Uzależnienia - na poważnie

[Pani_Robot]

Przerażające, że Ty chcesz wydać książkę z takim brakiem podstawowej wiedzy w temacie

Tak, narkomania polega na zdrowym rozsądku. Jeśli coś jest droższe - narkoman zdrowieje. Tak samo palacz, alkoholik.

I poczytaj cokolwiek o lekach.

[Akane]

Wyraziłam tylko swoje zdanie w oparciu o własne doświadczenia i przeprowadzone rozmowy z psychiatrami i psychologami. To wszystko. Nie mam zamiaru przekonywać nikogo, że moje zdanie jest jedyne i słuszne. Akceptuję inne poglądy, nie zarzucając nikomu braku wiedzy czy rzucając haseł w stylu "A w ogóle jesteś uzależniona? Bo jak nie, to się nie wypowiadaj". Daleka jestem od takiego sposobu prowadzenia dyskusji czy rozważań.

Jak napisałam w poprzednim poście: "moim zdaniem". Nigdy nie twierdziłam, że mam super wiedzę (bo skończyłam np. studia o profilu dotyczącym uzależnień - nie, nie skończyłam), ani że chcę wydać książkę poradnikową czy wręcz "pracę naukową" - nie, nie chcę.

[ruda_beksa]

Napisane przez Akane

Psychotrop, o którym pisałam, brany zgodnie z zaleceniami lekarza, przyjmuje się max 3 tygodnie.

I co z tego?

To nie jest lek dla "osób chorych", tylko takich, na krótki czas (coś się wydarzyło w życiu i objawiło problemami ze snem) potrzebują czegoś, żeby zasnąć.

Aha. Czyli lek psychotropowy, na receptę, dla osób kompletnie zdrowych...?

Jeśli cierpią na bezsenność (która nie wynika z tego, że coś się w ich życiu wydarzyło, tylko np. z zaburzeń neurologicznych), nie będą leczone tym lekiem. Więc to nie tak, że fajnie, niska cena.

Czyli.. osoby cierpiące na tymczasowe zaburzenia powinny bulić kasę bo to nie są choroby przewlekłe?

Niskie ceny powinny być, moim zdaniem, leków, które przyjmuje się na stałe

Że co znowu? Jakim prawem? Czyli antybiotyki powinny kosztować setki złotych bo bierze się je przez ~2 tygodnie?

Uzależniacze są tanie, bo właśnie - uzależniają.

Nie, uzależniacze są tanie bo 1) są refundowane 2) wygasły firmom patenty i inni producenci mogą ten lek wytwarzać.

Możliwe, że gdyby opakowanie kosztowało 50 zł, a nie 14 zł, to ryzyko uzależnienia byłoby mniejsze, bo człowiek (jeszcze nie uzależniony i myślący trzeźwo), pomyślałby "Drogo, dobrze, że to tylko środek doraźny".

A ja myślę, że to wcale nie jest prawdą. Ludzie uzależniają się od np. kokainy wiedząc, że kokaina to jeden z najdroższych narkotyków zanim jeszcze dojdzie do uzależnienia.

[Akane]

Masz dużo racji w tym, co piszesz. Antybiotyki (część przynajmniej, i tak niestety do tanich nie należą) - nie podałam większej ilości przykładów odnośnie leków, które faktycznie należy przyjmować krótko, bo są istotne dla zdrowia i za to przepraszam.

Zgadzam się też, że są osoby, które świadomie rozpoczynają "przygodę" z uzależnieniem, jednak nie jest to przeważająca grupa osób uzależnionych. Wiele osób "wpada" po zażyciu leku przepisanego przez lekarza, bazując na tym, jak się po nim czują i ignorując ostrzeżenia. Tak "rodzi się" wielu lekomanów, co prowadzi do "doctor shoppingu".

Przepraszam wszystkich, których moje posty zirytowały, między innymi przez brak większej ilości danych czy konkretnych przykładów. To faktycznie moja wina.

[ruda_beksa]

Napisane przez Akane

Masz dużo racji w tym, co piszesz. Antybiotyki (część przynajmniej, i tak niestety do tanich nie należą) - nie podałam większej ilości przykładów odnośnie leków, które faktycznie należy przyjmować krótko, bo są istotne dla zdrowia i za to przepraszam.

Nie ma sprawy

Wiele osób "wpada" po zażyciu leku przepisanego przez lekarza, bazując na tym, jak się po nim czują i ignorując ostrzeżenia. Tak "rodzi się" wielu lekomanów, co prowadzi do "doctor shoppingu".

Zastanawiam się, czy tutaj istnienie jakiejś większej bazy danych mogłoby zmniejszyć ten problem. Tzn. jeśli lekoman udaje się po receptę do trzeciego lekarza w miesiącu, dobrze by było, żeby ten lekarz miał dostęp do bazy danych w której pisze czarno na białym, że tej osobie w tym miesiącu już przepisano dany lek dwa razy. Wiadomo, że prywatność pacjenta jest ważna, natomiast podobne rozwiązania istnieją w Stanach np. w kwestii sprzedaży leków zawierających pseudoefedrynę. Nawet gdy kupuję taki lek bez recepty (na problemy z zatokami), muszę pokazać dowód osobisty i moje dane zostają "wstukane" to bazy. To zapobiega sytuacjom, w których ludzie kupują te leki jak cukierki chodząc od apteki do apteki.

[MissChievousTess]

Napisane przez ruda_beksa

Nie ma sprawy



Zastanawiam się, czy tutaj istnienie jakiejś większej bazy danych mogłoby zmniejszyć ten problem. Tzn. jeśli lekoman udaje się po receptę do trzeciego lekarza w miesiącu, dobrze by było, żeby ten lekarz miał dostęp do bazy danych w której pisze czarno na białym, że tej osobie w tym miesiącu już przepisano dany lek dwa razy. Wiadomo, że prywatność pacjenta jest ważna, natomiast podobne rozwiązania istnieją w Stanach np. w kwestii sprzedaży leków zawierających pseudoefedrynę. Nawet gdy kupuję taki lek bez recepty (na problemy z zatokami), muszę pokazać dowód osobisty i moje dane zostają "wstukane" to bazy. To zapobiega sytuacjom, w których ludzie kupują te leki jak cukierki chodząc od apteki do apteki.

Właśnie po to jest nadzór farmaceutyczny, terminy ważności recept i rejestrowane druki do recept. Poza tym w porządnych szpitalach np. są adnotacje na karcie pacjenta by np. byłemu narkomanowi nie podać np. morfiny.
A z pseudoefedryną to z jednej strony był cyrk w Polsce bo w lekach dla dzieci tez była, ale przegięto w drugą stronę bo ludziom dorosłym bez alergii przy ciężkiej grypie pozwala przespać noc, a teraz jest trudno dostępna w lekach stosowanych przy grypie, nawet tych na receptę.

---------- Dopisano o 05:16 ---------- Poprzedni post napisano o 05:04 ----------

Napisane przez Akane

Masz dużo racji w tym, co piszesz. Antybiotyki (część przynajmniej, i tak niestety do tanich nie należą) - nie podałam większej ilości przykładów odnośnie leków, które faktycznie należy przyjmować krótko, bo są istotne dla zdrowia i za to przepraszam.

Zgadzam się też, że są osoby, które świadomie rozpoczynają "przygodę" z uzależnieniem, jednak nie jest to przeważająca grupa osób uzależnionych. Wiele osób "wpada" po zażyciu leku przepisanego przez lekarza, bazując na tym, jak się po nim czują i ignorując ostrzeżenia. Tak "rodzi się" wielu lekomanów, co prowadzi do "doctor shoppingu".

Przepraszam wszystkich, których moje posty zirytowały, między innymi przez brak większej ilości danych czy konkretnych przykładów. To faktycznie moja wina.

Najwięcej lekomanów to jednak osoby z nieleczonym lub źle leczonym przewlekłym bólem. Często to bóle kręgosłupa, różne migreny, trudne w diagnostyce schorzenia typu toczeń itp. Ten temat nie bardzo nadaje się do analizy przez laika czy akademika. Trzeba takich ludzi poznać w praktyce, choćby przez wolontariat przy pracy z nimi, a potem można sobie debatować. Ja spotkałam wielu teoretyków, którym realia zmieniły pogląd na wiele spraw.
Co do narkomanów- ja spotkałam bardzo wielu zaczynających świadomie i w celach rekreacyjnych. Bardzo dużo osób się uzależnia na studiach i w pierwszej pracy. I to od narkotyków i od alkoholu. Teraz modne miejsca pracy to call center. Na studiach miałam koleżankę, którą odreagowywanie takiej pracy tuż po studiach pchnęło najpierw w alkoholizm weekendowy, a potem już poszło- dragi, seks, wszystko od czego uzależnić się można. A wszystko od tego, że ludzie bluzgali na nią całą dobę przez słuchawkę, a ona musiała być grzeczna i gadać skryptem jak robot.
Także warto pomyśleć zanim się kogoś z call center zbluzga, a taki manager w korpo czy team leader może przemyśleć minimum asertywności dla pracowników w ramach skryptu, jak nie chce mieć za wysokiej rotacji z uwagi na tempo staczania się pracowników, którzy w weekend "muszą się oderwać od rzeczywistości".

[zakonna]

To jakiś żart z tym, że mechanizm uzależnienia zależy od ceny? Gdyby były drogie to uzależniony ukradł by lub prostutuował się.
Przerażasz mnie.

siła spokoju

[Mijanou]

Zamykam na prośbę Autorki