dieta 1000 kalorii

[fatass]

Napisane przez kaguya

No, bo puls przyśpiesza, nie?

A dajże spokój Tętno mi skacze bardziej niż na siłce

[201607040946]

Napisane przez fatass

A dajże spokój Tętno mi skacze bardziej niż na siłce

i o to chodzi, bezbolesne spalanie kalorii

[fatass]

hehehe.. dlatego proszę się nie opierniczać tylko czekam na wpis ...
Ktoś musi się namęczyć w końcu żeby ktoś inny mógł bez pracy spalać kalorie

[senkasandry]

Napisane przez anna87

Tutaj mam inne zdanie niż Fatas, chociaż pod większością wpisów mogę się podpisać. Dla mnie też o wiele lepiej (i przyjemniej) jeść od czasu do czasu czekoladę czy słodycze. Nie mam problemów żeby np. zjeść kawałek czekolady i przestać, chociaż w dłuższej perspektywie czasu widzę, że ilość słodkiego w diecie rośnie, dlatego to kontroluję, ale też nie odmawiam sobie zupełnie. Cukier jest dla nas najłatwiejszym źródłem energii i nasza ciągota do słodkiego jest zupełnie naturalna, wszystko jest dla ludzi, byle rozsądnie. Ale to zależy od człowieka.
Niekontrolowany apetyt na słodkie może być wynikiem niskokalorycznej diety (dieta 1000kcal zdecydowanie do nich należy), niektórzy reagują tak również na diety niskowęglowodanowe, chociaż to zależy od osoby. Może to być też psychiczna reakcja na zbyt mocne dokręcenie śruby, że tak fachowo to określę. Dlatego ja jestem zwolenniczką ewolucji, a nie rewolucji.

jesli zjemy pasek czy dwa czekolady to bedziemy miec jakies 250 kcal. wiadomo nie codziennie, ale skoro swieta ida pozatym licze kalorie wlasciwe kazdego produktu, w najgorszym wypadku zjem sobie kawalek czekoladki a nie zjem podwieczorku. to jak bedzie sie jadlo te 1400 kcal to tez sie nie przytyje. nie wiem tylko czy schudnie poki co trzymam sie dzielnie i zjadam nie wiecej niz 1500 kcal (juz prawie tydzien)

[Kasius666]

Napisane przez Cappuccino

hej! ja od 4 dni jestesm na tej diecie, mam motywacje wiec sie nie mecze. nawet nie czuje duzej roznicy moze tylko taka ze przeliczam kalorie i nie jem slodyczy. staram sie jesc 5 posilkow dziennie. moze bedziemy tu zamieszczac swoje jadlospisy? bo przyznam sie, ze czasami przekraczam te 1000 kcal, trudno jest dobrac produkty w taki sposob zeby sie utrzymac w tym limicie.

---------- Dopisano o 12:26 ---------- Poprzedni post napisano o 12:24 ----------


o i jak efekty? ja chcialabym schudnac jakies 8 kilo, niestety mam zepsuta wage ale widze ze mi sie troche przytylo :| chce powrocic do swojej wczesniejszej figury, czyli ok 58-60 kg, przy 170cm

Niecały miesiąc, a już jest 5 kg;p
Superrr....
Głodu wilczego kochane już dawno nie czuje

[ewa198823]

Hej dziewczyny chciałabym się dowiedzieć czy przy diecie 1000kcal można na obiad jeść np gotowane pierogi oczewiście ilościa nie przekraczając 350kcal?

[knov]

Dziewczyny 1000 kcal to zdecydowanie za mało! Cóż z tego że szybko stracisz na wadze, ale będziesz chodziła smutna, głodna i zła. Ponadto prawdopodobnie stracisz okres na czas diety i z powodu zwolnienia metabolizmu nastąpi efekt jojo.

Moim zdaniem optymalnie to 1300-1500 kcal

[fatass]

Napisane przez knov

Dziewczyny 1000 kcal to zdecydowanie za mało! Cóż z tego że szybko stracisz na wadze, ale będziesz chodziła smutna, głodna i zła. Ponadto prawdopodobnie stracisz okres na czas diety i z powodu zwolnienia metabolizmu nastąpi efekt jojo.

Moim zdaniem optymalnie to 1300-1500 kcal

A najbardziej optymalnie to poświęcić 10min. na liczenie - policzyć swoje BMR i zapotrzebowanie w zależności od aktywności i dopiero od tego wyniku obcinać kalorie ok. - 10-15% Metabolizm podziękuje za takie podejście do sprawy

[201607040946]

Napisane przez fatass

A najbardziej optymalnie to poświęcić 10min. na liczenie - policzyć swoje BMR i zapotrzebowanie w zależności od aktywności i dopiero od tego wyniku obcinać kalorie ok. - 10-15% Metabolizm podziękuje za takie podejście do sprawy

Dla tych, którzy mają normalny metabolizm (a powiedz mi, skąd mam wiedzieć, że mam normalny? czy to, że jadłam ponad 2500 kcal i nie tyłam (zero ruchu) coś oznacza?)

a co z tymi, którzy przeżyli mnóstwo jo-jo? Ja np. jeszcze 5 lat temu miałam dużą nadwagę (8 lat temu schudłam, potem przytyłam, miałam jo-j giganta, po tym zaczęła się bulimia, później kompulsy), chudłam i tyłam co rok, głodziłam się, potem przejadałam - jaki mam metabolizm? Nie mogę przecież jak normalny człowiek policzyć zapotrzebowania i obciąć np. 500 kcal

[klora]

Napisane przez kaguya

Dla tych, którzy mają normalny metabolizm (a powiedz mi, skąd mam wiedzieć, że mam normalny? czy to, że jadłam ponad 2500 kcal i nie tyłam (zero ruchu) coś oznacza?)

a co z tymi, którzy przeżyli mnóstwo jo-jo? Ja np. jeszcze 5 lat temu miałam dużą nadwagę (8 lat temu schudłam, potem przytyłam, miałam jo-j giganta, po tym zaczęła się bulimia, później kompulsy), chudłam i tyłam co rok, głodziłam się, potem przejadałam - jaki mam metabolizm? Nie mogę przecież jak normalny człowiek policzyć zapotrzebowania i obciąć np. 500 kcal

Ja popieram
Co druga na dietetyce ma roczhwiany metabolizm i niezla przeszlosc dieteytyczna za soba, co sie wiaze z wieloma problemami od trawienia, po spalanie tkanki tluszczowej, stabilizacje poziomu cukru, brak energii i tone innych.
Kalorie tu nie beda zadna pomoca. Co to jest kaloria? To ilosc energii potrzeba do podniesienia temperatury 1kg wody o 1 stopien celciusza....oczywiscie bada sie je poprzez spalanie jedzenia w laboratoryjnych warunkach.
Czy naprawde dla kogos to cenne info? Czy nasz organizm tak wlasnie spala...gdzie tu trawienie, przyswajanie, naprawa itd? Czy 100 kalorii warzyw da ten sam efekt co 100 kcal cukierkow? No i jak obliczyc ile spalasz tak naprawde? Spalanie kalorii przez organizm to proces, ktory jest zalezny niemal od wszystkiego...wiec nie da sie go oszacowac w warunkach 'domowych'. Dwie osoby ktore zjedza ten sam prodykt beda mialy zupelnie inne rakcje metaboliczne, a co za tym idzie inna wartosc zostanie spalona/odlozona.
Jesli cos mielibysmy liczyc w kontekscie redukcji to hormony, enzymy i przekazniki nerwowe....nie kalorie

[fatass]

To polecam w razie czego dietetyka - po to oni są - dietetyk powinien przeprowadzić dokładny wywiad, zapytać o wcześniejsze diety, sposób jedzenia, pomierzyć, poważyć itd. i na podstawie tego przyjąć jakiś punkt początkowy. Efekty później trzeba kontrolować i analizować. Zazwyczaj to kupa pracy zanim się uda określić dokładnie co i jak

A we własnym zakresie to można eksperymentować, ale to też najlepiej mając możliwość sprawdzania pewnych rzeczy. Np. ja eksperymentowałam. Jem tylko naturalną żywność, nieprzetworzoną, pełnowartościowe białko, węglowodany i zdrowe tłuszcze, oraz mnóstwo warzyw. Policzyłam swoje BMR i zapotrzebowanie. Porównałam do tego co było (a było niestety malutko) i zaczęłam zwiększać, powoli i sukcesywnie, właśnie zdrowymi produktami i patrzeć co się dzieje. Robię regularnie badania krwi i hormony, a także analizę składu ciała. Zaczęłam ćwiczyć siłowo i aerobowo. Pilnuję jedzenia i tego co się dzieje. Na razie jest dobrze. Ubytki są tłuszczowe, mięśnie pozostają, zwiększa się nawodnienie organizmu. Morfologię mam dużo lepszą, zwłaszcza hormony i hemoglobinę ... . Koniec końców jem sporo, chudnę, czuję się lepiej, mama więcej powera itd. Więc może naprawdę warto?

[ewa198823]

A czy macie jakieś podpowiedzi odnośnie obiadów bo u mnie z tym jest największy problem

[fatass]

Napisane przez klora

Ja popieram
Co druga na dietetyce ma roczhwiany metabolizm i niezla przeszlosc dieteytyczna za soba, co sie wiaze z wieloma problemami od trawienia, po spalanie tkanki tluszczowej, stabilizacje poziomu cukru, brak energii i tone innych.
Kalorie tu nie beda zadna pomoca. Co to jest kaloria? To ilosc energii potrzeba do podniesienia temperatury 1kg wody o 1 stopien celciusza....oczywiscie bada sie je poprzez spalanie jedzenia w laboratoryjnych warunkach.
Czy naprawde dla kogos to cenne info? Czy nasz organizm tak wlasnie spala...gdzie tu trawienie, przyswajanie, naprawa itd? Czy 100 kalorii warzyw da ten sam efekt co 100 kcal cukierkow? No i jak obliczyc ile spalasz tak naprawde? Spalanie kalorii przez organizm to proces, ktory jest zalezny niemal od wszystkiego...wiec nie da sie go oszacowac w warunkach 'domowych'. Dwie osoby ktore zjedza ten sam prodykt beda mialy zupelnie inne rakcje metaboliczne, a co za tym idzie inna wartosc zostanie spalona/odlozona.
Jesli cos mielibysmy liczyc w kontekscie redukcji to hormony, enzymy i przekazniki nerwowe....nie kalorie

Zgadza się, kalorie to najmniejszy problem, ale prawda jest taka że większość osób na 1000kcal zupełnie nie zastanawia się nad jakością jedzenia,a tylko na tym by produkty były jak najmniej kaloryczne, odtłuszczone itd. W efekcie - w moim odczuciu - jakość spożywanego jedzenia pogarsza się, dostarczamy mniej wartościowych produktów, zdrowych tłuszczy, białek, węglowodanów ... . Kalorie to wierzchołek góry lodowej i tu pojawia się moim zdaniem główny problem diety "1000kcal".

Dlatego dalej twierdzę, że lepiej zamiast przechodzić na taką, jest dietę policzyć sobie +/- zapotrzebowanie i eksperymentować, obserwować, starając się jednocześnie wprowadzać poprawne nawyki, lub też udać się do porządnego dietetyka

[201607040946]

Napisane przez fatass

To polecam w razie czego dietetyka - po to oni są - dietetyk powinien przeprowadzić dokładny wywiad, zapytać o wcześniejsze diety, sposób jedzenia, pomierzyć, poważyć itd. i na podstawie tego przyjąć jakiś punkt początkowy. Efekty później trzeba kontrolować i analizować. Zazwyczaj to kupa pracy zanim się uda określić dokładnie co i jak

A we własnym zakresie to można eksperymentować, ale to też najlepiej mając możliwość sprawdzania pewnych rzeczy. Np. ja eksperymentowałam. Jem tylko naturalną żywność, nieprzetworzoną, pełnowartościowe białko, węglowodany i zdrowe tłuszcze, oraz mnóstwo warzyw. Policzyłam swoje BMR i zapotrzebowanie. Porównałam do tego co było (a było niestety malutko) i zaczęłam zwiększać, powoli i sukcesywnie, właśnie zdrowymi produktami i patrzeć co się dzieje. Robię regularnie badania krwi i hormony, a także analizę składu ciała. Zaczęłam ćwiczyć siłowo i aerobowo. Pilnuję jedzenia i tego co się dzieje. Na razie jest dobrze. Ubytki są tłuszczowe, mięśnie pozostają, zwiększa się nawodnienie organizmu. Morfologię mam dużo lepszą, zwłaszcza hormony i hemoglobinę ... . Koniec końców jem sporo, chudnę, czuję się lepiej, mama więcej powera itd. Więc może naprawdę warto?

Zazdroszczę podejścia. Ja staram się nie skupiać na diecie i ćwiczeniach, oczywiście, jem w miarę zdrowo, ćwiczę gdy mam na to ochotę, ale chudnięcie to chyba bardziej część mojego życiowego planu, nie cel nr 1. Kiedyś skupiałam się na tym bardzo, moje życie kręciło się wokół liczenia kalorii, białek, węgli, ćwiczeń, rozkładu posiłków. Teraz nie. Mam inne rzeczy do roboty
Oczywiście, cieszą mnie spadające kilogramy, ale ja wyznaję zasadę: jak tu coś zrobić, żeby się nie narobić

[fatass]

Nie ma czego zazdrościć - życie mnie zmusiło 17 lat odchudzania kopenhaskimi, 1000-kalorii, dukanami, kapuściami, niskokalorycznymi itd itp. I po 17 latach byłam dalej od celu niż na początku drogi, ze już nie wspomnę, że czułam się słabo, źle, bez sił, bez kondycji, a przy moim boku dorastał mi synek, który odkąd zaczął chodzić zamarzyło mu się biegać i skakać z mamusią - a mamusia? - Tłusta klępa nie mała do tego dość energii . Jest to na początku pracochłonne i czasochłonne, ale szybko się idzie przyzwyczaić, a teraz widzę że procentuje

Co do wagi - witam w klubie . Teraz kiedy mam wreszcie siłę, energię i lepsze samopoczucie, sama waga przestała być dla mnie aż tak istotna . Chude sobie powolutku, bez presji - mam czas - potrafiłam partolić odchudzanie 17lat, to rok w te czy w tamtą mnie nie zbawi

A co do ćwiczeń - co ja poradzę, że polubiłam to bezmyślne machanie hantlami

P.S. O!!! Nowa notka yaoi!

[201607040946]

Napisane przez fatass

Nie ma czego zazdrościć - życie mnie zmusiło 17 lat odchudzania kopenhaskimi, 1000-kalorii, dukanami, kapuściami, niskokalorycznymi itd itp. I po 17 latach byłam dalej od celu niż na początku drogi, ze już nie wspomnę, że czułam się słabo, źle, bez sił, bez kondycji, a przy moim boku dorastał mi synek, który odkąd zaczął chodzić zamarzyło mu się biegać i skakać z mamusią - a mamusia? - Tłusta klępa nie mała do tego dość energii . Jest to na początku pracochłonne i czasochłonne, ale szybko się idzie przyzwyczaić, a teraz widzę że procentuje

Co do wagi - witam w klubie . Teraz kiedy mam wreszcie siłę, energię i lepsze samopoczucie, sama waga przestała być dla mnie aż tak istotna . Chude sobie powolutku, bez presji - mam czas - potrafiłam partolić odchudzanie 17lat, to rok w te czy w tamtą mnie nie zbawi

A co do ćwiczeń - co ja poradzę, że polubiłam to bezmyślne machanie hantlami

P.S. O!!! Nowa notka yaoi!

Tak, nowa notka, miała być dłuższa, ale się nie zmieściła, zaraz dam ciąg dalszy

Jeśli to nie sekret, ile teraz ważysz? Opowiesz swoją historię? Albo napisz na prw

A hantle chciałabym sobie kupić, myślę, że 2 kg na początek wystarczą.

[fatass]

2 kg może być mało
Jak masz cash$ to możesz kupić takie modułowe, czyli uchwyt + obciążenie (coś w tym stylu - http://sport.cdn-sprawdz.pl/93sbg3m/...portbodypl.jpg ), wtedy możesz sobie dodawać lub ujmować ciężaru i to jest bardzo fajne Ja nie mam takiego - nie stać mnie . Ale na siłce jak ćwiczę to od razu widać, że zróżnicowana waga jest potrzebna. 2kg to na jedno z ćwiczeń na triceps jakie wykonuję mi wystarcza, ale do rozpiętek już potrzebuję 6kg. Do wykroków - 4kg itp.

Obecnie ważę 67kg, zaczynałam z wagą 83kg. Mam 163cm wzrostu

P.S. Jeszcze dziś będę czytać dalszą część wobec tego ... =^ . ^= meooow

[201607040946]

Napisane przez fatass

2 kg może być mało
Jak masz cash$ to możesz kupić takie modułowe, czyli uchwyt + obciążenie (coś w tym stylu - http://sport.cdn-sprawdz.pl/93sbg3m/...portbodypl.jpg ), wtedy możesz sobie dodawać lub ujmować ciężaru i to jest bardzo fajne Ja nie mam takiego - nie stać mnie . Ale na siłce jak ćwiczę to od razu widać, że zróżnicowana waga jest potrzebna. 2kg to na jedno z ćwiczeń na triceps jakie wykonuję mi wystarcza, ale do rozpiętek już potrzebuję 6kg. Do wykroków - 4kg itp.

Obecnie ważę 67kg, zaczynałam z wagą 83kg. Mam 163cm wzrostu

P.S. Jeszcze dziś będę czytać dalszą część wobec tego ... =^ . ^= meooow

Aha, rozumiem (i zapraszam oczywiście do czytania)
Z tym że ja nie chcę cięższych, bo boję się o bicepsy (góra mi szybko się buduje)

[fatass]

Zazdroszczę ....
Ja z kolei nogi mam mocne. Chociaż prawdę mówiąc odkąd ćwiczę na wolnych ciężarach to góra też się zmieniła trochę. Najgorzej brzuch - nie potrafię zbudować napięcia w brzuchu :/

---------- Dopisano o 11:33 ---------- Poprzedni post napisano o 11:31 ----------

P.S. ... poczytałam <rumieńce + głupi uśmiech> ... Ren... dlaczego nie dzwonisz noooooo..... ..... <rumieńce> ufff... ciepło jakoś

[201607040946]

Napisane przez fatass

Zazdroszczę ....
Ja z kolei nogi mam mocne. Chociaż prawdę mówiąc odkąd ćwiczę na wolnych ciężarach to góra też się zmieniła trochę. Najgorzej brzuch - nie potrafię zbudować napięcia w brzuchu :/

---------- Dopisano o 11:33 ---------- Poprzedni post napisano o 11:31 ----------

P.S. ... poczytałam <rumieńce + głupi uśmiech> ... Ren... dlaczego nie dzwonisz noooooo..... ..... <rumieńce> ufff... ciepło jakoś

To samo było z Kotem.

Ja mam szersze ramiona, zero bioder, mogę ci wrzucić zdjęcie na prw jesli chcesz. Brzuch też mam brzydki

[klora]

Napisane przez kaguya

Oczywiście, cieszą mnie spadające kilogramy, ale ja wyznaję zasadę: jak tu coś zrobić, żeby się nie narobić

Ja tez

Rozumiem podejscie fatass, zreszta nie znamy się od dzis hehe
Ale trzeba wiedziec kiedy przestac sie bawic w 'diety', kiedy nic nie dziala i zadne kombinacjenie daja efektow musimy spojrzec na fizjologie, ale to juz rzadko jest realne we wlasnym zakresie, jak sie nie wie czego szukac.

I fatass czemu ja sie dowiaduje z Twojego bloga, ze Ty to UZI no, nieladnie

[fatass]

Napisane przez klora

Ja tez

Rozumiem podejscie fatass, zreszta nie znamy się od dzis hehe
Ale trzeba wiedziec kiedy przestac sie bawic w 'diety', kiedy nic nie dziala i zadne kombinacjenie daja efektow musimy spojrzec na fizjologie, ale to juz rzadko jest realne we wlasnym zakresie, jak sie nie wie czego szukac.

I fatass czemu ja sie dowiaduje z Twojego bloga, ze Ty to UZI no, nieladnie

Pewnie, że nie od dziś Gdyby nie Ty to ja nie wiem co by było
Rady Twoje i Maceraty oczy mi otwarły i pewnie gdyby nie wy dalej byłoby ze mną kiepsko! Potrzebowałam takiego pchnięcia mnie w dobrą stronę . Jem lepiej, bardziej czysto, bardziej paleo, ruszam się (szok) i nawet zaczęłam dłużej spać! Udaje się nawet te 8h dziennie przespać!
Jeśli chodzi o same kalorie - przyznaję - pilnuję tego, tak samo rozkładu BTW, ale najbardziej zależy mi na jakości tych produktów i wciąż się uczę Z kcal i btw eksperymentowałam żeby znaleść jak czuję się najlepiej
A to co pisałam powyżej o tym "liczeniu" - no kurde mol, trzeba mieć jakiś punkt zaczepienia. Jest tak wiele istotnych kwestii, że nie da się na raz wszystkiego w jednym miejscu, jednym poście zamieścić... od czegoś trzeba zacząć ... A największy szok (moim zdaniem) jest jak ktoś Ci powie "nie schudniesz bo jesz za mało"

Uzi ... no tak... fatass to wersja robocza na potrzeby wizażu, uzi od jakiegoś czasu przez niewyparzoną buzię A sam blog, chciałam żeby to był mój dziennik, który będzie mnie motywował i mobilizował, ale najpierw chciałam tam trochę informacji zebrać i już widzę, że będzie ciężko.... może się jednak nie nadaję do tego, nic to - usunę jakby co

[201607040946]

Chętnie zaczęłabym prowadzić bloga o odchudzaniu, ale... teraz już nie potrafię o tym pisać

[fatass]

Napisane przez kaguya

Chętnie zaczęłabym prowadzić bloga o odchudzaniu, ale... teraz już nie potrafię o tym pisać

Za to obecnym blogiem potrafisz nieźle u czytających kalorie spalać

[ower]

Hej, moje doświadczenie z dieta co prawda 1200kcal bylo calkiem w porzadku. Chwale sobie bardzo tę diętę.
Może przedstawie swoj jadłospis (tak w przybliżeniu)
1śniadanie
2 kanapki z szynka, posmarowane jogurtem naturalnym, warzywa surowe (do woli)
2sniadanie
musli/ owsianka z jogurtem naturalnym
obiad
mieso z kurczaka/ ryby itp gotowane na parze, warzywa gotowane/surowe, 1/5 woreczka ryzu pelnoziarnistego
podwieczorek
owoc, dietetyczny deser
kolacja
chrupkie pieczywo z jogurtem, szynka/salatka z tunczyka/lososiem, surowe warzywa

Do tego pilam dziennie 2litry wody +czerwone herbatki
troche ruchu i tadaaam ok 20kg mniej, dlatego polecam taka rozsadna dietke.
Od tego dosc dlugiego pobytu na diecie w koncu nauczylam sie gotowac (tu miejsce na reklame lol ;d zalozylam bloga z takimi smacznymi dietetycznymi rzeczami www.smaczna-dieta.blogspot.com) i dziele sie tym w sieci. Milo by mi bylo, jezeli pomoge komus znuzonemu dietetyczna rutyna.
Powodzenia w odchudzaniu

[201607040946]

Napisane przez fatass

Za to obecnym blogiem potrafisz nieźle u czytających kalorie spalać

No ba!
Dzisiaj tyle kalorii z wina pochłonęłam (piję tylk słodkie), że musiałabym teraz napisać 5 rozdziałów! ale z nowym kolegą nie mogłam się nie upić. Głowa pęka, jutrzejszego ważenia się boję

[klora]

Napisane przez kaguya

No ba!
Dzisiaj tyle kalorii z wina pochłonęłam (piję tylk słodkie), że musiałabym teraz napisać 5 rozdziałów! ale z nowym kolegą nie mogłam się nie upić. Głowa pęka, jutrzejszego ważenia się boję

Chyba dwa dni temu miałam Wam odpisac, ale weszlam na bloga kagauya (trudne to!) i sie zaczytalam i zapomnialam

fatass to liczenei mija w koncu, przekonasz sie raz, ze juz sie nei chce bo waga sie stabilizuje i 100 kcal w ta czy tamta nie robi roznicy, dwa znasz juz na pamiec wszystko i bez wazenia i liczenia wiesz ile zjadlas...ja np. chcialabym nie pamietac ile co ma kalorii, ale wciaz pamietam jak tabliczke mnozenia!

[fatass]

Mam nadzieję że mija . Nie mam zamiaru do końca życia liczyć
Już powoli zaczynam sobie radzić tak na wyczucie. Ale wiesz... jak ktoś całe życie jadł źle to potrzeba czasu się nauczyć . A tak przy okazji - dziś zjadłam już 1900kcal i ... jestem głodna Idę coś zjeść ...

[magnolia79]

Napisane przez fatass

Cukier potrafi działać uzależniająco. Ja nie umiałabym np. raz dziennie zjeść kostki czekolady albo raz na tydzień zjeść cista, bo potem by mnie tak ciągnęło, że na pewno na tym jednym by nie stanęło. Zrobiłam zupełny detoks cukrowy. Długo nie jadłam nic (prócz owoców) co zawiera cukier. Żadne jogurciki, soki, wody smakowe, płatki, nic, nic, nic i to z czytaniem składu produktów łącznie (ot do takich zwykłych płatków kukurydzianych też cukier się dodaje ). I powiem Ci że dla mnie to była recepta. Pierwsze dni - MASAKRA. Bo to zawsze coś się jednak słodkiego zjadło, choćby ten jogurt, a tym razem NIC. Ale po jakichś 2-3 tygodniach zupełnie przestało mnie ciągnąc do słodkiego, choć naprawdę mogłabym się nazwać z czystym sumieniem słodyczoholikiem . Tak więc teraz nie zastępuje słodyczy niczym, bo po prostu nie czuję potrzeby, a nawet wręcz nie mam ochoty.

szczęściara

Napisane przez anna87

Tutaj mam inne zdanie niż Fatas, chociaż pod większością wpisów mogę się podpisać. Dla mnie też o wiele lepiej (i przyjemniej) jeść od czasu do czasu czekoladę czy słodycze. Nie mam problemów żeby np. zjeść kawałek czekolady i przestać, chociaż w dłuższej perspektywie czasu widzę, że ilość słodkiego w diecie rośnie, dlatego to kontroluję, ale też nie odmawiam sobie zupełnie. Cukier jest dla nas najłatwiejszym źródłem energii i nasza ciągota do słodkiego jest zupełnie naturalna, wszystko jest dla ludzi, byle rozsądnie. Ale to zależy od człowieka.

mam podobnie, słodycze dostarczają mi chwilowego szczęścia zauwazyłam jak zjem teraz kawałek czekolady to dosłownie czuję się jakby to była jakaś nagroda, na szczęście umiem się powstrzymać na tej 1 kostce czekolady...

[fatass]

Napisane przez magnolia79

szczęściara

mam podobnie, słodycze dostarczają mi chwilowego szczęścia zauwazyłam jak zjem teraz kawałek czekolady to dosłownie czuję się jakby to była jakaś nagroda, na szczęście umiem się powstrzymać na tej 1 kostce czekolady...

To Ty jesteś szczęściara Ja od razu łapię "cug" - jak narkoman albo alkoholik - nie spocznę dopóki nie zechlam wszystkiego słodkiego co jest w domu, a potem mi wstyd . Dlatego nie jem
Chociaż ostatnio kupiłam sobie czekoladę 80% kakao i było dobrze