2010-11-20, 21:13 | #1 | ||
Zakorzenienie
|
Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Witam.
Wiadomo co jest do zrobienia, ale się tego nie robi. Znajduje się czynności zastępcze. Jedzenie, spanie, porządki, kolejny film, lub setny raz ten sam film, marnotrastwo czasu. Rośnie poczucie winy. Bywa, że zmienia się w depresję. Im bardziej odkładam to co mam zrobić, tym większe mam do siebie pretensje, tym gorsze mam samopoczucie i tym mniej robię, a im mniej robię, tym......... Koło zamknięte. Dość powszechny problem, z którym większość ludzi radzi sobie na etapie ""robienia tego, co mają do zrobienia" albo na etapie zlikwidowania poczucia winy, co też w końcu sprowadza się do robienia tego, co zrobione być powinno. Ile teorii psychologicznych, tyle podejść w tym temacie. Prosta rada - nie odkładaj - nie działa... Zapraszam do walki z odkładaniem na później w tym właśnie wątku. Wątkowicze, poniżej spisane zostaną metody, które są pomocne i sprawdzone w walce ze zwlekaniem. ZACZYNAMY: - PLANUJ I RAPORTUJ tu w wątku. Mogę nas zazwać grupą wspacia. - Zajme się tym tylko przez chwilę. - tym, to znaczy tym na co nie mam ochoty, a muszę. Zdanie pochodzi z książki "59 sekund". - Zjedz tę żabę. Zacznij od najobrzydliwszego zadania na poczatek. To Twoja żaba. Przełknij ją i będziesz mieć z głowy na resztę dnia. Ta metoda to hit tego wątku. - Wizualizacja celu. Zadajesz sobie pytanie: po co robię to, co teraz robię? Pomyśl, co się zmieni w Twoim życiu, gdy wreszciez zrobisz to co odkładasz. jakie są tego korzyści, które moga Ci przyświecać? Zastanów się, jakie kroki trzeba wykonać, aby dotrzeć do celu. - Getting Things Done (poszukaj w Wikipedii, możesz też zajrzeć do księgarni w poszukiwaniu książki Allena pod tym samym tytułem). GTD uczy, jak dzielić zadania, które co rusz pojawiają się na naszej drodze. Część z nich można wykonać od razu, część jest zależna od innych, część musi mieć spełnione jakieś warunki... W każdym razie w tej metodzie zadania zapisujesz (np. w telefonie) i regularnie przeglądasz listę, planując dzień. Wymaga to początkowo trochę poświęceń, ale potem wchodzi w krew i bardzo sprawnie pomaga zarządzać swoimi sprawami. - Metoda małych schodków/kroczków. Jak zjeść całego słonia? Po kawałku. Trzeba podzielić to co ma się do zrobienia, na malutkie strawne kawałki i skupiać sie kolejno na każdym z osobna. Działać, aż do ukończenia kawałeczka. No a wiadomo, że skończone dzieło to suma kawałeczków. - Wejść w stan flow. Wysiedzieć nad zadaniem tyle czasu ile potrzeba, żeby absolutnie sie weń wgłębić. Być może doznacie stanu flow i popłyniecie, życzę tego. - Z psychoterapii: Dzień z kartką w ręku. Kartka jest stale przy Tobie, co pół godziny wpisujesz co właśnie robisz. Super metoda na motywowanie i sprawdzenie się, na rozliczenie się przed sobą z czasu. Tylko bez oszustwa!! -Tutaj artykuł, my wiemy dobrze o co chodzi, ale przypominać sobie warto i do roboty! http://mojrozwojmojesamodoskonalenie...nego-celu.html Porady od aktywnych wątkowiczek: tigrinha: "Planując kolejny dzień nigdy nie zapominaj o wyznaczeniu sobie czasu na odpoczynek i trzymaj się tego (jeśli tego nie zrobię, to zżera mnie poczucie winy, że powinnam coś innego robić i w rezultacie ani nie robię nic sensownego ani nie odpoczywam i to dopiero jest mega strata czasu)" bura kocurka: "Wyznaczyć sobie limit na komputer i się go trzymać...a jak ma się inne pożeracze czasu, to też postarać się je zwalczyć " Nebula: "Zapisuj kazdą najmniejszą rzecz do zrobienia, wykreslenie nawet zmycia naczyn, czy pomalowania paznokci dodaje energii 'oo da sie'." fairytale "Jeśli zrobienie czegoś zajmuje mniej niż dwie minuty - zrób to natychmiast!" emi_lka: "Staram się wcielać w życie pewną radę - technikę, żeby nie odczuwać nieustannego stresu. Staram się skupiać na zadaniu, które jest bezpośrednio (już) przede mną, staram się nie przerabiać non stop całego mojego życia/nie analizować mojej pracy/tego co zrobiłam/tego co nie zrobiłam...nie Ćwiczę się w moim "tu i teraz". I każdorazowo, gdy przychodzi "potrzeba" rozproszenia - staram się mieć świadomość dlaczego tak się dzieje i podjąć świadomą decyzję o dekoncentracji (internet, inny zapychacz) lub pozostaniu przy zadaniu... Czyli trwać w "przebudzeniu", "jasności" zamiast w stanie ucieczkowym, pozornego spokoju." lasubmersion: "Z moich osobistych przemyśleń na temat prokrastynacji muszę dodać, że mnie bardzo pomagają schematy do których niewątpliwie należy wstawanie o 6 niezaleznie od dnia. Dzięki temu między 6 a 7 robię rzeczy z zakresu pielęgnacji ciała + śniadanie, więc od 7:30 mogę zacząć wypełnianie obowiązków." keight: "I tu powraca mój nawyk: odkładanie wszystkiego. Plus marudzenie, że mam tyle do zrobienia (a nic nie robię.) Przeczytałam dziś artykuł we wrześniowym numerze pewnego miesięcznika, który zakupiłam dwa tygodniemu temu, tylko dlatego, że jakaś intuicja mi kazała go zakupić. Ale do wspomnianego artykułu dotarłam dopiero dziś. I on mnie natchnął do działania. Oto co chciałabym Wam zacytować z tego artykułu: "Siej myśl - zbieraj działanie. Siej działanie - zbieraj nawyk. Siej nawyk - zbieraj charakter. Siej charakter - zbieraj los."* "Zaczynamu od nawyku proaktywności. Jego sens jest prosty, sprowadza się ni mniej, ni więcej tylko do stwierdzenia, ze każdy z nas jest odpowiedzialny za własne życie."* Tematem głównym samego artukułu nie jest prokrastynacja, a to jak działać skuetcznie, osiągać cele, a jednocześnie pielęgnować spokój i radość, głębokie związki z innymi, * Źródło: "Zwierciadło", wrzesień 2011, "Ziarna i owoce", autor. Renata Arendt-Dziurdzikowska" Literatura: Spencer Johnson "Kto zabrał mój ser" link do audio: http://rs104.***************/#!download|104l34|1335157 96|Kto_zabral_ser.rar link do tekst: http://www.gazeta.ie/forum/index.php?showtopic=50618 William J.Knaus "Nie odkładaj spraw na późnej" Richard Wiseman "59 sekund" David Allen "Getting Things Done" Linki: http://mnmlist.com/clutter-is-procrastination/ I na koniec: Cytat:
Cytat:
Edytowane przez Patri Czas edycji: 2014-04-15 o 08:00 |
||
2010-11-20, 21:16 | #2 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 1 692
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Ja też wiecznie odkładam wszystko na później, ale na chwilkę przed terminem "dead line" jakoś umiem się ogarnąć i wszystko nadrobić. Jakoś nie potrafię tego zmienić i być systematyczną jak niektórzy, ale co zrobić
__________________
2 more months...
|
2010-11-20, 21:20 | #3 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Ja tam robie dopiero jak mam nóż na gardle, wcześniej odkładam, w ostatniej chwili się spinam i wychodzi. Kiedyś miałam poczucie winy z powodu takiego lenistwa, aż gdzieś przeczytałam, że nie jestem leniem tylko "typem zadaniowym". Te typy tak mają...akceptuję siebie z tą przypadłością, którą tak uczenie nazwałaś. Zapamiętam sobie nazwę, przyda się może kiedyś, żeby zabłysnąć...
|
2010-11-20, 21:20 | #4 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Hortensja Dobrze, że nie masz z tego powodu poczucia winy i jakiegoś złego mniemania o sobie
Chyba nie cierpisz na prokrastynację Też robię na ostatnią chwilę i przebrnęłam tak przez wszystkie szkoły, zawsze wielkie uff, że znów sie udało )... ale z pracą magisterską opartą na badaniach tak się nie da, a czasu pozostało niewiele . kalinciaTak, uczenie brzmi Bo odkładanie na później mają tez osoby, które nie cierpią z tego powodu. I tym prokrastynacja różni się od zwykłego odkładania... Pozdrowionka. Edytowane przez Patri Czas edycji: 2011-04-19 o 09:20 |
2010-11-20, 21:33 | #5 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Wro
Wiadomości: 47
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
Drugą metodą, którą mogę polecić, jest Getting Things Done (poszukaj w Wikipedii, możesz też zajrzeć do księgarni w poszukiwaniu książki Allena pod tym samym tytułem). GTD uczy, jak dzielić zadania, które co rusz pojawiają się na naszej drodze. Część z nich można wykonać od razu, część jest zależna od innych, część musi mieć spełnione jakieś warunki... W każdym razie w tej metodzie zadania zapisujesz (np. w telefonie) i regularnie przeglądasz listę, planując dzień. Wymaga to początkowo trochę poświęceń, ale potem wchodzi w krew i bardzo sprawnie pomaga zarządzać swoimi sprawami. Trzeci sposób: za każdym razem, kiedy masz ochotę zająć się czymkolwiek innym, niż np. pisanie pracy, powiedz sobie, że nie odejdziesz od komputera, dopóki nie napiszesz przynajmniej dwóch stron. Jeśli uda Ci się zagłębić w pisaniu na tyle, żeby częściowo stracić kontakt z otoczeniem (tzw. stan flow), oddanie pracy stanie się kwestią kilku tygodni, a nie miesięcy. Cokolwiek wybierzesz - powodzenia! |
|
2010-11-20, 21:38 | #6 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 3 242
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Ja tak odkładam w kwestii nauki, pisania prac i w sumie źle na tym nie wychodzę więc jest ok ot taka cecha, z którą nie walczę.
|
2010-11-20, 22:00 | #7 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 10 917
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
a ja odkładam sprzątanie i tu niestety wizualizacja celu nie działa, bo wiem, ze dwa dni po sprzątaniu znowu będzie bałagan
|
2010-11-20, 22:14 | #8 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
A czy ty spinasz się w ostatnim momencie, czy zawalasz sprawy do końca? |
|
2010-11-20, 22:15 | #9 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Nowhere
Wiadomości: 2 486
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Wiesz, ja myślę, że przekładanie przekładaniu nie równe.
Ja też zawsze wszystko robię na ostatnią chwilę (przykład - magisterka: zabrałam się za nią jak już czułam nóż na gardle, 2-3 tygodnie przed ostatecznym terminem oddania. Egzaminy: nigdy nie zdarzyło mi się uczyć szybciej niż w wieczór poprzedzający..). Jednak z reguły ze wszystkim się wyrabiam, a zbliżający się termin daje mi niezłego kopa. Zauważyłam, że pracuję zdecydowanie lepiej, wydajniej, efektywniej i szybciej gdy czuję presję. Natomiast jedna z moich dobrych koleżanek ma tak jak Ty ze swoją pracą magisterską: licencjat kończy chyba od trzech lat (nie dziwię się, że promotor już dawno ją olał i przestał się odzywać), teraz magisterki (drugi kierunek) też nie oddała, nie obroniła się, mówi, że obroni się w marcu (tylko szczerze mówiąc, znając ją, zupełnie w to nie wierzę, skoro były już ze trzy terminy, a ona w żadnym się nie obroniła ), zrobiła praktyki (w sumie ledwo, ledwo), po praktykach należało spotkać się z jednym z wykładowców i oficjalnie pokazać notatki, odpowiedzieć na kilka pytań, po prostu - zaliczyć praktyki od oficjalnej strony. Było to dwa lata temu, ona dalej tego nie zrobiła (i chyba już nie zrobi, wykładowca dał jej czas do października zdaje się, a wystarczyłyby dwa dni pracy po kilka godzin i miałaby to z głowy). Widzisz - jeżeli należysz do tej samej grupy 'przekładaczy' co ja, to to właściwie nie jest wada, bo tak czy siak wyrabiasz się na czas, nie olewasz swoich obowiązków, jedynie potrzebujesz w pewien sposób presji, motywacji, by coś ukończyć. Ja nawet to w sobie lubię, bo wiem, że potrafię zrobić coś dużo szybciej niż inni, a i tak często uzyskuję lepsze wyniki. Jeżeli jednak masz jak moja koleżanka.. to trzeba nad tym popracować, bo to nie jest zwykłe zwlekanie, a po prostu zawalanie swojego życia. Ja mam dwie-trzy metody na zmuszanie się do pracy: 1. pomyśleć sobie, że tyle już straciłaś czasu / lat, cokolwiek, że szkoda się teraz poddać - np. z magisterką - jak się nie obronisz, znaczy to, że straciłaś te pięć lat ze swojego życia, kiedy studiowałaś. Pomyśl ile to jest czasu, wysiłku, jeżeli chodzi o te wszystkie zajęcia i egzaminy, które miałaś. Napisanie pracy i obrona w porównaniu do tych pięciu lat to czysta formalność. 2. "zrobię to i to, i będę mieć z głowy" - zawsze staram się podzielić sobie pracę na etapy, np. jak pisałam magisterkę, to w pierwszej kolejności przygotowywałam szczegółowy plan odnośnie zagadnień z jakich ma się składać moja praca i mówiłam sobie: dzisiaj nie odejdę od kompa dopóki nie napiszę 10 stron / nie opiszę x, y i z.. Przecież zdajesz sobie sprawę, że tak czy siak musisz to zrobić (ok, nie musisz, ale wtedy pkt 1, szkoda całego tego czasu). 3. "A inni jakoś dają radę". Szczerze - jak ktoś nie potrafi zebrać się w sobie i ukończyć jakiejś ważnej rzeczy, to to jest po prostu żałosne, jakby nie miał kontroli nad własnym życiem. Przynajmniej ja to tak odbieram. Ja, mimo przekładania wszystkiego, wiem, że dam radę, że potrafię się spiąć i zrobić coś dobrze nawet na tę ostatnią chwilę. Chcesz, żeby inni Cię postrzegali jako nieudacznika, kogoś kto nie potrafi niczego doprowadzić do końca? Wątpię. Twoi koledzy i koleżanki pewnie już w większości mają prace napisane, są po obronie.. Skoro oni mogli, to i Ty możesz - tak też możesz się motywować.
__________________
"La curiosidad mató al gato." - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - [ Nie kupuję nowych zanim nie zużyję starych ] [ Biegam ] 10 - 15 - 20 - hM - 30 - M Edytowane przez v-x-n Czas edycji: 2010-11-20 o 22:19 |
2010-11-20, 22:27 | #10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 10 917
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Ja moją magisterkę pisałam na ostatnią chwile, niestety to nie poskutkowało i w rezultacie broniłam się rok po terminie Az chwilami myślałam, ze ten moment nigdy nie nastąpi, ale jednak. Oczywiście to wcale nie było tak, ze sobie praca leżała napisana przez rok, nie, ja ja kończyłam na miesiąc przed planowanym terminem obrony, tym opóźnionym.
Na szczęście w pracy tak nie mam, bo lubię rzeczy, ktore tam pisze, ale już właśnie ogarnianie domu to podobna historia jest. |
2010-11-21, 12:09 | #11 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
miewalam/miewam bardzo podobnie - metoda Pareto, slyszaly? 20% czasu, który przeznaczymy na naukę przyczyni się do osiągnięcia 80% efektu końcowego. Pozostałe zaś 80% wykorzystanego czasu, przełoży się jedynie na 20% rezultatu. ja tez jestem osoba, ktora 'budzi' sie na za 5 dwunasta.. ZAWSZE, ale to ZAWSZE wszystko odkladalam. Najlepiej widac to bylo podczas studiow kiedy dziewczyny siadaly do nauki przed egzaminem na 2/3 tygodnie przed, a ja na noc przed.. Tyle, ze dla mnie to bylo zamkniecie sie w pokoju i przerwa co kilka godzin na toalete i zrobienie sobie herbaty. Potrafilam siadac o 13ej popoludniu i konczyc o 6ej rano ale cos za cos.. bo cale pol roku sie 'leserowalam' by w ostatnie dwa dni nadrobic wszystko. Zle na tym nie wychodzilam, jak tak teraz na to patrze, aczkolwiek wydaje mi sie, ze takie osoby z reguly nie maja tez kontroli nad swoim zyciem.. bo ja tak nie chce - dla mnie strach jest najlepszym 'kopem', wlasnie ten noz na gardle i on mnie najbardziej motywuje, ale uczucia tego nie lubie nie wiem czy mozna to zmienic - slyszalam kiedys o kalendarzach - zeby zapisywac w nim wszystkie cele na kolejny dzien i 'odhaczac' po kolei - podobno uczucie satysfakcji pod koniec dnia dla takich osob z tendencja do prokrastynacji jest ogromne. Ale nie wiem, nie mialam szansy sie przekonac.. a w ogole 'prokrastynacja', to slowo z jezyka angielskiego 'procrastination', ktore wlasnie oznacza odkladanie rzeczy na pozniej. |
|
2010-11-21, 15:31 | #12 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 331
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
ja rowniez mam taki "problem".. najpiekniejsze w tym wszystkim jest to, że czesto wiem, że mam coś do zrobienia, leże sobie, ogladam serialena przyklad, mam mnostwo wolnego czasu, ktory i tak mnie goni a mimo wszystko nie potrafie sie zmusic do pracy :/ najbardziej sie motywuje wlasnie w ostatniej chwili.. zawsze mi sie jakos udawalo i radzilam sobie z tym bardzo dobrze..
Ale teraz mam coraz czesciej takie poczucie, ze nic nie robie, nie rozwijam sie, przez to moje lenistwo i odkladanie wszystkiego na ostatnią chwilę :P smuutne no ale jakos nie potrafie znalezc motywacji.. musze zaczac nad tym pracować.. moze rzeczywiscie wypisywac sobie cele każdego dnia... tylko jak tego dotrzymac?.. heh
__________________
|
2010-11-21, 18:07 | #13 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 7 838
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
jeśli w tej dziedzinie przyznawane są jakies nagrody to już mogę szykować przemówienie (chociaż nawet tego pewnie nie zrobię )
W sumie nie wiem czy wynika to z nierozgarnięcia, czy po prostu ze zbyt dużego natłoku prac i braku na nie czasu, przez co potem zamiast zrobić 1/50 wolimy nie zrobić nic...
__________________
I don't stop when I'm tired, I stop when I'm DONE.
|
2010-11-21, 19:05 | #14 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 3 432
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
ale trzeba byc konsekwentnym i zdyscyplinowanym
__________________
"Wiem,że jak każda kobieta,mam więcej siły niż na to wygląda"
/Evita |
|
2010-11-21, 22:23 | #15 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Dokładnie.
Konsekwentnym i zdyscyplinowanym. Żadna z Was nie pisze o strachu... , że nie da rady, że się zbłaźni, że powinna to i tamto już dawno wiedzieć a nie wie, że i tak kiedyś się umrze, to po co robić cokolwiek... Wiem, że to brzmi strasznie, ale chyba dlatego postanowiłam poruszyć temat... To takie branie na przeczekanie ...życia. Coś co dla innych jest ot po prostu czymś do zrobienia, dla mnie staje się tak ogromne i wymagające, że uciekam pod kołdrę, albo strach przesłania mi cały świat,, tak bardzo, że patrzę i nie widzę, czytam i nie przyswajam, cały czas wydaje mi się, że mam zbyt dużo do zrobienia i w rezultacie załamuję się i nie robię nic... Tak, rozczulam się nad sobą, tak, konsultowałam się psychologicznie i psychiatrycznie. Nie wiedzą za bardzo o czym mówię...... ... a mi jest ciężko tak brnąć jak po pachy w wodzie. . .
__________________
FILIŻANKA BLOG Kilka filmików dających do myślenia: 1. How to stop screwing yourself over. 2. Bez działania marzenie nie ma sensu. 3. The Neuroanatomical Transformation of the Teenage Brain.(Jill Bolte Taylor) 4. Stroke of insight.(JBT) Edytowane przez Patri Czas edycji: 2011-05-09 o 08:09 |
2010-11-22, 00:10 | #16 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 182
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Ja też odkładam wszystko na ostatnią chwilę. Nie wiem już jak sobie z tym radzić. O ile kiedyś "nóż na gardle" odpowiednio mnie mobilizował i późno bo późno ale kończyłam coś, to obecnie to już przestaje działać w ten sposób.
Próbowałam sobie planować do przodu pewne zadania dzieląc je na mniejsze etapy żeby małymi kroczkami osiągnąć zamierzony cel ale nie do końca się to sprawdziło. Problem polega na tym, że nawet gdy zaplanuję sobie, że na przykład danego dnia napiszę 5 stron pracy magisterskiej i założę sobie, że nie odejdę od komputera zanim tego nie napiszę, pocieszając się przy tym, że jak już to zrobię to resztę dnia mam dla siebie, to nie potrafię wytrwać w takim postanowieniu. Wygląda to tak, że siadam do kompa, otwieram Worda i potrzebne książki i w tym momencie utykam. Próbuję to "ugryźć" z różnych stron ale nie mogę. Mam pustkę w głowie i nie umiem sklecić zdania. A czas leci nieubłaganie. Mija godzina a ja nie mam nic albo jedno zdanie. Oczywiście to mnie dobija bo nie ma efektów albo są tak mizerne, że jak sobie wyobrażę ile jeszcze czasu upłynie zanim napiszę te 5 stron to mi się odechciewa. Pozostaje bezsilność i czarna rozpacz. Tak jest ze wszystkim. Do czego się nie zabiorę, końca nie widać. Różnorodne czynności wykonuję z 10 razy dłużej niż przeciętny człowiek. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest ale bardzo utrudnia mi to życie. |
2010-11-22, 00:14 | #17 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 3 493
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Też mam coś takiego. Ale wiem z czego to wynika, więc wiem jak to ugryźć. U mnie odkładanie niektórych spraw na później wynika z obawy, że sobie z nimi nie poradzę. Przykładowo: muszę się przygotować na zajęcia, albo napisać jakiś artykuł i wolę nie zaczynać teraz, bo wiem jak będzie ciężko na początku to ogarnąć. I boję się, że tego nie ogarnę. Więc opóźniam moment konfrontacji. W końcu się za to zabieram, bo albo muszę, albo obiecałam i nie chcę wyjść na niesłowną i zawsze jak dotąd okazywało się, że nie jest to takie trudne jak mi się wydawało. Ale... kończę wszystko w ostatniej chwili i wiem, że gdybym zaczęła wcześniej, to mogłabym jeszcze bardziej to doszlifować, a tak widzę niedociągnięcia. Stąd być może istnieje we mnie to przeświadczenie, że sobie nie poradzę - bo mało kiedy jest tak, jakbym chciała. Jest dobrze, ale nie idealnie.
Tak samo miałam z magisterką - broniłam się na 5 dni przed terminem, pracę pisałam nocami we wrześniu, a miałam na nią całe wakacje. Ale cały czas bałam się, że nie dam rady tego ogarnąć, że będzie beznadziejna, że promotor się rozczaruje, więc nawet nie zaczynałam. |
2010-11-22, 05:48 | #18 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 002
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Mnie to też dotyczy, niestety... Zauważyłam, że powody odkładnia na później są różne. U mnie jest tak, że zawsze jest coś innego od zrobienia. I to nie zawsze chodzi o oglądanie seriali czy przeglądanie dobrodziejstw internetu. Często mając kolokwium z jednego przedmiotu uczę się innego, przez co nauka na nie dalej nade mną wisi. Wmawiam sobie, że jeszcze jest dużo czasu, a potem okazuje się, że nie dam rady wszystkiego ogarnąć bo powinnam zacząć wcześniej. Teraz staram się uczyć czegoś "po trochu" a nie, wszystko na raz. Przestałam się stresować, zarywać noce, wreszcie jestem przygotowana ale potrzeba mi było niezłego kopa w postaci oblanego jednego z najważniejszych egzaminów na uczelni i zmarnowanej połowy wakacji
Wspomniałam tylko o studiach, ale identycznie jest np. ze sprzątaniem. Jak jeszcze mieszkałam z rodzicami to moim obowiązkiem było zadbanie o czystość swojego pokoju;-) Potrafiłam wziąć się za czyszczenie kuchni czy dowolnego innego pokoju, byleby tylko nie zaczynać tego co muszę. Z drugiej strony bez przymusu ciężko mi się jest za cokolwiek zabrać. Chyba jestem przypadkiem beznadziejnym.
__________________
Ciekawostka na dziś Edytowane przez Amitri Czas edycji: 2010-11-22 o 05:52 |
2010-11-22, 06:26 | #19 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 9 487
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Mam to samo
I jest nas sporo, ale jak sobie z tym poradzić? Nawet gdy robię sobie listę rzeczy do zrobienia, to mi się po prostu NIE CHCE za to zabierać! Po prostu zajmuje się czymś innym, czas leci, i po raz kolejny się nie udaje zrobić tego, co zaplanowałam. A to paskudne uczucie tak nieustannie samą siebie zawodzić |
2010-11-22, 06:49 | #20 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Patri - a założenie wątku o "p" tez jest jej przejawem, co nie
Myślałam nad takim wątkiem, ale... odłożyłam to na później - ja zdecydowanie mam z tym problem, aczkolwiek w tej lżejszej formie... Wklejam fajny filmik na temat - byście obejrzały zamiast zrobić coś pożyteczniejszego http://www.youtube.com/watch?v=UXziurFkQxM Edytowane przez Aper Czas edycji: 2010-11-22 o 06:51 Powód: dopisek |
2010-11-22, 11:57 | #21 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Aper nic dodać nic ująć...... O tym piszę. To jest awaria życiowa.
Czy założenie wątku to też to, pewnie też. Choć był w tym jakiś cel. Zawsze jet jakiś cel takich działań. Zapewne nieistotny. Nie działa na mnie nic a nic, nic nic nic nic nic. Zastanawiam się, może rzeczywiście pogrzebać ołówkiem w nosie, żeby poruszyć mózg, może podłączyć się pod prąd, żeby go postymulować. Coś nie działa. Coś jest nie tak. Metod 100 000 i żadna nie działa. I mam świadomość, że wszystko zależy ode mnie, tylko ode mnie. Na mnie też kiedyś działał nóż na gardle. Już nie działa. Broń przy skroni tez nie działa na mnie. Fakt, że cofną mnie o rok na studiach i będę musiała zdać jeszcze raz te cholernie trudne egzaminy, też na mnie nie działa. Po prostu tego nie zrobię. Nie zdam, nie napiszę. Podobno świat się nie zawali.... Tylko co ze mną? Co z moim życiem? Zostawiona sama sobie....... prokrastynuję na wszystkie sposoby pokazane w filmie, może prócz upijania się i "smoking cigarette"... ale może i na to przyjdzie czas. Poza tym znam jeszcze kilka sposobów na prokrastynowanie. Prokrastynuję perfekcyjnie. Wczoraj przesadziłam wszystkie kwiatki w domu. Śpię do południa. A teraz? Zabrałam się za porządkowanie biurka. I przeorganizowuję swój pokój zgodnie z radami Anthei Turner...... Prokrastynuję po całości... I do niczego dobrego to nie prowadzi. Życie idzie na przód, lata mi wchodzą na kark, a ja ciągle przekładam pudełka i szukam odpowiedniego długopisu, przestawiam meble i chodzę do psychologów. Jeśli ktoś nie nakazuje mi żyć, to nie żyję. A że jestem już dość "duża" , bo nie "dorosła" we właściwym znaczeniu tego słowa, to takich nakazujących osób jest coraz mniej, właściwie już zero. Kiedyś bałam się rodziców, a teraz się nie boję. Mój facet też już zrezygnował z walki o zmianę. Mózg mi się gotuje, jakim wzorem jestem dla mojego dziecka? Żadnym. Wstawiłam pranie, trzecie już dzisiaj. Następna z dobrych metod działających przez chwilę to: Zajmę się tym tylko przez chwilę. Z jakiejś książki. Oczywiście, ze mam listę rzeczy do zrobienia. I święta racja, nie kończę nigdy żadnej zaczętej. No i co jest jeszcze co robię w ramach prokrastynacji? Szukam sposobów na rozwiązanie problemów, od robienia list, po wizualizacje, kursy metody Silvy, psychoterapie, sterty książek psychologicznych itp. A to co ma być robione, leży... A ja znów zaczynam pogrążać się w myślach, że chyba lepiej nie żyć. Chcę iść na salsę (od 6 lat), szydełkować, lepić z masy solnej, napisać książkę, pojąć księgowość na pożytek swojej własnej przyszłej firmy, ach... tych rzeczy jest lista A4. Komu by sie chciało to czytać.... O ironio - łatwiej sie zabić niż napisać pracę magisterską? :/ A tkwienie między tymi dwoma możliwościami i brak decyzji co zrobić jest piekłem w pełnym tego słowa znaczeniu . :/ :/ :/
__________________
FILIŻANKA BLOG Kilka filmików dających do myślenia: 1. How to stop screwing yourself over. 2. Bez działania marzenie nie ma sensu. 3. The Neuroanatomical Transformation of the Teenage Brain.(Jill Bolte Taylor) 4. Stroke of insight.(JBT) Edytowane przez Patri Czas edycji: 2014-12-29 o 16:23 |
2010-11-22, 15:18 | #22 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 331
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
dooookłaaaadnieeeee...
jest godzina 16.16 a lagodnie mówiąc przebimbalam pol dnia ;/ jestem na siebie wsciekla.. może byśmy się tu jakos razem zmotywowaly coooo? bo zgine marnie a sama nie umiem ( sie zmotywowac)
__________________
|
2010-11-22, 16:23 | #23 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 282
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
jakbym czytała o sobie.
Wiecie.. to jest zabawne. Ja np. zdaję sobie sprawę z konsekwencji jakie niesie ze sobą nie wykonanie jakiegoś zadania, ale nic z tym nie robię. Mówię sobie, że nie dam rady czy coś, nie wierzę w siebie absolutnie, ale jak przychodzi co do czego to " o matko.. przecież mogłam to zrobić, to było takie proste " i np. teraz stoję przed takimi wyborami. Mam warunek z matmy + stata (kto pisze w wątku o prawku ten wie :P ) i kurcze nic z tym nie robię. Tzn jak już zasiadam do tej głupiej matmy, to szybko się zniechęcam bo nic mi nie wychodzi. I ogólnie olewam sprawę.. I tak ze wszystkim.. jak już się zabieram za coś, ale idzie jak po grudzie to denerwuje się i "pa pa". Wolę zająć się rzeczami, które nie zmuszają mnie do myślenia o tym, że np się starałam, ale nic z tego nie wyszło. Kurcze.. nawet nie wiem jak to opisać. Ale rozumiem Was wszystkie.. Też chciałabym wiele rzeczy zrobić.. ale niestety brak mi systematyczności, siły i motywacji. Zamiast spróbować to się na "zaś" usprawiedliwiam. ;/ ciężkie to nasze życie. trzeba się wziąć w garść, ale to nie takie proste ;/ |
2010-11-22, 21:20 | #24 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: stolica
Wiadomości: 773
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Prokrastynacja to i mój problem, dziękuję Ci autorko, za ten wątek, teraz już przymajmiej wiem,że mam problem i muszę zacząć go leczyć...
U mnie z wiekiem, że tak powiem, jest coraz gorzej.. Mam 23 lata, pracy licencjackiej nie obroniłam, ba nawet nie uzyskałam absolutorium jeszcze, ponieważ nei chciało mi się iść po parę wpisów.. co w efekcie skutkuje tym, iż muszę teraz walczyć o wznowienie praw studenckich a jak mi się to uda to zapłacić kwotę, której nie mam... w imię czego? ano tego, że jakoś tak ciągle przekładałam pójście po wpis, bo zawsze coś... Ja chyba już mam bardziej zaawansowaną formę, bo nawet już nie chce mi się zajmować czymś innym, bardziej konstruktywnym niż przeglądanie netu, oglądanie filmu.. ostatnio nawet filmu mi się nie chce już oglądać, bo nie potrafię się na nim skupić... to jest straszne, czuję się tak jakby ktoś inny sterował moim życiem, ja sama nie mam na nie wpływu, każdy dzień to walka, a najgorsza jest ta flustracja, niecheć do siebie samej i wyrzuty sumienia... nie chcę tak żyć, chcę się zmienić, zacząć działać, nei chcę być bierna.. listy, małe kroczki do celu,wszystkiego już próbowałam... nic nie działa
__________________
ćwiczę zdrowo się odżywiam dbam o siebie i swoich bliskich ZJEDZ TĘ ŻABĘ ! |
2010-11-22, 23:54 | #25 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
Znalazłam koleżankę, której też brakowało motywacji do pisania pracy mag. Teraz każdego wieczoru zdajemy sobie raport czy coś zrobiłyśmy z pracą. Pierwszy dzień byłam podekscytowana samym faktem znalezienia kogoś do wspólnej motywacji. Następnego dnia znalazłam 2 artykuły... i na tym koniec. Wczoraj nic, ale kłótnia z facetem, więc jakby się tym usprawiedliwiłam przed sobą, a dzisiaj też nic, bo sprzątanie, robienie zadań na korepetycje (czyli dla innych, nie dla siebie - nawet nie za kasę tym razem), a przed chwilą FB, jak zwykle wieczorne pogawędki z przyjaciółą z dawnych lat...... Miałam iść dziś do promotora, zaspałam i nawet nie zaprowadziłam dziecka do przedszkola... A tak w sumie to boję się iść i usłyszeć, że już ktoś inny tą pracą się zajął, pani już podziękujemy............. . ehh Wymyślmy jak, a na pewno sporo z nas skorzysta na takiej grupie wsparcia... Żeby się tylko nie okazało, żę to wilk w owczej skórze i będzie nam się prokrastynować cudownie wśród samych swoich . Kocham Was ludzie!! Widzę, żę nie tylko ja sobie marnuję życie. Sporo nas...... Może rzeczywiście damy radę coś z tym zrobić? Razem. Tutaj. (jeszcze tylko w szachy zagrałam. jest 3 rano...)
__________________
FILIŻANKA BLOG Kilka filmików dających do myślenia: 1. How to stop screwing yourself over. 2. Bez działania marzenie nie ma sensu. 3. The Neuroanatomical Transformation of the Teenage Brain.(Jill Bolte Taylor) 4. Stroke of insight.(JBT) Edytowane przez Patri Czas edycji: 2010-11-23 o 02:02 |
|
2010-11-23, 07:30 | #26 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Witam dziewczyny "z rańca"!
Kindly - od wczoraj myslę o tym wszystkim i też chciałabym się wziąć w garść - z Waszą pomocą. Do zrobienia na dziś: telefon do szefowej - to mój nr one na dziś - mam dzwonić już od tygodnia (w sprawie powrotu do pracy po macierzyńskim) i... jeszcze tego nie zrobiłam. zapłacić za 1 aukcję na all i zamówić jeszcze jedną rzecz. I masę innych strasznie " ważnych" rzeczy - obiad, prasowanie, młodego ogarnąć, skrócic spodnie, zrobić porządek w szafkach Życzę Wam miłego i owocnego dnia! Edytowane przez Aper Czas edycji: 2010-11-23 o 11:34 Powód: literówka |
2010-11-23, 08:27 | #27 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: stolica
Wiadomości: 773
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Hej, hej
Dużo czytałam w nocy o prokrastynacji i znalazłam ciekawą radę, dziś mam zamiar wcielić ją w życie, wkleję ją tutaj może komuś się to przyda: Teraz przejdźmy już do tego, co z pewnością bardziej Cię bardziej zainteresuje i co - notabene - jest głównym punktem artykułu. Brian Tracy napisał bardzo ciekawą książkę pt. “Zjedz tę żabę”, z której stworzyłem pewną koncepcję pokonywania własnej słabości, jaką jest odwlekanie. O ile książka ta dotyczy bardziej sprzedaży oraz motywacji, o tyle rady w niej zawarte mogą okazać się dla nas bezcenne w wielu różnych dziedzinach życia. Tracy pisze o tym, że aby skutecznie przebrnąć przez wszystkie zadania danego dnia, powinniśmy zacząć od tego najcięższego - przysłowiowej wstrętnej żaby, która sprawi nam najwięcej problemów. Dlaczego? Sam pomyśl, jeżeli wykonujesz jakąkolwiek czynność, to na czym skoncentrowana jest Twoja świadomość? Oczywiście, że na tym, co będzie później. I mogę się założyć, że jeśli tych rzeczy jest wiele, to zawsze skupisz się na tej najgorszej, myśląc: - Ooo nie! Muszę jeszcze dzisiaj [...] No właśnie. Tyle tylko, że poza myśleniem nic z tego sensownego nie wyniknie. Będziesz o tym rozmyślał i odkładał, co znacząco zahamuje również inne czynności. Gdy jednak od samego początku weźmiesz się do roboty za najtrudniejsze zadanie, to zyskasz na tym podwójnie: Będziesz mieć mnóstwo siły oraz motywacji, aby wykonać to zadanie. Cała Twoja uwaga będzie skupiona na danej czynności i wykonasz ją maksymalnie szybko i efektywnie. Zacząłem stosować te zasady kilka miesięcy temu. I wierz mi - lub nie - że nie pisałbym o tym, gdyby one naprawdę nie działały. Problem jednak polega na tym, że czasami stosunkowo trudno jest zmusić się do tego, aby faktycznie zabrać się za najtrudniejsze zadanie. Wiele osób pomyśli sobie, że przecież jest tyle rzeczy do zrobienia… I że jak zaczną od czegoś prostego, to będziesz lepiej - przecież i tak muszą to zrobić. Nic bardziej mylnego! Wcale nie będzie prościej, o czym już pisałem. Nie pozwól więc na to, aby zawładnęła Tobą żaba Zjedz ją na samym początku i miej spokój przez resztę dnia realizując kolejne zadania siłą rozpędu. Najważniejsze rady, które dla Ciebie mam (oraz które jednocześnie są podsumowaniem moich słów), to: Znajdź sobie zadanie, które przysparza Ci najwięcej problemów. Skoncentruj się tylko i wyłącznie na nim. Zmuś się do działania. Działaj! Być może okaże się - tak jak często działo się to w moim wypadku - że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Tym sposobem możesz zyskać przede wszystkim mnóstwo wolnego czasu, a także komfortu psychicznego, który pozwoli Ci na zrealizowanie więcej zadań i to na dodatek w tym samym czasie. Pomyśl o tym! Dziewczyny właśnie przyszło mi do głowy, że dobrze by było gdybyśmy skaładałay sobie raport codzienny tutaj i rozliczały się z tego co zrobiłyśmy danego dnia i również pisały jaką metodą udało nam się to zrobić co Wy na to? Ja może rozpocznę i na dziś wybieram " Żabę", jak mi na niej pójdzie napiszę wieczorem
__________________
ćwiczę zdrowo się odżywiam dbam o siebie i swoich bliskich ZJEDZ TĘ ŻABĘ ! |
2010-11-23, 08:34 | #28 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 160
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Jak ktoś znajdzie lekarstwo na odkładanie niech da mi znać;-)
Lubię sobie poodkładać a potem mieć "dead line" i pod wpływem adrenalinki wywiązać się ze wszystkiego co miało być do zrobienia;-)
__________________
So life's a bitch. What do you want to do, cry about it? |
2010-11-23, 09:17 | #29 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 331
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
mam dosyc tego, ze tak marnuje czas.. czesto jest tak, ze nawet nie zrobie czegoś dla siebie, nie wyjde ze znajomymi, czy do kina bo "musze coś zrobić" - w rezultacie ani tego nie zrobie ani nigdzie nie wyjde ;/ bezsens.. no ale, moje "Żaby" na dziś: - pojść na wyklad ( na, ktory juz nie chodze od miesiąca) - doczytać lekture (DO KOŃCA) - przetlumaczyc dwa teksty na jutro mam nadzieję, że to mnie nie przerośnie :p Powodzenia z Waszymi "Zabami"
__________________
|
|
2010-11-23, 10:37 | #30 | ||||
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
Ok, ale to też może być pułapka dla wyśmienitych prokastynatorów. Już psycholog przerabiał to ze mną. Wypisaliśmy z 10 powodów dla których super by było zacząć i skończyć pisać. Niestety...żaden nie dość dobry według mnie, więc zamiast się ucieszyć, ze mam aż 10 powodów i zacząć pisać, szukam jeszcze lepszych powodów by zacząć pisać. I w rezultacie nie piszę pracy tylko szukam dobrych "motywujących" powodów by ją napisać... Rozumiecie w czym rzecz? Cytat:
Na mnie niestety nie. Inne: Zakończę ważny etap w życiu, Będę mięć zdjęcie z biretem na głowie Będę czuć się wspaniale, lekko, Moja samoocena znacznie wzrośnie. itp itd. Wszystko super. Tylko się rozmarzyć. Z drugiej strony nie jestem taka ostatnia, inni też piszą pracę po 3 lata, unikam ukończenia studiów, bo nie wiem co dalej, ciągle mam zniżki studenckie Dla mnie to walka na argumenty, nic więcej. Zero przełożenia na działanie, niestety. Cytat:
Ok. To jest dobre. Rozumiem to tak, że bierzesz do ręki dokument i nie odkładasz na kupkę "do zrobienia później" bo skończy się na przerzucaniu dokumentów z kupki na kupkę. Bierzesz dokument i natychmist decydujesz czy do kosza, czy do załatwienia, a jeśli to nie aż tak proste, to robisz choć jeden krok, który przybliży Cię do rozwiązania zadania. Np. praca magisterska. Nie wyrzuce do śmieci, nie zrobię natychmiast, ale mogę zrobić cokolwiek w tej sprawie - artykuł, promotor, inne, żeby posunąć rzecz w przód. To jest super metoda. Też polecam. Hm, długi będzie ten post :/ Miałam też problem ze sprzątaniem, bo zawsze na koniec zostawała górka rzeczy/śmieci/przedmiotów, dla których nie miałam miejsca. Wciskałam je gdzie się dało, a potem bałagan robił się natychmiast. Ta metoda w realizacji wyglądała tak, że podnosiłam przedmiot i decydowałam co z nim zrobić, z tym jednym konkretnym przedmiotem. Decyzja za decyzją i bałaganu nie ma. Metoda super. Polecam. Cytat:
I to też jest ekstra metoda. U mnie wyliczony czas na wgłębienie się to około 25 minut. Wcześniej...masakra. Łapię się na 1000 pomyslów, od zrobienia kanapki, po zmianę krzesła do siedzenia, po projekty typu "jak wykorzystać praktycznie plastkikowe butelki po napojach, .... W końcu gdy mój mózg załapie, że nie ma odwrotu ichce czy nie chce będzie siedział dopóki nie napisze, to poddaje się (on-mózg, nie ja). I wtedy wchodze w stan "flow" i moge pisać i pisać i pisać. A potem jestem tak szczęśliwa, że zasługuję na długą przerwę... i znów masakra, żęby ponownie się za to zabrać. Ale metoda super. Polecam. Przynajmniej za jednym posiedzeniem można dużo zrobić. I rzecz, którą sprawdziłam też na sobie: Przerwij pracę kiedy super Ci idzie, a nie kiedy już Cię znuży, bo w pierwszym przypadku chętnie do niej wrócisz i ponownie łatwiej się wdrożysz, w drugim będzie znacznie trudniej. A nie jest łatwo oderwać sie od pracy gdy super idzie.................... ... Dołączam się.
__________________
FILIŻANKA BLOG Kilka filmików dających do myślenia: 1. How to stop screwing yourself over. 2. Bez działania marzenie nie ma sensu. 3. The Neuroanatomical Transformation of the Teenage Brain.(Jill Bolte Taylor) 4. Stroke of insight.(JBT) Edytowane przez Patri Czas edycji: 2010-11-23 o 13:05 |
||||
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:32.