przypadków wszystko zaczyna się gdy on ma ochotę i wtedy maca mnie między udami, majtki w dół, robi co ma zrobic i koniec. Kiedys był czuły i dbał o mnie, było dużo pieszczot, całowania, przytulania, szczerych rozmów. Teraz tego nie ma. Nie całujemy się namiętnie prawie wcale. Wszystkie moje słowa odnosnie tego, że nie ma czułości z jego strony są jak wypowiedziane w mur. Ja się starałam, ubierałam seksowną bieliznę ( znowu był sam stosunek, bez pieszczot a na drugi dzień usłyszałam, że "wymuszony" seks nie jest dobry), przymilałam się, byłam seksowna, kusząca, a to wszystko i tak nic nie dawało. Przystałam tez na seks oralny i analny tak jak mu się marzyło, a tak nadal jestem traktowana jak dmuchana lal, wydymać i olać. Od razu po zaspokojeniu siebie bierze się za telewizję. Ostatnimi czasy naprawdę staram się o poprawę stosunków między nami, ale sama też już nie wytrzymuje tej sytuacji. jest mi ciężko. Na codzień jesteśmy jak para znajomych. Przez to jego potępienie wcześniejsze mnie też nie potrafię się otworzyć na tyle w łóżku, żeby robić wszystkie te perwersyjen rzeczy na które mam ochotę, bo boję się właśnie tego, że znów mnie będzie oczerniał. Nie wiem co mam robić, rozmowy nie skutkują, moje działania też nie dają efektów. ostatnio co po wypiciu dwóch piw stał się pożadliwy i naprawdę kochaliśmy się namiętnie. Ile razy chcę otwarcie porozmawiać o czymś co dotyczy seksu on nie potrafi otwarcie mówić o tym. Ponad to wszystko, prosiłam się dobre trzy miesiące żebysmy we dwoje się wybrali gdzieś na randkę. Nie miał czasu nigdy. Ale jak ktoś ze wspólnych znajomych zadzwonił żebyśmy się z nimi gdzieś wybrali był pierwszy do tego. Tak jakby wolał ze znajomymi posiedzieć niż tylko ze mną. Nie wiem co mam już myśleć i robić. Przed ślubem było cudownie, naprawdę był bliski ideału mężczyzny w moich oczach. Gnębi mnie to wszystko co dzień. Jeżeli tak dalej będzie się to toczyć to w przyszłosci nie wykluczam rozwodu niestety Kochanki nie ma na 100%, pracuje na nocne zmiany z samymi chłopakami w hurtowni, a od razu po pracy jest w domu. Do tego często jest tak wykończony, że nie do życia. ? EDIT: No i uprzedzając pytania napisze coś o sobie. Po ciąży zostało mi nadprogramowane 10 kg, jednak dzięki temu wyglądam po prostu bardziej kobieco, bo wiadomo i biust wiekszy i sama ze sobą czuję się nawet ok. No i wreszcie nie jestem chuderlakiem. A BMI mam całkiem w porządku. Wiem, ze mój lubi szczuplutkie kobiety. Jednak powtarzał mi, że kocha mnie taką jaką jestem i kochałby nawet jakbym była grubaskiem. Po ciąży mam też rozstępy, glównie na piersiach i udach ale to nie jest dla mnie jakiś wielki problem Kolor włosów mu u mnie nie pasuje, mam obecnie średni blond, wolałby bym wróciła do jasnego blondu jaki miałam na początku. Ponadto dbam o siebie, mimo, że mam małego urwisa znajdę czas by zadbać o włosy, umalować się. Mój luby twierdzi nawet, że jestem czyściochem. Tak, że nie czuję się nieatrakcyjna.
__________________
Wymianka Edytowane przez keylie Czas edycji: 2014-04-01 o 00:59 |
2014-04-01, 10:38 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
|
Dot.: Ciężko tak, razem być nam ze sobą..
Terapia- pewnie się nie zgodzi więc rozstanie, a to i tak nie przejdzie więc zacisnąć zęby i się męczyć dalej.
|
2014-04-01, 11:52 | #3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 98
|
Dot.: Ciężko tak, razem być nam ze sobą..
Chyba jednak trochę za prędko za niego wyszłaś. Nie zdążyłaś poznać go z każdej strony, wierz mi że to nie jest tak, że ludzie zmieniają się z dnia na dzień, on już to wszystko wcześniej miał w sobie, takie typy zachowań, tyle że Ty nie zdążyłaś ich zobaczyć. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego wzięłaś ślub "bo wypada"?. Twoje dorosłe życie zaczęło się, zanim jeszcze zdążyłaś je odpowiednio poznać.
Jedyne co może Wam pomóc to terapia, i szczerość. Jeżeli wogóle jest jeszcze co ratować.. W innym wypadku lepiej się rozstać niż męczyć ze sobą całe życie. |
2014-04-01, 12:27 | #4 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Radom
Wiadomości: 26
|
Dot.: Ciężko tak, razem być nam ze sobą..
Masz rację, od początku do końca. Wszystko potoczyło się za szybko. Pamiętam jeszcze słowa mojego taty na kilka dni przed ślubem, że jeśli chcę jeszcze mogę się wycofać, a zaliczki przepadną ale to żaden problem. Wtedy powiedziałam, że już za późno żeby się wycofywać. A teraz momemtami żałuje, że tego nie odwołałam. Moglibyśmy żyć równie dobrze bez ślubu.. Wtedy pewnie starałby się bardziej, bo nie miałby mnie na własność tak jak po ślubie.
Oboje jesteśmy świadomi, że się wszystko posypie do końca jak coś się nie zmieni. Ale z jego strony nie ma żadnej chęci poprawy, a do tego zawsze winę widzi po mojej stronie, a on jest idealny A ja jestem młoda, całe życie przede mną i nie chcę go marnować. Z drugiej strony wiem jak było między nami i jak czasem potrafimy się się świetnie dogadywać. Będę próbować przeprowadzić poważną rozmowę i coś postanowić. A dlaczego wzięłam ślub " bo wypada"? Powiem Ci, że o ślubie rozmawialiśmy przed moją ciążą, ale były to takie luźne rozmowy. Jak oznajmiliśmy, że będziemy mieć dzidziusia pierwsze słowa z każdej strony były o ślubie, kiedy by tu zrobić, że trzeba się śpieszyć żebym nie miała zbyt dużego brzuszka. No i popłynęliśmy z prądem..
__________________
Wymianka |
2014-04-01, 14:15 | #5 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 167
|
Dot.: Ciężko tak, razem być nam ze sobą..
czytam to i zastanawiam się czy dla Ciebie (i Twojego faceta także) liczy się coś więcej niż seks i fizyczność... Bo takie odnoszę wrażenie po przeczytaniu wątku.
|
2014-04-01, 21:48 | #6 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Radom
Wiadomości: 26
|
Dot.: Ciężko tak, razem być nam ze sobą..
No to złe wrażenie odniosłeś. Założyłam wątek w podforum 'seks' tak więc tego dotyczy głównie mój problem. Gdybym chciała opisać nasze relacje, uczucia i transformacje tego na przestrzeni tych dwóch lat to wyszłaby całkiem długa książka. A dla mnie główną rolę odgrywają uczucia. A nasze się sukcesywnie wypalają :/ Jeśli chodzi o seks, to jest to element każdego związku tak? I jeśli do niego dochodzi chciałabym żeby był czymś naprawdę przyjemnym.
__________________
Wymianka |
2014-04-02, 22:55 | #7 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Łóżeczko - moje ulbione miejsce
Wiadomości: 1 003
|
Dot.: Ciężko tak, razem być nam ze sobą..
Cytat:
|
|
2014-04-03, 08:18 | #8 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 10 084
|
Dot.: Ciężko tak, razem być nam ze sobą..
Przykro się to czyta. Twój mąż jest bardzo niedojrzały. Tak się właśnie dzieje jak się dużo za wcześnie zakłada rodzinę. Czasem mam wrażenie, że to powinno być dozwolone po dwudziestym ósmym roku zycia i testach psychologicznych.
Nie wiem co mam Ci poradzić skoro rozmowa z nim to jak grochem o ścianę. Albo poczekać aż stanie się mężczyzną (tu może minąć ładnych kilka lat), albo iść na terapię albo się rozstać i szukać dalej?
__________________
|
2014-04-03, 09:41 | #9 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Radom
Wiadomości: 26
|
Dot.: Ciężko tak, razem być nam ze sobą..
green way masz po części rację, ale jeżeli Ty oceniasz nas jako rodziców po tekście, w którym wspomniałam tylko o narodzinach dziecka to przykro mi bardzo, ale Twoja wypowiedź potraktuję jako nadinterpretację. Do Twojej wiadomości - to, że jesteśmy nie najlepszą parą nie znaczy, że jesteśmy nieodpowiedzialnymi rodzicami. Bo rodzicami jesteśmy bardzo oddanymi. Razem z nasza córką spędziliśmy trzy miesiące w szpitalu, za nami jedna operacja serca na której leczenie się nie kończy. Więc bez znajomości ludzi i ich pełnej sytuacji nie oceniaj.
Ponadto nasz związek to nie był tylko "radosny seks" jak to słodko zostało napisane, dużo razem przeszliśmy, były i wzloty i upadki. I kolejny raz powtarzam, wątek założyłam na podforum 'seks', więc opisałam historię z tej strony bez zbytniego wprowadzania opisu uczuć.
__________________
Wymianka |
2014-04-03, 10:03 | #10 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 7 346
|
Dot.: Ciężko tak, razem być nam ze sobą..
Cytat:
__________________
Tu wyjaśniam w prostych słowach trening, dietę i głowę: instagram.com/prostym_slowem
|
|
2014-04-03, 20:09 | #11 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Łóżeczko - moje ulbione miejsce
Wiadomości: 1 003
|
Dot.: Ciężko tak, razem być nam ze sobą..
Współczuję problemów, ale kto ich nie ma? Napiszę krótko: nie da się oddzielić seksu od uczuć, bo te dwie sfery wzajemnie się uzupełniają.
Zachęcam do ominięcia stwierdzenia o Waszym rodzicielstwie i poczytania całej reszty. A dlaczego tak źle oceniłam Wasze rodzicielstwo? Bo po prostu, motacie się między sobą jak dwa cienie, nie do końca wiedząc jak powinien wyglądać normalny, zdrowy związek dwojga ludzi. Każde z Was inaczej pojmuje bliskość i chociaż tego jeszcze nie widać, bo dzidziuś jest mały i niewiele rozumie z otoczenia, to jeżeli Wasz układ się nie zmieni, cała ta chora sytuacja odbije się bardzo ns dziecku, nie wspominając już o ewentualnym rozwodzie. A tak w ogóle, to mam jeszcze jedno "ale"... Piszesz, że tak wiele Cię z mężem łączy i tak dużo razem przeszliście? To skąd te wszystkie nieporozumienia i brak akceptacji i zrozumienia pomiędzy Wami? Bo wiesz, czasem razem może oznaczać jednak osobno, mimo, że się bardzo pragnie żeby było inaczej (czyt. lepiej). Same chęci niestety nie wystarczą. Więc zamiast się pieklić na to, jak wygląda Wasz związek z obiektywnego punktu widzenia osoby postronnej zacznij coś robić, żeby Twoje małżeństwo stało się faktem, a nie było tylko na papierku. To, że wyżaliłaś się na forum ze swoich problemów nie przyniesie Ci nic więcej poza paroma mniej lub bardziej pochlebnymi opiniami. Ale to nic nie zmieni w Twojej rzeczywistości, ale może nie jest jeszcze tak źle, skoro z narzekania przeszłaś na stronę buntu, może trzeba Ci jeszcze więcej chłodu i upakarzania ze strony męża, żebyś zaczęła walczyć o swoje zadowolenie i prawa nie z innymi, ale z własnym mężem? Nie życzę Ci niczego złego, ale lepiej weź swój los we własne ręce, bo to Twoje życie i Twoje szczęście. Powodzenia! |
2014-04-13, 20:57 | #12 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 94
|
Dot.: Ciężko tak, razem być nam ze sobą..
Na prawdę Ci współczuję. Ja miałam podobnie jak ty z tym, że ja "na szczęście" nie zaszłam w ciąże i nie wyszłam za mąż. Byłam z chłopakiem 2 lata było naprawdę ok mimo wielu kłótni ale to chyba normalne. Czasem myślałam o tym , że nie wyobrażałam sobie, że mógłby być z inną. Pod koniec zaczynało się psuć. Próbowałam rozmawiać lub robić cokolwiek żeby jeszcze uratować związek ale było za późno. Teraz będąc sama widzę , że tak naprawdę to było zwykłe przyzwyczajenie i tylko seks trzymał nas razem. I wydaje mi się , że u Ciebie może być podobnie. Najgorsze jest to , że moja przyjaciółka również podobnie jak ty jest w ciąży i za 1,5 msc bierze ślub z chłopakiem , który raz już ją mocno zranił i nikt nie wie jak jej to wybić z głowy Boję się , że u niej będzie podobnie
|
Nowe wątki na forum Seks |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:02.