"Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania" - Strona 54 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zdrowie i Medycyna > Dietetyka > W krzywym zwierciadle odchudzania

Notka

W krzywym zwierciadle odchudzania
Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
  • Jest to forum stworzone dla osób, które chcą zwalczać wszystkie choroby powiązane z zaburzeniem łaknienia (anoreksja, bulimia, kompulsywne objadanie się) oraz dla osób, które pragną takim osobom radzić, pomagać i wspierać.
  • Na tym forum nie można namawiać do drastycznych metod zrzucania wagi, lecz można pisać o terapii przy ED.
  • Jedynie na tym forum osoby z zaburzeniami łaknienia mogą tworzyć swoje grupy wsparcia.
  • Forum to nie zastępuje psychologa ani profesjonalnej terapii.
  • Redakcja nie bierze odpowiedzialności za udzielane tutaj porady, natomiast z pełną stanowczością będziemy tępić wszelkie wątki "pro-ana".
  • Na forum obowiązuje dodatek do regulaminu, zapoznaj się z nim zanim weźmiesz udział w dyskusji.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-09-10, 21:31   #1591
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez neska002 Pokaż wiadomość
POLECAM raz jeszcze ;-)

Urodziłam się zezowata i niedowidząca na lewe oko. Rodzice się za to od razu ostro wzięli i doprowadzili, że z zeza mnie wyleczyli. Miałam 2 operacje i chyba z 15 razy byłam w szpitalu na naświetlaniach. No a potem to już wiesz jak to było, nieodpowiedzialnie. Pora się za to zabrać.
O jej to ciężko istotnie... współczuję bardzo

Dobrze, że chociaż te operacje dobrze przyjęłaś
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-11, 12:11   #1592
kevschaa
Zakorzenienie
 
Avatar kevschaa
 
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 3 356
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Jeszcze raz ja.

Dziewczyny które biorą tabletki antykoncepcyjne, proszę zastanówcie się nad ich odstawieniem...

Mi kompulsy minęły jak ręką odjął odkąd przestałam brać 2 miesiące temu. Nie wiem jak to możliwe, ale nie ciągnie mnie do objadania się, jak już coś zjem słodkiego to nie mam poczucia winy i nie czuję potrzeby rzucenia się na słodkie.
kevschaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-11, 13:50   #1593
Farfalla97
Rozeznanie
 
Avatar Farfalla97
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 789
Unhappy Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Już miałam powody, by czuć dumę z samej siebie, ale niestety... wczoraj duży kompuls, dzisiaj ogromny. Muszę się wziąć do kupy. Czuję się koszmarnie.
Farfalla97 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-11, 14:38   #1594
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez kevschaa Pokaż wiadomość
Jeszcze raz ja.

Dziewczyny które biorą tabletki antykoncepcyjne, proszę zastanówcie się nad ich odstawieniem...

Mi kompulsy minęły jak ręką odjął odkąd przestałam brać 2 miesiące temu. Nie wiem jak to możliwe, ale nie ciągnie mnie do objadania się, jak już coś zjem słodkiego to nie mam poczucia winy i nie czuję potrzeby rzucenia się na słodkie.
Pamiętam, że podczas terapii hormonalnej byłam wiecznie głodna... Zaraz po obiedzie czułam się jakbym od rana nic nie jadła

---------- Dopisano o 15:38 ---------- Poprzedni post napisano o 15:36 ----------

Cytat:
Napisane przez Farfalla97 Pokaż wiadomość
Już miałam powody, by czuć dumę z samej siebie, ale niestety... wczoraj duży kompuls, dzisiaj ogromny. Muszę się wziąć do kupy. Czuję się koszmarnie.
Pamiętaj, że nie ma sensu przeżywać kompulsu ... był to był ale już nie ma
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-11, 14:42   #1595
Mariselle
Raczkowanie
 
Avatar Mariselle
 
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 58
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cześć dziewczyny, zarejestrowałam się w końcu na to forum.. Po pierwsze dlatego, że czytając posty niektórych z Was czuję, jakbym czytała nie o Was, ale o sobie - tak to do mnie pasuje. Po drugie, już sama nie mam siły na to, co się ostatnio znowu dzieje, dlatego proszę Was o jąkąkolwiek odpowiedź, może radę, choć zdaję sobie sprawę, że forum internetowe nie zastąpi terapii, porozmawiania z kimś na żywo... Ale same dzielicie się tutaj wieloma sprawami i wspieracie, proszę o to samo, bo naprawdę jest b. ciężko...

Jakieś pół roku temu stwierdziłam, że chcę dojść do maksymalnie niskiego BMI, gdyż czułam się ze sobą źle. Dodam, że minimalna waga dla mnie to tak gdzieś 46 kg. Ważyłam jakieś 53,5kg. Chudłam wolno - 1kg na miesiąc. Dieta była wzorowa - ok. 1400-1600kcal, ŻĄDNYCH GŁODÓWEK, nie było żadnego eliminowania węglowodanów, białek czy tłuszczów. Jedynie co to odstawiłam słodycze i takie typowo tłuste, ciężkie dania. Jadłam dużo warzyw, nawet ziemniaki też, owoców, gotowanego drobiu, ryb gotowanych, pieczywo pełnoziarniste, chudy nabiał, twarogi, ... No wiecie same, te wszystkie takie chwalone rzeczy. 4 lub 5 małych posiłków co 3-4 godziny. No po prostu idealna dieta i do niczego mnie nie ciągnęło, czułam się syta i szczęśliwa, bo w połączeniu z ćwiczeniami fizycznymi przynosiło wszystko rewelacyjne efekty. Jeszcze niedawno ważyłam 47kg. Słyszałam wszędzie komplementy, że jestem chuda, zgrabna, że jestem piękna, zwinna itp. Nie wiem, czy te komplementy były kwestią kilogramów zrzuconych czy tego, że ja sama ze sobą czułam się dużo lepiej, szczęśliwsza i taka no naprawdę ładna. Czułam się b. pewnie i zwracałam uwagę facetów..

Od jakiegoś czasu wszystko zaczęło mi się walić. Od jakichś 2 tygodni mam może nie takie typowe kompulsy. ale na pewno jakieś takie napady objadania się. Może straszne nie są, bo dziennie dochodzi max. do 3000kcal, ale powoduje to we mnie przygnębienie i poczucie winy. Znowu ważę 51kg. Czułam się lepiej, jak byłam chudsza, ciuchy na mnie lepiej leżały i w ogóle... Mam na tym punkcie jakąś obsesję. Nie wiem no, tak jakbym się teraz tym jedzeniem karała albo zajadała jakąś pustkę... Potrafię zjeść naraz czekoladę, paczkę płatków śniadaniowych, pół opakowania lodów, kilka łyżek miodu, zapić to pepsi, potem ser żółty, serek wiejski, jakieś pieczywo, szynka, jajecznica, pomidor, jakaś sałatka, płatki owsiane, serniczek... I potem wyrzuty sumienia. Gdybym umiała wymiotować pewnie bym to zrobiła, ale najzwyczajniej w świecie nie umiem. Kiedyś wszystko spalałam w ćwiczeniach, ale teraz po prostu nie mam na to czasu. I jestem nieszczęśliwa, boję się jedzenia, przytycia... A jednocześnie jem. To jest chore. Tak jak piszecie, dla kogoś kto tego nie przeszedł wystarczyłoby powiedzieć: nienormalna, wystarczy zachować umiar. A ja nie potrafię. Dodam, że jestem świadoma, że mam różne problemy ze sobą, biorę też leki antydepresyjne. Ale to nie pomaga. A dla mnie jakby przytycie równa się z byciem mniej wartościową, brzydszą, cięższą, niezgrabną... W dzieciństwie byłam gruba i wyśmiewana z tego powodu, potem byłam taka średnia ani chuda ani gruba, a ostatnio udało mi się być znowu b. chudą. Nie chcę tego stracić, dziewczyny ratujcie Wiecie, łatwo innym mówić, żeby się czymś zająć, nie myśleć o jedzeniu, liczeniu kcal, planowaniu posiłków.. Ja tak nie umiem, to jest takie uzależnienie czasami po prostu. W pewnym momencie byłam tak chuda, że jak patrzałam na swoje wystające kości w lustrze to samej mi się robiło tak niesmacznie, ale i tak uważałam się za piękną i był to dla mnie sukces. Teraz znowu przytyłam trochę niestety, ale może uda się jeszcze to jakoś odwrócić. Nie chcę być gruba, zawsze marzyła mi się taka b. drobna, filigranowa figura. Doszły mi ostatnio różne stresy, może to dlatego się tak stało Jest mi wstyd w domu, bo tu takie wytrwałe trzymanie diety a tu ostatnio potrafi pójść tyle słodyczy naraz. Ale wstyd!!!

Proszę dziewczyny, poradźcie coś, jak z tym walczyć...
Mariselle jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-11, 14:49   #1596
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez Mariselle Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny, zarejestrowałam się w końcu na to forum.. Po pierwsze dlatego, że czytając posty niektórych z Was czuję, jakbym czytała nie o Was, ale o sobie - tak to do mnie pasuje. Po drugie, już sama nie mam siły na to, co się ostatnio znowu dzieje, dlatego proszę Was o jąkąkolwiek odpowiedź, może radę, choć zdaję sobie sprawę, że forum internetowe nie zastąpi terapii, porozmawiania z kimś na żywo... Ale same dzielicie się tutaj wieloma sprawami i wspieracie, proszę o to samo, bo naprawdę jest b. ciężko...

Jakieś pół roku temu stwierdziłam, że chcę dojść do maksymalnie niskiego BMI, gdyż czułam się ze sobą źle. Dodam, że minimalna waga dla mnie to tak gdzieś 46 kg. Ważyłam jakieś 53,5kg. Chudłam wolno - 1kg na miesiąc. Dieta była wzorowa - ok. 1400-1600kcal, ŻĄDNYCH GŁODÓWEK, nie było żadnego eliminowania węglowodanów, białek czy tłuszczów. Jedynie co to odstawiłam słodycze i takie typowo tłuste, ciężkie dania. Jadłam dużo warzyw, nawet ziemniaki też, owoców, gotowanego drobiu, ryb gotowanych, pieczywo pełnoziarniste, chudy nabiał, twarogi, ... No wiecie same, te wszystkie takie chwalone rzeczy. 4 lub 5 małych posiłków co 3-4 godziny. No po prostu idealna dieta i do niczego mnie nie ciągnęło, czułam się syta i szczęśliwa, bo w połączeniu z ćwiczeniami fizycznymi przynosiło wszystko rewelacyjne efekty. Jeszcze niedawno ważyłam 47kg. Słyszałam wszędzie komplementy, że jestem chuda, zgrabna, że jestem piękna, zwinna itp. Nie wiem, czy te komplementy były kwestią kilogramów zrzuconych czy tego, że ja sama ze sobą czułam się dużo lepiej, szczęśliwsza i taka no naprawdę ładna. Czułam się b. pewnie i zwracałam uwagę facetów..

Od jakiegoś czasu wszystko zaczęło mi się walić. Od jakichś 2 tygodni mam może nie takie typowe kompulsy. ale na pewno jakieś takie napady objadania się. Może straszne nie są, bo dziennie dochodzi max. do 3000kcal, ale powoduje to we mnie przygnębienie i poczucie winy. Znowu ważę 51kg. Czułam się lepiej, jak byłam chudsza, ciuchy na mnie lepiej leżały i w ogóle... Mam na tym punkcie jakąś obsesję. Nie wiem no, tak jakbym się teraz tym jedzeniem karała albo zajadała jakąś pustkę... Potrafię zjeść naraz czekoladę, paczkę płatków śniadaniowych, pół opakowania lodów, kilka łyżek miodu, zapić to pepsi, potem ser żółty, serek wiejski, jakieś pieczywo, szynka, jajecznica, pomidor, jakaś sałatka, płatki owsiane, serniczek... I potem wyrzuty sumienia. Gdybym umiała wymiotować pewnie bym to zrobiła, ale najzwyczajniej w świecie nie umiem. Kiedyś wszystko spalałam w ćwiczeniach, ale teraz po prostu nie mam na to czasu. I jestem nieszczęśliwa, boję się jedzenia, przytycia... A jednocześnie jem. To jest chore. Tak jak piszecie, dla kogoś kto tego nie przeszedł wystarczyłoby powiedzieć: nienormalna, wystarczy zachować umiar. A ja nie potrafię. Dodam, że jestem świadoma, że mam różne problemy ze sobą, biorę też leki antydepresyjne. Ale to nie pomaga. A dla mnie jakby przytycie równa się z byciem mniej wartościową, brzydszą, cięższą, niezgrabną... W dzieciństwie byłam gruba i wyśmiewana z tego powodu, potem byłam taka średnia ani chuda ani gruba, a ostatnio udało mi się być znowu b. chudą. Nie chcę tego stracić, dziewczyny ratujcie Wiecie, łatwo innym mówić, żeby się czymś zająć, nie myśleć o jedzeniu, liczeniu kcal, planowaniu posiłków.. Ja tak nie umiem, to jest takie uzależnienie czasami po prostu. W pewnym momencie byłam tak chuda, że jak patrzałam na swoje wystające kości w lustrze to samej mi się robiło tak niesmacznie, ale i tak uważałam się za piękną i był to dla mnie sukces. Teraz znowu przytyłam trochę niestety, ale może uda się jeszcze to jakoś odwrócić. Nie chcę być gruba, zawsze marzyła mi się taka b. drobna, filigranowa figura. Doszły mi ostatnio różne stresy, może to dlatego się tak stało Jest mi wstyd w domu, bo tu takie wytrwałe trzymanie diety a tu ostatnio potrafi pójść tyle słodyczy naraz. Ale wstyd!!!

Proszę dziewczyny, poradźcie coś, jak z tym walczyć...
Może już czas dołączyć i przyjemności do diety? Niewielkie porcje słodyczy, czasem usmażona rybka lub kotlecik?
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-11, 17:49   #1597
Mariselle
Raczkowanie
 
Avatar Mariselle
 
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 58
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

MascarpOOne, bardzo dziękuję Ci za odpowiedź tylko widzisz, u mnie to jest tak, że ja na małej porcji słodyczy nie umiem poprzestać. Jak nie jadłam ich w ogóle to było lepiej, a teraz jak pójdzie czekolada to od razu cała i to nawet nie wiem kiedy... Dzisiaj znowu tak było, do południa dzielnie się trzymałam, a potem poszłooo: czekolada, lody, budyń, kakao, deser czekoladowy... Aż mi jest niedobrze. A potem czuję się fatalnie boję się, że całe te moje wysiłki dietowe pójdą na marne, że zmarnuję tyle dobrej pracy nad sobą. To by była dla mnie straszna porażka. A ja tak chcę być ładna dla mojego TŻ... A jeśli chodzi o smażone to nie lubię, nie tęsknię nawet za takimi rzeczami, jest mi po nich niedobrze. Niby zobaczcie, wszystko zależy od własnej decyzji i tyle się ma planów i postanowień, a potem chwila słabości i wszystko w d****
Mariselle jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2014-09-11, 18:05   #1598
neska002
Zakorzenienie
 
Avatar neska002
 
Zarejestrowany: 2014-01
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 3 159
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez kevschaa Pokaż wiadomość
Jeszcze raz ja.

Dziewczyny które biorą tabletki antykoncepcyjne, proszę zastanówcie się nad ich odstawieniem...

Mi kompulsy minęły jak ręką odjął odkąd przestałam brać 2 miesiące temu. Nie wiem jak to możliwe, ale nie ciągnie mnie do objadania się, jak już coś zjem słodkiego to nie mam poczucia winy i nie czuję potrzeby rzucenia się na słodkie.
Cieszę się bardzo, że kompulsy nie są już Twoim problemem. Fajnie, że się tym z nami podzieliłaś. Ja co prawda nie biorę i nigdy nie brałam tabletek antykoncepcyjnych ale może jest to jakaś wskazówka dla tych dziewczyn, które biorą.

---------- Dopisano o 18:52 ---------- Poprzedni post napisano o 18:50 ----------

Cytat:
Napisane przez Farfalla97 Pokaż wiadomość
Już miałam powody, by czuć dumę z samej siebie, ale niestety... wczoraj duży kompuls, dzisiaj ogromny. Muszę się wziąć do kupy. Czuję się koszmarnie.

Jaki powód tego kryzysu? No i najważniejsze: Już po czy jutro kontynuacja będzie?

Bądź silna, przeanalizuj to co się stało, wyciągnij wnioski na przyszłość i idź dalej silniejsza i pewniejsza siebie. Wierzę w to, że będzie dobrze. Nie obwiniaj się, bo to początek drogi do kolejnego kompulsu. DAMY RADĘ

---------- Dopisano o 18:59 ---------- Poprzedni post napisano o 18:52 ----------

Cytat:
Napisane przez Mariselle Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny, zarejestrowałam się w końcu na to forum.. Po pierwsze dlatego, że czytając posty niektórych z Was czuję, jakbym czytała nie o Was, ale o sobie - tak to do mnie pasuje. Po drugie, już sama nie mam siły na to, co się ostatnio znowu dzieje, dlatego proszę Was o jąkąkolwiek odpowiedź, może radę, choć zdaję sobie sprawę, że forum internetowe nie zastąpi terapii, porozmawiania z kimś na żywo... Ale same dzielicie się tutaj wieloma sprawami i wspieracie, proszę o to samo, bo naprawdę jest b. ciężko...

Jakieś pół roku temu stwierdziłam, że chcę dojść do maksymalnie niskiego BMI, gdyż czułam się ze sobą źle. Dodam, że minimalna waga dla mnie to tak gdzieś 46 kg. Ważyłam jakieś 53,5kg. Chudłam wolno - 1kg na miesiąc. Dieta była wzorowa - ok. 1400-1600kcal, ŻĄDNYCH GŁODÓWEK, nie było żadnego eliminowania węglowodanów, białek czy tłuszczów. Jedynie co to odstawiłam słodycze i takie typowo tłuste, ciężkie dania. Jadłam dużo warzyw, nawet ziemniaki też, owoców, gotowanego drobiu, ryb gotowanych, pieczywo pełnoziarniste, chudy nabiał, twarogi, ... No wiecie same, te wszystkie takie chwalone rzeczy. 4 lub 5 małych posiłków co 3-4 godziny. No po prostu idealna dieta i do niczego mnie nie ciągnęło, czułam się syta i szczęśliwa, bo w połączeniu z ćwiczeniami fizycznymi przynosiło wszystko rewelacyjne efekty. Jeszcze niedawno ważyłam 47kg. Słyszałam wszędzie komplementy, że jestem chuda, zgrabna, że jestem piękna, zwinna itp. Nie wiem, czy te komplementy były kwestią kilogramów zrzuconych czy tego, że ja sama ze sobą czułam się dużo lepiej, szczęśliwsza i taka no naprawdę ładna. Czułam się b. pewnie i zwracałam uwagę facetów..

Od jakiegoś czasu wszystko zaczęło mi się walić. Od jakichś 2 tygodni mam może nie takie typowe kompulsy. ale na pewno jakieś takie napady objadania się. Może straszne nie są, bo dziennie dochodzi max. do 3000kcal, ale powoduje to we mnie przygnębienie i poczucie winy. Znowu ważę 51kg. Czułam się lepiej, jak byłam chudsza, ciuchy na mnie lepiej leżały i w ogóle... Mam na tym punkcie jakąś obsesję. Nie wiem no, tak jakbym się teraz tym jedzeniem karała albo zajadała jakąś pustkę... Potrafię zjeść naraz czekoladę, paczkę płatków śniadaniowych, pół opakowania lodów, kilka łyżek miodu, zapić to pepsi, potem ser żółty, serek wiejski, jakieś pieczywo, szynka, jajecznica, pomidor, jakaś sałatka, płatki owsiane, serniczek... I potem wyrzuty sumienia. Gdybym umiała wymiotować pewnie bym to zrobiła, ale najzwyczajniej w świecie nie umiem. Kiedyś wszystko spalałam w ćwiczeniach, ale teraz po prostu nie mam na to czasu. I jestem nieszczęśliwa, boję się jedzenia, przytycia... A jednocześnie jem. To jest chore. Tak jak piszecie, dla kogoś kto tego nie przeszedł wystarczyłoby powiedzieć: nienormalna, wystarczy zachować umiar. A ja nie potrafię. Dodam, że jestem świadoma, że mam różne problemy ze sobą, biorę też leki antydepresyjne. Ale to nie pomaga. A dla mnie jakby przytycie równa się z byciem mniej wartościową, brzydszą, cięższą, niezgrabną... W dzieciństwie byłam gruba i wyśmiewana z tego powodu, potem byłam taka średnia ani chuda ani gruba, a ostatnio udało mi się być znowu b. chudą. Nie chcę tego stracić, dziewczyny ratujcie Wiecie, łatwo innym mówić, żeby się czymś zająć, nie myśleć o jedzeniu, liczeniu kcal, planowaniu posiłków.. Ja tak nie umiem, to jest takie uzależnienie czasami po prostu. W pewnym momencie byłam tak chuda, że jak patrzałam na swoje wystające kości w lustrze to samej mi się robiło tak niesmacznie, ale i tak uważałam się za piękną i był to dla mnie sukces. Teraz znowu przytyłam trochę niestety, ale może uda się jeszcze to jakoś odwrócić. Nie chcę być gruba, zawsze marzyła mi się taka b. drobna, filigranowa figura. Doszły mi ostatnio różne stresy, może to dlatego się tak stało Jest mi wstyd w domu, bo tu takie wytrwałe trzymanie diety a tu ostatnio potrafi pójść tyle słodyczy naraz. Ale wstyd!!!

Proszę dziewczyny, poradźcie coś, jak z tym walczyć...
Witaj ,

Na początku chciałabym dowiedzieć się kilku rzeczy. Mianowicie:

Czy na tej diecie było coś czego zabraniałaś sobie kategorycznie? Że nawet nie było mowy by to zjeść, mijałaś to pomimo że czasami miałaś na to ochotę? No i druga sprawa: Sa jakieś produkty, na które się rzucasz czy po prostu jesz to co masz akurat pod ręką? Jesz w sposób kompulsywny tzn bez poczucia sytości, bez poczucia smaku, mieszasz ze sobą słodkie, słone, kwaśne? Chowasz się z jedzeniem czy jesz przy znajomych, rodzinie (chodzi mi o te napady konkretnie)? Czy masz zaniżoną samoocenę, nie lubisz siebie, czujesz się gorsza od innych ludzi pod jakimś względem?

Dziwne, że skoro odchudzałaś się zdrowo i miałaś zbilansowaną dietę (wywnioskowałam z tego co napisałaś, że miałaś) nabawiłaś się takich napadów. Aczkolwiek psychika ludzka jest niezbadana nigdy do końca i działa różnie. Najważniejsze byś teraz nie dała się ponieść całkiem tym kompulsow i w porę to zatrzymała. Tym bardziej póki nie nabawiłaś się nadwagi, problemów zdrowotnych etc. Pora się za to zabrać i walczyć, tak samo jak walczy każda z nas tutaj na forum. Mam nadzieję też, że nie znikniesz i będziesz się wspólnie z nami dalej wspierać

No i moim zdaniem kluczowa sprawa - musisz nauczyć się nie patrzeć na siebie (i innych) przez pryzmat wagi. Nie może być tak, że fajna jesteś tylko chuda, a jak przytyje Ci się parę kilogramów to uważasz, że jesteś do kitu. Nie waga jest wyznacznikiem naszej wartości. Myślę, że na pewno to wiesz, musisz tylko to wbić w swoją podświadomość i wyrzucić z głowy głupie, natrętne myśli i dążenie do bycia mega chudą. Bo to też nie jest zdrowe.

---------- Dopisano o 19:04 ---------- Poprzedni post napisano o 18:59 ----------

Cytat:
Napisane przez Mariselle Pokaż wiadomość
MascarpOOne, bardzo dziękuję Ci za odpowiedź tylko widzisz, u mnie to jest tak, że ja na małej porcji słodyczy nie umiem poprzestać. Jak nie jadłam ich w ogóle to było lepiej, a teraz jak pójdzie czekolada to od razu cała i to nawet nie wiem kiedy... Dzisiaj znowu tak było, do południa dzielnie się trzymałam, a potem poszłooo: czekolada, lody, budyń, kakao, deser czekoladowy... Aż mi jest niedobrze. A potem czuję się fatalnie boję się, że całe te moje wysiłki dietowe pójdą na marne, że zmarnuję tyle dobrej pracy nad sobą. To by była dla mnie straszna porażka. A ja tak chcę być ładna dla mojego TŻ... A jeśli chodzi o smażone to nie lubię, nie tęsknię nawet za takimi rzeczami, jest mi po nich niedobrze. Niby zobaczcie, wszystko zależy od własnej decyzji i tyle się ma planów i postanowień, a potem chwila słabości i wszystko w d****
Musisz poprzestać wpadać w skrajności. Nnie może być tak, że albo jesz super zdrowo, albo żresz co popadnie. Wiem, wiem, łatwo mówić. Ale uwierz, że też przez to przeszłam i mam ten etap już za sobą. A wiesz czemu? Bo znalazłam złoty środek. Czyli na dzień dzisiejszy potrafię zjeść 2-3 ciastka, kilka chipsów, kawałek ciasta, gałkę lodów. A nie jak kiedyś - całą blachę ciasta, ciastka wszystkie jakie były w domu i generalnie wszystko co niezdrowe było w domu jadłam na jeden rzut, a potem kłamałam że to nie ja bo było mi wstyd. Znasz to poczucie wstydu, prawda? Musisz zakodować sobie w głowie, że nie ma czegoś takiego czego nie wolno pod żadnym pozorem Ci jeść. Powól sobie czasem nawet i na jakiś fast food jeśli masz na niego ochotę, raz na jakiś czas Ci nie zaszkodzi a sprawi, że nie bedziesz miała w głowie tego poczucia zakazu, że pod żadnym pozorem nie wolno Ci zjeść czegoś takiego a kiedy już to zrobiłaś bo organizm nie wytrzymał i tak silnie się domagał to musisz już teraz dożreć się na maksa wszystkim czego sobei zabraniałaś bo i tak dzien już jest stracony, a jutro zaczniesz od nowa z idealną dietą.

---------- Dopisano o 19:05 ---------- Poprzedni post napisano o 19:04 ----------

MascarpOOne: Jak u Ciebie? Wewnętrzny spokój czy nie bardzo? Jak zdrówko?


Hm, zastanawiam się gdzie się podziała Linn
__________________
Znaczenie życia mierzy się nie czasem lecz głębią.

Cel--> 60 kg - 15.12.2015



neska002 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-11, 18:57   #1599
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez Mariselle Pokaż wiadomość
MascarpOOne, bardzo dziękuję Ci za odpowiedź tylko widzisz, u mnie to jest tak, że ja na małej porcji słodyczy nie umiem poprzestać. Jak nie jadłam ich w ogóle to było lepiej, a teraz jak pójdzie czekolada to od razu cała i to nawet nie wiem kiedy... Dzisiaj znowu tak było, do południa dzielnie się trzymałam, a potem poszłooo: czekolada, lody, budyń, kakao, deser czekoladowy... Aż mi jest niedobrze. A potem czuję się fatalnie boję się, że całe te moje wysiłki dietowe pójdą na marne, że zmarnuję tyle dobrej pracy nad sobą. To by była dla mnie straszna porażka. A ja tak chcę być ładna dla mojego TŻ... A jeśli chodzi o smażone to nie lubię, nie tęsknię nawet za takimi rzeczami, jest mi po nich niedobrze. Niby zobaczcie, wszystko zależy od własnej decyzji i tyle się ma planów i postanowień, a potem chwila słabości i wszystko w d****
Znamy to wszystkie w sumie, też byłam 3 tygodnie na super idealnie zróżnicowanej diecie i było mi z nią dobrze a później zaczęłam się obżerać Myślę, że jedyne wyjście to się nie przejmować niepowodzeniami i robić dalej swoje ale myślę, że na drobne słodkości powinnaś sobie pozwalać a może w takim razie bardziej zdrowe słodkości? galaretki, omlet z bananami
serek straciatella (wcale nie taki kaloryczny posiłek), naleśniki z owocami itp.? Może gdybyś miała takie słodkości przygotowane, na prawdę mniej szkodliwe niż np. pół opakowania lodów, nie musiałabyś się tak bardzo tymi napadami martwić no i nie szkodziły by Ci w większej mierze

---------- Dopisano o 19:57 ---------- Poprzedni post napisano o 19:51 ----------

Cytat:
Neska
W sumie jest ok, myśli chyba w jakiś sposób opanowane a ze zdrowiem lepiej, już mi tylko katar został, jutro wybywam na miasto załatwiać sprawy urzędowe

A Ty myszko jak kręgosłup? Jak samopoczucie?
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-11, 19:21   #1600
neska002
Zakorzenienie
 
Avatar neska002
 
Zarejestrowany: 2014-01
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 3 159
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez MascarpOOne Pokaż wiadomość



W sumie jest ok, myśli chyba w jakiś sposób opanowane a ze zdrowiem lepiej, już mi tylko katar został, jutro wybywam na miasto załatwiać sprawy urzędowe

A Ty myszko jak kręgosłup? Jak samopoczucie?
Ciesze się bardzo, że wracasz do równowagi psychicznej i fizycznej. Nie dawaj się choróbskom wstrętnym. Pokaż kto tu rządzi ;P

Kręgosłup?? Heh trafiłaś w mój czuły punkt w ostatnich dniach Napiernicza jak cholera, znowu mi się łopatka obsunęła jak podskoczyłam na zumbie (miałam bezwględny zakaz skakania ale mnie poniosło i zrobiłam lekki podskok - wystarczyło). Znowu ciągnie ręka, znowu ciągnie noga, znowu napiernicza szyja, czuję jakby ktoś mnie ciągle podduszał, kręci mi się w głowie jakbym była nawalona. Oczywiście już trylion raz próbowałam nastawić się sama tak jak mi to pokazał fizjoterapeuta, na chwilę jest lepiej, a potem wraca. Obsunęło się i z Chiny nie chce wskoczyć na miejsce, jeszcze dzisiaj po kąpieli spróbuję coś zdziałać ale cieniutko to widzę. Mimo wszystko nie poddaję się, za głupotę się płaci więc nie żałuję siebie w tej sytuacji.

Już dzwoniłam do "dziadka" i umówiłam się na poniedziałek na wizytę, i tak miałam się u niego pojawić we wrześniu na wizycie kontrolnej więc nie stracę kasy na dodatkową wizytę, a wiem że ten cudostwórca mi pomoże i w poniedziałek będe mogła już normalnie funkjcjonować.

Poza tym we wtorek muszę złożyć wniosek o stypendium naukowe i dzwonię jutro do adminiastracji akademika czy mogę wprowadzić się w niedzielę bądź w poniedziałek bo bez sensu bym jeździła w tą i spowrotem i traciła czas ora kasę na bilety skoro mogłabym już zamieszkac o ten tydzień wcześniej w akademcui miałabym czas na szukanie pracy bo w tej wkestii nadal nic do przodu się nie ruszyło, niestety :/

No i wiadomo, że jak najszybciej chcę uciec z domu Już czekam na tą chwilę jak dziecko na lizaka dosłownie. Jutro T Z przyjeżdzą na weekend - żyć nie umierać.
__________________
Znaczenie życia mierzy się nie czasem lecz głębią.

Cel--> 60 kg - 15.12.2015



neska002 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-11, 21:11   #1601
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez neska002 Pokaż wiadomość
Ciesze się bardzo, że wracasz do równowagi psychicznej i fizycznej. Nie dawaj się choróbskom wstrętnym. Pokaż kto tu rządzi ;P

Kręgosłup?? Heh trafiłaś w mój czuły punkt w ostatnich dniach Napiernicza jak cholera, znowu mi się łopatka obsunęła jak podskoczyłam na zumbie (miałam bezwględny zakaz skakania ale mnie poniosło i zrobiłam lekki podskok - wystarczyło). Znowu ciągnie ręka, znowu ciągnie noga, znowu napiernicza szyja, czuję jakby ktoś mnie ciągle podduszał, kręci mi się w głowie jakbym była nawalona. Oczywiście już trylion raz próbowałam nastawić się sama tak jak mi to pokazał fizjoterapeuta, na chwilę jest lepiej, a potem wraca. Obsunęło się i z Chiny nie chce wskoczyć na miejsce, jeszcze dzisiaj po kąpieli spróbuję coś zdziałać ale cieniutko to widzę. Mimo wszystko nie poddaję się, za głupotę się płaci więc nie żałuję siebie w tej sytuacji.

Już dzwoniłam do "dziadka" i umówiłam się na poniedziałek na wizytę, i tak miałam się u niego pojawić we wrześniu na wizycie kontrolnej więc nie
stracę kasy na dodatkową wizytę, a wiem że ten cudostwórca mi pomoże i w poniedziałek będe mogła już normalnie funkjcjonować.

Poza tym we wtorek muszę złożyć wniosek o stypendium naukowe i dzwonię jutro do adminiastracji akademika czy mogę wprowadzić się w niedzielę bądź w poniedziałek bo bez sensu bym jeździła w tą i spowrotem i traciła czas ora kasę na bilety skoro mogłabym już zamieszkac o ten tydzień wcześniej w akademcui miałabym czas na szukanie pracy bo w tej wkestii nadal nic do przodu się nie ruszyło, niestety :/

No i wiadomo, że jak najszybciej chcę uciec z domu Już czekam na tą chwilę jak dziecko na lizaka dosłownie. Jutro T Z przyjeżdzą na weekend - żyć nie umierać.
O jej :/ Kurcze Neska ja normalnie Cię zleje ! Jak terapeuta mówi nie skakać to Neska nie skacze
Mam nadzieję, że jak najszybciej wszystko znów Ci wróci do normy i bd uważała na siebie !
Powiem Ci jak już przy zumbie jesteśmy, że ostatnio też olałam ćwiczenia a tylko to robię Bardzo mi to humor poprawia

O jaaa to niedługo znowu będziemy na gadu sobie gaduchać !!! Tak mi tego brakuje
Czekam po prostu na to, a pracą się nie martw, jeśli chcesz mogę Ci pomóc jak gadać na rozmowie o pracę, jak pisać konkretne CV którego nie wywalają do kosza... Jestem w tym dobra bo rok temu obeszłam ze 100 biur pracy i CV moje i koleżanki dokładnie czytali przy nas i wiem w sumie na co zwracają uwagę i co jest dobrze opisać i o czym dobrze nie wspominać by się nie nudzili... Tak samo mój ojciec był kiedyś prowadził takie rekrutacje i też mi sporo ciekawych rzeczy opowiedział
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2014-09-11, 22:06   #1602
MissTerrible
Raczkowanie
 
Avatar MissTerrible
 
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 144
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Witajcie! Mam pytanie. Czy kompulsywne objadanie się jakoś leczy? To znaczy podejrzewam, że psychoterapią. Ale skoro już wiem, że to mam i wiem co to powoduje to chyba już psychoterapeuta nie pomoże?

Ja miałam takie ataki codziennie. Nawet po kilka. Jadłam bez umiaru, wszystko! Słone ze słodkim, kwaśne popijałam mlekiem mając cały czas wrażenie głodu.

Każdy stres tak się kończył. Nawet nie stres, bo wystarczy że coś mnie wyprowadzi z równowagi na chwilę i już myślę o żarciu...

Kompletnie straciłam do siebie szacunek, generalnie depresja, dno i 10 metrów mułu. Od jakiegoś czasu udaje mi się kontrolować co jem kiedy mnie 'dopada'. Zawsze mam pod ręką coś co mi nie szkodzi, worek marchewek, orzechy (najlepiej w łupinach, albo słonecznik) suszone owoce albo piję na umór tyle wody ile pomieści żołądek...

Jednak to nadal to samo?
MissTerrible jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 06:23   #1603
neska002
Zakorzenienie
 
Avatar neska002
 
Zarejestrowany: 2014-01
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 3 159
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez MascarpOOne Pokaż wiadomość
O jej :/ Kurcze Neska ja normalnie Cię zleje ! Jak terapeuta mówi nie skakać to Neska nie skacze
Mam nadzieję, że jak najszybciej wszystko znów Ci wróci do normy i bd uważała na siebie !
Powiem Ci jak już przy zumbie jesteśmy, że ostatnio też olałam ćwiczenia a tylko to robię Bardzo mi to humor poprawia

O jaaa to niedługo znowu będziemy na gadu sobie gaduchać !!! Tak mi tego brakuje
Czekam po prostu na to, a pracą się nie martw, jeśli chcesz mogę Ci pomóc jak gadać na rozmowie o pracę, jak pisać konkretne CV którego nie wywalają do kosza... Jestem w tym dobra bo rok temu obeszłam ze 100 biur pracy i CV moje i koleżanki dokładnie czytali przy nas i wiem w sumie na co zwracają uwagę i co jest dobrze opisać i o czym dobrze nie wspominać by się nie nudzili... Tak samo mój ojciec był kiedyś prowadził takie rekrutacje i też mi sporo ciekawych rzeczy opowiedział
Przyrzekam, że to był ostatni podskok w moim życiu. Za każdym razem kiedy znów będę chciała podskoczyć to przypomnę sobie ten ból, który teraz mam i myślę, że mi się odechce. Poniosóło mnie p oprostu na tej zumbie, wpadłam w tak super nastrój i dostałam tyle energii że poczułam się jak młody bóg

No i super Kochana, zumba to jest super sport. Nie dość że daje energię, poprawia humor, to jeszcze spala mnóstwo kcal i kształtuje nieco mięśnie. Można łączyć przyjemne z pożytecznym także myślę, że nie powinnas mieć najmniejszych wyrzutów sumienia bo się ruszasz, a nie leżysz na kanapie i jesz ciasteczka. To się ceni i ładnie Ci to zaprocentuje w przyszłości jeśli oczywiście będziesz sumienna i systematyczna. Ja za jakieś 2 tygodnie włączam do swojej aktywności basen i bieganie - już nie mogę się doczekać!

Wiesz ja teraz nie mam innej mozliwości jak wysyłać CV na e-maila lub dzwonić, a wiesz jak pracodawcy patrzą na takich ludzi, jak na wyjście awaryjne i najpierw biorą pod uwagę tych, którzy osobiście przychodzą. Dlatego na rękę by mi było gdybym mogła wprowadzić się wcześniej i wtedy bym miała jak pochodzić, popytać, poskładać CV osobiście i myslę, że na pewno bym coś sensonwego znalazła. Ale nie poddaję. Grunt to nastawienie.

Na gg oczywiście będe bywać częściej, bo teraz jak jestem w domu to mam tyle roboty, że wieczorem padam na twarz.

A jak z jedzeniem u Ciebie? Kontynuujesz zdrową dietę? Ja mam wzmożony apetyt na słodkie ostatnio, tym bardziej że piekę non stop coś bo tata prosi, chc emnie wykorzystać póki jestem w domu. A wiesz jak to jest - kusi Ale pozwalam sobie na grzeszki częściej niż to moje założenie że raz w tygodniu bo nie chcę znowu wejść w życie na zakazie by nie popaść w kompulsy. A ciasteczko czy kawałek ciasta czasami nie zaszkodzi, tym bardziej, że się ruszam i ogólnie prowadzę aktywny tryb życia

---------- Dopisano o 07:23 ---------- Poprzedni post napisano o 07:19 ----------

Cytat:
Napisane przez MissTerrible Pokaż wiadomość
Witajcie! Mam pytanie. Czy kompulsywne objadanie się jakoś leczy? To znaczy podejrzewam, że psychoterapią. Ale skoro już wiem, że to mam i wiem co to powoduje to chyba już psychoterapeuta nie pomoże?

Ja miałam takie ataki codziennie. Nawet po kilka. Jadłam bez umiaru, wszystko! Słone ze słodkim, kwaśne popijałam mlekiem mając cały czas wrażenie głodu.

Każdy stres tak się kończył. Nawet nie stres, bo wystarczy że coś mnie wyprowadzi z równowagi na chwilę i już myślę o żarciu...

Kompletnie straciłam do siebie szacunek, generalnie depresja, dno i 10 metrów mułu. Od jakiegoś czasu udaje mi się kontrolować co jem kiedy mnie 'dopada'. Zawsze mam pod ręką coś co mi nie szkodzi, worek marchewek, orzechy (najlepiej w łupinach, albo słonecznik) suszone owoce albo piję na umór tyle wody ile pomieści żołądek...

Jednak to nadal to samo?
Moim zdaniem konieczne jest leczenie jeśli uważasz że nie ejsteś w stanie poradzić sobie z tym sama. Aczkolwiek rodzaj leczenia, czas jego trwania cięzko jest stwierdzić bo każdy przypadek wbrew pozorom jest inny, sa inne przyczyny często itd Dlatego najsensowniej jest zapisać się do psychologa, na wizycie opowiedzieć mu WSZYSTKO od początku do końca (z reszta on o wszystko co potrzebne będzie pytał) i wtedy psycholog stwierdzi co dalej, albo skieruje do psychiatry albo sam podejmie się terapii. Musisz tylko pamiętać, że taka terapia nie jest przyjemna, kosztuje sporo łez i nerwów, wywołuje różne najgorsze wspomnienia z życia, wydarzenia o których wolałybyśmy zapomnieć.
__________________
Znaczenie życia mierzy się nie czasem lecz głębią.

Cel--> 60 kg - 15.12.2015



neska002 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 11:30   #1604
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez MissTerrible Pokaż wiadomość
Witajcie! Mam pytanie. Czy kompulsywne objadanie się jakoś leczy? To znaczy podejrzewam, że psychoterapią. Ale skoro już wiem, że to mam i wiem co to powoduje to chyba już psychoterapeuta nie pomoże?

Ja miałam takie ataki codziennie. Nawet po kilka. Jadłam bez umiaru, wszystko! Słone ze słodkim, kwaśne popijałam mlekiem mając cały czas wrażenie głodu.

Każdy stres tak się kończył. Nawet nie stres, bo wystarczy że coś mnie wyprowadzi z równowagi na chwilę i już myślę o żarciu...

Kompletnie straciłam do siebie szacunek, generalnie depresja, dno i 10 metrów mułu. Od jakiegoś czasu udaje mi się kontrolować co jem kiedy mnie 'dopada'. Zawsze mam pod ręką coś co mi nie szkodzi, worek marchewek, orzechy (najlepiej w łupinach, albo słonecznik) suszone owoce albo piję na umór tyle wody ile pomieści żołądek...

Jednak to nadal to samo?
Myślę, że terapeuta jak najbardziej jest Ci potrzebny i może Ci pomóc, bo Twoim problemem nie jest jedzenie a niestabilność emocjonalna, kompulsy są skutkiem nerwów i stresu a więc jeśli nauczysz się panować nad emocjami i kompulsy miną.
Najlepiej sprawdza się znalezienie sobie zajęcia, które pomoże Ci się rozładować

---------- Dopisano o 12:30 ---------- Poprzedni post napisano o 12:25 ----------

Cytat:
Napisane przez neska002 Pokaż wiadomość
Przyrzekam, że to był ostatni podskok w moim życiu. Za każdym razem kiedy znów będę chciała podskoczyć to przypomnę sobie ten ból, który teraz mam i myślę, że mi się odechce. Poniosóło mnie p oprostu na tej zumbie, wpadłam w tak super nastrój i dostałam tyle energii że poczułam się jak młody bóg

No i super Kochana, zumba to jest super sport. Nie dość że daje energię, poprawia humor, to jeszcze spala mnóstwo kcal i kształtuje nieco mięśnie. Można łączyć przyjemne z pożytecznym także myślę, że nie powinnas mieć najmniejszych wyrzutów sumienia bo się ruszasz, a nie leżysz na kanapie i jesz ciasteczka. To się ceni i ładnie Ci to zaprocentuje w przyszłości jeśli oczywiście będziesz sumienna i systematyczna. Ja za jakieś 2 tygodnie włączam do swojej aktywności basen i bieganie - już nie mogę się doczekać!

Wiesz ja teraz nie mam innej mozliwości jak wysyłać CV na e-maila lub dzwonić, a wiesz jak pracodawcy patrzą na takich ludzi, jak na wyjście awaryjne i najpierw biorą pod uwagę tych, którzy osobiście przychodzą. Dlatego na rękę by mi było gdybym mogła wprowadzić się wcześniej i wtedy bym miała jak pochodzić, popytać, poskładać CV osobiście i myslę, że na pewno bym coś sensonwego znalazła. Ale nie poddaję. Grunt to nastawienie.

Na gg oczywiście będe bywać częściej, bo teraz jak jestem w domu to mam tyle roboty, że wieczorem padam na twarz.

A jak z jedzeniem u Ciebie? Kontynuujesz zdrową dietę? Ja mam wzmożony apetyt na słodkie ostatnio, tym bardziej że piekę non stop coś bo tata prosi, chc emnie wykorzystać póki jestem w domu. A wiesz jak to jest - kusi Ale pozwalam sobie na grzeszki częściej niż to moje założenie że raz w tygodniu bo nie chcę znowu wejść w życie na zakazie by nie popaść w kompulsy. A ciasteczko czy kawałek ciasta czasami nie zaszkodzi, tym bardziej, że się ruszam i ogólnie prowadzę aktywny tryb życia[COLOR="Silver"]
No co do mojej diety jak na razie klapa. Postaram się ogarnąć ale też się nie opycham
Pewnie, że przy aktywnym trybie życia możesz sobie pozwalać na słodkości w dodatku powinnaś zwiększyć dietę o większą ilość kcal bo pamiętam, że jesteś po kuracjo hormonalnej więc musisz dbać by hormony znów źle nie pracowały.
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 11:36   #1605
Mariselle
Raczkowanie
 
Avatar Mariselle
 
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 58
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

MascarpOOne. dziękuję za radę, może faktycznie by pomyśleć o jakichś takich "mniej szkodliwych" słodkich dodatkach. Wcześniej o nich nie myślałam, bo się bałam zawsze, że zjem trochę i popłynę. Ja miałam tak w sumie, że od czasu do czasu na diecie pojawiało się np. trochę lodów, jedno ciastko, jakiść McDonald, ale to tylko z tego, że sytuacja mnie przymusiła, że tak powiem i zawsze było to okupione dużymi wyrzutami sumienia, choć tak być nie powinno! Ale nigdy wcześniej nie prowadziło to do dalszego jedzenia, zjadłam po prostu i tyle, bo ktoś np. mnie poczęstował, a ja jak tylko mogę, to przez wszystkimi udaję, że nie jestem na żadnej diecie. Natomiast ostatnio jest tak, że ciężko poprzestać na tym "trochę"... Dzisiaj jak narazie trzymam się bardzo dzielnie, a już 12.00 może doprowadzę ten dzień jakoś po ludzku do końca.

Cytat:
Napisane przez neska002 Pokaż wiadomość
Witaj ,

Na początku chciałabym dowiedzieć się kilku rzeczy. Mianowicie:

Czy na tej diecie było coś czego zabraniałaś sobie kategorycznie? Że nawet nie było mowy by to zjeść, mijałaś to pomimo że czasami miałaś na to ochotę? No i druga sprawa: Sa jakieś produkty, na które się rzucasz czy po prostu jesz to co masz akurat pod ręką? Jesz w sposób kompulsywny tzn bez poczucia sytości, bez poczucia smaku, mieszasz ze sobą słodkie, słone, kwaśne? Chowasz się z jedzeniem czy jesz przy znajomych, rodzinie (chodzi mi o te napady konkretnie)? Czy masz zaniżoną samoocenę, nie lubisz siebie, czujesz się gorsza od innych ludzi pod jakimś względem?

Dziwne, że skoro odchudzałaś się zdrowo i miałaś zbilansowaną dietę (wywnioskowałam z tego co napisałaś, że miałaś) nabawiłaś się takich napadów. Aczkolwiek psychika ludzka jest niezbadana nigdy do końca i działa różnie. Najważniejsze byś teraz nie dała się ponieść całkiem tym kompulsow i w porę to zatrzymała. Tym bardziej póki nie nabawiłaś się nadwagi, problemów zdrowotnych etc. Pora się za to zabrać i walczyć, tak samo jak walczy każda z nas tutaj na forum. Mam nadzieję też, że nie znikniesz i będziesz się wspólnie z nami dalej wspierać

No i moim zdaniem kluczowa sprawa - musisz nauczyć się nie patrzeć na siebie (i innych) przez pryzmat wagi. Nie może być tak, że fajna jesteś tylko chuda, a jak przytyje Ci się parę kilogramów to uważasz, że jesteś do kitu. Nie waga jest wyznacznikiem naszej wartości. Myślę, że na pewno to wiesz, musisz tylko to wbić w swoją podświadomość i wyrzucić z głowy głupie, natrętne myśli i dążenie do bycia mega chudą. Bo to też nie jest zdrowe.


Musisz poprzestać wpadać w skrajności. Nnie może być tak, że albo jesz super zdrowo, albo żresz co popadnie. Wiem, wiem, łatwo mówić. Ale uwierz, że też przez to przeszłam i mam ten etap już za sobą. A wiesz czemu? Bo znalazłam złoty środek. Czyli na dzień dzisiejszy potrafię zjeść 2-3 ciastka, kilka chipsów, kawałek ciasta, gałkę lodów. A nie jak kiedyś - całą blachę ciasta, ciastka wszystkie jakie były w domu i generalnie wszystko co niezdrowe było w domu jadłam na jeden rzut, a potem kłamałam że to nie ja bo było mi wstyd. Znasz to poczucie wstydu, prawda? Musisz zakodować sobie w głowie, że nie ma czegoś takiego czego nie wolno pod żadnym pozorem Ci jeść. Powól sobie czasem nawet i na jakiś fast food jeśli masz na niego ochotę, raz na jakiś czas Ci nie zaszkodzi a sprawi, że nie bedziesz miała w głowie tego poczucia zakazu, że pod żadnym pozorem nie wolno Ci zjeść czegoś takiego a kiedy już to zrobiłaś bo organizm nie wytrzymał i tak silnie się domagał to musisz już teraz dożreć się na maksa wszystkim czego sobei zabraniałaś bo i tak dzien już jest stracony, a jutro zaczniesz od nowa z idealną dietą.
Droga Nesko, bardzo dziękuję Ci za przywitanie! I za odpowiedź na mój post. Oczywiście, że nie zamierzam nigdzie znikać i będę się tutaj razem starała walczyć z Wami i wspierać.

Już odpowiadam na Twoje pytania:

- no w sumie tak, zabraniałam sobie dość kategorycznie słodyczy, ale od czasu do czasu i tak pojawiała się jakaś malutka porcja (nigdy z własnej inicjatywy, zawsze od kogoś). Jak już ktoś dał to wzięłam, bo tak jak mówię za nic w świecie nie przyznałabym się nikomu, że się odchudzam, bo mi jest wstyd po prostu jakoś tak, ale sama z własnej woli sobie słodyczy zabroniłam

- takie większe jedzenie zawsze zaczyna się od nieodpartej ochoty na 1 produkt: miód, płatki śniadaniowe lub owsiane (jedna z moich najw. słabości , albo czekolada od niedawna, czy lody, albo serki wiejskie (druga potworna słabość). No i tak jest jedna rzecz, druga i tak leci. Ja mam coś takiego, że mi te wszystkie zdrowe produkty tak przypadły do gustu, że nieraz od nich się właśnie zaczyna taki mini-kompuls. A sprzyjają temu faktycznie trudne sytuacje. W ogóle nie mam czegoś takiego jak poczucie sytości czy coś - wszystko jest rozregulowane i zawsze jak coś zjem to nie umiem powiedzieć czy to było do syta czy nie. A jak jest taki napad to czasami jest aż do bólu brzucha, wtedy przestaję gdy naprawdę już czuję, że nie mogę. I wtedy bez niczego łączę smaki, może być najpierw czekolada, potem ser, potem lody, potem szynka, potem warzywo, potem miód, potem jajko itp. Beznadziejnie dziwne to jest.

- takie napady zawsze w ukryciu, potem też muszę się nieźle nagłowić lub natłumaczyć dlaczego zjadłam akurat tyle i czemu mam takie różne głody skoro się odchudzam - w domu o tym akurat wiedzą, że trzymam dietę. Jest strasznie wstyd potem Problem jest jeszcze o tyle, że u mnie w domu wszyscy b. dużo jedzą (nawet za dużo), ciągle mówią, żebym się nie odchudzała, chcą dawać jedzenie i to też STRASZLIWIE męczy. No i jak tu masz się nie wkurzać, jak ograniczasz porcje, planujesz, napracujesz się nad ćwiczeniami, a każdy tylko proponuje jedzenie. Z resztą tak jak mówię, największą porażką w tym momencie byłoby dla mnie zmarnowanie ogromu pracy zarówno jeśli chodzi o dietę jak i o ćwiczenia.

- z samooceną jest faktycznie kiepsko i często czuję się gorsza od innych czy porównuję do innych. Pracuję nad tym, ale nie zawsze jest to łatwe... Choć świadomość tego mam...

Ten złoty środek to byłoby naprawdę marzenie. Chciałabym tak umieć, np. zjem herbatnik i nie muszę naraz całej paczki... Ale tak jak mówię, mam takie dziwne akcje, że nie mam bladego pojęcia po jedzeniu czy to było do syta, czy nie. I dokładnie tak jest, ten sam schemat zawsze - już jedna rzecz spierniczona to cały dzień mogę odpuścić, a "OD JUTRA" będzie już wszystko cacy, jak zawsze. Tyle, że nie zawsze jest, a poczucie winy czy to, że zobaczę, że trochę przytyłam wspomaga następne takie jedzeniowe popłynięcie. Zauważyłam, że ważenie i ew. porażki b. przeszkadzają. Muszę się jakoś zmusić, żeby się tak często nie ważyć. I też szczególnie teraz w tym okresie, kiedy wiem, że przytyłam. Marzę o powrocie do tego czasu, żeby się móc znowu tak bezproblemowo trzymać mniej więcej pór posiłków i nie musieć podjadać czy mieć takich ataków.

Chciałabym, żeby było NORMALNIE po prostu, choć nie ukrywam, że te kilka kg chciałabym zrzucić z powrotem. I to jest racja, żeby w porę zatrzymać te napady, które są teraz. Ja nawet już nie myślę o jakiejś konkretnej diecie, ale o takich zdrowych, prawidłowych nawykach na całe życie.

Życzę Ci poprawy jeśli chodzi o kręgosłup!!

Życzę duużo siły dla wszystkich dziewczyn, które zmagają się z podobnymi problemami...

edit >> aha i jeszcze jedno, paradoks jest taki, że takie grubsze kobiety też uważam, że są ładne, nie tylko chudzielce.. tylko ja sama do siebie mam takie coś, że ładna mogę być tylko będąc chudą i nosząc XS. Chore... Ale jak sobie samej przemówić do rozsądku wrr!!

Edytowane przez Mariselle
Czas edycji: 2014-09-12 o 11:37
Mariselle jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 11:55   #1606
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Mój Tż doprowadza mnie do szału...
Wizytę u psychiatry ma 26 września i czekam na to jak na zbawienie boskie...
Pożalę wam się bo jak nie to mu na prawdę zrobię krzywdę :

Umówiliśmy się na 8 rano u mnie, ale, że mógłby fakt napisać o mnie artykuł "nie śpię bo smarczę nos" padłam zupełnie i spałam gdy przyszedł. Jezu cóż za awanturę mi zrobił normalnie... jak to ja go nie lekceważę, jak to ja go nie olewam... Pomijając fakt, że on 1000 razy się ze mną umawiał i zaspał Później łaził za mną i robił mi non stop jakieś przytyki... Chcę iść do wc- " tam szafy z ubraniami nie znajdziesz", zrób sobie śniadanie jak będę się ubierać - " mam w domu swoje jedzenie, kultura mi nie pozwala jak Tobie tak to Twoja sprawa" (k.... jesteśmy razem 3 lata i 5 miechów), poszliśmy na przystanek, wyrzucałam chusteczkę do śmietnika - " a bilet masz ? czy już wywaliłaś..." Później w autobusie podeszłam do maszyny, która wydaje bilety i chciałam go w niej skasować (zaspana jeszcze byłam ) a on już " ach widziałem co chciałaś zrobić" i wtedy walłam na cały autobus " tak jestem kretynką, masz rację i już zwal sobie konia ze szczęścia" obraził się i miałam z 30-40 min spokoju Niestety ale takie fazy ma codziennie mam nadzieje, że leki pomogą.

---------- Dopisano o 12:55 ---------- Poprzedni post napisano o 12:51 ----------

Mariselle

Trzymam kciuki ! A za rady nie dziękuj bo po to tu jesteśmy !!!

Edytowane przez MascarpOOne
Czas edycji: 2014-09-12 o 11:57
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 12:22   #1607
MissTerrible
Raczkowanie
 
Avatar MissTerrible
 
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 144
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez neska002 Pokaż wiadomość

Moim zdaniem konieczne jest leczenie jeśli uważasz że nie ejsteś w stanie poradzić sobie z tym sama. Aczkolwiek rodzaj leczenia, czas jego trwania cięzko jest stwierdzić bo każdy przypadek wbrew pozorom jest inny, sa inne przyczyny często itd Dlatego najsensowniej jest zapisać się do psychologa, na wizycie opowiedzieć mu WSZYSTKO od początku do końca (z reszta on o wszystko co potrzebne będzie pytał) i wtedy psycholog stwierdzi co dalej, albo skieruje do psychiatry albo sam podejmie się terapii. Musisz tylko pamiętać, że taka terapia nie jest przyjemna, kosztuje sporo łez i nerwów, wywołuje różne najgorsze wspomnienia z życia, wydarzenia o których wolałybyśmy zapomnieć.
Uważam że jestem w stanie sama sobie poradzić... Mam bardzo fajnego lekarze pierwszego kontaktu. Jest specjalistą chorób wewnętrznych ale jest też dietetykiem i 'hobbystycznie' zajmuje się zaburzeniami łaknienia. Dzisiaj się z nim widziałam (z okazji skierowania do orto)i po dłuższej rozmowie stwierdził, że mój problem to bardziej nie kompulsywne objadanie a nieumiejętność radzenia sobie z emocjami...

---------- Dopisano o 13:22 ---------- Poprzedni post napisano o 13:15 ----------

Cytat:
Napisane przez MascarpOOne Pokaż wiadomość
Myślę, że terapeuta jak najbardziej jest Ci potrzebny i może Ci pomóc, bo Twoim problemem nie jest jedzenie a niestabilność emocjonalna, kompulsy są skutkiem nerwów i stresu a więc jeśli nauczysz się panować nad emocjami i kompulsy miną.
Najlepiej sprawdza się znalezienie sobie zajęcia, które pomoże Ci się rozładować
Dokładnie tak! Choć wydaje mi się, że terapeuta może mi namieszać, jeszcze wynajdzie coś innegoWłaśnie wyżej napisałam, że dzisiaj z moim lekarzem doszliśmy do wniosku ciekawego. Wcześniej nie miałam takich akcji, bo byłam bardzo aktywna, stres miał ujście. Odkąd jestem w domu z dzieciaczkami jest z tym gorzej, a stres się kumuluje...

Stwierdził, że gdyby moim głównym problemem było jedzenie nie byłabym w stanie kontrolować tego co jem.

Kazał znaleźć formę upłynniania negatywnych emocji, a jeśli to nie pomoże drążyć dalej... Coś w tym jest!
MissTerrible jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 12:23   #1608
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez MissTerrible Pokaż wiadomość
Uważam że jestem w stanie sama sobie poradzić... Mam bardzo fajnego lekarze pierwszego kontaktu. Jest specjalistą chorób wewnętrznych ale jest też dietetykiem i 'hobbystycznie' zajmuje się zaburzeniami łaknienia. Dzisiaj się z nim widziałam (z okazji skierowania do orto)i po dłuższej rozmowie stwierdził, że mój problem to bardziej nie kompulsywne objadanie a nieumiejętność radzenia sobie z emocjami...
Gdyby było tak jak mówi nie zaczynało by się stresem czy wyprowadzeniem z równowagi... To jest oczywiście Twój wybór, jeśli twierdzisz, że poradzisz sobie sama oki ale nie można twierdzić, że kompulsy nie wynikają z nieradzenia z emocjami...
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 12:27   #1609
MissTerrible
Raczkowanie
 
Avatar MissTerrible
 
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 144
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Źle się wyraziłam... Oczywiście, że wynikają z nieradzenia sobie z emocjami, ale nie na podłożu obsesji na punkcie jedzenia... Bardziej że jedzenie stało się rodzajem aktywności która mnie uspokaja. Tak stwierdził na podstawie tego, że mam kontrolę nad tym co zjadam. Na przykład uspokaja mnie samo chrupanie marchewki lub łuskanie orzechów...
MissTerrible jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2014-09-12, 12:31   #1610
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez MissTerrible Pokaż wiadomość
Źle się wyraziłam... Oczywiście, że wynikają z nieradzenia sobie z emocjami, ale nie na podłożu obsesji na punkcie jedzenia... Bardziej że jedzenie stało się rodzajem aktywności która mnie uspokaja. Tak stwierdził na podstawie tego, że mam kontrolę nad tym co zjadam. Na przykład uspokaja mnie samo chrupanie marchewki lub łuskanie orzechów...
Z tym się zgodzę No to pozostaje Ci się zastanowić czy sama chcesz okiełznać swoje emocje czy też udać się po pomoc do specjalisty
Są jeszcze książki, poradniki jak sobie poradzić z takimi problemami...
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 12:32   #1611
neska002
Zakorzenienie
 
Avatar neska002
 
Zarejestrowany: 2014-01
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 3 159
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez MascarpOOne Pokaż wiadomość




No co do mojej diety jak na razie klapa. Postaram się ogarnąć ale też się nie opycham
Pewnie, że przy aktywnym trybie życia możesz sobie pozwalać na słodkości w dodatku powinnaś zwiększyć dietę o większą ilość kcal bo pamiętam, że jesteś po kuracjo hormonalnej więc musisz dbać by hormony znów źle nie pracowały.
Wiem wiem, mam jeszcze ciągotki czasami do głodzenia się i boję się żeby znowu nie wpaść w sidła anoreksji. Dlatego jak mam wybór - zjeść o łyżkę więcej czy mniej to zawsze wybieram więcej ;-) No i chudnę mimo tego więc jest okej, chudnę zdrowo bo około 0,5-1 kg na tydzień więc jest w porządku.

Dbaj o dietę bo wiesz jak to jest ze zdrowiem. Tylko też pamiętaj by wypośrodkować, jak czasami wpadnie coś słodkiego, tłustego to świat się nie zawali ;-)

Tadam, w niedzielę się wyprowadzam Jestem z tego powodu przeszczęśliwa. Już jestem spakowana
__________________
Znaczenie życia mierzy się nie czasem lecz głębią.

Cel--> 60 kg - 15.12.2015



neska002 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 12:48   #1612
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez neska002 Pokaż wiadomość
Wiem wiem, mam jeszcze ciągotki czasami do głodzenia się i boję się żeby znowu nie wpaść w sidła anoreksji. Dlatego jak mam wybór - zjeść o łyżkę więcej czy mniej to zawsze wybieram więcej ;-) No i chudnę mimo tego więc jest okej, chudnę zdrowo bo około 0,5-1 kg na tydzień więc jest w porządku.

Dbaj o dietę bo wiesz jak to jest ze zdrowiem. Tylko też pamiętaj by wypośrodkować, jak czasami wpadnie coś słodkiego, tłustego to świat się nie zawali ;-)

Tadam, w niedzielę się wyprowadzam Jestem z tego powodu przeszczęśliwa. Już jestem spakowana
Weź przeczytaj co o moim Tż napisałam xd
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 14:16   #1613
neska002
Zakorzenienie
 
Avatar neska002
 
Zarejestrowany: 2014-01
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 3 159
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez Mariselle Pokaż wiadomość
MascarpOOne. dziękuję za radę, może faktycznie by pomyśleć o jakichś takich "mniej szkodliwych" słodkich dodatkach. Wcześniej o nich nie myślałam, bo się bałam zawsze, że zjem trochę i popłynę. Ja miałam tak w sumie, że od czasu do czasu na diecie pojawiało się np. trochę lodów, jedno ciastko, jakiść McDonald, ale to tylko z tego, że sytuacja mnie przymusiła, że tak powiem i zawsze było to okupione dużymi wyrzutami sumienia, choć tak być nie powinno! Ale nigdy wcześniej nie prowadziło to do dalszego jedzenia, zjadłam po prostu i tyle, bo ktoś np. mnie poczęstował, a ja jak tylko mogę, to przez wszystkimi udaję, że nie jestem na żadnej diecie. Natomiast ostatnio jest tak, że ciężko poprzestać na tym "trochę"... Dzisiaj jak narazie trzymam się bardzo dzielnie, a już 12.00 może doprowadzę ten dzień jakoś po ludzku do końca.



Droga Nesko, bardzo dziękuję Ci za przywitanie! I za odpowiedź na mój post. Oczywiście, że nie zamierzam nigdzie znikać i będę się tutaj razem starała walczyć z Wami i wspierać.

Już odpowiadam na Twoje pytania:

- no w sumie tak, zabraniałam sobie dość kategorycznie słodyczy, ale od czasu do czasu i tak pojawiała się jakaś malutka porcja (nigdy z własnej inicjatywy, zawsze od kogoś). Jak już ktoś dał to wzięłam, bo tak jak mówię za nic w świecie nie przyznałabym się nikomu, że się odchudzam, bo mi jest wstyd po prostu jakoś tak, ale sama z własnej woli sobie słodyczy zabroniłam

- takie większe jedzenie zawsze zaczyna się od nieodpartej ochoty na 1 produkt: miód, płatki śniadaniowe lub owsiane (jedna z moich najw. słabości , albo czekolada od niedawna, czy lody, albo serki wiejskie (druga potworna słabość). No i tak jest jedna rzecz, druga i tak leci. Ja mam coś takiego, że mi te wszystkie zdrowe produkty tak przypadły do gustu, że nieraz od nich się właśnie zaczyna taki mini-kompuls. A sprzyjają temu faktycznie trudne sytuacje. W ogóle nie mam czegoś takiego jak poczucie sytości czy coś - wszystko jest rozregulowane i zawsze jak coś zjem to nie umiem powiedzieć czy to było do syta czy nie. A jak jest taki napad to czasami jest aż do bólu brzucha, wtedy przestaję gdy naprawdę już czuję, że nie mogę. I wtedy bez niczego łączę smaki, może być najpierw czekolada, potem ser, potem lody, potem szynka, potem warzywo, potem miód, potem jajko itp. Beznadziejnie dziwne to jest.

- takie napady zawsze w ukryciu, potem też muszę się nieźle nagłowić lub natłumaczyć dlaczego zjadłam akurat tyle i czemu mam takie różne głody skoro się odchudzam - w domu o tym akurat wiedzą, że trzymam dietę. Jest strasznie wstyd potem Problem jest jeszcze o tyle, że u mnie w domu wszyscy b. dużo jedzą (nawet za dużo), ciągle mówią, żebym się nie odchudzała, chcą dawać jedzenie i to też STRASZLIWIE męczy. No i jak tu masz się nie wkurzać, jak ograniczasz porcje, planujesz, napracujesz się nad ćwiczeniami, a każdy tylko proponuje jedzenie. Z resztą tak jak mówię, największą porażką w tym momencie byłoby dla mnie zmarnowanie ogromu pracy zarówno jeśli chodzi o dietę jak i o ćwiczenia.

- z samooceną jest faktycznie kiepsko i często czuję się gorsza od innych czy porównuję do innych. Pracuję nad tym, ale nie zawsze jest to łatwe... Choć świadomość tego mam...

Ten złoty środek to byłoby naprawdę marzenie. Chciałabym tak umieć, np. zjem herbatnik i nie muszę naraz całej paczki... Ale tak jak mówię, mam takie dziwne akcje, że nie mam bladego pojęcia po jedzeniu czy to było do syta, czy nie. I dokładnie tak jest, ten sam schemat zawsze - już jedna rzecz spierniczona to cały dzień mogę odpuścić, a "OD JUTRA" będzie już wszystko cacy, jak zawsze. Tyle, że nie zawsze jest, a poczucie winy czy to, że zobaczę, że trochę przytyłam wspomaga następne takie jedzeniowe popłynięcie. Zauważyłam, że ważenie i ew. porażki b. przeszkadzają. Muszę się jakoś zmusić, żeby się tak często nie ważyć. I też szczególnie teraz w tym okresie, kiedy wiem, że przytyłam. Marzę o powrocie do tego czasu, żeby się móc znowu tak bezproblemowo trzymać mniej więcej pór posiłków i nie musieć podjadać czy mieć takich ataków.

Chciałabym, żeby było NORMALNIE po prostu, choć nie ukrywam, że te kilka kg chciałabym zrzucić z powrotem. I to jest racja, żeby w porę zatrzymać te napady, które są teraz. Ja nawet już nie myślę o jakiejś konkretnej diecie, ale o takich zdrowych, prawidłowych nawykach na całe życie.

Życzę Ci poprawy jeśli chodzi o kręgosłup!!

Życzę duużo siły dla wszystkich dziewczyn, które zmagają się z podobnymi problemami...

edit >> aha i jeszcze jedno, paradoks jest taki, że takie grubsze kobiety też uważam, że są ładne, nie tylko chudzielce.. tylko ja sama do siebie mam takie coś, że ładna mogę być tylko będąc chudą i nosząc XS. Chore... Ale jak sobie samej przemówić do rozsądku wrr!!
Czyli to zaburzenia kompulsywno -obesysjne, które ma tutaj każda z nas na forum. Czy czujesz się na siłach by dać sobie z tym rade sama? Jesli nie to nie zwlekaj i maszeruj do psychologa, im szybciej tym lepiej. On Cię dalej poprowadzi odpowiednio. Na NFZ czeka się na wizytę ale lepsze czekanie niż nic nie robienie i pogłębianie się problemu.

Sądze, że Twoim dużym problemem jest również brak poczucia własnej wartości (od tego zwykle takie zaburzenia się zaczynają) dlatego musisz polubić siebie, dostrzegać swoje zalety. Nnie uzalezniać swojej wartości tylko i wyłącznie od wagi. Szczupła jesteś super, a troszkę większa do dupy - to bzdura!!! Niestety każda z nas gdzies miała to wbite do głowy i ciągle to się za nami ciągnie jak guma od gaci. Czy w dzieciństwie miałaś dobry kontakt z rodzicami, szczególnie z mamą? Czułaś się kochana, akceptowana i doceniana? - To również jest bardzo ważne.

Nie załamuj się, nie jesteś z tym sama, zobacz ile jest nas tutaj an forum. Zawsze w chwili słabości możesz napisać, ktoś na pewno Ci odpisze, pocieszy, podniesie na duchu, doradzi. Tylko pamiętaj, że to nie wsytarczy i musisz zacząć działać też winny sposób, w przeciwnym razie problem będzie się pogłębiał. Nie łudź się, że to minie samo jak bańka mydlana - ja się tak łudziłam i straciłam prawie 6 lat życia na ED. Dopiero kiedy zaczełam ostro działać (terapia, praca nad samą sobą, podnoszenie własnej wartości itd) to kompulsy zaczeły być rzadsze, zmniejszać się, dziś jem normalnie, no prawie... ale postęp jest ogromny. Życze powodzenia i trzymaj się ciepło

---------- Dopisano o 14:51 ---------- Poprzedni post napisano o 14:49 ----------

Cytat:
Napisane przez MascarpOOne Pokaż wiadomość
Mój Tż doprowadza mnie do szału...
Wizytę u psychiatry ma 26 września i czekam na to jak na zbawienie boskie...
Pożalę wam się bo jak nie to mu na prawdę zrobię krzywdę :

Umówiliśmy się na 8 rano u mnie, ale, że mógłby fakt napisać o mnie artykuł "nie śpię bo smarczę nos" padłam zupełnie i spałam gdy przyszedł. Jezu cóż za awanturę mi zrobił normalnie... jak to ja go nie lekceważę, jak to ja go nie olewam... Pomijając fakt, że on 1000 razy się ze mną umawiał i zaspał Później łaził za mną i robił mi non stop jakieś przytyki... Chcę iść do wc- " tam szafy z ubraniami nie znajdziesz", zrób sobie śniadanie jak będę się ubierać - " mam w domu swoje jedzenie, kultura mi nie pozwala jak Tobie tak to Twoja sprawa" (k.... jesteśmy razem 3 lata i 5 miechów), poszliśmy na przystanek, wyrzucałam chusteczkę do śmietnika - " a bilet masz ? czy już wywaliłaś..." Później w autobusie podeszłam do maszyny, która wydaje bilety i chciałam go w niej skasować (zaspana jeszcze byłam ) a on już " ach widziałem co chciałaś zrobić" i wtedy walłam na cały autobus " tak jestem kretynką, masz rację i już zwal sobie konia ze szczęścia" obraził się i miałam z 30-40 min spokoju Niestety ale takie fazy ma codziennie mam nadzieje, że leki pomogą.

---------- Dopisano o 12:55 ---------- Poprzedni post napisano o 12:51 ----------

Mariselle

Trzymam kciuki ! A za rady nie dziękuj bo po to tu jesteśmy !!!
sorki ale z perspektywy osoby trzeciej wygląda to komicznie. Nie chciałabym być tego świadkiem :P Ale nie martw się, pójdzie chłop na terapię to będzie lepiej, no chyba że go wczesniej ubijesz Trzymaj się, cierpliwości życzę ;-)

---------- Dopisano o 15:13 ---------- Poprzedni post napisano o 14:51 ----------

Cytat:
Napisane przez MissTerrible Pokaż wiadomość
Uważam że jestem w stanie sama sobie poradzić... Mam bardzo fajnego lekarze pierwszego kontaktu. Jest specjalistą chorób wewnętrznych ale jest też dietetykiem i 'hobbystycznie' zajmuje się zaburzeniami łaknienia. Dzisiaj się z nim widziałam (z okazji skierowania do orto)i po dłuższej rozmowie stwierdził, że mój problem to bardziej nie kompulsywne objadanie a nieumiejętność radzenia sobie z emocjami...

---------- Dopisano o 13:22 ---------- Poprzedni post napisano o 13:15 ----------



Dokładnie tak! Choć wydaje mi się, że terapeuta może mi namieszać, jeszcze wynajdzie coś innegoWłaśnie wyżej napisałam, że dzisiaj z moim lekarzem doszliśmy do wniosku ciekawego. Wcześniej nie miałam takich akcji, bo byłam bardzo aktywna, stres miał ujście. Odkąd jestem w domu z dzieciaczkami jest z tym gorzej, a stres się kumuluje...

Stwierdził, że gdyby moim głównym problemem było jedzenie nie byłabym w stanie kontrolować tego co jem.

Kazał znaleźć formę upłynniania negatywnych emocji, a jeśli to nie pomoże drążyć dalej... Coś w tym jest!
To już wiesz czego się "złapać". Spróbuj a zobaczysz jakie będą efekty

A zamykasz się na ludzi? Tzn unikasz kontaktów z innymi, wychodzenia gdziekolwiek itp?

---------- Dopisano o 15:16 ---------- Poprzedni post napisano o 15:13 ----------

Cytat:
Napisane przez MissTerrible Pokaż wiadomość
Źle się wyraziłam... Oczywiście, że wynikają z nieradzenia sobie z emocjami, ale nie na podłożu obsesji na punkcie jedzenia... Bardziej że jedzenie stało się rodzajem aktywności która mnie uspokaja. Tak stwierdził na podstawie tego, że mam kontrolę nad tym co zjadam. Na przykład uspokaja mnie samo chrupanie marchewki lub łuskanie orzechów...
Polecam (kolejny raz tutaj) książki Beaty Pwlikowskiej - całą serię "W dżungli podświadomości". Teraz wyszła też nowa seria "W dżungli zdrowia". Ksiązki bardzo ciekawe, konkretne, nie jest to żaden denny poradnik mający 1000 stron, po któego przeczytaniu ma się gorszy mętlik w głowie niż przed. Babka pisze dosadnie, konkretnie. Co więcej sama przeszła przez zaburzenia odżywiania, depresję, załamania nerwowe etc więc wie o czym pisze. Mi te książki bardzo ale to bardzo pomogły, mam po nich inne spojrzenie na swoje problemy i zaburzenia no i w końcu zaczęłam działać, zamiast użalać się nad sobą. Polecam z całego serca ;-)
__________________
Znaczenie życia mierzy się nie czasem lecz głębią.

Cel--> 60 kg - 15.12.2015



neska002 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 14:36   #1614
MissTerrible
Raczkowanie
 
Avatar MissTerrible
 
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 144
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez neska002 Pokaż wiadomość
To już wiesz czego się "złapać". Spróbuj a zobaczysz jakie będą efekty

A zamykasz się na ludzi? Tzn unikasz kontaktów z innymi, wychodzenia gdziekolwiek itp?

Polecam (kolejny raz tutaj) książki Beaty Pwlikowskiej - całą serię "W dżungli podświadomości". Teraz wyszła też nowa seria "W dżungli zdrowia". Ksiązki bardzo ciekawe, konkretne, nie jest to żaden denny poradnik mający 1000 stron, po któego przeczytaniu ma się gorszy mętlik w głowie niż przed. Babka pisze dosadnie, konkretnie. Co więcej sama przeszła przez zaburzenia odżywiania, depresję, załamania nerwowe etc więc wie o czym pisze. Mi te książki bardzo ale to bardzo pomogły, mam po nich inne spojrzenie na swoje problemy i zaburzenia no i w końcu zaczęłam działać, zamiast użalać się nad sobą. Polecam z całego serca ;-)
Nie, tego typu problemów nie mam. Chętnie wychodzę, choć nie tak dużo jak kiedyś bo mam dzieciaczki Więc głównie spacery, wędrówki do sklepów przez wszystkie możliwe place zabaw Generalnie nie unikam ludzi!


Książki chętnie poczytam jak dopadnę, już wiele razy słyszałam o nich dobre słowo
MissTerrible jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 14:44   #1615
neska002
Zakorzenienie
 
Avatar neska002
 
Zarejestrowany: 2014-01
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 3 159
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez MissTerrible Pokaż wiadomość
Nie, tego typu problemów nie mam. Chętnie wychodzę, choć nie tak dużo jak kiedyś bo mam dzieciaczki Więc głównie spacery, wędrówki do sklepów przez wszystkie możliwe place zabaw Generalnie nie unikam ludzi!


Książki chętnie poczytam jak dopadnę, już wiele razy słyszałam o nich dobre słowo
Te książki są często na promocjach w Biedronce albo w Netto, za 20 zł. Normlanie kosztują 31 zł więc też nie majątek ale wiadomo jak to teraz jest z kasą, liczy się każdy grosz.
__________________
Znaczenie życia mierzy się nie czasem lecz głębią.

Cel--> 60 kg - 15.12.2015



neska002 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 15:54   #1616
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

chyba, że go ubiję... masakra.
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 15:56   #1617
Farfalla97
Rozeznanie
 
Avatar Farfalla97
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 789
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Niestety dzisiaj kontynuacja... a naprawdę myślałam, że to już będzie koniec. Zastanawiam się, czy powiedzieć mamie, na pewno nie podniesie mnie na duchu, a może nawet dobije, ale mam ochotę o tym komuś powiedzieć... Czuję się tragicznie.
Farfalla97 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 17:11   #1618
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

też się czuje fatalnie... Tżecik wpadł opowiedzieć jaka jestem wredna, podła i wgl niszczę mu życie
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 17:22   #1619
DudiBoy
Zakorzenienie
 
Avatar DudiBoy
 
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: [x]Śląsk / Małopolska[ ]
Wiadomości: 5 640
GG do DudiBoy
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez MascarpOOne Pokaż wiadomość
też się czuje fatalnie... Tżecik wpadł opowiedzieć jaka jestem wredna, podła i wgl niszczę mu życie
To go zostaw.
Miło będzie potem popatrzeć jak przyleci na kolanach bałagać żeby nie zrywać.

Ja wiem że jak się kogoś naprawdę kocha to ciężko tak postąpić. Ale każdy człowiek ma swoje granice wytrzymałości. Ja też ciągle słyszę jaką to jestem kulą u nogi, bo chciałoby się jeszcze trochę poszaleć, że "zabawa w dom", wspólne spacery i robienie wszystkiego razem to dobre na starość. Pewnie wkońcu coś we mnie pęknie.
DudiBoy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-12, 17:26   #1620
MascarpOOne
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: Wisteria Lane
Wiadomości: 4 236
GG do MascarpOOne
Dot.: "Kompulsywne życie - codzienność zaburzeń odżywiania"

Cytat:
Napisane przez DudiBoy Pokaż wiadomość
To go zostaw.
Miło będzie potem popatrzeć jak przyleci na kolanach bałagać żeby nie zrywać.

Ja wiem że jak się kogoś naprawdę kocha to ciężko tak postąpić. Ale każdy człowiek ma swoje granice wytrzymałości. Ja też ciągle słyszę jaką to jestem kulą u nogi, bo chciałoby się jeszcze trochę poszaleć, że "zabawa w dom", wspólne spacery i robienie wszystkiego razem to dobre na starość. Pewnie wkońcu coś we mnie pęknie.
Daj spokój tylko siedzę i płaczę od 3 miesięcy tylko mi pokazuje jak bardzo jestem nikim i jedną wielką pomyłka, nie chcę go zostawiać bo wiem, że jest chory ale nie mam już siły wiesz, jeszcze teraz chamsko mi napisał, że nie chce ze mną gadać bo to go pcha tylko w myśli samobójcze ja serio nie mam już siły tego słuchać jest mi strasznie źle
MascarpOOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2023-06-19 21:17:28


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:41.