2011-10-30, 17:48 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 4
|
O samotności raz jeszcze...
Witajcie,
Trochę głupio mi tutaj pisać, pewnie mój problem wyda Wam się banalny, może mnie wyśmiejecie, ale po prostu muszę się wygadać, ponieważ przestałam sobie z tym wszystkim radzić. Nie mam nikogo, z kim mogłabym szczerze porozmawiać... zresztą, nie wiem, czy bym się na to zdobyła. Jeśli którejś z Was uda się przebrnąć przez tego długiego posta, z góry dziękuję za tę chwilę czasu i uwagi. Przytłacza mnie samotność, której mimo prób nie udało mi się pokonać i której nie potrafię zaakceptować. Mam 33 lata i zawsze byłam sama. W liceum i na studiach byłam b. nieśmiała i zamknięta w sobie, długo uważałam się za brzydką i nieatrakcyjną osobę i tym tłumaczyłam sobie jakikolwiek brak zainteresowania ze strony facetów. Ale od tego czasu wiele w swoim życiu zmieniłam. Przełomem była praca, wymagająca dużego kontaktu z ludźmi, dzięki której również poza sferą zawodową otworzyłam się na innych i uwierzyłam w siebie. Przestałam się nad sobą użalać, zaczęłam żyć aktywnie, robić jak najwięcej dla siebie, dbać o siebie, realizować swoje pasje, poznałam wielu nowych ludzi. Samotność nadal mi dokuczała, kiedy nawet po najbardziej ciekawym i wypełnionym zajęciami dniu wracałam do pustego mieszkania. Ale ciągle wierzyłam, że kiedyś to się zmieni i nie zadręczałam się myślami o uciekającym czasie. Niestety, w ciągu kilku ostatnich lat wszystko zaczęło się zmieniać na gorsze. Nadal nikogo nie poznałam. Do tego stopniowo zaczęli się wykruszać znajomi. Przyjaciółki wyszły za mąż, urodziły dzieci... Zaczęły żyć innymi sprawami, problemami, stopniowo coraz więcej nas dzieliło niż łączyło. Jeśli nawet znalazł się czas na spotkania, byłam coraz bardziej z boku. Czułam się coraz bardziej obca, nie uczestnicząc w tym życiu, które wiodą wszyscy wokół. Związki, rozstania, kolejne związki, małżeństwa, dzieci, dom... Ze sporego grona znajomych pozostało kilka osób i sporadyczne kontakty. Z każdym dniem zaczęłam odczuwać coraz większą pustkę, moja samoocena znowu poszybowała w dół. W reakcji na to wszystko bardzo zaangażowałam się w pracę, o wiele za bardzo – nie tyle w sensie ilości poświęcanego czasu, co emocji i wagi, jaką do tego przywiązywałam. Zapełniało mi to myśli i sprawiało, że czułam się doceniana. Skutek jest jednak taki, że zamiast się rozwijać i inwestować w swoją przyszłość, zbyt długo tkwiłam w miejscu, co do którego wiedziałam, że nie daje mi żadnych perspektyw nie tylko na rozwój, ale też na jakąkolwiek stabilizację. W efekcie jestem teraz także na dużym zawodowym zakręcie. Nie mam żadnych doświadczeń z facetami. Nigdy nie byłam w związku, z nikim się nie spotykałam, w wieku 33 lat nie tylko jestem dziewicą, ale nigdy się nie całowałam, nie przytuliłam do faceta. Wiem, jak to komicznie musi brzmieć, ale dla mnie urosło to do rangi ogromnego problemu. Gdyby wynikało to z mojego świadomego wyboru, poglądów, przekonań, pewnie nie byłoby tematu. Ale nie wynika. I czuję się przez to inna, gorsza, niepełnowartościowa, czuję że coś jest ze mną nie tak. Mimo mojego wieku nie czuję, że dorosłam, nie czuję się kobietą. Mam wrażenie, że dla facetów jestem niewidzialna. Tylko raz, wiele lat temu spotkałam kogoś, kto okazał mi zainteresowanie. Mimo że oboje byliśmy sobą zauroczeni, z mojej winy nic z tego nie wyszło, chociaż on bardzo długo się nie poddawał. Ciągnęło się to kilka lat … absurdalna historia, która w mojej głowie w jakimś sensie trwa do dziś i od której nie mogę się uwolnić. Od jakiegoś czasu przestałam sobie radzić z tym wszystkim, coraz częściej ogarnia mnie uczucie totalnego zagubienia. Mam wrażenie, że w pewnym momencie świat przyspieszył, a ja to przegapiłam i zostałam w tyle. Teraz biegnę z całych sił i próbuję go dogonić, ale mimo wysiłku stoję w miejscu. Czuję, jakbym nigdy tak naprawdę nie zaczęła żyć, jakbym tylko udawała, że biorę w tym wszystkim udział. Wiem, że ludzie przeżywają życiowe tragedie, przy których moje problemy są niczym. Ale jestem przerażona tym, co będzie dalej, bo boję się że tego nie udźwignę. Na co dzień wśród ludzi wciąż jestem otwartą i uśmiechniętą osobą, nie narzekam, nie zasypuję nikogo swoimi problemami. Jestem typem osoby, która zamiast płakać, raczej działa, stara się znaleźć rozwiązanie problemu. Dlatego miałam opory nawet przed wyżaleniem się tutaj na forum. Ale powoli zaczynam mieć poczucie, że wszystko co robię, traci sens. Zawsze wierzyłam, że to ludzie nadają życiu wartość. Cholernie brakuje mi bliskości i emocjonalnej i fizycznej. Po prostu chciałabym choć raz w życiu doświadczyć czyjegoś ciepła, wsparcia, poczuć się dla kogoś atrakcyjna, wiedzieć że gdzieś obok jest osoba, która o mnie myśli i której nie jestem obojętna. Nie rozumiem, co jest ze mną nie tak i dlaczego mi się to nie udaje. Miałam w sobie mnóstwo nadziei, planów na przyszłość. Marzyłam, żeby założyć kiedyś rodzinę, mieć dzieci. Teraz zaczynam czuć, że to się we mnie wypaliło, nie wierzę, że coś się jeszcze może zmienić... |
2011-10-30, 19:31 | #2 | |
Raczkowanie
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Lenka78 Absolutnie to co napisałaś nie jest ani śmieszne ani mało ważne. Troszeczkę wiem co czujesz bo od prawie dwóch lat jestem sama i podobnie jak Ty za dnia jestem uśmiechniętą, enegriczną osóbką a jak zapada noc ... ech ... nie jestem samotna w sensie dosłownym , bo mam córkę, rodzinę, przyjaciół ale tak jak napisałaś
Cytat:
Przepraszam, gdyż pewnie nie takiej odpowiedzi oczekiwałaś. ja nadal mam nadzieję, że gdzieś tam jest Ktoś kto też na mnie czeka i jak się wreszcie spotkamy ..... będzie to jak spełnione marzenie
__________________
"...Dzień wczorajszy nie istnieje, to tylko wspomnienie. Dzień jutrzejszy nie istnieje, to tylko przypuszczenie Bo dzień dzisiejszy jest najważniejszy!!! ..." |
|
2011-10-31, 08:09 | #3 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Cytat:
bardzo smutne to co piszesz. Sama zamykasz się na niowe znajomości, a brak ich zoraz bardziej cię frustruje. Obawiam się, że sama sie również nie otworzysz. Dlatego /i nie bierz tego do siebie/, uważam, że powinnaś odwiedzić psychologa. Pomógł by ci się wewnętrznie zrozumieć. ps. Jestem w Twoim wieku i też chodziłam do psychologa, więc wiem jak to jest. Cytat:
Lepiej znaleźć takiego który będzie nam odpowiadał. |
||
2011-10-31, 09:29 | #4 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: z pępka świata
Wiadomości: 1 427
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Wiesz, sama jestem z natury introwertykiem i samotnikiem. Od wielkich imprez wolę spokojne domówki i spotkania w gronie najblizszych przyjaciół. Mam przyjaciół, którzy podobnie jak Ty - nigdy z nikim nie byli (wiek zbliżony) i w życiu by mi nie przyszło do głowy izolować się od nich bo ja teraz kogoś mam, a oni nie.
Bo właśnie ta izolacja od znajomych wydaje mi się w Twoim przypadku najsmutniejsza. Z moimi znajomymi spotykam się i rozmawiam niezależnie od ich aktualnego statusu związkowego, sytuacji rodzinnej. Może sama wyolbrzymiasz różnice które Was dzielą, bo nie wyobrażam sobie, żeby oni (jeśli się dla nich liczysz) świadomie spychali Cię na margines. Druga sprawa - Dziewczyno, masz ciekawą pracę, w jakimś sensie realizujesz się zawodowo, nawet gdyby teraz powinęła Ci się noga - to masz przecież cenne doświadczenie zawodowe. Pomyśl ile osób, nie może tego powiedzieć... Po trzecie - Pomyśl o sobie, jak o człowieku pełnym i wartościowym bez faceta - przypuszczam, że jesteś finansowo niezależną, inteligentną młodą kobietą. Wydaje mi się, że spotykamy kogoś właśnie wtedy, gdy na siłe nie szukamy, wtedy, gdy czujemy się dobrze ze sobą. To, że jeszcze nikogo nie miałaś moim zdaniem nie czyni z ciebie dziwoląga. Szczerze mówiąc, wolałabym być sama cale życie, niż męczyć się w toksycznym związku, uzależniona emocjonalnie od męskiego ramienia. Wierzę w Ciebie, nie daj się |
2011-10-31, 12:47 | #5 |
Raczkowanie
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Kochana, wiem co czujesz.
Kiedy czytałam twoją wypowiedź, to jakbym czytała o sobie. Niestety... Tylko rocznik o oczko niższy. Też jestem sama od zawsze, też nigdy z nikim nie byłam... Też jestem niewidzialna... Znajomi nie unikają właściwie od zawsze. Towarzystwo zamężne i żonate - obracają się tylko w swoim kręgu. Na każde moje zaproszenie, wyjście z inicjatywą ciągle słyszałam "Dziś nie mogę, ale się zdzwonimy". Ile można... W końcu, kiedy usłyszałam o paru imprezach, na które ci dobrzy znajomi nawet nie pomyśleli, żeby mnie zaprosić ("No wiesz, tam były same pary - źle byś się czuła"), coś we mnie pękło... Naprawdę czuję się gorsza, inna, wybrakowana... Towar z niższej półki, na którą już nikt nie zagląda. Całowałam się raz - 12 lat temu, do dziś nie wiem co to seks... Tęsknię za bliskością, ale czuję, że coraz bardziej zapadam się siebie... Już przestałam wierzyć, że cokolwiek dobrego może mnie spotkać. Nie widzę w sobie kobiety. Wiem, że to już nie te czasy i wiem, że nie zrozumie tego nikt, kto w takiej sytuacji nie jest. Nie uzależniam swego szczęścia od bycia z kimś. Po prostu czuję się gorsza, bo nikt nigdy nie chciał ze mną być... |
2011-10-31, 12:51 | #6 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Cytat:
Bo jak może ktoś pokochać kogoś, kto sam siebie nie kocha? |
|
2011-10-31, 12:56 | #7 |
Raczkowanie
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Myślę, że człowiek jest jednak stworzeniem stadnym i gdyby miało być nam dobrze samym ze sobą, to ludzkość by wymarła.
Nie zawsze taka byłam. Po prostu się starzeję i coś mi umyka... Tak to czuję |
2011-10-31, 12:59 | #8 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
|
2011-10-31, 13:04 | #9 |
Raczkowanie
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Odpowiedziałąm tylko na posta Lenki. Po prostu chciałam, żeby wiedziała, że nie jest jedyna w takiej sytuacji, tyle.
A co do twojej zaczepki - gdybym umiała, coś z tym zrobić, gdybym wiedziała co z tym zrobić, juz dawno pewnie nie byłbym sama i nie pisałabym tutaj. Wierz mi, nie jest przyjemnie tak się uzewnętrzniać, zwłaszcza na taki temat. |
2011-10-31, 13:06 | #10 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Cytat:
Po prostu pytam, całkiem przyjaźnie. |
|
2011-10-31, 13:15 | #11 |
Raczkowanie
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Ok, nie zauważyłam
Nie robię nic, bo już nie wierzę, że cokolwiek może dobrego mnie spotkać. Za dużo siebie daję każdej znajomości. I dostaję po łapach za każdym razem. Jakby życie chciało mi powiedzieć - Gdzie się pchasz? To nie dla ciebie... |
2011-10-31, 13:21 | #12 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Cytat:
Polecam książkę;''Dlaczego mężczyźni kochają zołzy''. I prawdziwy związke jest dla każdego, nie tylko dla wybranych. |
|
2011-10-31, 13:28 | #13 |
Raczkowanie
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Czytałam tę książkę. I milion innych też.
Żeby zastosować te rady, trzeba przynajmniej mieć do tego okazję. Jak już pisałam - jestem niewidzialna, więc i okazji brak. [1=f36f09c64670dbbf8506d7b 7195631196fb4f2ce_65c2c81 98d77a;30244795] I prawdziwy związke jest dla każdego, nie tylko dla wybranych.[/QUOTE] Tylko dlaczego tek trudno mi w to uwierzyć? Przepraszam, wwaliłam się z moim smęceniem wątek innej użytkowniczki. Już nie marudzę. Chciałam tylko napisać, że naprawdę wiem, co czujesz Lenko. |
2011-10-31, 13:36 | #14 |
Irenosława Pierwsza
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 62 254
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
nikt nie jest niewidzialny, no chyba że przeniesiemy się do sfery bajek i baśni
sama tak siebie postrzegasz i tylko pytanie (na które sama musisz sobie odpowiedzieć) dlaczego? ------------------------------------------ a do autorki topiku: masz przyjaciół, dobrych znajomych, może niech oni ci powiedzą jak cię postrzegają? tylko to muszą być osoby, przed którymi jesteś taka jaka jesteś tutaj raczej nikt nie odp. na pyt.: co jest z tobą nie tak? bo cię dobrze nie znamy, a możemy tylko radzić
__________________
/Jestem pianą, która opływa i zapełnia bielą najdalsze krawędzie skał; jestem także dziewczyną, tutaj, w tym pokoju./ Fale - Virginia Woolf |
2011-10-31, 13:47 | #15 | |
Raczkowanie
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Cytat:
Po prostu nie mają w sobie nic, czym mogli by przyciągnąć uwagę innych, ich wzrok, ich zainteresowanie... Są, a jakby ich nie było. To właśnie ja Edytowane przez asjulka Czas edycji: 2011-10-31 o 13:48 |
|
2011-10-31, 13:52 | #16 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Cytat:
Taka samospełniająca się przepowiednia. |
|
2011-10-31, 17:02 | #17 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: gdzie oczy poniosa
Wiadomości: 2 637
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Dziewczyny a co z napieciem seksualnym?
Jak je odczuwacie i radzicie sobie z nim?
__________________
I'm looking for a husband... Zyje tym co czuje, z zycia biore to co mi smakuje, szukam i znajduje, nie doluje kiedy mi brakuje |
2011-10-31, 18:40 | #18 |
Raczkowanie
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Do aneszna i magnolia79
doceniam swoją wolność i za nic w świecie nie chciałabym aby ją ograniczył toksyczny związek i fakt wolę byc sama niż w takowym. My mówimy tutaj, ze brak nam dobrego związku, takiego zwyczajnego bycia z Kimś, rozmawiania, przytulania, wspólnej kawy o poranku, telefonu przed snem, Takich sytuacji nie zastapi kariera zawodowa, własne samospełnienie i miłość do własnej osoby. Choc zgodzę się z faktem "najpierw pokochaj siebie aby mógł ciebie pokochac Ktoś" i nie uważam także, że uzależniania własnego szczęścia od bycia z kims jest dobre ale facet jest w pewnym sensie dopełneniem kobiety i chyba o tym rozmawiamy. p.s. ja nie siedzę z tyłkiem w domu i nie "czekam" bywam w różnych miejscach, kluby, koncerty, kino ..... i chyba albo jestem nieatrakcyjna dla męskiego oka, albo tak jak piszą dziewczyny niewidzialna.
__________________
"...Dzień wczorajszy nie istnieje, to tylko wspomnienie. Dzień jutrzejszy nie istnieje, to tylko przypuszczenie Bo dzień dzisiejszy jest najważniejszy!!! ..." |
2011-10-31, 19:42 | #19 | |||||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 4
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Dziewczyny, bardzo dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi. Miło wiedzieć, że jest tutaj tyle życzliwych osób
[1=f36f09c64670dbbf8506d7b 7195631196fb4f2ce_65c2c81 98d77a;30238722] Sama zamykasz się na niowe znajomości, a brak ich zoraz bardziej cię frustruje. Obawiam się, że sama sie również nie otworzysz. Dlatego /i nie bierz tego do siebie/, uważam, że powinnaś odwiedzić psychologa. Pomógł by ci się wewnętrznie zrozumieć. ps. Jestem w Twoim wieku i też chodziłam do psychologa, więc wiem jak to jest. [/QUOTE] To nie tak, że zamykam się na nowe znajomości. To prawda, był taki czas, że tkwiłam zamknięta w swojej skorupce, do której nikogo nie wpuszczałam. Żeby było zabawniej, to właśnie wtedy spotkałam tego jedynego jak dotąd faceta, który zwrócił na mnie uwagę i który baaaardzo długo próbował do mnie dotrzeć. Tyle, że ja byłam wtedy tak zagubiona, że wszelkie próby tylko jeszcze bardziej mnie paraliżowały. Im bardziej mi zależało, tym bardziej się blokowałam. Później jednak wiele zmieniłam w sobie, swoim stosunku do zycia, do ludzi, do samej siebie. Uwierzcie, gdybyśmy się jutro gdzieś przypadkiem poznały, nie przypuszczałybyście, że to ja jestem autorką tego wątku. W codziennym życiu jestem uśmiechnięta, energiczna i otwarta w kontaktach z innymi. Nauczyłam się żyć aktywnie i organizować sobie czas, cieszyć się z wielu najdrobniejszych rzeczy - ale to nie powoduje, że samotność jest mniejsza.. Nie wiem, być może to wszystko, co udało mi się w sobie zmienić, wypracować, to ciągle za mało. Od jakiegoś czasu znowu tracę poczucie własnej wartości, a bardzo nie chciałabym uciec z powrotem w tą skorupę, w której kiedyś tkwiłam. Boję się tego, bo było mi wtedy ze sobą naprawdę bardzo źle. Być może ciągle robię wiele błędów, z których sama nie jestem w stanie do końca zdać sobie sprawy. Dlatego bardzo dziękuję Ci aneszna za radę, na pewno to przemyślę. Cytat:
Cytat:
Widzę, że niewiele u Ciebie nadziei na zmiany. Ja też od jakiegoś czasu mam ochotę się poddać. Czuję, że wgniata mnie to wszystko w ziemię. Ale zdarzają się takie chwile, że pojawia się chęć jeszcze z tą rzeczywistością (i z samą sobą) trochę powalczyć, poszukać wsparcia, pomocy. Budzi się we mnie instynkt samozachowawczy i chyba to on mnie tu do Was przygnał. Cytat:
Cytat:
Cytat:
To nie jest tak, że w desperacko pragnę znaleźć się w jakimkolwiek związku, uczepić się męskiego ramienia i tak wisząc przejść przez życie. Cenię swoją niezależność, mam swoje własne potrzeby, marzenia, poglądy. I też nie wierzę, że jakiekolwiek pasje, aktywność czy nawet przyjaciele są w stanie wypełnić pustkę w tej sferze życia. |
|||||
2011-11-01, 07:06 | #20 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Zagranica
Wiadomości: 533
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Cytat:
__________________
|
|
2011-11-01, 22:11 | #21 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: gdzie oczy poniosa
Wiadomości: 2 637
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Cytat:
Takie podstawowe rzeczy, czasem warunkuja to jak szukamy partnera etc.
__________________
I'm looking for a husband... Zyje tym co czuje, z zycia biore to co mi smakuje, szukam i znajduje, nie doluje kiedy mi brakuje Edytowane przez dzinek Czas edycji: 2011-11-01 o 22:16 |
|
2011-11-02, 14:00 | #22 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 4
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Ok, może nie zrozumiałam pytania. Ale zabrzmiało to tak, jakbyś właśnie pytała jakiegoś „dziwoląga”, który z jakiegoś względu ma w tym zakresie inne potrzeby niż większość ludzi (lub ich brak).
Jest to ważna sfera życia i po prostu dla mnie naturalne jest, że takie potrzeby odczuwam. A co konkretnie masz na myśli? |
2011-11-02, 16:52 | #23 |
Raczkowanie
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Nie za bardzo rozumiem, do czego zmierzasz Dzinku...
Bo to, że z nikim nigdy nie byłam, nie wyklucza jednocześnie, że mam potrzeby seksualne. Ja każdy. No może jak większość. Różnica polega tylko na tym, że nie mam z kim do tego łózka pójść. |
2011-11-02, 21:52 | #24 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 20
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Cóż! Można być samotnym nawet w tłumie. Ja od ok. 5 lat jestem sama, mimo, że wszyscy widzą iż mam męża, dzieci, pracę przyjaciół i czegóż może mi brakować. Nikt pewnie by się nie domyślił, że od tych kilku lat mąż mnie nie dotknął, gramy jakąś farsę albo komedię, chodząć na imprezki razem, mając wspólnych znajomych, itd...... Od kilku miesięcy zdecydowaliśmy się rozstać, ale dopiero za kilka miesięcy, może rok, i nie będę teraz tego tłumaczyć, bo sama tego nie rozumiem. Idę z prądem, bo i tak nie ma to dla mnie znacxzenia. Wtajemniczone koleżanki mówią, że kogoś sobie znajdę, a ja w duchu się śmieję, bo jakby to było takjie proste to myślę, że dawno bym znalazła, i podświadomie szukam od kilku lat, ale ................ nie widać żadnych nadziei. Znajomi w związkach, w pracy "same baby" (mam sfeminizowany zawód), ja nie mam tak jak założycielka wątku 33 ale 43 lata i nie jestem "laską", do oglądania się na ulicy.... no cóż! W internecie szukać nie będę.! I samotność zagląda do serca każdego dnia. I co z tego, że na zewnątrz jestem radosna, energiczna i chyba lubiana ... (nie ma jak skromność). Do faceta, który weźmie za rękę, zaprosi do kina, czy na kawę to tak daleko jak stąd do księżyca, liczone w centymetrach. Pozdrawiam wszystkich samotnych.....
|
2011-11-03, 07:19 | #25 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
|
2011-11-03, 11:08 | #26 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 20
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Tak naprawdę nie wiem dlaczego, ale NIE i już. Po prostu nie mogę sobie tego wyobrazić, a może nie bardzo wiem jak to się robi
|
2011-11-03, 11:13 | #27 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
|
2011-11-03, 16:06 | #28 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 249
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
pierwsze co uderzylo mnie po przeczytaniu odpowiedzi do postow autorki to to jak jedna z uzytkowniczzek pisze o sobie, ze jest niewidzialna, ze nie ma w sobie nic interesujacego i przyciagajacego uwage. Nie dziwne ze borykasz sie z samotnoscia skoro sama siebie nie lubisz i uwazasz za nic nie warta. Ludzie stronia od takich jednostek bo one nic nie wnosza do ich zycia oprocz ciaglego marudzenia i oczekiwan polepszania ich samooceny no i zapewnien ze sa cudowne/madre/piekne/wyjatkowe.
__________________
"Tak rzadko zdarza się słyszeć, żeby kobiety mówiły: „Nie mogę się doczekać, żeby rozkręcić swój własny interes" albo „Już bym chciała chodzić na te zajęcia z handlu nieruchomościami". Cel większości kobiet brzmi „Za rok chcę być już mężatką"." |
2011-11-03, 17:30 | #29 | ||
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: gdzie oczy poniosa
Wiadomości: 2 637
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Cytat:
PO prostu wiekszosc facetow na "glodzie" szuka sobie partnerki do lozka a jak z tego wyjdzie zwiazek to juz inna para kaloszy. No tak to z grubsza dziala. A ze tak powiem im ktos bardziej wyposzczony tym intensywniej szuka. Cytat:
Na mysli mam j.w Alessa Nie moge sie doczekac az cos sama rokrece, a bycie mezatka czy nie nie ma dla mnie znaczenia, ale rodzine chce miec
__________________
I'm looking for a husband... Zyje tym co czuje, z zycia biore to co mi smakuje, szukam i znajduje, nie doluje kiedy mi brakuje |
||
2011-11-03, 19:46 | #30 | |
Raczkowanie
|
Dot.: O samotności raz jeszcze...
Cytat:
Otóż nie wiem, gdzie to wyczytałaś i na jakiej podstawie sądzisz, że chodzę za ludźmi i marudzę w celu dowartościowania się i polepszenia swojej samooceny. Czy ja cokolwiek takiego napisałam? Myślę, że naprawdę niewiele osób wie, co tak naprawdę czuję, i jak się czuję, bo nie obnoszę się z tym i nie proszę każdego o to żeby mi powiedział, jaka to jestem cudna i wspaniała. Jak już pisałam - mam znajomych, ale ci znajomi mają już swoje życie. A ponieważ czuję się przez nic w jakiś sposób odrzucona z powodu tego, że nie mam nikogo, o czym pisałam już wcześniej, po prostu przestałam im się narzucać. Tak - czuję się niewidzialna. Bo mam tyle lat ile mam. Bo wyglądam tak, jak wyglądam. Bo obracam się w takim towarzystwie a nie innym. Bo jestem, jaka jestem.... Ale to, że czuję się niewidzialna, nie znaczy zaraz że jestem marudą, która każdą osobę, z którą się spotyka zamęcza prośbami o potwierdzenie własnej wartości. Sorki, ale nie znasz mnie, a tak łatwo oceniasz. |
|
Nowe wątki na forum Kobieta 30+ |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:54.