Mam napady... Błagam o pomoc... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zdrowie i Medycyna > Dietetyka > W krzywym zwierciadle odchudzania

Notka

W krzywym zwierciadle odchudzania
Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
  • Jest to forum stworzone dla osób, które chcą zwalczać wszystkie choroby powiązane z zaburzeniem łaknienia (anoreksja, bulimia, kompulsywne objadanie się) oraz dla osób, które pragną takim osobom radzić, pomagać i wspierać.
  • Na tym forum nie można namawiać do drastycznych metod zrzucania wagi, lecz można pisać o terapii przy ED.
  • Jedynie na tym forum osoby z zaburzeniami łaknienia mogą tworzyć swoje grupy wsparcia.
  • Forum to nie zastępuje psychologa ani profesjonalnej terapii.
  • Redakcja nie bierze odpowiedzialności za udzielane tutaj porady, natomiast z pełną stanowczością będziemy tępić wszelkie wątki "pro-ana".
  • Na forum obowiązuje dodatek do regulaminu, zapoznaj się z nim zanim weźmiesz udział w dyskusji.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-03-16, 20:03   #1
apologetictheory
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 1

Mam napady... Błagam o pomoc...


Jestem tu nowa Mam 15 lat. Drogie Wizażanki błagam Was o pomoc...
Pół roku temu zrzuciłam 20 kg, ważyłam 50 kg. Dzisiaj ważę 74 kg - przytyłam 24 kilo... I w pół roku... Przez kompulsy.

Napady żarcia rozpoczęły się w dniu, w którym ginekolog powiedziała, że muszę przytyć, by dostać okres - to przez odchudzanie. zatrzymał mi się.
Pierwsze kompulsy były bardzo małe, lecz miałam ogromne wyrzuty sumienia. Ogromne. Z każdym dniem kompulsy byly coraz silniejsze... Ale wtedy jeszcze ćwiczyłam. W pewnnym momencie przestałam ćwiczyć - miałam masę nauki. Dlatego dziś ważę tyle, ile ważę.
Z czasem kompulsy przerodziły się w nałóg.

Dlaczego ja to wszystko zmarnowalam? Tyle trudu, poświęceń, kłamstw... Gdy schudłam, byłam taka szczęśliwa, miałam pełno energii, z radością patrzyłam na przyszłość, dziękowałam Bogu za to, że zrealizowałam mój cel.

A dzisiaj? Dla mnie już nie ma "dzisiaj", "jutro", "pojutrze", "za rok". Dla mnie istnieje podział na dni, w których się nażarłam, i dni, w których tego nie zrobiłam (jakieś 3 dni w ciągu 6 miesięcy.)

I tak sobie samotnie egzystuję. Wiecie, jak to jest płakać pół nocy... Przez to, że przytyłam, boje się wyjść do miasta, by nie spotkać kogoś kto widział mnie, gdy byłam szczupła. Nie umiem wyjść do ludzi, poznać kogoś. I tylko żarciem zagryzam stres. Na początku każdego dnia mam nadzieję, że to "Ten Dzień", początek odchudzania.

Lekcje wfu, kupowanie ubrań, pobyt w szkole całe życie jest dla mnie koszmarem.

Tnę się, czasami w nocy, gdy przyjdą złe myśli.
Nie mam siły już tak dalej żyć...

Proszę, drogie Wizażanki, pomózcie mi. Tylko błagam, nie dawajcie mi porad związanych z pójściem do psychologa, bo i tak wiem, że powinnam pójść... Ale może jakoś sobie poradzę sama... Proszę o jakieś "domowe" sposoby na pokonanie kompulsów. Nie chodzi mi tu o takie sposoby jak systematyczność posiłkow czy przyjmowanie chromu.
Tu chodzi mi o mocnego kopa w psychikę, żebym w końcu się obudziła, jakieś naprawdę bardzo mocne słowa, żebym w końcu zaczęła chudnąć... i żyć jak człowiek...

Bo gdy nie będę ważyć 50-55 kg, nigdy się nie zaakceptuję. Nigdy.
I moje życie dalej będzie samotna, smutną egzystencją.
Błagam mam dość takiego życia!! ;((
apologetictheory jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-16, 21:06   #2
chococat
Przyczajenie
 
Avatar chococat
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 16
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Kochana rozumiem Cię, przeżywam dokładnie to samo. Od swojej najniższej wagi przytyłam prawie 20kg. Samotność i problemy zajadam. Przez 8 lat próbowałam leczyć się domowymi sposobami i w końcu doszłam do wniosku, że chcę być zdrowa i szczęśliwa. Poszłam na wizytę do psychoterapeuty i psychiatry po leki. Nie mówię, że jest lekko Ale i Ciebie do tego zachęcam...Albo przynajmniej do wizyty u psychiatry po leki. Znam wiele osób, którym to pomogło...
chococat jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-17, 15:01   #3
Kreskaaa
Zakorzenienie
 
Avatar Kreskaaa
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 4 076
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Współczuję...Masz rację, trzeba coś z tym zrobić.! Samej jest to b.b.trudne. Ja od minimalnej wagi przytyłam 10kg - tyle że czasami sama nie wiem, czy to kompulsy czy po prostu zwykłe łakomstwo?? Niedawno przeczytałam, że kompulsywni objadacze często są już tak "zdesperowani" w swoim obżastwie, że potrafią zjeść popsute jedzenie, wyjąć resztki ze śmietnika, pożreć tekrurę, papier toaletowy....??? Straszne, mam nadzieje ze do tego nigdy nie dojdzie ;(
Kreskaaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-17, 20:04   #4
nicka01
Wtajemniczenie
 
Avatar nicka01
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: z nienacka
Wiadomości: 2 233
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez apologetictheory Pokaż wiadomość
Jestem tu nowa Mam 15 lat. Drogie Wizażanki błagam Was o pomoc...
Pół roku temu zrzuciłam 20 kg, ważyłam 50 kg. Dzisiaj ważę 74 kg - przytyłam 24 kilo... I w pół roku... Przez kompulsy.

Napady żarcia rozpoczęły się w dniu, w którym ginekolog powiedziała, że muszę przytyć, by dostać okres - to przez odchudzanie. zatrzymał mi się.
Pierwsze kompulsy były bardzo małe, lecz miałam ogromne wyrzuty sumienia. Ogromne. Z każdym dniem kompulsy byly coraz silniejsze... Ale wtedy jeszcze ćwiczyłam. W pewnnym momencie przestałam ćwiczyć - miałam masę nauki. Dlatego dziś ważę tyle, ile ważę.
Z czasem kompulsy przerodziły się w nałóg.

Dlaczego ja to wszystko zmarnowalam? Tyle trudu, poświęceń, kłamstw... Gdy schudłam, byłam taka szczęśliwa, miałam pełno energii, z radością patrzyłam na przyszłość, dziękowałam Bogu za to, że zrealizowałam mój cel.

A dzisiaj? Dla mnie już nie ma "dzisiaj", "jutro", "pojutrze", "za rok". Dla mnie istnieje podział na dni, w których się nażarłam, i dni, w których tego nie zrobiłam (jakieś 3 dni w ciągu 6 miesięcy.)

I tak sobie samotnie egzystuję. Wiecie, jak to jest płakać pół nocy... Przez to, że przytyłam, boje się wyjść do miasta, by nie spotkać kogoś kto widział mnie, gdy byłam szczupła. Nie umiem wyjść do ludzi, poznać kogoś. I tylko żarciem zagryzam stres. Na początku każdego dnia mam nadzieję, że to "Ten Dzień", początek odchudzania.

Lekcje wfu, kupowanie ubrań, pobyt w szkole całe życie jest dla mnie koszmarem.

Tnę się, czasami w nocy, gdy przyjdą złe myśli.
Nie mam siły już tak dalej żyć...

Proszę, drogie Wizażanki, pomózcie mi. Tylko błagam, nie dawajcie mi porad związanych z pójściem do psychologa, bo i tak wiem, że powinnam pójść... Ale może jakoś sobie poradzę sama... Proszę o jakieś "domowe" sposoby na pokonanie kompulsów. Nie chodzi mi tu o takie sposoby jak systematyczność posiłkow czy przyjmowanie chromu.
Tu chodzi mi o mocnego kopa w psychikę, żebym w końcu się obudziła, jakieś naprawdę bardzo mocne słowa, żebym w końcu zaczęła chudnąć... i żyć jak człowiek...

Bo gdy nie będę ważyć 50-55 kg, nigdy się nie zaakceptuję. Nigdy.
I moje życie dalej będzie samotna, smutną egzystencją.
Błagam mam dość takiego życia!! ;((

Nie ma czegoś takiego jak domowe sposoby.
Albo weźmiesz się w garść, obudzisz się i porozmawiasz z rodzicami i psychologiem, to za kilka miesięcy Twój organizm będzie (jest) niewyobrażalnie wyniszczony.
Zastanów się, czy warto sobie marnować życie na siedzenie w czterech ścianach i objadanie się. Jestem przekonana, że Twój żołądek jest tak rozcągnięty, że musisz zjeść OGROMNE ilości jedzenia by czuć się sytą.

Boli Cię brzuch, nawet nie możesz usiąść tak aby było Ci wygodnie.


PSYCHOLOG / PSYCHATRA !!!!

To JEDYNE wyjście.

W końcu dojdziesz do tego sama.
Oby nie było za późno.
__________________



nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj


nicka01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-17, 20:25   #5
TwistedSister
Przyczajenie
 
Avatar TwistedSister
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 8
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Wszyscy piszą psychiatra, psycholog, ale co z tego jak da leki. Chcemia nie pomoże ci na psychikę, cos "w środku" musi się zmienić. Sama wiem jak to jest nie wychodzić z domu i obżerać sie, aż do bólu brzucha. Do psychologa nigdy nie pójdę, bo nawet nie potrafiłabym powiedzieć całej prawdy. Straszne jest takie życie, cały czas wydaje mi się, że sama sobie z tym poradzę. Pozdrawiam**
TwistedSister jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-19, 07:40   #6
nicka01
Wtajemniczenie
 
Avatar nicka01
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: z nienacka
Wiadomości: 2 233
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez TwistedSister Pokaż wiadomość
Wszyscy piszą psychiatra, psycholog, ale co z tego jak da leki. Chcemia nie pomoże ci na psychikę, cos "w środku" musi się zmienić. Sama wiem jak to jest nie wychodzić z domu i obżerać sie, aż do bólu brzucha. Do psychologa nigdy nie pójdę, bo nawet nie potrafiłabym powiedzieć całej prawdy. Straszne jest takie życie, cały czas wydaje mi się, że sama sobie z tym poradzę. Pozdrawiam**
PSYCHOLOG / PSYCHIATRA to tylko pierwszy krok na drodze ku normalności.
Od czegoś trzeba zacząć
__________________



nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj


nicka01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-19, 20:45   #7
ania128
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 244
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Współczuję Ci i rozumiem. Problem tkwi w psychice. To ważne by człowiek miał cel- Twoim celem kiedyś było chudnięcie, które w bardzo dużym stopniu zaburzyło funkcje organizmu. Radzę Ci poczytać artykuły o anoreksji, pooglądać zdjęcia. Pamiętaj że odchudzanie ma bardzo szkodliwy wpływ na organizm, na urodę (włosy, paznokcie, zęby- niestety z czasem wypadają). Odchudzanie w wielu przypadkach doprowadza nawet do śmierci:-( Dobrze że sama zauważyłaś że jest jakiś problem. Ja doradzam jakąś terapię, chodzi mi o rozmowę z psychologiem. Nie psychiatra (nie leki!)
ania128 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-03-21, 19:20   #8
doriangray
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 1
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Hej! Doskonale Cię rozumiem niestety. Moja historia. Tylko że ja drastycznie schudłam chyba w wieku 13 lat:/ wszystko wróciło z 20 kg nawiązką. Ważyłam 80 kg w wieku 15 lat. To był koszmar. Ale pomimo tego że jestem taka słaba poradziłam sobie Miałam 6 km do gimnazjum więc zaczęłam dojeżdżać rowerkiem albo dochodzić na nóżkach . W zimie autobus albo na piechotę. Przez całe liceum (12 km) dzień w dzień z wyjątkiem stycznia i lutego (chyba że było ciepło) dojeżdżałam rowerkiem. Niestety przez cały ten czas miałam kompulsy(potrafiłam zeżreć naraz 40 dag ciastek + 2 opakowania sałatek + bułka, albo cały chleb duży + słoik nutelli itd jak miałam fazę:/), ale dzięki temu, że miałam dużo ruchu (mieszkałam na szczęście na wsi) waga spadła do 70 kg(1 lo). Dopiero w trzeciej klasie lo się opanowałam i dotarło do mnie jaką idiotką byłam. W końcu zaczęłam jeść normalnie i to na co mam ochotę tylko że nie aż do bólu. Zaczęłam jeść i cieszyć się tym. Ale żal po tych głupio zmarnowanych latach pozostał te wszystkie imprezy, 18-nasti itd to nie wróci. Też tak dzieliłam czas. Zawsze było jutro się zmienię.... Jeżeli mogłabym cofnąć czas to tak myślę że poszłabym do psychologa (nie po leki ale żeby pogadać), albo przyznałabym się komuś z rodziny albo przyjaciółkom. A i rada praktyczna jeżeli chcesz znowu wrócić do normy a boisz się że sama nie wiesz już kiedy jesteś głodna i ile powinnaś jeść poproś siostrę/mamę/koleżankę ( o podobnym wzroście i normalnej wadze) żeby podały Ci co one dziś jadły w ten sposób będziesz mogła opracować jakieś rozsądne porcję i znów zacząć jeść normalnie. Teraz ważę 56kg/166 jest normalnie codziennie staram się ruszać jakieś spacery (w zimie) i bieganie. Jem to na co mam ochotę ok 2000kcal czasem mniej czasem więcej, dużo owoców warzyw i w końcu JESTEM NORMALNA! A i już NIGDY żadna dieta. Tylko odchudzanie sportem i zdrowy rozsądek są w stanie pomóc Ci trwale zrzucić kilogramy . Trzymam kciuki bo wiem że i Tobie się uda tylko że wygrasz dużo szybciej niż ja
doriangray jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-22, 05:32   #9
Sherrie
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 774
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez TwistedSister Pokaż wiadomość
Wszyscy piszą psychiatra, psycholog, ale co z tego jak da leki. Chcemia nie pomoże ci na psychikę, cos "w środku" musi się zmienić. Sama wiem jak to jest nie wychodzić z domu i obżerać sie, aż do bólu brzucha. Do psychologa nigdy nie pójdę, bo nawet nie potrafiłabym powiedzieć całej prawdy. Straszne jest takie życie, cały czas wydaje mi się, że sama sobie z tym poradzę. Pozdrawiam**

Z takim podejsciem nigdy z tego nie wyjdziesz, albo (nie daj Boze) cos sie stanie i juz po fakcie zrozumiesz swoje bledy.

"Wszyscy pisza..."?? Ha! Zastanow sie czy Ci "Wszyscy" nie maja racji, no bo skoro wszyscy...
Psycholog jest wlasnie od "nauczania ducha", leczenie wewnetrzne i analizowanie zachowan zwiazanych z jedzeniem.
Dlaczego nie wychodzisz ze znajomymi? Siedzisz non stop wdomu i zajadasz smutki, a nie lepiej isc z kolezanka na spacer? Uwierz ze to lepszy sposob na wyzdrowienie niz dom, TV i lodowka...

Psychologow jest wielu,na pewno ktoremus zaufasz. Popytaj, szukaj w necie informacji o lekarzach. Powiedzrodzinie o problemach, rodzice Ci pomoga!
Ja tez myslalam ze sobie poradze, SAMA, no jasne...
Tu trzeba profesjonalnej pomocy, tym bardziej ze poglebiaja sie Twoje stany depresyjne
Sherrie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-22, 14:58   #10
201604211128
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 3 701
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez Sherrie Pokaż wiadomość
Z takim podejsciem nigdy z tego nie wyjdziesz, albo (nie daj Boze) cos sie stanie i juz po fakcie zrozumiesz swoje bledy.

"Wszyscy pisza..."?? Ha! Zastanow sie czy Ci "Wszyscy" nie maja racji, no bo skoro wszyscy...
Psycholog jest wlasnie od "nauczania ducha", leczenie wewnetrzne i analizowanie zachowan zwiazanych z jedzeniem.
Dlaczego nie wychodzisz ze znajomymi? Siedzisz non stop wdomu i zajadasz smutki, a nie lepiej isc z kolezanka na spacer? Uwierz ze to lepszy sposob na wyzdrowienie niz dom, TV i lodowka...

Psychologow jest wielu,na pewno ktoremus zaufasz. Popytaj, szukaj w necie informacji o lekarzach. Powiedzrodzinie o problemach, rodzice Ci pomoga!
Ja tez myslalam ze sobie poradze, SAMA, no jasne...
Tu trzeba profesjonalnej pomocy, tym bardziej ze poglebiaja sie Twoje stany depresyjne
Podpisuję się pod wypowiedzią. Tyko psycholog pomoże. Samej to niestety się do śmierci doprowadzisz (taka jest brutalna prawda).
201604211128 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-27, 18:05   #11
Dekas
Wtajemniczenie
 
Avatar Dekas
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Gliwice
Wiadomości: 2 651
GG do Dekas
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez TwistedSister Pokaż wiadomość
Wszyscy piszą psychiatra, psycholog, ale co z tego jak da leki. Chcemia nie pomoże ci na psychikę, cos "w środku" musi się zmienić. Sama wiem jak to jest nie wychodzić z domu i obżerać sie, aż do bólu brzucha. Do psychologa nigdy nie pójdę, bo nawet nie potrafiłabym powiedzieć całej prawdy. Straszne jest takie życie, cały czas wydaje mi się, że sama sobie z tym poradzę. Pozdrawiam**
Psycholog Ci niczego nie zapisze primo.
Psychiatra Ci może zapisać owszem, ale wykupować recepty nie możesz.

Ja bym poleciła Psychiatrę który jest równocześnie psychoterapeutą.
Same wizyty to pikuś, ale trzeba się narobić, żeby sobie wykarczorać ten zlasowany mózg.
__________________
Mówienie ludziom „nie” jest wspaniałą rzeczą, jest to część przebudzenia. I zrozum, to nie jest egoizm. Egoizmem jest wymaganie od innych, by żyli życiem, które akurat tobie wydaje się najwłaściwsze. To jest egoizm. Żyć swoim życiem nie jest egoizmem.

Anthony de Mello


kocham Cię życie!
Dekas jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-04-02, 20:01   #12
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez nicka01 Pokaż wiadomość
Nie ma czegoś takiego jak domowe sposoby.
Albo weźmiesz się w garść, obudzisz się i porozmawiasz z rodzicami i psychologiem, to za kilka miesięcy Twój organizm będzie (jest) niewyobrażalnie wyniszczony.
Zastanów się, czy warto sobie marnować życie na siedzenie w czterech ścianach i objadanie się. Jestem przekonana, że Twój żołądek jest tak rozcągnięty, że musisz zjeść OGROMNE ilości jedzenia by czuć się sytą.

Boli Cię brzuch, nawet nie możesz usiąść tak aby było Ci wygodnie.


PSYCHOLOG / PSYCHATRA !!!!

To JEDYNE wyjście.

W końcu dojdziesz do tego sama.
Oby nie było za późno.
zrobiłoby mi się bardzo przykro, gdyby Twoje słowa zaadresowane były do mnie. i bynajmniej nie pomogłyby mi one w przekonaniu się do psychoterapii, raczej pogłębiłyby mój wstręt do siebie samej i wpędziły w poczucie winy. Albo krzywdy. Bo uwierz, że dziewczyna zapewne nie chce całe dnie siedzieć w domu i się objadać. Przecież sama masz napady i wiesz, że tego nie da się opanować ot tak.

Poza tym. Dziewczyna pogada z rodzicami, pójdzie do psychologa a problem bynajmniej nie zniknie po miesiącu czy dwóch. I co, jeżeli będzie się leczyć, przełamywać się, wychodzić z domu, blebleble, ale napady nadal jej nie opuszczą, to wciąż będzie dla Ciebie człowiekiem, który marnuje sobie życie na jedzenie? No przepraszam bardzo, ale gdyby "wzięcie się w garść" było takie proste, to terapia nie miałaby większego sensu.
i wiesz, jeśli chodzi o objawy, to one cholernie często znikają na końcu. I strasznie przykro się czyta coś takiego:

Cytat:
Zastanów się, czy warto sobie marnować życie na siedzenie w czterech ścianach i objadanie się. Jestem przekonana, że Twój żołądek jest tak rozcągnięty, że musisz zjeść OGROMNE ilości jedzenia by czuć się sytą.

Boli Cię brzuch, nawet nie możesz usiąść tak aby było Ci wygodnie.
bo kiedy przechodziłam etap kompulsów, to doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że mój żołądek jest rozciągnięty, że marnuję czas, że siebie niszczę. i gdybym wtedy przeczytala coś w stylu Twoich przemiłych słów, wpadłabym w jeszcze głębszą depresję i rozpaczała nad swoją beznadziejnością. Bo się leczyłam, robiłam postępy społeczne i autorozwojowe (że tak się wyrażę:P), ale nadal miałam napady. i depresję.
Myślałam, że osoba chora rozumie, czym są objawy i nie będzie oceniała innej chorej przez ich pryzmat. rozumiem, że chciałaś zmotywować dziewczynę do rozpoczęcia terapii, ale -jak pisałam- terapia nie sprawi, że od razu przestanie mieć napady. nawet jak wyjdzie z domu wciąż może je mieć. jednak jak rozumiem w Twoim odczuciu ciągle będzie objadającą się, marnującą życie istotką?
smutne.



Cytat:
Napisane przez TwistedSister Pokaż wiadomość
Wszyscy piszą psychiatra, psycholog, ale co z tego jak da leki. Chcemia nie pomoże ci na psychikę, cos "w środku" musi się zmienić. Sama wiem jak to jest nie wychodzić z domu i obżerać sie, aż do bólu brzucha. Do psychologa nigdy nie pójdę, bo nawet nie potrafiłabym powiedzieć całej prawdy. Straszne jest takie życie, cały czas wydaje mi się, że sama sobie z tym poradzę. Pozdrawiam**
a jakie są przesłanki budujące w Tobie takie wrażenie?
natomiast co do chemii słonko, to się mylisz. Chemię chemią zabić można, w przypadku depresji i zmian chemicznych właśnie, w mózgu. oczywiście, bez terapii się nie obejdzie, ale leki mogą pomóc terapii ruszyć z miejsca.

Cytat:
Napisane przez Dekas Pokaż wiadomość
Ja bym poleciła Psychiatrę który jest równocześnie psychoterapeutą.
szkoda, że niewielu takich.
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming

Edytowane przez iza_wiosenna
Czas edycji: 2010-04-02 o 20:03
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-06, 13:13   #13
Mika_K2
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 62
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Słoneczko, nie ma "domowych sposobów". Jeśli w coś takiego wlazłaś, to znaczy, że nie jesteś na tyle silna, aby sama z tego wyjść. Nikt nie jest. Znajdź naprawdę dobrego psychiatrę (nie będzie Ci na początku nic przepisywał), najlepiej chodzić na terapię z mamą czy innym zaufanym członkiem rodziny, abyś w domu też miała racjonalne wsparcie. On nauczy Was normalnie żyć. Nie bój się, że nie będziesz potrafiła się otworzyć, on po to właśnie jest, żeby Ci to ułatwić. Nie rozumiem tego strachu przed psychiatrami, wymówek "ja nie jestem nienormalna" - to tak jakby ktoś nie chciał pójść do dentysty kiedy boli go ząb... lekarz jak każdy inny, tylko nie leczy płuc, nerek i oczu, a mózg, który jest najważniejszą częścią organizmu.
Pomóż sobie, daj sobie szansę na normalne życie. Zapytaj o pomoc, a na pewno uzyskasz jej bardzo wiele. I bądź cierpliwa. Pozdrawiam i trzymam kciuki
__________________
You who wish to conquer pain, you must learn what makes me kind; the crumbs of love that you offer me, they're the crumbs I've left behind. Your pain is no credential here, it's just the shadow, shadow of my wound.
Mika_K2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-06, 14:28   #14
nicka01
Wtajemniczenie
 
Avatar nicka01
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: z nienacka
Wiadomości: 2 233
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez iza_wiosenna Pokaż wiadomość
zrobiłoby mi się bardzo przykro, gdyby Twoje słowa zaadresowane były do mnie. i bynajmniej nie pomogłyby mi one w przekonaniu się do psychoterapii, raczej pogłębiłyby mój wstręt do siebie samej i wpędziły w poczucie winy. Albo krzywdy. Bo uwierz, że dziewczyna zapewne nie chce całe dnie siedzieć w domu i się objadać. Przecież sama masz napady i wiesz, że tego nie da się opanować ot tak.

Poza tym. Dziewczyna pogada z rodzicami, pójdzie do psychologa a problem bynajmniej nie zniknie po miesiącu czy dwóch. I co, jeżeli będzie się leczyć, przełamywać się, wychodzić z domu, blebleble, ale napady nadal jej nie opuszczą, to wciąż będzie dla Ciebie człowiekiem, który marnuje sobie życie na jedzenie? No przepraszam bardzo, ale gdyby "wzięcie się w garść" było takie proste, to terapia nie miałaby większego sensu.
i wiesz, jeśli chodzi o objawy, to one cholernie często znikają na końcu. I strasznie przykro się czyta coś takiego:

bo kiedy przechodziłam etap kompulsów, to doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że mój żołądek jest rozciągnięty, że marnuję czas, że siebie niszczę. i gdybym wtedy przeczytala coś w stylu Twoich przemiłych słów, wpadłabym w jeszcze głębszą depresję i rozpaczała nad swoją beznadziejnością. Bo się leczyłam, robiłam postępy społeczne i autorozwojowe (że tak się wyrażę:P), ale nadal miałam napady. i depresję.
Myślałam, że osoba chora rozumie, czym są objawy i nie będzie oceniała innej chorej przez ich pryzmat. rozumiem, że chciałaś zmotywować dziewczynę do rozpoczęcia terapii, ale -jak pisałam- terapia nie sprawi, że od razu przestanie mieć napady. nawet jak wyjdzie z domu wciąż może je mieć. jednak jak rozumiem w Twoim odczuciu ciągle będzie objadającą się, marnującą życie istotką?
smutne.
Jeżeli ktoś siedzi w czterech ścianach, płacze po nocach i się tnie, jedyne co można zrobić to nakłonić go do otwarcia się psychiatrze.

Uważam, że to wytłuszczoną czcionką to bardzo dużo. Bo od czegoś trzeba zacząć. Jeżeli z góry zakładać że napady nadal jej nie opuszczą to ja nie widzę sensu jakiegokolwiek leczenia. Bo 'po co sie męczyć skoro i tak nic z tego nie będzie;

Prawda boli i trzeba sobie z niej zdawać sprawę. Marnujemy sobie życie.
Ja myślę cały czas o jedzeniu, co bym zjadła, czego nie, a co z czym. Oglądam obsesyjnie programy kulinarne, potrafię godzinami rozmawiać o jedzeniu.
Jeść aby żyć a nie żyć aby jeść. I do tego właśnie dążę.

Jednak, jeżeli napisałam post w jakikolwiek nieprzyjemny sposób, jeżeli zrobiło się komukolwiek przykro - bardzo przepraszam, nie było tego w mojej intencji - daje słowo. Może właśnie sobie samej próbowałam wytłumaczyć, że to co robimy jest złe?
__________________



nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj


nicka01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-09, 12:56   #15
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez nicka01 Pokaż wiadomość
Jeżeli ktoś siedzi w czterech ścianach, płacze po nocach i się tnie, jedyne co można zrobić to nakłonić go do otwarcia się psychiatrze.
tak ale czy pójdzie czy nie to już jego sprawa.
my przez internet nie mozemy wlasciwie nic procz pokazania innego zycia. zachety do wyjscia na spacer czy z kolezanka do kina.

Cytat:
Uważam, że to wytłuszczoną czcionką to bardzo dużo. Bo od czegoś trzeba zacząć. Jeżeli z góry zakładać że napady nadal jej nie opuszczą to ja nie widzę sensu jakiegokolwiek leczenia. Bo 'po co sie męczyć skoro i tak nic z tego nie będzie;
słuchaj.
z Twoich poprzednich wypowiedzi wynikało ,że objawy traktujesz jako wadę. jako coś na co chory ma wpływ i w czym trwa na własne życzenie. A uwierz mi ze wiele sposrod wizażanek LECZY SIĘ a nadal ma objawy. One znikaja na koncu i im mniej mysleniu o nich sie poswieca uwagi, tym mniej znacza (jak i jedzenie) w życiu i przestaja byc jego centrum. nie zawsze się da zignorować napad i iść na imprezę jak gdyby nigdy nic. czasem sie siedzi w domu i się tnie i się ryczy w poduszkę, że życie jest niesprawiedliwe. jesteśmy istotami ludzkimi nie cyborgami i w naszą egzystencję wpisana jest słabość.

Cytat:

Prawda boli i trzeba sobie z niej zdawać sprawę. Marnujemy sobie życie.
aha i dlatego piszesz, że pewnie przez ogromny brzuch nie może wygodnie usiąść. nie dość, że nieprzyjemne i dołujące to, to jeszcze oczywiste.
przecież autorka wątku DOSKONALE zdaje sobie sprawę, że marnuje życie. jej post jest wołaniem o pomoc. ale chwałą Ci za to, że zachęcasz do terapii.

Cytat:

Ja myślę cały czas o jedzeniu, co bym zjadła, czego nie, a co z czym. Oglądam obsesyjnie programy kulinarne, potrafię godzinami rozmawiać o jedzeniu.
Jeść aby żyć a nie żyć aby jeść. I do tego właśnie dążę.
zamiast piętnować efekty objawów lepiej skłaniać do psychoterapii pokazaniem, że MOŻNA ŻYĆ INACZEJ. i że życie zredukowane do niezjedzonej bądź zjedzonej kolacji wcale nie jest jedynym jakie można wieść i że da się zbudować inny świat tylko potrzeba do tego trochę pracy.

a wiesz, Nicka, mimo, że się objadasz i wymiotujesz, na co nie masz zapewne zbyt wielkiego wpływu, staraj się przerzucić na inne programy i szukać innych tematów do rozmów. może zabron;-)) swoim współtowarzyszom podejmowania tematów kulinarno-jedzeniowych w konwersacji z Tobą? samo się nie zrobi a obcowanie z normalnymi ludzmi pokazuje, ze w NORMALNYM ŚWIECIE wazne sa zupelnie inne wartosci a wyglad to tylko dodatek do osoby i nic wiecej.

Cytat:
Jednak, jeżeli napisałam post w jakikolwiek nieprzyjemny sposób, jeżeli zrobiło się komukolwiek przykro - bardzo przepraszam, nie było tego w mojej intencji - daje słowo. Może właśnie sobie samej próbowałam wytłumaczyć, że to co robimy jest złe?
wierzę
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-09, 13:31   #16
nicka01
Wtajemniczenie
 
Avatar nicka01
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: z nienacka
Wiadomości: 2 233
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez iza_wiosenna Pokaż wiadomość
aha i dlatego piszesz, że pewnie przez ogromny brzuch nie może wygodnie usiąść. nie dość, że nieprzyjemne i dołujące to, to jeszcze oczywiste.
przecież autorka wątku DOSKONALE zdaje sobie sprawę, że marnuje życie. jej post jest wołaniem o pomoc. ale chwałą Ci za to, że zachęcasz do terapii.
chodziło mi bardziej o podkreślenie, grubą krechą właśnie objawów, jak są nieprzyjemne, okropne i STANDARDOWE przy tej chorobie oraz aby się ich pozbyć trzeba (nie ma innej opcji) iść do lekarza : psycholog, psychiatra + leki.
Cytat:
Napisane przez iza_wiosenna Pokaż wiadomość
słuchaj.
z Twoich poprzednich wypowiedzi wynikało ,że objawy traktujesz jako wadę. jako coś na co chory ma wpływ i w czym trwa na własne życzenie. A uwierz mi ze wiele sposrod wizażanek LECZY SIĘ a nadal ma objawy. One znikaja na koncu i im mniej mysleniu o nich sie poswieca uwagi, tym mniej znacza (jak i jedzenie) w życiu i przestaja byc jego centrum. nie zawsze się da zignorować napad i iść na imprezę jak gdyby nigdy nic. czasem sie siedzi w domu i się tnie i się ryczy w poduszkę, że życie jest niesprawiedliwe. jesteśmy istotami ludzkimi nie cyborgami i w naszą egzystencję wpisana jest słabość.
Chodziło mi o zwyczajne pozytywne nastawienie, a nie o podejście typu : nie pójdę się leczyć, bo to nic nie da/bo próbowałam/bo muszę sama sobie dać radę.
Jeżeli z góry człowiek zakłada: Nie idę na terapię, bo nie będzie ona mi w stanie pomóc - to też tak będzie.
A jeżeli podejdziemy do tego z optymizmem(?) (realizmem) : Idę na terapię aby wyzdrowieć - to też tak będzie
Cytat:
Napisane przez iza_wiosenna Pokaż wiadomość
zamiast piętnować efekty objawów lepiej skłaniać do psychoterapii pokazaniem, że MOŻNA ŻYĆ INACZEJ. i że życie zredukowane do niezjedzonej bądź zjedzonej kolacji wcale nie jest jedynym jakie można wieść i że da się zbudować inny świat tylko potrzeba do tego trochę pracy.

a wiesz, Nicka, mimo, że się objadasz i wymiotujesz, na co nie masz zapewne zbyt wielkiego wpływu, staraj się przerzucić na inne programy i szukać innych tematów do rozmów. może zabron;-)) swoim współtowarzyszom podejmowania tematów kulinarno-jedzeniowych w konwersacji z Tobą? samo się nie zrobi a obcowanie z normalnymi ludzmi pokazuje, ze w NORMALNYM ŚWIECIE wazne sa zupelnie inne wartosci a wyglad to tylko dodatek do osoby i nic wiecej.
Kurcze, najgorsze że ja na prawdę lubię oglądać te programy i oglądałam je jak byłam mała bo moi rodzice bardzo chętnie oglądali zawsze jak się gotuje coś ciekawego.

A moi znajomi nie wiedzą o mojej chorobie i ja nie chcę aby o niej wiedzieli. Wiem, że wtedy będą patrzeć na mnie przez pryzmat mojej choroby, a tego nie chcę.

A i muszę podkreślić jeszcze jedno - nie wymiotuje i nie przeczyszczam się już miesiąc i 10 dni, więc jakiś (mniejszy lub większy) wpływ na to mam


Kurcze, czasami człowiek chce pomóc, z złym doborem słów może zaszkodzić.
__________________



nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj



Edytowane przez nicka01
Czas edycji: 2010-04-09 o 13:36
nicka01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-09, 13:47   #17
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez nicka01 Pokaż wiadomość
chodziło mi bardziej o podkreślenie, grubą krechą właśnie objawów, jak są nieprzyjemne, okropne i STANDARDOWE przy tej chorobie oraz aby się ich pozbyć trzeba (nie ma innej opcji) iść do lekarza : psycholog, psychiatra + leki.

Chodziło mi o zwyczajne pozytywne nastawienie, a nie o podejście typu : nie pójdę się leczyć, bo to nic nie da/bo próbowałam/bo muszę sama sobie dać radę.
Jeżeli z góry człowiek zakłada: Nie idę na terapię, bo nie będzie ona mi w stanie pomóc - to też tak będzie.
A jeżeli podejdziemy do tego z optymizmem(?) (realizmem) : Idę na terapię aby wyzdrowieć - to też tak będzie

Kurcze, najgorsze że ja na prawdę lubię oglądać te programy i oglądałam je jak byłam mała bo moi rodzice bardzo chętnie oglądali zawsze jak się gotuje coś ciekawego.

A moi znajomi nie wiedzą o mojej chorobie i ja nie chcę aby o niej wiedzieli. Wiem, że wtedy będą patrzeć na mnie przez pryzmat mojej choroby, a tego nie chcę.

A i muszę podkreślić jeszcze jedno - nie wymiotuje i nie przeczyszczam się już miesiąc i 10 dni, więc jakiś (mniejszy lub większy) wpływ na to mam


Kurcze, czasami człowiek chce pomóc, z złym doborem słów może zaszkodzić.
ok

tylko pamiętaj, że sukcesy objawowe jeśli są efektem silnej woli i nie idą w parze z terapią, większą samoświadomością i rozwojem własnym, nie są zbyt wielkimi sukcesami. Bo co to za sukces: nie wymiotować parę dni, jeżeli życie wciąż ograniczone jest do siedzenia w domu i zajmowania się jedzeniem.
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-09, 14:16   #18
nicka01
Wtajemniczenie
 
Avatar nicka01
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: z nienacka
Wiadomości: 2 233
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez iza_wiosenna Pokaż wiadomość
ok

tylko pamiętaj, że sukcesy objawowe jeśli są efektem silnej woli i nie idą w parze z terapią, większą samoświadomością i rozwojem własnym, nie są zbyt wielkimi sukcesami. Bo co to za sukces: nie wymiotować parę dni, jeżeli życie wciąż ograniczone jest do siedzenia w domu i zajmowania się jedzeniem.
Mam bardzo ograniczony czas w domu
Ale wiem że chodziło Ci o sam fakt zajmowania sie jedzeniem

Jak do tej pory to jestem na etapie 'zapisywania w dzienniczku' co zjem przez cały dzień, trzymam się 'godzin'

Praca praca praca
__________________



nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj


nicka01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-05, 17:03   #19
adelaida_
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 7
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez apologetictheory Pokaż wiadomość
Jestem tu nowa Mam 15 lat. Drogie Wizażanki błagam Was o pomoc...
Pół roku temu zrzuciłam 20 kg, ważyłam 50 kg. Dzisiaj ważę 74 kg - przytyłam 24 kilo... I w pół roku... Przez kompulsy.

Napady żarcia rozpoczęły się w dniu, w którym ginekolog powiedziała, że muszę przytyć, by dostać okres - to przez odchudzanie. zatrzymał mi się.
Pierwsze kompulsy były bardzo małe, lecz miałam ogromne wyrzuty sumienia. Ogromne. Z każdym dniem kompulsy byly coraz silniejsze... Ale wtedy jeszcze ćwiczyłam. W pewnnym momencie przestałam ćwiczyć - miałam masę nauki. Dlatego dziś ważę tyle, ile ważę.
Z czasem kompulsy przerodziły się w nałóg.

Dlaczego ja to wszystko zmarnowalam? Tyle trudu, poświęceń, kłamstw... Gdy schudłam, byłam taka szczęśliwa, miałam pełno energii, z radością patrzyłam na przyszłość, dziękowałam Bogu za to, że zrealizowałam mój cel.

A dzisiaj? Dla mnie już nie ma "dzisiaj", "jutro", "pojutrze", "za rok". Dla mnie istnieje podział na dni, w których się nażarłam, i dni, w których tego nie zrobiłam (jakieś 3 dni w ciągu 6 miesięcy.)

I tak sobie samotnie egzystuję. Wiecie, jak to jest płakać pół nocy... Przez to, że przytyłam, boje się wyjść do miasta, by nie spotkać kogoś kto widział mnie, gdy byłam szczupła. Nie umiem wyjść do ludzi, poznać kogoś. I tylko żarciem zagryzam stres. Na początku każdego dnia mam nadzieję, że to "Ten Dzień", początek odchudzania.

Lekcje wfu, kupowanie ubrań, pobyt w szkole całe życie jest dla mnie koszmarem.

Tnę się, czasami w nocy, gdy przyjdą złe myśli.
Nie mam siły już tak dalej żyć...

Proszę, drogie Wizażanki, pomózcie mi. Tylko błagam, nie dawajcie mi porad związanych z pójściem do psychologa, bo i tak wiem, że powinnam pójść... Ale może jakoś sobie poradzę sama... Proszę o jakieś "domowe" sposoby na pokonanie kompulsów. Nie chodzi mi tu o takie sposoby jak systematyczność posiłkow czy przyjmowanie chromu.
Tu chodzi mi o mocnego kopa w psychikę, żebym w końcu się obudziła, jakieś naprawdę bardzo mocne słowa, żebym w końcu zaczęła chudnąć... i żyć jak człowiek...

Bo gdy nie będę ważyć 50-55 kg, nigdy się nie zaakceptuję. Nigdy.
I moje życie dalej będzie samotna, smutną egzystencją.
Błagam mam dość takiego życia!! ;((



a własnie ja również zmagam się z kompulsami, przez 10 miesiecy juz
i przypadkiem trafiłam na tytuł książki : "dieta szangri-la" - tak wiec szybko przeczytałam coś o niej w internecie , i co się dowiedziałam zwalcza kompulsy !

należy 1 godzinę przed posiłkiem (tylko 2 razy dziennie) wypić szklankę wody z 2 lub 3 łyżeczkami fruktozy, lub 2 łyzkami oleju z oliwek .
nie wierzyłam na początku że to coś pomoże...
jednak dziś jest 3 dzień (moze to nie dużo) bez kompulsów ! uważam to za mały sukces, ale naprawdę po wypiciu tego, nie chce się jeść (przynajmniej nie tyle)... przez te trzy dni jem bardzoo mało , co jest dziwne dla mnie.
dziś jest piątek , zaczęłam w srode, a jeszcze we wtorek zjadłam chyba 3 czekolady, kilka batoników, obiad, napoje itp. ;/

moje kompulsy zaczeły się od diet ... kiedy zaczęłam sobie odmawiać jedzenia , miałam na nie coraz wieksza ochote...zaczeły sie napady.
i przytyłam 12 kg ....

trzymam za Ciebie kciuki i wszystkie borykające się z tym problemem

wkońcu nam się uda !!


dodam, że mam 16 lat , wiem co czujesz

Edytowane przez adelaida_
Czas edycji: 2010-11-05 o 17:04
adelaida_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-11-05, 20:56   #20
poppy seed
Zakorzenienie
 
Avatar poppy seed
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 7 036
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez apologetictheory Pokaż wiadomość
Jestem tu nowa Mam 15 lat. Drogie Wizażanki błagam Was o pomoc...
Pół roku temu zrzuciłam 20 kg, ważyłam 50 kg. Dzisiaj ważę 74 kg - przytyłam 24 kilo... I w pół roku... Przez kompulsy.

Napady żarcia rozpoczęły się w dniu, w którym ginekolog powiedziała, że muszę przytyć, by dostać okres - to przez odchudzanie. zatrzymał mi się.
Pierwsze kompulsy były bardzo małe, lecz miałam ogromne wyrzuty sumienia. Ogromne. Z każdym dniem kompulsy byly coraz silniejsze... Ale wtedy jeszcze ćwiczyłam. W pewnnym momencie przestałam ćwiczyć - miałam masę nauki. Dlatego dziś ważę tyle, ile ważę.
Z czasem kompulsy przerodziły się w nałóg.

Dlaczego ja to wszystko zmarnowalam? Tyle trudu, poświęceń, kłamstw... Gdy schudłam, byłam taka szczęśliwa, miałam pełno energii, z radością patrzyłam na przyszłość, dziękowałam Bogu za to, że zrealizowałam mój cel.

A dzisiaj? Dla mnie już nie ma "dzisiaj", "jutro", "pojutrze", "za rok". Dla mnie istnieje podział na dni, w których się nażarłam, i dni, w których tego nie zrobiłam (jakieś 3 dni w ciągu 6 miesięcy.)

I tak sobie samotnie egzystuję. Wiecie, jak to jest płakać pół nocy... Przez to, że przytyłam, boje się wyjść do miasta, by nie spotkać kogoś kto widział mnie, gdy byłam szczupła. Nie umiem wyjść do ludzi, poznać kogoś. I tylko żarciem zagryzam stres. Na początku każdego dnia mam nadzieję, że to "Ten Dzień", początek odchudzania.

Lekcje wfu, kupowanie ubrań, pobyt w szkole całe życie jest dla mnie koszmarem.

Tnę się, czasami w nocy, gdy przyjdą złe myśli.
Nie mam siły już tak dalej żyć...

Proszę, drogie Wizażanki, pomózcie mi. Tylko błagam, nie dawajcie mi porad związanych z pójściem do psychologa, bo i tak wiem, że powinnam pójść... Ale może jakoś sobie poradzę sama... Proszę o jakieś "domowe" sposoby na pokonanie kompulsów. Nie chodzi mi tu o takie sposoby jak systematyczność posiłkow czy przyjmowanie chromu.
Tu chodzi mi o mocnego kopa w psychikę, żebym w końcu się obudziła, jakieś naprawdę bardzo mocne słowa, żebym w końcu zaczęła chudnąć... i żyć jak człowiek...

Bo gdy nie będę ważyć 50-55 kg, nigdy się nie zaakceptuję. Nigdy.
I moje życie dalej będzie samotna, smutną egzystencją.
Błagam mam dość takiego życia!! ;((
jej, dobrze, że masz świadomośc, że chcesz coś zmienic - zrobiłaś pierwszy krok, jeden z tych bardziej znaczących
niestety przez internet mogę tylko doradzic i powtórzę to, co już dziewczyny kilka razy napisały, polecam psychologa. naprawdę.
samemu bardzo trudno jest wyjśc z zaburzeń odżywiania, owszem, czasami można wyeliminowac objawy, ale przyczyny nadal będą gdzieś w głowie, w gorszych momentach napady mogą powrócic, albo możesz nauczyc się reagowac w inny, równie destrukcyjny sposób.
psychiatry też nie należy się bac, czasami leki są potrzebne. mi np. bardzo pomogły, sprawiły, że mój nastrój nieco się unormował, tzn. nie stałam się szczęśliwa, ale nie budziłam się z płaczem, miałam siłę wstac z łóżka, poprawiła mi się koncentracja.
i wyjścia do ludzi, świetna sprawa. wtedy poznajemy te 'prawdziwe życie', mamy kontakt z innymi, na chwilę odsuwamy się od zaburzeń.

i proszę, nie poddawaj się, na pewno nie będzie łatwo, ale każdy napad się kiedyś skończy i to wszystko zależy od ciebie, to twoja decyzja, twój wybór. możesz byc bierna i uległa, półżyc, a możesz stawic czoła problemom, zając się w końcu prawdziwym życiem, w którym jedzenie nie jest najistotniejsze i nie jest czynnikiem warunkującym twój nastrój

trzymam mocno kciuki i pozdrawiam serdecznie!
__________________

poppy seed jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-02, 16:31   #21
brzoskfinia
Raczkowanie
 
Avatar brzoskfinia
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 44
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

ja gdy mam ochotę na dużą ilosc jedzenia odrazu mysle o tym jak bede sie czula po jedzeniu. ciezka i gruba. dlatego wole troche zostawic niz zjesc np caly talerz obiadu. poza tym wystarczy wziac sie mocno w garsc. zapomniec o slodyczach- ludzie ktorzy jedza malo slodyczy zyja dluzej! poza tym batonik jest gorszy niż łyżeczka nutelli. zacznij pić zieloną herbatę, pij dużo wody, trzeba mocno się ogarnąć. ale mi się w koncu udało. choc nigdy nie byłam otyła, nie miałam nadwagi i zawsze byłam przy dolnej granicy teraz jestem pod nią
brzoskfinia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-02, 18:17   #22
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez brzoskfinia Pokaż wiadomość
ja gdy mam ochotę na dużą ilosc jedzenia odrazu mysle o tym jak bede sie czula po jedzeniu. ciezka i gruba. dlatego wole troche zostawic niz zjesc np caly talerz obiadu. poza tym wystarczy wziac sie mocno w garsc. zapomniec o slodyczach- ludzie ktorzy jedza malo slodyczy zyja dluzej! poza tym batonik jest gorszy niż łyżeczka nutelli. zacznij pić zieloną herbatę, pij dużo wody, trzeba mocno się ogarnąć. ale mi się w koncu udało. choc nigdy nie byłam otyła, nie miałam nadwagi i zawsze byłam przy dolnej granicy teraz jestem pod nią
jupi, " "

ps. to nie jest forum pro ana, wiesz?
a rady, którymi się z nami podzieliłaś, nie pomogą przy problemie o podłożu psychicznym, niestety.
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-02, 18:21   #23
Winky
Zadomowienie
 
Avatar Winky
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 1 231
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez brzoskfinia Pokaż wiadomość
ja gdy mam ochotę na dużą ilosc jedzenia odrazu mysle o tym jak bede sie czula po jedzeniu. ciezka i gruba. dlatego wole troche zostawic niz zjesc np caly talerz obiadu. poza tym wystarczy wziac sie mocno w garsc. zapomniec o slodyczach- ludzie ktorzy jedza malo slodyczy zyja dluzej! poza tym batonik jest gorszy niż łyżeczka nutelli. zacznij pić zieloną herbatę, pij dużo wody, trzeba mocno się ogarnąć. ale mi się w koncu udało. choc nigdy nie byłam otyła, nie miałam nadwagi i zawsze byłam przy dolnej granicy teraz jestem pod nią
Jeżeli dla ciebie dużą ilością jedzenia jest talerz obiadu, to nie masz żadnego pojęcia o kompulsywnym jedzeniu.

Co do pogrubionego; mamy ci gratulować?
__________________
Kochać i tracić, pragnąć i żałować;
Padać boleśnie i znów się podnosić.
Krzyczeć tęsknocie: PRECZ! i błagać: PROWADŹ! -
Oto jest życie: nic a jakże dosyć...
Winky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-02, 20:00   #24
brzoskfinia
Raczkowanie
 
Avatar brzoskfinia
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 44
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

boze to jest jakies forum hejterów, ogarnijcie sie ludzie naprawde

---------- Dopisano o 20:55 ---------- Poprzedni post napisano o 20:54 ----------

wszystko siedzi w naszej psychice tak? i wszystko da sie pokonac? a Wy mowicie takie głupstwa czasem ze az szkoda czytac. wszystkie rady to jest: psychiatra/ psycholog i tyle. ?

---------- Dopisano o 21:00 ---------- Poprzedni post napisano o 20:55 ----------

Boze, chcialam pomoc nie wiem nawet co to znaczy pro ana, sory, ale nie uwazam ze moje rady są jakies drastyczne czy anorektyczne czy jakie tam sobie wyobrazacie. Zamiast powiedziec normalnie rzucacie sie jak pchła na nitce
brzoskfinia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-02, 20:21   #25
Winky
Zadomowienie
 
Avatar Winky
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 1 231
Dot.: Mam napady... Błagam o pomoc...

Cytat:
Napisane przez brzoskfinia Pokaż wiadomość
boze to jest jakies forum hejterów, ogarnijcie sie ludzie naprawde

wszystko siedzi w naszej psychice tak? i wszystko da sie pokonac? a Wy mowicie takie głupstwa czasem ze az szkoda czytac. wszystkie rady to jest: psychiatra/ psycholog i tyle. ?
Dla twoje wiadomości zaburzenia odżywiania mają podłoże psychiczne. A z reguły jeśli psychika szwankuje korzysta się z pomocy psychiatry i/lub psychologa.

Jak się nie podoba, to nie czytaj.
__________________
Kochać i tracić, pragnąć i żałować;
Padać boleśnie i znów się podnosić.
Krzyczeć tęsknocie: PRECZ! i błagać: PROWADŹ! -
Oto jest życie: nic a jakże dosyć...
Winky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:21.