Czy kobiety mnie nie lubią bo jestem atrakcyjna?

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez LilyVanDerWoodsen

mijanou
porozmawiaj chociazby z modelkami, ale z tymi ktore regularnie wyjezdaja za granice. One nie maja kolezanek wsrod znajomych z klasy, szkoly, przyjaznia sie z innymi modelkami. Konkurencja o zlecenia nie wyklucza przyjazni, a jednak potezna uroda tak. Dlaczego? gimnazjalne powody jednak. Modelki na miejscu maja panienki podobne do Ciebie, ktore im "z dobrego serca" radza, bo niby tez sa ladne i sa takie towarzyskie" Zauwazylas łaskawie, ze dziewczyna nie ma problemow ze wszystkimi tylko z dziewczynami?
P.S. dla Ciebie mogę być gimnazjalistką
Jesli nie umiesz rozmawiac merytorycznie to nie atakuj personalnie zgadujac. To jest nawet już nie śmieszne, tylko zwyczajnie słabe...

mam koleżankę -modelkę. zrobiła naprawdę niezłą karierę (głównie poza granicami naszego kraju) i w sumie cały czas jest rozchwytywana. NIGDY nie narzekała na brak koleżanek, bo ma super charakter. teoria obalona.

[201705240954]

Napisane przez skazana_na_bluesa

mam koleżankę -modelkę. zrobiła naprawdę niezłą karierę (głównie poza granicami naszego kraju) i w sumie cały czas jest rozchwytywana. NIGDY nie narzekała na brak koleżanek, bo ma super charakter. teoria obalona.

Mieścisz się w blędzie statystycznym

[skazana_na_bluesa]

inne dziewczyny też mają takie koleżanki, także tego.

[cleopadra]

Napisane przez skazana_na_bluesa

mam koleżankę -modelkę. zrobiła naprawdę niezłą karierę (głównie poza granicami naszego kraju) i w sumie cały czas jest rozchwytywana. NIGDY nie narzekała na brak koleżanek, bo ma super charakter. teoria obalona.

Ja mam kolezanke aktorke i dwie ktore byly modelkami,wszystkie trzy fajne dziewczyny i zadna z nich nie zadziera nosa.

[201705240954]

Napisane przez skazana_na_bluesa

inne dziewczyny też mają takie koleżanki, także tego.

także tego odpuszczam dalszą licytację

[I am Rock]

Wszystko zależy od pierwszego wrażenia. Jeżeli autorka na dzień dobry została uznana za drętwuskę, to trudno jej będzie to odkręcić.

[201803290936]

Napisane przez skazana_na_bluesa

mam koleżankę -modelkę. zrobiła naprawdę niezłą karierę (głównie poza granicami naszego kraju) i w sumie cały czas jest rozchwytywana. NIGDY nie narzekała na brak koleżanek, bo ma super charakter. teoria obalona.

Skazana, przyznaj się, że jej skrycie nienawidzisz i zbierasz na cyngla do wynajęcia, aby ją sprzątnąć. Nie burz Autorce jej wizji świata.

[phideaux]

Może trzymasz się za bardzo na boku.
Może za mało inicjujesz rozmowy.
Piszesz, że masz wrażenie niechęci, gdy się odezwiesz - może masz wywyższający się ton? Musiałabyś podać przykład rozmowy, kiedy odniosłaś takie wrażenie.
Czasem nawet za wyraz twarzy można zostać ocenioną

Musisz sama się spytać, czy na pewno nie czujesz się trochę lepsza od innych? Bardziej oryginalna? Przez to może być w Tobie dystans, który inni czują.

Odpowiadając na pytanie wątku - na pewno nie za to. Jasne, że mogą się trafić zazdrosne dziewczyny, które odbierają te najładniejsze jako zagrożenie, ale na pewno nie twoja atrakcyjność sprawia, że nie masz koleżanek.
A ogólnie miałaś kiedykolwiek bliższe koleżanki?

[adeedra]

Napisane przez LilyVanDerWoodsen

Po 1
naprawde ładnym trudniej jest w relacjach z kobietami. Wiem, widziałam niejednokrotnie. Nijak ma sie do wieku, wykształcenia, sympatyczności, etc. Opowiadanie bredni przez kobiety o naprawdę ładnej, ze jest niesympatyczna i mało empatyczna ze zwykłej zazdrosci jest...normą. Pocieszam ze nie tylko polską Kiedy sie to uspakaja? jak ładna kataklizm przezyje lub cos jej nie wyjdzie lub ją facet zostawi-tempo przyrostu znajomych imponujace.

Kobiety wredne i nieempatyczne rzadko miewają problemy ze znalezieniem koleżanek. A to, że pasztety obrabiają tyłek ładnej i chcą się z nią zaznajamiać, żeby popatrzeć jak cierpi to żadne "uspokojenie".

Napisane przez LilyVanDerWoodsen

P.S> oczywiscie zalozylam, ze dziewczyna naprawde jest bardzo ladna. Gorzej jak jest zwyczajna i przekonana o swojej nadzwyczajnej urodzie....Summa sumarum ciezko stawiac jednoznaczna diagnoze netowa

Gorzej? W jaki sposób miałoby jej to zaszkodzić, że się będzie czuła super atrakcyjna?

Napisane przez Mimiko

Ach, uwielbiam wątki o tym jak to autorka jest taka inna od reszty kobiet, bo albo ma "męskie zainteresowania" (gry komputerowe, polityka, fantastyka) albo jest właśnie taka "niedopasowana" do społeczeństwa, bo interesują ją książki, poezja i malarstwo, a reszta bab to tylko fryzjer, ciuchy i kosmetyki ]

Wszyscy bardzo lubią, ale ona tego nie napisała.

Napisane przez LilyVanDerWoodsen

Lubię Vermeere'a od lat. Nie spotkałam nikogo, kto by też go lubił.

Pewnie dlatego, że nikt poza Tobą i Mijanou nie zna "Vermeere'a". Poza tym to ostro sprecyzowane zainteresowania są. Aż za bardzo zważywszy na to "e'".

[Mimiko]

Adeedra no jak nie napisała?

Napisane przez saso666

Nigdy nie podbiegałam do nowo poznanych dziewczyn żeby za wszelką cenę pociągnąć rozmowę i stworzyć grupę, zawsze uważałam że przychodzi to samoistnie. Lubię poezję, książki oraz malarstwo, być może właśnie to mnie tak izoluje od innych kobiet, które przeważnie posiadają inne hobby? Sama nie wiem juz co o tym myśleć.

Sorry, ale to inne hobby, odebrałam jako bardziej pospolite zdaniem autorki.

[Mijanou]

Napisane przez adeedra

Pewnie dlatego, że nikt poza Tobą i Mijanou nie zna "Vermeere'a". Poza tym to ostro sprecyzowane zainteresowania są. Aż za bardzo zważywszy na to "e'".

Ale ja nie narzekam na brak koleżanek i kolegów. Kurczę, to może jednak jestem brzydka?

Idę się nad sobą zastanowić

[dacn]

Napisane przez Mijanou

Ale ja nie narzekam na brak koleżanek i kolegów. Kurczę, to może jednak jestem brzydka?

Idę się nad sobą zastanowić

IMHO to właśnie brzydkie dziewczyny mają problem z koleżankami. Czy coś powiesz ze swojego doświadczenia ( lub wiedzy).

[ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d386552d742cc4ca]

Treść usunięta

[nyana89]

Nie o urodę tutaj chodzi. Nie zakładam się też, że o charakter sam w sobie, bo Cię nie znam. Ale obstawiam, że chodzi o Twoją postawę. O co mi teraz chodzi: banalny przykład z czasów mojego studiowania. Dwie dziewczyny, obydwie piękne. Jedna zawsze uśmiechnięta, wchodziła, mówiła wszystkim cześć, podchodziła do grupki, do której chciała. Wystarczyło zwykłe zagajenie o pogodzie, o zbliżającym się kolokwium, whatever. Ale nie było to wymuszone, tylko przychodziło jej naturalnie. I potrafiła słuchać odpowiedzi z zainteresowaniem.
Druga dziewczyna: równie piękna. Ale od samego wejścia do sektora politologii od razu taka grobowa mina, poważna. Nie wiedziała gdzie ma stanąć, przy kim. Jeśli już o coś spytała to bardzo urzędowo, zero większego zainteresowania rozmówcami, gdy się rozmawiało w grupach odnosiło się wrażenie (nie tylko ja takie odnosiłam, spokojnie), iż patrzy się na nas jak na kosmitów. Nikt nikogo nie alienował, ona odcinała się sama. Także myślę, iż Ty jesteś właśnie podobnym przykładem tej drugiej dziewczyny, która pewnie chciałabym, żeby jej poświęcać uwagę (nie mówię nawet, że za wszelką cenę), ale sama niezbyt chce się z resztą integrować i wysilać

[Mijanou]

Napisane przez dacn

IMHO to właśnie brzydkie dziewczyny mają problem z koleżankami. Czy coś powiesz ze swojego doświadczenia ( lub wiedzy).

Chyba nie ma na to reguły. Oczywiście, wiek może tu być pewnym kryterium (dzieci niestety potrafią być okrutne nie zdając sobie z tego sprawy a i tzw. wiek dojrzewania z burza hormonów robią swoje pod względem samooceny) ale wszystko zależy od samooceny danej osoby. No i też od środowiska, w którym funkcjonuje (jakie są priorytety dla otoczenia, w którym taka osoba "tkwi").

[dacn]

Napisane przez Mijanou

Chyba nie ma na to reguły. Oczywiście, wiek może tu być pewnym kryterium (dzieci niestety potrafią być okrutne nie zdając sobie z tego sprawy a i tzw. wiek dojrzewania z burza hormonów robią swoje pod względem samooceny) ale wszystko zależy od samooceny danej osoby. No i też od środowiska, w którym funkcjonuje (jakie są priorytety dla otoczenia, w którym taka osoba "tkwi").

Tak pytam z ciekawości, bo właśnie z moich obserwacji wynikają takie wnioski że to te " brzydsze" są raczej nielubiane.
A wiadomo, ze prywatna obserwacja to jednak nie jest to samo co reguła.

[Caudofemoralis]

Napisane przez dacn

Tak pytam z ciekawości, bo właśnie z moich obserwacji wynikają takie wnioski że to te " brzydsze" są raczej nielubiane.
A wiadomo, ze prywatna obserwacja to jednak nie jest to samo co reguła.

Mi się wydaje, że nie chodzi tak naprawdę o wygląd, ale o kompleksy. Zakompleksiony człowiek jest przekonany, że wszyscy bacznie go obserwują, oceniają każdy krok i ruch, i że czują się od niego lepsi, gdy tylko popełni jakiś błąd. Stąd nadmierna ostrożność w kontaktach międzyludzkich, pewna sztuczność i "formalność", a często też i wyniosłość (na zasadzie: "czujesz się ode mnie lepszy, bo masz ładną buzię? I co z tego, skoro masz zero zainteresowań?"). No i taki człowiek wydaje się niesympatyczny niezależnie od wyglądu. Oczywiście, brzydcy ludzie mają generalnie więcej kompleksów, stąd może ta korelacja, którą zaobserwowałaś. Ale i wśród ładnych takie objawy mogą się pojawić, bo kompleksy można mieć z rożnych powodów.

[Ava_]

A ja zawsze myślałam, że właściwie jest odwrotnie. W myśl zasady, że jeśli obracasz się wśród ładnych koleżanek, automatycznie sama zostaniesz uznana za ładniejszą niż jesteś (jakkolwiek subiektywnie to brzmi). I w szkole, i na studiach pamiętam, że te ładniejsze osoby zwykle były najpopularniejsze. Oczywiście nie tworzyły sztucznego muru pomiędzy zwyklakami a ich monumentalną urodą. Zresztą odsuwając charakter na bok, kto by nie chciał mieć znajomych, na których się dodatkowo przyjemnie patrzy? Może tylko osoby bez elementarnego poczucia własnej wartości, a to nie jest stan typowy w społeczeństwie.

[adeedra]

Napisane przez saso666

Zacznijmy od tego, że nie jestem narcyzem. Po prostu uważam, że wyglądam całkiem ok. Mam ładną figurę, zadbaną cerę i włosy oraz od zawsze cieszyłam się powodzeniem u płci przeciwnej. Zdarzyło się nawet, że jedna dziewczyna chłopaka, który był we mnie strasznie zakochany wręcz mnie podziwiała. Druga dziewczyna mojego byłego dziwnie stalkowała mnie w internecie i w pewnym sensie kopiowała mój styl.

Pierwsza - co miała nie podziwiać, skoro była tak urobiona, że miała luz na bycie z facetem, zakochanym w innej, to mogła i "podziwiać", ale nie łudź się, nie chodziło o to, że jesteś taka super, tylko o to, że chciała żeby ten chłopak był zakochany w niej i żałowała, że nie jest Tobą.
Druga - może się fajnie ubierasz i się inspirowała. Skoro wiesz, jak się ubierała, to albo też dziwnie ją stalkowałaś, albo po prostu miałyście kontakt "wzrokowy" ze sobą lub ze swoimi zdjęciami.

One nie były atrakcyjne?

Napisane przez saso666

Jestem osobą z natury dość miłą i uprzejmą ale w liceum jak i teraz na studiach nie jestem w stanie znaleźć sobie koleżanki. Chyba w każdej szkole klasy dzielą się na grupy tych "fajniejszych" dziewczyn które to palą i imprezują oraz tych cichszych, prowadzących swoje indywidualne życie ale przyjaźniących się między sobą. No i oczywiście jest jeszcze jeden outsider, którym jestem ja. Nie potrafie wbić się w żadną grupę nawet jakbym bardzo tego chciała. Z facetami nigdy nie miałam problemu się dogadać czy też zaprzyjaźnić a tu prosze

Bywa.
Ale - skoro z facetami nie ma problemu, to czemu sobie nie ogarnęłaś jakiejś grupy kolegów?
Skoro nie jesteś ani "fajniejszą" imprezowiczką, ani cichą indywidualistką, to po co Ci wbijanie się w te grupy? Wbij się między kolegów (albo zweryfikuj i stwierdź, że problem jednak z nawiązywaniem znajomości, nie z płcią).

Napisane przez saso666

Czy może chodzi tu o tą różnicę charakterów.

Czy może o to, że jeden chłopak z drugim może być choćby luźno zainteresowany nawiązaniem relacji miłosnej/erotycznej, inicjuje kontakt i przejmuje inicjatywę, a dziewczyny nie biorą tego pod uwagę -> nie inicjują rozmów -> znajomości się nie rozwijają -> mystery solved.

Napisane przez saso666

Nigdy nie podbiegałam do nowo poznanych dziewczyn żeby za wszelką cenę pociągnąć rozmowę i stworzyć grupę, zawsze uważałam że przychodzi to samoistnie.

Nie wiem skąd czerpiesz wyobrażenia o nawiązywaniu znajomości, ale są dziwne. Jakbym stała ze znajomymi/koleżankami i podbiegłaby do nas jakaś obca laska, próbująca za wszelką cenę pociągnąć rozmowę, to na 99% reakcją byłoby ->

& to przychodzi "samoistnie", jak najbardziej. Ludziom, którym nawiązywanie nowych znajomości przychodzi naturalnie. Ale większość tak nie ma, przeważnie znajomości nawiązuje się z koleżankami koleżanek/kolegów -> gadasz sobie z kimś (bo go znasz, ew. nie znasz, ale robicie coś razem) -> przychodzi koleżanka tej osoby -> zostajecie sobie przedstawione -> gadacie dalej w trójkę.

Napisane przez saso666

Lubię poezję, książki oraz malarstwo, być może właśnie to mnie tak izoluje od innych kobiet, które przeważnie posiadają inne hobby? Sama nie wiem juz co o tym myśleć.

Nie, to nie to.
Skoro nawet inicjowanie kontaktu nie idzie i nie udaje się nawiązać rozmowy, to skąd one mogą wiedzieć czym się interesujesz? Skąd wiesz, czym one się interesują?
Statystycznie to zapewne co najmniej połowa z nich też lubi książki i poezję - ale czy te same książki i czy ta poezja Wojaczek czy Popek, to zupełnie osobna kwestia.

Napisane przez saso666

nawet gdy próbuje podjąć z nimi jakąś rozmowę to widzę pewnego rodzaju niechęć. Szybko urywają ze mną temat i wracają do swojej rozmowy.

Po przegapieniu pierwszego momentu na zawarcie znajomości jest trudniej, a jak się nie wie jak to zrobić i nie buja z nikim na początek

[pudelek1234]

Napisane przez adeedra

Pierwsza - co miała nie podziwiać, skoro była tak urobiona, że miała luz na bycie z facetem, zakochanym w innej, to mogła i "podziwiać", ale nie łudź się, nie chodziło o to, że jesteś taka super, tylko o to, że chciała żeby ten chłopak był zakochany w niej i żałowała, że nie jest Tobą.
Druga - może się fajnie ubierasz i się inspirowała. Skoro wiesz, jak się ubierała, to albo też dziwnie ją stalkowałaś, albo po prostu miałyście kontakt "wzrokowy" ze sobą lub ze swoimi zdjęciami.

One nie były atrakcyjne?

Bywa.
Ale - skoro z facetami nie ma problemu, to czemu sobie nie ogarnęłaś jakiejś grupy kolegów?
Skoro nie jesteś ani "fajniejszą" imprezowiczką, ani cichą indywidualistką, to po co Ci wbijanie się w te grupy? Wbij się między kolegów (albo zweryfikuj i stwierdź, że problem jednak z nawiązywaniem znajomości, nie z płcią).

Czy może o to, że jeden chłopak z drugim może być choćby luźno zainteresowany nawiązaniem relacji miłosnej/erotycznej, inicjuje kontakt i przejmuje inicjatywę, a dziewczyny nie biorą tego pod uwagę -> nie inicjują rozmów -> znajomości się nie rozwijają -> mystery solved.

Nie wiem skąd czerpiesz wyobrażenia o nawiązywaniu znajomości, ale są dziwne. Jakbym stała ze znajomymi/koleżankami i podbiegłaby do nas jakaś obca laska, próbująca za wszelką cenę pociągnąć rozmowę, to na 99% reakcją byłoby ->

& to przychodzi "samoistnie", jak najbardziej. Ludziom, którym nawiązywanie nowych znajomości przychodzi naturalnie. Ale większość tak nie ma, przeważnie znajomości nawiązuje się z koleżankami koleżanek/kolegów -> gadasz sobie z kimś (bo go znasz, ew. nie znasz, ale robicie coś razem) -> przychodzi koleżanka tej osoby -> zostajecie sobie przedstawione -> gadacie dalej w trójkę.

Nie, to nie to.
Skoro nawet inicjowanie kontaktu nie idzie i nie udaje się nawiązać rozmowy, to skąd one mogą wiedzieć czym się interesujesz? Skąd wiesz, czym one się interesują?
Statystycznie to zapewne co najmniej połowa z nich też lubi książki i poezję - ale czy te same książki i czy ta poezja Wojaczek czy Popek, to zupełnie osobna kwestia.

Po przegapieniu pierwszego momentu na zawarcie znajomości jest trudniej, a jak się nie wie jak to zrobić i nie buja z nikim na początek

Jest trudniej, ale nie jest to niemożliwe. Po prostu nie można siedzieć samemu z boku, a podejść do ludzi, zapytać o coś w kwestii zajęć/ pracy, drugi kontakt jest już łatwiejszy i można zapytać o cokolwiek, czy tam po prostu rzucić jakimś tekstem i się tak rozmowa zaczyna. A później to już się jest znajomymi normalnie, jakoś nigdy z tym problemu nie miałam.

Sama do brzydkich nie należę i kiedyś byłam odbierana średnio, bo byłam bardziej zamknięta w sobie, nie chciałam się ingerować. A od jakiegoś czasu jest inaczej, bo jestem życzliwa, miła, zawsze chętnie pogadam. Jaki wniosek? to nie kwestia wyglądu, a zachowania.

[adeedra]

Napisane przez Mimiko

Sorry, ale to inne hobby, odebrałam jako bardziej pospolite zdaniem autorki.

Jeśli to zainteresowanie "malarstwem" to jest faktycznie głębokie i rzeczowe - na tyle, że mogłaby prowadzić dysputy o ewolucji fowizmu a przy okazji ma problem z prowadzeniem lekkich, zapoznawczych rozmów o niczym (pewnie ma, a do tego nie umie się wbić w dyskusję) - to nie jest ani pospolite, ani powszechne (no chyba, że mowa o takiej wieloletniej pasji, która nie zaowocowała zainteresowaniem na tyle głębokim, by ogarnąć pisownię nazwiska ulubionego malarza).

---------- Dopisano o 13:15 ---------- Poprzedni post napisano o 13:04 ----------

Napisane przez nyana89

Druga dziewczyna: równie piękna. Ale od samego wejścia do sektora politologii od razu taka grobowa mina, poważna. Nie wiedziała gdzie ma stanąć, przy kim. Jeśli już o coś spytała to bardzo urzędowo, zero większego zainteresowania rozmówcami, gdy się rozmawiało w grupach odnosiło się wrażenie (nie tylko ja takie odnosiłam, spokojnie), iż patrzy się na nas jak na kosmitów. Nikt nikogo nie alienował, ona odcinała się sama. Także myślę, iż Ty jesteś właśnie podobnym przykładem tej drugiej dziewczyny, która pewnie chciałabym, żeby jej poświęcać uwagę (nie mówię nawet, że za wszelką cenę), ale sama niezbyt chce się z resztą integrować i wysilać

Skąd pomysł, że chciałaby tej uwagi, skoro nie ma nic na poparcie tej teorii? Może zwyczajnie, z jakichś tam swoich powodów nie jest zainteresowana kontaktami.

[201705240954]

Napisane przez adeedra

by ogarnąć pisownię nazwiska ulubionego malarza

cudny argument, w dyskusji na żywo na pewno to wyjdzie. Pokora da literówek również

---------- Dopisano o 13:41 ---------- Poprzedni post napisano o 13:36 ----------

Napisane przez adeedra

Gorzej? W jaki sposób miałoby jej to zaszkodzić, że się będzie czuła super atrakcyjna?

Brzydka przekonana o własnej atrakcyjności ma wybitne skłonności do bycia bardzo niemiłą wobec każdej ładniejszej.

Napisane przez adeedra

Kobiety wredne i nieempatyczne rzadko miewają problemy ze znalezieniem koleżanek.

Ciekawe twierdzenie, więc twierdzisz, że wrednosć i brak empatii predystynuje w szczególny sposób do posiadania koleżanek? A więc powiedz mi ile masz koleżanek, a powiem Ci jak jesteś wredna i nieempatyczna? oryginalne wnioski

[nyana89]

Napisane przez adeedra

Skąd pomysł, że chciałaby tej uwagi, skoro nie ma nic na poparcie tej teorii? Może zwyczajnie, z jakichś tam swoich powodów nie jest zainteresowana kontaktami.

To po co w takim razie w ogóle założyła ten wątek?

[adeedra]

Napisane przez LilyVanDerWoodsen

cudny argument, w dyskusji na żywo na pewno to wyjdzie. Pokora da literówek również

Przy wymawianiu nazwiska z angielska - tak, jak zostało to napisane (wyjątkowo niefortunne miejsce na literówkę i przypadkowy apostrof, zwłaszcza że to jedyne miejsce w którym wam się ta literówka zdarzyła) na pewno wyjdzie na żywo. W najlepszym wypadku dyskusja o malarstwie będzie kontynuowana a pomyłka nie zauważona/zignorowana, w gorszym rozmówca zamilknie uznawszy, że nie zna takiego malarza, w najbardziej prawdopodobnym nawet jak się dwie osoby lubiące Vermeera spotkają, to się tym nie dowiedzą, bo w większości przypadków owa fascynacja kończy się na tym, że ludzie lubią popatrzeć na obrazy, malowane w konkretnym stylu lub przez konkretnego autora - nie rozkminiają światłocieni przy porannej kanapce z pasztetem, jeśli w ogóle kiedykolwiek to robią, to trzy razy w życiu, w muzeum i nie mają znajomych, wyrwanych na gadki o malarstwie.

[AlaZala]

Mam wrażenie, że problem tkwi jednak w tym, że Autorka uważa się za bardziej atrakcyjną od innych, czyli w jakimś sensie lepszą. Być może jest to podświadome, ale jednak odstrasza potencjalne koleżanki.

Ja, w takiej sytuacji, kolegowałabym się z chłopakami. Sama zresztą koleguję się głównie z chłopakami, choć kilka koleżanek też mam. I nie widzę żadnych różnic między moimi znajomościami z kolegami a znajomościami z koleżankami, więc kryterium płci nie odgrywa też roli przy nawiązywaniu znajomości. Przewaga liczebna kolegów nad koleżankami wynika tylko z przypadku.

Dodam tylko, że nie jestem zbyt piękna, nie maluję się i nie spędzam poranków przed lustrem.

[201705240954]

adeerera
Mój błąd odmieniłam z angielskiego. Co do reszty ciezko polemizować z kimś kto wie wszystko i przesądza na podstawie osobistych doświadczeń, nie sądzisz? to tak żeby było na temat wątku i było empatyczne...nie odpowiadaj, mamy odmienne definicje empatii (nie semantykę, definicje właśnie).

[adeedra]

Napisane przez LilyVanDerWoodsen

Brzydka przekonana o własnej atrakcyjności ma wybitne skłonności do bycia bardzo niemiłą wobec każdej ładniejszej.

Przekonana o własnej nieatrakcyjności tak ma (bez względu na faktyczną urodę). Brzydka, przekonana o własnej atrakcyjności nie ma powodu być bardzo niemiłą wobec mniej/równie atrakcyjnej koleżanki,

Napisane przez LilyVanDerWoodsen

Ciekawe twierdzenie, więc twierdzisz, że wrednosć i brak empatii predystynuje w szczególny sposób do posiadania koleżanek?

Oczywiście. Wredne zaczną sobie czynić jakieś złośliwości i nawiązywać kontakt - prędzej niż później znajdą sobie kogoś chętnego do obgadania wspólnego wroga lub doceniającego daną złośliwość - ot i jest koleżanka. Większe szanse na znalezienie koleżanki ma wredna i kontaktowa dziewczyna niż miła i poczciwa, ale nieśmiała i nie umiejąca się przebić w rozmowie.

Napisane przez LilyVanDerWoodsen

A więc powiedz mi ile masz koleżanek, a powiem Ci jak jesteś wredna i nieempatyczna? oryginalne wnioski

Nie twierdzę, że taka zależność istnieje. Po prostu nigdy nie widziałam tych mitycznych wyalienowanych, wyniosłych, niemiłych dziewcząt - a przynajmniej nie jestem w stanie sobie żadnej przypomnieć. Ludzie kończą jako wyalienowani jak nie umieją nawiązywać/utrzymywać znajomości, bycie miłym/dobrym człowiekiem nie owocuje automatycznie bujnym życiem towarzyskim.

Napisane przez nyana89

To po co w takim razie w ogóle założyła ten wątek?

No raczej nie założyła. Pisałaś przecież o jakiejś swojej (nie) koleżance ze studiów, która się nie integruje - a skoro się nie integruje to nie wiesz, czy to kwestia podobnego problemu jak u autorki, czy po prostu nie chce.

[natalia_t]

Ja jestem osobą nieśmiałą. Może nie chorobliwie, ale nieśmiałą, z kompleksami. Chociaż jako dorosła osoba, która zbudowała swoje poczucie własnej wartości, potrafię normalnie z tym żyć, to jednak od czasu do czasu, w konfrontacji z niektórymi osobami dziecinna bezradność w tym temacie wychodzi. Staram się nie wchodzić do towarzystwa z grobową miną, nie jąkać się jak kogoś o coś pytam, ale jak mam gorszy dzień i nie mam ochoty na towarzystwo ludzi, a mimo to muszę spędzić z nimi cały dzień, to jeśli już próbuję, to jako że kłamać i grać nie potrafię, to wychodzi sztucznie. I tak, niektórzy ludzie, mimo że mnie nie znają, mnie nie lubią. Ci, co mnie znają dłużej, mają mnie raczej za osobę przyjazną i normalną, ale niektórzy z tych, z którymi nigdy nie rozmawiałam dłużej, którym nigdy nic złego nie zrobiłam, i z którymi jestem tylko na "cześć" i oceniają po tym, jak się mijamy na zajęciach, mają mnie za nie wiem kogo, bo patrzą, jakby najchętniej mnie zgładzili. To oczywiście nie jest cała grupa, ale jest w grupie kilka osób, które wyraźnie czują do mnie niechęć i czasami uprzykrzają życie, nie wiem czemu. Niektórzy twierdzą, że gdybym była brzydsza to byłoby mi łatwiej, bo wszyscy by rozumieli, że nieśmiałość i nic by sobie ze mnie nie robili. A że jestem po prostu osobą o przeciętnej urodzie, to odbierają mnie jako wyniosłą i mającą wszystko i wszystkich w dupie. Jak dla mnie teoria kompletnie z tyłka, bo wychodzi na to, że najlepiej być brzydkim i zakompleksionym jak się tylko da, bo wtedy ludzie rozumieją nieśmiałość, ale jak jesteś 5/10 to nie masz prawa być nieśmiałym albo nie mieć ochoty na czyjeś towarzystwo, bo wtedy wychodzisz na gbura z przecenioną własną wartością.

[adeedra]

Napisane przez natalia_t

Ja jestem osobą nieśmiałą. Może nie chorobliwie, ale nieśmiałą, z kompleksami. Chociaż jako dorosła osoba, która zbudowała swoje poczucie własnej wartości, potrafię normalnie z tym żyć, to jednak od czasu do czasu, w konfrontacji z niektórymi osobami dziecinna bezradność w tym temacie wychodzi. Staram się nie wchodzić do towarzystwa z grobową miną, nie jąkać się jak kogoś o coś pytam, ale jak mam gorszy dzień i nie mam ochoty na towarzystwo ludzi, a mimo to muszę spędzić z nimi cały dzień, to jeśli już próbuję, to jako że kłamać i grać nie potrafię, to wychodzi sztucznie. I tak, niektórzy ludzie, mimo że mnie nie znają, mnie nie lubią. Ci, co mnie znają dłużej, mają mnie raczej za osobę przyjazną i normalną, ale niektórzy z tych, z którymi nigdy nie rozmawiałam dłużej, którym nigdy nic złego nie zrobiłam, i z którymi jestem tylko na "cześć" i oceniają po tym, jak się mijamy na zajęciach, mają mnie za nie wiem kogo, bo patrzą, jakby najchętniej mnie zgładzili. To oczywiście nie jest cała grupa, ale jest w grupie kilka osób, które wyraźnie czują do mnie niechęć i czasami uprzykrzają życie, nie wiem czemu. Niektórzy twierdzą, że gdybym była brzydsza to byłoby mi łatwiej, bo wszyscy by rozumieli, że nieśmiałość i nic by sobie ze mnie nie robili. A że jestem po prostu osobą o przeciętnej urodzie, to odbierają mnie jako wyniosłą i mającą wszystko i wszystkich w dupie. Jak dla mnie teoria kompletnie z tyłka, bo wychodzi na to, że najlepiej być brzydkim i zakompleksionym jak się tylko da, bo wtedy ludzie rozumieją nieśmiałość, ale jak jesteś 5/10 to nie masz prawa być nieśmiałym albo nie mieć ochoty na czyjeś towarzystwo, bo wtedy wychodzisz na gbura z przecenioną własną wartością.

Nie no, najlepiej jest nie być zakompleksionym. To znacznie lepsza opcja niż być zakompleksionym i tak brzydkim, że aż wszystkim dookoła serce się kraje.

[natalia_t]

Napisane przez adeedra

Nie no, najlepiej jest nie być zakompleksionym. To znacznie lepsza opcja niż być zakompleksionym i tak brzydkim, że aż wszystkim dookoła serce się kraje.

Mi rozum też tak podpowiada. Jednak z wielu rozmów z osobami, które pozjadały wszystkie rozumy, również z niektórych rozważań w tym wątku, można dojść do wniosku, że według niektórych problemem nie jest kwaśna mina, a brak brzydoty.