Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć... - Strona 2 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-01-11, 19:05   #31
Dorotti666
❤ bee happy ❤
 
Avatar Dorotti666
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Charming
Wiadomości: 28 766
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Dziewczyno powiem Ci tyle : DOROŚNIJ.
A nie bawisz się związkiem i biednym facetem.
Współczuję mu.
__________________
Where there is love, there is life.
Dorotti666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-11, 19:11   #32
Jodelle
Raczkowanie
 
Avatar Jodelle
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 69
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Cytat:
chciałabym żeby cierpiał jak ja.
Rzeczywiście, oznaka prawdziwej miłości.
__________________


jeśli potrafisz rozśmieszyć dziewczynę, potrafisz z nią zrobić wszystko.

Jodelle jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-11, 19:13   #33
yoona
Zakorzenienie
 
Avatar yoona
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Dublin
Wiadomości: 9 032
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

a Ty?masz jakies uczucia?
__________________
Adoptuj Uszate Serduszko!
Klik!

Blogowy świat




yoona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-11, 19:18   #34
mpt
Zakorzenienie
 
Avatar mpt
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 7 346
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Cytat:
Napisane przez klawiaturkaaaa Pokaż wiadomość
[...]teraz jest juz bardzo zle bo jestem chora na nerwice i tylko on potrafi sprawic ze czuje sie dobrze. [...]
Idź na terapię. Nikt nie ma obowiązku znosić Twoich nastrojów. Najwyższa pora zdać sobie sprawę ze swojego egoizmu.
__________________
Tu wyjaśniam w prostych słowach trening, dietę i głowę: instagram.com/prostym_slowem
mpt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-11, 20:43   #35
Gregorius_
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 1 848
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Pierd* psychopatka. Tyle powiem.
Gregorius_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-11, 21:02   #36
pffe
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 19 306
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Cytat:
Napisane przez Gregorius_ Pokaż wiadomość
Pierd* psychopatka. Tyle powiem.
pewne dostaniesz za to ostrzeżenie ale idealnie powiedziane
pffe jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-11, 21:31   #37
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 370
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Wiesz
niektórym nie chce się być psem do bicia co to lata za rozkapryszoną panienką
niektórzy po prostu chcą stabilnego związku, pełnego miłości i ciepła.

Masz ze sobą problem no druga osoba nie jest po to żeby poprawiać ci humor tym, że jemu jest smutno. Szukasz jakiś sztucznych emocji, ranisz drugą osobę.
Weź się ogarnij bo to obleśne.

---------- Dopisano o 22:30 ---------- Poprzedni post napisano o 22:30 ----------

Cytat:
Napisane przez pffe Pokaż wiadomość
pewne dostaniesz za to ostrzeżenie ale idealnie powiedziane
Nie przeczę.

---------- Dopisano o 22:31 ---------- Poprzedni post napisano o 22:30 ----------

Cytat:
Napisane przez yoona Pokaż wiadomość
a Ty?masz jakies uczucia?
no ma
tylko negatywne
chwast jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2014-01-12, 00:58   #38
tiniaczek
Zakorzenienie
 
Avatar tiniaczek
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 3 287
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Cytat:
Napisane przez klawiaturkaaaa Pokaż wiadomość
bo wydaje mi sie ze faceci nic nie czuja ,a kobiety cierpia i placza i chcialabym zeby mnie zrozumial.
Dobre

Autorko, dorosnij, naucz sie szacunku do drugiej osoby, nie mysl tylko o swojej pupie i nie ryj chlopakowi glowy, bo wlasnie to robisz.
tiniaczek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 10:13   #39
Mijanou
Wizażowy Kot Igor
 
Avatar Mijanou
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 529
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Cytat:
Napisane przez klawiaturkaaaa Pokaż wiadomość
Witam Wszystkie Dziewczyny!
Mam problem. Jestem (byłam) z chłopakiem od 1,5 roku. Na początku bardzo długo się o mnie starał a ja udawałam niedostępną, jednak podobał mi się i dobrze mi było z tym że o mnie walczy. Jednak miewał swoje humorki. zgodziłam się na związek po jakichś 4 miesiącach. był bardzo szczęśliwy. czułam że jest dojrzały, opiekuńczy itd. jednak często się kłóciliśmy o bzdury. zrywałam z nim bardzo często i wsumie nie wiem czemu. chciałam chyba go sprawdzać na ile mu zależy i czy będzie walczyć. walczył. do pewnego czasu. zawsze przekonywal mnie ze bardzo mnie kocha ze to taka pierwsza jego miłośc... później gdy dalej co jakiś czas zrywaliśmy zaczełam juz bardziej tesknic bo on sie nie odzywal. wiec ja to robiłam , jednak to z jego inicjatywy dochodziło do spotkania... od jakiegoś czasu przestał się tak starac jak kiedys.. to juz nie jest to samo i boli mnie to bo tęsknie za starym nim. żałuje że tak robiłam i żałuje że wielu rzeczy nie potrafiłam dla niego zrobic. teraz jest juz bardzo zle bo jestem chora na nerwice i tylko on potrafi sprawic ze czuje sie dobrze. i czasem to robi. ale ja czesto go denerwuje ( chociaz tak naprawde nie wiem czym ) i później gdy płacze i cierpie to on mówi ze nie potrafi być teraz miły za to jak robie. to mnie dobija coraz bardziej i bardziej sie nakręcam żeby mu powiedzieć coś co go wkońcu zaboli. chciałabym żeby cierpiał jak ja. obecnie nie jestesmy razem ale on powiedzial ze pewnie sie jeszcze odezwie bo mnie kocha ale narazie to za duzo dla niego. o co mu chodzi?? dlaczego nie moze byc przy mnie kiedy go potrzebuje? czy on ma jakieś uczucia? powiedzcie co robić. bardzo tęsknie i nie wiem czy warto walczyć...
1. Błagam- używaj wielkich liter po kropce.

2. Wybacz szczerość- zachowujesz się, jak rozkapryszona księzniczka, która sama nie wie, czego chce i żąda rycerza, który stale potykałby się o nią z bliżej nieokreślonym smokiem.

3. Każdy związek ewoluuje i po okresie fascynacji i zdobywania następuje normalizacja. W każdym związku trzeba brać, ale też dawać. Ty tego nie rozumiesz. Ja tego nie potrafię, ale właśnie dlatego jestem singlem i nie niszczę nikomu życia, skoro nie potrafię być w związku.

4. Mam nadzieję, że jesteś nastolatką. Jeśli masz powyżej 18-19 lat to znaczy, że jesteś bardzo niedojrzała emocjonalnie. Dorośnij troszkę, ustal, czego od faceta oczekujesz a ustaliwszy dopiero związuj się z facetem.

Amen.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know?



Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209


Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw

No pasaran!
mikroREKLAMA
Spełnione marzenia
Pragniesz szybkiej i radykalnej zmiany? Najwyższa światowa klasa włosów dziewiczych. Najlepsze z natury,.

Ta reklama pokazywana jest pod 17 529 postami tego użytkownika na forum. Jak założyć taką reklamę? (klik!)
Mijanou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 10:15   #40
pffe
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 19 306
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Cytat:
Napisane przez Mijanou Pokaż wiadomość
1. Błagam- używaj wielkich liter po kropce.

2. Wybacz szczerość- zachowujesz się, jak rozkapryszona księzniczka, która sama nie wie, czego chce i żąda rycerza, który stale potykałby się o nią z bliżej nieokreślonym smokiem.

3. Każdy związek ewoluuje i po okresie fascynacji i zdobywania następuje normalizacja. W każdym związku trzeba brać, ale też dawać. Ty tego nie rozumiesz. Ja tego nie potrafię, ale właśnie dlatego jestem singlem i nie niszczę nikomu życia, skoro nie potrafię być w związku.

4. Mam nadzieję, że jesteś nastolatką. Jeśli masz powyżej 18-19 lat to znaczy, że jesteś bardzo niedojrzała emocjonalnie. Dorośnij troszkę, ustal, czego od faceta oczekujesz a ustaliwszy dopiero związuj się z facetem.

Amen.
ma 17 lat
pffe jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 10:22   #41
Mijanou
Wizażowy Kot Igor
 
Avatar Mijanou
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 529
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Cytat:
Napisane przez pffe Pokaż wiadomość
ma 17 lat
To wiele tłumaczy, choć w wieku lat 17 ma się już chyba choć trochę poukladane w głowie.

Przepraszam, dopiero teraz przejrzałam komentarze do tego postu. Tak, czy inaczej, mam nadzieję, że zanim Autorka wejdzie w kolejny związek to dorośnie choć trochę. Emocjonalnie przede wszystkim. Bo na razie to jest tak, jakbym czytała wynurzenia 10 latki o miłości idealnej, pełnej burz, rycerzy, smoków i pojedynkow o jej względy. Myślę więc, ze Autorka swój wiek nieco zawyżyła.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know?



Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209


Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw

No pasaran!
mikroREKLAMA
Spełnione marzenia
Pragniesz szybkiej i radykalnej zmiany? Najwyższa światowa klasa włosów dziewiczych. Najlepsze z natury,.

Ta reklama pokazywana jest pod 17 529 postami tego użytkownika na forum. Jak założyć taką reklamę? (klik!)
Mijanou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 10:28   #42
Xsantis
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 6
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Cytat:
Napisane przez klawiaturkaaaa Pokaż wiadomość
Witam Wszystkie Dziewczyny!
Mam problem. Jestem (byłam) z chłopakiem od 1,5 roku. Na początku bardzo długo się o mnie starał a ja udawałam niedostępną, jednak podobał mi się i dobrze mi było z tym że o mnie walczy. Jednak miewał swoje humorki. zgodziłam się na związek po jakichś 4 miesiącach. był bardzo szczęśliwy. czułam że jest dojrzały, opiekuńczy itd. jednak często się kłóciliśmy o bzdury. zrywałam z nim bardzo często i wsumie nie wiem czemu. chciałam chyba go sprawdzać na ile mu zależy i czy będzie walczyć. walczył. do pewnego czasu. zawsze przekonywal mnie ze bardzo mnie kocha ze to taka pierwsza jego miłośc... później gdy dalej co jakiś czas zrywaliśmy zaczełam juz bardziej tesknic bo on sie nie odzywal. wiec ja to robiłam , jednak to z jego inicjatywy dochodziło do spotkania... od jakiegoś czasu przestał się tak starac jak kiedys.. to juz nie jest to samo i boli mnie to bo tęsknie za starym nim. żałuje że tak robiłam i żałuje że wielu rzeczy nie potrafiłam dla niego zrobic. teraz jest juz bardzo zle bo jestem chora na nerwice i tylko on potrafi sprawic ze czuje sie dobrze. i czasem to robi. ale ja czesto go denerwuje ( chociaz tak naprawde nie wiem czym ) i później gdy płacze i cierpie to on mówi ze nie potrafi być teraz miły za to jak robie. to mnie dobija coraz bardziej i bardziej sie nakręcam żeby mu powiedzieć coś co go wkońcu zaboli. chciałabym żeby cierpiał jak ja. obecnie nie jestesmy razem ale on powiedzial ze pewnie sie jeszcze odezwie bo mnie kocha ale narazie to za duzo dla niego. o co mu chodzi?? dlaczego nie moze byc przy mnie kiedy go potrzebuje? czy on ma jakieś uczucia? powiedzcie co robić. bardzo tęsknie i nie wiem czy warto walczyć...
Wyślij link do tego posta swojemu "chłopakowi", często piszecie tutaj to co tak naprawdę leży wam na sercu, z niczym się nie ukrywacie jesteście anonimowe, więc piszecie szczerze. Jeżeli rozmowa jest za trudna wyślij to swoim chłopakom, jeżeli Cię kochają na pewno zareagują pozytywnie i uzna to za jakiegoś typu wskazówkę. Nie masz nic do stracenia.
Xsantis jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 11:56   #43
PaulinciaKWC
Zakorzenienie
 
Avatar PaulinciaKWC
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: garnek złota na końcu tęczy
Wiadomości: 60 422
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Cytat:
Napisane przez klawiaturkaaaa Pokaż wiadomość
Witam Wszystkie Dziewczyny!
Mam problem. Jestem (byłam) z chłopakiem od 1,5 roku. Na początku bardzo długo się o mnie starał a ja udawałam niedostępną, jednak podobał mi się i dobrze mi było z tym że o mnie walczy. Jednak miewał swoje humorki. zgodziłam się na związek po jakichś 4 miesiącach. był bardzo szczęśliwy. czułam że jest dojrzały, opiekuńczy itd. jednak często się kłóciliśmy o bzdury. zrywałam z nim bardzo często i wsumie nie wiem czemu. chciałam chyba go sprawdzać na ile mu zależy i czy będzie walczyć. walczył. do pewnego czasu. zawsze przekonywal mnie ze bardzo mnie kocha ze to taka pierwsza jego miłośc... później gdy dalej co jakiś czas zrywaliśmy zaczełam juz bardziej tesknic bo on sie nie odzywal. wiec ja to robiłam , jednak to z jego inicjatywy dochodziło do spotkania... od jakiegoś czasu przestał się tak starac jak kiedys.. to juz nie jest to samo i boli mnie to bo tęsknie za starym nim. żałuje że tak robiłam i żałuje że wielu rzeczy nie potrafiłam dla niego zrobic. teraz jest juz bardzo zle bo jestem chora na nerwice i tylko on potrafi sprawic ze czuje sie dobrze. i czasem to robi. ale ja czesto go denerwuje ( chociaz tak naprawde nie wiem czym ) i później gdy płacze i cierpie to on mówi ze nie potrafi być teraz miły za to jak robie. to mnie dobija coraz bardziej i bardziej sie nakręcam żeby mu powiedzieć coś co go wkońcu zaboli. chciałabym żeby cierpiał jak ja. obecnie nie jestesmy razem ale on powiedzial ze pewnie sie jeszcze odezwie bo mnie kocha ale narazie to za duzo dla niego. o co mu chodzi?? dlaczego nie moze byc przy mnie kiedy go potrzebuje? czy on ma jakieś uczucia? powiedzcie co robić. bardzo tęsknie i nie wiem czy warto walczyć...
Jestes nienormalna. Traktowalas go jak zabawke i widocznie przestalo mu to odpowiadac. Jestes rozpieszczona, myslisz ze tupniesz noga i caly swiat bedzie sie przed toba plaszczył

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

---------- Dopisano o 12:56 ---------- Poprzedni post napisano o 12:49 ----------

Cytat:
Napisane przez klawiaturkaaaa Pokaż wiadomość
tak. pokazalam mu juz ze dojrzalam , bo sie zmienilam.
Tym wątkiem? jakbys zrozumiala swoje bledy to ten watek by nie powstal

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
Z tobą chcę oglądać rzeki, co samotnie płyną
Gwiazdy nad łąkami w środku lasu i jagód czarnych...
Tyranozaury
PaulinciaKWC jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-12, 12:07   #44
Linea86
Raczkowanie
 
Avatar Linea86
 
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Sz-n
Wiadomości: 366
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Co tu sie dziwic chlopakowi,ze mial dosc. Jednego dnia jest ok a na drugi nagle masz focha i z nim zrywasz? I tak co ile ? tydzien? Miesiac? Za malo wrazen w zwiazku mialas to je na sile stwarzalas? Brak mu bylo poczucia bezpieczenstwa w zwiazku wiec co sie dziwic ze olal... Milosc to nie tylko branie ale i dawanie a tu bylo to jednostronne.
Linea86 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-02-19, 20:05   #45
ssssardynkaaa
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 19
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Proszę Was o radę. Byłam z pewnym mężczyzną 4 miesiące. Zamy się przez pracę. On pracuje w bliźniaczej restauracji, czyli na co dzień się nie widujemy. Rok temu moja współpracowniczka walczyła o jego względy, ale na marne. Nawet się nie spotykali. Kiedyś przypadkiem tak się zdarzyło, że pracował w mojej knajpie kilka dni. Wtedy zaiskrzyło. Wszystko powoli. Zaczęły się wymiany wiadomości na fb, później wymiana numerów telefonów, pierwsze spotkanie. Spotykaliśmy się coraz częściej. Po tygodniu znajomości zrobił imprezę urodzinową dla rodziny i mnie na nią zaprosił. Zabierał mnie do znajomych. Widać było, że mu zależy. Od początku podchodziłam do tego "związku" z dystansem, ponieważ moje poprzednie związki szybko się kończyły, a poza tym wiem jak było z moją poprzedniczką. Bałam się nagłego odrzucenia. On szalał za mną. Sterał się, gotował dla mnie. Spotykaliśmy się co tydzień na 2 - 3 dni. Przyjeżdżałam do niego. Niestety mieszkam w kawalerce z koleżanką więc rzadko miałam możliwość zaproszenia go do siebie. Po pięknych 3 miesiącach jego starań zbliżał się sylwester. Przyjechałam do niego 30 grudnia. Zawsze powtarzał, że jeśli dzwoni jego telefon, a nie może odebrać to żebym zrobiła to ja. Mówił też, że mogę korzystać z jego komputera, czyli nie miał nic do ukrycia.
Gdy wyszedł na chwilę przed dom porozmawiać z kolegami chciałam skorzystać z jego komputera. Weszłam na fb i natknęłam się na jego rozmowę z byłą dziewczyna, z którą podobno był bardzo krótki czas a poza tym mieszkała w innym mieście i dlatego to się zakończyło. Wysłał jej życzenia świąteczne. Ona podziękowała i zaczęli pisać o wszystkim i o niczym. Serce mi pękło jak przeczytałam, że napisał jej: "wszystko kojarzy mi się z Tobą" i poprosił żeby podała mu swój nr telefonu. Gdy wszedł do pokoju nie wiedziałam jak mam się zachować, bo z jednej strony było mi wstyd, że czytałam jego prywatne wiadomości, a z drugiej miałam żal. Zachowywałam się chłodno. On ciągle pytał co się stało. Nic nie odpowiedziałam. Następnego dnia wybieraliśmy się na domówkę do jego znajomych. Było wszystko dobrze dopóki nie zaczął bawić się ze znajomymi i mnie zostawiać samą. Wkurzyłam się, że zabiera mnie do znajomych, a później bawi się beze mnie. Zobaczył, że jestem zła i znowu zapytał o co chodzi. No i wtedy wybuchłam. Powiedziałam mu, że nikogo tu nie znam a on ma to gdzieś i bawi się z kolegami, że widziałam jego rozmowę z byłą. Tłumaczył się, że ona nic dla niego nie znaczy, że niby coś źle przeczytałam, że to niby ona sama mu ten nr wcisnęła. Kłótnia była ogromna, ale wróciliśmy do domu. W drodze zapewniał mnie, że jestem najważniejsza, że liczę się tylko ja. Po tygodniu gdy do niego przyjechałam był chłodny. Nawet nie wyszedł po mnie na przystanek. Robił mi na złość. Kiedy powiedziałam, że chcę mu ufać powiedział, że tylko dlatego, że bardzo mnie lubi nie zakończył tej znajomości. Później pisał z kimś smsy przy mnie starając się ukryć, że to robi. Następnie usiadł przed komputerem tak żebym nie widziała z kim pisze. Znowu się wkurzyłam. Wstałam, zaczęłam się ubierać i powiedziałam, że mnie to boli. On myślał, że chce z nim zerwać, a ja po prostu chciałam być sama. Ochłonąć. Odprowadzając mnie na przystanek rzucił kilka tekstów w stylu: "mam nadzieję, że teraz będziesz szczęśliwsza" i z łzami w oczach powiedział, że nigdy nie chciałby mnie skrzywdzić. Rozkleiłam się. Powiedziałam, że nie chce rozstawać się z nim z byle powodu. Poprosiłam żeby nie robił mi na złość. Powiedziałam, że mu ufam i ale mnie to zabolało i potrzebuję czasu żeby ochłonąć, że chcę z nim być, ale musimy zamknąć tą sprawę i do niej nie wracać. Pogodziliśmy się i wróciliśmy do niego. Wszystko było jak na początku, ale on zaczynał coraz mniej do mnie pisać i dzwonić. Miałam wrażenie, że unika spotkań. Wymigiwał się pracą. Nie narzucałam się. Czekałam. Napisałam smsa, że nie chciałabym wywierać jakiejś presji skoro jest zbyt zajęty pracą. Odpisał do dopiero na następny dzień, że przeprasza, że się nie odzywał, ale nie wiedział co ma odpisać i że w sumie to nadal nie wie, ale wie, że musimy się spotkać i porozmawiać. Odpisałam, że wiem i że też tak uważam.
Dwa dni ciszy. Chciałam rozluźnić atmosferę, bo przecież tak naprawdę nic się wielkiego nie wydarzyło. Napisałam: "po co kłócimy się o głupoty". Odpisał, że on nie chce się kłócić i że ciągle robię mu wyrzuty. Przez parę dni znowu niby było dobrze, ale się nie widywaliśmy. On wciąż nie miał czasu. Raz zaplanowaliśmy spotkanie, ale nie wypaliło bo musiał zostać dłużej w pracy. Pisał coraz mniej i mniej. W końcu zapytałam co się dzieje. Powiedziałam, że widzę, że nie jest tak jak było wcześniej i że coś jest nie tak. Powiedział, że sam nie wie, że musimy się spotkać i porozmawiać. Zapytałam kiedy konkretnie. Nie było żadnych konkretów. Wkurzyłam się, że trzyma mnie w niepewności. Zadzwoniłam i powiedziałam: "ignorujesz mnie i moje uczucia. Nie wiem czy chcesz się ze mną spotykać czy nie. Nie odpowiada mi to co jest teraz między nami. Przemyśl to sobie" i się rozłączyłam, Następnego dnia wysłał smsa, że przeprasza, że nie zasłużyłam na takie traktowanie. Nic nie odpisałam. Zaczął wypisywać: "nie będziesz się teraz odzywała?", "nie chcesz się spotkać?". Odpisałam następnego dnia: "Kiedy konkretnie?". Odpisał po paru godzinach. Umawiał się trzy razy i przekładał spotkanie. Trzy tygodnie trzymał mnie w niepewności. W końcu się spotkaliśmy. Powiedział, że chce się rozstać, że chyba nie umie być w związku. Powiedziałam, że ok, przecież nie będę go trzymać na siłę. Ewidentnie się gdzieś śpieszył. Był wystrojony jak na jakąś imprezę. Pospieszał mnie z piciem piwa. Powiedział: "chyba nie zależało ci na mnie tak bardzo skoro tak łatwo znosisz rozstanie" i "myślałem, że będzie jeden wielki płacz i lament". Nie skomentowałam. Powiedziałam, że lubię go i że fajnie spędzało mi się z nim czas.
Przez dwa tygodnie zero kontaktu. Jego współpracownik pracował w naszej kanjpie kilka dni. Kiedy nie było mnie na zmianie opowiedział moim współpracownikom jak to mój były cieszy się wolnością, że po rozstaniu poleciał na urodziny do koleżanki, że poszło mu ze mną łatwiej niż myślał i że wziął mnie na RODZINĘ. Oczywiście te informacje do mnie doszły. Nie chciałam nic z tym robić, ale w końcu stwierdziłam, że nie pozwolę na to żeby takie rzeczy opowiadał o mnie w pracy. Napisałam do niego, że sobie nie życzę, że co mu do głowy strzeliło. On się tłumaczył, że niczego takiego nie mówił, że mówił tylko dobre rzeczy, że powodem zerwania była jego "zryta psychika". Pisał, że jest mu przykro, że tak to się kończy i że zawiódł się na mnie, bo nie wiedział, że jestem tak łatwowierna i że wierzę w plotki. W końcu napisałam wprost co i kto powiedział. Napisałam mu, że bardzo dziękuję mu za to, że naszym związkiem przez cały czas żyły obie restauracje. Nawet kiedy było źle między nami to wszyscy o tym wiedzieli. Odpisał, że ten jego kolega to frajer, że jestem głupia jeśli w to uwierzyłam i że z tą rodziną to obrzydliwe i że teraz już wie, że w pracy nie można mieć ani kolegów ani nikogo innego. Do wczoraj chciałam zerwać kontakt. Powiedziałam mu, że tak będzie lepiej. Nie odpisał już więcej. Ale później dotarło do mnie, że mój były po prostu zwierzał się koledze w pracy a tamten wszystko przekręcił.
Coś nagle we mnie pękło i jak wcześniej myślałam, że odpuszczam tak teraz chcę o niego walczyć. Chcę spróbować. Może to coś da. Może nie jest za późno.
To wszystko wydaje się takie proste i bez uczuciowe. Ale za każdym razem kiedy trzyma mnie w niepewności strasznie to przeżywam. Płaczę, Nie mogę jeść ani normalnie funkcjonować. Byłam z nim bardzo szczęśliwa. Czuję, że to TEN.
Po głowie chodzą mi myśli, że niepotrzebnie miałam aż taki dystans do niego na początku. On mówił: "nie wyobrażam sobie żeby ciebie nie było" a ja go zbywałam tekstem: "lubię cię, ale nie jestem pewna". Bardzo tego żałuję. Może uznał, że nie zależy mi na nim za bardzo, że jest mi wszystko jedno.
Chcę teraz zawalczyć.
Powiedzcie jest sens? Co o tym myślicie?
ssssardynkaaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-02-19, 21:42   #46
tiniaczek
Zakorzenienie
 
Avatar tiniaczek
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 3 287
Dot.: Zerwałam bo czekam aż o mnie zacznie walczyć...

Cytat:
Napisane przez ssssardynkaaa Pokaż wiadomość
Proszę Was o radę. Byłam z pewnym mężczyzną 4 miesiące. Zamy się przez pracę. On pracuje w bliźniaczej restauracji, czyli na co dzień się nie widujemy. Rok temu moja współpracowniczka walczyła o jego względy, ale na marne. Nawet się nie spotykali. Kiedyś przypadkiem tak się zdarzyło, że pracował w mojej knajpie kilka dni. Wtedy zaiskrzyło. Wszystko powoli. Zaczęły się wymiany wiadomości na fb, później wymiana numerów telefonów, pierwsze spotkanie. Spotykaliśmy się coraz częściej. Po tygodniu znajomości zrobił imprezę urodzinową dla rodziny i mnie na nią zaprosił. Zabierał mnie do znajomych. Widać było, że mu zależy. Od początku podchodziłam do tego "związku" z dystansem, ponieważ moje poprzednie związki szybko się kończyły, a poza tym wiem jak było z moją poprzedniczką. Bałam się nagłego odrzucenia. On szalał za mną. Sterał się, gotował dla mnie. Spotykaliśmy się co tydzień na 2 - 3 dni. Przyjeżdżałam do niego. Niestety mieszkam w kawalerce z koleżanką więc rzadko miałam możliwość zaproszenia go do siebie. Po pięknych 3 miesiącach jego starań zbliżał się sylwester. Przyjechałam do niego 30 grudnia. Zawsze powtarzał, że jeśli dzwoni jego telefon, a nie może odebrać to żebym zrobiła to ja. Mówił też, że mogę korzystać z jego komputera, czyli nie miał nic do ukrycia.
Gdy wyszedł na chwilę przed dom porozmawiać z kolegami chciałam skorzystać z jego komputera. Weszłam na fb i natknęłam się na jego rozmowę z byłą dziewczyna, z którą podobno był bardzo krótki czas a poza tym mieszkała w innym mieście i dlatego to się zakończyło. Wysłał jej życzenia świąteczne. Ona podziękowała i zaczęli pisać o wszystkim i o niczym. Serce mi pękło jak przeczytałam, że napisał jej: "wszystko kojarzy mi się z Tobą" i poprosił żeby podała mu swój nr telefonu. Gdy wszedł do pokoju nie wiedziałam jak mam się zachować, bo z jednej strony było mi wstyd, że czytałam jego prywatne wiadomości, a z drugiej miałam żal. Zachowywałam się chłodno. On ciągle pytał co się stało. Nic nie odpowiedziałam. Następnego dnia wybieraliśmy się na domówkę do jego znajomych. Było wszystko dobrze dopóki nie zaczął bawić się ze znajomymi i mnie zostawiać samą. Wkurzyłam się, że zabiera mnie do znajomych, a później bawi się beze mnie. Zobaczył, że jestem zła i znowu zapytał o co chodzi. No i wtedy wybuchłam. Powiedziałam mu, że nikogo tu nie znam a on ma to gdzieś i bawi się z kolegami, że widziałam jego rozmowę z byłą. Tłumaczył się, że ona nic dla niego nie znaczy, że niby coś źle przeczytałam, że to niby ona sama mu ten nr wcisnęła. Kłótnia była ogromna, ale wróciliśmy do domu. W drodze zapewniał mnie, że jestem najważniejsza, że liczę się tylko ja. Po tygodniu gdy do niego przyjechałam był chłodny. Nawet nie wyszedł po mnie na przystanek. Robił mi na złość. Kiedy powiedziałam, że chcę mu ufać powiedział, że tylko dlatego, że bardzo mnie lubi nie zakończył tej znajomości. Później pisał z kimś smsy przy mnie starając się ukryć, że to robi. Następnie usiadł przed komputerem tak żebym nie widziała z kim pisze. Znowu się wkurzyłam. Wstałam, zaczęłam się ubierać i powiedziałam, że mnie to boli. On myślał, że chce z nim zerwać, a ja po prostu chciałam być sama. Ochłonąć. Odprowadzając mnie na przystanek rzucił kilka tekstów w stylu: "mam nadzieję, że teraz będziesz szczęśliwsza" i z łzami w oczach powiedział, że nigdy nie chciałby mnie skrzywdzić. Rozkleiłam się. Powiedziałam, że nie chce rozstawać się z nim z byle powodu. Poprosiłam żeby nie robił mi na złość. Powiedziałam, że mu ufam i ale mnie to zabolało i potrzebuję czasu żeby ochłonąć, że chcę z nim być, ale musimy zamknąć tą sprawę i do niej nie wracać. Pogodziliśmy się i wróciliśmy do niego. Wszystko było jak na początku, ale on zaczynał coraz mniej do mnie pisać i dzwonić. Miałam wrażenie, że unika spotkań. Wymigiwał się pracą. Nie narzucałam się. Czekałam. Napisałam smsa, że nie chciałabym wywierać jakiejś presji skoro jest zbyt zajęty pracą. Odpisał do dopiero na następny dzień, że przeprasza, że się nie odzywał, ale nie wiedział co ma odpisać i że w sumie to nadal nie wie, ale wie, że musimy się spotkać i porozmawiać. Odpisałam, że wiem i że też tak uważam.
Dwa dni ciszy. Chciałam rozluźnić atmosferę, bo przecież tak naprawdę nic się wielkiego nie wydarzyło. Napisałam: "po co kłócimy się o głupoty". Odpisał, że on nie chce się kłócić i że ciągle robię mu wyrzuty. Przez parę dni znowu niby było dobrze, ale się nie widywaliśmy. On wciąż nie miał czasu. Raz zaplanowaliśmy spotkanie, ale nie wypaliło bo musiał zostać dłużej w pracy. Pisał coraz mniej i mniej. W końcu zapytałam co się dzieje. Powiedziałam, że widzę, że nie jest tak jak było wcześniej i że coś jest nie tak. Powiedział, że sam nie wie, że musimy się spotkać i porozmawiać. Zapytałam kiedy konkretnie. Nie było żadnych konkretów. Wkurzyłam się, że trzyma mnie w niepewności. Zadzwoniłam i powiedziałam: "ignorujesz mnie i moje uczucia. Nie wiem czy chcesz się ze mną spotykać czy nie. Nie odpowiada mi to co jest teraz między nami. Przemyśl to sobie" i się rozłączyłam, Następnego dnia wysłał smsa, że przeprasza, że nie zasłużyłam na takie traktowanie. Nic nie odpisałam. Zaczął wypisywać: "nie będziesz się teraz odzywała?", "nie chcesz się spotkać?". Odpisałam następnego dnia: "Kiedy konkretnie?". Odpisał po paru godzinach. Umawiał się trzy razy i przekładał spotkanie. Trzy tygodnie trzymał mnie w niepewności. W końcu się spotkaliśmy. Powiedział, że chce się rozstać, że chyba nie umie być w związku. Powiedziałam, że ok, przecież nie będę go trzymać na siłę. Ewidentnie się gdzieś śpieszył. Był wystrojony jak na jakąś imprezę. Pospieszał mnie z piciem piwa. Powiedział: "chyba nie zależało ci na mnie tak bardzo skoro tak łatwo znosisz rozstanie" i "myślałem, że będzie jeden wielki płacz i lament". Nie skomentowałam. Powiedziałam, że lubię go i że fajnie spędzało mi się z nim czas.
Przez dwa tygodnie zero kontaktu. Jego współpracownik pracował w naszej kanjpie kilka dni. Kiedy nie było mnie na zmianie opowiedział moim współpracownikom jak to mój były cieszy się wolnością, że po rozstaniu poleciał na urodziny do koleżanki, że poszło mu ze mną łatwiej niż myślał i że wziął mnie na RODZINĘ. Oczywiście te informacje do mnie doszły. Nie chciałam nic z tym robić, ale w końcu stwierdziłam, że nie pozwolę na to żeby takie rzeczy opowiadał o mnie w pracy. Napisałam do niego, że sobie nie życzę, że co mu do głowy strzeliło. On się tłumaczył, że niczego takiego nie mówił, że mówił tylko dobre rzeczy, że powodem zerwania była jego "zryta psychika". Pisał, że jest mu przykro, że tak to się kończy i że zawiódł się na mnie, bo nie wiedział, że jestem tak łatwowierna i że wierzę w plotki. W końcu napisałam wprost co i kto powiedział. Napisałam mu, że bardzo dziękuję mu za to, że naszym związkiem przez cały czas żyły obie restauracje. Nawet kiedy było źle między nami to wszyscy o tym wiedzieli. Odpisał, że ten jego kolega to frajer, że jestem głupia jeśli w to uwierzyłam i że z tą rodziną to obrzydliwe i że teraz już wie, że w pracy nie można mieć ani kolegów ani nikogo innego. Do wczoraj chciałam zerwać kontakt. Powiedziałam mu, że tak będzie lepiej. Nie odpisał już więcej. Ale później dotarło do mnie, że mój były po prostu zwierzał się koledze w pracy a tamten wszystko przekręcił.
Coś nagle we mnie pękło i jak wcześniej myślałam, że odpuszczam tak teraz chcę o niego walczyć. Chcę spróbować. Może to coś da. Może nie jest za późno.
To wszystko wydaje się takie proste i bez uczuciowe. Ale za każdym razem kiedy trzyma mnie w niepewności strasznie to przeżywam. Płaczę, Nie mogę jeść ani normalnie funkcjonować. Byłam z nim bardzo szczęśliwa. Czuję, że to TEN.
Po głowie chodzą mi myśli, że niepotrzebnie miałam aż taki dystans do niego na początku. On mówił: "nie wyobrażam sobie żeby ciebie nie było" a ja go zbywałam tekstem: "lubię cię, ale nie jestem pewna". Bardzo tego żałuję. Może uznał, że nie zależy mi na nim za bardzo, że jest mi wszystko jedno.
Chcę teraz zawalczyć.
Powiedzcie jest sens? Co o tym myślicie?
Podsumujmy: pare miesiecy randkowania, a Ty mu przetrzepalas FB, on mial jakies uczucia do bylej, wciaz sie klocicie, obrazacie na siebie, robicie na zlosc jak dzieciuchy. Toz to powinien byc okres motylkow w brzuchu, a nie ciaglych wojenek.
Odpusc, bo nie ma o co walczyc, skoro juz od samego poczatku nie umieliscie sie dogadac.
tiniaczek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-02-19 22:42:03


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:13.