2009-02-26, 05:54 | #2341 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dda
Cytat:
Witaj zacytuję coś z nieoficjalnej strony dda (www.dda.pl) "Od października rusza grupa terapeutyczna dla DDA w Gdańsku (Organizuje ją Stowarzyszenie Współpracy Kobiet NEWW - Polska). Zainteresowanych prosimy o kontakt telefoniczny (058) 344 38 53 i umówienie się na indywidualne spotkanie z psychologiem. Udział w terapii jest bezpłatny, a ilość miejsc ograniczona." Myślę,że miejsc już nie ma,ale warto śledzić ogłoszenia- może znowu pojawi się jakieś...
__________________
życiowy parkiet bywa śliski |
|
2009-02-26, 08:30 | #2342 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 879
|
Dot.: Dda
nefre bardzo dziękuję, będę śledzić
__________________
byle do wiosny
|
2009-02-26, 09:47 | #2343 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 3 159
|
Dot.: Dda
Cytat:
Cytat:
spójrz sobie tu, w tej tabelce jest o terapii dla DDA warto się temu przyjrzeć http://www.gdansk.pl/nasze-miasto,512,6724.html erratictylko po alkoholu potrafią być bohaterami ehh
__________________
narysuj mi baranka... zakorzenienie Edytowane przez koKOro Czas edycji: 2009-02-26 o 09:49 |
||
2009-02-26, 20:05 | #2344 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Olsztyn
Wiadomości: 536
|
Dot.: Dda
chyba wykrakałam... Wczoraj popili. Położyłam się szybciej spać, aby ich nie widzieć nie słyszeć. Myślałam, że przez najbliższe kilka dni będzie spokój. A dziś to samo... Wiecie za co mnie uderzył? Za to, że zajrzałam do pokoju by spojrzeć na telewizor... Bo mam swój pokój w którym powinnam siedzieć. Ja czasami nie wiem jak na to reagować. Stoję w drzwiach, patrzę na tv, on do mnie pochodzi i uderzę w twarz, bełkocząc"Wynocha do swojego pokoju, ja to jestem więc Ty wynoś się jeśli nie chcesz tego żałować". To moją być rodzice ?
|
2009-02-27, 21:50 | #2345 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 10
|
Dot.: Dda
Witam,
Jestem studentką 5 roku psychologii i piszę prace mgr na temat DDA.Brakuje mi jeszcze 10 osób.Bardzo proszę o pomoc.Kwestionariusze są anonimowe.Bardzo proszę o kontak silvereyes@wp.pl.Kwestionariusz wyśle na e mail.Z góry bardzo dziękuję.Pozdrawiam serdecznie. |
2009-02-28, 09:38 | #2346 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 879
|
Dot.: Dda
Kokoro jestes wspanała dziekuje, nie znalazłam wczeasniej tej poradni w Nowym Porcie.
Dziewczyny mam tyle nadziei, ze dam radę, ze terapia mi pomoże, widzę tyle rzeczy z którymi chcę walczyc, które chce poprawic. Chce wziąc zycie w moje ręce!
__________________
byle do wiosny
|
2009-02-28, 10:06 | #2347 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 136
|
Dot.: Dda
Cytat:
Na pocieszenie ci powiem, że terapia to strasznie ciężka praca i jest mnóstwo dołków ale towarzyszy temu jakaś ulga i mnóstwo, mnóstwo nadziei Zaczynasz też inaczej postrzegać rzeczywistość. Ja miałam tak, że jeżeli chodzi o związek to myślałam, że jak już jesteśmy razem, kochamy się i mój partner nie pije to pokonamy wszystko -> nadmierny optymizm. Zaś jeżeli chodzi o mnie, moje plany na przyszłość, pracę to uważałam, że nie dam rady, że sobie nie poradzę, że jestem głupia, nic nie warta, nieinteresująca -> teraz mogę to napisać wcale tak nie jest. Teraz powolutku zbliżam się do środka z jednej strony buduję swoją wartość, z drugiej zaś uczę się, że miłość/partner nie jest lekiem na całe zło, że nie zakopie tych dołków we mnie i że nie zaopiekuje się mną, bo nie jest rodzicem. Wierz mi że to jest dobre uczucie |
|
2009-02-28, 12:09 | #2348 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 3 159
|
Dot.: Dda
madame paranoja hehe dziękuje jak juz pójdziesz, to z pewnymi postanowieniami. Na przykład, że będziesz szczera przede wszystkim sama ze sobą, że się przyłożysz, że będziesz pracować itp. i się tego trzymaj
ponad to zgadzam się z Mallutką, czuje podobnie. Było ciężko, dołki, doły i doliny, ale dzisiaj zbieram to pozytywne żniwo, odżywam, co najważniejsze czuje już w miare naturalnie, nie jestem zamrożona, mam coraz lepszy kontakt z otaczającym mnie światem, coraz więcej daje z siebie innym i dostaje w zamian. Lepiej też radzę sobie z przeciwnościami, nie biore do siebie każdego zachowania (typu - ktoś w kolejce się skrzywi, a My myślimy, że to wymierzone w Nas), właśnie buduje poczucie własnej wartości, bywam z siebie dumna. Jestem coraz silniejsza (aczkolwiek wiare w siły to chyba najbardziej siłownia mi dała, i nie chodzi tu o siłe fizyczną tylko charakteru). cięzka praca, ale warta zachodu, całe życie przed nami i warto przeżyć czując, ufając, trochę się otworzyć i potrafić też mądrze stawiać na swoim. 3mam kciuki
__________________
narysuj mi baranka... zakorzenienie |
2009-02-28, 15:06 | #2349 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 136
|
Dot.: Dda
Cytat:
koKOro dla mnie to założenie, że będę szczera, że będę pracować to troszkę pułapka. Bo dopiero na terapii dowiedziałam się jak bardzo manipuluję/polaryzuję rzeczywistość. Więc tak właściwie nie miałam szans na bycie szczerą i nie piszę tu o tym, że źle postrzegałam rzeczywistość (w sensie nie postrzegałam niczego poza alkoholikiem/postrzegałam siebie jako strasznie bezwartościową, z kolei inne rzeczy sobie bardzo mocno wyidealizowałam) tylko o tym, że nie nauczono mnie być szczerą, że za szczerość/własne zdanie dostawałam po głowie, więc nie wiedziałam, że mogę być szczera. Do tego całe życie upłynęło mi na udawaniu kogoś kim nie jestem i kreowanie siebie mam/miałam we krwi -> dużo czasu upłynie nim wyplenię te mechanizmy, a więc i dużo czasu upłynie nim zacznę być szczera. (ja o tym, że się kreuję, że kłamię wiem post factum w momencie gdy to robię nie jestem tego świadoma ). A z tym "pracowaniem" też się nie zgadzam z zupełnie innego powodu. Wiele DDA nie ma, jak ktoś tu w wątku ujął, litości dla siebie. I takie założenie, że pracuję może (choć nie musi) skutkować dołkami w postaci "dziś nie pracowałam tak jak tydzień temu, obniżam loty, ect" ja proponuję madame byś założyła, że POSTARASZ być szczera. Ale przede wszystkim, że dasz sobie prawo do błędów |
|
2009-02-28, 21:21 | #2350 |
Zadomowienie
|
Dot.: Dda
hej tez jestem dda.
Ciesze sie ze powstal taki watek i mozna choc troche wyzucic z siebie to wszystko co lezy na sercu. Ja takze jak wiekszosc z Was mam w rodzinie alkoholika ojca. Przepraszam ze sie rozpisze ale chcialabym sie troche wyzalic i wygadac. Mama z tata prowadza swoja firme,dobrze im sie powodzi,wiec w moim domu niczego nie brakowalo zawsze byly pieniadze,mialam wszystko co chcialam...To bylo kilkanascie lat temu gdy jeszcze ojciec popijal tylko sporadycznie i przy jakis okazjach imieniny itp.wydawalo sie ze nic wiecej nie trzeba do szczescia majac taka rodzine:wyrozumiala mama,tata ktory mial dla nas czas.( dla mnie siostry i brata)Pamietam te wieczory gdy cala rodzina szykowalismy sobie jakas pyszna kolacje,potem gralismy w rozne gry albo ogladalismy filmy.Pamietam tez jak zabieral cala rodzine na wycieczke lub na lody.Bardzo lubielismy gdy smazyl z nami kielbaski na ognisku-zawsze sie z niego smielismy bo jego za kazdym razem byla spalona ... Niestety ten piekny czar prysl.. Ojciec zaczal wiecej pic.Prowadzil z mama taka dzialalnosc ze czesto wyjezdzal w dluzsze trasy i w naszym domu zawsze bylo duzo obcych ludzi.Gdy caly dzien nie widzielismy taty- bo przeciez pojechal zalatwiac interesy przywozili go pijanego CI WLASNIE OBCY LUDZIE do domu bo sam nie mial sily isc...Sytuacja w domu sie pogarszala.Ojciec zaczal pic tygodniami,albo znalazl sobie kompana do picia albo pil sam,wodke mu tylko dowozili.Gdy nie bylo komu przywiesc % wracal do domu podpity i czepial sie o byle co : o rozsypana sol na stole,o to ze noz nie jest umyty i tak dalej...Zucal sie z piesciami do mamy,do nas i wyzywal..My-dzieci plakalismy.mama probowala nas i siebie bronic ,a babcia z dziadkiem( rodzice ojca) ktorzy mieszkaja za sciana nie robili sobie z tego nic..Czasami po 2 dniach przychodzili z nim rozmawiac,ale wiadomo ich bla bla i do domu.Pamietam jak cala noc nie spalam bo ojciec wyzwal moja siostre i chcial ja udusic a mame zucil o sciane,lub 2 nieprzespana noc gdy tata z mama byli an imieninach u babci a on dostal szalu i chcial nadziac wujka na hak od ubran a dziadka udezyc butelka Niestety na policje nie zadzwonilismy bo nie mamy za bardzo oparcia babci i dziadku.To jest ich dom i moga nas wyzucic ,a wtedy nie mielibysmy sie gdzie podziac..Oni jak zwykle zalatwili to tylko zwykla glupia rozmowa.Nie pomagaly upozorowane przez mame wyprowadzki z domu,ze zabierze nas ze soba,ani zadne rozmowy.Za kazdym razem slyszelismy :ja nie jestem alkoholikiem, wiec jakakolwiek rozmowa prowadzila do kolejnej jego klotni i awantury.Z tym problemem w moim domu borykam sie niestety do dzis.Choc juz jestem dorosla,odlaczylam sie od tgo wszystkiego,mam kochanego chlopaka,wyjechalam za granice i mam swoje zycie choc nie do konca bo jednak dalej w sercu dzwigam ten bol,zal do niego za to wszystko,ze nas skrzywdzil i chyba najbardziej nie moge sobie poradzic z taka mysla ze moja mama nadal musi sie z nim meczyc i dalej cierpiec.Siostra tez wyrwala sie z tego piekla,brat niestety majac dopiero niecale 18 lat poszedl w slady ojca a biedna kochana mama zostala sama i musi sama sobie z tym radzic i to chyba bedzie mi zawsze na sercu lezec...
__________________
Za kazdym nickiem kryje sie imie,za kazdym imieniem kryje sie czlowiek.Za kazdym czlowiekiem-uczucia. Szanujmy sie nawzajem w sieci.. Papierowo-zapraszam http://papierowyzakatek.blogspot.com/ |
2009-02-28, 21:28 | #2351 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 7 890
|
Dot.: Dda
Cytat:
Znam podobną historię, gdzie na szczęście dzieci zostały odebrane patologicznym rodzicom którzy zbytnio się tym nie przejęli i impreza dalej trwała, aż parę miesięcy temu skończyło się pożarem w którym ta kobieta straciła życie. Ja mam piekło w domu, a jeszcze gorsze rzeczy dzieją się zaraz obok.
__________________
|
|
2009-03-01, 12:03 | #2352 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 1
|
ANKIETA (Pr.MGR)-bardzo proszę o pomoc!
Witam wszystkich!
Jestem studentką pedagogiki. Piszę pracę magisterską dotyczącą problemów z jakimi, zmagają sie Dzieci Alkoholików w życiu dorosłym, wynikających z faktu wychowywania się w rodzinie alkoholowej. Przygotowany kwestionariusz ankiety kieruję do Dorosłych Dzieci Alkoholików . Bardzo proszę wszystkich chętnych o wypełnienie anonimowej ankiety , która to stanie się narzedziem badawczym w mojej pracy. Z góry dziekuję za pomoc. Wszystkich zainteresowanych DDA proszę o kontakt. Oto moje gadu 5586860(często niewidoczny), lub pozostawienie swojego nr gadu lub adresu e-mail. Pozdrawiam ciepło |
2009-03-01, 21:15 | #2353 |
Rozeznanie
|
Dot.: ANKIETA (Pr.MGR)-bardzo proszę o pomoc!
Monika1001 fajnie, ze do nas dołączyłaś. Tzn lepiej by bylo gdybys nie musiala szukac tu rad, ale...
Przykro sie czyta Twoja historie, jak z reszta wszystkie tu. Rozumiem Cie bardziej niz myslisz, przerobilam to wszystko o czym napisalas wyzej. Ucieczke za granice i ten strach o mame i wyrzuty sumienia. Babcie za sciana i niepewnosc, strach przed tym jak zareaguje na jakakolwiek probe walki z nim, policje, sąd itp- jej dom a my nie mamy dokąd pujść. To wszystko jest takie trudne. Jedno jest pewne- musicie szukac pomocy. Zanim bedzie za pozno. U mnie skonczylo sie tragicznie (dla ojca), a ja, moja mama, brat do konca zycia pewnie bedziemy nosic to cholerne brzemie bycia DDA, współuzależnionym. INESKA prawie za kazdym razem łapię się na Twojego "robaczka" w podpisie i chcę go zrzucać z monitora
__________________
Dancing in the moonlight, waiting for the sunrise....
Edytowane przez Cannabis84 Czas edycji: 2009-03-01 o 21:17 |
2009-03-02, 08:54 | #2354 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 3 159
|
Dot.: Dda
Cytat:
na pewno ważne to co piszesz widocznie z wielu punktów widzenia wygląda coś inaczej. Może wynika to u Nas z odmiennych charakterów lub ról jakie spełniałyśmy w domu. Ja raczej bohater. Pisząc o szczerości miałam na myśli podejść do terapeuty, jako do osoby, która chce nam pomóc i kontrolowanie (staranie się) myśli i założeń - i tak mnie nie odgadniesz, nie dam się poznać itp., a jeśli chodzi o prace, to nie wychodzić i nie mówić i tak wiem lepiej. jeśli poprosi o przeczytanie książki lub zrobienie jakiegoś zadania to faktycznie to zrobić. Inaczej ktoś potem będzie mówił, że terapia nie przynosi efektów. Poza tym uważam, że bez względu na to, jak jesteśmy uwikłane w Nasze problemy to w środku wiemy często o co chodzi, ale ciężko to Nam wyrazić, inaczej nie byłoby tego wątku gdybyśmy nie rozumiały problemu. Wbrew pozorom jesteśmy cholernie silne, wytrenowane i równie dobrze możemy postarać się zwrócić tą siłę w dobrą stronę. W końcu walka to dla nas chleb powszedni, więc równie dobrze możemy powalczyć, ze swoimi słabościami, typu poddanie się. Bardzo ważne to co zauważyłaś - prawo do błedów! jasne, że tak ja to nazywam być dla siebie wyrozumiałym, a wiadomo, że chcemy wszystko idealnie. Podstawą też jest - zmiany to proces, dwa kroki w przód, jeden do tyłu itp. ale do celu da się dojść.
__________________
narysuj mi baranka... zakorzenienie |
|
2009-03-02, 12:14 | #2355 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 270
|
Dot.: Dda
Cześć dziewczęta...
Trochę głupio wcinać się Wam w wątek, ale nie wiem, gdzie szukać pomocy. Może zacznę od tego, ze zawsze byłam bardzo silną osobą, ale od pewnego czasu życie zaczyna mnie przerastać. Pochodzę z rodziny dysfuknkcyjnej, jednak problem nie leży w nadużywaniu alkoholu, a pewnego rodzaju chorych relacjach panujących w mojej rodzinie. Mojej matki tak szczerze nienawidzę, że nie jestem w stanie jej współczuć, mimo że wykryto u niej śmiertelną chorobę. Nie żywię do niej żadnych ciepłych uczuć. Odkąd pamiętam, starałam się być niezwykle samodzielną osobą, silną, zawsze byłam dla wszystkich oparciem, nic nie stanowiło dla mnie problemu.Nie pamiętam żebym kiedykolwiek zwierzała się matce z jakiegoś problemu, przyszła po niej po radę. Jednak z drugiej strony też perfekcjonistką, która załamuje się przy najdrobniejszym niepowodzeniu. Odkąd w moim życiu pojawiło się kilka problemów nie jestem w stanie poradzić sobie ze sobą. Wstaję rano i czekam tylko na wieczór, żeby iść spać. O wszystko obarczam i oskarżam siebie. Nie potrafię sobie poradzić ze sobą, permanentnie kłamie, z nikim nie jestem szczera... Nie wiem, gdzie szukać pomocy? W internecie jest sporo porad, forow itd dla DDA, ale dla DDD? W mojej rodzinie nigdy nie bylo problemow z alkoholem, matka to perfekcyjna, despotyczna i toksyczna pracoholiczka, a ja nie wiem, gdzie znalezc kogos kto pomoglby mi ze mna sama skoro tak naprawde u mnie w domu nie bylo patologii w rodzaju bicia i problemow z alkoholem, a tylko patologia emocjonalna byla na porzadku dziennym Przepraszam za ten przydlugi wstep |
2009-03-02, 18:48 | #2356 | |||||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 136
|
Dot.: Dda
Cytat:
Pytam, bo zupełnie nie mam pojęcia jaką ja rolę pełniłam i nie wiem czy w mojej rodzinie panował taki chaos, że ta rola bardzo się zmieniała na przestrzeni rozwoju uzależnienia czy też jeszcze nie doszłam do momentu w terapii żeby mnie olśniło. Ja się powoli uczę tego, że nie tylko tak jak ja uważam/myślę można myśleć. Ze każdy ma swoją prawdę i moja wcale nie musi być jedyną poprawną wersja Cytat:
Można się pilnować żeby tego nie robić ale tak na prawdę klucz do tego by się nie bać ("i tak mnie nie poznasz") lub nie grać jest w tym by zbudować swoje poczucie własnej wartości. Bo jak się będziemy uważać za fajnych, wartościowych ludzi to nie będziemy się bały by ktoś nas poznał i nie będziemy stosować obwarowań w stylu: i tak mnie nie rozgryziesz albo ja sobie dorzucę kilka cech co bym się wydawała fajniejsza (to akurat o mnie). A to poczucie własnej wartości buduje się niestety strasznie powoli ale się buduje Cytat:
nie wiem czasem co jest gorsze Cytat:
I u mnie to się strasznie sprawdza. W ogóle polecam posłuchać tych audycji (9 i 23 luty) bo było o DDA w związkach. Cytat:
koKOro strasznie lubię twoje posty mnie pokazujesz trochę jak to wszystko wygląda jak kurtyna już opadnie, jak już jest się w połowie, a może za półmetkiem albo nawet już przy końcu tej drogi. Szkoda, że więcej tu nie piszesz jak to teraz u ciebie wygląda -> ja chętnie posłucham jakie dobre i złe rzeczy się u ciebie i u wszystkich dziewczyn podziały muammamija uczęszczam na terapię DDA, choć tak naprawdę mój dom był po prostu dysfunkcyjny, a alkoholikiem jest brat (więc tak właściwie mam w sobie cechy osoby współuzależnionej i DDx). Musisz wiedzieć, że DDA to zespół nabytych cech i bardzo ale to bardzo podobne cechy nabywa się w domu w którym był chłód, ciągłe kłótnie brak zainteresowania. A więc w domu w którym wyrastają DDD. Możesz iść na spotkanie indywidualne do placówek które zajmują się DDA tam ci najszybciej podpowiedzą gdzie szukać pomocy. Możliwe też, że będą ci mogli w takiej placówce pomóc. Edytowane przez Mallutka Czas edycji: 2009-03-02 o 18:52 |
|||||
2009-03-03, 09:14 | #2357 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 3 159
|
Dot.: Dda
Mallutka ja również lubie czytać co piszesz , w ogóle muszę się przyznać, że lubię czytać wypowiedzi DDA pod względem stylistycznym itp. Wydaje mi się, że właśnie przez to bycie zadaniowcem itp. przywiązujemy wagę do poprawnej polszczyzny, ortografii
co do mojej roli w domu, to kiedyś kiedyś terapeutka puściła mi film, przyszłam specjalnie przed spotkaniem i sobie oglądałam. Kurcze musiałabym pomyśleć nad tytułem, to był film co w tv normalnie leci. Ogólnie o rodzinie alkoholowej z dziećmi i właśnie tam różne dzieci różne role spełniały, potem miałam opowiadać o swoich spostrzeżeniach. I też pewnie rozmawiałyśmy o mnie. Za bardzo tego nie pamiętam. Ogólnie wydaje mi się dzisiaj (bo nie pamiętam za bardzo tego z terapii), że w dużej mierze byłam bohaterem, bo to ja stawałam wielokrotnie i mówiłam o problemie, toczyłam o to zacięte boje itp. co do tego jak jest dzisiaj ciężko pisać, bo to się po prostu dzieje ogólnie czasami wracam do moich pierwszych postów i tak mnie czasem odrzuca, jakie one przepełnione bólem, taką czarną chmurą nad głową. teraz już w ten sposób nie czuje. To co dla mnie ważne na zycie obecne to kontakt z innymi, to, że uśmiecham się szczerze, że jestem naturalnie dobra, a przynajmniej w dużej mierze tak jest. Potrafię cieszyć się z tego i przyjąć to, że ktoś może mnie lubić, uważać za kogoś wartościowego - uwierzyłam troche w siebie. Ale to też miało jedno zdarzenie wielki wpływ na mnie, już o tym pisałam chyba. Byłam na takich warsztatach dla DDA odnośnie komunikacji, i wtedy właśnie miałam okazje poznać innych dda, spędzić z nimi czas, moje przemyślenia na koniec były takie - spotkałam tam fajnych, wartościowych ludzi, na pewno nie gorszych od innych, a czasem i może lepszych ze względu na wrażliwość na drugiego człowieka. Wtedy zrozumiałam, że jeśli oni dda nie są gorsi to i ja nie jestem gorsza. To miało wielki wpływ na odblokowanie tego ciągłego karcenia się za wszystko i wmawiania sobie głupot. Droga była długa, byłam wtedy w związku i próbowałam też zmienić się by móc z kimś żyć wspólnie, dużo mi się udało, jednak trochę kondycja związku podupadła. Mnie też pomogło to, że od początku miałam dobry wgląd w siebie, potrafiłam dobrze oceniać co myślę i uczuje (spostrzeżenie terapeutki). Wszystko co budujemy to cegła po cegle, ale jak u mnie upadła ta kurtyna to czuje radość z życia to jest dla mnie najważniejsze. Miewam humory, załamki, ale są już inne. Potrafię przywołać się do porządku, wyciągnąć pozytywy. W wielu sferach życia mam ciągle pod górkę i czasem się buntuje, ale wstaje rano i działam U mnie też dużą role odegrała siłownia, bardzo umocniła mój charakter, konsekwencje w postępowaniu, motywacje (i mogłabym tu godzinami wymieniać). Na pewno wiem, że warto zrobić to dla siebie, ale najpierw trzeba dojść do wniosku, że jest się tego wartą Byłam tak zamrożona, że nie potrafiłam czuć radości z otrzymanych kwiatów... Fakt, wyprowadziłam się chwile temu z domu i to też bardzo pomogło bo nie stresuje się codziennie, łatwiej mi się zdystansować i przez to też mam więcej energii. jeśli masz Mallutka jakieś pytania to śmiało
__________________
narysuj mi baranka... zakorzenienie |
2009-03-03, 09:42 | #2358 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 6 373
|
Dot.: Dda
kokoro ,mallutka uwielbiam Was czytac.
dajecie mi nadzieje. ja po pierwszym spotkaniu wymieklam na tyle ze nie moge sie zebrac i dalej ciagnac ta terapie na dodatek ktos mi bliski, kto dawal mi kopa do tego wszystkiego sam na teraz depresje...
__________________
|
2009-03-03, 10:15 | #2359 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 3 159
|
Dot.: Dda
dlaczego?
__________________
narysuj mi baranka... zakorzenienie |
2009-03-03, 10:41 | #2360 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 6 373
|
Dot.: Dda
nie wiem-tak po prostu.
nie bylo latwo. z jednej strony podobalo mi sie, z drugiej strony szukam dziury w calym, ze miejsce nie takie, ze forma spotkan mi nie odpowiada. wybieram sie od ponad tygodnia, za kazdym razem rezygnuje. no boje sie po prostu, trzoche... no i spotkania z psychiatra sie boje...
__________________
|
2009-03-03, 11:53 | #2361 | |||||||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 136
|
Dot.: Dda
Cytat:
ja sobie specjalnie zakupiłam droższą wersje komputera by móc używać "ś" "ć" "ż" Cytat:
dziś się dowiedziałam od terapeutki że jestem bohaterem i jednocześnie dzieckiem we mgle (dzieckiem niewidzialnym) Cytat:
Bo bardzo wiele postów tutaj pojawia się pod wpływem chwili, emocji, gdy w domu jest naprawdę źle. To bardzo dobrze, bo DDA tak właściwie rzadko kiedy mają się komu wygadać i duszą w sobie wszystkie emocje. Niemniej jednak, mnie brakuje takich postów o tym jak DDA sobie radzą na co dzień, gdy nie ma właśnie awantury, a może gdy już uciekły z domu za granicę lub do innego miasta. Chciałabym po prostu zobaczyć jak te awantury zza ściany wlały się do mojej, waszej rzeczywistości i jak sobie z tym radzicie. Cytat:
Cytat:
jako pierwsza, a może jako jedyna widzisz co się w domu dzieje. Bardzo często bohaterowie jako jedyni idą na terapię albo jako pierwsi. Cytat:
Strasznie to było nieporadne i teraz wciąż się śmieję. Niemniej jednak "lody puściły" teraz czasami nawet płaczę Cytat:
To że się boisz to naturalne. Ja też się strasznie bałam. Nie potrafiłam z siebie wykrztusić słowa przez kilka pierwszych spotkań To strasznie ludzkie bać się odkopywania czegoś co się dawno temu przylało, przywaliło gruzami albo w ogóle wyparło. Bo trzeba się liczyć z tym, że pewne rzeczy trzeba będzie przeżyć na nowo. Ale z drugiej strony przeczytaj co pisze koKOro tam na końcu tej drogi czeka radość z kwiatów i siła do walki każdego dnia z uśmiechem na ustach. |
|||||||
2009-03-03, 11:57 | #2362 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 3 159
|
Dot.: Dda
też się bałam iść
zanim się wybrałam napisałam maila z zapytaniem o DDA, dostałam odpowiedź żebym zadzwoniła pod nr, a to już było trudniejsze bo to już bardziej osobisty kontakt. po jakimś czasie zadzwoniłam, na spotkanie pierwsze musiałam trochę poczekać. Wyobrażałam sobie wąsatego faceta, który z za biurka będzie na mnie się gapił pocierając brodę i przeczesując ręką wąsy i będzie tak dumał nad tym co mu powiem haha A była to dziewczyna trochę starsza ode mnie (bez wąsów ) było biurko i krzesło, ale też były fotele, na których sobie później siadałyśmy. Oczywiście mówiłam sobie przed przyjściem tylko nie płacz, a po pierwszym zdaniu już ryczałam ale było warto przejść te wszystkie etapy odkrywało to prawdę, która na codzień w rodzinnym domu staramy się skrzętnie ukryć, trzeba było nazwać problemy po imieniu, ale zyskało się też świadomość życia i siebie. sanetka pewnie, że łatwiej się poddać, ale czy warto? chcesz się zawsze uśmiechać tylko dla pozorów? Nie lepiej przemęczyć się trochę na terapii niż męczyć całe życie? Nie wiem czy spotkasz się z psychiatrą, on daje leki, a to nie zawsze konieczne. Nie chcesz poczuć, że ktoś rozumie Twoje problemy, Twoje słabości? do tego potrafi Ci wskazać drogę? Myślisz, że to co wybierasz ucieczką jest lepsze? POczytaj posty Mallutkiej, która chodzi na terapie, są inne, bardziej naładowane pozytywną energią, niż tych osób, które same się zmagają z problemami, nie chcesz tak? Wiem, że Ci ciężko wiem, że to trudne, ale po co szukać dziury, przecież jesteś warta tego żeby uzyskać pomoc przeanalizuj sobie pare rzeczy, za i przeciw. Fajnie, że napisałaś, że szukasz dziury w całym, to znaczy, że umiesz zajrzeć w siebie, wiesz, że to strach zagląda Ci w oczy. U mnie też miejsce było nie takie, na tym samym piętrze spotkania dla AA, jak wychodzili dostawali pioruna z mojej twarzy, myślałam sobie różne rzeczy w głowie, ale cel był ważniejszy, chciałam normalnie funkcjonować, a samo się nie zrobi.
__________________
narysuj mi baranka... zakorzenienie |
2009-03-03, 12:07 | #2363 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 6 373
|
Dot.: Dda
dzieki dziewczyny,nawet nie wiem co powiedziec.
pojade jutro (tak jak planowalam). a potem kolejny raz i kolejny... Mallutka ja tak jak Ty- chyba pierwszy raz przytulilam sie do kogos calkiem niedawno, po 23 latach (no poza mezem). cudowne uczucie wlasnie kolejna cecha DDA ze mnie wyszla. martwie sie o wszystkich tylko nie o siebie. zadzwonila kolezanka czy mam czas i ot tak po prostu ze bedzie za godzine. i zgodzilam sie. chociaz mi to nie na reke, nie mam ochoty nikogo dzis widziec. ale martwie sie o nia, ze ma jakis problem, potrzebuje pogadac, swoje troski odsuwam gleboko. czesto w takich sytuacjach nie potrafie powiedziec "nie"
__________________
Edytowane przez sanetka Czas edycji: 2009-03-03 o 12:12 |
2009-03-03, 12:15 | #2364 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 3 159
|
Dot.: Dda
Cytat:
co do mojego związku, to o tym, że jestem dda dowiedziałam się jakoś na początku bycia razem i w trakcie podjęłam terapie. Troche jazdy emocjonalne robiłam mojemu partnerowi itp. ale wtedy też Mama dawała mi popalić, to było ciężkie wyzwanie godzić te dwa światy - dom i bycie z kimś. Ta osoba zresztą też miała trudny charakter, nadszarpnęły nam się nerwy, że później dużo się kłóciliśmy, ciężko było z tego wyjść i jakiś miesiąc temu zakończyliśmy ten związek, ale z kulturą, wzajemnym szacunkiem itp. tak było lepiej. Już jakiś czas temu wiele zmieniłam na lepsze i poprawiłam się w relacjach w byciu z kimś, jednak też po drodze stanęło wiele przeszkód. To nie była łatwa decyzja, ale jedyna właściwa. Nie jestem jednak wielce załamana, bo mam wokół wielu znajomych, swoją pasje i czasem tylko mi smutno fajny ten obraz przytulania, który przytoczyłaś. Ja umiem się zbliżyć tylko do osób bardzo bliskich, dobrych dla mnie, które na to zasługują. Nie potrafię przytulać, dawać buziaki w policzek wszystkim (choć i to się trochę zmieniło), a nawet nie chce. Ale fakt, że ktoś kiedyś też musiał nauczyć mnie przytulania, ale np. w sytuacjach nieporozumień to przytulanie praktycznie nie możliwe. Tego uczył mnie mój były TŻ, żeby nie traktować się jak najgorsi wrogowie podczas kłótni, tylko po mimo wszystko przyjśc się przytulić (i racja w końcu nadal się kochamy, ale dla mnie to jednak trochę problem, wszystko z czasem ) Fajnie, że lody puściły. Właśnie tak mi się przypomniało, że terapia też ma za zadanie wyrzucić z nas te wszystkie skrywane dotąd emocje, dlatego jest ciężko i płaczemy itp. Tylko gdy zrobimy z tym porządek możemy zacząć czuć. Też jest tak, że zamrażając złe rzeczy, zamrażamy też te dobre, nie ma selekcji. Jeśli ma przyjść radość, musimy uwolnić też te bóle, ale człowiek staje się wtedy lżejszy. Najpierw porządnie poryczy, a potem wyjdzie słoneczko z tęczą
__________________
narysuj mi baranka... zakorzenienie |
|
2009-03-03, 12:17 | #2365 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 270
|
Dot.: Dda
Dziekuje dziewczyny za odpowiedzi. Przejrzalam ogloszenia na stronie dda i znalazlam 3 miejsca do ktorych moglabym udac sie na terapie...
mam tylko watpliwosci takie jak Sanetka. Zwyczajnie boje sie isc na terapie. Boje sie glownie tego, ze przesadzam, ze pojde tam a terapeuta powie mi"po co pani w ogole przyszla", no wiadomo, ze nie slowo w slowo ale cos w tym rodzaju. Ze okaze sie ze wcale nie jestem ddd, ze moja rodzina byla normalne Nie wiem czemu tak mysle bo wlasciwie wiem ze wyzywanie od kurew dziecka w podstawowce normalnym nie jest...Czy Wy tez mialyscie takie leki?Myslalyscie o sobie, ze przesadzacie, ze to uzalanie sie nad soba a nie faktyczny problem? |
2009-03-03, 12:23 | #2366 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 6 373
|
Dot.: Dda
Kokoro ja tak jak Ty- zadnych buziakow w policzek itp. nienawidze tego. przez to jestem postrzegana jako osoba zdystansowana, "niefajna". a ja po prostu nienawidze fizycznego kontaktu z kims malo mi znanym.
muammamija ja tak mam. barodz czesto.dlatego i z terapia tyle czekalam. wiecie co mnie najbardziej zabolalo. jak terapeutka robila ogolny wywiad i natarczywie (tak mi sie wydawalo) pytala czy moja mama sie leczy ze wspoluzaleznienia, czemu nie i czemu jej tego nie zaproponuje, nie wplyne na nia. mialam ochote krzyczec ze co mnie to obchodzi, nie bede za nia odpowiadac, co ja moge. przez ta sprawe zamknelam sie na reszte spotkania. swoja droga- strasznie sie boje ze mama czy ktos z rodziny dowie sie ze zaczelam sie leczyc, beda oceniac, dociekac. wstydze sie tego przed nimi, chociaz nie mam czego
__________________
|
2009-03-03, 14:39 | #2367 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 136
|
Dot.: Dda
Cytat:
To o czym piszesz w związku z TŻtem to dla mnie nowość. Dla mnie każda kłótnia to tragedia, dramat i pewnie koniec związku. Czasami obserwuję ludzi którzy się kłócą, a potem potrafią zjeść razem obiad, bo przecież wciąż się kochają. Dla mnie kłótnia jeszcze jakiś czas temu oznaczała koniec i ciche dni przez jakiś czas A przytulania nauczyła mnie moja współlokatorka. Powiedziałam jej, że się boję nadchodzącej sesji (ze szczegółowym wyliczeniem czego i w jakim stopniu się boję). Nie lubię takich wypowiedzi, bo po nich zawszę słyszałam, nie maż się tylko do roboty. A tu moja współlokatorka mnie po prostu przytuliła Zamiast odrzucenia akceptacja. I to w dodatku akceptacja taką jaka jestem, a nie taką jaką gram, bo nie chcę sprawiać problemu. Cytat:
muammamija ja też sobie myślałam, ze przesadzam. A teraz się zastanawiam jak ja przeżyłam w tym chaosie |
||
2009-03-03, 22:32 | #2368 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: ********
Wiadomości: 127
|
Dot.: Dda
Witam!!
Coz tu pisac, czytam wasze historie jak swoja. Nie bede sie rozpisywac dokladnie, bo to za bardzo boli. Moj ojciec to potwor, liczylam dni, kiedy juz bede molga odejsc z tego domu. Marzylam tylko o jednym- swietym spokoju, spokojnym snie. Doroslam. Ucieklam w malzenstwo. Nie mieszkam juz w domu ale moj horror trwa dalej. Nie sypiam, drecza mnie sny, obrazy z przeszlosci, poczucie bezradnosci i zmarnowanego zycia, zal mamy i (co najgorsze) jednosczesnie nienawisc i litosc do ojca... Zabija mnie to, trwa to we mnie i juz nie zniknie. Juz nie bede zyc normalnie, nigdy nie zylam, wiec nie potrafie. Juz niechce mi sie zyc. Dziekuje i spokojnej nocy.
__________________
Jestem jak każdy inny człowiek Czasem swych błędów nieświadoma Przychodzę swym ciepłem się podzielić Zostawiam zgliszcza... |
2009-03-04, 20:00 | #2369 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: zależy gdzie jestem :)
Wiadomości: 6 350
|
Dot.: Dda
Cytat:
P.S. Dziewczyny dzieki Wam za to co piszecie, ja chyba jeszcze mam wiele do odkrycia w sobie i zrozumienia, ale juz sie przekonalam ze terapia wiele zmienia. Nie czuje sie jeszcze na silach zeby napisac cos wiecej na temat swojej terapii ale za jakis czas na pewno podziele sie z Wami swoimi przezyciami i przemysleniami. Na razie czytam to co piszecie i uwierzcie ze bardzo wiele dzieki Wam zyskalam
__________________
|
|
2009-03-04, 22:56 | #2370 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 136
|
Dot.: Dda
Cytat:
Dostałam pewną pracę domową na terapii i przyszła mi pewna myśl do głowy. Bo życie w domu z alkoholikiem obfituje w napięcia, stresy. Ostatnio był również czas sesji i jakoś sobie połączyłyśmy z moją terapeutką mój sposób uczenia się ze stwarzaniem sobie dodatkowych stresów. Raz, że mam taką cudowną zdolność wmawiania sobie, że muszę zrobić coś super-hiper świetnie, najlepiej za pierwszym razem i bez żadnych potknięć. Dwa, że sama kreuję sytuację bardzo stresowe. Bo np. zamiast zrobić coś wolno to ja się za coś zabieram na 2 dni przed (zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę to nie tylko cecha DDA), niemniej jednak na te 2 dni przed to zazwyczaj jest już za późno i ja dokonuję heroicznych czynów. Jak doskoczę do tej wygórowanej poprzeczki to jest to na prawdę bohaterstwo opłacone olbrzymim stresem, wysiłkiem. A można ten sam efekt osiągnąć robiąc to samo w miesiąc-> powolutku Ponarzekam sobie i następnym razem funduję sobie to samo. Z drugiej strony jestem się w stanie systematycznie uczyć tylko w warunkach chaosu. Moi współlokatorzy się kłócą na maksa, a ja w tym czasie mogę sobie 100 czasowników wkuć. Popsuje mi się w domu pralka, muszę załatwić 1000 spraw na mieście, telefon dzwoni co 5 minut, ja w międzyczasie 3 ćwiczenia zrobię. Taka potrzeba posiadania napięcia, a że mi życie odkąd poszłam na terapię napięć nie funduje to sama zauważam że sobie je kreuje Macie może podobnie?? Jak sobie radzicie z przysłowiowym doprowadzaniem spraw do końca?? A może u was te napięcia się zmniejszyły albo całkiem się ich pozbyłyście?? Ma ktoś ochotę mi naświetlić ja to u niego jest Edytowane przez Mallutka Czas edycji: 2009-03-04 o 23:00 |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:34.