dowcipy

[WioletaM]

Do baru wchodzš prezesi Redsa, Lecha i Żywca. Każdy z nich siada przy osobnym stoliku.
Po kilku minutach przychodzi kelner do prezesa Redsa i pyta:
- Co podać?
- Oczywiœcie zimnego Redsa - odpowiada prezes Redsa
Następnie kelner podchodzi do prezesa Lecha:
- Co podać?
- Oczywiœcie zimnego Lecha
Wreszcie kelner podchodzie do prezesa Żywca z tym samym pytaniem:
- Co podać?
Na to prezes Żywca odpowiada:
- Poproszę zimnš colę.
Na to prezesi Redsa i Lecha:
- Co ty, głupi, nie zamawiasz zimnego Żywca?
- Jak wy nie pijecie piwa, to ja też - odpowiada prezes Żywca.





Noc. W kuchni ze skrzypieniem otwierajš się drzwi od lodówki.
Wychodzi z niej spasiona mysz w jednej łapie trzymajšc prawie kilogramowy kawał żółtego sera a drugš cišgnšc za sobš wielkie pęto kiełbasy. Idzie do pokoju skšd rozlega się potężne chrapanie gospodarzy i taszczy ten cały majdan przez œrodek izby w stronę szafy, pod którš ma wejœcie do swojej norki. Już jest przed wejœciem gdy w œwietle księżyca dostrzega pułapkę na myszy a na niej malutki kawałeczek słoninki. Mysz kręci z dezaprobatš głowš i mruczy pod nosem :
- Jak dzieci, k.... , jak dzieci.




W filharmonii miał się odbyć koncert muzyki Pendereckiego. Duża obsada instrumentów. Dlatego jeden trębacz - któremu wypadło ważne spotkanie poprosił portiera aby go zastšpił:
- Ależ Panie Robercie, ja nie umiem grać na tršbce, ja tu tylko sprzštam!
- Panie Zenku, będzie Pan tylko trzymał tršbkę, może Pan nawet coœ dmuchnšć, nikt nie zauważy. Zresztš jest jeszcze cztery innych trębaczy. Portier zgodził się. Nazajutrz po koncercie trębacz przychodzi do pracy. W
progu woła go portier:
- Panie, ale było super! Ludzie wiwatowali, brawa się sypały, ale najlepsze, że w tršbkach to siedzieli jeszcze trzej inni portierzy i
elektryk. Ale daliœmy czadu!!

[Flofferek]