Rady dla studentek - o studiach, mieszkaniu, codzienności

[nilla]

To ja dodam parę słów od siebie
Pań w dziekanacie nie należy lekceważyć, ale u nas (UWr) większym wyzwaniem są panie z socjalnego;P Tam należy bić pokłony jeszcze zanim nadusi się na klamkę...

Nie zrażajcie się kolejką do dziekanatu przez pierwszy miesiąc, zawsze można tam poznać wiele nowych osób, jak to mówią "towarzysze niedoli zawsze szybko znajdują wspólny język".

Nie spóźniajcie się na pierwsze zajęcia z nowymi wykładowcami! Niekiedy możecie potem natrafić na "ścianę". Nasz pan dr wychodzi z założenia, że drzwi po jego wejściu na zajęcia ulegają zacementowaniu.

Większość wykładowców straszna jest tylko na początku - dla mobilizacji. Za to praktycznie wszyscy cenią pracowitość i efekty, dlatego nie bójcie się pokazać im na co was stać

Notatki od kolegów to fajna rzecz, ale wiem z doświadczenia, że moje zawsze były dla mnie najlepsze

I Nawiązujcie dobre stosunki z grupą, zdrowa atmosfera jest bardzo ważna. Potem przed sesją wszyscy się wspierają, a nie czekają, aż ktoś się potknie i wyleci.

[Wisienki]

moje rady:
1. Zakolegować się z życzliwą jednostką, ze starszego rocznika (ale nie traktować tego co mówi jako prawdy absolutnej )
2. Chodzić na wykłady - zwłaszcza na te które mogą kończyć sie ustym egzaminem( z mojego doświadczenia jeśli prof Cię kojarzy to na egzaminie jesteś od razu w lepszej sytuacji)!!!!!!!!!
3. Kiedy jest to tylko możliwe chodzić na tzw "Zerówki"!!!!!!!!!!!
4. Szukać informacji o profesorach - prawie każdy ma jakiegoś konika, i prowadzących ćwiczenia - bo jak to w życiu cześc jest na luzie a cześc zdobycie zaliczenia zamienia w tor przeszkód
5. kserować brakujące wykłady na bierząco
7. Jeśli są rózne opinie w doktrynie po wymienienu wszystkich poglądów dodać iż właściwy jest ten profesora
8. Nie podchodzić do studiów tak zupełnie serio - tzn jeśli sie trafi jakoaś poprawka to jeszcze nie koniec świta

[Hosenka*]

Napisane przez Wisienki

3. Kiedy jest to tylko możliwe chodzić na tzw "Zerówki"!!!!!!!!!!!

Ja przez 5 lat nie miałam ani jednej "zerówki" Żaden z wykładowców nie praktykował tego i nie uznawał

[Wisienki]

Napisane przez Hosenka*

Ja przez 5 lat nie miałam ani jednej "zerówki" Żaden z wykładowców nie praktykował tego i nie uznawał

na moich studiach (prawo) zerówki były koniecznością zwłaszcza gdy miało sie 2 egzaminy całoroczne + 3 semestralne sesje letnią zdawało się - od początku maja do września), bowiem zdanie wszystkiego w ciągu 2 tygodniowej sesji było przynajmniej na moim wydziale fizycznie nie możliwe

[Hosenka*]

Napisane przez Wisienki

na moich studiach (prawo) zerówki były koniecznością zwłaszcza gdy miało sie 2 egzaminy całoroczne + 3 semestralne sesje letnią zdawało się - od początku maja do września), bowiem zdanie wszystkiego w ciągu 2 tygodniowej sesji było przynajmniej na moim wydziale fizycznie nie możliwe

U mnie było tak, że czasem udawało sie zorganizować jakiś ezgamin czy zaliczenie przed sesją - np. gdy wykłady kończyły sie wcześniej, np w styczniu, czy nawet w grudniu. Ale nie było to traktowane jako zerówka, tylko jako I termin. Czasem tez mieliśmy egz juz po sesji - po "feriach". Zawsze mozna sie jakos dogadać jak jest za dużo egzaminów czy zaliczeń. Przeważnie ustalaliśmy egz./zal. tak aby nie było więcej niż 2-3 w tyg w trakcie sesji ale nie zawsze sie udawało

[arrachnee]

Z terminami jest bardzo różnie. U mnie prawie wszystko było ustne i był straszny bałagan. Terminów było bardzo dużo (często pierwszy możliwy był we wrześniu). Nie raz też dzwoniliśmy do profesorów w dniu egzaminu dopytując gdzież oni są, bo my już dwie godziny czekamy .

[corka_rosy]

świetne rady, na pewno przydadzą się osobom, które zaczynają studia. Dodam od siebie, żebyś przede wszystkim nie wierzyła we wszystko, co mówią ludzie. Bardzo często przesadzają z historiami dotyczącymi jakiegoś wykładowcy i potem spać po nocach nie można ze strachu Najlepiej podziel sobie wszystko przez 2.

[Wisienki]

Napisane przez Hosenka*

U mnie było tak, że czasem udawało sie zorganizować jakiś ezgamin czy zaliczenie przed sesją - np. gdy wykłady kończyły sie wcześniej, np w styczniu, czy nawet w grudniu. Ale nie było to traktowane jako zerówka, tylko jako I termin. Czasem tez mieliśmy egz juz po sesji - po "feriach". Zawsze mozna sie jakos dogadać jak jest za dużo egzaminów czy zaliczeń. Przeważnie ustalaliśmy egz./zal. tak aby nie było więcej niż 2-3 w tyg w trakcie sesji ale nie zawsze sie udawało

chyba się nie rozumiemy na moich studiach zerówka to był normalny egzamin (z normalnymi 2kami jeśli ktoś nie był "naumiany"), z tym tylko ze odbywał się wcześniej. Czasami dostęp do zerówek był ograniczony do szczęśliwców którzy znaleźli sie na liście puszczonej przez profesora na wykładzie, lub do tych którzy zaliczyli ćwiczenia na jakąś okresloną ocenę

[Hosenka*]

Napisane przez Wisienki

chyba się nie rozumiemy na moich studiach zerówka to był normalny egzamin (z normalnymi 2kami jeśli ktoś nie był "naumiany"), z tym tylko ze odbywał się wcześniej. Czasami dostęp do zerówek był ograniczony do szczęśliwców którzy znaleźli sie na liście puszczonej przez profesora na wykładzie, lub do tych którzy zaliczyli ćwiczenia na jakąś okresloną ocenę

Ja słyszałam o "zerówkach" jako o szansie na podejście do egzaminów bez ewentualnych konsekwencji - dobre oceny wpisywali, a 2.0 nie, potem przystępuje sie do I terminu jak sie nie zda w 0. Dlatego u nas nikt nie używał pojęcia "zerówka" tylko "I termin" tyle ze przed sesją i wszystkich obowiązywał taki termin, bo tak sie ustaliło z prowadzącym.

[Wisienki]

Napisane przez Hosenka*

Ja słyszałam o "zerówkach" jako o szansie na podejście do egzaminów bez ewentualnych konsekwencji - dobre oceny wpisywali, a 2.0 nie, potem przystępuje sie do I terminu jak sie nie zda w 0. Dlatego u nas nikt nie używał pojęcia "zerówka" tylko "I termin" tyle ze przed sesją i wszystkich obowiązywał taki termin, bo tak sie ustaliło z prowadzącym.

ja też słyszałam o takich zerówkach, ale trudno mi w to uwierzyć...
U nas mówiło się na to zerówka bo egzamin miał miejsce przed rozpoczęciem sesji, ale miała ona wszystkie konsekwencje normalnego I terminu

[albinka]

Ja dosyć często się z tym spotykam - zależy od wykładowcy. Dwója z takiego egzaminu nie jest wpisana do indeksu.

[gramma]

Napisane przez Wisienki

ja też słyszałam o takich zerówkach, ale trudno mi w to uwierzyć...
U nas mówiło się na to zerówka bo egzamin miał miejsce przed rozpoczęciem sesji, ale miała ona wszystkie konsekwencje normalnego I terminu

Ja miałam trzy takie "zerówkowe" egzaminy, w które ciężko Ci uwierzyć

[ankasz]

U mnie jest taki młody wykładowca, kilka lat po studiach, i u niego "zerowka" oczywisćie jest, ale tylko i wylaćcznie na prawach I terminiu - wiec jak bedzie 2,0 to wpisze bez mrugnięcia okiem.

[eifersucht]

Ja dostaniesz w swoje ręce testy niby jakiegoś tam profesora to nie myśl sobie, że napewno tego nie będzie Bo pytania testowe z poprzednich lat zawsze się powtarzają

[gosiaczek6]

a jakie macie dziewcdzyny rady dotyczace akademika?

[Wisienki]

Napisane przez gosiaczek6

a jakie macie dziewcdzyny rady dotyczace akademika?

mieszkałam w akademiku 5 lat, i poprostu trzeba mieć dobre układy z portierami/kami a wiec dziewczyny ładnie się uśmiechać, zagadywać od czasu do czasu. Kiedy nie bedziecie anonimowe, bedzie wam dużo łatwiej np kogoś przenocować

[Hosenka*]

Napisane przez eifersucht

Ja dostaniesz w swoje ręce testy niby jakiegoś tam profesora to nie myśl sobie, że napewno tego nie będzie Bo pytania testowe z poprzednich lat zawsze się powtarzają

Co za generalizowanie Nie lubię tego
To ze u Ciebie tak sie zdarzylo nie znaczy ze wszędzie tak jest U mnei nei wszystko sie powtarzało

Napisane przez gosiaczek6

a jakie macie dziewcdzyny rady dotyczace akademika?

Ja nie poradze bo nie mieszkałam w akademiku i nawet mi przez mysl nie przeszło żeby mieszkac

[Wisienki]

a i jeszcze przypomniało mi się o 2 rzeczach

- mieszkanie razem w jednym pokoju zniszczyło nie jedną przyjaźń - to że nie możesz żyć bez swojej koleżanki nie znaczy ze możesz, powinnaś z nią mieszkać - gdy nie jestes pewna że macie podobny styl życia - pory wstawania, pozion tolerancji na bałagan i hałas itd lepiej zamieszkać osobno i się nazwajem odwiedzać

- warto wybrac jakiś fajnieszy akademik - niektóre sa ciche inne to jedna wielka impreza

[eifersucht]

Napisane przez Hosenka*

Co za generalizowanie Nie lubię tego
To ze u Ciebie tak sie zdarzylo nie znaczy ze wszędzie tak jest U mnei nei wszystko sie powtarzało

U mnie się zawsze powtarzają, a jak u Ciebie nie to masz pecha

[izuleczek]

Dziekuje wam bardzo.A teraz takie pytanie.Co warto kupic:wiadomo zakreslacze,zeszyty,dlugo pisy itd ale jest moze cos co warto kupic????

[Wisienki]

Napisane przez izuleczek

Dziekuje wam bardzo.A teraz takie pytanie.Co warto kupic:wiadomo zakreslacze,zeszyty,dlugo pisy itd ale jest moze cos co warto kupic????

wszystko zależy gdzie bedziesz mieszkać jeśli w akademiku nie zapomnij o czajniku elektrycznym i sztućcach - tam to podstawa

[natee]

zaprzyjaznic sie z kolezankami,ktore regularnie chodza na wyklady,byc obecnym na cwiczeniach i chodzic jak najczesciej do klubow studenckich

[laylaaa]

dołączam sie do pytania powyżej, domyślam się, że nie ma sensu prowadzenie zeszytu z każdego przedmiotu
czy brulion na wykładach a potem wpinanie kartek do segregatora to dobry pomysł?

[natee]

ja zawsze pisze na kartkach i je wpinam

[Wisienki]

Napisane przez laylaaa

dołączam sie do pytania powyżej, domyślam się, że nie ma sensu prowadzenie zeszytu z każdego przedmiotu
czy brulion na wykładach a potem wpinanie kartek do segregatora to dobry pomysł?

myśle ze to zalezy od studiów - na moich bez osobnego grubego zeszytu formatu A4 do kazdego przedmiotu nie masz szans sobie poradzić, najlepiej zapytaj się starszego rocznika jak to jest konkretnie na Twoim kierunku

[Hosenka*]

Napisane przez eifersucht

U mnie się zawsze powtarzają, a jak u Ciebie nie to masz pecha

Jak już to "MIAŁAŚ".

Takie generalizaowanie ze zawsze sie powtarzają są nei na miejscu - jeszcze ktoś w to uwierzy i potem "ups, jednak się nie powtorzyło a przecież na Wizażu pisali ze ZAWSZE sie powtarza"

Napisane przez izuleczek

Dziekuje wam bardzo.A teraz takie pytanie.Co warto kupic:wiadomo zakreslacze,zeszyty,dlugo pisy itd ale jest moze cos co warto kupic????

Na I roku zachłysnełam się "studiowaniem", inny tryb niż w LO więc pisałam na kartkach ("no przeciez nie bede pisać w zeszycie jak dziecko"), potem wpinałam itd... Potem jednak stwierdziłam ze zeszyt jest najlepszy - nic sie nie gubi, wszystko jest w jedym miejscu . Mi to najbardziej odpowiadało.

Aha: nie kupowałam zeszytów A4 bo format nie poręczny i źle mi sie z takiego formatu uczyło. Przeważnie miałam jeden zeszyt do 2 przedmiotów - jeden od przodu, drugi od tyłu, chyba, że było dużo notowania to jeden (albo i 2 - bywało i tak )


Najlepiej samemu popróbować i wybrac to co sie najlepiej w Twoim przypadku sprawdzi

[gosiaczek6]

wlasnie moj TZ mowil ze jest tak, ze zostawiasz legitymacje i mozesz u kogos spac np jedna noc, prawda to?

[laylaaa]

Napisane przez Wisienki

myśle ze to zalezy od studiów - na moich bez osobnego grubego zeszytu formatu A4 do kazdego przedmiotu nie masz szans sobie poradzić, najlepiej zapytaj się starszego rocznika jak to jest konkretnie na Twoim kierunku

zaczynam prawo, czyli "Twój" kierunek

[lain]

Napisane przez gosiaczek6

wlasnie moj TZ mowil ze jest tak, ze zostawiasz legitymacje i mozesz u kogos spac np jedna noc, prawda to?

no nie bardzo. w kazdym razie nie wszedzie. w akademikacj CM UJ zostawiasz na portierni dowodzik i musisz sie zmyc o ile dobrze pamieam do polnocy. a jak zostaniesz do rana to przy odbiorze placisz za nocleg jakies 20zl.

a co do zeszytow to ja zeszytow nie prowadze. wygodniejsze sa dla mnie foliowe skoroszyty. do kazdego przedmiotu mam taki skoroszyt, w ktorym trzymam w koszulkach do segregatora wszelkie pojedyncze kserowki i kartki (takie jak do drukarki) , na ktorych robie notatki. takie kartki sobie numeruje zeby sie potem nie pogubic. jak juz sie zbliza sesja to spinam te kartki zszywaczem i bardzo wygodnie mi sie z czegos takiego uczy. no i o ile mniej (i lzej) w torbie, gdy niesie sie tylko pare cienkich (no pod koniec semestru troche grubszych) skoroszytow. zeszyt mialam tylko do cwiczen z matematyki, makro, mikroekonomii itp. gdzie potrzeba mi byla krateczka - tu zeszyt okazal sie wygodniejszy. ale na wyklady tylko gladkie kartki podstawa to numerowanie i trzymanie wszystkiego w skoroszycie

[gosiaczek6]

ok, dzieki za odp