Czy zaufać na nowo?

[aprilmoon9]

Cześć, niestety lub stety muszę zasięgnąć się porady na forum internetowym, ponieważ biję się z myślami. Przejdę od razu do rzeczy.
Od września tamtego roku mój facet zataił przede mną kilka rzeczy, które potem wyszły na jaw w wyniku puszczenia tak zwanej farby przez koleżankę (jest ona w związku z jego kolegą), gdy zapytałam mojego faceta, czy tak było odpowiedział, że tak. Zapytałam go dlaczego mi o tym nie powiedział, stwierdził że bał się mojej reakcji dlatego wolał nic nie mówić (nigdy na niego nie wrzeszczałam, ani się nie czepiałam, więc skąd obawa przed moją reakcją). Było jeszcze kilka takich epizodów, więc pewnego dnia złożył mi obietnicę, że nigdy nie będziemy się oszukiwać i zatajać prawdy, że na dzień dzisiejszy jest już ze mną w 100% szczery i nie ma przede mną nic do ukrycia. To była jego deklaracja, nie wymuszałam jej na nim. Wczoraj wyjawił mi pewną prawdę, że jednak jedną rzecz przede mną zataił, że bardzo go to gryzło i w końcu musiał mi to powiedzieć żeby było lżej mu na duszy. Stwierdził, że wstydził się o tym mówić... Już mniejsza w tą "zatajoną prawdę", nie interesuje mnie ona.. interesuje mnie to, że mnie okłamał z tą deklaracją. Po co się sam deklarował, skoro to było nic nie warte. Zapomnieć o tym i dać mu szansę, czy po prostu uznać, że nie ma co budować związku na kłamstwie. Czuje się oszukana i to bardzo..

[elamem]

Wiesz to jednak zależy co to za prawda i co to za kłamstwa. Czy dotyczą Waszej relacji albo spraw typu branie narkotyków, zatargi z prawem itp. czy też to jakieś głupoty w stylu, że nigdy nie całował się po piwie, a jednak się całował 6 lat temu. Kaliber jest istotny.

[mychamycha]

Napisane przez elamem

Wiesz to jednak zależy co to za prawda i co to za kłamstwa. Czy dotyczą Waszej relacji albo spraw typu branie narkotyków, zatargi z prawem itp. czy też to jakieś głupoty w stylu, że nigdy nie całował się po piwie, a jednak się całował 6 lat temu. Kaliber jest istotny.

Zgadzam się.

Choć fakt faktem - oszukiwać i tak nie powinien.

[aprilmoon9]

Chodzi mi tylko o to, że skłamał z tą deklaracją. Tylko o to kłamstwo mi chodzi. Po co mówił, że jest już ze mną szczery w stu procentach i że przysięga na babki i prababki, skoro to była fikcja i coś ukrywał.

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Napisane przez aprilmoon9

Chodzi mi tylko o to, że skłamał z tą deklaracją. Tylko o to kłamstwo mi chodzi. Po co mówił, że jest już ze mną szczery w stu procentach i że przysięga na babki i prababki, skoro to była fikcja i coś ukrywał.

W sensie, że już Cię nawet nie interesuje, że tyle razy wcześniej Cie okłamywał? Nie wiem jak Ty, ale ja chcę budować swój związek na szczerości i zaufaniu. Chłopak nie okłamał Cię raz tylko regularnie zataje przed Tobą jakąś prawdę. To oznacza, że nie uważa Ciebie za godną zaufania osobę, nie uważa że może być z Tobą szczery a to źle.

Poza tym w późniejszym życiu może się okazać, że Cię okłamuje w dużo poważniejszych kwestiach. "Kochanie, mam długi i musimy sprzedać samochód, nie mówiłem Ci wcześniej o tym, bo bałem się Twojej reakcji" - wyobrażasz to sobie?

Jeśli już tyle razy kłamał i w końcu złożył obietnicę, że będzie szczery i nie potrafił tej obietnicy dotrzymać, to przykro mi, ale wydaje mi się, że on już nie będzie umiał być z Tobą nigdy szczery w 100%. Może nie jesteście dla siebie po prostu.

---------- Dopisano o 15:25 ---------- Poprzedni post napisano o 15:23 ----------

Napisane przez aprilmoon9

Zapomnieć o tym i dać mu szansę, czy po prostu uznać, że nie ma co budować związku na kłamstwie. Czuje się oszukana i to bardzo..

Nie ma sensu mówić Ci: rzuć go albo żyj z tym. Nie proś o takie rady. Ty sama musisz postanowić, czy chcesz z nim być. Ale weź pod uwagę, że zakochanie to jedno, ale kłamstwa to drugie. Możesz oczywiście dalej być z nim w związku, ale nie spodziewaj się, że nagle się odmieni i będzie juz zawsze szczery, bo jak widać nie potrafi. Czy jesteś w stanie być w związku z facetem, któremu nie ufasz? Zawsze będziesz niepewna tego, czy jest coś, o czym nie wiesz.

[elamem]

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;50749720]W sensie, że już Cię nawet nie interesuje, że tyle razy wcześniej Cie okłamywał? Nie wiem jak Ty, ale ja chcę budować swój związek na szczerości i zaufaniu. Chłopak nie okłamał Cię raz tylko regularnie zataje przed Tobą jakąś prawdę. To oznacza, że nie uważa Ciebie za godną zaufania osobę, nie uważa że może być z Tobą szczery a to źle.

Poza tym w późniejszym życiu może się okazać, że Cię okłamuje w dużo poważniejszych kwestiach. "Kochanie, mam długi i musimy sprzedać samochód, nie mówiłem Ci wcześniej o tym, bo bałem się Twojej reakcji" - wyobrażasz to sobie?

Jeśli już tyle razy kłamał i w końcu złożył obietnicę, że będzie szczery i nie potrafił tej obietnicy dotrzymać, to przykro mi, ale wydaje mi się, że on już nie będzie umiał być z Tobą nigdy szczery w 100%. Może nie jesteście dla siebie po prostu.

---------- Dopisano o 15:25 ---------- Poprzedni post napisano o 15:23 ----------



Nie ma sensu mówić Ci: rzuć go albo żyj z tym. Nie proś o takie rady. Ty sama musisz postanowić, czy chcesz z nim być. Ale weź pod uwagę, że zakochanie to jedno, ale kłamstwa to drugie. Możesz oczywiście dalej być z nim w związku, ale nie spodziewaj się, że nagle się odmieni i będzie juz zawsze szczery, bo jak widać nie potrafi. Czy jesteś w stanie być w związku z facetem, któremu nie ufasz? Zawsze będziesz niepewna tego, czy jest coś, o czym nie wiesz.[/QUOTE]

Niekoniecznie. Mężczyźni chyba częściej niż kobiety zatajają prawdę, bo chcą wypadać lepiej niż im się należy. To co napisane dalej bardzo trafne, bo jest to kłopot jak facet chce zgrywać macho i wstydzi się przyznać do kłopotu, aż jest już za późno.
A przysięgał bo bal się, że go rzucisz. To oczywiste. I to też jest martwiące że z góry zakłada jak się zachowasz i co zrobisz i zamiast porozmawiać stara się uprzedzać twoje wymyślone przez siebie reakcje.

[aprilmoon9]

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;50749720]W sensie, że już Cię nawet nie interesuje, że tyle razy wcześniej Cie okłamywał? Nie wiem jak Ty, ale ja chcę budować swój związek na szczerości i zaufaniu. Chłopak nie okłamał Cię raz tylko regularnie zataje przed Tobą jakąś prawdę. To oznacza, że nie uważa Ciebie za godną zaufania osobę, nie uważa że może być z Tobą szczery a to źle.[/QUOTE]


Interesuje, tylko od tamtej deklaracji z niczym mnie nie okłamywał i nie ukrywał prawdy, bo cały czas przebywał ze mną. Po prostu wyskoczył z tą jedną rzeczą, którą taił w sumie od zawsze. Więc składając deklaracje taił tą jedną rzecz. Stwierdził, że było mu wstyd o tym mówić. Tylko czemu nie wpadł na pomysł, że skoro coś ukrywa, to po cholerę składać deklarację o mówieniu prawdy itp. Mógł powiedzieć, że jest coś, ale jest mu wstyd się do tego przyznać, bo no nie wiem uroił sobie, że przez to mnie straci...W dodatku miał o tą samą rzecz do mnie tak jakby pretensję, wypominał, a przy tym sam rżnął głupa i to ja byłam tylko ta zła.

[Tajemniczy_]

Widzę, że znajdujesz się w takiej samej sytuacji, jak ja pewien czas temu.

Kilka miesięcy temu miałem ze swoim chłopakiem sytuację, w której zataił przede mną, coś dla mnie bardzo istotnego. Cały czas miałem przeczucie, że coś jest nie tak i czegoś mi nie mówi mimo tego, że Tezet zachowywał się całkowicie normalnie. Jak wszyscy wiemy - kłamstwo ma krótkie nogi - więc cała sytuacja i tak z czasem się wydała. Najbardziej zabolało mnie to, że płacząc kłamał mi prosto w oczy i zarzekał się, że nic takiego nie zrobił, obwiniając wszystkich dookoła, byle tylko odsunąć podejrzenia od siebie. W końcu przyznał mi się do wszystkiego i wszystko sobie z tą sprawą wyjaśniliśmy. Tezet tak samo jak w Twoim przypadku złożył deklaracje, że już nigdy więcej mnie nie okłamie, aby po ok. miesiącu ponownie skłamać mi prosto w oczy. Z tego co mi później powiedział wywnioskowałem, że wzięły go wyrzuty sumienia i do tego kłamstwa sam mi się przyznał.

Doskonale rozumiem, jak teraz się czujesz. Zaufanie jest jak lustro, raz rozbite można posklejać, ale zawsze będzie widać rysy na powierzchni.
To czy będziesz w stanie mu zaufać, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie i Twojej psychiki. W tej kwestii nie mogę Ci niestety doradzać, musisz sama podjąć stanowczą decyzję, ja mogę tylko podzielić się z Tobą moimi przeżyciami z nadzieją, że jakoś Ci to pomoże rozwiązać ten problem.

Wybaczyłem bo go kocham, nadal uczę się mu ufać i głęboko w sobie mam nadzieję, że już więcej nie zawiedzie mojego zaufania. Pamiętaj, że to zawsze będzie się za Wami ciągnęło, dopóki Ty i on nie nauczycie się szczerze rozmawiać. Szczera rozmowa w związku to podstawa, bez tego żaden związek nie będzie szczęśliwy i trwały. Porozmawiaj z nim, powiedz co Ci leży na sumieniu i co Cię boli. Ustalcie między sobą, że od dziś będziecie mówić sobie wszystko, kiedy jesteście o siebie zazdrośni, kiedy coś Was boli i męczy, kiedy czujecie, że coś jest nie tak.
Na początku z pewnością będzie trudno, mój Tezet najczęściej denerwuje się podczas szczerych rozmów, jednak zauważam, że w miarę z upływem czasu uczy się szczerej rozmowy, odstawiając powoli złość i poirytowanie na drugi tor.

Z pewnością będziesz musiała uczyć się mu od nowa zaufać i to potrwa, dlatego tak ważna będzie dla Was szczera rozmowa, to podstawa zaufania w każdym związku.

Życzę wytrwałości kochana, mam nadzieję, że wszystko Wam się ułoży

[201607111028]

Skąd wiesz, że nie ukrywa czegoś jeszcze? Ja bym się zastanawiała.

[aprilmoon9]

Napisane przez carolina662

Skąd wiesz, że nie ukrywa czegoś jeszcze? Ja bym się zastanawiała.

Miałam taką nadzieję...a teraz po tym co napisałaś w sumie sama już nie wiem.

[201607111028]

Napisane przez aprilmoon9

Miałam taką nadzieję...a teraz po tym co napisałaś w sumie sama już nie wiem.

Jedno kłamstwo - źle, ale, zgadzam się, można wybaczyć i zaufać. Każdy popełnia błędy.
Drugie, trzecie... W międzyczasie jakieś deklaracje dla zamydlenia oczu. Ja tak to widzę. Być może się mylę. Wyrocznią nie jestem.

[aprilmoon9]

Doszłam w sumie do wniosku, że po tej akcji po prostu będzie musiał sobie zapracować na zaufanie i przestać wymyślać scenariusze mojej reakcji na jego słowa.

[201607111028]

Napisane przez aprilmoon9

Doszłam w sumie do wniosku, że po tej akcji po prostu będzie musiał sobie zapracować na zaufanie i przestać wymyślać scenariusze mojej reakcji na jego słowa.

Jak chcesz. Ty się skupiasz na tej deklaracji, a jak dla mnie to jest ciąg kłamstw. DEKLARACJA przecież też była kłamstwem.

[8dffddb6e628bfb98112858ba516cbd40bf27d07_5e28e2031c1d9]

To już zależy od Ciebie czy potrafisz zaufać na nowo. Niepotrzebnie składał deklarację skoro nie była prawdziwa, bo nie był wtedy szczery. Jednak powiedział Ci później co zataił przed Tobą, chociaż trochę późno, bo powinien to zrobić zanim padła ta deklaracja. Sama musisz zdecydować czy potrafisz mu jeszcze zaufać, chociaż na początku pewnie będą domysły czy aby na pewno powiedział prawdę.

[patiicheer]

Jeśli nie było to coś mega ważnego to ja nie widzę w tym żadnego problemu. To że jest się z kimś w związku nie oznacza że trzeba się spowiadać dosłownie ze WSZYSTKIEGO. Jednak każdy potrzebuje mieć jakąs swoją małą tajemnice. Pod warunkiem, że nie są to zdrady, problemy z prawem, długi, nałogi. Wtedy ok, druga strona powinna o tym wiedzieć. Jednak jeśli chodzi o jakieś mało ważne rzeczy które jeszcze do tego miały miejsce przed rozpoczęciem związku ja nie widzę powodu żeby opowiadać dosłownie wszystko.

[SylwiaKaja]

Dla mnie byłoby istotne jakie to rzeczy i co to znaczy, ze zataił. W sensie, czy kłamał, czy nie powiedział o czymś tam. Ogólnie to nie wszystko przecież musimy o sobie opowiadać. Bo rozumiem, ze to nie były kwestie typu inna kobieta, dziecko z poprzedniego zwiazku albo dług na dwa miliony.

[Glodomorek]

Musisz sama ocenić czy warto. My przez pewien czas też mieliśmy przed sobą różne tajemnice, mniejsze i większe. Z czasem dogadaliśmy wszystko, zrobiliśmy sobie "tydzień szczerości" na walenie wszystkiego z mostu i potem się ułożyło.

Obgadaj z nim sprawę, spytaj dlaczego tak zrobił-wyjaśnijcie sobie i wtedy decyduj co dalej.

[Nevena]

Napisane przez aprilmoon9

Interesuje, tylko od tamtej deklaracji z niczym mnie nie okłamywał i nie ukrywał prawdy, bo cały czas przebywał ze mną. Po prostu wyskoczył z tą jedną rzeczą, którą taił w sumie od zawsze. Więc składając deklaracje taił tą jedną rzecz. Stwierdził, że było mu wstyd o tym mówić. Tylko czemu nie wpadł na pomysł, że skoro coś ukrywa, to po cholerę składać deklarację o mówieniu prawdy itp. Mógł powiedzieć, że jest coś, ale jest mu wstyd się do tego przyznać, bo no nie wiem uroił sobie, że przez to mnie straci...W dodatku miał o tą samą rzecz do mnie tak jakby pretensję, wypominał, a przy tym sam rżnął głupa i to ja byłam tylko ta zła.

Ja rozumiem, że wstyd było się przyznać, ale pogrubione to już zagranie niezbyt fair.

Napisane przez Tajemniczy_

Zaufanie jest jak lustro, raz rozbite można posklejać, ale zawsze będzie widać rysy na powierzchni.

Ładna metafora. Trudno coś doradzić. Jeśli czujesz, autorko, że bardzo się zawiodłaś, to racja - nie ma co budować związku na kłamstwie (i dodatkowo rozczarowaniu). Zwłaszcza jeśli np. on nie próbuje naprawić tej sytuacji.